andrew.wader
15.12.14, 20:38
W gazecie Wyborczej w dniu 15.12 2014 ukazał się artykuł na temat inicjatywy ustawodawczej zmierzającej do zablokowania obywatelom naszego kraju dostępu w sieci do treści pornograficznych. Artykuł jest dostępny pod.:
wyborcza.biz/biznes/1,101716,17130418,Polska_siec_bez_pornografii__Uchwala_w_parlamencie.html
Pod tekstem artykułu można oczywiście przeczytać komentarze czytelników. Treść tego artykułu warto jednak zachować do dalszej, pogłębionej dyskusji, bo jest to ważna sprawa.
Na początek przytaczam więc najważniejsze fragmenty tego tekstu:
[„ ... Utrudnienie dostępu do treści szkodliwych czy nowe narzędzie inwigilacji? Na najbliższym posiedzeniu Sejm będzie głosował nad ograniczeniem dostępu do pornografii w internecie.
W Polsce nawet dzieci nie mają specjalnej trudności, by dotrzeć do treści pornograficznych. 66 proc. uczniów gimnazjów i 54 proc. uczennic miało kontakt z pornografią, zanim skończyli 12 lat. Dwie trzecie nastolatków zetknęły się z nią właśnie w sieci - wynika z badań Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej. W opinii seksuologów kontakt z pornografią w dzieciństwie wywołuje między innymi wypaczone postrzeganie sfery seksualnej i prowadzi do trudności w budowaniu związków.
Aby zapobiegać tym negatywnym skutkom, przed tygodniem sejmowa komisja administracji i cyfryzacji przegłosowała projekt uchwały, której celem jest utrudnienie dostępu do pornografii w internecie. Pomysłodawczynią uchwały jest posłanka Beata Kempa z Solidarnej Polski, ale za przyjęciem ostatecznej wersji projektu głosowali także przedstawiciele SLD, PSL i PO. Uchwała trafi teraz pod obrady Sejmu prawdopodobnie na najbliższym posiedzeniu, które rozpocznie się we wtorek.
Jeśli zostanie przegłosowana, a wiele na to wskazuje, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zostanie zobowiązane do przygotowania narzędzi prawnych i ramowych założeń technicznych, które pozwolą ograniczać dostęp do pornografii w sieci. Resort będzie miał na to 18 miesięcy.
Blokada na pornografię w sieci
Wprowadzenie konkretnych technicznych rozwiązań ma leżeć po stronie dostawców usług internetowych. W pierwszej wersji uchwały proponowano, by wykorzystać technologię filtrującą treści internetowe na poziomie dostawców usług internetowych. Mówiono o "internecie bez pornografii", teraz posłowie mówią raczej o "ograniczaniu dostępu".
W nowej wersji autorzy projektu skłaniają się raczej ku rozwiązaniu, w myśl którego operatorzy sieci nie tyle blokowaliby pornografię centralnie, ile za darmo udostępniali łatwe do pobrania oprogramowanie filtrujące, prawdopodobnie zunifikowane w skali kraju. Zachęcaliby też użytkowników, by ci sami instalowali filtry na swoich komputerach.
- Przed pornografią tak samo jak przed alkoholem w szczególny sposób trzeba chronić dzieci. Teraz tę ochronę musimy ubrać w ramy prawne. Uważam, że w tej chwili uchwała ma spore szanse wejść w życie. Jest tak napisana, by wszyscy posłowie ją poparli - dodaje Mężydło. Problem polega na tym, że konkretne rozwiązania techniczne nie zostały jeszcze zaproponowane, a to rodzi rozmaite wątpliwości.
Prywatność w sieci zagrożona?
Przeciwko uchwale wypowiadał się między innymi były generalny inspektor ochrony danych osobowych Wojciech Wiewiórowski (3 grudnia Sejm przyjął jego rezygnację z pełnionej funkcji w związku objęciem stanowiska zastępcy europejskiego inspektora ochrony danych osobowych). Jego zdaniem proponowane rozwiązanie wydaje się błędne, nieskuteczne i może grozić bardzo niekorzystnymi zmianami w sposobach gromadzenia informacji o osobach fizycznych.
W opinii przygotowanej dla Biura Analiz Sejmowych Piotr Waglowski (Vagla), specjalista w dziedzinie prawa internetowego, rozwija tę myśl. "W pierwszej kolejności należy wszak obserwować komunikację użytkowników sieci, by ewentualnie w drugim kroku móc ją blokować lub filtrować". W związku z powyższym proponowane rozwiązanie to "ingerencja w prywatność (rozumianą m.in. jako autonomia informacyjna jednostki), ale też wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji" - pisze Waglowski.
Obawy co do nowego projektu walki z pornografią ma też fundacja Panoptykon. "Uchwała nawet w złagodzonej wersji jest nieprecyzyjnie sformułowana. W zasadzie powinna być rozumiana jako zachęta do tworzenia filtrów rodzinnych działających na poziomie sieci domowej. Przy dalej idącej interpretacji może jednak posłużyć jako pretekst do wprowadzenia sieciowych mechanizmów cenzurowania treści" - czytamy na stronach fundacji.
Inny problem jest taki, że istniejące technologie nie są wystarczająco precyzyjne. Mogą doprowadzić do blokowania nie tylko treści pornograficznych, ale też edukacyjnych czy artystycznych. Przykład? Zdarza się, że komputery w publicznych bibliotekach blokują dostęp do stron fundacji Panoptykon. Winny jest filtr rodzinny, który wyłapuje słowa kluczowe, takie jak "seks", czy "pornografia", które na stronach fundacji sporadycznie się pojawiają.
Na kolejną trudność z nową uchwałą w rozmowie z "Wyborczą" zwraca uwagę Wojciech Klicki z Panoptykonu. Jego zdaniem rozwiązania proponowane przez posłów mogą być zwyczajnie nieskuteczne. - Blokowanie treści nie jest w ogóle rozwiązaniem, bo daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Rodzice mają czyste sumienie i czują się zwolnieni z obowiązku podejmowania innych działań, np. edukacyjnych, zapewniających dzieciom bezpieczeństwo w sieci - mówi Klicki.
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji będzie miało teraz twardy orzech do zgryzienia. O potencjalnych problemach otwarcie mówi Roman Dmowski, podsekretarz stanu w MAC. "Każdy z dostawców, który będzie chciał zrealizować nasze zalecenia lub założenia, od razu zapyta, jaka jest definicja pornografii i jak do tego podchodzić" - mówił Dmowski podczas jednego z ostatnich posiedzeń sejmowej komisji administracji i cyfryzacji. Podkreślał, że realizacja założeń uchwały będzie wymagała licznych konsultacji z przedstawicielami firm komputerowych, które pozwolą wypracować konkretne rozwiązania techniczne. Od rzecznika MAC dowiadujemy się, że ministerstwo z rozpoczęciem prac czeka na ostateczną decyzję Sejmu, a do konsultacji zostaną również zaproszeni przedstawiciele organizacji pozarządowych.
Pokonanie bariery wstydu
Pytanie tylko, czy prace te w ogóle doprowadzą do realnych rozwiązań. Podobne próby podejmowane w innych krajach przynosiły różne rezultaty. Ostatnio najostrzej z pornografią wojuje Wielka Brytania. Na początku grudnia Brytyjska Rada Klasyfikacji Filmów wprowadziła ograniczenia dotyczące scen, które mogą pojawiać się w filmach pornograficznych produkowanych i odpłatnie dystrybuowanych w Zjednoczonym Królestwie. Na czarnej liście znalazło się bicie, chłostanie, upokarzanie, podduszanie i wszelkie formy agresji, ale też siadanie na twarzy czy odgrywanie ról, w których dorośli udają dzieci. Wszystko po to, by chronić i widzów, i pracowników branży porno.
W ubiegłym roku premier David Cameron ogłosił program blokowania pornografii w sieci na poziomie dostawców usług internetowych, podobny do pierwotnej wersji tego rozważanego w Polsce. W efekcie od końca 2013 roku TalkTalk, Sky i British Telecom, trzej najwięksi dostawcy usług internetowych w Wielkiej Brytanii, zaczęli domyślnie blokować dostęp do stron pornograficznych nowym klientom. Kiedy internauta chce mieć do nich dostęp, musi to zgłosić, pokonując barierę wstydu. W lutym 2014 roku podobne ograniczenia zaczęła stosować firma Virgin. Wszyscy dostawcy mają czas na wprowadzenie zmian do końca bieżącego roku. Problem polega na tym, że na razie jednak ograniczeniami w dostępie do pornografii zostało objętych zaledwie kilka-kilkanaście procent brytyjskich internautów.
Podobne rozwiązania w ubiegłym roku forsował minister spraw wewnętrznych Islandii Ögmundur Jónasson, jednak tamtejszy parlament ostatecznie ich nie przyjął...."]
Przed kilkoma