mary_ann
31.05.15, 15:50
(za podsunięcie artykułu dziękuję Slotnej)
Garść cytatów:
A jak jest z gotowaniem?
- Na plebanii są osoby, które nam gotują, i ja tak w połowie z tego korzystam.
Musi ksiądz za to płacić?
- Jedzenie i mieszkanie mam w barterze, ponieważ pracuję na rzecz parafii. Prowadzę duszpasterstwo akademickie i odprawiam msze, jak ja to mówię, dla milionerów.
(...)
o fundacji, której ks. Stryczek jest prezesem:
A są tacy, co są wynagradzani za pracę w Wiośnie?
- Jasne, zatrudniamy ponad sto osób.
Na umowę o pracę?
- Sporą część.
A ci drudzy?
- Pracują na innych zasadach.
To jest w porządku?
- Wydaje mi się, że tak.
Może ksiądz to jakoś wytłumaczyć?
- Co mam tu tłumaczyć?
Jak to co? Przecież to jest ważne, żeby ludzie pracowali na zasadzie umowy o pracę. A co za tym idzie, mieli zagwarantowane prawo do urlopu, wynagrodzenia w czasie choroby, określonego trybu wypowiedzenia. Jednym słowem, żeby w pracy czuli się bezpiecznie.
- A ja uważam, że bezpieczeństwo nie jest najważniejszym warunkiem pracy. Ponieważ jak ktoś zatrudnia pracownika, to nie po to, żeby on się czuł bezpieczny, tylko żeby realizował cele organizacji, do której został przyjęty. I ile razy ta zasada zostaje przekroczona, tyle razy są problemy.
Jeśli więc chodzi o "umowy śmieciowe"?
- Nie mam z nimi żadnego problemu. To znaczy ja rozumiem, że każda sytuacja może być wykorzystana i nadużywana, ale uważam, że im bardziej elastyczne są formy zatrudniania, tym lepiej.
Dla kogo?
- Dla wszystkich!
W Stanach ludzie nie boją się stracić pracę, bo wiedzą, że zaraz ktoś ich przyjmie.
(...)
Jestem takim przypadkiem księdza, że przez pierwsze parę lat mama mi pomagała. Bo sam bym się nie utrzymał. Na miesiąc dostawałem mniej więcej 600 złotych, z tego miałem opłacić samochód, dofinansować duszpasterstwo akademickie, kupić jakieś ubrania. To chyba nie jest dużo, prawda?
(...)
W przypowieści o bogatym młodzieńcu, co odkryłem dużo, dużo później, wcale nie chodzi o kasę.
A o co?
- Mówiąc w skrócie: kiedyś, jak jeszcze nie było start-upów, trudno było być młodym i się dorobić. Raczej się dziedziczyło. Tak więc ten biblijny młodzieniec odziedziczył majątek po rodzicach, czuł się za niego odpowiedzialny, a to uniemożliwiało mu rozpoczęcie życia na własny rachunek. Jezus więc nie tyle kazał mu pozbyć się pieniędzy, co uwolnić od życia swoich rodziców i zacząć żyć swoim.
(...)
wyborcza.pl/duzyformat/1,145318,17992845,Pieniadze_sa_dobre.html
Odczuwam niesmak pomieszany z zaciekawieniem zjawiskiem - do jakiego stopnia w miarę inteligentny człowiek może być pozbawiony umiejętności spojrzenia na siebie z zewnątrz:)