Dodaj do ulubionych

Fanatyzm nacjonalizm „naukowo”?

27.03.15, 13:33


Andrew Wader napisał na FN:

Tunezja jest jedynym krajem, który przemienił się pozytywnie na wskutek tzw. wiosny ludów arabskich. Jest jedynym krajem arabskim Afrki Północnej, który jest zarządzany demokratycznie. Dzisiejszy atak terrorystyczny w parlamencie - vide

wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Strzelanina-w-parlamencie-Tunezji-Nie-zyje-co-najmniej-8-osob,wid,17359928,wiadomosc.html?ticaid=114877

świadczy o tym, iż dzichadyści nie dają nikomu spokoju, kto nie jest podobny do nich.

Oczywiście jest to problem nie naukowy.

W sąsiednim poście cytowałe pisarza Arturo Perez - Reverte, który napisał.:

"Europa przeżywa te same barbarzyńskie najazdy co w IV wieku naszej ery. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale ten świat znika. Mój dziadek urodził się w XIX wieku, mnie wychowały osoby urodzone na początku XX wieku, a tamta rzeczywistość ma się nijak do dzisiejszego świata. Wartości społeczne, patriotyczne, moralne, które wyznaczały nam kierunki, ulegają zmianie. Myśl, która spajała Zachód - wywodząca się z Biblii, Grecji, Rzymu, z łacińskiego średniowiecza, oświecenia i encyklopedii, rewolucji rosyjskiej, rewolucji francuskiej - znika z horyzontu wraz z całym zachodnim światem.

Europa Josepha Conrada Korzeniowskiego, Europa polska, francuska, angielska - skazana jest na śmierć. To, co opisywał Conrad, jest już martwe..."

Sądzę że rzeczywiście Europa "jest skazana na śmierć".. dlatego właśnie, iż sądzi się tutaj (w Europie) że takie zjawiska jak wspominane w niniejszym poście .. to nie jest problem nad który powinna pochylić się tzw. "nauka". A ciekawe, kto ma je rozważyć ? Czy wszystkie fenomeny należy scedować na polityków.. o których Perez - Reverte pisze, że są to anafabeci? ~ Andrew Wader



by_t :

Idąc za słuszną uwagą autora postu (nie jest to problem naukowy) – przenoszę jego post w miejsce jak się wydaje bardziej odpowiednie ( z FN) i usiłuję jakoś to ogarnąć w następnym poście.
Obserwuj wątek
    • by_t Re: Fanatyzm nacjonalizm „naukowo”? 27.03.15, 13:37

      > Andrew Wader napisał :
      >
      > Tunezja jest jedynym krajem, który przemienił się pozytywnie na wskutek tzw. wi
      > osny ludów arabskich. Jest jedynym krajem arabskim Afrki Północnej, który jest
      > zarządzany demokratycznie. Dzisiejszy atak terrorystyczny w parlamencie - vide
      >
      > wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Strzelanina-w-parlamencie-Tunezji-Nie-zyje-co-n
      > ajmniej-8-osob,wid,17359928,wiadomosc.html?ticaid=114877
      >
      > świadczy o tym, iż dzichadyści nie dają nikomu spokoju, kto nie jest podobny do
      > nich.
      >
      > Oczywiście jest to problem nie naukowy.
      >
      > W sąsiednim poście cytowałe pisarza Arturo Perez - Reverte, który napisał.:
      >
      > "Europa przeżywa te same barbarzyńskie najazdy co w IV wieku naszej ery. Nie wi
      > em, czy to dobrze czy źle, ale ten świat znika. Mój dziadek urodził się w XIX w
      > ieku, mnie wychowały osoby urodzone na początku XX wieku, a tamta rzeczywistość
      > ma się nijak do dzisiejszego świata. Wartości społeczne, patriotyczne, moralne
      > , które wyznaczały nam kierunki, ulegają zmianie. Myśl, która spajała Zachód -
      > wywodząca się z Biblii, Grecji, Rzymu, z łacińskiego średniowiecza, oświecenia
      > i encyklopedii, rewolucji rosyjskiej, rewolucji francuskiej - znika z horyzontu
      > wraz z całym zachodnim światem.


      Co ma przynieść - to sentymentalne wyliczanie wszelkich idei a w swojej społecznej praktyce – ideologii - które się zawzięcie zwalczały?
      Ciekawe czemu autor tęskni do przyczyn krucjat - wojny – wykluczenia - braku tolerancji - fanatyzmu – politycznych zbrodni itp. może uważa że te wartości przyczyniły się do tzw. „postępu” i dlatego do nich tęskni?
      E chyba nie – bo jak to się stało - że znów po raz kolejny -mamy „te same
      barbarzyńskie najazdy „ – więc postęp jest nieco wątpliwy a może wręcz wykluczony? ( w jakim znaczeniu autor używa określenia „barbarzyńcy” czyżby ciągle w znaczeniu rzymskim (?) jeśli tak to rzeczywiście żadnego postępu nie ma) Nie do końca rozumiem - co miałeś na myśli przytaczając ten cytat.

      Sentymentalizm nie jest uczuciem - coś budującym. Ci którzy nadmiernie poświęcają się przeszłości nie mają czasu przyjrzeć się teraźniejszości. To że świat ulega ciągłym cyklicznym przemianom też nie jest zbyt zaskakujące – natomiast to że przerasta to dużą część społeczeństw (łącznie z niektórymi pisarzami) - to może być niepokojące – ale chyba nie o to chodzi?

      Wszelkie nacjonalizmy – przydatne głównie politykom przetaczają się przez kontynenty i przerastają naszą możliwość odpowiedzi. (co do polityków to rzeczywiście są to zazwyczaj analfabeci ukierunkowani na krótkoterminowe cele – ewentualnie są sprawnymi manipulatorami społecznymi wspieranymi najnowszymi odkryciami psychologii - „nauk społecznych” czy „marketingowych” )

      Najwyraźniej przeceniamy nasze zdolności rozumienia tych procesów bo ciągle pozostajemy niezbyt rozwiniętymi małpami które czują się bezpiecznie tylko wtedy gdy ktoś inny (INNY) czuje strach spowodowany naszą przewagą (którą skrzętnie wykorzystujemy lub stwarzamy możliwość jej ewentualnego wykorzystania)
      Nie jest to nic nowego bo jak już pisałem wiele razy – obawa przed inaczej wyglądającymi czy inaczej myślącymi jest naszą stałą genetycznie ugruntowaną cechą każdego z osobna - podmiotu. Najwyraźniej nie ogarniamy całości a mamy niespodziewanie - dostęp do całości (media sieć ) od niedawna - więc póki co reagujemy jak buraki przekonane (powołując się na już nieaktualną historię) że mechanizmy z naszej lokalnej grupy zadziałają międzynarodowo.
      Oczywiście że ksenofobia daje poczucie bezpieczeństwa i luksus przynależności w swoim wiejskim wydaniu bo to jej rola ukształtowana zapobiegawczo w prehistorycznej - ale pewnie koniecznej- przeszłości.
      Cała trudność tej sytuacji polega na wewnętrznym konflikcie naszych nieświadomych uprzedzeń i oficjalnego przekonania że jesteśmy tolerancyjni i mało agresywni – co na obecnym etapie naszej społecznej ewolucji nie jest żadną ‘prawdą” tylko dość iluzoryczną nadzieją. Trzeba się z tym zgodzić i dopiero z taką świadomością szukać dalej.
      To że niektóre fanatyczne buraki nawet w najmniejszym stopniu nie chcą być tolerancyjne i nie dotyczy ich żadna refleksja na ten temat poza prostą agresją która jest odpowiedzią na strach przed obcymi – to się wydaje całkiem ‘naturalne” dla gatunku.

      Wygodne schronienia odcięte od inności zanikają – ekspansywne plemiona „na dorobku” zaczynające swój marsz napędzany ideologicznie - potrzebują rzeczy podstawowych – jedzenia – pozbycia się strachu – i żeby im nikt obcy nie mówił co jest dobre a co złe bo tego genetycznie od innych nie zniosą – może kiedyś sami się przekonają całkiem wewnętrznie ale to musi potrwać – jeśli np. politycy przestaną manipulować strachem i powiedzą że poddani to jeszcze (jak większość mieszkańców globalnej wioski ) zaślepione wewnętrznie buraki. Trudno jednak podejrzewać że politycy się na to zdecydują bo jak powiedzieć wyborcom że muszą się zastanowić nad własną naturą bo instynktowny strach i agresja nie prowadzi do niczego dobrego na przyszłość – toż to śmieszne.
      Politycy nie podetną gałęzi na której kwitnie władza – bo władza rozumie najprostsze instynkty/emocje i kocha je - bo prowadzą do łatwego sukcesu – wystarczy krzyknąć – biją naszych - oni nam zagrażają –oni chcą nas pouczać a za nami stoi „prawda” tradycji i imponującej historii podporządkowania sobie innych buraków przez nas - superburaków. – i nikt nam nie będzie bruździł – kurna jego buraczana nać. (można też sentymentalnie wspominać owe minione czasy świetności warunkowane upadkiem innych)

      To że łgamy jak najęci (także sobie ) usiłując racjonalizować strach czy agresję walcząc o poczucie własnej wartości to żadna nowość ale że większa część tych konfabulacji rozgrywa się poza naszą wątłą tzw. świadomością - dla niektórych może być zaskoczeniem.
      To że rozgrywa się to podświadomie – sugerują np. badania Frances Aboud na dzieciach – kultura osłabia niechęć do odmienności - no chyba że akurat urodziłeś się w środowisku manipulowanym już programowo przez jakiegoś watażkę wyciągniętego z dziury historii - posługującego się tradycyjnie - tradycją.




      I co chcesz z tym zrobić „naukowo”? - uderzyć w fanatyków zmasowanym atakiem porażających publikacji mówiących im że są podświadomie manipulowani przez swoją zwierzęcą naturę oraz miejscowych religijnych fanatyków żądnych władzy a wyjściem jest dialog z innymi manipulowanymi tylko lekko przytłumionymi obcą im kulturą?

      Trzeba by opisać przyczyny - naszej właśnie takiej „nacjonalistycznej” drogi ewolucyjnej gatunku – przecież musieliśmy wyeliminować całe mnóstwo przeciwników – choćby na końcu - neandertalczyka (nawet gdyby się okazało że po prostu zneutralizowaliśmy ich seksualnie - krzyżując się na potęgę - wykańczając ich fizycznie jednocześnie wzbogacając własną pulę genetyczną)
      Antropologicznie to jest raczej jasne – tyle że po przeciwnych stronach – stoją wyznawcy przeświadczeni że to oni są właśnie kwiatem stworzenia jasno widzącym ukryty sens – którego przesłanie muszą nieść błądzącym – mieczem i modlitwą by naprawić innych w imię własnego strachu.
      Jak chcesz przewartościować ich własny obraz samych siebie (długo pielęgnowany i wygodny oraz zazwyczaj „uświęcony” krwią męczenników) to dość krępujące nawet dla nas. Jak chcesz to przeprowadzić naukowo? Operacyjnie?

      Zaskoczeniem może być że ciągle jedynie chcemy się wyzwolić z tych wewnętrznych uwarunkowań i ciągle nic z tego – ale czemu się tak dzieje - bo to ukryta ale skuteczna –nasza historia .
      • by_t Re: Fanatyzm nacjonalizm „naukowo”?cd 27.03.15, 13:59
        Jesteśmy ciągle w początkowej fazie eksperymentu ( dodatkowo różne społeczeństwa na różnych etapach owych doświadczeń) globalna komunikacja po raz pierwszy tak „przybliżyła” te eksperymentalne obszary zaostrzając odwieczny konflikt – różnych grup eksperymentujących na własny odrębny rachunek.
        Jest „ciasno” ideologicznie i jak zwykle jedni i drudzy są przekonani (poza świadomością) o słuszności własnych i jedynie własnych kierunków doświadczeń – stąd nieuniknione napięcia – podobnie jak na granicy terytoriów kontrolowanych przez konkurujące grupy naczelnych. (doświadczenia poprzedników nie mają w naszych „nowych” warunkach prawie żadnej wartości bo np. zewnętrzne warunki eksperymentu nieustannie ulegają zmianie - sama populacja na której dokonywane są doświadczenia i możliwość - nigdy wcześniej nie spotykana - komunikacji między „obiektami doświadczeń” na taką jak obecnie skalę )
        Jednocześnie wewnętrzne ewolucyjne uwarunkowania pozostają ciągle w znacznym stopniu aktywne ( poza „świadomością”) co prowadzi do nawrotów ciągle tych samych odpowiedzi obiektów (społeczeństw) poddanych tym nieustająco początkowym eksperymentom. Recepty stosowane przez „eksperymentatorów/ ideologów” także się nie zmieniają (wykorzystywanie religii jest najprostsze i nie wymaga dodatkowej „infrastruktury” + powoływanie się na własną wersję historii).

        Jesteśmy na etapie który usiłuje dokonać wykluczania nacjonalizmów/fanatyzmów religijnych – ale przecież to nie jest proste i nie wiadomo czy w ogóle możliwe – także ze względu na endogenne właściwości społeczne naczelnych.


        Andrew Wader napisał:
        >Europa Josepha Conrada Korzeniowskiego, Europa polska, francuska, angielska - skazana
        >jest na śmierć. To, co opisywał Conrad, jest już martwe..."


        (Jeśli z Conrada wyczytał jedynie to co w sposób „naturalny” jest już martwe - to nie jest to zbyt pogłębiony model lektury i słabo wróży)

        Ale to - dobry przykład – naszych problemów.
        Gdybym chciał jakoś prosto sformułować idealistyczną konieczność która może być początkiem niosącym jakąś nadzieję :

        Tylko wtedy kiedy POZBĘDZIEMY się właśnie tej lokalności poglądów/ideologii - tej Europy francuskiej angielskiej czy polskiej – wtedy może zacznie się jakaś niosąca nadzieję praca. Wtedy zrobimy psikusa naszym skłonnościom – wtedy może zaczniemy się poruszać w stronę – czegoś co można by nazwać – człowieczeństwem? No ale pomyśl - ile to jeszcze musi potrwać?

        Lista nie jest pełna. Mnie np. całkiem odwrotnie – NIE BRAKUJE fanatycznych Niemiec - ultra katolickiej Hiszpanii czy (populistyczno arystokratyczno – to ciekawa mieszanka) faszystowskich Włoch i wszelkich wyznaniowych państw – ciągle się z tym borykamy ( choćby nigdy nie gasnący konflikt w Irlandii ) – każde państwo uważa się za mesjasza narodów - mimo wygładzających krawędzie traktatów - z chęcią i pełnym przekonaniem wprowadziło by zasady które jej - wydają się jedynie właściwe – tam gdzie nikt o nie - nie prosi.
        Jakoś nie tęsknię za Europą z przeszłości – no może za tą jeszcze nie zarażoną ideologią wiary choć pewnie właśnie ta choroba była dziecięcą dolegliwością w tamtych warunkach - społecznie nieunikniona. Czas dorosnąć?
        Z drugiej strony wszelkie ideologiczne obrzędy mają wartość terapeutyczną oraz zwalczają strach i zagubienie - ich wartość emocjonalna (ta najważniejsza) nie ginie tak łatwo - bo także jest wewnętrznie/genetycznie uwarunkowana.
        Coś za coś - albo nacjonalistyczne interesy albo współpraca w rozsądnym nieustającym kompromisie świadomym własnych nieświadomych małpich motywacji przed nami samymi ideologicznie usprawiedliwianymi.

        Cały pomysł zjednoczonej europy opiera się na chęci ograniczenia państwowych nacjonalizmów – to także początek eksperymentu. Czym kończy się izolacja widzimy na przykładzie Rosji (izolacja jest zawsze w interesie lokalnych polityków - zrobią wszystko by utrzymać władzę- tak jak islamscy lokalni „przywódcy” )



        >Sądzę że rzeczywiście Europa "jest skazana na śmierć".. dlatego właśnie, iż sądzi się tutaj
        >(w Europie) że takie zjawiska jak wspominane w niniejszym poście .. to nie jest problem nad
        >który powinna pochylić się tzw. "nauka". A ciekawe, kto ma je rozważyć ? Czy wszystkie
        >fenomeny należy scedować na polityków.. o których Perez - Reverte pisze, że są to
        >anafabeci? ~ Andrew Wader


        Wiara w naukę jako uniwersalnego środka na wszelkie dolegliwości gatunku jest „krzepiąca” ale zazwyczaj okazuje się naiwnym idealizmem - dodatkowo - w żadnym razie nie chciałbym żeby naukowcy popadli w jakieś społeczno/polityczno/ideologiczne wyjaśniania na bardziej ogólnym- niż to wypada - poziomie – (bo niby jakie mają do tego kwalifikacje?) mieliśmy już różne mieszanki „ideologiczno –naukowe” ideologiczną biologię i ekonomię polityczną – moim zdaniem starczy.


        Co dokładnie masz na myśli mówiąc że nauka powinna rozwiązać problemy światopoglądowego fanatyzmu?
        Jedyny obszar badań to odkrywanie tej właśnie tajnej wewnętrznej ksenofobicznej/małpiej motywacji i demaskowanie jej wpływu na nasze postępowanie. (to już zadanie „neurologi moralno społecznej”
        To się dzieje – w jakimś stopniu - wyjaśnienie neurobiologicznych podstaw nieświadomych strachów w wymiarze społecznym (Pamela Perrewé)
        Jak sobie inaczej to wyobrażasz?
        Znalezienie genetycznych podstawy fundamentalizmu? (potem obowiązkowe szczepienia blokujące te skrajne skłonności + oksytocyna dodawana do soli?
        Albo rozpylana nad zagrożonym obszarem?)
        Twój entuzjazm jest uroczy - ale bez przesady. Nawet gdyby się to szybko(?) udało to i tak przecież niczego nie zmieni – bo jak chcesz przekonać całe społeczeństwa by wyzbyły się swojej ciężko zapracowanej genetycznie ciemnej strony? Teraz nie ma nawet takiego kierunku a uprzedzenia po prostu realnie w nas istnieją.

        Jeśli zgodzić się - że swój szczyt intelektualny naczelne przeżyły w okresie paleolitu – by rozpocząć etap ewolucji społecznej - to być może – jeszcze długo-jesteśmy skazani na takie właśnie nawroty (powtarzające się najazdy „barbarzyńców– a czym jest rozwój kreacjonizmu? ) –wzlotów i upadków naszych zdolności do oceniana tego co jest - a co nie jest - korzystne dla gatunku w dłuższej perspektywie niż „normalna” polityczna kadencja naszego życia.

        Mózg pierwotnie był przeznaczony do przeżycia teraz jest wykorzystywany instrumentalnie a kiedy zacznie się etap rozumienia? To póki co - nie jest pytanie do naukowców – nawet trudno znaleźć adresata takiego pytania.

        Rozpaczliwy idealistyczny apel Russella – „Pamiętajcie o CZŁOWIECZEŃSTWIE i zapomnijcie o reszcie” - można by uznać za właściwy kierunek gdyby nie poważne wątpliwości czy już możemy w pełni uznać się za adresatów tego apelu.


        Ps By jednak nie zaprzepaścić owego zapału – może jakieś pomysły ; - do wykorzystania w "nauce")

        N.p - Zdiagnozowanie „narośli” społeczno/kulturowej która zmniejszyła „naturalne” u naczelnych pokłady empatii -jak to się stało że teraz by sięgnąć współczucia trzeba przepuścić je przez oficjalne poglądy lokalnych dogmatów (lokalnych ale o wielkich ambicjach).
        Zdiagnozowanie być może istniejącego wewnętrznie w naczelnych „echa” jakiś prehistorycznych wydarzeń związanych z wzmożoną aktywnością słońca – wpływających na grupowe podniesienie emocji/strachu na wyższy poziom aż do fanatyzmu.
        Zdiagnozowanie być może całkiem naturalnej odpowiedzi procesu ewolucji społecznej na rosnącą populację i konieczność zapewnienia własnym krewniakom miejsca oraz zasobów – odebranych innym w wyniku przebiegłej/usprawiedliwiającej taktyki ideologicznej własnych um

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka