anuszka_ha3.agh.edu.pl
04.12.13, 21:41
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15070575,Przezyl_60_godzin_na_dnie_Atlantyku__Pokazano_nagranie.html?pelna=tak#Cuk
Cztery osoby załogi zginęły, przeżył jeden, uratowany w niezwykły sposób. Jest przekonany, że przeżył dzięki Boskiej interwencji, bo się modlił.
Komentarze internautów:
"A dzięki Bogu reszta zginęła???
Skoro on dzięki Bogu przeżył?"
"Wszechmogący Bóg:
a) wywrócił holownik
b) nie zapobiegł wywróceniu
następnie:
a) potopił całą załogę z wyjątkiem jednego
b) nie uratował reszty... "bo tak"
oczywiście, możesz sobie wmawiać, że tamci "nie zasłużyli" albo "byli grzesznikami", ciekawe jakie kryteria Bóg stosuje wobec wypadków ciężarnych - w czym jedne płody są lepsze od innych, że tylko niektóre "cudem" ratuje.
Zacznij wierzyć we mnie. Ilekroć spotka Cię coś dobrego, wiedz, że to za moją sprawą. I dziękuj. A gdy Cię ktoś okradnie, potrąci samochodem, postaraj się zrozumieć, że dałem sprawcom wolną wolę, niech będzie dla Ciebie pociechą, że ich (po śmierci) rozliczę, ale teraz ingerować (w ich wolną wolę) nie wypadało. Nie musisz się do mnie modlić, czytam w myślach, nawet nie musisz fatygować się do "mego domu" i rzucać na tacę. Albowiem numer konta mam. Tak, potrafię stworzyć sobie pieniądze, ale to taka próba wiary dla Ciebie - przez wyrzeczenie wiarę swą okaż, a ja o Ciebie dbał będę. Jak mi teraz nie wyjdzie, to po śmierci wynagrodzę. No bo wiesz, mam Plan - nie Tobie próbować ów pojąć. Ale myśl sobie, że ofiarą na jego zmianę wpłyniesz. To miłe. A jakie dochodowe."
Rzeczywiście, coś tu nie gra w religii chrześcijańskiej. Widać to właśnie w takich wypadkach, gdy jedni ludzie giną, a ktoś się ratuje i mówi, że to dzięki Bogu. Gdyby to była interwencja Boga, to dlaczego nie interweniował w sprawie innych?
Poza tym, statystyka - i nie mówcie, że statystyka kłamie, przecież firmy ubezpieczeniowe jej używają do robienia pieniędzy! Przy wypadkowych sportach, np. jeździectwie, ubezpieczenia związane z tym sportem są szczególnie wysokie, bo procent uszczerbków na zdrowiu jest duży - i jest on dość dokładnie znany firmom ubezpieczeniowym. Jeśli teraz uprawiam wypadkowy sport i modlę się, żeby nie mieć wypadku, to przecież Pan Bóg nie nagnie statystyki: mogę sobie najwyżej wyobrażać, że w te X% ofiar wypadku wpadnę nie ja, lecz kto inny zamiast mnie. Gdyby bowiem Bóg naginał statystykę, byłoby to łatwo mierzalne doświadczalnie. Wszyscy by się modlili, i nagle okazywałoby się, że jeździectwo ma 0% wypadkowości ;). Jeśli się zastanowić, to podobnie jest np. z chorobami genetycznymi. Wady genetyczne mają pewien procent wystąpień, i już. Jeśli np. kobieta chcąca zajść w ciążę modli się, żeby mieć zdrowe dziecko, to oznacza, że modli się, aby ów procent chorych dzieci przypadł na kogoś innego.
Jest to jak dla mnie bardzo duży mankament religii chrześcijańskiej.
Na logikę, nie ma sensu w ogóle prosić Boga o cokolwiek związanego ze zjawiskami przyrody, bo oznaczałoby to albo jawne naginanie praw natury przez Boga, albo w ramach naturalnej statystyki - przelewanie przez Boga losowych wypadków z jednej osoby na inną. Bo ludziom się często wydaje, że w ramach zdarzeń losowych to już Pan Bóg ma wolną rękę. No właśnie niekoniecznie.
Ciekawa jestem, jak wy to odbieracie i czy jakoś sobie tłumaczycie?