cukiinia
24.01.17, 14:10
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Jestem tutaj nowa; o forum dowiedziałam się przypadkowo, gdy szukałam informacji nt. dziwnych objawów i możliwych ich przyczyn.
Do rzeczy:
Pod koniec tamtego roku (ok. października) zaczęły mi bardzo wypadać włosy. Przeraziłam się i poleciałam od razu do lekarza. Zrobiłam badania, wszystko wyszło ok: hemoglobina 13,5; cukier ok, zaniepokoił mnie tylko wynik cholesterolu (190/ max jest 200) i tsh 1,6 (gdzie zawsze miałam ok 0,7/ max jest 4,9). Lekarz powiedział, że wszystko ok, a włosy zawsze wypadają w okresie zimowym, poza tym może i od farbowania. Jednak problem nie dawał mi spokoju... W grudniu udałam się na prywatną wizytę do trychologa. Pani, bardzo miła, zbadała mnie i powiedziała, że problem ewidentnie jest od wewnątrz, że już z cebulek włosy wychodzą słabe, cienkie i białe(!). Wypytała mnie o objawy i zleciła zrobić ferrytynę, B12, D3, antyTG i antyTPO i powtórzyć tsh. Zrobiłam:
ferrytyna 16,59 (4,63-204,00)
B12 184,00 (189-883,00)
D3 7,30 (niedobór< 10ng/ml)
antyTG 17,36 (0,00- 4,00)
antyTPO 5,00 (0,00- 5,61)
tsh 1,850 (0,270- 4,200)
ft3 3,25 (1,71- 3,71)
ft4 1,00 (0,70- 1,48)
Poszłam z tym do rodzinnego, który stwierdził, że nadal wszystko ok i będę żyć (wypisał tylko jakieś suplementy, bo bardzo naciskałam). Następnie udałam się prywatnie do endokrynologa, który po wypytaniu mnie o objawy stwierdził, że wszystko ok (lodowate dłonie i stopy praktycznie odkąd pamiętam to stres sesją!, sucha skóra to taka moja uroda, wypadające włosy- taka pora roku), zrobił z łaską usg, na którym niby nic nie wykrył, ale stwierdził, że "coś" zaczyna się dziać (nie pokazał mi, co się dzieje na ekranie, nic nie mówił, nie dostałam żadnego opisu do ręki - w sumie nie znam się, może tak miało być??). Na pytanie, co się zaczyna dziać, odpowiedział, że to przez przeciwciała. I tyle. Dalsza rozmowa nie miała sensu, ze łzami w oczach wyszłam z gabinetu. Zostałam potraktowana jak histeryczka, która chyba nie ma co robić z pieniędzmi (wizyta 150zł+usg 50zł+ badania tylko prywatnie, bo nie można się doprosić o skierowanie ok 250 zł+ "suplemenciki" 100zł). Kilka dni temu z ciekawości poszłam zrobić cholesterol: 210 i tsh: 2,02. To możliwe żeby cały czas rosło? Jestem załamana, a do tego czuję się cały czas źle. Poza tym studiuję i naprawdę nie mam czasu i pieniędzy na prywatne wizyty i badania. Wiem, że wielu z Was ma podobne przygody, zatem zwracam się z prośbą o pomoc: czy coś ze mną naprawdę nie tak i drążyć temat, czy dać spokój? Nie wiem już czy to od tej tarczycy, czy od niedoborów witamin? Pomóżcie !
Moje objawy: wypadające włosy z cebulkami, wiecznie mi zimno, jestem bardzo otępiała i czasem mam problemy z wysłowieniem się, sucha skóra, brak ochoty na seks, jestem bardzo nerwowa rozdrażniona, chce mi się cały czas spać, mam problem ze wstaniem rano, nie tyję. To tyle

Z góry dziękuję, jeśli ktokolwiek zainteresuje się tematem