Dodaj do ulubionych

Dwa czy trzy jezyki?

11.03.05, 18:09
Dziewczyny!
Mam do Was jeszcze jeda prosbe.
Szkola do ktorej planwalismy zapisac Jagode wprowadza jezyk angielski kiedy
dziecko konczy 9 czy 10 lat. Kolezanka poleca mi inna, gdzie maluch uczy sie
angielskiego juz w wieku lat 4.
Jak sadzicie, czy to nie bedzie za duze obciazenie dla dziecka - nauka trzech
jezykow? W domu polski, w szkole holenderski i podstawy angielskiego?

Pani z przedszkola zrobila tydzien temu testy Jagodzie. Dzisiaj je ze mna
omawiala.
Wyszly zle. Grupa 'e' ale bardzo blisko 'd'. Rozpietosc, skala od 'a' do 'e'.
Nie mam sie martwic bo uczy sie jezyka dopiero pi razy oko piec miesiecy z
miesieczna przerwa na Swieta. Dopiero drugi test pokaze czy jest poprawa i
jak wychodzi w swojej grupie wiekowej. Niestety, teraz zalapala sie do
starszej. To wszystko ma mnie pocieszyc i nawet sie nieszczegolnie
zmartwilam, bo niby czego innego moglabym sie spodziewac?
Byl jeszcze przeprowadzany wywiad z opiekunkami z ktorego wynika, ze dziecko
madre jest, samodzielne, aktywne, chetne do nauki i zabawy itd ale ciagle
wychodzi na pierwsze miejsce nieznajomosc holenderskiego. Skoro nie moze sie
porozumiec z dziecmi to bawi sie obok nich. Podpatruje i robi to samo. Sama
nie zaproponuje zabawy jakiemus dziecku. Dzieci lubi ale nie nawiazuje z nimi
kontaktu. Do opiekunek tez nie podchodzi jesli ma problem... bo co niby ma im
powiedziec...
Troche mnie to smuci. Mam nadzieje ze to przejsciowe. Ze wszystko sie ulozy.
Bardzo chetnie chodzi do przedszkola, wspomina dzieci i opiekunki. Myslalam,
ze lepiej sobie radzi. Zreszta nikt mi nic nie mowil. Kiedy sie pytam to
zawsze jest dobrze... Teraz widze corke w innym swietle. Zal mi jej,
szkoda... Ja sobie moge byc samotna, bez znajomych i przyjaciol ale dzieciak
bez kolezanek?
Chcialam zaprosic na jej 4 urodziny kilka dzieci z przedszkola, te
najczesciej wspominiane ale widze ze to nic nie znaczy, kiedy ona mowi ze ten
czy tamten cos zrobil, narysowal itp. Ona lubi te dzieciaczki ale one nie
potrafia nawet powiedziec jej imienia. Nie ma to sensu, zreszta po urodzinach
pojdze do szkoly, zmieni srodowisko. Moze wystarczy tylko lunch ze slodyczami
w przedszkolu.

Znowu sie rozgadalam a chodzi mi o ta szkole. Byly juz podobne dwa watki ale
tu pytam bardziej indywidualnie.
Obserwuj wątek
    • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 11.03.05, 19:35
      beba, ja jestem od poczatku za wielojezycznoscia, kiedys bedac au-pair mialam
      do czynienia z 4-latkiem, Szwedka z Francuzem mieszkajacy w Hadze mowili do
      malego ojciec po francusku, matka po szwedzku, oboje po angielsku, a au-pair
      mowila po niemiecku, do tego na zewnatrz mowiono do niego po niderlandzku i...
      wiesz co? .. ten chlopczyk wiedzial do ktorych osob w ktorym jezyku ma mowic!!!
      Nie miescilo mi sie to w glowie! Ale podobno to mozliwe i jezyki sie wcale nie
      pomieszaja, nawet jesli na poczatku sie wydaje ze dziecko miesza slowa. Moze to
      zalezy od predyspozycji dziecka? Nie wiem do konca..

      A co do adaptacji to starsza sie nie martw za bardzo, zobaczysz ze sie szybko
      jezyka nauczy, poczatki bywaja trudne ale dzici sie bardzo szybko ucza
      szczegolnie gdy maja TAKA motywacje, twoja corcia MUSI sie nauczyc jesli chce
      miec kontakt z dziecmi a kontakt chce miec, bo to naturalne. Nie martw sie o
      nia, czytalam na innych forach o tych sprawach i zawsze konczylo sie to dobrze.
      Zamiast sie tym przejmowac sprobuj ulatwic mlodszej start posylajac ja za
      wczasu albo do zlobka (chocby na jeden dzien w tygodniu) albo do jakiejs
      peuterspeelzaal czy jak to sie tam nazywa, zeby miala kontakt z jezykiem od
      poczatku.
      Pozdrawiam!!
    • awe38 Re: Dwa czy trzy jezyki? 11.03.05, 20:17
      Beba, moje dziecko tez jak poszlo do szkoly bardzo odstawala z holenderskim w
      porownaniu do innych dzieci, pamietam pierwsza wywiadowke i jak ja ocenialy
      panie nauczycielki, nie martw sie i absolutnie nie przejmuj sie ona tak szybko
      nadrobi braki jezykowe ze po paru msc. nie bedziesz pamietac o problemie, w
      szkole tez dostanie extra cwiczenia jezykowe i przez te pierwsze 2 lata szkoly
      wyrowna a i zapewne przescignie czesc dzieci holenderskich/bo przeciez nasze
      dzieci sa b.inteligentne - :-))/, prawdziwa nauka zaczyna sie w gr.3, tak wiec
      do tego czasu wszystko sie wyrowna, a ze nie ma kontaktu z kolezankami to tez
      nic nie znaczy -dzieci chodza do przedszkola 2 razy w tygodniu -wiec i kontakt
      jest tez mniejszy -pewnie mala nie znalazla jeszcze swojej vriendin jak pojdzie
      do szkoly -i bedzie sie spotykac z dziecmi codziennie to znajdzie tyle ze
      bedzie sie chciala caly czas umawiac po szkole na zabawy a ty bedziesz biegac z
      lista adresow dzieci i ja odbierac. Takze NIE MARTW SIE wiem co czujesz bo tez
      przez to przechodzilam. A co do ang. w szkole tutaj dzieci w grupie 7 i 8 czyli
      10 latki maja podstawy ang. a najprawdziwszy angielski zacznie sie w szkole
      sredniej.
      • natalya20 Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 12:57
        mysle ze jak zacznie sie uczyc angielskiego troche pozniej to w zupelnosci
        wystarczy, najleprzym dowodem na to jest to ze wiekszosc ludzi swietnie mowi tu
        po angielsku i za pewno nie uczyli sie wcale tak wczesnie, mysle ze 9 lat to w
        sam raz
        • saviera Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 15:55
          Dziewczyny , dziewczyny.....dzieci macie jeszcze male ( ja coprawda tez nie za
          duze , ale napewno starsze...). Nie obciazajcie dzieciakow dodatkowymi
          naukami....one i tak wczesnie maja obowiazek szkolny.....co prawda pierwsze
          dwie grupy ,to wiecej zabawy.....ale od grupy trzeciej to intensywna nauka i
          bardzo malo czasu na zabawe ( szczescie ze nie maja zadan do domu ) , w
          czwartej zas grupie intensywna nauka + zadania domowe.....dziecko szybko sie
          zniecheca ( przechodze wlasnie przez to z synem ). Zostawcie dzieciom
          troszeczke dziecinstwa , przed nimi jeszcze wiele lat nauki......a innych
          jezykow sie napewno sie naucza , tym bardziej jezeli dziecko ma
          predyspozycje.....
          Pozatym , moze lepiej najpierw sprawdzic , czy wasze dziecko tego chce....?!
          W grupie mojej corki jest chlopczyk , jego matka wypytuje sie rodzicow co
          potrafia dzieci , pozniej w domu zmusza swojego syna do nauki czytania ,
          pisania ....a dzieciak wcale nie ma na to ochoty , placze i
          chisteryzuje.....najglupsze z tego wszystkiego jest , to ze pozniej sama o tym
          opowiada.....


          • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 17:30
            nie zgadzam sie z saviera, nauke jezyka (i nie tylko) mozna bardzo latwo
            polaczyc z zabawa, dziecko nawet sie nie spostrzeze ze sie uczy. kiedys
            udzielalam korepetycji z anglika, moim najmlodszym uczniem byl 4-latek i
            uwielbial "lekcje", nie ma to nic wspolnego z odbieraniem dziecinstwa, nie
            demonizujmy
            • saviera Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 19:59
              nesla napisała:

              > nie zgadzam sie z saviera, nauke jezyka (i nie tylko) mozna bardzo latwo
              > polaczyc z zabawa, dziecko nawet sie nie spostrzeze ze sie uczy. kiedys
              > udzielalam korepetycji z anglika, moim najmlodszym uczniem byl 4-latek i
              > uwielbial "lekcje", nie ma to nic wspolnego z odbieraniem dziecinstwa, nie
              > demonizujmy



              Jeszcze bardzo malo wiesz o dzieciach ( ja tez nie twierdze ze wiem
              wszystko...), kazde dziecko jest inne.....jedno wezmie to jak zabawe , drugie
              zas bedzie mialo calkiem cos innego w glowie , czterolatek odkrywa wlasnie
              swoje "ik wil" , i uwierz mi , jezeli dzieciak sie uprze to nic nie pomoze
              Twoja chec , dziecko musi chcec......ja juz przez to przechodzilam , Ty masz to
              jeszcze przed soba .....
              Musisz wziasc jeszcze pod uwage , ze w Holandii dzieci sa wychowywane zupelnie
              innaczej niz w Polsce.....dzieci tutaj maja inne wymagania , zachowuja sie
              innaczej i przedewszystkim nie znosza nakazow i zakazow.......
              Proponuje wrocic do tego tematu za cztery lata....
              Jeszcze jedno chcialabym sprostowac .....nie jestem przeciwna nauce
              angielskiego , tanca , rysunkow....itp
              Jezeli dziecko chce , sprawia mu to przyjemnosc , niech sie uczy.....
              Juz wczesniej napisalam , zanim zaczniesz jakakolwiek nauke sprawdz , czy
              dziecko tego chce , nic na sile.....( chodzilo mi o to , zle mnie zrozumialas ).
              Pozdrawiam !!!
              • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 10:22
                Saviera, zrozumialam dokladnie jak napisalas, NIE ODBIERAJMY DZIECIOM
                DZIECINSTWA... hahaha... ! Przeciez NAUKA JEZYKA to nie SIEDZENIE NAD KSIAZKAMI
                i zmuszanie do czytania, zapamietywania regulek itp, ale przede wszystkim np
                ROZMOWA Z MAMA w innym jezyku (im wczesniej sie dziecko oslucha z innym
                jezykiem tym latwiej sobie go przyswoi i nawet nie zauwazy ze sie uczy!),
                sluchanie piosenek, spiewanie piosenek w roznych jezykach, Boze tyyyyle rzeczy
                mozna robic multi-jezykowo!! Nie ma to nic wspolnego ze zmuszaniem, nakazami,
                zakazami! Wiec tu nie ma nic do rzeczy fakt, ze nie posiadam 4-letniego
                dziecka. To ty Saviera myslisz kategoriami polskimi gdzie krolowal tylko i
                wylacznie jeden jezyk polski a innego zaczynalo sie uczyc POZNO i wtedy
                sprawialo to WIEKSZE klopoty, wtedy bardziej przypominalo KUCIE.
                NIE zgadzam sie z toba Saviera jakkolwiek sie bedziesz teraz probowac wymigac z
                tego co napisalas.
                • kasia157 Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 11:34
                  Ja akurat zgadzam sie z Seviera. To wcale nie jest tak, ze kazde dziecko nauczy
                  sie 2-3 albo wiecej jezykow rownoczesnie jezeli tylko odpowiednio wczesniej
                  zetknie sie z tymi jezykami. To jest sprawa bardzo indywidualna i zalezy od
                  zainteresowan i mozliwosci dziecka. Ja na przyklad mam dziecko 2,5 letnie ktore
                  b. dobrze mowi po holendersku (lepiej od rowiesnikow), a na razie nie chce po
                  polsku. Niby wszystko rozumie, ale mowic nie chce. Juz pokazuje pazurki, a
                  wyglada to mniej wiecej tak : Ja do niego to jest tygrys, a on na to - NEE!!!
                  Tijgertje.
                  Nie jest tez prawda, ze dzieci ktore zaczna sie wczesniej w szkole uczyc obcych
                  jezykow osiagaja ostatecznie lepsze rezultaty niz dzieci ktore zaczely sie uczyc
                  pozniej. Poziom nauki jezyka angielskiego dla 4-latka jest bardzo ograniczony.
                  Ucza sie pare slowek na tydzien. 9-latek zaczyna od razu wiecej pochlaniac i w
                  rezultacie po krotkim czasie osiagnie takie same wyniki. Chodzi mi tu o poziom
                  szkolny, co innego staly kontakt z jezykiem, ale do tego nalezaloby wziasc ninke
                  angielke i to na pare ladnych lat.
                  Do Beby: przy wyborze szkoly nie kierowalabym sie tym j. angielskim. Twoja corka
                  nauczy sie teraz dobrze 2 jezykow, a dzieki temu za pare lat duzo szybciej i
                  latwiej jej pojdzie nauka angielskiego. Nie sadze tez aby ten angielski jej
                  zaszkodzil wiec raczej patrzylabym na inne aspekty obu szkol.

                  Pozdrawiam,

                  Kasia
                  • mamamai4 Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 12:22
                    W pelni zgadzam sie z Kasia i Seviera. Naprawde j.angielskiego czy jakiegolwiek
                    innego dziecko moze zaczac sie uczyc w wieku 7 czy 8 lat i napewno ten jezyk
                    opanuje doskonale. To wlasnie myslenie ze nalezy dziecko uczyc wszystkiego
                    czego sie da zeby tylko w przyszlosci spelnilo ambicje (czesto bardzo
                    wygorowane) rodzicow jest w tej chwili typowe dla Polakow.
                    • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 19:15
                      mamamai, kontakt dziecka z wieloma jezykami juz od urodzenia nie ma nic
                      wspolnego z ambicjami rodzicow.
                  • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 19:19
                    kasia, skoro to sprawa indywidualna to w niczym nie przeszkadza aby jednak
                    dziecko MIALO kontakt z wieloma jezykami, to jak je sobie przyswoi to inna para
                    kaloszy, czasami ta znajomosc jezyka moze byc BIERNA ale JEST.
                    Nie wyklucza to oczywiscie mozliwosci perfekcyjnego opanowania jezyka obcego
                    jesli zaczyna sie uczyc (w standardowym rozumieniu tego slowa) pozniej.
                    • kasia157 Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 20:50
                      Nie kwestionuje tu sensownosci kontaktu dziecka z wieloma jezykami. Jezeli Beba
                      zastanawialaby sie czy wziasc opiekunke do dziecka pochodzaca z Anglii, to bym
                      jej poradzila: Bierz moze sie dziecko nauczy jeszcze angielskiego. Niemasz tej
                      pewnosci ale sprobowac zawsze mozna. Ona natomiast zastanawia sie czy poslac
                      dziecko na lekcje angielskiego od 4 czy 8 lat. Tutaj wydaje mi sie, ze to nie ma
                      wiekszego wplywu na ostateczny poziom znajomosci tego jezyka. Mysle ze te pare
                      godzin tygydniowo na prawde jej nie zbawi. Nie jestem temu tez przeciwna, ale
                      nie ludzmy sie ze w ten sposob dziecko bedzie w przyszlosci wladac tym jezykiem
                      lepiej niz dzieci ktore zaczely nauke pozniej. Takie jest akurat moje zdanie,
                      ale ty oczywiscie mozesz miec inne podejscie i od tego jest to forum aby
                      podzielic sie swoimi opiniami.
                      • saviera Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 21:06
                        kasia157 napisała:

                        > Nie kwestionuje tu sensownosci kontaktu dziecka z wieloma jezykami. Jezeli
                        Beba
                        > zastanawialaby sie czy wziasc opiekunke do dziecka pochodzaca z Anglii, to bym
                        > jej poradzila: Bierz moze sie dziecko nauczy jeszcze angielskiego. Niemasz tej
                        > pewnosci ale sprobowac zawsze mozna. Ona natomiast zastanawia sie czy poslac
                        > dziecko na lekcje angielskiego od 4 czy 8 lat. Tutaj wydaje mi sie, ze to nie
                        m
                        > a
                        > wiekszego wplywu na ostateczny poziom znajomosci tego jezyka. Mysle ze te pare
                        > godzin tygydniowo na prawde jej nie zbawi. Nie jestem temu tez przeciwna, ale
                        > nie ludzmy sie ze w ten sposob dziecko bedzie w przyszlosci wladac tym
                        jezykiem
                        > lepiej niz dzieci ktore zaczely nauke pozniej. Takie jest akurat moje zdanie,
                        > ale ty oczywiscie mozesz miec inne podejscie i od tego jest to forum aby
                        > podzielic sie swoimi opiniami.


                        Ni mniej , ni wiecej .....i mi tez wlasnie o to chodzilo....
                • saviera Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 20:25
                  nesla napisala :
                  To ty Saviera myslisz kategoriami polskimi gdzie krolowal tylko i
                  > wylacznie jeden jezyk polski a innego zaczynalo sie uczyc POZNO i wtedy
                  > sprawialo to WIEKSZE klopoty, wtedy bardziej przypominalo KUCIE.
                  > NIE zgadzam sie z toba Saviera jakkolwiek sie bedziesz teraz probowac wymigac
                  z
                  >
                  > tego co napisalas.


                  Chcialam sprostowac :
                  W Polsce krolowaly dwa jezyki polski i rosyjski z tego co pamietam .

                  Reszty nie zamierzam komentowac.....co nie oznacza , ze zgadzam sie z Toba....
                  z doswiadczenia wiem ze czasami lepiej pozostawic cos bez komentarza ......
                  I jak wczesniej napisalam , malo wiesz o zyciu.....teorie ksiazkowe to nie
                  wszystko , w praktyce wyglada to zupelnie innaczej......i nie przejmuj sie
                  tak , ja sama tez kiedys tak myslam......dzieci zmienily moje ksiazkowe teorie.
                  • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 13.03.05, 20:27
                    nie traktuj mnie z gory Saviera
    • mamamai4 Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 16:13
      Co do j.angielskiego to wg wielu polskich logopedow nie nalezy sie spieszyc z
      wprowadzaniem tego jezyka. Przede wszystkim nalezy poczekac az dziecko
      poprawnie mowi w j.polskim - ma poprawna wymowe, nie sepleni. W jezyku
      angielskim naturalnie wystepuje tzw.seplenienie - jezyk wsuwany jest pomiedzy
      zeby przednie np. gdy wymawiamy "th". Zbyt szybkie wprowadzenie j.angielskiego
      czesto konczy sie problemami z prawidlowa wymowa j.polskiego. Oczywiscie wcale
      nie musi tak sie stac, ale wielu polskich logopedow przed tym przestrzega.
      Z drugiej strony i w Polsce popularne sa lekcje angielskiego metoda Helen
      Doron, ktore przeznaczone sa dla dzieci od 1 roku zycia. Mysle jednak ze nie
      nalzy dziecku wrzucac zbyt wielu zajec naraz. Nasze dzieci w Holandii,
      szczegolnie te z rodzin niemieszanych, i tak musza przejsc wiele stresow
      zwiazanych z roznicami jezykowymi i kulturowymi.
      • maxijo Re: Dwa czy trzy jezyki? 12.03.05, 18:59
        witam ,

        Ja jeszcze nie doswiadczylam osobiscie jak to jest z dziecmi dwujezycznymi, ale
        wiem z doswiadczenia mojej siostry, ktora mieszka we Wloszech z mezem Wlochem.
        Moja siostra musi sporo pracowac nad ponad dwuletnim synem, zeby uczyl sie
        polskiego. Jest tam zreszta jedyna osoba, ktora moze nauczyc dziecko jezyka
        matki, pozostali szczebiocza od rana do wieczora po wlosku (a wiadomo ze Wlosi
        w ogole duzo i glosno mowia). Efekt jest taki, ze dziecko chetniej porozumiewa
        sie po wlosku, aczkolwiek rozumie, co sie do niego mowi po polsku wlacznie z
        programami w TV Polonia.
        Wydaje mi sie, ze dziecko mieszkajace w Holandii od urodzenia bez problemu
        nauczy sie holenderskiego. Ja nie wyobrazam sobie rozmwawiania z moim dzieckiem
        w innym jezyku jak polski (sorry, ale holenderski nie brzmi dla mnie za
        pieszczotliwie).
        O wczesnym uczeniu angielskiego raczej nie mysle z kilku powodow. Dziecko,
        ktore zacznie na powaznie uczyc sie jezyla w szkole (powiedzmy w wieku 8 lat)
        tez jest w stanie swietnie opanowac ten jezyk. Poza tym angielskiego jest w
        Holandii wszedzie pelno - chociazby wiekszosc programow w tv w oryginalnej
        wersji. Ponadto i tak sie chyba moje dziecko oslucha przy rodzicach, gdyz ja z
        moim myszowatym dalej po pieciu latach znajomosci rozmawiamy wylacznie po
        angielsku. Czasem wtracam jakies holenderskie zdanie, ale angielski to pewnie
        juz tak zostanie jako nasz pierwszy jezyk do komunikowania sie.
        Mam nadzieje, ze dziecko nie zaplacze sie w tym wszystkim.
        pozdrawiam
        • beba3 Re: Dwa czy trzy jezyki? 14.03.05, 01:34
          Dziekuje za odzew i rady! Zdania sa podzielone ale postaram sie wyluskac cos
          dla siebie. Troche sie juz uspokoilam. Faktycznie, musze obejrzec ta druga
          szkole i porozmawiac z dyrektorem. Potem z mezem zdecydujemy ktora zrobila na
          nas lepsze wrazenie. Sprawe jezyka angielskiego dokladniej tez przedyskutujemy.
          Dlaczego zalezy mi na tym aby corka znala rowniez angielski? Wczesniej myslalam
          tylko o holenderskim ale nasza sytuacja jest inna niz wiekszosci z Was. Maz
          podpisal kontrakt na kolejny rok i sam nie ma bladego pojecia co, i gdzie
          bedzie robil za rok. Ja, mimo ze chetnie pojechalabym do innego kraju w celach
          powiedzmy poniekad turystyczno - pogladowych, ze wg na dzieci sklaniam sie
          zostac tu. Holandia to dobry kraj do zycia i wychowywania dzieci. Nie chialabym
          tez za bardzo mieszac w ich malych glowkach....
          Angielski, chocby podstawy, osluchanie sie, bylby przydatne po ew przeprowadzce.
          Co do Patrycji, to jest zapisana do tego samego przedszkola co Goga ale musi
          miec dwa lata i 3 mc. To za 1,5 miesiaca i jeszcze sie nie wykrystalizowalo
          kiedy dokladnie ja wpisza na liste.
          Moje ambicje nie sa wysokie ani w stosunku do siebie ani, jak sadze do dzieci.
          Chcialabym aby sie zaklimatyzowaly w Holandii, nauczyly jezyka i dobrze
          rozumialy z rowiesnkikami. Oczywiscie patrze na nie przez pryzmat swojego zycia
          i chcialabym aby nie popelnialy moich bledow ale czy to wykonalne?
          Co jak co, ale zdolnosci lingwistycznych to ja nie mam. O to mnie nie
          mozna 'oskarzyc'. Jezeli jest to uwarunkowane genetycznie, to zycze im genow po
          tatusiu...;-D

          Nie konczmy jeszcze tej dyskusji, prosze. Spotkanie z dyrektorem mamy rano 17
          marca. Moze jeszcze cos Wan sie nasunie?
          • mamakubusia11 Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 10:42
            W pelni zgadzam sie z Saviera.
            Beba,pomysl,Twoje dziecko juz uczy sie jednego jezyka obcego.
            Wkrotce pojdzie do szkoly i mozesz mi wiezyc,ze bedzie wracalo zmeczone nawet
            nie majac dodatkowych zajec.

            Ja pisze to z wlasnego doswiadczenia.Moj syn zaczal szkole gdy skonczyl 5 lat.
            Teraz jest w 2 grupie,ale mial polroczna przerwe.
            W domu mowimy po polsku,wiec musial sie najpierw nauczyc jezyka.
            Ja nie moglam mu nawet pomoc,bo znam tylko angielski.
            Pierwsze testy zdal na D i C, co pani uwazala za wielki sukces.
            Nastepne wypadaly lepiej.Ale nadal zadanie,w ktorych musi sie wykazac
            znajomoscia jezyka(np.pisownia,czytanie)sprawiaja mu klopot.
            Dlatego chcialam, zeby uczyl sie tez w domu.Rozmawialam z nauczycielami i byli
            tym zdziwieni.Powiedzieli,ze to za duzo jak na takiego malucha,bo on czasem w
            szkole jest juz zmeczony.Teraz duzo sie ucza,a on musi przeciez przy tym
            zastanawiac sie nad zrozumieniem tego w jezyku holenderskim.

            Inna sprawa,kiedy dziecko jest od urodzenia dwujezyczne,bo kazde z rodzicow mowi
            do niego w swoim jezyku.I kiedy idzie do szkoly,rozumie co inni do niego
            mowia.Wtedy pewnie wprowadzenie nauki dodatkowego jezyka nie przeciazalo by
            malucha.Ale Twoja corka,jak piszesz mowi tylko po polsku,a holenderskiego sie
            dopiero uczy.
            Poza tym jesli Twoje dzieci ogladaja holenderska telewizje,to i tak naucza sie
            angielskiego.I bedzie to samoczynne.Moj syn ma duzo gier w tym jezyku,oglada
            bajki i zna wiele angielskich slowek.

            Proponuje Ci ,tak jak zreszta sama mowilas, porozmawiac z nauczycielami.
            • beba3 Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 10:59
              Diekuje Mamo Kubusia! Tak wlasnie zrobie, we czwartek o to glownie bede pytac
              dyrektora. Co on sadzi, jakie maja doswiadczenia z dziecmi takimi jak Jaga, ile
              dokladnie jest tego angielskiego, jak wyglada nauka itp
              Nie chce jej zniechecac do nauki jezykow i do chodzenia do szkoly, stawiac za
              duzych wymagan a jednoczesnie chcialabym aby nie odstawala od grupy
              rowiesnikow. Czy tu czy tez w innym kraju.
              • mamamai4 Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 12:08
                ojej....chyba nie precyzyjnie sie wyrazilam komentujac wypowiedz "nesla".
                zupelnie nie mialam na mysli ze Ty Beata masz wygorowane ambicje wobec dzieci -
                ja jestem akurat w takiej samej sytuacji jak Ty. Nesla napisala ze "To ty
                Saviera myslisz kategoriami polskimi gdzie krolowal tylko i
                wylacznie jeden jezyk polski a innego zaczynalo sie uczyc POZNO i wtedy
                sprawialo to WIEKSZE klopoty, wtedy bardziej przypominalo KUCIE.", a ja sie z
                tym nie zgadzam, poniewaz wg mnie w tej chwili wiekszosc rodzicow w Polsce
                posyla dzieci na nalke jezyka bardzo wczesnie, i nie tylko jezyka ale
                generalnie wrzucaja malym dzieciom pelno zajec aby tylko w przyszlosci te
                dzieci mialy szanse na kariere - i to wg mnie jest "myslenie kategoriami
                polskimi". I to nazwalam wygorowanymi ambicjami. Zupelnie inaczej wyglada
                sytuacja gdy rodzice sa roznojezyczni i gdy sie mieszka w innym kraju tak jak
                my. Jesli kogos urazilam swoja wypowiedzia to przepraszam.
                A ja wlasnie mam ten sam problem co Ty. Oboje z mezem jestesmy Polakami, moj
                maz jeszce cos tam mowi po holendersku, ja zupelnie nie mialam czasu na nauke
                tego jezyka. Moja corka Maja w tej chwili zaczela mowic po polsku - mysle ze
                pobyt w Polsce od grudnia tez sie do tego przyczynil. Nie mowi i nie rozumie po
                holendersku. Nie wiemy jak dlugo bedziemy mieszkali w Holandii. Nie wiem wiec
                czy po powrocie do Holandii mam ja posylac do przedszkola holenderskiego i
                probowac zeby sie tego jezyka uczyla. Myslalam wiec zeby jednak uczyc ja
                j.angielskigo, stad np. moje zainteresowanie czy w Holandii sa przedszkola
                anglojezyczne. Boje sie mieszac jej w glowie trzema jezykami na raz. Z drugiej
                jednak strony, tak jak napisalam wczesniej, wielu polskich logopedow
                przestrzega przed zbyt szybka nauka angielskiego ze wzgledu na seplenienie.
                Wiec moze jednak tylko holenderski? Tylko ze jestem przkonana ze w zyciu bedzie
                jej bardziej przydatny angielski, a holenderski moze wcale - jesli nie bedziemy
                zyc w Holandii. Zupelnie tez nie wiem jak ja sobie dam rade jak moje dziecko
                zacznie mowic po holendersku - no przeciez wtedy i ja bede musiala sie ostro
                zabrac za nauke. Tylko nie wiem jak i kiedy skoro zaraz bede miala niemowlaka.
                Jestem w tym temacie zupelnie zakrecona. I jak czytam beztroska wypowiedz ze
                dziecko swobodnie moze uczyc sie wielu jezykow i naturalnie je przyswajac to
                sie denerwuje, bo to jest nie do konca prawda.
                • mamakubusia11 Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 12:38
                  Mamomai.
                  Kiedy nasz syn byl jeszcze maly,chcialam poslac go do przedszkola lub zeby
                  chociaz zaczal uczyc sie holenderskiego.Ale moj maz stale sie sprzeciwial,bo byl
                  taki pewny,ze wrocimy do Polski.Uwazal,ze jedynie angielskiego moze sie uczyc,bo
                  i tak bedzie mu potrzebny.Na skutek naszego niezdecydowania,Pawelek poszedl do
                  szkoly majac 5 lat i nie mowiac ani slowa po holendersku.Angielskiego tez go nie
                  uczylismy,choc byl mocno obsluchany z tym jezykiem.
                  Teraz zanosi sie na to,ze juz stad nie wyjedziemy i to glownie ze wzgledu na dzieci.
                  Ale chce Cie przestrzec przed popelnieniem mojego bledu.Jesli mieszkasz tu,to
                  niech dziecko rozwija sie tak jak inne dzieci w tym kraju.Jest w wieku
                  przedszkolnym,to je do przedszkola poslij.Wierz mi,ze i tak bedzie troche do
                  tylu zanim nauczy sie jezyka,dlatego nie warto czekac az cos sie zmieni,bo moze
                  nie zmieni sie nic,a Twoje dziecko straci tylko czas.
                  Tym bardziej teraz,kiedy spodziewasz sie nastepnego dziecka,lepiej bedzie
                  przyzwyczaic mala do przedszkola.Bedziesz miala wiecej czasu dla siebie i
                  baby,kiedy sie urodzi.
                  Pozdrawiam.Marzena.
                  • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 14:29
                    I tu mamakubusia ma calkowita racje, moim zdaniem BLEDEM jest ograniczac dostep
                    dziecka do obcych jezykow w obawie "ze mu sie namiesza w glowie" , moim zdaniem
                    to bzdura, nie ma to nic wspolnego z teoriami ksiazkowymi, nie dotarlam jeszcze
                    w moich ksiazkach na ten etap rozwoju dziecka, moja corka ledwo mowi "agugu",
                    ale wiem ze bede wychowywac ja multilingwistycznie wcale nie zmuszajac do
                    sleczenia nad ksiazkami. Nieporozumieniem tez wydaje mi sie celowe nie
                    posylanie dziecka do przedszkola, tam przeciez dzieci buduja pierwsze zdolnosci
                    kontaktowania sie z rowiesnikami, ucza sie komunikowac, wspolpracowac,
                    dzielic.. nie tylko ucza sie (w sposob naturalny) jezyka ale wielu innych
                    rzeczy.
                    Odbieglam tu od tematu Beby, ktorej tylko chodzilo o to czy corke poslac do
                    szkoly z angielskim czy bez..Z gadzam sie, ze to nie jest glowne kryterium,
                    ktorym nalezy sie kierowac przy wyborze szkoly, jednak jesli taka mozliwosc
                    jest to nadal uwazam, ze dziecko powinno miec kontakt z wieloma jezykami i nie
                    uwazam ze mialoby to na nie jakikolwiek ujemny wplyw na rozwij, wrecz
                    przeciwnie. A dzieci, ktorym odbiera sie kontakt z rowiesnikami w kraju w
                    ktorym mieszkaja (nawet jesli tymczasowo) uwazam za pozbawione szansy na
                    budowanie zdrowych odruchow spolecznych.
                    • saviera Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 17:38
                      A kto tutaj mowil o ksiazkach ?! Przeciez cztero- , czy pieciolatek nie potrafi
                      czytac ......ja dalej upieram sie przy swoim , nic na sile.....
                      W Polsce moga byc problemy z nauka angielskiego , ale w Holandii ?!
                      Tutaj wszedzie slyszy sie angielski , dzieci sa osluchane i nauka tego jezyka
                      nie sprawia im wiekszych trudnosci ( nawet zaczynajac nauke w wieku 9 lat ).
                      Pozatym , nawet w szkolach gdzie nie obowiazuje jezyk angielski od grupy
                      pierwszej , dzieci maja juz stycznosc uczac sie piosenek po angielsku z okazji
                      swiat , czy innych uroczystosci....
                      Nesla , dalej twierdze ze to co piszesz to tylko teorie ksiazkowe.....jak sama
                      wczesniej napisalas jestes na etapie "agugu" , poczekaj az Twoja coreczka
                      pojdzie do szkoly , sama sie przekonasz , zmienisz zdanie......
                      Owszem pierwsza i druga grupa to wiecej zabawy jak nauki ( chociaz i to
                      zaczynaja zmieniac......druga grupa zaczyna juz poznawac litery i powoli
                      pisac , dwa lata temu jeszcze tego nie bylo ) , trzecia grupa zas to nic tylko
                      nauka i to intensywna . Nauka pisania i czytania , zadnego czasu na zabawe.....
                      i jezeli dziecak ma jeszcze nadgorliwa matke , to powtorki w domu ( bo i takie
                      sie zdarzaja ) , a kiedy zabawa .....czy to nie jest aby za duze obciazenie dla
                      6-7 latka , chyba geniusz to wytrzyma......
                      W Polsce dzieci ida do szkoly od 6 roku zycia , nauke czytania i pisania z tego
                      co wiem maja rozlozona na caly rok . W Holandii po wakacjach zaczynaja sie
                      uczyc, a do swiat Bozego Narodzenia pisza i czytaja.....naprawde . Nie masz
                      pojecia przez co takie dziecko przechodzi , to sa dzieci raptownie i brutalnie
                      wyrwane od zabawy , zmuszone do ciezkiej pracy ( bo dla takiego malucha to
                      bardzo ciezka praca ). Uwazam ze w Polsce dzieci przechodza to lagodniej ,
                      stopniowo.....
                      I teraz pomysl sama potrzebny dziecku angielski na dokladke ?! To jeszcze jeden
                      dodatkowy przedmiot i juz w trzeciej grupie faktycznie dodatkowe ksiazki i
                      zeszyty .
                      W trzeciej grupie nie ma jeszcze zadan domowych , dochodza w czwartej i tez ot
                      tak sobie , po wakacjach konczy sie lekcja i "niespodzianka szok" zadanie
                      domowe ( nie dosyc ze w szkole dzieciak czasami jest tak zajety , ze nie ma
                      czasu na pauze , to dostaje stapel pracy domowej do domu.....to nie jest
                      jeszcze nic strasznego....dzieciak zamiast pobawic sie po szkole sleczy nad
                      zadaniami domowymi , a rano jego praca domowa , na jego oczach , bez
                      sprawdzania laduje w smietniku ).
                      Wiec nie opowiadaj bzdur ze dodatkowy przedmiot ( obojetnie jaki ) , to "bulka
                      z maslem" dla dziecka .
                      Napisalas , ze corke bedziesz wychowywala multilingwistycznie......
                      Mam pytanie , wnioskuje , ze z gory zalozylas Twoja coreczka jest bardzo
                      zdolna , teraz moje pytanie : a co bedzie jezeli bedzie tylko przecietna
                      uczennica ( nie kazde dziecko jest geniuszem )?! W jaki sposob zmusisz ja do
                      nauki jezeli ona nie bedzie chciala sie uczyc ?!
                      Pomysl dobrze zanim zaczniesz dziecku stawiac zbyt wysokie poprzeczki .
                      Nie szukaj w tym co napisalam jakichs podtekstow , bo ich nie ma , niczego tu
                      nie sugeruje......czasami trzeba tez wziasc i to pod uwage , ze dziecko rownie
                      dobrze moze byc tylko przecietne.......zycie czasami plata niespodzianki i co
                      wtedy zrobisz ?!

                      Jezeli zas chodzi o posylanie dzieci do przedszkola , jestem jak najbardziej
                      za .....moje dzieci poszly po ukonczeniu 2,5 roku , chodzily dwa razy w
                      tygodniu po 2,5 godz.
                      I nie zrobilam tego dla budowania zdrowych odruchow spolecznych , zrobilam to
                      dla dobra dziecka . Po pierwsze kontakt z rowiesnikami , kontakt z jezykiem i
                      kultura.....ja urodzilam sie i wychowalam w Polsce , znam piosenki i wierszyki
                      po polsku.....holenderskich znam kilka , ale to za malo ....pozatym tutaj jest
                      duzo innych obyczajow , ktorych musze sie przyznac nie znalam i nie mialam o
                      nich pojecia , uczylam sie razem z dziecmi......Bardzo wazny jest takze kontakt
                      z rowiesnikami , a zwlaszcza jezeli dziecko nie ma rodzenstwa.....
                      Koncze te wywody , ale sie rozpisalam....
                      Sorry !!!

                      Pozdrawiam !!!








                      • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 20:06
                        Saviera, cietrzewisz sie na mnie a przeczytalabys moze moje posty jeszcze raz
                        zamiast mi wkladac slowa do ust, ktorych nie wypowiedzialam.
                        Wychowujac dziecko multilingwistycznie NIE BEDE JEJ ZMUSZALA DO NAUKI, bo jak
                        juz napisalam bedzie ona miala KONTAKT z jezykiem i nie zauwazy ze sie uczy.
                        Nie stawiam tu zadnych poprzeczek! Gdzie wspomnialam o poprzeczkach? Gdzie
                        napisalam ze bede swoje dziecko do czegokolwiek zmuszac?
                        Nie chce mi sie tego kontynuowac, bo ty wbilas sobie do glowy ze jestem
                        chorobliwie ambitna matka, ktora bedzie sie znecac nad swoim dzieckiem
                        posylajac je na dodatkowe lekcje angielskiego i strzeli sobie w glowe jak
                        dziecko nie spelni jej oczekiwan.
                        A jedyne co napisalam to to, ze uwazam, ze dziecko wychowywane
                        multilingwistycznie POTRAFI w sposob natyuralny przyswoic sobie wiecej niz
                        jeden jezyk i wcale nie musi mu sie mieszac w glowie. Ale gadaj zdrowo swoje
                        Saviera. Ja dziekuje.
                      • mamamai4 Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 20:20
                        Duzo blizsze jest mi to co pisze Saviera niz Nesla. Ponownie uwazam ze Saviera
                        ma racje co do ilosci zajec i nauki jezykow.
                        Beata - sorki ze moze troche odbiegam od twojego problemu wlaczajac swoj, ale
                        faktycznie jest to sprawa ktora mnie troche dreczy. Co do moich wahan
                        dotyczacych porzedszkola: gdybym wiedziala ze bede zyc w Holandii nie mialabym
                        najmniejszych watpliwosci, ze Maja powinna chodzic do przedszkola, pomimo
                        pewnego stresu na ktory bylaby narazona - tak jak coreczka Beaty. W tej chwili
                        jestem w Polsce i Maja dwa razy w tygodniu jest w prywatnym przedszkolu - czuje
                        sie tam swietnie. Super sie bawi z innymi dziecmi chociaz ma dopiero 22
                        miesiace czyli niecale dwa lata. Jak widac nie ograniczam wiec dziecku
                        mozliwosci rozwoju spolecznego. Wiem ze przedszkole w Holandii jest od 2,5
                        roku. Moj maz juz robi rozeznanie w naszym miescie. Ale moje watpliwosci
                        wynikaja z faktu ze nie wiem jak dlugo bedziemy w Holandii. I tu jest wlasnie
                        problem o ktorym napisala Marzena.
                        • nesla Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 20:36
                          a ty mamamai, zamiast sie bawic w arbitra lepiej napisz ktore argumenty uwazasz
                          za przemawiajace a ktore nie, bo tu nie chodzi o osobiste utarczki i skupianie
                          sie na OSOBACH ale dyskutowanie o MERITUM TEMATU.
                          • payuta Re: Dwa czy trzy jezyki? 15.03.05, 22:58
                            Nesla,nie zlosc sie tak.:-}} Wszystkie mamy co tu pisza maja racje wiekszosc z
                            nich ma starsze dzieci,wiec i doswiadczenie w tej materii maja tez ciut
                            wieksze.Ty tak jak kazda z nas chcesz by dziecko bylo madre,wyksztalcone i
                            szczesliwe i nie ma w tym nic dziwnego.To jest naturalne i tak normalne jak
                            spanie i jedzenie.Ja tez bym ,chciala by moje dziecko mowilo w pieciu jezykach
                            ,skonczylo Harward ,kapalo sie w kozim mleku i oplywalo w dostatki.
                            W tej chwili Milenka jest przeslicznym malenkim maluszkiem,ktore kochasz ponad
                            zycie,i chcesz dla niej gwiazdki z nieba.Jej przyszlosc jest tez dla Ciebie
                            bardzo wazna i juz o niej myslisz,ale spokojnie ,po kolei.
                            Narazie zadbaj o to by Milenka byla dwu jezyczna.W domu rozmawiacie po
                            holendersku ,wiec dla niej to bedzie bulka z maslem,jak jestes z nia sama to
                            tylko po polsku niech wie.Dla niej to bedzie taka normalka ze ktoregos dnia ,gdy
                            juz bedzie broda do stolu siegala,na widok mamy bedzie sie darla :-mama daj mi
                            cukierka a na widok taty:-papa geef mij snoepje.W szkole podstawowej ,w ktorejs
                            tam grupie dojdzie jej jezyk angielski,a przez ta glupia telewizje juz w nim
                            bedzie osluchana.I teraz, Milenka konczy podstawowke,zna juz trzy
                            jezyki:polski.holenderski,angielski.Po podstawowce,znow szkola i znow pare
                            jezykow do wyboru :angielski,francuski,niemiecki.Wybor bedzie nalezal do was.Po
                            tej szkole ,Milenka dojdzie do wniosku ze po dziurki ma holandii i ze jedzie
                            studiowac do....Hiszpani na przyklad,znow nowy jezyk do nauki,a,i jeszcze na
                            tych studiach zakocha sie w bardzo przystojnym Japonczyku i pojedzie za nim do
                            wisniowego kraju i znow nowy jezyk....to ostatnie to juz taki zart z mojej
                            strony.Jestem za nauka jezykow.Sama gamon totalny ,chce by moje corki mogly sie
                            dogadac na calym swiecie.Starsza mowi i pisze w trzech jezykach
                            perfekt,hol.niem.ang.po polsku mowi slabo rozumie wiecej mea kulpa czego zaluje.
                            Nesla,wierz mi ze wszystko bedzie tak jak sobie postanowisz z tym ze gdy Milenka
                            skonczy 5 lat spojrzysz na nia i powiesz sama do siebie :---kurde rok temu
                            mialam jej zaczac uczyc angielskiego:-}}}}Bedzie dobrze zobaczysz.P.P.
                            • beba3 Payuta! 16.03.05, 10:13
                              Czy to Ty? Tylko jeden grubszy zarcik i kilka lzejszych nam zaserwowalas na
                              takiego dlugiego posta i sie wacham... Czy to nasz zartownis czy nie? ;-D
                              Tak nam tu madrze wszystko podsumowalas, ze nie wiem co dodac...
                              No wlsnie, ja to sie zawsze budze 'z reka w nocniku': 'kurde rok temu mialam
                              jej zaczac uczyc angielskiego'. I mniej wiecej tak to u nas wyglada...:-(
                              Nesle, o ile dobrze zrozumialam, chodzi o to, ze jezeli jest po temu okazja,
                              dziecko powinno miec stycznosc z wieloma jezykami. Mozna tez taka okazje
                              stworzyc samemu. Jezeli rodzice maja anglojezycznych znajomych, podrozuja duzo,
                              dziecko slucha bajki, piosenki, gra na komputerze i oglada TV w tym jezyku,
                              nauka przychodzi bardzo naturalnie. Potem, kiedy jezyk przychodzi w szkole
                              dziecko latwiej i szybciej go przyswaja... Inne jezyki rowniez.
                              Pamietam jak moja mama zapisala mnie na kurs angielskiego (bo tak jej ktos
                              poradzil). Semestr juz dawno sie rozpoczol. Musialam przepisywac chyba z polowe
                              zeszytu, nie rozumiejac niczego. Pomijam kompetencje nauczyciela i rozpietosc
                              wiekowa uczacych. Zrazilam sie definitywnie, i do tego jezyka i do innych.
                              Dla mnie to jak kara ten 'wiszacy' holenderski. Powinnam juz dawno sie go
                              _nauczyc_ a nie tylko probowac.....
                              Patrzac na swoje doswiadczenia, chcialabym uchronic swoje dziecko przed takim
                              obrotem sprawy. I jak pisze Payuta, wszystkie chcemy dobra swoich dzieci.
                              Czy jest jakis zloty srodek?
                              • saviera Zloty srodek....?! 16.03.05, 11:16
                                Niestety tego nikt nie wie .
                                Wydaje mi sie jednak , ze to intuicja powinna podpowiedziec.....matka powinna
                                pozwolic dziecku samemu wybrac co chce robic , a nie z gory zakladac co bedzie
                                robilo , bo ona tego chce....
                                Ja sama tez kiedys mialam "glupio-madre" pomysly i plany , zycie pokazalo
                                jednak calkiem cos innego.....
                                Bardzo rzadko sie zdarza , aby dziecko bylo uzdolnione jezykowo i z nauk
                                scislych.....przekonalam sie na wlasnej skorze.....moj syn ma zdolnosci
                                jezykowe , matematyki nieznosi , nie to zeby mu zle szlo , nie lubi liczyc ,
                                nudzi go to i w zaden sposob nie mozna go przekonac ze to tez jest
                                ciekawe.....on woli ksiazki czytac ( z holenderskiego jest bardzo dobry ).
                                Liczenie nie interesuje go , robi tylko to co musi .....
                                Na poczatku bylam przerazona do tego stopnia , ze zaczelam powaznie myslec o
                                korepetycjach.......na szczescie najpierw poszlam na rozmowe z nauczycielem i
                                on wypersfadowal mi to z glowy . Powiedzial mi cos bardzo madrego , dziecko
                                musi samo sie rozwijac i odkrywac wlasne talenty......Samo PROBOWAC !!!
                                Od tej pory dalam spokuj , pozwalam probowac.....chcial grac w pilke nozna ( na
                                15 chlopcow w grupie 11 gra w druzynie ) , nie zabronilam pozwolilam
                                sprobowac , chociaz wiedzialam ze to nie dla niego ( jest uczulony na kurz , ma
                                inhalator , a biegajac szybko sie meczy ) , po pierwszym treningu mial dosyc i
                                sam zrozumial ze to nie dla niego . Po kilku nieudanych probach znalazl sam to
                                co chce robic i jak do tej pory chodzi na zajecia .
                                Moja corka jest w drugiej grupie ( dopiero w trzeciej okaze sie jakie ma
                                zdolnosci , czy to jezyk , czy nauki scisle ), na dzien dzisiejszy wiem tylko
                                tyle ze ma zdolnosci do rysowania , niczego jednak jej nie sugeruje , sama musi
                                wybrac ......jak na razie chce tanczyc , oczywiscie dam jej sprobowac ( jestem
                                w trakcie zalatwiania lekcji tanca ).Niedlugo bedzie miala probna lekcje i sama
                                bedzie musiala zadecydowac , czy aby napewno chce to robic.....
                                Nesla nie ma co sie zloscic , uwazam ze jest glupota planowanie dziecku , ktore
                                jest jeszcze w powijakach nauki jezyka . Co bedzie jezeli Twoja corka bedzie
                                miala umysl scisly , a z jezykow przyslowiowa "Noga" ?!
                                Gdzies tam w glebi serca napewno przyznajesz mi racje .
                                Tu chodzi chyba o zupelnie cos innego ?! Zloscisz sie ( takie odnosze
                                wrazenie ) tylko dlatego ze nie chce Tobie przyznac racji .
                                Ja mam takie zdanie , Ty inne.....szanuje to , w koncu to Twoje dziecko......
                                Wydaje mi sie ze ta dyskusja nie polega na tym czy ktos ma racje , czy
                                nie.....kazda z nas pisze co mysli na ten temat , a co zrobi to indywidualna
                                sprawa.......to sa nasze spostrzezenia , czytajac je dowiadujemy sie czasem
                                czegos na co wczesniej nie zwrocilysmy uwagi , my tez w ten sposob sie czegos
                                uczymy o dzieciach i o sobie . Po to chyba istnieje to forum ?!

                                A "Zlotego Srodka" napewno nie ma , albo nikt jeszcze go nie
                                znalazl......innaczej po swiecie chodzilyby same idealy .



                                • beba3 Saviera! 16.03.05, 11:23
                                  Wlasnie wypocilam kolejnego dlugasnego posta a tu juz czeka ten od Ciebie.
                                  Bardzo dobrze to podsumowalas i zgadzam sie z Twoja opinia na temat rozwijania
                                  zdolnosci u dzieci.
                                  Wszystko przed nami, i nie wiem czy to dobrze czy zle, ja sie troche boje
                                  szkoly i wszystkiego co sie z nia wiaze...
                                • maxijo Re: Zloty srodek....?! 16.03.05, 12:10
                                  hej, mialam na ten temat nie pisac, bo nawet nie mam dzieci, ale w punkcie
                                  samorozwoju i odkrywania siebie zadzam sie w zupelnosci. Kiedy mialam 15 lat
                                  mowilam tylko po polsku i pewnie troche po rosyjsku. Teraz mam 33 lata i oprocz
                                  polskiego mowie w trzech innych zachodnich jezykach. Zadecydowaly o tym rozne
                                  okolicznosci zyciowe, wybor szkoly oraz chec nauki i porozumiewania sie w innym
                                  jezyku. Kiedy przebywam w jakims miedzynarodowym towarzystwie i gadam to w
                                  jednym to w drugim jezyku, moja mama na mnie patrzy z ogromna duma i mowi, ze
                                  zawsze bardzo chciala, zebym nauczyla sie jezyka obcego. Ale o tym dowiedzialam
                                  sie dopiero teraz i nigdy nie bylam do niczego przekonywana.
                                  O tym czego dziecko albo nastolatek chce sie uczyc decyduja w duzej mierze
                                  talenty i zainteresowania. Dobry sluch przydaje na pewno sie przy nauce
                                  jezykow. Ale checi sa moim zdaniem najwazniejsze.
                                  Pozdrawiam
                                • nesla Re: Zloty srodek....?! 16.03.05, 13:23
                                  Saviera, na milosc Boska! Przeciez TY PRZEINACZASZ WSZYSTKO TO CO NAPISALAM.
                                  Jesli sie zloszcze to dlatego, ze kompletnie nie czytasz tego co napisalam
                                  tylko wpierasz mi jakies wyimaginowane teorie, z ktorymi nie mam nic wspolnego!
                                  Gdzie ja napisalam, ze mam ambicje wbijac do glowy mojej corce nauke jezyka???
                                  Gdzie ja napisalam, ze bede ja ZMUSZAC do czegokolwiek??? Rece mi opadaja jak
                                  ciebie czytam, bo tez wiem ze w meritum sie zgadzamy, ale ty sobie ubzduralas,
                                  ze ja jestem po przeciwnej stronie i chcesz sie ze mna klocic na sile.
                                  Poza tym wszystko pisalam calkiem OGOLNIE a ty potraktowalas jak osobisty ATAK
                                  na twoje metody wychowawcze. Zaczynam wrecz przypuszczac, ze przemawiaja przez
                                  ciebie WLASNIE TE NIESPELNIONE AMBICJE, o ktore mnie posadzasz, a z ktorymi nie
                                  mam nic wspolnego.. Piszesz historie osiagniec swoich dzieci i jaka to jestes
                                  wspaniala matka, przeciez nie twierdze ze nie jestes, ale na jakiej podstawie
                                  wydaje ci sie ze ja mam takie samo podejscie do edukacji mojego dziecka jakie
                                  ty mialas gdy twoje dzieci byly takie male jak Milena?? Czy fakt ze bede
                                  wychowywac corke wielojezykowo swiadczy o calym moim podejsciu szerokopojetym
                                  do kierowania jej rozwojem intelektualnym i fizycznym?? Czy to swiadczy, ze
                                  bede ja wbrew jej woli zmuszac do nauki calkowania i geometrii...??? Jestes po
                                  prostu przewrazliwiona na tym punkcie, co przypuszczam moze swiadczyc o twoim
                                  poczuciu albo winy, albo niespelnienia, albo wyrzutow sumienia, ze nie udalo ci
                                  sie dzieci nauczyc polskiego. Ja nie mam nic wspolnego z twoimi teoriami. Ale
                                  rozbaw mnie jeszcze i napisz jak oceniasz to ze z 3-miesiecznym niemowleciem
                                  zaczelismy chodzic na basen. To wg ciebie pewnie tez objaw naszych chorobliwych
                                  ambicji i wlosy bede darla z glowy jesli Milena nie zostanie mistrzynia
                                  olimpijska juniorow?

                                  ;-)))
                                  • saviera Re: Zloty srodek....?! 16.03.05, 17:31
                                    nesla napisała:

                                    > Saviera, na milosc Boska! Przeciez TY PRZEINACZASZ WSZYSTKO TO CO NAPISALAM.
                                    > Jesli sie zloszcze to dlatego, ze kompletnie nie czytasz tego co napisalam
                                    > tylko wpierasz mi jakies wyimaginowane teorie, z ktorymi nie mam nic
                                    wspolnego!
                                    >
                                    > Gdzie ja napisalam, ze mam ambicje wbijac do glowy mojej corce nauke
                                    jezyka???
                                    > Gdzie ja napisalam, ze bede ja ZMUSZAC do czegokolwiek??? Rece mi opadaja jak
                                    > ciebie czytam, bo tez wiem ze w meritum sie zgadzamy, ale ty sobie
                                    ubzduralas,
                                    > ze ja jestem po przeciwnej stronie i chcesz sie ze mna klocic na sile.
                                    > Poza tym wszystko pisalam calkiem OGOLNIE a ty potraktowalas jak osobisty
                                    ATAK
                                    > na twoje metody wychowawcze. Zaczynam wrecz przypuszczac, ze przemawiaja
                                    przez
                                    > ciebie WLASNIE TE NIESPELNIONE AMBICJE, o ktore mnie posadzasz, a z ktorymi
                                    nie
                                    >
                                    > mam nic wspolnego.. Piszesz historie osiagniec swoich dzieci i jaka to jestes
                                    > wspaniala matka, przeciez nie twierdze ze nie jestes, ale na jakiej podstawie
                                    > wydaje ci sie ze ja mam takie samo podejscie do edukacji mojego dziecka jakie
                                    > ty mialas gdy twoje dzieci byly takie male jak Milena?? Czy fakt ze bede
                                    > wychowywac corke wielojezykowo swiadczy o calym moim podejsciu szerokopojetym
                                    > do kierowania jej rozwojem intelektualnym i fizycznym?? Czy to swiadczy, ze
                                    > bede ja wbrew jej woli zmuszac do nauki calkowania i geometrii...??? Jestes
                                    po
                                    > prostu przewrazliwiona na tym punkcie, co przypuszczam moze swiadczyc o twoim
                                    > poczuciu albo winy, albo niespelnienia, albo wyrzutow sumienia, ze nie udalo
                                    ci
                                    >
                                    > sie dzieci nauczyc polskiego. Ja nie mam nic wspolnego z twoimi teoriami. Ale
                                    > rozbaw mnie jeszcze i napisz jak oceniasz to ze z 3-miesiecznym niemowleciem
                                    > zaczelismy chodzic na basen. To wg ciebie pewnie tez objaw naszych
                                    chorobliwych
                                    >
                                    > ambicji i wlosy bede darla z glowy jesli Milena nie zostanie mistrzynia
                                    > olimpijska juniorow?
                                    >
                                    > ;-)))



                                    Dziewczyno popadasz w histerie.....
                                    Wspaniala matka staram sie byc , o ile Cie to pocieszy , ja twierdze sama o
                                    sobie "nie jestem wspaniala matka".....niestety nigdy nia nie bede , zreszta
                                    podobnie jak Ty......jestesmy tylko ludzmi ( potrafisz to sobie wyobrazic?!
                                    Jestes tylko czlowiekiem , niestety Ty tez masz swoje wady i
                                    niedociagniecia....). To nie pierwszy temat i nie pierwsze forum , gdzie
                                    starasz sie udowodnic komus , ze to Ty wiesz wszystko najlepiej......
                                    Twoje posty czytalam dokladnie i wiem co pisalas.....
                                    To co piszesz wyzej , to chyba o sobie .
                                    Jezeli chodzi o moje ambicje , to mam je tylko w stosunku do siebie , tutaj
                                    znowu musze sie powtorzyc .....to czego beda uczyly sie moje dzieci i kim
                                    zostana , o tym zadecyduja one same.
                                    Nie mam zadnego poczucia winy jezeli chodzi o nauke jezyka polskiego , ja nie
                                    zmuszam i nie rozumiem dlaczego przez to mam czuc sie niespelniona......
                                    Dziecko ma to do siebie , kiedy zmusi go sytuacja bardzo szybko sie uczy.....i
                                    moje dzieci tez sie nauczyly polskiego, wyobraz sobie . Byc moze nie mowia
                                    perfekt , ale nie maja problemow z porozumieniem sie z moimi rodzicami , czy
                                    dziecmi......SYTUACJA JE ZMUSILA , pozatym SAME TEGO CHCIALY.
                                    Czasami piszesz o rzeczach , jak cnotliwa panna , ktora po raz pierwszy
                                    zobaczyla nagiego mezczyzne i zaczela pisac rozprawe na temat pozycia
                                    seksualnego , nie majac zielonego pojecia co to sex.....( na marginesie ,
                                    gdybys nie zrozumiala , napisalam w przenosni ).
                                    Lepiej skoncze , sama zauwazylam..... zaczynam robic sie zlosliwa.....
                                    Pozatym ponoc tutaj ma sie dyskutowac , a nie udowadniac komus , cos......



                                    Ps :
                                    Do Beby !!!
                                    To moja ostatnia odpowiedz do Nesli .
                                    Tak jak kazdy spodziewalby sie odpowiedzi , tak i ja napewno ja
                                    dostane.....hihihi
                                    Obiecuje jednak z mojej strony nie odpowiem juz wiecej.
                                    Troche zasmiecilysmy Ci ten temat , sorry....
                                    • beba3 Dziewczyny! 16.03.05, 18:10
                                      Dziecko mi posta skasowalo....
                                      Obie Panie macie wlasciwie podobne zdania na omawiany temat tylko jakos tak za
                                      slowka sie polapalyscie i jakos osobiscie odbieracie ta dyskusje.
                                      Za Wasze opinie dziekuje, wszystkie sa pomocne i jakos kojaco wplywaja na mnie.
                                      Czuje sie lepiej przygotowana do jutrzejszej rozmowy z dyrektorem i podjecia
                                      decyzji. Jeszcze raz: wielkie dzieki!
                                    • nesla Re: Saviera 16.03.05, 19:46
                                      Saviero, masz racje we wszystkim co napisalas, ja sie we wszystkim mylilam i w
                                      ogole nie powinnam byla zabierac glosu w tym temacie i nie powinnam sie
                                      udzielac na forum dla rodzicow, bo mam zbyt male doswiadczenie i zbyt krotki
                                      staz w byciu rodzicem. Wybacz mi moja nieznajomosc tematu i czelnosc posiadania
                                      zdania w kwestii jezykowej.
                      • beba3 Saviera! 16.03.05, 11:17
                        Zgadzam sie z Toba ze czesto, teoria jedno, praktyka drugie.
                        Ciezko rokowac czy dziecko bedzie wielojezyczne, dwujezyczne czy jednojezyczne.
                        A moze nie bedzie mialo ochoty mowic po polsku bo pojdzie dosc szybko do
                        przedszkola gdzie jest jezyk holenderski, rodzice rozmawiaja po holendersku,
                        jedynie mama uzywa polskiego. Tak bylo chyba w przypadku dzieci Payuty?
                        W takim razie Milenka bedzie uzywala przez pierwsze lata tylko holenderskiego.
                        To nie jest tragedia!
                        Lepiej bedzie jesli bedzie miala choc podstawy poskiego. Bedzie mogla dogadac
                        sie z dziadkami.
                        O ile wiem Nesla nie planuje zmienaic kraju zamieszkania. Moglaby sobie
                        zupelnie odpuscic ten polski i w sumie, nikt by jej zlego slowa nie powiedzial.
                        Teraz ma plany, ambicje w stosunku do Milenki i swoje przekonania ale jestem
                        pewna, ze jezeli wszystko potoczy sie jak napisalam powyzej to nie bedzie
                        rozpaczala i rwala wlosow z glowy. Moze sie okazac, ze wlasnie jej dziecko nie
                        ma zdolnosci lingwistycznych (jak ja) ale moze miec inne zdolnosci. I tez
                        zapewne, Nesla bedzie starala sie rozwijac.
                        Moze sie tez okazac, ze Milenka ma wyjatkowa zdolnosc do nauki jezykow i bedzie
                        sie uczyla ich jeden za drugim. Moze sie okazac wiele rzeczy...
                        Tak tu kracze i kracze ale do czego zmiezam.
                        Nesla nie ma jeszcze tak bogatych doswiadczen nauki jezyka jako mama ale miala
                        kontakt z dziecmi. Mysle ze jest osoba bardzo zapobiegawcza i patrzaca na
                        problem z roznych stron.
                        Jezeli zauwazy ze jej dziecko jest nadmiernie obciazone to jestem pewna ze
                        zrobi wszystko aby je odciazyc i zmieni swoje oczekiwania.
                        Powinnismy byc plastyczni w swoich ambicjach, oczekiwaniach i poprzeczkach
                        stawianych dzieciom.
                        Zreszta ona wciaz podkresla ze poleca nauke przez zabawe, nic na sile.
                        Znajomi obcokrajowcy, kasety, CD z bajkami, gry komputerowe, TV itd...
                        Nie bedzie robila testow dziecku z jezyka dodatkowego, egzekwowala i wymagala
                        nie widomo czego! Nic na sile. Brzmi to bardzo rozsadnie.

                        To co mnie, rowniez jeszcze nie doswiadczonej w tej materi, przeraza to to co
                        Ty Saviera piszesz na temat tego jak wyglada nauka przez pierwsze lata szoly.
                        Mialam taki bardziej sielankowy obraz szkoly a Ty mi to rozmywasz...
                        Jak to nie sprawdzone prace domowe laduja w koszu na smieci? Te dzieciaczki
                        faktycznie sa takie przemeczone?
                        Moje dziecko marzy o tym aby zapisac sie na tance i plywalnie. Do wszystkiego
                        sie szybko pozytywnie nastraja ale zraza rownie szybko.
                        Ja juz nie wiem na co moge jej pozwolic.... Ile tych jezykow, krajow
                        zamieszkania, zajec obowiazkowych i dodatkowych.....?
                        • saviera Beba..... 16.03.05, 18:24
                          beba napisala :
                          >
                          > To co mnie, rowniez jeszcze nie doswiadczonej w tej materi, przeraza to to co
                          > Ty Saviera piszesz na temat tego jak wyglada nauka przez pierwsze lata szoly.
                          > Mialam taki bardziej sielankowy obraz szkoly a Ty mi to rozmywasz...
                          > Jak to nie sprawdzone prace domowe laduja w koszu na smieci? Te dzieciaczki
                          > faktycznie sa takie przemeczone?
                          > Moje dziecko marzy o tym aby zapisac sie na tance i plywalnie. Do wszystkiego
                          > sie szybko pozytywnie nastraja ale zraza rownie szybko.
                          > Ja juz nie wiem na co moge jej pozwolic.... Ile tych jezykow, krajow
                          > zamieszkania, zajec obowiazkowych i dodatkowych.....?


                          Do szkoly dziecko musi isc , nie jest znowu taka straszna ( mysmy tez ja
                          przezyly.....hihihi). Dzieci sa przemeczone to fakt ( mysle , to moje osobiste
                          zdanie , porownujac szkole polska z holenderska , w Holandii przez pierwsze dwa
                          lata mozna powiedziec ucza sie bardzo malo , a w trzcim roku dostaja taki nawal
                          materialow do przerobienia w krotkim terminie.....dorosly bylby wykonczony a co
                          dopiero dziecko ) , nie wiem jak to bedzie pozniej......narazie jestem na
                          etapie czwartej grupy .
                          Nie wiem skad te dzieciaki czerpia sile , maja chwile zalamania , buntuja
                          sie ....a za chwile podnosza sie i brna dalej .
                          Nie opisuje tutaj problemow mojego dziecka , to problemy wszystkich dzieciakow
                          w tym wieku .
                          Codziennie slysze opowiadania innych matek ( i to nie Polek , Holenderek ).
                          Nawet wczoraj , jedna z matek zaczela spokojnie dyskutowac na temat nauki jej
                          syna , a im dluzej dyskusja trwala tym bardziej zdenerwowana byla i glosniej
                          mowila......
                          Przepraszam , nie chcialam nikogo straszyc .
                          Chcialam mniej wiecej naszkicowac co dziecko czeka od trzeciej grupy.......
                          Podalam kilka przykladow , abyscie sie dobrze zastanowily przed podejmowaniem
                          czegokolwiek , czy to aby naprawde potrzebne , czy nie lepiej poczekac zobaczyc
                          jak dziecko bedzie sobie dawalo rade w szkole......
                          To sa tylko pytania , ktore i ja sobie zadawalam......
                          Nikomu nic nie sugeruje , ze musi tak robic.....
                          Nie wiem , byc moze chaotycznie pisze.....?!
                          Chodzi mi o to ze przy podejmowaniu jakich kolwiek decyzji , trzeba rozwarzyc
                          wszystkie za i przeciw....
                • beba3 Mamo Mai! 16.03.05, 10:40
                  Faktycznie jestesmy w bardzo podobnej sytuacji.
                  Patrzac na moja obecna mozesz miec wyobrazenie jak bedzie wygladala Wasza
                  sytuacja za dwa lata.
                  Patrycja urodzila sie kiedy Jagoda miala prawie dwa latka. Oczywiscie, nie
                  mialam czasu uczyc sie jezyka. Staralam sie ale 'chilowo to przelozylam'.
                  Jagoda chodzila do przedszkola przez pol roku. Panie nauczyly ja kilku slowek,
                  byla w srodowisku rowiesnkow i innych doroslych. Czula sie dobrze w
                  przedszkolu, poznawala obyczaje tam panujace, garnela sie do dzieci i miala
                  bardziej urozmaicony dzien, niestety duzo chorowala.
                  Wypisalismy ja aby przeczekala troche, nabrala odpornosci. Zanim zdecydowalismy
                  aby znowu wrocila do rowiesnikow i do opieki zorganizowanej, minelo troche
                  czasu. Okazalo sie ze kolejka jest dluga. Wszystko sie przedluzalo.
                  Teraz idzie do szkoly i ja jestem bardzo wystraszona.
                  Wiem, ze wiekszasc dzieci szybko i dobrze sie adaptuje w nowej grupie, nauka
                  jezyka przychodzi naturalnie przez osluchanie sie i zabawe ale... No wlasnie:
                  ale... Czy tak wlasnie bedzie w przypadku Jagody?
                  Jak sprawic aby bylo to jak najbardziej bezbolesne?
                  Mialam Ci wlasnie napisac, ze jezeli masz okazje, zapisz ja do przedszkola w
                  Polsce. Ja rowniez spedzalm duzo czasu w Polsce i niestety tego nie zrobilam.
                  Nigdy nie wiedzialm kiedy wroce do Holandii. Zawsze sie to przedlozalo.
                  W Polsce bylo znacznie latwiej o kontakt z innymi dziecmi. Zawsze jest ktos w
                  piaskownicy a latem na plazy. Sa dzieci znajomych i kuzynostwo.
                  Tu nie jest tak latwo, mi w kazdym razie.
                  PS Mam na imie Ewa. Beba to tylko ksywka z czasow LO.
                  • mamamai4 Re: Mamo Mai! 16.03.05, 14:25
                    Przeprzaszam Ewa za nazwanie ciebie Beata, faktycznie zasugerowala mnie Beba.
                    Zapamietam - w koncu jestesmy z tego samego miasta. Ja jestem Julka.
                    Mysle ze temat jezykow okazal sie troche drazliwy, poniewaz wiele za nas nad
                    tym mysli i tak jak napisala Payuta, kazda z nas chce dla swojego dziecka jak
                    najlepiej. Ja akurat wszystkie swoje wypowiedzi pisalam bardziej myslac o
                    swojej i Twojej sytuacji niz moze sytuacji w jakiej jest Nesla.
                    A mnie meczy sprawa przedszkola w Holandii i tego jak moje dziecko sobie z tym
                    poradzi. Nie wiem czy pamietasz ale jak tylko odkrylam to forum to na watku o
                    przedszkolach zadalm Ci pytanie jak Twoja corka sobie radzi w przedszkolu i
                    wlasnie chodzilo mi o kwestie jezyka. Wtedy napisalas ze nie ma z tym
                    problemow. Teraz jednak piszesz: "Byl jeszcze przeprowadzany wywiad z
                    opiekunkami z ktorego wynika, ze dziecko madre jest, samodzielne, aktywne,
                    chetne do nauki i zabawy itd ale ciagle wychodzi na pierwsze miejsce
                    nieznajomosc holenderskiego. Skoro nie moze sie porozumiec z dziecmi to bawi
                    sie obok nich. Podpatruje i robi to samo. Sama nie zaproponuje zabawy jakiemus
                    dziecku. Dzieci lubi ale nie nawiazuje z nimi kontaktu. Do opiekunek tez nie
                    podchodzi jesli ma problem... bo co niby ma im powiedziec..." I to mnie wlasnie
                    niepokoi. Nie pocieszam Ciebie akurat w tym momencie, ale obawiam sie ze
                    sytuacja gdy dziecko jest na uboczu i nie jest w stanie swobodnie zasymilowac
                    sie z grupa jest stresujaca dla dziecka. Ja w tej chwili bedac w Polsce widze
                    jak Maja nawiazuje kontakty z innymi dziecmi, jak sie bawi calkiem beztrosko,
                    boje sie ze w Holandii tak nie bedzie - bo nie bedzie rozumiala co do niej
                    mowia. Boje sie o jej poczucie wlasnej wartosci, poczucie bezpieczenstwa. Takie
                    male dziecko potrzebuje pewnosci, stalosci. A co ja jej serwuje? Trzy miejsca
                    zamieszkania:Warszawa, Holandia, Gdansk; trzy domy, dwa a moze trzy jezyki.
                    Martwi mnie to. A najbardziej wkurza ze nie wiem gdzie bedziemy mieszkac za rok
                    czy dwa. No coz ale chyba musze wyluzowac bo i tak tego nie przeskocze.

                    • beba3 Julka! 16.03.05, 17:59
                      Za nazywanie mnie Beata oczywiscie sie nie gniewam! Sama az sie boje uzywac
                      kogos imienia bo cos pokrece...
                      Z Jagoda to jest tak. Pyta sie czemu dzisiaj nie idzie do przedszkola albo
                      czemu dzisiaj tylko jeden raz. Wspomina dzieci, panie, zawsze mi cos opowiada.
                      Chetnie tam chodzi i wiem ze nie dzieje sie jej krzywda.
                      Dla niej taka sytuacja jest naturalna. Tam Polska, dziadkowie i kuzynostwo,
                      jezyk polski ktory rozumie, tu Holandia, przedszkole, holenderski ktory jej
                      czasmi troche swita i angielski ktory kaleczy mama i nie wiadomo o co chodzi.
                      Do szkoly bardzo chce isc. Ta w ktorej juz bylismy zrobila na niej wrazenie.
                      Wieksze pomieszczenie, wiecej zabawek, ksiazeczek, wszystko nowe i nieznana.
                      Panie sympatyczne a dzieciaczki tez fajne... Gdzie problem?
                      Kiedy otwarte dziecko, podchodzace w Polsce na plazy czy na placu zabaw do
                      innych dzieci, nawet starszych, pytajace sie: czy sie ze mna pobawisz? Co tu
                      robisz? Daj mi ciastko. Wez cukierka, chcialoby sie tak samo zachowywac i tu a
                      tylko patrzy, usmiecha sie. Zaczyna mowic po polsku i nie jest rozumiane. Ktos
                      mowi do niej po holendersku, dziecko czy opiekuna a ona nie wie czy robi dobrze
                      czy nie. Oczywiscie ze sobie wytworzyla jakas reakcje obronna. Udaje ze nie
                      slyszy a ze nie jest dobra aktorka, ma przeciaz 4 lata, to wychodzi na to ze
                      ignoruje mowiacego albo jest znudzona, nie nawiazuje konatktow z dziecmi. Stoi
                      obok.
                      Teraz sie tym martwie ale wiem, jestem tego pewna, ze wynika to wlasnie z
                      nieznajomosci jezyka a nie z jakis problemow z poczuciem wlasnej wartosci. Mam
                      nadzieje ze ta, nie zostanie zachwiana.
                      Jedynym lekarstwem jest szybka ale naturalna nauka jezyka i podtrzymywanie
                      kontaktow z dziecmi holenderskimi. Zalezy mi tez bardzo aby miala kontakt z
                      dziecm mowicymi po polsku. Ma trzech kolegow, moze to grono sie powiekszy?
                      No i siostre.
                      Ciesze sie ze ona chce sie zasymilowac z rowiesnikami i bariere upatruje
                      glownie w jezyku.
                      Co do wyjazdow, czestych w naszym i Twoim przypadku. Rezygnujemy z tego. Nawet
                      na te Swieta nie jedziemy, zreszta Pyske musimy troche odchudzic...;-)
                      Teraz, kiedy Jagoda zacznie szkole bedzie miala okolo miesiaca wakacji plus te
                      tygodniowe wakacje majowe i jesienne wiec i mozliwosci sie skacza.
                      Maja ma dwa latka, tyle co Pyska. Potrzebuje juz kontaktow z rowiesnikami ale
                      powiem Ci szczerze, ze jakos bardziej naturalnie jagoda sie zachowywala w
                      poprzednim przedszkolu. Byla wtedy w wieku Mai i Pyski. Im starsze dziecko tym
                      trudniej. Mysle ze zarowno Ty, jak i ja, powinnysmy posylasc nasze dzieci do
                      przedszkoli. Obojetnie w Polsce, Holandii czy w innym panstwie...
                      Powiem Ci tez ze moje dziewczyny chetnie mieszkaja zarowno u jednych dziadkow,
                      jak i u drugich, u mojego brata rowniez (3szt kuzynostwa), no i u nas tez.
                      Chociaz ja czasmi juz nie wiedzialm gdzie dokladnie mieszkam. Dla nich to takie
                      strasznie atrakcyjne pomieszkac przez Swieta u kogos i jeszcze jezdzic z
                      wizytkami!
                      • mamamai4 Re: Julka! 16.03.05, 19:18
                        A to co teraz napisalas o Jagodzie jest bardziej pocieszajace. Moze i ja sie
                        teraz za bardzo przejmuje. 9-ty miesiac ciazy - hormony robia swoje; podobno
                        kazda kobieta w tym okresie duzo wiecej mysli o przyszlosci rodziny i
                        wyolbrzymia problemy. W kazdym razie zapisze Majke - wciagne na liste do
                        jakiegos przedszkola i zobaczymy.
                        A teraz musze napisac cos co wprawilo mnie dzisiaj w stan blogiego szczescia.
                        Moja coreczka przytulila sie do mnie i powiedziala: "MAJA KOCHA MAME".
    • mamamai4 Re: do Nesla 16.03.05, 14:04
      Nesla: Nie zgadzam sie z Toba glownie w tej kwestii ze dziecko od zupelnie
      malego naturalnie moze przyswoic wiecej niz jeden jezyk. To zalezy od bardzo
      wielu rzeczy: takich jak rodzina (czy rodzice sa np. oboje Polakami czy nie),
      kraju, naturalnych predyspozycji dziecka. I uwazam ze w pewnych sytuacjach
      lepiej dziecku odpuscic, niech ma czas na beztroskie dziecinstwo, nie sie
      rozwija zgodnie z wlasnym tempem, niech rozwija swoje zdolnosci i co
      najwazniejsze niech ma poczucie wlasnej wartosci - bo to jest wazniejsze niz
      fakt czy bedzie mowilo dwoma, trzema czy czterem jezykami.
      Oczywiscie ze jesli Ty masz meza Holendra i Twoje dziecko od poczatku slyszy
      dwa jezyki to swobodnie bedzie wladalo oboma i nie ma co tego kwiestionowac.
      Zapewne tez jesli Milenka bedzie tez miala stycznosc (w sposop naturalny) z
      j.angileskim to i ten jezyk szybko przyswoi. A ja mam inna sytuacje: moj maz
      jest Polakiem. Moja Maja nie osluchuje sie w domu z j.holenderskim. Wlasnie
      zaczela mowic po polsku - ostatnie 2-3 miesiace. A zeby sie osluchala z
      holenderskim musze ja poslac do przedszkola, natomiast nie widze specjalnie
      mozliwosci do naturalnego osluchania sie z angielskim; chyba tylko przez
      piosenki, wyjazdy i telewizje. Ale to nie jest wg mnie mozliwe w przypadku 2-
      latka. Takie dziecko jeszcze nie skupia sie na slowach piosenki, nie skupia sie
      na bajce dluzej niz 10 minut - trudno tu mowic o nauce przez osluchanie. Uwierz
      mi: takie dziecko faktycznie wszystko chlonie jak gabka, ale to wcale nie jest
      rownoznaczne z tym ze naturalnie zacznie mowic wiloma jezykami. I wydaje mi sie
      ze nie powinnam jej puszczac pioseneczek czy bajek i w j.polskim i w
      holenderskim i w angielkim - nie teraz, to jej tylko namiesza w glowce. Ale ja
      oczywiscie nie podwazam potrzeby nauki jezykow, tylko nic na sile i nie
      wszystko na raz. Czytajac twoje wypowiedzi mialam wrazenie ze zbyt beztrosko
      podchodzisz do tego tematu. Musisz pamietac tez o tym ze dziecko ktore slyszy
      na codzien wiecej niz jeden jezyk w ogole zaczyna mowic pozniej. Moze tez
      zdarzyc sie tak ze bedzie mowilo przez jakis czas tylko jednym jezykiem pomimo
      tego ze bedzie rozumialo i drugi jezyk. Wiem co pisze poniewaz to sa
      doswiadczenia moich znajomych, ktorzy wychowuja dzieci wielojezykowo. Czasem
      tez dziecko moze wyraznie nie chciec uczyc sie - przyswajac jakiegos jezyka;
      jest taki opor ze strony dziecka ze tego nie przeskoczysz. I nie warto wtedy
      sie martwic i na sile puszczac piosenek w danym jezyku, bo je znienawidzi,
      podczas gdy za pol roku czy rok to sie moze samo zmienic.
      Poniewaz caly czas tez pisalysmy troche pod katem problemu Ewy (ale mi glupio
      za ta pomylke z Beata), uwazam ze w jej przypadku bedzie lepiej jak jej
      coreczka zacznie sie uczyc j.angielskiego ciut pozniej, poniewaz i tak na razie
      j.holenderski sprawia jej problem.
      Na moje wypowiedzi tez maja wplyw pewne doswiadczania z polskimi znajomymi
      mieszkajacymi w Polsce, ktorzy za wszelka cene probuja swoje dzieci uczyc
      jezykow, zapisuja na rozne zajecia dodatkowe, poniewaz wydaje im sie ze tylko w
      ten sposob zapewnia im lepszy start w zyciu. A wynik jest taki ze ich
      najstarsza coreczka zaczela sie moczyc w nocy nie mogac sprostac temu
      wszystkiemu. W rezultacie zamiast rozwijac jej zdolnosci, zabijaja w niej
      poczucie wlasnej wartosci. A to jest niestety w tej chwili bardzo typowe dla
      wielu polskich rodzin. Mnie to wkurza. W pewnym momencie wydawalo mi sie ze Ty
      wlasnie jestes przedstwicieleka takiego myslenia i z tym staralam sie
      polemizowac.
      Latwiej jest rozmawiac na takie tematy niz o nich pisac, poniewaz kazde
      napisane zdanie mozna roznie zinterpretowac. A ciezko to potem odkrecic i
      wytlumaczyc co sie mialo na mysli.
      • kasia157 Re: do Nesla 16.03.05, 14:33
        Co do jezykow i tego co mamamai napisala.
        "Musisz pamietac tez o tym ze dziecko ktore slyszy
        na codzien wiecej niz jeden jezyk w ogole zaczyna mowic pozniej." - Tak wlasnie
        tez myslalam, ale nie ma reguly. Moj synek zaczal mowic wlasnie wczesniej od
        rowiesnikow holendrow i mowi od nich po holendersku znacznie lepiej. Ma wiekszy
        zasob slow itp.

        "Moze tez zdarzyc sie tak ze bedzie mowilo przez jakis czas tylko jednym
        jezykiem pomimo tego ze bedzie rozumialo i drugi jezyk." To jest wlasnie teraz
        dokladnie moj problem. Nie chce mowic po polsku. Ja do niego po polsku a on
        wszystko powtarza po holendersku (moja mama sie smieje ze jest tlumaczem
        symultanicznym), ale ja sie troche martwie czy on kiedys zacznie mowic po
        polsku, czy ja jednak gdzies popelnilam jakis blad?
        Jeszcze moja ogolna uwaga co do wychowywania dzieci. Kiedys rozmawialam na ten
        temt z moja mama. Ona tez opowiadala, ze jak urodzila dzieci to chciala je
        zupelnie inaczej wychowac niz to z nia zrobila jej mama (moja babcia). I co sie
        okazalo. Nasi rodzice robia bledy a my zrobimy anty-bledy. Teraz chcemy zrobic
        wszystko na odwrot czyli lepiej ( z tad chyba teraz ten ped do zapisywania
        dzieci na jezyki, zajecia dodatkowe itp.), a w rezultacie sie okaze ze to tez
        nie bylo takie idelane.
        • natalya20 Re: do Nesla 16.03.05, 15:15
          moj maz jest pol holendrem a pol polakiem mama jednak nigdy nie mowila do niego
          po polsku nauczyl sie sam zawsze jak jechali na wakacje do polski i odnioslam
          wrazenie ze nawet ma troche to za zle mamie, jak troche nauczyl sie mowic po
          polsku to pozniej na zlosc w skzole do wszytkich mowil w tym jezyku a pani sie
          skarzyla ze nie chce mowic po holendersku, mysle ze wazne zeby od urodzenia
          (jak sa 2 jezyczni rodzice) mowic w tych 2 jezykach, a trzeci jezyk w formie
          zabawy mozna zawsze wprowadzic ale jak zacznie sie taka intensywniejasza nauke
          w wieku 8 czy 9 lat to chyba troche lepiej bo dziecko ma juz 2 jezyki dobzrer
          opanowane i troche latwiej bedzie mu sie uczylo
      • nesla Re: do Nesla 16.03.05, 19:59
        mamamai, oczywiscie mozesz sie nie zgadzac, ja nikomu zdania nie narzucam, tak
        samo jak nie uzurpuje sobie wylacznosci na racje, jedyne co wiem to to co
        widze, a mialam do czynienia z dziecmi wielojezycznych rodzicow, ktore
        swobodnie przyswajaly jezyki obce. Nie twierdze ze to jest regula i nie
        twierdze ze wszystkie dzieci ucza sie tak samo szybko i latwo, a juz w ogole
        nie odnosze sie do moich doswiadczen jako rodzica.
        Ja sie czuje przez Was osaczona za to, ze mam zamiar mowic do mojego dziecka po
        polsku.. Tak jakby to mialo w jakis sposob rujnowac psychike mojej corki,
        obciazac ja, mieszac w glowie. Czy to nie NATURALNE ze matka chce mowic do
        dziecka w swoim ojczystym jezyku i chce aby dziecko potrafilo sie porozumiec z
        dziadkami?
        Dlaczego uwazasz ze beztrosko podchodze do tematu? Ja tego nie rozumiem? Albo
        twierdzicie ze zbyt powaznie podchodze do nauki jezykow (z czym sie nie
        zgadzam) albo ze zbyt beztrosko.. (z czym sie tez nie zgadzam), podczas gdy ja
        w ogole nie ucze dziecka tylko do niej MOWIE i mam zamiar mowic zawsze, ale nie
        wylacznie po polsku.
        Przyjmuje do wiadomosci doswiadczenia twoich znajomych i twoje i wcale z nimi
        nie polemizuje. Jedyne co mnie zaskoczylo w calej tej aferze to nagonka na moja
        osobe z jakiegos powodu ktorego nie pojmuje.
        Nie wiem na jakiej podstawie stwierdzilas, ze jesten nad-ambitna matka
        zamierzajaca dziecko obciazac pozalekcyjnymi dodatkowymi zajeciami jezykowymi
        (czy tez innymi) wbrew jej woli?? Co takiego napisalam, ze doszlas do takiego
        wniosku?
        • mamamai4 Re: do Nesla 16.03.05, 20:42
          Teraz to ja juz jestem zakrecona. W zadnej z Twoich wypowiedzi nie doczytalam
          sie ze Ci chodzi o mowienie do corki po polsku. I ze Ty mozesz uwazac ze np. ja
          uwazam ze nie powinnas. To totalne nieporozumienie. Wlasnie po polsku powinnas
          skoro jestes Polka. To akurat jest najbardziej naturalne. Przeciez ja tez do
          dziecka mowie po polsku. Po jakiemu mialabym mowic? Tak jak napisalam jesli Ty
          jestes Polka a twoj maz Holender to faktycznie Twoje dziecko naturalnie oslucha
          sie i predzej czy pozniej bedzie mowilo oboma jezykami. Ja nie rozumiem tylko
          jak chcesz wprowadzic w zycie naturalne osluchanie sie z kolejnym jezykiem. I
          tak jak napisalam w moim przypadku jest inaczej poniewaz moje dziecko slyszy od
          obojga rodzicow tylko polski.
          Wybacz ze nie chce mi sie teraz wracac do Twoich poprzednich wypowiedzi i
          szukac tych zdan z ktorymi sie nie zgadzam. Mysle ze juz duzo nabilysmy piany.
          Napewno latwiej by bylo gdybysmy poprostu rozmawialy.Zakonczmy ten spor.
          Tak jak napisalam do Ewy ja jestem na 3 tygodnie przed terminem, kobieta w
          ciazy wyolbrzymia pewne problemy, pewnie i ja za bardzo sie przejmuje jak moja
          corcia sobie ze wszytkim poradzi. I pisalam wiele rzeczy pod tym katem.
          A zycie i tak zweryfikuje nasze teorie.
        • lenkaaa Nesla 17.03.05, 12:16
          Nesla,

          Kiedy napisalas, ze zamierzasz mowic do corki nie tylko wylacznie po polsku, to
          przypomniala mi sie jedna rzecz, wiec dorzuce swoje trzy grosze do tej dyskusji
          na temat wielojezycznosci u dzieci.
          Spotkalam sie mianowicie z opinia, iz nie nalezy mieszac jezykow. Chodzi mi tu
          o sytuacje gdy np. mama mowi do dziecka wylacznie po polsku, tata wylacznie po
          holendersku, a rodzice pomiedzy soba jedynie po niemiecku (akurat taka sytuacja
          istnieje w przypadku mojej kolezanki, ktora ze swoim mezem porozumiewa sie
          wylacznie po niemiecku, gdyz "w tym jezyku sie poznali" i ona mimo, ze mieszka
          w Holandii to do tej pory nie mowi po holendersku). Wtedy podobno sytuacja jest
          dla dziecka jasna - napisalam "podobno" bo w koncu opowiadam tylko o
          zaslyszannej przeze mnie opinii.
          Tak wiec w sytuacji gdy rodzice mowia do dziecka raz w jednym a raz w drugim
          jezyku, to dziecko moze czuc sie zdezorientowane. Ono potrzebuje uporzadkowania
          typu: do mamy mowie tylko po polsku, do taty tylko po holendersku. Oczywiscie
          dotyczy to jedynie maluchow, bo wiadomo, ze nastolatek nie bedzie mial
          problemow z zaakceptowaniem faktu, ze rodzic posluguje sie kilkoma jezykami
          naprzemiennie.
          Natomiast co do przedstawionej powyzej opinii, to zdaje sie ja potwierdzac
          opowiesc znajomej Angielki, ktora do swojej 3-letniej corki zawsze mowila po
          angielsku. Teraz zaczela sama uczyc sie holenderskiego i czasami zaczynala do
          corki mowic po holendersku. Problem jednak w tym, ze wywolywalo to niezmiennie
          rzeki lez u corki, ktora zaplakana protestowala: "Mamo, prosze przestan, ty nie
          mozesz mowic po holendersku, ty musisz po angielsku!"
          Osobiscie tlumacze to sobie tym, iz dziecko mialo zakodowany w glowie
          ustalony "porzadek rzeczy", czyli tak jak pisalam: do mamy w jezyku A, do taty
          w jezyku B - i nagle ten porzadek zaczyna sie walic, bo mama zaczyna mowic w
          innym jezyku niz zawsze. Dziecko placze bo mama mowiaca w innym jezyku wydaje
          sie byc "inna", "obca" mama.

          To tyle tytulem dorzucenia moich trzech groszy. Nie wiem czy ktos sie zgodzi z
          prezentowana przeze mnie opinia...
          • kruszynka28 Re: Nesla 17.03.05, 16:20
            Ja sie z Toba zgadzam lenkaaa. W ten sam sposob meza brat wychowuje swoje
            dzieci i ja zamierzem swoje.
            Maz jest Norwegiem, zona meza brata jest Szwajcarka. On do dzieci mowi po
            norwesku, ona po niemiecku a miedzy soba rozmawiaja po angielsku. W ten sposob
            ich trzyletnia corka (w przedszkolu miala angielski - mieszkali w Dubaju) mowi
            biegle 3 jezykami.
            U nas bedzie podobna sytuacja z tym ze dojdzie jeszcze holenderski, z ktorym
            dziecko zetknie sie juz w zlobku. Ale wedlug brata meza najwazniejsza jest
            konsekwencja. Jedna osoba jeden jezyk. Troche to zagmatwane ale mam nadzieje,
            ze cos z tego rozumiecie.
            Sama sie boje w przyszlosci jak sobie poradzimy ale mam nadzieje, ze damy
            rade :-)
            • mamakubusia11 Re: Nesla 17.03.05, 16:35
              Macie racje dziewczyny.Juz od wielu osob slyszalam,ze nalezy konsekwentnie mowic do dziecka w tym samym jezyku,np.kazde z rodzicow w swoim ojczystym.Inaczej dziecko ma totalny metlik.
              Moja siostra tez mowi do swojej corki tylko po polsku,a jej maz tylko po franusku.Mieszkaja w Szwajcarji,wiec mala i tak bedzie musiala jeszcze znac niemiecki,ale nie chca jej za bardzo mieszac i ucza tylko tych dwoch.
    • zuzka71 Re: Dwa czy trzy jezyki? 18.03.05, 10:03
      ciekawy temat. to ja moze go troche rozwine. moj maly narazie w zadnym jezyku
      wiele nie mowi (27mcy)i zaczyna mnie to martwic...po polsku rozumie,
      holenderski ma od ponad pol roku raz w tygodniu w pszedszkolu, a od 3 m-cy 3
      razy w tygodniu, i co...i nic, boje sie ze tak moze to jeszcze potrwac..co
      gorsza wcale nie widze zeby cos rozumial po holendersku...czytalam ze dziecko
      moze 7 jezykow opanowac/rozumiec/przyswoic jezeli bedzie to niego mowic 7
      roznych osob..ale teraz to juz nie jestem taka entuzjastyczna co do ilosci tych
      jezykow w tak mlodym wieku...angielski raczej poczeka,pewnie moj synek ma
      usmysl scisly...czyli..wszystko zalezy od dziecka, ale nalezy dac mu te
      szanse..madrzejsza bede za jakis czas jak mlody zacznie cos wiecej gadac
      (narazie jakies 20 slow zrozumialych, i pelno zrozumialych tylko przez matke;)
      jak to bylo u was z rozpcozeciem mowienia?pozdr.zuza
      • kasia157 Re: Dwa czy trzy jezyki? 18.03.05, 11:11
        U nas bylo tak. Max zaczal mowic slowka jak mial gdzies 1,5 roku. Na poczatku
        wymienial slowka holenderskie i polskie. To co bylo prostsze po polsku to mowil
        po polsku np. but a nie schoen, a bal zamiast pilka. Tak sobie to prosto rozwiazal:)
        Zaczal juz mowic calymi zdaniami jak mial cos podad 2 lata. No i tu jednak
        zupelnie zdominowal jezyk holenderski. On chodzi do przedszkola odkad skonczyl 6
        miesiecy, do tego tata do niego po holendersku, telewizja, my w domu tez z mezem
        rozmawiamy po holendersku i moj polski nie wytrzymal konkurencji. Niby wszystko
        rozumie, ale odpowiada po holendersku
        Tak jak juz pisalam wczesniej akurat u mnie nie sprawdzila sie teoria, ze dzieci
        dwojezyczne mowia generalnie pozniej. On byl w tym akurat lepszy i szybszy niz
        dzieci z rodzin holenderskich. Moze byc jednak tak ze twoje dziecko zacznie
        mowic pozniej i od razu w 2 jezykach. Ja sie teraz akurat martwie, ze Max
        jeszcze nie mowi po polsku.
        Jeszcze jest inna teoria ktora mowi, ze te dzieci ktore szybciej chodza, pozniej
        mowia i na odwrot. No i tu sie faktycznie musze podpisac. Moj zaczal
        samodzielnie chodzic jak mial 16-miesiecy i wogole motorycznie sie dosc pozno
        rozwijal. No i co z tego, teraz goni, biega, ze ja nawet nie moge za nim
        nadazyc. Reasumujac nie martwilabym sie tym, ze jeszcze nie mowi, tu w Holandii
        jest powiedzenie, ze jak skoncza 4-lata to wszystkie beda chodzic i mowic. No
        wiec jeszcze troche cierpliwosci, a na pocieszenie Ci powiem, ze znam
        analogiczny przypadek u znajomych. Tam dziewczynka tez 2-jezyczna wogole nie
        chciala mowic, zaczela jak miala cos 3-lata. No wiec to jest bardzo indywidualne
        i kazde dziecko jest inne.

        Pozdrawiam,
      • beba3 Re: Dwa czy trzy jezyki? 18.03.05, 23:47
        Zuzka!
        Mlode to Twoje dziecie jeszcze i przejmowac sie nie ma czym. Doloze od siebie,
        ze chlopcy podobno pozniej zaczynaja mowic niz dziewczynki.
        Za krotko chodzil do przedszkola by zaczol rozumiec holenderski. Przyjdzie z
        czasem!
        Moja Pyska dzisiaj po raz pierwszy zamiast 'szesc' (czesc) powiedziala 'haaj'.
        Spodobalo jej sie i nawet zalapala ze to jakos tak wymiennie z tym szesc...;-D
        Dajmy im wiecej czasu! Bedzie dobrze!
        • zuzka71 Re: Dwa czy trzy jezyki? 19.03.05, 22:35
          dziekidziewczyny, wlasnie tegomi bylotrzeba otuchy i dobrego slowa, popartego
          doswiadczeniem.w sumie to zle niejest 'mama kijk' i 'mama kom' juz bylo;)
          pozdrowka.zuzka
          • beba3 Re: Dwa czy trzy jezyki? 20.03.05, 20:54
            Jak juz mowi dwa wyrazy razem, czyli zdania, to teraz mozesz oczekiwac ze sie
            na dobre rozkreci. U Pyski bylo jako pierwsze: mama jesc. Jakos mnie to nie
            dziwi...;-)
            Czasami dzieciaczki powtarzaja bardzo trudne wyrazy a maja problemy z tymi
            latwymi, w naszym mniemaniu. Roznie to bywa... U Pyski ostatnio jakis rozkwit
            gadania ale faktycznie, mama i tata rozumieja a czy ktos inny? No i o dziwo
            siostra czesciej szybciej 'kuma' o co chodzi niz mama....
            • beba3 Dwa czy trzy jezyki? 20.03.05, 21:10
              Bylismy 17 marca na rozmowie z dyrektorem tej szkoly.
              U nich wyglada to nastepujaco. Na poczatku dziecko idzie do grupy
              przygotowawczej. Jagoda, jesli sie zdecydujemy, bedzie do niej chodzila do
              wakacji, potem przejdzie do jednej z 4 grup cztero i pieciolatkow.
              Grupy zmienia sie co roku i co za tym idzie, nauczyciela rowniez.
              Angielski jest dwie godziny w tygodniu w formie zabawy, piosenek...
              Rownolegle jest grupa jezykowa gdzie dzieci ucza sie angielskiego dwie godziny
              w ciagu dnia. Jest mniej liczna od poprzedniej.
              Aby przejsc do jezykowej nie wystarczy to tylko zadeklarowac, nalezy tez
              uwzglednic zdanie nauczyciela. Nie wiem jak wyglada to w praktyce.
              Ogolnie szkola _w porownaniu_ z poprzednia zrobila na mnie wrazenie mniej
              przychylne. Uczeszcza do niej 408 uczniow. Budynek jest zabytkiem i robi raczej
              odpychajace wrazenie. Pomocy do nauki i zabawy nie widzialm zbyt wielu.
              Jakos tak intuicyjnie czuje, ze poprzednia szkola lepiej spelni moje
              oczekiwania. Jagoda bardzo dobrze sie czula podczas otwartego dnia i na
              rozmowie z drektorem.
              Umowilam sie na srode z dyrektorem na kolejna wizyte, juz tyko z Jagoda (teraz
              jej nie zabralismy). Ciekawa jestem czy jej sie spodoba?
              Niestety, maz jest za druga szkola, niech sie dziecko uczy, tylko na dobre jej
              wyjdzie. On tak sie uczyl i nie mial problemow a teraz to procentuje...
              Ale jako mamuska bardziej mysle o ochronie dziecka przed nadmiernym stresem,
              niz o przypuszczalnych korzysciach w przyszlosci....
              • maja763 Re: Dwa czy trzy jezyki? 22.03.05, 09:52
                Ja nie jestem jeszcze mama, ale probuje sie wlasnie zdecydowac, bo latka leca.
                I wlasnie ten holerny jezyk jest dla mnie ogromna przeszkoda. Sama nie potrafie
                zabardzo sie dogadac, bo jakos nie chce mi wchodzic ten jezyk do glowy, a jak
                przyjdzie dziecko to juz kompletnie nie wiem co zrobie. Boje sie, ze sobie nie
                poradze, no i odwlekam decyzje.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka