Dodaj do ulubionych

Jak uleczyć fanatyka?:-)

15.08.13, 11:16
Nie, nie mam zamiaru nikogo obrzucać etykietkami:-)
Po prostu przypomniała mi się książeczka-zbiór esejów/wykładów izraelskiego pisarza Amosa Oza pod tym właśnie tytułem.

Świetna rzecz, mądra i dowcipna, b.polecam. Oczywiście zainspirowana głównie konfliktem izraelsko-palestyńskim, ale odnosząca się do fanatyzmu w ogóle - każdego i wszędzie.

Jak sądzicie - da się jakoś "uleczyć" fanatyka? Dorosłego, bo wychowanie to oczywiście osobna sprawa...
Obserwuj wątek
    • mary_ann Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 11:17
      mary_ann napisała:
      "Nie, nie mam zamiaru nikogo obrzucać etykietkami:-) "

      hehe, miało być "obrzucać epitetami", ale ładnie mi wyszło, co?
      • verdana Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 18:20
        Znam jeden wypadek. Cytowany już przeze mnie proces wytoczony przez Wasiutyńskiego Tuwimowi za wierszyk "Poeta zazdrości pewnemu literatowi imieniem Staś, że jest Sarmatą; on zaś, nieszczęsny poeta, żydem jest parchatym. Takoż obojej stron żywot wiernie opisany" "Wasiutyński proces wygrał, Wasitutyński najpierw przestał byc antysemitą fanatycznym, a potem antysemitą w ogóle.
        • mary_ann Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 19:24
          No, to jest piękna historia, ale strasznie chciałabym wiedzieć coś o mechanizmie samej przemiany. Chyba sam proces jej nie spowodował?
          • verdana Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 19:27
            Spowodował. Pn Wasiutyński musiał przyjąć do wiadomości, że dziadunio nie był aryjczykiem:)Czego przed procesem nie był świadomy. Zatem trafił mu się wyjątkowo przykry wypadek dysonansu poznawczego:) A dysonans, którego zignorować nie można dobrze leczy fanatyzm.
            • mary_ann Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 20:58
              Dobra, wywołanie dysonansu poznawczego jako pierwsza metoda. Trochę trudno nim zarządzać co prawda, dziadek-niearyjczyk to raczej szczęśliwy zbieg okoliczności...
              • verdana Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 21:12
                Jak dla kogo szczęśliwy:)
                • verdana Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 15.08.13, 22:12
                  Klasycznie uważa się, ze dla fanatyków dobrze byłoby bliżej poznać to, z czym walczą i skłonić do współpracy z tymi, których zwalczają. Tacy geje pomagający radiomaryjnym staruszkom w robieniu zakupów i dotarciu do kościoła. Tyle, ze to działa IMO raczej na papierze, niz w realu.
                  • anuszka_ha3.agh.edu.pl Nie o fanatyku, ale przykład zmiany poglądów 15.08.13, 22:39
                    Zalinkuję z sąsiedniego forum - przykład zmiany poglądów z konserwatywnych (nie fanatycznych!) na liberalne: forum.gazeta.pl/forum/w,183812,146118119,146118119,Optymistyczne.html
                    Przy czym, powtarzam, red. Sosnowski na pewno nie był fanatykiem.
                    • mary_ann Re: Nie o fanatyku, ale przykład zmiany poglądów 16.08.13, 00:34
                      Ha! Tak jest! Podróże kształcą! I to byłby mój pomysł (zawodny jak każdy, wiem) na "reedukację" fanatyka.
                      (Skończę jutro, jeśli pozwolicie)
                      • anuszka_ha3.agh.edu.pl Re: Nie o fanatyku, ale przykład zmiany poglądów 16.08.13, 08:28
                        mary_ann napisała:

                        > Ha! Tak jest! Podróże kształcą!

                        Ale też jest efekt odwrotny: Gdy ktoś przekroczy pewien poziom fanatyzmu, to podróże tylko go utwierdzą w fanatyzmie.

                        Np. z obserwacji Polaków w Niemczech, miałam wrażenie, że jest pewna grupa, która tam przyjeżdża z przekonaniem, że "Niemiec to nasz odwieczny wróg", a potem im dłużej tam żyje, tym więcej powodów sobie wynajduje, żeby sobie podbudować ten pogląd. I dotyczy to również ludzi wykształconych, nawet naukowców.
                        • anuszka_ha3.agh.edu.pl Re: Nie o fanatyku, ale przykład zmiany poglądów 16.08.13, 08:36
                          O, tego typu podejście prezentuje o. Dariusz Kowalczyk SJ, piastujący ważne stanowiska w zakonie jezuitów. Obserwowałam jego publikacje i wypowiedzi w internecie na przestrzeni lat. Zdawało mi się, że początkowo pisał dość rozsądnie i otwarcie. Ale był taki moment, że on wyjechał na jakiś czas do "cywilizacji śmierci" - nie pamiętam, do Belgii, czy Holandii? - i pisał stamtąd o swoich obserwacjach Kościoła na zachodzie. I miałam wrażenie, że od tego czasu przesunął się bardzo na prawo.
                        • mary_ann Re: Nie o fanatyku, ale przykład zmiany poglądów 16.08.13, 15:41
                          anuszka_ha3.agh.edu.pl napisała:

                          >
                          > Ale też jest efekt odwrotny: Gdy ktoś przekroczy pewien poziom fanatyzmu, to po
                          > dróże tylko go utwierdzą w fanatyzmie.

                          Zgadza się. Pamiętam z dawnych czasów pewnego gościa, mieszkał obok mnie w akademiku w Paryżu. Dziś powiedziałoby się - typ radiomaryjny, choć wtedy Radia Maryja jeszcze nie było. Facet prezentował klasyczny zestaw ultrakonserwatywnych poglądów katolicko-narodowych w odmianie antysemickiej. Jeśli nie było absolutnej potrzeby, prawie w ogóle nie wyściubiał nosa z pokoju (nawet do stołówki, bo żywił się przywiezionymi z Polski konserwami...) Woli kontaktu z tubylcami i zainteresowania krajem nie przejawiał żadnej. Nie podobało mu się nic, począwszy od metra (którym na wszelki wypadek nie jeździł) poprzez skład etniczny ludności na ulicy, po telewizję (z której nic nie rozumiał). Jaki przyjechał, taki wyjechał - zdegustowany tym paskudnym Zachodem, któremu Polska powinna nieść światło wiary.

                          To był najbardziej spektakularny przykład, z jakim się zetknęłam, ale podobne postawy, zwykle wywołane przeróżnymi kompleksami, oglądałam jeszcze wielokrotnie.
                          Bo oczywiście można wyjechać z przekonaniem, że "swoje zawsze najlepsze" i zwiedzać świat o właśnie tak, jak u Mrożka:

                          https://img703.imageshack.us/img703/4751/rho2.jpg

                          Przy takim nastawieniu wiele się nie zmieni. Mimo wszystko podróże stwarzają jednak szansę - przy minimum życzliwego otwarcia na nowość może zostać zredukowany lęk przed innością. Konkretnego, poznanego Innego trudno jest demonizować (tu przypomina się przykład Sosnowskiego). Fanatyzm i uprzedzenia karmią się abstrakcją.
                          Ja w każdym razie odnoszę silne wrażenie, że ludzie trąbiący o potworności zachodniej cywilizacji śmierci, o wszechobecnych tam zboczeniach, lękający się wynarodowienia, to zwykle Ci, którzy od lat nie wytknęli nosa poza granice Polski (to nie działa w drugą stronę - nie chcę bynajmniej powiedzieć, że każdy, kto - z jakichkolwiek przyczyn - nie wyjeżdża, musi zaraz mieć ze sobą problem:-).
                  • mary_ann Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 16.08.13, 00:21
                    verdana napisała:

                    > Klasycznie uważa się, ze dla fanatyków dobrze byłoby bliżej poznać to, z czym w
                    > alczą i skłonić do współpracy z tymi, których zwalczają.

                    Ba, były nawet przykłady wymuszania podobnych sytuacji dla uzyskania pożądanego efektu. Wykorzystywano tzw. efekt nieuchronności - jeśli czegoś nie da się uniknąć, ludzie zaczynają sami szukać pozytywnych stron tego, czego nie lubili. Muszę poszukać przykładów u Aronsona (nie mam go w tej chwili pod ręką), ale o ile dobrze pamiętam, coś takiego realizowano w ramach akcji afirmatywnej w USA (wymuszone wymieszanie rasowe w szkołach poprzez dowożenie uczniów).
                • mary_ann Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 16.08.13, 00:35
                  verdana napisała:

                  > Jak dla kogo szczęśliwy:)


                  Koniec końców dla wszystkich:-)
            • maadzik3 Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 19.08.13, 06:57
              :D
            • mary_ann dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d. 07.09.13, 19:06
              Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski ma poważny problem z metodą in vitro. Z jednej strony jest bowiem katolikiem, ale z drugiej nie jest w stanie powiedzieć, że sama metoda mu się nie podoba.

              - W sprawie in vitro jestem w trudnej sytuacji – wyjaśnia znany z dość konserwatywnych poglądów Arkadiusz Mularczyk – bo jestem członkiem Kościoła, którego stanowisko w tej sprawie jest jasne, a z drugiej mam w rodzinie chrześniaka poczętego właśnie z in vitro. Chcę być więc lojalny wobec Kościoła, ale nie mogę powiedzieć, że jestem przeciw in vitro, bo dzięki niemu mamy wspaniałego kilkunastoletniego chłopaka. Sam mam dwójkę dzieci, więc jestem w stanie zrozumieć, że kuzynka zdecydowała się na in vitro – mówi polityk „Solidarnej Polski” w wywiadzie udzielonym Robertowi Mazurkowi.


              www.fronda.pl/a/mularczyk-nie-moge-powiedziec-ze-jestem-przeciwko-in-vitro,30536.html
              • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 07.09.13, 19:20
                i to jest typ zachowania ktory wywoluje u mnie piane na pysku (i typ myslenia). Nie wczuwa sie w sytuacje innych ludzi, nie potrafi zobaczyc czegos co nie dotyczy jego lub znanych mu i lubianych osob. Metoda in vitro jest be i innym nalezy ja zakazac. No, ale jak moja kuzynka nie moze miec dzieci to co innego, to moja kuzynka. No, ale metoda in vitro jest be poniewaz....
                Nie mozna miec podwojnych standardow. Dla mnie (i krewnych i znajomych krolika) i dla innych (albo w sensie negatywnym wszystkim wolno ae im - obojetnie kogo tu wstawimy - nie wolno, bo to oni)
                • mary_ann Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 07.09.13, 19:28
                  maadzik3 napisała:

                  > i to jest typ zachowania ktory wywoluje u mnie piane na pysku (i typ myslenia).
                  > Nie wczuwa sie w sytuacje innych ludzi, nie potrafi zobaczyc czegos co nie dot
                  > yczy jego lub znanych mu i lubianych osob. Metoda in vitro jest be i innym nale
                  > zy ja zakazac. No, ale jak moja kuzynka nie moze miec dzieci to co innego, to m
                  > oja kuzynka.

                  Oczywiście, że to JEST wk... ekhe, mocno denerwujące:-) Ale czasem rodzi się z tego jakaś ogólne uelastycznienie stanowiska, więc czysto pragmatycznie jest powód do radości.
                  No cóż, chyba nie jest dla nas specjalnym odkryciem, że fanatyzm rodzi się m.in. z braku wyobraźni, co?:-)
                  • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 07.09.13, 19:35
                    nie, nie jest :) i oby to prowadzilo do jakiejs refleksji, choc czasem rece nogi i gacie opadaja jak sie ludzi slucha (na szczescie czasem jest i pieknie - tak kontrastowo :))
                    • verdana Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 07.09.13, 22:53
                      Ależ przecież w jego wypowiedzi jest refleksja, nawet dosyć głęboka. On sam widzi, że ma dylemat i ze z jednej strony wierzy nauczaniu Kościoła, lub przynajmniej chciałby wierzyć, a z drugiej widzi, ze z in vitro wynika coś dobrego. Nie widzę tu niczego, co mogłoby doprowadzić do "piany na pysku" - facet nie pisze, ze nauczanie KK jest dobre, tylko, ze chciałby się z nim zgadzać, a jakoś nie bardzo może.
                      Nie powinno być też tak, ze odrzuca sie pewne wartości, w które się wierzy bezrefleksyjnie, widząc, ze czasem ich złamanie przynosi dobre owoce i osobiste szczęście.
                      • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 07:43
                        Oczywiscie, pod warunkiem ze nie tylko dla siebie i klubu.
                        A tu albo nie odrzuci katolickiego absolutnego i bezwzglednego zakazu in vitro (w wersji wyrafinowanej aborcji i dzieci z bruzda wg slow niektorych polskich hierarchow) ale cichcem zgodzi sie ze sa tacy ktorym korzystac wolno (byle nie ogol, bo ogol ma sluchac i stosowac sie, ale kuzynka to juz cos innego) albo wlasnie odrzuci ten kawalek nauczania (nie mowie o katolicyzmie przeciez tylko o tym - zwlaszcza w Polsce - wscieklym potepieiu in vitro) godzac sie ze taki fantastyczny chlopak jak jego siostrzeniec moze urodzic sie z in vitro nie tylko jego kuzynce.
                        Wiem ze przejaskrawiam, ale duzo jest wypowiedzi w pierwszy desen: wszystkim nie wolno ale mnie tak, bo....
                        Oczywiscie fragment jest krotki i racje mozesz miec Ty (ze to poczatki refleksji), ja ze to krzyczaca hipokryzja, albo zadna z nas :)
                        • mary_ann Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 11:02
                          Zaraz. Ale w jego wypowiedzi jest dość jasno zawarte, że trudno mu potępić metodę in vitro jako taką. Co uświadomił mu casus kuzynki. Nie wygląda na to, żeby dopuszczalność rezerwował odtąd tylko dla "swoich".

                          Dla mnie wkurzające było co innego - że dorosłym, wykształconym ludziom potrzeba jakiegoś przypadku pod samym nosem, żeby uświadomili sobie praktyczne znaczenie rozwiązań, które popierają czy głoszą. Że nie starcza im wyobraźni, by zobaczyć te konsekwencje wcześniej. Ba, do czasu "osobistego przeżycia" dezawuują ludzi, którzy obdarzeni zostali większą niż oni wyobraźnią i empatią.
                          • verdana Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 13:50
                            Absolutnie nic nie mówi o "swoich" i ze jemu wolno, a innym wara, przeciwnie.
                            A mnie wcale nie dziwi, ze trzeba zobaczyć, aby uwierzyć. Każdy prawie coś takiego w życiu przeżył. Naprawdę, mój stosunek do Romów, od czasu jak na wakacjach dwa razy wynajmowałam pokój w romskich domach zmienił sie bardzo. A przecież i wcześniej teoretycznie byłam liberalna.
                            • mary_ann Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 14:01
                              >>Naprawdę, mój stosunek do Romów, od czasu jak na wakacjach dwa razy wynajmowałam pokój w romskich domach zmienił się bardzo. A przecież i wcześniej teoretycznie byłam liberalna.


                              O! To ciekawe. Gdzie to było, jeśli mogę zapytać? W Polsce, na Słowacji?
                              • verdana Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 14:39
                                Raz w Polsce, w Czarnej Górze (chyba tak, taka wioska niedaleko Bukowiny, drugi raz na Słowacji, przy czym, zę dom jest romski uświadomił mnie mąż po wyjeździe).
                                Zresztą z tym domem w Polsce wiąże sie bardzo - moim zdaniem - interesująca anegdotka. Parę lat później, przygotowując zajęcia, czytałam opracowanie socjologiczne o Romach w tej miejscowości. I autor stwierdzał, że ludność polska jest uprzedzona do Romów. Jednym przykładów był nauczyciel wf-u w miejscowej szkole, który narzekał, że romskie dzieci są nieumyte i nie mają strojów. Tak. Autor był człowiekiem światłym, liberalnym, nieuprzedzonym - tylko przyjął jako pewnik,że skarży się Polak. My mieszkaliśmy u tego własnie nauczyciela wf-u, z wyższym wykształceniem, po AWF-ie. Tak własnie działają uprzedzenia - socjologowi nie przyszło do głowy, że wykształcony, kulturalny nauczyciel - to Rom. .
                                • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 14:55
                                  :) dobra historia. U Romow mieszkalam na kwaterze w Slowackim Raju, i naprawde bylo mi milo, dobrz, fajnie, tak jak chcialam zeby na kwaterach bylo :)
                                  • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 15:01
                                    a co do takich historii to moja ulubiona jest jak pewien student bardzo prestizowej medycznej uczelnii w USA zaskarzyl program "wyrownywania szans" (affirmative actions) ktory dawal pewne preferencje (w imie posiadania odpowiednio "zroznicowanego etnicznie" grona studenckiego) Afroamerykanom. Skarzyl sie (ow student) ze bedac naprawde dobrym, i bedac w stanie bez najmniejszego trudu dostac sie na te studia naraza sie ze ewentualni przyszli pracodawcy beda z nieufnoscia podchodzic do jego dyplomu zastanawiajac sie czy naprawde jest dobrym lekarzem czy dostal punkty za pochodzenie. I on sobie nie zyczy paternalistycznego traktowania i tworzenia wrazenia ze potrzebuje wiecej niz po prostu rownosc szans. Tak, oczywiscie byl czarny :) Niestety nie znam wyroku jaki zapadl (musze pogrzebac bo wiem w ktorym stanie toczyl sie proces), a bylabym bardzo ciekawa....
                                  • verdana Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 15:04
                                    Ja też w Słowackim Raju! No i własnie teraz spotykamy się ze znajomymi, którzy stamtąd wrócili,ale mieszkali u Słowaków. Teoretycznie inteligentni, wykształceni ludzie, nie fanatycy, a ci ze zdziwieniem " U Romów? I nie baliście się, ze was okradną"? No zesz...
                                    • maadzik3 Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 15:17
                                      tiaaa.... pewne stereotypy (jedne krzywdzace, inne po prostu dziwne, inne neutralne, laczy je to ze stereotypy) maja dluuuuuugie zycie.
                                • mary_ann Re: dysonanse poznawcze i cudowne uleczenia - c.d 08.09.13, 15:47
                                  verdana napisała:
                                  > Tak własnie działają uprzedzenia - socjologowi
                                  > nie przyszło do głowy, że wykształcony, kulturalny nauczyciel - to Rom. .

                                  Fajna historia:-)
    • mamalgosia Re: Jak uleczyć fanatyka?:-) 16.08.13, 21:46
      Ja to w ogóle jestem sceptyczna jeśli chodzi o jakiekolwiek zmienianie dorosłego czlowieka. Nawet jeśli chce to uczynić sam zainteresowany
    • mary_ann Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 14:07
      ... wyobraź sobie realizację swoich poglądów w praktyce i szczególe:-)

      Mój drogi przyjaciel, wspaniały prozaik izraelski Sammy Michael, wybrał się kiedyś w daleką podróż samochodem z szoferem z jednego do drugiego miasta - co nam się wszystkim przytrafia od czasu do czasu. Szofer palnął zwyczajową mówkę o tym, że zabicie wszystkich Arabów jest dla nas Żydów sprawą niecierpiącą zwłoki. Sammy go wysłuchał i zamiast zawołać: "Panie, co z pana za straszny człowiek! Czyś jest pan nazistą, czy faszystą?, zagrał inaczej. "A kto pana zdaniem powinien pozabijać tych wszystkich Arabów?, zapytał. Na co szofer: "Jak to kto? My! Izraelscy Żydzi! Musimy! Nie mamy wyboru, pomyśl pan, co oni nam wyrządzają każdego dnia!". "Ale jak pan myśli, kto powinien się do tego zabrać? Policja? A może wojsko? Straż pożarna? Ekipy medyczne? Kto ma to robić?" Tamten podrapał się w głowę i rzekł: "Chyba powinniśmy się sprawiedliwie podzielić, każdy z nas musi zabić kilku".
      Sammy Michael, zachowując kamienną twarz, rzekł: "No dobrze, przypuśćmy, że przydzielono panu blok mieszkalny w pańskim mieście, Hajfie, więc puka pan albo dzwoni do wszystkich drzwi i pyta: Przepraszam, czy przypadkiem nie jest pan Arabem? Czy pani jest Arabką? I jeśli odpowiadają, że tak, strzela pan do nich. Potem, gdy kończy pan obchód tego bloku i wybiera się pan do domu, gdzieś z czwartego piętra dobiega pańskich uszu płacz niemowlęcia. Czy wróciłby pan i zabił to dziecko? Tak czy nie? Przez chwilę panowała cisza, po czym szofer powiedział: "Wie Pan co, pan jest bardzo okrutnym człowiekiem".


      Amos Oz, Jak uleczyć fanatyka, Prószyński i s-ka, 2006

      • verdana Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 14:16
        Droga Mary-ann!
        Przykro mi niezmiernie donieść, ze sprowadziłaś niniejszym na drogę zguby jedną z zasadyuczciwą osobę. Własnie ściągnęłam to z chomika, mimo, ze ściąganie uważam za średnio uczciwe (nie całkiem, bo i tak książki bym nie kupiła, tylko pożyczyła).
        Tak czy inaczej najwyraźniej dobrą drogą na uleczenie z fanatyzmu jest wystawienie na pokuszenie:)
        • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 17:03
          Oj, Verdano, Verdano, widać nie byłaś fanatyczką:-)
          Trzeba było dać znać, pożyczyłabym Ci. A nawet dała, bo mam dwa egzemplarze (w swoim czasie kupiłam, a potem zostałam obdarowana).
          Czytaj, czytaj, to lektura na jeden ząb, ale naprawdę fajna rzecz.
          • mamalgosia Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 17:10
            Nie czytałam nic tego autora.
            A czy ten prezent to oferta tylko dla Verdany? Bo ja bym chętnie przyjęła... Pokryję koszty wysyłki oczywiście, albo w ogóle odkupię choc cześciowo
            • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 20:50
              mamalgosia napisała:

              > Nie czytałam nic tego autora.

              A warto. Mnie bardzo podobały się "Opowieści o miłości i mroku", inne rzeczy trochę mniej. Ze współczesnych izraelskich pisarzy lubię bardzo i polecam Kereta, a teraz zaczęłam "Krasnoludki nie przyjdą" Sary Shilo (jeszcze nie mam zdania:-)


              > A czy ten prezent to oferta tylko dla Verdany? Bo ja bym chętnie przyjęła... Po
              > kryję koszty wysyłki oczywiście, albo w ogóle odkupię choc cześciowo

              Przykro mi, ale ustalone już, że książka trafi do Verdany, żeby zmyła z siebie hańbę:-)
              • mamalgosia Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 21:22
                eh...
            • galene_ra Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 23:06
              mamalgosia napisała:

              > Nie czytałam nic tego autora.

              Witam,
              bardzo polecam autobiograficzne: Opowieści o miłości i mroku. Jedna z piękniejszych książek jakie w życiu przeczytałam.
              • mamalgosia Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 19.08.13, 09:43
                Dziekuję. Sprawdziłam w księgarni - około 50 zl, wiec póki co bedzie musiała poczekac. Ale mam na uwadze:)
            • maadzik3 Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 19.08.13, 07:03
              Autor jest fantastyczny :) Co zas do leczenia z fanatyzmu, emmmm.... z fanatyzmu (w pewnym, czasem znacznym stopniu) sie da. Pytanie w co ten ktos wpadnie. Bo cechy osobowosci doroslego trudno ulegaja zmianie (a moze i dziecka ale tu wieksze pole do popisu). Jesli ktos lubi byc nieszczesliwy - bedzie; jesli jest otwartym ptymista - bedzie na ogol, jesli lubi nowe bedzie go szukal jesli nie raczej z trudem, jesli ktos lubi walczyc z "czyms" to moze sie okazac ze zmieni sie tylko to "cos".
              Podobni jak Mamalgosia sceptycznie podchodze do radykalnych zmian osoby doroslej (choc elementy wystroju czasami mozna). Ale jestem optymistka i mysle ze czasem sie zdarzaja (choc, przyznaje, to czasami bywa na gorsze).
              W duzej mierze czlowiek to jednak monada i najwieksze klotnie i walki prowadzimy, bywa, z samymi soba. I tylko czasem w nieoczywisty sposob ujawniaja sie te walki na zewnatrz, czasem w sposob smieszny, czasem straszny.
              Co nie zwalnia nas z odpowiedzialnosci za te przejawy :)
      • anuszka_ha3.agh.edu.pl Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 17:55
        Szofer palnął zwyczajową mówkę o tym, że zabicie wszystkich Arabów jest dla nas Żydów sprawą niecierpiącą zwłoki.

        To aż tak tam jest?
        Zakładam, że skoro znany pisarz izraelski nazywa to "zwyczajową mówką", to jest to naprawdę powszechne.

        Ale jeśli tak, to zaczynam widzieć w innym świetle ich utyskiwania na antysemityzm np. Polaków. U nas przynajmniej nikt "zwyczajowo" nie mówi o konieczności zabijania Żydów. :-P
        • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 18.08.13, 20:38
          Nie czuję się specjalistką od tych spraw, byłam w Izraelu dość krótko z grupą przyjaciół, trochę się przed tym obczytałam.
          Poziom niechęci jest różny w zależności od grupy społecznej,oczywiście nie wszędzie morderczy. Generalnie jednak niechęć jest b. silna.
          Pamiętaj, że to jest jednak kraj w stanie, było nie było, wojny, porównanie z Polską jest o tyle bez sensu, że u nas żadna grupa nie wysadza się w autobusach pełnych ludności cywilnej ani (z drugiej strony) nie prowadzi polityki charakterystycznej dla okupanta.
      • godiva1 Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 19.08.13, 17:20
        Takie racjonalizowanie dziala tylko w pewnych przypadkach, historia wskazuje ze fanatycy sa w stanie mordowac niemowleta bez wiekszego problemu.
        Ten szofer nie byl fanatykiem, tylko bezmyslnym syjonista, fanatyk by powiedzial "pewnie ze zastrzelic"
        • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 11:34
          godiva1 napisała:

          > Ten szofer nie byl fanatykiem, tylko bezmyslnym syjonista, fanatyk by powiedzia
          > l "pewnie ze zastrzelic

          Zgoda.
          Doprecyzuję - "fanatyk" z pierwszego postu był pewnym żartem, chodziło mi o problem wszelkiego ideologicznego zaślepienia, stereotypów poznawczych, uprzedzeń na różnym tle.

          Jeśli nie oglądaliście ostatniego "T. Lisa na żywo", zerknijcie może na drugą część programu (minuty od ok. 15-ej do 30-ej) z Janem Tomaszewskim w roli głównej. Poseł nie jest w stanie wyobrazić sobie funkcjonowania piłkarza-geja w szatni z innymi zawodnikami. Metody racjonalizacji, jakie stosuje, nadają się moim zdaniem na materiał szkoleniowy dla studentów psycho- i socjologii.

          vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/02092013/12275238
          • slotna Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 12:21
            Imo to on jest po prostu niezbyt lotny i tyle.
            • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 12:28
              Myślę, że (nie)lotność akurat nie ma tu nic do rzeczy. Zauważ, że on nawet zdaje sobie do pewnego stopnia sprawę z niespójności swojego rozumowania. Jest w nim taka rezygnacja - "Chłopaki, wiem, że w gruncie rzeczy to wy macie rację, ale ja już nie potrafię się zmienić". I jeśli próbuje zbudować racjonalizację, to jest to raczej desperacka próba. Przeszkodą w akceptacji oczywistości jest filtr emocjonalny.
              • slotna Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 13:09
                No dobra, moze jestem zbyt wyrozumiala :P Gdyz mnie sie zdaje, ze to wyglada jak rezygnacja, bo on nie umie argumentowac, ale naprawde nie rozumie dlaczego ma akceptowac cos, co mu jest obrzydliwe.
                • mary_ann Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 13:17
                  Może i tak być - wszak opieramy się tylko na własnych wrażeniach.
                  A ja odniosłam takie, że u niego z wolna przebija się ta myśl, że nie ma racji, tylko ciągle jeszcze jest pacyfikowana przez to nieprzezwyciężone poczucie obrzydliwości właśnie:-)
                  • slotna Re: Ekspozycja na konkret, czyli... 04.09.13, 14:15
                    Haha, no moze i tak, faktycznie :))
    • mary_ann będzie jak z Wasiutyńskim?:-) 13.11.13, 18:27
      Amerykański neonazista, zwolennik budowy miast tylko dla białych, dowiaduje się, że płynie w nim "czarna" krew:

      deser.pl/deser/1,111857,14942089,Neonazista_w_pulapce_wlasnych_pogladow__Okazalo_sie_.html#BoxWiadTxt

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka