nihilistasl
08.02.13, 11:56
Hej,
Mam taki oto problem...
Niedawno zamieszkaliśmy razem. Dziewczyna dorabia po pracy i ma jeszcze jeden obowiązek inszej natury, który trochę pochłania jej czas. W efekcie generalnie ma mniej czasu w ciągu dnia, niż ja. Byłem i jestem tego w pełni świadomy, wcześniej był z tego powodu problem ze spotykaniem się częściej i między innymi dlatego zdecydowaliśmy się razem zamieszkać. Początek był ekstra, choć bałem się go najbardziej - dogadywaliśmy się w niemal wszystkich aspektach. Po kilku tygodniach pojawił się zgrzyt. Dosyć dziwny. Dziewczynie zaczęło przeszkadzać, że wykonuje większość obowiązków domowych i chcę pomagać w jej rutynowych czynnościach, zwyczajnie po to, abyśmy mieli więcej czasu dla siebie. Twierdzi, że mam się zająć swoimi sprawami i nią się nie przejmować, nie robić jej obiadów (choć zwykle zjadała wszystko z apetytem), nie pomagać z niczym za wiele, nie wychylać się. Ledwo znajduje ona czas na cokolwiek poza codziennymi obowiązkami i nagle zaczęło jej przeszkadzać, że próbuję ją odciążyć w codziennej rutynie, na ile potrafię. Zawsze wydawało mi się, że tego kobietom po wspólnym zamieszkaniu często brakuje, a tutaj widzę sytuację zupełnie odwrotną. Ostatnio jak zapytałem, czy wykonać pewną rutynową czynność w kolejnym dniu, tak dla formalności, właściwie, żeby tylko zagadać, obraziła się unosząc przy okazji, że niepotrzebnie pytam i ona to zrobi jak mi się nie chce... i od tej pory jest na mnie wściekła. Pewnie przejdzie jej, ale czuję, że to problem głębszy i wróci.
O co chodzi? Wiem, że każdy potrzebuje trochę przestrzeni, że może obawia się o to, że może być dla mnie ciężarem, ale tak zupełnie nie jest. Pomaganie i odciążanie z codziennych obowiązków ukochanej osoby jest dla mnie czymś naturalnym i sprawiającym satysfakcję, i uświadamiam ją w tym (choć nie wierzy). Odnoszę wrażenie, że ona na to nieco inaczej patrzy... nie chciałbym tymczasem, żeby każdy z nas tylko "robił swoje" bo to tylko nas oddali w moim przekonaniu..
Jak rozmawiać z dziewczyną na ten temat, jak dalej postępować? Był ktoś może w podobnej sytuacji?