Dodaj do ulubionych

Dzieć idzie do PSZ... a mama przeżywa!

17.01.10, 17:50
Kobiety,
to już jutro - Młody idzie pierwszy raz do PSZ, a ja mam stresika :O. Muszę
się "wywnętrzyć" bo rodzina ma dość słuchania i nie reaguje na moje "100 pytań
do" ;). Jak się tam odnajdzie? Jak się będzie zachowywał? I jak przeżyje to
pierwsze rozstanie ze mną (do tej pory jak np. jechałam do szkoły to zostawał
z tatą) w obcym środowisku na dodatek obcojęzycznym. Jednocześnie: nie wiem
czy wziąć mu kapcie (nie spytałam bo pora nie była kapciowa) i jakieś ciuszki
na wypadek "wpadki", zapomniałam czy dadzą mu lunch czy może ja mam
przynieść, podobnież z pieluchami... no i w ogóle stres mnie zżera ;)... Chyba
zapakuję wszytko co mi przyjdzie do głowy i potrzebne zostawię a niepotrzebne
zabiorę...
To tyle, choć mogłabym pisać i pisać ale Młody wzywa :).
Pozdrawiam [słowa wsparcia mile widziane :)]
Obserwuj wątek
    • tijgertje Re: Dzieć idzie do PSZ... a mama przeżywa! 17.01.10, 18:18
      przejrzyj archiwum forum, bo podobne watki juz byly, dzieciaki rosna
      i co jakis czas mamy maja ten sam problem. Kapci brac nie musisz,
      nikt tu butow nie przebiera, jesli mozesz, to podpisz kurtke, daj
      maluchowi maly plecaczek (tez wewnatrz podpisany) z dodatkowymi
      pieluchami i chusteczkami (czasem maja swoje, ale to raczej wyjatki
      niz regula) i ewentualnie zapasowymi ubrankami w razie przesikania,
      reszta zalezy od uzgodnien wewnetrznych, w jednych PSZ dzieciakom
      wiecej nic nie potrzeba, w innych nosza swoje owoce i picie (nie
      lomoniade, Fristi czy chocomel), u nas dzieciaki dostawaly owoce
      (jedna pani po drodze do pracy wstepowala do sklepu i kroila potem
      wszystko w kawalki, ze wspolnej michy dzieci wybieraly, na co mialy
      ochote: jablka, gruszki,banany, winogrona, czasem brzoskwinie,
      truskawki, kiwi), do picia mogly dostac wode albo mleko, soki braly
      z domu. zajecia konczyly sie przed 12.00, wiec lunch juz byl w domu.
      Jak dasz maluchowi pojemniczek z jablkiem i cos do picia to powinno
      wystarczyc. Nic sie nie martw, bedzie dobrze. Na poczatku pozegnania
      moga byc trudne, ale w zasadzie jesli sama zaakceptujesz fakt, ze
      oddajesz dziecko w dobre rece, to i jemu bedzie latwiej, najbardziej
      rozpaczaja dzieci, ktorych mamy wychodza z sal z placzem;-)
    • marzenamarta Re: Dzieć idzie do PSZ... a mama przeżywa! 17.01.10, 18:26
      Czesc !
      Nie jestes odosobniona, ja tez mam stresika jak nie wiem, moja mala
      idzie pierwszy dzien do PSZ, tylko tyle ze pojutrze :)
      Co prawda bede z nia, ale i tak nie wiem jak zareaguje na ta nowa
      sytuacje.
      Mysle, ze kapci nie trzeba, chociaz tez nawet nie pytalam.
      Trzymam kciuki i prosze o male sprawozdanko jutro :)
      Pozdrawiam !
      • andevi Re: Dzieć idzie do PSZ... a mama przeżywa! 17.01.10, 21:52
        Ja swojemu dla wygody daje skarpetki tuptusie. W sali grzeja
        niemilosiernie, w zimowych butach zapocilby sie. W plecaczek pielucha na
        zmiane i chusteczki.
        U nas przez pierwszy tydzien mozna bylo z dzieckiem zostawac, by sie
        oswoilo.
        • mamamaxia08 spać nie mogę ;) 18.01.10, 05:37
          Tigertje, dzięki za rady :). Poczytałam "stare" wątki - niektóre info mnie
          zaniepokoiły... Jak to butów nie zmieniają - 3 godziny w ciepłych butach
          zimowych, w ogrzewanej sali? Młody jest z tych, co nie lubią jak im za ciepło i
          podejrzewam, że sam ściągać będzie i zostawiać gdzie popadnie ;). Wychodzą na
          dwór i wracając biegają w takich brudnych (śnieg, deszcz, błotko)? Rozumiem:
          problemy natury logistycznej typu szukanie i przebieranie ale i na to są
          sposoby. Kapcie oraz skarpetki podgumowane (dzięki Andevi za podpowiedź) zabiorę
          - może tu jednak zmieniają...
          Co do pieluch to sobie przypomniałam - zabrać :), a chusteczki mają na miejscu.
          Plecaczek z pieluchą i ciuszkami "na wypadek" spakowany i podpisany, kurtka też
          już podpisana jest :).
          Andevi, ja zostać nie będę mogła z dzieciem - w "naszej" PSZ preferują chyba
          "szybkie cięcie": tuli, buzi i pa pa!
          Na szczęście Młody na pytanie o przedszkole i dzieci, mówi taaaak i się
          cieszy... w przeciwieństwie o wszystkie inne pytanie, na które pada odpowiedź
          nieeeee! ;) Może przejdziemy przez to gładko i mój stresik wynika z mojej natury
          panikary? Oby tak było.
          Marzenamarta - na pewno napiszę co i jak jak tylko coś już się okaże :).
          Pozdrawiam
    • mamamaxia08 Pierwsze koty za płoty ;) 18.01.10, 14:26
      I nie wiem po co się stresowałam :). Młody rwał się rano do wyjścia jak nigdy...
      Weszliśmy do PSZ, przywitała nas "ciocia", rozebrałam dziecia i... zapomniał o
      mnie :O! Mogłam zostać i poobserwować (wychowawczynie, w przeciwieństwie do
      koordynatorki nie miały nic przeciwko). 5 sekund zastanawiał się co dalej a
      potem od razu poleciał do pudła z zabawkami :). Musiałam się dopraszać o "pa pa"
      i buzi ;). Jeszcze pomachał przez okno chwilkę i jego uwagę zajął miś. A ja
      wróciłam do pustego domku... Stawiłam się o wyznaczonej godzinie z powrotem a tu
      Młody z uśmiechem od ucha do ucha w najlepsze szalał w kulkach :). 3 razy
      musiałam go wołać żeby mnie zauważył... Porozmawiałam z wychowawczynią i
      dowiedziałam się, że dzieć nie płakał w ogóle, i że znalazł sobie koleżankę :O.
      Jeść owoców nie chciał ale za to uczył się pić z otwartego kubka. I grzeczny był
      :). Za to w domku nadrobił po stokroć mówiąc na wszystko "nieeee!" i
      wykorzystywał nasze sam na sam niemiłosiernie ;).
      Zobaczymy jak będzie w środę...

      Kapcie, faktycznie - nie są potrzebne bo maluchy w butkach biegają :O.
      Dzięki za podpowiedź a propos podpisania kurtki i plecaczka :). Panie się
      ucieszyły hy hy.

      Pozdrawiam
      • kasia191273 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 18.01.10, 14:29
        super, ze tak latwo poszlo

        nastaw sie, ze po kilku dniach entuzjazmu moze sie pojawic regres i
        niechec do zostawiania w PSZ, to normalne
        • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 18.01.10, 14:37
          Kasia,
          niestety tak najprawdopodobniej będzie... piszesz o tym Ty, mówiła o tym
          wychowawczyni i moje znajome...
          Ale cieszę się bardzo, że przynajmniej ten pierwszy dzień nie był traumatycznym
          przeżyciem ani dla Maxa, ani dla mnie :).
          Pozdrawiam
          • beba3 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 18.01.10, 15:05
            mamamaxia08
            Gratuluje swietnych poczatkow! Dobrze ze dziecko tak entuzjastycznie przyjelo
            wszystko co nowe: przedszkolko, panie, inne dzieci, inne zajecia.
            Z tym niezauwazniem braku mamy to moze byc jeszcze roznie, fakt.
            Po jakims czasie dziecko moze zaskoczyc ze 'tu jest fajnie ale czemu mama nie
            jest na wyciagniecie reki?'
            Nie chce straszyc a tylko ostrzegam bo my przeszlismy przez cos podobnego. Mi
            serce krwawilo. Na szczescie powoli sie wszystko ulozylo.
            Tym bardziej gratuluje jesli u Was to nie wystapi i bedzie jak ten pierwszy
            dzien w PSZ!
            A takie obawy, smutki i poczucie pustki tez pamietam. Plulam sobie w brode ze
            nie moge sie cieszyc chwila tylko dla siebie. Ciezko o takie chwile jesli siedzi
            sie w domu z dzieckiem, maz jest w pracy, dalsza rodzina w Polsce i tym bardziej
            trzeba je chwytac i cieszyc sie nimi.
            Potem juz zakceptowalam odciecie jednej z psychologicznych pepowin i udalo mi
            sie odpoczywac i cieszyc sie czasem kiedy jestem bez dziecka czy tez po prostu
            wykorzystywac ten czas racjonalnie na sprzatanie, zakupy, gotowanie itp
            To przelom ale jest potrzebny i mamie i dziecku! Bedzie dobrze!
            • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 10:30
              Beba,
              spodziewam się "akcji" po kilku dniach spędzonych w PSZ, mam jednak nadzieje, że
              nie potrwają one za długo...
              Nastawiam się też psychicznie na jak najlepsze wykorzystanie czasu tylko dla
              siebie: 1.zakupy (Max nie przepada i zawsze robi awantury), 2.porządki gruntowne
              bo przy dzieciu niemożliwe do wykonania ;), 3.nauka holenderskiego, bo
              chciałabym w końcu zacząć mówić bez stresu :) - sama nauka w szkole to dla mnie
              za mało żeby się "nie przełączać" na angielski.

              I ciekawa jestem co przyniesie jutro... Wczoraj Max bawił się w PSZ (połowie
              dzieciaków "gile" wisiały do samych buzi :/), a dzisiaj już obudził się z mega
              katarem. Co jeszcze może "przytargać" z PSZ?
              Pozrawiam
              • kasia191273 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 12:08
                przytargac moze wszystko, na co choruja dzieci

                ale i tak kiedys musi swoje przechorowac, zeby nabrac odpornosci
              • maxijo Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 14:05
                Co jeszcze może "przytargać" z PSZ?


                sporo... stawiam na waterpokken (ospa wietrzna) w pierwszej
                kolejnosci;)

                moj syn nie zaczal chorowac, przynajmniej nie w pierwszym okresie,
                wprawdzie byl jeszcze na piersi, ale mysle, ze na to czy dziecko cos
                zlapie czy nie, ma wplyw wiele czynnikow. Przeszedl 3 powazne
                zapalenia gardla w wieku 3,5 lat i wtedy niestety "siadly" mu
                migdaly. Bylo to w okresie jesienno-zimowym, bylo sporo zmian
                (urodzenie siostry).
                Ach, i tak kazdy Holender powie ci ze to "hoort erbij":) czyli
                dzieci musza sie wychorowac i nabieraja odpornosci. Moj maz jest
                chyab jednym z niewielu Holendrow, ktory bardzo skrupulatnie podaje
                dziecku witaminki. Tutaj raczej nie zaglebiaja sie w temat
                podwyzszenia odpornosci poprzez podawanie syropkow, tranu itp

                A czy wy podajecie cos swoim przedszkolakom??
                • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 14:49
                  maxijo napisała:

                  > Co jeszcze może "przytargać" z PSZ?
                  >
                  >
                  > sporo... stawiam na waterpokken (ospa wietrzna) w pierwszej
                  > kolejnosci;)

                  A wydawało mi się, że na ospę dzieć był szczepiony...

                  > Ach, i tak kazdy Holender powie ci ze to "hoort erbij":) czyli
                  > dzieci musza sie wychorowac i nabieraja odpornosci. Moj maz jest
                  > chyab jednym z niewielu Holendrow, ktory bardzo skrupulatnie podaje
                  > dziecku witaminki. Tutaj raczej nie zaglebiaja sie w temat
                  > podwyzszenia odpornosci poprzez podawanie syropkow, tranu itp
                  >
                  > A czy wy podajecie cos swoim przedszkolakom??

                  A propos "wspomagaczy" odpornościowych Max dostaje wit. C w kropelkch. Na
                  wszelki wypadek mamy multiwit. w kropelkach i calcium w syropie (pewnie zacznę
                  Młodemu teraz podawać), Lipomal oraz Ephorbium Spray na katar :). Wszystkie
                  specyfiki - oczywiście - są z Polski.

                  A idea tzw. "wychorowania się" do mnie nie specjalnie przemawia, biorąc pod
                  uwagę, że np. katar nie leczony u małych dzieci potrafi tu trwać całymi
                  tygodniami... i chodzą te dzieciaki z wypływającym wiecznie katarkiem, co w
                  połączeniu z wietrzną pogodą może zaowocować zapaleniem ucha... nie wspominam o
                  estetycznej stronie "zagadnienia" ;). Przed momentem w sklepie kobieta "zrobiła
                  oczy" jak trzymając przy nosie Młodego chusteczkę kazałam mu się wysmarkać :O :).

                  Pozdrawiam
                  • beba3 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 18:54
                    Moje dziewczyny na ospe nie byly szczepione (o, ja glupia nie wiedzialm ze mozna
                    je zaszczepic!) i przytargaly z przedszkola i chorowaly rowno razem z
                    kolezankami i kolegami...
                    No, wszelkie katarki to i owszem. Gorzej jak masz mniej odporne dziecko co od
                    kolegi lapie katar a u siebie wychoduje cos powazniejszego.
                    Z tym 'wychorowywaniem sie' to ja uwazam ze jednak dzieciaka nie ma co meczyc i
                    mozna mu troche pomoc przejsc lzej przez chocby i chocby zwykly katar.
                    Witaminki, syropki, miod, herbata z cytryna i miodem, smarowidlo rozgrzewajace a
                    nawet delikatna aromoterapia (domek - podgrzewacz i woda plus olejek eteryczny),
                    termofor, parowki w lazience i co tam jeszcze pod reke wpadnie i dziecko da
                    sobie to zaplikowac. Nie wszystko na raz, rzecz jasna i dostosowane do objawow.
                    Ktos kiedys pisal ze zabek czosnku wrzucony do ziemniakow ktore na ogol sa
                    jedzone codzinnie podniosl odpornosc w rodzinie.
                    Byl tez przepis na syrop ale nie pamietam, chyba na bazie cebuli czy czosnku?
                    Tez podobno dziala. Pzrepis mi zawsze umykal i nie zastosowalam a wiele osob
                    sobie chwalilo.
                    Co u nas sie sprawdzilo to to ze z wiekiem jednak dzieci mniej choruja i lzej
                    przechodza przez te same choroby.
                    W moim przypadku, choc juz taak duza jestem, sie nie sprawdza: zdycham od virusa
                    skradzionego od corki a ta ledwo zauwazyla ze ja gardlo bolalo. Taka to
                    sprawiedliwosc, no ale lepiej zebym ja sobie porzadnie pochorowala niz ona.

                    Mozna jeszcze owsiki zlapac. Uczulam na to. Trzeba sprawdzac co jakis czas,
                    szczeglonie kiedy zachowanie dziecka sie zminia (niepokoj, krecenie sie,
                    drapanie, szczegolnie w nocy, podczas snu).

                    Ambite masz plany na te dwie, trzy godzinki! Tez tak mialam ale czesto konczylo
                    sie ze kropnelam sie jeszcze raz spac co by nadrobic niedobory snu. Tylko o
                    budziku trzeba pamietac!
                    Bedzie dobrze! Dziecko sie bedzie socjalizowac, uczyc jezyka i ciekawych rzeczy
                    a Ty bedziesz miec chwile dla siebie.
                    • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 19.01.10, 22:56
                      Beba,
                      ja nie jestem pewna tego, że Młody był szczepiony na ospę - założyłam, że tak
                      było bo jak go kiedyś "wysypało" i polazłam do huisarts, to mi powiedział, że
                      dzieć nie może być chory na żadną z wymienionych przeze mnie chorób (min.
                      pytałam o ospę) "bo był szczepiony". Ale faktem jest, że mogliśmy się nie
                      dogadać bo ja wtedy ni w ząb holenderskiego nie rozumiałam, a lekarz - ku mojemu
                      zdziwieniu - angielskim posługiwał się niechętnie i to na nie najlepszym
                      poziomie :O [w mojej okolicy drugim językiem tubylców jest niemiecki]. Może być
                      więc prawdą, że Młody przywlecze ospę bo po prostu nie był jednak na nią
                      zaszczepiony :/.

                      Generalnie, nie wiem czy posyłać jutro dziecia do PSZ bo katar ma mega - cieknie
                      mu "powodziowo" ;)... Zobaczę rano - jeśli zadziałają "wspomagacze" (calcium,
                      ephorbium, lipomal, oilbas w nawilżaczu i pulmex na stópkach) i cały dzisiejszy
                      dzień ściągania i wydmuchiwania kataru - to go zawiozę bo rwie się do dzieci jak
                      wariat :).

                      Owsiki - czy jeśli latorośl wciąż hula w pampersach, to chyba ww mu nie grożą??

                      Co do planów moich ambitnych... okaże się co uda mi się (z)realizować :), na
                      jutro mam/miałam w planie porządki w szafach i "chwilę" dla holenderskiego :).

                      Pozdrawiam

                      • beba3 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 06:10
                        Juz nie pamietam jak to z ta ospa bylo... Wydaje mi sie ze ze moje dzieci jednak
                        szczepione nie byly...
                        Zreszta szczepienie w 100% tez nie zabezpiecza ale 'gwrantuje' ze jesli dziecie
                        zlapie wirusa to przejdzie ospe o niebo lepiej.

                        Jak dziecko papmpersowe to nie sadze zeby owsiki byly realnym zagrozeniem.
                        Oczywiscie nigdy nie wiadomo ale nie chcialm straszyc!

                        Jak dziecko sie slania, goraczkuje, grymasi, nie ma apetytu to i z zajec nic nie
                        wyniesie. Paracetamol nawet niewiele pomoze.
                        Jak jest katar a dzicko jaes aktywne i chetne do pojscia do PSZ to co innego.
                        Trzeba sie zreszta troche dostosowac do norm i zachowan holenderskich bo inaczej
                        moze sie okazac ze dziecko nigdy nie kwalfikuje sie do zajec bo zawsze jes 'cos'.
                        Mi najwieksza trudnosc sprawia zawsze podjecie decyzji czy to nic takiego czy
                        pocztki czegos powazniejszgo.
                        Specjalistka we wprowadznie mnie w blad jest mlodsza corka. Rano potrafi tak
                        kaszlec ze jestm przerazona a w poludnie kaszel znika...
                        Trzymam kcikuki aby dziciaczka nie rozlozylo i skaczylo sie na katarze i za
                        progres z holenderskim! Ja jestm odporna na nauke jezykow i tym bardziej
                        doceniam jak ktos ma samozaparcie i potrafi sam sie wzisc w garsc i zabrac do nauki!
                      • tijgertje Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 07:54
                        W Wiatrakowie na ospe nie szczepia, u nas w szkole wisi od jakis 2
                        tygodni kartka, ze panuje ospa, mlody konczy 6 lat, 4-ty sezon
                        ospowy a ospy ani widu ani slychu. I juz nie wiem, czy sie z tego
                        cieszyc, czy nie bardzo:-(
                        A owsiki owszem, mlodego dosc regularnie odrobaczam, nie wiem, co
                        maja do tego pieluchy, ale mlody w przedszkolu jak lazil z
                        pieluchami mial je kilka razy, wiec widocznie sie da;-) Nawet ja,
                        majaca totalnego bzika na punkcie mycia rak kilka razy je od niego
                        lapalam. Jak? pojecia nie mam,wiem tylko, ze dawalo mi paskudztwo
                        niezle w kosc. Zarowno mlodego, jak i kroliki odrobaczam teraz
                        prewencyjnie raz na jakis czas i na razie mamy spokoj.
                        • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 09:32
                          Tigertje,
                          ja taka zakręcona teraz jestem, że nie pomyślałam z tymi owsikami - a Ty
                          oczywiście masz rację, że to przez łapki też - jak najbardziej można.
                          Napisz, proszę jaki specyfik tutaj na odrobaczenie jest :). Na wszelki wypadek -
                          lepiej wiedzieć :).
                          I jak widać - z panem doktorem się jednak nie dogadałam, ech...

                          Młody dzisiaj lekko się skrzywił gdy wychodziłam :/. Mam nadzieję, że nie robi
                          teraz "afery"... A jak nawet robi, to że sobie z nim poradzą, toż on nie
                          pierwszy i nie ostatni :).
                          Choć wczoraj w CB dał mi tak "popalić", że się mało pod ziemię nie zapadłam ;) -
                          biegał, skakał, piszczał, próbował trzaskać drzwiami i zrobić rentgena w
                          szafkach :O. Wprawdzie, dał się zmierzyć i zważyć, wskazał co było trzeba na
                          lalce, klocki pięknie poukładał za panią doktor... ale osłuchać i zajrzeć do
                          uszu to już sobie nie dał... Wobec czego, zamiast iść za rok - czekamy na wizytę
                          za 4 miesiące. I dostałam "ochrzan", że dzieć nie drzemie w dzień. A jak to
                          zrobić, jak jasno jest (zaciemnienia zrobić nie mama szans bo rolet
                          zewnętrznych brak, a wewn. światła nie zatrzymują), na Młodego to nawet
                          odkurzacz ostatnio nie działa usypiająco. Poza tym, jak pamiętam sama w
                          przedszkolu "leżakować" nie lubiłam i wbrew wszystkim - nie spałam. Młody pewnie
                          po mnie jest z tych co drzemać nie lubią, nie potrafią i nie chcą ;).
                          Pozdrawiam.
                          • tijgertje Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 10:15
                            Na owsiki w aptece bez recepty dostaniesz Mebendazol. 2 tabletki w
                            odstepie 2 tygodni, zestaw dla kazdego domownika.

                            Hehe, dzieciaki tak maja, ze u lekarza itp, jak mamie zalezy,z eby
                            dziecie spokojnie siedzialo i ladnie wspolpracowalo, to daje
                            skumulowany popis tego, co sie przez ostanie pol roku naskladalo.
                            Zwlaszcza dziecko, ktore ledwo zyje ciezko chore wiezione w srodku
                            nocy do lekarza lubi panu doktorowi pokazac co potrafi, dzieki czemu
                            mamusi sie opieprz dostaje, ze TAKIE dziecko wcale nie moze byc
                            chore;-)

                            Czemu lekarz sie czepia, ze dziecko nie spi w dzien? Moze sadzil, ze
                            takie popisy miewasz czesciej i ejst to efekt przemeczenia? ;-)
                            Niektore dzieciaki koncza potora roku i ani mysla w dzien spac.
                            zalezy jeszcze ile dziecko w ciagu nocy spi, bo jedno w dzien
                            przespi sie godzinke albo wcale i w nocy 6, inne moze spac nawet 14
                            godzin ciurkiem (jak to moj mlody robil) i w dzien jeszcze ze 4;-)
                            Faktycznie jednak zaciemnienie pomaga. Jak masz mozlliwosc, to
                            wymien rolety, sa takie, ktore nie przepuszczaja swiatla, w roznych
                            kolorach, wcale nie musza byc ciemne. Zaslony tez w kazdym sklepie
                            dostaniesz. ucieklo mi tylko slowko, jak sie toto konretnie nazywa,
                            ale jak wytlumaczysz, to wszedzie beda wiedziec o co chodzi. Moj
                            mlody w jasnym pokoju tez nigdy nie zasnal, dziadek nawet dla niego
                            rolety zewnetrzne w pokoju goscinnym kazal zamontowac (za co potem
                            wszyscy goscie byli mu bardzo wdzieczni, zwlaszcza w letnie upaly).

                            Czy ta wizyta za 4 miesiace to dlatego, ze sie dziecko osluchac nie
                            dalo??? Rownie dobrze mogli ci kazac isc na kontrole do domowego.
                            Nie masz przypadkiem dodatkowej wizyty ze wzgledu na 2-jezycznosc
                            dziecka? Nie wiem, jak w innych CB, ale u nas bylo chyba ze 3
                            dodatkowe wizyty, wlasnie zeby sprawdzac rozwoj mowy.
                            Odkurzac jako srodek uspokajajacy? ;-) Slyszalam,z e na niektore
                            dzieci dziala, u mnie w rodzinie jakos wiekszosc przy nim tanczyla
                            zamiast spac;-) Jak dziecko zywe, to mzoesz sprobowac z
                            muzykoterapia. W "de Tuinen" (albo niektorych sklepach z roznymi
                            produktami eko itp) maja plyty z serii Solitudes. Sa naprawde
                            swietne, moj mlody zdazyl juz zedrzec (doslownie!) 2 z delfinami,
                            Angels of the sea. Jak nie chce spac, to mozesz sie z nim polozyc na
                            pol godzinki chociaz, wlaczyc plyte i to zawsze choc troche pozwoli
                            dziecku odpoczac. Czasem trzeba sie kilka dni przyzwyczaic, ale ja
                            uwazam ze warto, chocby po to, zeby miec cos dodatkowego
                            w "apteczce", jak maluch nauczy sie przy spokojnej muzyce
                            relaksowac, to przydaje sie np jak jest chory czy przemeczony i
                            zbytnio pobudzony. Wedlug mnie lepsze i zdrowsze od syropku z
                            melisy;-)
                            • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 12:13
                              tijgertje napisała:

                              > Na owsiki w aptece bez recepty dostaniesz Mebendazol. 2 tabletki w
                              > odstepie 2 tygodni, zestaw dla kazdego domownika.
                              Dzięki, na pewno się zaopatrzę :).

                              > Hehe, dzieciaki tak maja, ze u lekarza itp, jak mamie zalezy,z eby
                              > dziecie spokojnie siedzialo i ladnie wspolpracowalo, to daje
                              > skumulowany popis tego, co sie przez ostanie pol roku naskladalo.
                              > Zwlaszcza dziecko, ktore ledwo zyje ciezko chore wiezione w srodku
                              > nocy do lekarza lubi panu doktorowi pokazac co potrafi, dzieki czemu
                              > mamusi sie opieprz dostaje, ze TAKIE dziecko wcale nie moze byc
                              > chore;-)
                              He he, też tak mieliśmy ze 3 razy na Erste Hulp...i usłyszeliśmy od pana doktora, że "takiego dziecka, to on jeszcze nie miał!" :O

                              > Czemu lekarz sie czepia, ze dziecko nie spi w dzien? Moze sadzil, ze
                              > takie popisy miewasz czesciej i ejst to efekt przemeczenia? ;-)
                              > Niektore dzieciaki koncza potora roku i ani mysla w dzien spac.
                              > zalezy jeszcze ile dziecko w ciagu nocy spi, bo jedno w dzien
                              > przespi sie godzinke albo wcale i w nocy 6, inne moze spac nawet 14
                              > godzin ciurkiem (jak to moj mlody robil) i w dzien jeszcze ze 4;-)

                              Młody śpi w nocy ciurkiem 11 do 13 godzin...

                              > Faktycznie jednak zaciemnienie pomaga. Jak masz mozlliwosc, to
                              > wymien rolety, sa takie, ktore nie przepuszczaja swiatla, w roznych
                              > kolorach, wcale nie musza byc ciemne. Zaslony tez w kazdym sklepie
                              > dostaniesz. ucieklo mi tylko slowko, jak sie toto konretnie nazywa,
                              > ale jak wytlumaczysz, to wszedzie beda wiedziec o co chodzi. Moj
                              > mlody w jasnym pokoju tez nigdy nie zasnal, dziadek nawet dla niego
                              > rolety zewnetrzne w pokoju goscinnym kazal zamontowac (za co potem
                              > wszyscy goscie byli mu bardzo wdzieczni, zwlaszcza w letnie upaly).

                              Tigertje, to nie jest takie proste jakby się wydawało... mieszkanie jest wynajęte (Nie mielimy wyboru co do miejsca bo musieliśmy się NATYCHMIAST z poprzedniego wyprowadzić pod groźbą wylądowania na bruku. To długa historia i mało przyjemna; powiem tyle tylko, że "zapłaciliśmy" za to, że ktoś nas oszukał przy wynajmowaniu, a mnie chciała spółdzielnia po sądach ciągać). Ale do rzeczy, właściciel na pewno nam zewn. rolet nie zamontuje a nas samych na to nie stać (jesteśmy na tzw. "dorobku"). Natomiast powieszenie czegoś wewnątrz graniczy z cudem. Dlaczego? Ano mieszkanie było zrobione "na szybko i tanio" - ściany też! Nic troszkę cięższego nie da się powiesić - gwoździe "wbijać" można palcami i same od razu wypadają z kawałkami zaprawy i farby... Koszmar, ale cóż jak się staraliśmy o mieszkanie ze spółdzielni, a 1 jest w naszej gminie, czyli tej samej która chciała nas do sądu pozwać - to mi powiedzieli, że MOŻE po 4 latach ciągłego reagowania dostaniemy :/...

                              > Czy ta wizyta za 4 miesiace to dlatego, ze sie dziecko osluchac nie
                              > dalo??? Rownie dobrze mogli ci kazac isc na kontrole do domowego.
                              > Nie masz przypadkiem dodatkowej wizyty ze wzgledu na 2-jezycznosc
                              > dziecka? Nie wiem, jak w innych CB, ale u nas bylo chyba ze 3
                              > dodatkowe wizyty, wlasnie zeby sprawdzac rozwoj mowy.

                              Tego nie wiem, pani doktor po angielsku mówić nie chciała, a z tego co zrozumiałam z limburdzkiego "bełkotu", to chodziło jej właśnie o osłuchanie i zaglądnięcie do uszu... O dwujęzyczności nic nie mówiła... chyba ;)

                              > Jak dziecko zywe, to mzoesz sprobowac z
                              > muzykoterapia. W "de Tuinen" (albo niektorych sklepach z roznymi
                              > produktami eko itp) maja plyty z serii Solitudes. Sa naprawde
                              > swietne, moj mlody zdazyl juz zedrzec (doslownie!) 2 z delfinami,
                              > Angels of the sea.

                              Dzięki - spróbujemy relaksacji z muzyką :), bo kładzenie się ze mną kończy się wygłupami na łóżku hy hy!


                          • nesla Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 13:11
                            mamamaxia08 napisała:

                            I dostałam "ochrzan", że dzieć nie drzemie w dzień. A jak to
                            > zrobić, jak jasno jest (zaciemnienia zrobić nie mama szans bo
                            rolet
                            > zewnętrznych brak, a wewn. światła nie zatrzymują), na Młodego to
                            nawet
                            > odkurzacz ostatnio nie działa usypiająco. Poza tym, jak pamiętam
                            sama w
                            > przedszkolu "leżakować" nie lubiłam i wbrew wszystkim - nie
                            spałam. Młody pewni
                            > e
                            > po mnie jest z tych co drzemać nie lubią, nie potrafią i nie chcą

                            Czekaj, a ile lat ma synek i dlaczego dostalas ochrzan ze nie
                            drzemie w dzien..?? To jakas ogolna rada CB ze dzieci do jakiegos
                            wieku powinny spac w dzien? David od kiedy skonczyl 2 lata tez nie
                            chce spac w dzien i czasem mu sie zdarzy kimnac, ale ogolnie go nie
                            zamykam w ciemnym pokoju zeby spal. Panie w zlobku tez pytaly co
                            robic z nim bo budzi wszystkie inne dzieci, bo rozrabia zamiast
                            spac, wiec pozwolilam zeby nie spal. Teraz inne dzieci chodza spac,
                            a on sie bawi w pustej sali i podobno to uwielbia, bo ma panie dla
                            siebie i wszystkie zabawki do wlasnej dyspozycji, chwile spokoju,
                            ale nie siedzi, tylko sie bawi. Nie widze powodu by go zmuszac do
                            spania, zamykac w ciemnym pokoju wbrew jego woli.
                            • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 13:56
                              Nesla,
                              Max w zeszły piątek skończył 2 lata :). Nie mam pojęcia do jakiego wieku drzemka
                              jest "obowiązkowa" wg naszego CB.
                              W sumie, ja też bym wolała żeby Młody zdrzemnął się wczesnym popołudniem, bo gdy
                              mu się taki odpoczynek zdarza, to jest grzeczniejszy do końca dnia i nie słania
                              się na godzinę przed kąpielą ;). Też nie chciałabym dziecka w ciemnym pokoju
                              zamykać :) ale lekkie przyciemnienie z pewnością ułatwiłoby mu popołudniową
                              drzemkę...
                            • maxijo Re: Pierwsze koty za płoty ;) 21.01.10, 21:30
                              ciekawe co powiedzieliby na moja mala, przestala spac jak miala 15
                              miesiecy, czasem sie zdrzemnie, ale w sumie to ja tylko rozstraja...
                              tyle ze nie chodzi do zloba, wiec ja sie z nia 12 godzin na dobe
                              bawie:)
                        • kasia191273 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 20.01.10, 10:46
                          Nina chodzi do zlobka juz ponad 2 lata, przetoczylo sie kilkanascie
                          rzutow wiatrowki, a ona nie zlapala

                          tez nie wiem, czy sie cieszyc czy nie...

                          na ospe w NL sie nie szczepi

                          odrobaczam tez profilaktycznie raz na kwartal

                          z katarem puszczam, jesli dziecko nie goraczkuje i ma dobry humor,
                          idzie do zlobka. Inne dzieci tez chodza z gilem, gdybym miala
                          trzymac ja w domu z katarem tylko, 80% czasu zima nie chodzilaby do
                          zlobka

                          katar sie, przynajmniej u nas, NIGDY nie zamienil w nic innego typu
                          zapalenie ucha czy oskrzeli (odpukac), wiec nie widze powodow
                          traktowania go jak choroby
                          • mamamaxia08 Re: Pierwsze koty za płoty ;) 21.01.10, 16:13
                            Kasia,
                            ja też nie uważam, że katar to (poważna) choroba i oczywiście - zaprowadziłam
                            Młodego do PSZ z gilami... ;). Macie szczęście, że katar nie zmienia się w coś
                            poważniejszego i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że u nas będzie podobnie :).
                            Pozdrawiam
                            • maxijo owsiki itp 21.01.10, 21:48
                              ten temat zasluguje zreszta na oddzielny watek

                              czytam forum rowiesnicze Niny i widze, ze dzieci (w Polsce) mialy
                              juz kilka razy robione badanie kalu (niejednokrotnie bardzo
                              specjalistyczne) i u wiekszosci wyszly jakies pasozyty, lamblie itp
                              i zmudna kuracja odrobaczania. Pytalam mojego domowego kilka razy o
                              takie badanie, ale zawsze zbywal mnie, ze dzieci musialaby sie
                              drapac po pupie i ze dojrzalabym robaki w kale. Ale moje dzieci spia
                              niespokojnie, czterolatek narzeka czesto na bol brzucha. W polsce
                              jest 100 powodow dla ktorych robi sie badanie kalu, coz byc moze
                              przesadzaja...poza tym sa pasozyty niewidoczne golym okiem, wiec co
                              ten moj huisarts opowiada?

                              Zastanawiam sie, czy naciskac lekarza na badanie kalu, czy
                              odrobaczac na wlasna reke. Widze, ze kilka z was odrobacza - czy to
                              jest w 100% bezpieczne i nie ma wplywu na sampooczucie dziecka. A
                              czy Nina (17 m.) nie za mala jeszcze?
                              Moze na sobie przetestuje
                              • kasia191273 Re: owsiki itp 21.01.10, 22:05
                                ja swoja Nine odrobaczalam pierwszy raz przed ukonczonym drugim
                                rokiem zycia, ale nie mebendazolem, tylko takim kupionym w aptece
                                plynem, ktory wlasnie dla mniejszych dzieci jest - ale zapomnialam
                                nazwy

                                mebendazol jest dla wiekszych dzieci

                                u nas nie bylo nigdy zadnych skutkow ubocznych
                                • mamamaxia08 holenderskie nazwy pasożytów 21.01.10, 22:17
                                  Właśnie sprawdzałam w słowniku... nie znalazłam owsików. Proszę, podajcie nazwę
                                  holenderską oraz "pasożyty przewodu pokarmowego" (wolę sama nie tworzyć na
                                  podstawie słownika...). Będę wdzięczna :)
                                  • majadeblij Re: holenderskie nazwy pasożytów 22.01.10, 17:05

                                    Aarsmaden - to owsiki (o ile wiem) spoelworm - to glisda ludzka,
                                    lintworm to tasiemiec
                              • mamamaxia08 Re: owsiki itp 21.01.10, 22:11
                                Maxijo,
                                wydaje mi się, że skoro preparaty na te pasożyty są dostępne bez recepty i
                                stosuje się zgodnie ze wskazaniami na ulotce - to nie może być niebezpieczne :).
                                A jakie tu jest ogólnie podejście do badań, to chyba każda z nas już miała
                                okazję się - niestety - przekonać....
                                Co do wypróbowania na sobie - i tak (jak już było napisane) cała rodzina powinna
                                się poddać kuracji :). A przy okazji przypomniało mi się, jak moja mama
                                odrobaczała kota i psa, to prosiła weterynarz o przepisanie specyfików dla
                                ludzkiej części domowników ;). Kto żyw, musiał łykać hy hy.
                                Pozdrawiam
                                • beba3 Re: owsiki itp 22.01.10, 16:42
                                  Odrobaczanie jest bezpieczne. Wystarczy konsultacja w aptece. Mnie lekarz
                                  wysmial ze z takim problemem przychodze do niego. Jej dzieci miewaja bardzo
                                  czesto... I jest to czeste w Holadnii i nie ma co przezywac... No ja przezywalam.
                                  Robaczki widac golym okiem. Ich jajeczka tez.
                                  Tak sie o niech dowiedzialam. Bylam zszokowana. Co innego czytac i miec jkaies
                                  tam wyobrazenie a co innego zabaczyc i miec swiadomosc ze to siedzi w Twoim
                                  dzicku... Brrr
                                  Najlepiej sprawdzac dziecko w nocy po dwoch godzinach od zasniecia.
                                  To takie male biale kreseczki, ruszajace sie. Jajeczka sa dluzsze od kropeczek.
                                  Mi sie udalao za pierwszym razem wytepic paskudztwo. Niestety tabletki (pierwszy
                                  i drugi, powtorkowy rzut) to nie wszystko.
                                  Na ogol przeciez z tego powodu nie zmienia sie miejsca gdzie dziecko te owsiki
                                  zlapalo, np przedszkola, a nawet gdyby, to nie ma sie pewnosci ze w innym
                                  histornia sie nie powtorzy. Zreszta trzeba by tez dziecku zakazac bawic sie w
                                  jakimkolwiek piasku i kto wie co jeszcze...
                                  Trzeba obserwowac dziecko i sprawdzac.
                                  A zachowanie _przesadnej_ higieny jest po prostu wykanczajace!
                                  Niemal niemozliwe!
                                  Jesli jest nawrot owsikow to albo przyczyna nie zostala rozwiazana albo nam nie
                                  udalo sie niedopuscic do powtornego zakarzenia.
                                  Generalnie jest ciezko zwalczyc pasozyta.
                              • agnieszkaela Re: owsiki itp 18.02.10, 22:42
                                Maxijo, odrobaczaj. Bylam dzisiaj u peditry w Polsce i powiedziala
                                ze dzieci szkolne, przedszkolne wlasciwie co pol roku nalezy
                                odrobaczac bo to mniej szkodliwe niz skutki pasozytow.
                                A tych- wbrew temu co twierdza nasi genialni domowi, nie widac golym
                                okiem! Nie zawsze nawet badanie kanalu wykaze obecnosc pasozytow.
                                Sa za to objawy ktore powinny lekarzowi jasno zasugerwoac w czym
                                problem.
                                Ja wlasnie dzisiaj dowiedzialam sie ze Filip ma glizde ludzka. Od
                                trzech miesiecy co najmniej ma silne objawy wskazujace na kolejny
                                etap zarazenia. Bylam u domowego kilka razy i zawsze slyszalam, ze
                                to wirus, stres, albo grypa zoladkowa.
                                Jestesmy w Polsce na wakacjach, szczesliwe wlasnie teraz nasily sie
                                obajawy i pediatra tutaj od razu zasugerowala ze to pasozyty. Dostal
                                leki i powinna byc poprawa w ciagu 2 tygodni.
                                Ile jeszcze czasu meczyl by sie w Holandii? Wsciekla jestem
                                niemilosiernie na lekarza domowego, bo sama sie dopytywalam czy to
                                moze pasozyty ale powiedzial ze nie. Mogl konowal jeden zasugerowac
                                ze profilaktycznie mozna odrobaczyc!
                                A teraz jeszcze boje sie ze Julka mogla zlapac, ze ja moge miec- a
                                ona za mala aby podawac leki, a ja tez nie moge bo karmie piersia.

                                www.aghneska.mondozoo.com
                                • mamamaxia08 Re: owsiki itp 19.02.10, 07:18
                                  agnieszkaela napisała:


                                  > Ja wlasnie dzisiaj dowiedzialam sie ze Filip ma glizde ludzka. Od
                                  > trzech miesiecy co najmniej ma silne objawy wskazujace na kolejny
                                  > etap zarazenia. Bylam u domowego kilka razy i zawsze slyszalam, ze
                                  > to wirus, stres, albo grypa zoladkowa.
                                  > Jestesmy w Polsce na wakacjach, szczesliwe wlasnie teraz nasily sie
                                  > obajawy i pediatra tutaj od razu zasugerowala ze to pasozyty. Dostal
                                  > leki i powinna byc poprawa w ciagu 2 tygodni.

                                  Agnieszka, mogłabyś opisać te objawy i nazwy leków, które dostaliście?

                                  > Ile jeszcze czasu meczyl by sie w Holandii? Wsciekla jestem
                                  > niemilosiernie na lekarza domowego, bo sama sie dopytywalam czy to
                                  > moze pasozyty ale powiedzial ze nie. Mogl konowal jeden zasugerowac
                                  > ze profilaktycznie mozna odrobaczyc!
                                  > A teraz jeszcze boje sie ze Julka mogla zlapac, ze ja moge miec- a
                                  > ona za mala aby podawac leki, a ja tez nie moge bo karmie piersia.

                                  To może wykorzystaj pobyt w Polsce i porozmawiaj o tym z pediatrą. Bo,
                                  faktycznie z tego co widać - tutaj raczej nie rozwiążesz tej kwestii.

                                  > www.aghneska.mondozoo.com
                                  • maxijo Re: owsiki itp 19.02.10, 09:10
                                    starszaka juz odrobaczylam po przeczytaniu waszych watkow. malej
                                    kupilam jzu krople (madicure), ale czekam na stosowny moment, bo
                                    wlasnie baral antybiotyk.
                                    mam jeszcze pytanie -czy lek ktory podalam synkowi - mebendazol - to
                                    jest tylko na owsiki, czy gliste tez wykonczy?

                                    agnieszkaela - pisalam juz ze chcialabym dzieciom zrobic konkretne
                                    badania, ale wlasiwie nie mam powazniejeszych symptomow; owszem
                                    pokasluja, ale teraz maja infekcje, maly ma spore migdaly, a mala
                                    czesto zapalenie ucha i katar. Zaczyna mnie niepokoic kupa Niny - ma
                                    juz druga konkretna biegunke w ciagu miesiaca, pobolewa ja brzuch,
                                    przestala jesc, wiec chyba wybiore sie do domowego. Jedynie nie wiem
                                    czy oni tu badania powtarzaja, bo slyszlam ze trzeba je 2 razy
                                    zrobic. A jak ty robilas w Polsce, jakie mieliscie objawy?
                                    • tijgertje Re: owsiki itp 21.02.10, 10:37
                                      Maxijo, mebendazol powinnien wykonczyc tez inne robactwa, ale
                                      stosuje sie wowczas inne dawkowanie, musisz przeczytac ulotke i
                                      skonsultowac to z lekarem (albo prynajmniej w apetece jak lekarz
                                      malo kumaty). Moj mlod mial swego czasu badania na lamblie, ale sie
                                      uparlam i lekarka nie miala innego wyjscia jak dac mi skierowanie
                                      (Zarzadalam pisemnej odmowy i zagrozilam , ze pojade do PL i tam
                                      zrobie badania i przelecze, a od ubezpieczyciela zarzadam zwrotu
                                      wszystkich kosztow z podroza wlacznie dolaczajac papier z jej
                                      odmowa). Poskutkowalo, choc to byla sytuacja z nozem na gardle i
                                      ciesze sie, ze nie musze czesto do tej lekarki chodezic;-) Badania
                                      faktycznie kazala powtorzyc, z kupa jezdzilam chyba 3 razy do
                                      szpitala, bylo to w sumie niezlym wyczynem, bo musialam dowiezc do
                                      laboratorium w ciagu godziny od "wyprodukowaqnia". Lamlie wtedy nie
                                      wyszly, a objawy okazaly sie miec pozniej inne zrodlo.
                                  • agnieszkaela Re: owsiki itp 21.02.10, 22:26
                                    Objawowo Filip mial cale mnostwo, doscy dokuczliwe. Moga swiadczyc o
                                    wielu chorobach ale w tym zestawie i natezeniu u takiego malego
                                    dziecka pediatra polska od razu byla pewna ze to pazozyty.

                                    Bole brzucha napadowe, jedno-dwudniowe goraczki bez zadnych innych
                                    objawow, bole glowy, zmeczenie, anemia, bladosc skory, worki pod
                                    oczami, budzenie sie w nocy, rozdraznienie, brak apetytu, niechec do
                                    jedzenia miesa, wieksza ochota na slodycze, szorstka skora jak przy
                                    alergiach, napady kaszlu, zapalenia spojowek.

                                    \
                                    • mamamaxia08 Jak podać tabletkę 2 latkowi? 22.02.10, 12:46
                                      Kobiety, jak w tytule - jak podać Mebendazol? Można go np. rozkruszyć i podać z
                                      wodą na łyżeczce? Pytam, bo nie wszystkie leki można kruszyć a ja - głupia, nie
                                      spytałam w aptece :/.
                                      Bo szczerze wątpię, że Młody łyknie tabulca w całości... a płyny (syropy,
                                      krople) jakoś mu wchodzą :).
                                      • tijgertje Re: Jak podać tabletkę 2 latkowi? 22.02.10, 14:00
                                        Mozesz skruszyc. dzielic nie wolno tylko tabletek powlekanych i
                                        kapsulek, ta tabletka ma jednolity sklad i dziecko spokojnie moze ja
                                        chocby pogryzc (jak to moj maz robi, zadnej tabletki nie polknie).
                                        • mamamaxia08 Re: Jak podać tabletkę 2 latkowi? 22.02.10, 14:53
                                          Tigertje, dzięki :)
                                          To jeszcze jedno pytanie przyszło mi do głowy: czy są jakieś specjalne wskazania
                                          kiedy przyjmować tego tabulca? W sensie czy np. na czczo, czy może przed/po
                                          jedzeniu; i lepiej np. rano bo może powoduje jakieś "sensacje"? Wiem, wiem -
                                          jest ulotka ale ja słaba z niderlandzkiego jestem... Farmaceutka powiedziała
                                          jedynie, że pierwszą dzisiaj a drugą za 2 tygodnie i tyle, a mnie naszła chyba
                                          jakaś "pomroczność jasna" i nie zapytałam o nic więcej ;)
                                          • tijgertje Re: Jak podać tabletkę 2 latkowi? 22.02.10, 20:06
                                            W sumie to chyba nie ma roznicy. U nas nigdy zadnych sensacji po tym
                                            leku nie bylo, bralismy zwykle rano w poniedzialek, wszyscy byli w
                                            domu i latwo bylo policzyc kiedy nalezy wziasc nastepna dawke.
                • majadeblij ospa 22.01.10, 16:22

                  moj maluch (5,5 miesiaca) 2 misiace w kdv - i juz ospe zaliczyl- a
                  wlasnie od wtorku zalicza.
                  biedna taka, cala pokropkowana...:-))
                  • tijgertje Re: ospa 28.01.10, 21:25
                    No i w koooncu na mojego urwisa padlo. Kilka sezonow ospowych mu sie
                    upieklo, a dzisiaj zaczelo sie od uszu, skarzyl sie, ze bola, mimo,
                    ze ani nie plywal, ani nie ma kataru i nawet w czapce chodzi (bo
                    lubi), wieczorem nagle dostal wsciekle rumianych policzkow,
                    temperatura gwaltownie skoczyla do gory i zaczal sie skarzyc na
                    swedzenie. wszystko w pol godziny! Na brzuchu i plecach wysypka w
                    oczach rosnie. Biedny strasznie, ale jak zobaczylam te kropy, to w
                    sumie odetchnelam. Za tydzien z haczykiem ma urodziny, przezywa
                    niesamowicie i ciesze sie, ze padlo na niego teraz, a nie za kilka
                    dni, bo prawdopodobnie do imprezy krosty pozasychaja, a tak to
                    trzeba by bylo wszystko odwolywac, nie wiem, jakbysmy taka tragedie
                    przezyli;-) Czy spotkaliscie sie z bolem uszu przy ospie? Na jutro
                    umowilam go z laryngologiem, ale rano bede musiala pewnie przelozyc
                    wizyte. Chorobsko zaczelo sie jakis czas temu w rownoleglej klasie,
                    u mlodego wlasnie wrocil do szkoly pierszy chlopiec z jego klasy po
                    ospie, po ktorej jeszcze zapalenie uszu zaliczyl. Jego mama sadzila,
                    ze to 2 rozne sprawy, ale skoro na mlodego tez tak padlo, to
                    zaczynam sie zastanawiac, czy nie ma zwiazku miedzy ospa i uszami?
                    • lenkaaa Re: ospa 28.01.10, 21:42
                      no to zycze Tygrys, zeby rzeczywiscie po tygodniu juz przeszlo. U nas ospa
                      trwala przez 2 tygodnie zdaje sie... W kazdym razie po tygodniu jeszcze nie
                      wszystkie krosty byly zaschniete.
    • mamamaxia08 Już podłapał jakieś cholerstwo... 23.01.10, 22:08
      W pon. Iwszy raz w PSZ, we wtorek mega-gilusy. W środę IIgi raz i w czwartek
      extra-mega-gilusy + kaszelek, w piątek podobnie... a dzisiaj chrypa,
      extra-mega-gilusy (sprayowane, wydmuchiwane i ściągane), mega-kaszel oraz
      wieczorkiem temperatura :/. Dałam czopa i zobaczymy co przyniesie jutro rano.
      Znowu mu się w weekend zachorować przytrafiło :(... A ja znów mam zgryz: jechać
      jutro do szpitala czy poczekać do poniedziałku i do domowego pójść. Małż mówi
      "czekać", a ja mam wątpliwości... Taki bidulek jest jak kaszle i smarka a dalej
      szaleć mu się nie odechciało ;) ale za to sam się na popołudniową drzemkę
      zdecydował. Wiedziałam, że dzieć przedszkolny będzie "przynosił" choróbska, ale
      żeby tak od razu na maksa? Ech...
      • nesla Re: Już podłapał jakieś cholerstwo... 23.01.10, 22:34
        Ma goraczke? Jak nie ma to nie ma co jechac do szpitala.
        • mamamaxia08 Re: Już podłapał jakieś cholerstwo... 23.01.10, 23:23
          Wieczorem miał gorączkę ale jak wysoką to ciężko stwierdzić bo elektroniczny
          termometr - nie używany od paru miesięcy - sfikował :/. Młody był bardzo ciepły,
          tak na moje oko, a raczej dłonie - to ok. 38 i parę parę kresek. Dlatego czopka
          dostał. Ale rano temperatura zwykle trochę spada. Zobaczymy jutro, jak będzie
          "za ciepły" to pojedziemy i już, a jak nie - wybierzemy się w poniedziałek do
          domowego... Katar i kaszel w połączeniu z chrypką mogą świadczyć, że nie jest to
          zwykłe przeziębienie. Wolałabym żeby go przynajmniej lekarz osłuchał i zaglądnął
          mu do gardła... Lepiej "dmuchać na zimne".
          • gosia_hh Re: Już podłapał jakieś cholerstwo... 24.01.10, 12:24
            moja corka tez czesto lapie przeziebienia w kdv-od jakiegos czasu podaje jej
            witaminki dla dzieci,i lagodnie przechodzi przeziebienia z katarem i kaszlem nie
            ma co jechac do szpitala ja poczekalabym do lekarza domowego.podaj mu daro thijm
            siroop -paracetamol w czopku tylko jezeli ma goraczke-ja kupilam w polsce dobry
            syrop herbapek i czyni cuda-tak samo jak flegamina-
            • mamamaxia08 Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 25.01.10, 14:19
              Gosia_hh, czy ten syrop to nie herbapect? Bo taki też mam (z Polski) ale tam
              jest napisane, że jest on dla dzieci od 6 lat, a Młody ma 2
              Byliśmy u ha, który po obejrzeniu i osłuchaniu Maxa stwierdził, że "to JAKIŚ
              wirus" :O. Myślałam, że padnę na miejscu z powodu tej "diagnozy" - bo tyle to i
              ja wiem... A potem dodał, że NIC z tym nie trzeba robić i że trzeba poczekać ze
              4 dni. No, to ja mu na to, że mam czopki i Sinaspril, i krople na kaszel, i
              krople na katar i czy może jednak nie powinnam dziecku jakoś pomóc bo się
              bidulek męczy. Odpowiedź ha: "EWENTUALNIE coś na paracetamolu (bo 38,5 st.C to
              nie jest wysoka gorączka) i CZEKAĆ, bo ma TYLKO gardło i uszy zaczerwienione, a
              płuca są czyste.". Z płucami to mi ulżyło oczywiście :) co do reszty pt. NIC
              więcej, to mi ręce opadły... Po powrocie do domku Młody wypił dawkę sinaspril'u
              i dawkę kropli na kaszel, ściągnęliśmy katar, sam się położył na sofie i....
              zasnął! Co świadczy, że naprawdę męczy go ten "jakiś wirus" bo przecież dzieć
              mój normalnie drzemki w dzień nie zalicza z własnej nieprzymuszonej woli.
              To tyle, przynajmniej w przyszłym tygodniu PSZ znowu będzie dla niego nowością :).
              Pozdrawiam
              • maxijo Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 25.01.10, 14:25
                a moze, oprocz wirusa, odsypia rowniez te nocki; pisalas ze zle spi
                w nocy...iu a propos tych nocek, byl taki wiek, nawet te 4,5
                miesiace, ze moja mala spiac dluzej w dzien, brykala w nocy,
                pamietam ze 3 drzemka w tym wieku to juz bylo ciut za duzo.
                A swoja droga podoba mi sie stawianie diagnozy przez telefon na
                podst pytan - czy dziecko je, czy ma mokre pieluchy i czy jest
                osowialy/ozywiony;) Choc przewaznie dziecko ktoremu figle w glowie
                faktycznie nie jest ciezko chore
                • mamamaxia08 Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 25.01.10, 15:13
                  Maxijo, Max śpi w nocy ładnie (może teraz trochę gorzej bo kaszle bardzo) po
                  11-13 h, chyba że pełnia jest - wtedy faktycznie potrafi się zbudzić i trzeba go
                  zabrać do naszej sypialni :)... a to spanie w dzień kojarzy mi się u niego
                  raczej ze zmęczeniem związanym z gorączką. Wprawdzie nie jest cały czas osowiały
                  i potrafi "szaleć" ;) ale znacznie krócej niż wtedy, gdy jest zdrowy. I niestety
                  - więcej marudzi i płacze :/...
                  • mamantkaa Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 25.01.10, 15:50
                    Przy temp. 38,5, która nie trwa ponad 3-4 dni nie chodzę z moimi
                    dziećmi do lekarza. Bo co niby więcej na wirusa miałby lekarz
                    przepisać? I tak sporo różnych kropli i syropów dajesz swojemu
                    synkowi. Ja moją niespełna dwulatkę smaruję na noc maścią, daję
                    syrop tymiankowy i przy zapchanym nosie psiknę jej czymś max. dwa
                    razy dziennie. Po 2 dnach jest zawsze poprawa, a po kolejnych kilku
                    wirus znika lub przechodzi na kogoś z rodziny ;)
                    I faktycznie jeśli przy gorączce się bawi, to znaczy, że nie jest to
                    jakaś b.wysoka temperatura. A to że marudzi, to normalne, ja też
                    marudzę, gdy mam katar.
                    Przez 3 lata mieszkania tutaj przyzwyczaiłam się do podejścia
                    tutejszych lekarzy i mi ono odpowiada. Nie zawracam im głowy, nie
                    tracę czasu i nie muszę siedzieć w poczekalni z innymi chorymi.
                    Gdyby gorączka się utrzymywała (choć 38,5 to nie dużo) i dziecka
                    stan wraźnie się pogarszał, to wtedy poszłabym do lekarza.
                    • mamamaxia08 Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 26.01.10, 08:46
                      mamantkaa napisała:

                      > Przy temp. 38,5, która nie trwa ponad 3-4 dni nie chodzę z moimi
                      > dziećmi do lekarza. Bo co niby więcej na wirusa miałby lekarz
                      > przepisać?
                      A jeśli to nie byłby wirus? A jeśli by mu zeszło na oskrzela? Ja wolę "dmuchać
                      na zimne"...

                      > I tak sporo różnych kropli i syropów dajesz swojemu
                      > synkowi. Ja moją niespełna dwulatkę smaruję na noc maścią, daję
                      > syrop tymiankowy i przy zapchanym nosie psiknę jej czymś max. dwa
                      > razy dziennie. Po 2 dnach jest zawsze poprawa, a po kolejnych kilku
                      > wirus znika lub przechodzi na kogoś z rodziny ;)
                      Widać, ja mam "typowo polskie" podejście, w przeciwieństwie do tutaj
                      obowiązującej zasady "wychorowania się"... A poza tym, mojemu synowi jakoś nie
                      znika, a przejście wirusa na kogoś z rodziny nie jest wyjściem... U nas poprawy
                      nie widać mimo stosowanych przeze mnie środków - dlatego liczyłam na pomoc lekarską.

                      > I faktycznie jeśli przy gorączce się bawi, to znaczy, że nie jest to
                      > jakaś b.wysoka temperatura. A to że marudzi, to normalne, ja też
                      > marudzę, gdy mam katar.
                      A ja nie marudzę, gdy mam katar... I nie wszystkie dzieci przy gorączce są
                      bardzo osowiałe. Za to widzę, że Młody męczy się bardzo szybko...

                      > Przez 3 lata mieszkania tutaj przyzwyczaiłam się do podejścia
                      > tutejszych lekarzy i mi ono odpowiada. Nie zawracam im głowy, nie
                      > tracę czasu i nie muszę siedzieć w poczekalni z innymi chorymi.
                      Ja się nie przyzwyczaiłam i pewnie mi to nie grozi ;). Płacąc nie małe składki
                      na ubezp. zdrowotne, nie uważam bym zawracała lekarzowi głowę, gdy szukam pomocy
                      dla chorego dziecka i potwierdzenia, że nie grozi mu nic poważnego. A umawiając
                      się na konkretną godzinę i przychodząc na czas - nie narażam dziecka na
                      gigantyczne kontakty z innymi chorymi.

                      > Gdyby gorączka się utrzymywała (choć 38,5 to nie dużo) i dziecka
                      > stan wraźnie się pogarszał, to wtedy poszłabym do lekarza.
                      A jak stan się wyraźnie nie pogarsza, a trwa na tym samym poziomie? Ile dziecko
                      ma chodzić z temperaturą, kaszlem i katarem, który nie daje mu normalnie
                      oddychać, spać i w ogóle funkcjonować?

                      • tijgertje Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 26.01.10, 09:43
                        Hehe, ja juz 6 lat wojen z lekarzami o mlodego zaliczylam, kiedys
                        sadzilam, ze tez sie nie przyzwyczaje, ale jednak zmienilam zdanie i
                        o dziwo wrecz twierdze, ze tubylcze podejscie bardziej mi odpowiada
                        od polskiego. Dzieci czesto lapia rozne wirusowki i temperatura,
                        nawet bardzo wysoka, trwa ze 3 dni, potem spada. Do lekarza chodze
                        jak goraczka trwa dluzej, jest baaardzo wysoka (powyzej 40 stopni),
                        albo stan dziecka sie pogarsza. Inaczej wedle zalecen stosuje
                        paracetamol, domowe sposoby na katar i czekam, w sumie u lekarza z
                        mlodym nie bylam bardzo doawno, bo o dziwo goraczka zawsze czwartego
                        dnia spada;-) W tym pierwszym okresie lekarz i tak nic ci nie
                        przepisze, antybiotyku na wirusa nie dostaniesz i wiem, ze ma sie
                        zal do lekarza, jak sterty lekow nie przepisze, bo ma sie wrazenie,
                        ze "nic sie nie robi, zeby dziecku pomoc", ale zazwyczaj tego typu
                        infekcje rzeczywiscie same mijaja, ewentualnie wspomagane jakims
                        syropem dostepnym nawet w supermarkecie i na stacji benzynowej. O
                        slusznosci tubylczego podejscia przekonuje mnie chocby frekfencja w
                        szkolach. W Polskich szkolach nieraz laczy sie klasy, bo ponad
                        polowa choruje, tu przedszkolaki laza z gilami, ale szkole dzieci od
                        6 lat w gore w zasadzie nie choruje. w mlodszych klasach jeszcze sie
                        rozne "epidemie" zdarzaja (ostatnio ospa), ale w starszych
                        sporadycznie kogos przez kilka dni nie ma, zazwyczaj frekwencja
                        wynosi 100%, nawet jak wszyscy biegaja bez czapek, bez rajstop pod
                        spodniami z wystajacymi golymi nogami;-) Cos w tym jest. JAk
                        przyjechalam do Holandii, opiekowalam sie chlopcem w wieku mojego
                        siostrzenca, wiec mialam porownanie. Moja rodzinka sie szczycila, ze
                        tak o niego dbaja, ze nigdy nie choruje, a tubylcy sie nie znaja,
                        skoro dziecku pozwalaja 3 dni nie jesc i z goraczka chodzic. Zmiana
                        nastapila jakis czas pozniej, tubylec jest zdrowy, bryka na zewnatrz
                        niezaleznie od pogody, siostrzeniec malo kiedy w szkole bywa, jedna
                        choroba przechodzi w druga i konca nie widac. Moj mlody faktycznie
                        jak poszedl do przedszkola, to pol roku przechorowal non stop (za
                        zaleceniem lekarza nawet z antybiotykiem chodzil do przedszkola 2
                        razy w tygodniu), od 2 lat w zasadzie mamy spokoj, predzej ja z
                        mezem chorujemy niz mlody.
                        • mamamaxia08 Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 27.01.10, 10:02
                          Żeby nie było - nie jestem przeciwna hartowaniu :). Ale u nas sytuacja wygląda
                          tak, że ja mam obsesję na punkcie górnych dróg oddechowych (po własnych
                          doświadczeniach ze zdrowiem)... Poza tym, Młodemu zwykle samo nie przechodzi ;).
                          Temperatura ciągle podwyższona, katar taki, że nie nadążam z wycieraniem, a
                          kaszel nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Do PSZ nie poszedł dzisiaj...
                        • kasia191273 Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 27.01.10, 10:44
                          ja tak samo jak tygrys

                          kiedys uwazalam, ze to skandal, ale zaczelam sie stosowac do zalecen
                          tubylczych i nie bylam z Nina u lekarza od ponad 1,5 roku

                          wszystko, co lapie, to 'jakies wirusy' wlasnie, czasem ma goraczke
                          (wtedy daje paracetamol), czasem tylko katar/kaszel

                          nic sie z tego nie wykluwa, po 4-5 dniach jest zdrowa
                          • gosia_hh Re: Husiarts: "to JAKIŚ wirus" 27.01.10, 11:39
                            moja corka ma 2 latka i jeszcze ani razu nie bylam z nia u domowego-jak miala
                            goraczke to ja sama wykurowalam-na katar pomaga masc majerankowa z polski za 2
                            zlote i spray otrivin-wiadomo,ze zal patrzec na malucha,ale tez nie panikuja jak
                            dziecie mi kaszle czy tez jest bardzo przeziebione-ddy ma goraczke to nie daje
                            jej do zlobka wypoci sie w domu -czopki sie u nas bardzo sprawdzaly na noc no i
                            dobrze wywietrzony pokoik na noc.
    • mamamaxia08 Płacz na pożegnanie... 03.02.10, 09:49
      Dzisiaj Młody 4 raz poszedł do PSZ i właśnie dzisiaj nadszedł "wielki płacz" i
      "wczepianie" się w mamę... ale udało mi się wyjść ;). Mam nadzieję, że szybko
      się uspokoił. Ciekawa jestem też ile takich płaczliwych dni prze nami?
      Dzisiaj też porozmawiałam sobie z wychowawczynią i - na szczęście - należy ona
      do tych, które jak najbardziej popierają dwujęzyczność, ufff! Stwierdziła nawet,
      że niepotrzebnie się martwię tym, że Max nie bardzo chce mówić... musi sobie w
      głowie poukładać - tu polski a tu holenderski - i zacznie w końcu :).

      Mam jeszcze pytanie. Młodemu po wewnętrznej stronie wargi dolnej w 1 dzień
      porobiły się czerwone ok. 2 mm plamki. Co to może być? Myślałam, że może
      przygryzł ją sobie ostrymi trójkami ale to chyba nie to... Iść z tym do HU? Nie
      chcę panikować ale może lepiej sprawdzić co to jest... jak myślicie? Może,
      któraś z Was spotkała się z czymś podobnym?
      • 8zumirodam I my mamy miejsce w Peuterspeelzaal!!! 11.02.10, 20:21
        Dziś dzwonili-jest miejsce dla naszego bąka,juppi!!!!!I to w tym samym
        miejscu,gdzie w każdy wtorek mam lekcje niderlandzkiego dla mam.Także
        jeden dzień nam już odpada,od biedy w środy możemy chodzić jeszcze na
        speelinloopgroep i trzy dni przeznaczyć na PZS :)Tydzień jakoś zleci,a
        ja młodszym "piszczykuniem" się zajmę.Ach,jak ja się cieszę!!!
        • mamamaxia08 Re: I my mamy miejsce w Peuterspeelzaal!!! 12.02.10, 08:06
          To gratulacje :)!
          My zaraz idziemy na zabawę karnawałową do PSZ - Młody będzie misiem ;), tylko za
          cholerę nie chce zakładać głowy miśka na swoją hyhy.... no, i mam nadzieję, że
          pożegna mnie jak w środę: buzi, papa i mogę wyjść bez akompaniamentu płaczu
          dziecia :) za to z kciukiem wychowawczyni w górze :D.
          Żałuję, że tutaj nie mamy jak Wy w Eindhowen. Tylko PSZ tylko 2 razy w tygodniu
          i to wszystko, co nasza gmina ma do zaoferowania. Ani trzeciego dnia dla dzieci
          obcojęzycznych rodziców, nie wspominając już o bezpłatnej nauce holenderskiego
          buuu! ;)
          Pozdrawiam
          • mala9943 Re: I my mamy miejsce w Peuterspeelzaal!!! 15.02.10, 23:37
            odnośnie ospy,można poprosić domowego o receptę na szczepionkę przeciwko ospie,
            koszt ok 50 euro. Nie ma gwarancji,że dziecko nie zachoruje ale z pewnością
            łagodniej przejdzie :)
            • majadeblij Re: I my mamy miejsce w Peuterspeelzaal!!! 16.02.10, 15:29
              hahah, to nie tak latwo:-))) dzwonilam do swojego domowego, ale pani
              asyatentka wmawiala mi ze taka szczepionka nie istnieje:-)))
              zadzwonilam bezposrednio do ggd i tam sie mozna umowic, bez
              posrednictwa domowego. tylko, ze szczepionke podaje sie po pierwszym
              roku zycia, a moj malec ospe juz zaliczyl, jak mial 5 mc:-)
    • mad_die Marysia też idzie :D 22.02.10, 16:09
      W przyszlym tygodniu ma swój "pierwszy raz" ;)
      Garnie sie do dzieci, wrecz nie moge jej odciagnąć od szkolnej furtki, kiedy
      mijamy plac obok szkoły. Wiec mysle, ze bedzie spoko.
      • mamantkaa I Zuza też :) 23.02.10, 10:46
        Moja Zuza w zeszłym tygodniu skończyła 2 lata i od 1 marca zaczyna
        swoją przygodę z PSZ. Też myślę, że będzie ok, bo lubi się bawić z
        dziećmi i sama się sobą potrafi zająć. PSZ zna, bo codziennie je
        mijamy w drodze ze starszakiem do szkoły. Panie też z widzenia zna i
        do nich macha. Przez okno zabawki widziała, więc pewnie się ucieszy,
        że nareszcie może tam wejść i się pobawić. Pewnie trochę się skrzywi
        jak będę wychodzić, ale pewnie i tak ja będę bardziej to rozstanie
        przeżywać :)
        • kamb21 ;-) 23.02.10, 12:38
          moja Marysia chodzi już prawie rok...i pamiętam ten pierwszy dzień,rozpaczałyśmy
          obie i nie wiem kto bardziej..?Teraz radzi sobie świetnie przynajmniej tak
          twierdzą kobitki...i widzę jak dobrze wpływa na nią kontakt z innymi dziećmi..i
          ciągle mówi że ona już chce iść do szkoły..pozdrawiam wszystkie mamy pełne obaw :-)
          • 8zumirodam Po wizycie.... 23.02.10, 20:08
            Dziś odbyła się zapowiedziana wizyta nauczycielki z PSZ.
            Przyniosła sporo dokumentów do podpisania (zgoda na zdjecia,zgoda na
            wycieczki,zgoda na pomoc pedagoga,zgoda na obciążenie rachunku
            bankowego etc).Potem wręczyła dziecku koszulkę i czapeczkę z logo
            szkoly oraz zaproszenie na sobotni festyn.Będzie szedł w paradzie z
            innymi przedszkolakami!A zaczynamy w czwartek,juppi!Mój mały "peuterek"
            :)
            • mamamaxia08 Peuterki ;) 23.02.10, 22:27
              Gratulacje dla wszystkich peuterków-świeżynek :) i dla mamuś też!
              Jak zaczynałam ten wątek miałam wielki stres, a Młody mi zrobił niespodziankę i
              nową sytuację przyjął pięknie "na klatę" ;). I tak jak przepowiadano - po tym
              jak mu się "nowość oswoiła" - były 2 dni płaczu (w tym 1 dzień "odrywania siłą"
              ode mnie).
              A od zabawy karnawałowej dzieć przeszedł metamorfozę... Siadamy przy stole,
              razem układamy klocki/rysujemy/bawimy się zwierzątkami/itd. i po chwili Młody
              wyciąga do mnie szyjkę, robi dziubek do buziaka i nonszalanckim tonem mówi PA!
              Za pierwszym razem nie zakumałam ;) i siedziałam dalej, a dziecię moje
              powtórzyło głośniej PA! PA! :O. To wstałam i z niedowierzaniem w oczach,
              obracając się do niego powoli wychodziłam... Panie miały oczy jak "dwueurówki"
              ;), a i ja pewnie nie mniejsze hy hy. I tak moje "maleństwo" żegna mnie teraz w
              PSZ, a i całuska pośle jak już przez okno zerkam do środka... Tyle strachu było,
              a ja teraz taaakaaa dumna z niego jestem, że ach!
              Wszystkim świeżym peuterkom i ich mamom życzę łagodnych i pogodnych rozstań w
              przedszkolu :).
              Pozdrawiam
              • mamantkaa Zuza już po pierwszym dniu 01.03.10, 15:48
                No to my mamy już pierwszy dzień PSZ za sobą :) Obie trzymałyśmy się
                dzielnie. Ja nie płakałam tak jak przy pierwszym przedszkolnym dniu
                syna. A Zuza tylko trochę marudziła przy moim wyjściu i po 5
                minutach wołała mnie przy drzwiach, ale zawołana przez panią poszła
                się bawić :-) Bawiła się nawet trochę z innymi dziećmi (2 chłopców
                szczególnie się koło niej kręciło). Zachwycona była rybkami w
                akwarium, gdy pani sypała im jedzenie, to powtarzała za
                chłopcem "eten", więc od razu zaczęła naukę holenderskiego. Na mój
                widok ucieszyła się, nie płakała. Po przedszkolu była głodna i
                zmęczona. Pojadła i pospała i zachowuje się ok. Teraz tylko
                zobaczymy jak zareaguje w środę, gdy pójdziemy drugi raz do PSZ.
                Uff, jak dobrze, że wszystko dobrze poszło :)
                • mad_die a my zaczniemy z opóźnieniem... 01.03.10, 16:10
                  Bo moje dziecko jakiegoś wirusa żołądkowego złapało i się męczy bidula - wczoraj
                  wymioty i temperatura, dziś sama temperatura i kompletny brak apetytu...
                  Wiec zaczynamy od przyszlego tygodnia ;)
                  • 8zumirodam Pełen sukces! 02.03.10, 17:21
                    A Szymon zakochany po uszy w swojej przedszkolance-daje jej buzi na do
                    widzenia :)
                    Ogólnie zachwycony,choć może trochę zbity z tropu językiem.Tak jakoś
                    "charczeć" zaczął dziwnie ;)
                    Mamy też za sobą pierwszą paradę na otwarcie szkoły!!!
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka