Dodaj do ulubionych

czeka mnie szpital:-(

25.03.14, 18:53
niestety, dzisiaj rano dostałam kolejnego krwawienia. Okazało się, że pękł kolejny krwiak. Zostały jeszcze 2 w tym jeden 9 na 12 cmsad Dostałam skierowanie do szpitala i teraz nie wiem co zrobic z synemsad M nie poproszę bo postanowił zając się własnymi sprawami (cytat), mama nie może bo mój tata również jest w szpitalu, siostra pracuje w godz. 11-19 więc w domu jest ok. 20. I tak się zastanawiam czy nie zawieźć Młodego do mojej mamy, ale co ze szkołą jeśli mój pobyt w szpitalu przedłuży się? Poprosić koleżankę, żeby mógł się do niej wprowadzić na ten czas? Ale ona ma 2 dzieci i sama je wychowuje. Do dupy to wszystko!!!
Obserwuj wątek
    • mme_marsupilami Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 19:12
      Odwiezc dziecko do ojca. Przeciez go nie zostawi w oknie zycia.
    • dziewczyna_bosmana Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 19:13
      Przepraszam, może nie powinnam ale Twój syn ma ojca i ojca psim obowiązkiem jest zająć się dzieckiem, zwłaszcza w takiej sytuacji. I nie powinno Cię interesować w tej chwili co on sobie zamierza robić, o czym myśleć i co układać. Zadzwoń do niego i poinformuj go o zaistniałej sytuacji.
      Trzymaj się babo, wszystko będzie dobrze!
      • amoreska Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 19:19
        Motylka ma trudniejszą sytuację, niż myślisz - pan uciekinier jest z tego co czytałam ojczymem (chyba) starszego dziecka Motylki.

        Motylko - pisałaś, że masz przyjaciół blisko - może któryś z nich?
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 19:20
        Dziewczyny, mój M. nie jest ojcem mojego dziecka. Jego ojciec nie żyje od ponad 9 latsad Ale chyba rzeczywiście powiem mu żeby zajął sie Młodym bo ja musze się zając jego dzieckiem. jak odmówi to będę miała pełny obraz sytuacji
        • esofik Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 19:36
          dokładnie Motylka
          Biorąc ślub z Tobą, związał się również z Twoim synem.. na tzw dobre I złe.
          Teraz jest sytuacja, kiedy powinien się Wami zaopiekować. I albo stanie na wysokości zadania, ale uj mu w dope. Nie ma miejsca na "swoje sprawy", teraz jesteście WY - Rodzina.

          Nie zazdroszczę sytuacji, ale wierzę że dacie radę. Albo z M, albo bez niego. Życzę z całego serca, aby M nie okazał się małym ujkiem
    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 20:24
      Myślę, że mój syn nie będzie chciał z nim zostać. Za dużo ostatnio było kłótni, niestety przy dzieckusad zmienił trochę nastawienie do mojego męża mimo że kiedyś bardzo go lubił... Ale poproszę go jutro o to jak przyjedzie
      • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 20:35
        Ta sytuacja to sprawdzian dla twego męża i waszego małżeństwa. Przykra sprawa.
        Uważam tak jak reszta twój m brał ślub nie tylko z tobą. Musi pokazać ze jest facetem a nie gnojkiem.

        Oby wszystko się ułożyło dobrze. Tego ci życzę że szczerego serca.
      • prigi Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 20:38
        Trzymaj się kobieto!

        Dla chłopa to będzie ostateczny i najważniejszy egzamin. Jeśli go obleje, to nie ma co liczyć na wspólną przyszłość, bo następne problemy znów dadzą mu pretekst, aby sam nabrał do niego dystansu, a ty radź sobie, kobieto! na moją pomoc nie licz, bo ja przeżywam wewnętrzne problemyuncertain

        Mój chłop dawał ciała jako mąż, ale ZAWSZE przy problemach stawał na wysokości zadania i był podporą dla mojej zmęczonej życiem głowy. W życiu różnie się układa, ważne, aby wtedy, gdy potrzebujemy drugiej osoby, była przy nas na wyciągnięcie ręki.
        • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 25.03.14, 20:47
          prigi, cholera jasna... mądra baba jesteś. podpisuję się czterema kończynami
        • ella_nl Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 13:08
          Bardzo mi przykro. Trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło.
          • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 13:13
            Jestem po rozmowie. Mysle, ze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie odmowil, ake tez nie zgodzil sie. Tak czy inaczej na czas szpitala przeprowadzi sie do mnie moja ciocia. Nawet nie musialam jej prosic, sama to zaproponowala jak uslyszala jaka jest sytuacja.
            • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 13:28
              nie odmówił, ale też się nie zgodził...
              i to jest właśnie ten moment, w którym powinnaś kopnąć go mocno w dupę.
              nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji? a co, upośledzony umysłowo? zda sobie, jak nie daj Boże coś się stanie? kop.
              cieszę się z postawy Twojej ciotki. dobrze, że ma kto pomóc. a panu powiedz ajciu, albo odpowiedz sobie na pytanie: co jeszcze musi zrobić/czego jeszcze nie zrobi zanim uświadomisz sobie że .... właśnie.
            • melancho_lia Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 13:38
              Nie odmówił ale też się nie zgodził- znaczy zwyczajnie olał Ciebie i dziecko w chwili kiedy jest najbardziej potrzebny.
              Czego jeszcze Ci trzeba by sobie uświadomić, ze czas się pozbyć takiego osobnika?
              • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 14:17
                Dziewczyny, juz mi nic nie potrzeba do podjecia decyzji. Juz ja podjelam. Co prawda zadzwonil i pytal od kiedy bo musi ogarnac pewne sprawy, ale odmowilam. Nie ma co ratowac mimo jego zapewnien, ze mnie kocha. Jak bylam sama to radzilam sobie w zasadzie bardzo dobrze. Musze sobie przypomniec jak to robilam. Teraz dziecko, a jak juz bedzie to zalatwie formalnosci
                • melancho_lia Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 14:22
                  No i git.
                  Trzymaj się babo, nie oglądaj się na niego.
                • mme_marsupilami Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:22
                  Przykre to okropnie co piszesz, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz. Trzymam kciuki.
                • grave_digger Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:25
                  motylka, ile twój mąż ma lat? to jest mąż, tak?
                  • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:54
                    Maz od pazdziernika. 34 lata ma.
                    • grave_digger Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 20:28
                      W październiku wzięliście ślub i już rozstanie????
                • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:27
                  motylka34 napisał(a):

                  > Dziewczyny, juz mi nic nie potrzeba do podjecia decyzji. Juz ja podjelam. Co pr
                  > awda zadzwonil i pytal od kiedy bo musi ogarnac pewne sprawy, ale odmowilam. Ni
                  > e ma co ratowac mimo jego zapewnien, ze mnie kocha. Jak bylam sama to radzilam
                  > sobie w zasadzie bardzo dobrze. Musze sobie przypomniec jak to robilam. Teraz d
                  > ziecko, a jak juz bedzie to zalatwie formalnosci

                  No i nie potrzebnie odmowilas, pokazujesz mu ze poradzisz sobie sama , no i dasz rade. Ale potem nie dziw sie ze zawsze bedzie sie wykręcal taki jego psi obowiązek.
                  Wiem ze moze lepiej dla twego syna zostac z ciocia, ale unoszenie sie duma nie jest najlepszym doradca.

                  Życzę zdrowia i trzymaj sie wszystko bedzie dobrze.trzymam kciuki
                  • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:56
                    Mysle ze i tak bede musiala radzic sobie sama. Alimenty to nie wszystko. W.moim samotnym macierzynstwie to nie brak pieniedzy doskwieral mi najbardziej
                    • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 18:04
                      motylka34 napisał(a):

                      > Mysle ze i tak bede musiala radzic sobie sama. Alimenty to nie wszystko. W.moim
                      > samotnym macierzynstwie to nie brak pieniedzy doskwieral mi najbardziej

                      Fakt, ale ja nie o kasie myslalam.
                      Nie bronię go ale nie mozesz tak robić, dzwoni mowisz od wtedy do wtedy zajmujesz sie i koniec.
                      Bo potem nauczy sie ze radzisz sobie ze wszystkim i juz nie pisząc o twoim synu, a za jakiś czas bedzie miał "własne " dziecko i jego obowiązkiem bedzie sie zajmować.
    • hamerykanka Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:36
      Przytulam...
      • aqua48 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 15:56
        Też mi się wydaje, że niepotrzebnie odmówiłaś, mężczyznom trzeba pozwolić na dorośnięcie, nawet jeśli marudzą, a kobiety unoszą się wtedy honorem i mówią, dzięki, sama potrafię.. Jego pytanie od kiedy było potwierdzeniem chęci wzięcia na siebie obowiązków. Szkoda, że jednak nie dałaś mu szansy. Trzymaj się!
        • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 18:21
          pozwolić na dorośnięcie to ja mogę jak będzie chodziło o wbicie gwoździa albo wybór miejsca na wakacje. w takiej sytuacji, jak opisana - facet albo zachowuje się jak facet, albo zachowuje się jak chu...ek. innej opcji nie ma. Sprawa jest z gatunku najpoważniejszych: chodzi o zdrowie żony i nienarodzonego dziecka oraz o opiekę nad starszym dzieckiem. tu nie ma miejsca ani czasu na "dorastanie "misia. takie jest moje zdanie.
          • mamakarolla Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 19:17
            zgadzam się z moonshaną!
            Jaki czas na dorastanie? Od kilku tygodni facet zachowuje się jak dupek, a w najpoważniejszym momencie nie wie czy ma czas zaopiekować się dzieckiem.
            No kurna chata! Toż to dorosły facet, a motylka nie jedzie na wakacje!
        • paskudek1 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 17:24
          nie będę wyrokowała, że dobrze czy źle zrobiła ale na Boga JAKIE dorastanie??? Facet ma 34 lata, pełnoletni prawie dwukrotnie, prawa wyborcze zarówno czynne jak i bierne posiada, alkohol i papierosy kupić może bezproblemowo a ma dorastać??? On sie co najwyżej powinien ogarnąć, i to w baaardzo szybkim tempie.
    • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 19:11
      Nie wiem jak wyglądala wasza rozmowa ale źle zrobiłaś odmawiając.
      Podaj mężowie konkretne rzeczy których oczekujesz:
      opieka nad pasierbem
      zawiezienie do szpitala i odbiór
      kontakt z tobą i lekarzem itp.
      Jesteście młodym małżeństwem,ty po przejściach może warto jeszcze nie przekreslac tego związku.
      Decyzje w emocjach łatwo podjąć ale potem długie życie przed tobą z jej konsekwencjami.

      Ty lepiej od nas wiesz co robić.
      Trzymam kciuki.
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 19:32
        Moze i tak. Kiedys przyjdzie czas na takie przemyslenia. Teraz mam tyle na glowie, ze nie mam sily zajmowac sie wychowywaniem doroslego czlowieka. A poza tym jestem juz zmeczona ta csla sytuacja, rozmowami ktore koncza sie zazwyczaj klotnia i czepianiem o slowa. Chce miec swiety spokoj. Widziec tez nie bardzo go chce bo ten widok boli, nie wyglada na nieszczesliwego a ja w ciagu ostatnich tygodni posypalam sie o.kilka lat
      • ella_nl Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 20:25
        iziula1 napisała:

        >
        > Jesteście młodym małżeństwem,ty po przejściach może warto jeszcze nie przekresl
        > ac tego związku.
        > Decyzje w emocjach łatwo podjąć ale potem długie życie przed tobą z jej konsekw
        > encjami.
        >
        > Ty lepiej od nas wiesz co robić.
        > Trzymam kciuki.
        Bardzo mądra rada.
    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 26.03.14, 20:53
      Dziewczyny, wiem że teraz emocje biorą górę u mnie i u niego. Przed chwila rozmawialiśmy, że trochę odciąży ciocię pomagając w zakupach, wożeniu syna na treningi, itd.
      Ja też mam hustawkę nastrojów i wiem, że jestem bardzo złośliwa względem niego.
      Moja przyjaciółka, jako osoba postronna, lubiąca nas oboje stwierdziła, że nie powinnam go skreślać. Minęło mało czasu od soboty, emocje jeszcze biorą górę i u mnie, i u niego.
      Myślę, że za dużo się wydarzyło i za dużo zostało powiedziane i podstawy do odbudowy sa niestabilne. Daję czas sobie i jemu. Łatwo tego związku nie skończymy bo mamy wspólne mieszkanie i mam nadzieję, że będziemy mieć wspólne dziecko.
      Nie możemy powiedzieć sobie żegnaj i zacząć nowe życie. A poza tym, ostatnie 4 lata były naprawdę cudowne, kłoocilismy się bo oboje mamy wybuchowe charaktery, ale każde z nas umiało przyznac sie do winy i powiedziec przepraszam. Zawsze mogłam na niego liczyć, on na mnie też. Miałam ogromne poczucie bezpieczeństwa, oparcie, szacunek, miłość... Nie wiem jak to sie stało, że w ciągu kilku tygodni sytuacja odwróciła się o 180 stopni...
      • upartamama Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 11:51
        Ty masz męża, będziesz miała z nim dziecko. Z tego co się połapałam gość już z wami nie mieszka, nie bardzo chce pomóc w chwili kiedy życie jego dziecka może być zagrożone... Po co zawracać sobie nim głowę...
        • cudko1 Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 11:58
          moon gdybym jakieś 3 lata temu posłuchała Ciebie to teraz moje dziecko nie miałoby zajebistego taty a ja faceta który robi wszystko, i zawsze zawsze jest gdy jest potrzebny, jedyną wadą jest ze rozkręca interes który puki co nie przynosi kasy,

          a serio zachował się paskudnie, zniknął z naszego życia na prawie (już nie pamiętam) lata, jak się pojawił, spokojnie wysłuchałam i najpierw dałam szanse jako ojcu a po roku z hakiem również jako facetowi

          i NIE ŻAŁUJE że nie uniosłam się wtedy dumą, złością, nienawiścią wręcz do niego
          • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 12:08
            cudko, buziaczek.
            cieszę się, że u Ciebie dobrze się skończyło. bywa i tak. ja mam charakter małowybaczalny:_P życie parę razy wepchnęło mnie baaaardzo głęboko i nie wyobrażam sobie że w tamtych chwilach osoba teoretycznie najbliższa mówi : radź sobie, mnie to przerasta. nie nie i nie.
            ludzie są ludźmi i bywa różnie: są awantury i niezmierzone krzywdy, są dni opisane tęczą na niebie. ale gdy dzieje się coś naprawdę ważnego, gdy coś/ktoś zagraża mojemu życiu bądź życiu mojego dziecka - ON ma być obok. pomagać. wspierać. trzymać za rękę i ocierać łzy. niech nie pamięta o urodzinach, rocznicach, niech robi bajzel w kuchni i rozpieprza skarpetki po całym domu. niech nie przynosi kwiatów i zapomina mnie odebrać od koleżanki choć tak się umawialiśmy,
            niech
            ale jak jest źle - ma być obok.
            • cudko1 Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 12:12
              moon ja to wszystko rozumiem, faceta nie tłumaczę zupełnie, zachował się jak gnojek, ale emocje to zły doradca, zwłaszcza ze jednak chłop chyba ostatnim gnojem nie jest skoro w kolejnej rozmowie powiedział że zajmie się synem.
              p.s. mój chłop nie przynosi mi kwiatów wink
            • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 16:13
              moonshana napisała:

              > cudko, buziaczek.
              > cieszę się, że u Ciebie dobrze się skończyło. bywa i tak. ja mam charakter mało
              > wybaczalny:_P życie parę razy wepchnęło mnie baaaardzo głęboko i nie wyobrażam
              > sobie że w tamtych chwilach osoba teoretycznie najbliższa mówi : radź sobie, mn
              > ie to przerasta. nie nie i nie.
              > ludzie są ludźmi i bywa różnie: są awantury i niezmierzone krzywdy, są dni opis
              > ane tęczą na niebie. ale gdy dzieje się coś naprawdę ważnego, gdy coś/ktoś zagr
              > aża mojemu życiu bądź życiu mojego dziecka - ON ma być obok. pomagać. wspierać.
              > trzymać za rękę i ocierać łzy. niech nie pamięta o urodzinach, rocznicach, ni
              > ech robi bajzel w kuchni i rozpieprza skarpetki po całym domu. niech nie przyn
              > osi kwiatów i zapomina mnie odebrać od koleżanki choć tak się umawialiśmy,
              > niech
              > ale jak jest źle - ma być obok.



              A ja uważam inaczej, kazdy ma prawo do tego aby pewne sprawy przeżywać inaczej, moj maz poszedłby w ogień za dziecmi, ale nie sadze zeby było tak za czasów ciąży , tym bardziej wczesnej ciąży.

              Do tego co jej da unieść sie duma? Zostanie sama... Sama napisała ze za duzo sobie powiedzieli, to nie jest tak ze kobieta moze powiedzieć facetowi wszystko bo jej wolno, hormony ciaza, to tez żywy człowiek.
              Ma byc dla niego partnerka a nie mamuska.

              Jesli do tej pory było dobrze, cos musiało sie wydarzyć, moze ciaza zagrożona problemy z kasa.
              Nie ma co powiedzieć czego sie oczekuje , isc do szpitala z zadbać o siebie i dziecko.
              Trzymam kciukismile

              -----------------
              ,,Miłość jest bólem ,powiedział zając jeża ściskając"
              • dlania Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 16:23
                Zgadzam sie z mamuśką w pełni.

                W ogóle nic mnie tak na forum nie drażni, jak rzucane od niechcenia: weź sie rozwiedź. Ciekawe czy doradczynie takie skore w realu do rozwodzenia się.
                To jest ojciec dziecka, ma prawo próbowac budowac z matką swojego dziecka rodzinę. Chciała się zająć starszym - ale nie zakrzyknął hura w 5 sekund, tylko oddzownił po przemysleniu. Dla mnie akurat dobrze to o nim świadczy, ale motylka woli sie unieśc duma, już bez łaski.

                To o co w tym wszystkim chodzi - o dobro dzieci, o miłośc, chęć naprawiania związku czy o pokazanie kto tu rzązi? Motylka zaś dodatkowo robi z siebie typową cierpiętnicę matkę polke - zesram sie, a pokaże jaka jestem samodzielna. Powodzenia, pewnie pokażesz - tylko po co??? Co z tego będziesz mieć, satysfakcję? dziecka nia nie nakarmisz ani tym bardziej nie utulisz.
                • dlania Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 16:26
                  A własnie, jeszcze motylka o tym wspomniała mimochodem - nie zapominajcie, że my znamy sytuację z jednej strony, subiektywną prawdę. A mimo to z opisu jego zachowania -nie wydaje mi sie, żeby to był zły facet. A stawianie sprawy: "nic nie jest ważne, tylko to, że zostawił matke pole z zagrożoną ciążą" - jest po prostu głupie. Dzieki takim radom dziewczyna zostanie sama z dwójką dzieci i na pewno jej bedzie wtedy lepiej.
              • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 17:59
                z całym szacunkiem, nie zgadzam się.
                każdy ma prawo przeżywać inaczej, jasne. tylko w pewnych sytuacjach albo się staje na wysokości zadania, albo nie.
                Twój mąż poszedłby za Tobą i dziećmi w ogień - jak piszesz. a ( jak piszesz ) nie sądzisz aby tak było w ciąży. Bóg uchronił i nie musieliście sprawdzać co by było, gdyby los Was doświadczył i "przeżywanie inaczej " pana męża nie doprowadziło do tragedii, bo do tego to się sprowadza. na tyle znamy siebie, na ile nas sprawdzono. mnie nie chodzi o charaktery i awantury ( które robi każdy). mnie chodzi o sytuacje w których trzeba być Facetem a nie miękkim ujkiem.
                nie będę pisać czarnych scenariuszy; życzę Motylce jak najlepiej; jeśli uzna że mają szansę na dobry związek - to niech to się uda. ale nie będę też udawać że toleruję/popieram lub w jakiś sposób rozumiem zachowanie męża Motylki. i ja nie odbieram tego tak, że MOtylka unosi się dumą. dla mnie Ona zwyczajnie nie ma siły i jest głęboko rozczarowana/przestraszona sytuację ( Motylka, jeśli źle CIę odebrałam to nie bij)
                • dlania Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 18:41
                  Czyli jestes osoba niewybaczająca błędów, chwil zawahania.
                  • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 19:02
                    albo mnie źle zrozumiałaś albo seplenięsmile oczywiście że wybaczam błędy. moja najlepsza przyjaciółka to kawał cholery, uparta, przemądrzała baba. taka jak... ja. od wielu lat trenujemy na sobie sztukę wybaczania i dziwimy się że jeszcze się nie pozabijałyśmytongue_out
                    wybaczam, Dlania. wybaczam. raz szybciej, raz wolniej, raz bez zastanowienia a raz po długim czasie. ale wybaczam. ale od tych, których kocham, którym ufam - wymagam więcej niż od reszty swiata. daję więcej i wymagam więcej. taka transakcja wiązana : pokażę ci, gdzie mnie boli a ty mnie nigdy tam nie uderzysz.
                    i w tym całym wybaczaniu muszę być pewna swojego człowieka. że poda rękę a nie będzie się ... zastanawiał. ja dostałam po tyłku od życia. i wiem, że czasem tańczymy, czasem chodzimy, czasem próbujemy latać. a jeszcze czasem musimy mieć stały ląd, pewny jak granit i niezachwiany. bo inaczej może być bardzo źle. ja to wiem.
                    • olinka20 Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 19:25
                      A ja sie zgadzam z Dlanką i 3mamusia.
                      Uniosła sie honorem niepotrzebnie, pokazała ze da rade, facet sie nauczy, ze cała odpowiedzialnosc moze zrzucic na nią, bo przeciez ona ZAWSZE da sobie rade.
                      Napatrzyłam sie na az za wiele takich przypadkow.
                      Przyjaciolka aktualnie przy dziecku/domu/kuchni robi wszystko, bo pan tatus uwaza, ze ona i tak sobie poradzi, bo tak mu pokazała. Podejrzewam, ze u niej skonczy sie oszałamiajacymi alimentami w wysokosci 200 zł i zerową pomoca pana taty uncertain
                    • dlania Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 20:10
                      A może to motylka go zawiodła? W samokrytyce powyżej pisze, ze sama nie wie, co sie stało w ostatnich tygodniach. Coś nie zagrało. Dajmy im szansęwink
                      • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 20:32
                        ale ja nie twierdzę że moja racja jest mojsza. taki jest mój punkt widzenia i tyle. może Motylka podpaliła mu stopy jak spał oraz dolała przeczyszczacza do kawy rechocząc się przy tym złośliwie. może na każdy dobry gest miała złe słowo. może. ale jest w ciąży, coś się dzieje, martwi się o swoje narodzone i nienarodzone dzieci. to widzę, być może jednostronnie.
                        • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 20:37
                          oraz z całego serca życzę Motylce, abym nie miała racji. abym w tym, konkretnym przypadku myliła się w całej rozciągłości. niech chłop się obudzi i zajmie tym, co najważniejsze. finanse są cholernie ważne, ale na szali ze zdrowiem, życiem i szczęściem najbliższych są g...o warte.
                          • fajnyrobal Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 19:19
                            Moon ja tylko jeszcze chcę ci uświadomić, że dla faceta 16 tygodniowa ciąża to nie jest dziecko. Dla kobiety tak, zygota to już dzidziuś suspicious dla faceta to czysta abstrakcja. Oni dopiero werzą w istnienie potomka kiedy trzymają go na rękach. Facet nie będzie walczył o utrzymanie czegoś czego nie widać, tym bardziej, że baba w ciąży wg niego dziwnie się zachowuje i on nie bardzo wie co z tym zrobić.
                            Poza tym, umówmy się, dla większości facetów leżąca kobieta w ciąży to czysty dopust boży.

                            Znam wiele paskudnych początków, kiedy facet w pierwszych miesiącach ciąży zachowywał się jak ujek a potem się otrzepał i jest teraz świetnym ojcem i mężem, albo na odwrót, facet nosił z początku kobietę na rękach, tylko na dłużej zapału mu nie starczyło uncertain dlatego nauczyłam się nie dawać rad wykop go albo wybacz mu, bo tylko oni dwoje najlepiej wiedzą jak wyglądają sprawy między nimi i cokolwiek nie powiesz i tak obróci się przeciwko tobie tongue_out
                            • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 19:34
                              Wiesz Robal, że trafiłaś w sedno. Dziecko to dla niego abstrakcja.Powiedział, dopóki go nie ma to o nim nie myśli. Ale jako datę brzegową do wszystkiego podaje termin porodu. Na zdjęcie usg zerknął, a jak mu zaczęłam tłumaczyć gdzie nóżki, rączki itd to powiedział, że dla niego to po prostu ciemna plama. Ale decyzja o dziecku była wspólna, dziecko było planowane, wyczekiwane.
                              Widocznie to taki typ. Zresztą ojciec mojego syna w to, że ma dziecko uwierzył dopiero jak wróciliśmy do domu ze szpitala i przez ten bardzo krótki czas był naprawdę rewelacyjnym ojcem
                            • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 20:26
                              buziaczki, Robalowasmile
                              wiem, że wszystko co powiem zostanie wykorzystane przeciwko mnietongue_out ale Motylka pisze a ja odpowiadam zgodnie ze swoim sumieniem.
                              Motylka, jeszcze raz: trzymaj się babo, a ja trzymam kciuki aby wszystko skończyło się dla Ciebie dobrze.
                              • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 20:37
                                Spokojnie kochana, biorę do serca wszystkie Wasze rady, Twoje teżsmile Wiem, że nikt mi źle nie życzy, a szczególnie Tysmile I naprawdę doceniam je wszystkie, bez wyjątku
      • valla-maldoran Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 19:51
        motylka34 napisał(a):

        > Dziewczyny, wiem że teraz emocje biorą górę u mnie i u niego. Przed chwila rozm
        > awialiśmy, że trochę odciąży ciocię pomagając w zakupach, wożeniu syna na treni
        > ngi, itd.
        > Ja też mam hustawkę nastrojów i wiem, że jestem bardzo złośliwa względem niego.
        > Moja przyjaciółka, jako osoba postronna, lubiąca nas oboje stwierdziła, że nie
        > powinnam go skreślać. Minęło mało czasu od soboty, emocje jeszcze biorą górę i
        > u mnie, i u niego.
        > Myślę, że za dużo się wydarzyło i za dużo zostało powiedziane i podstawy do odb
        > udowy sa niestabilne. Daję czas sobie i jemu. Łatwo tego związku nie skończymy
        > bo mamy wspólne mieszkanie i mam nadzieję, że będziemy mieć wspólne dziecko.
        > Nie możemy powiedzieć sobie żegnaj i zacząć nowe życie. A poza tym, ostatnie 4
        > lata były naprawdę cudowne, kłoocilismy się bo oboje mamy wybuchowe charaktery,
        > ale każde z nas umiało przyznac sie do winy i powiedziec przepraszam. Zawsze m
        > ogłam na niego liczyć, on na mnie też. Miałam ogromne poczucie bezpieczeństwa,
        > oparcie, szacunek, miłość... Nie wiem jak to sie stało, że w ciągu kilku tygodn
        > i sytuacja odwróciła się o 180 stopni...

        Mądrze prawisz, Motylka. Tego się trzymaj. Powodzenia i dużo zdrowia życzęsmile
    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 21:23
      Dziewczyny, nie jestem w tej całej sytuacji bez winy!!! Dlatego czasami sprawiam wrażenie że go bronię. Nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna strona. Za bardzo euforycznie skupiłam się na swojej idei stworzenia rodziny ze swoich marzeń trochę pomijając życiowy pragmatyzm. Nie zauważyłam psujących sie relacji pomiędzy M a moim synem, które po części były spowodowane atmosferą domową, a po części moim bezstresowym wychowaniem. Głownym powodem tej całej sytuacji są problemy finansowe. dla mojego M, człowieka bardzo honorowego i ambitnego są skazą na jego honorze i gnębi go to bardzo. Ja starałam sie zmienić jego priorytety życiowe i to był mój nawiekszy błąd bo wywnioskował z tego, że nie akceptuję go takiego jakim jest. Moja intencja była zupełnie inna, ale ja mam bardzo kobiece podejście do życia a on bardzo męskie. Czuje się, że zawiódł jako głowa rodziny bo ja dobrodusznie wzięłam na siebie wszelkie domowe zobowiązania po to żeby on mógł odkładać pieniądze. To był poważny błąd. A poza tym nagle stałam się zwolenniczką milczenia żeby nie prowokowac kłótni i powstało z tego mnóstwo niedomówień.
      Czy go skreślam jako człowieka- absolutnie nie!!! Jest dobrym człowiekiem, ale bardzo zagubionym i jestem pewna że potrzebuje tego czasu żeby wszystko sobie ułożyć. Nie myśli o niczym innym poza spłatą długów. Dziecko to dla niego zupełna abstrakcja, ale jako datę brzegową do wszystkiego podaje date jego narodzin.
      Dzisiaj znowu rozmawialiśmy. Oboje doszliśmy do wniosku, że musimy przestac sie kłócić o przeszłośc i skupić sie na tym co będzie. A co będzie? zobaczymy. Wydaje się bardzo utwierdzony w swojej decyzji, ale widać że czasami twarz mu łagodnieje, oczy szklą sie łzami. Nie daje po sobie poznać ale to chyba też po nim nie spływa. dużo jest do przerobienia między nami. Mam wrażenie, że oboje jesteśmy innymi ludźmi i chyba musimy nauczyć się na nowo ze sobą żyć.
      Dzisiaj miałam też bardzo poważną i emocjonalną rozmowę ze swoim synem. Poprosiłam go żeby znowu dał nam szansę być rodziną. Spotkałam się z ogromnym oporem, ale finalnie skończyło się zaproszeniem M na gokarty i ten się zgodził bez zastanowienia.
      Minęło bardzo mało czasu, moje emocje powoli opadają, jego też. Na pewno spróbuję bo wiem, że jeśli tego nie zrobię to będę żałowała. On chyba też próbuje bo chce rozmawiać, bo wykonał gest w kierunku młodego a mógł odmówić. Wiele to dla mnie znaczy.
      Wiem jedno- chce czasu to muszę mu go dać, jak chce odejść- musze mu na to pozwolić!!!
      Rozpisałam się, pewnie trochę nieskładnie ale pomogło mi to. I dziękuję za Wasze opinie, obcym osobom jest duzo łatwiej wyrazic swoją opinię i to zupełnie bezstronnie. Cenne są to opinie, nawet bardzo cennesmile
      • moonshana Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 21:27
        ściskam Cię mocnosmile
        • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 27.03.14, 21:33
          dziękujęsmile Teraz mi tego najbardziej brakuje
        • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 15:04
          moonshana napisała:

          > ściskam Cię mocnosmile

          Ja tez, naprawdę,
          trzymaj sie skup sie na sobie, nie graj "bohaterki"
          Starszemu wytłumacz co i jak, a ciocia sobie da rade.

          Do niego zadzwoń i powiedz ,ze oczekujesz ze zajmie sie chłopcem, bo do tego sie zobowiązał a obietnic sie dotrzymuje.
          • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 15:47
            Dzięki mamuśkasmile Zajmie się dzieckiem ale w zakresie jaki to dziecko mu wyznaczy. Potrzebuje czasu więc nie będę mu narzucać swojej osoby i dziecka. Przyjęłam taktyke małych kroczków i nie zgrywam bohaterki bo teraz jestem słaba i na nic nie mam siły
            • aqua48 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 15:52
              motylka34 napisał(a):

              > Potrzebuje czasu więc nie będę mu narzucać swojej osoby i dziecka.

              Aj tam aj tam, narzucaj bez żadnych skrupułów! Daj się wykazać. Bo jak nie teraz to kiedy?
    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 14:48
      Od dzisiaj jestem w szpitalu. Syn został z ciocią, bardzo mocno to przezywa, do tego stopnia że od wczoraj ma gorączkę. M. w ramach zajęcia się sobą pojechał na weekend do rodziców. Ehh...
      • aqua48 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 15:50
        motylka34 napisał(a):

        >M. w ramach zajęcia się sobą pojechał
        > na weekend do rodziców. Ehh...

        A czy POWIEDZIAŁAś mu wyraźnie i wprost czego do niego oczekujesz? czy tylko czekasz aż on się domyśli? I zamiast sądzić, że i Ty i Twój syn go nie akceptujecie - a zatem jest Wam niepotrzebny, i świetnie sobie dajecie radę bez niego, będzie siedział w szpitalu przy Tobie.
        Dzwoń do niego, nie rób wymówek, tylko powiedz wprost, że obojgu bardzo Wam go brakowało i że syn gorączki dostał z nerwów, a z nim pewnie czułby się pewniej niż z ciocią.
        Powiedz mu, że go potrzebujesz, korona Ci z głowy nie spadnie, bo już leżysz, i zobacz jak zareaguje.
        Zawsze mówię, że rozmowy w małżeństwie trzeba się nieustannie uczyć. Domyślanie się "co autor miał na myśli" to było w PRL-owskiej szkole podstawowej. A babskie - "przecież ja sobie dam radę" ma bardzo krótkie nogi.
        • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 16:09
          Tak, powiedziałam mu że go bardzo potrzebuję. Mój syn go nie akceptuje i powiedział mu to jak został zapytany. Ale rozmawiałam z nim i poprosiłam żeby sobie przypomniał że kiedyś było fajnie, żeby o tym pamiętał i dał kolejną szansę. Wiem, że dzwoni do niego, pisze smsy które nie zostają bez odpowiedzi. Myślę, że nie robi tego z litości. Ostatnio Młody duzo robił na złośc M. Niech posiedzi u rodziców, przemyśli, odpocznie, uspokoi się. W niedzielę będzie u mnie w szpitalu to porozmiawiam z nim mam nadzieję na spokojnie...
          A propos uczenia sie rozmowy to jest prawda. Zauważyłam, że w naszych rozmowach ja za bardzo czytam między słowami, a on bardzo dosłownie
          • zottarella Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 20:21
            Przeczytałam cały wątek i zgadzam się całkowicie z moonshaną. Niewyobrażalne jest to jak zachowuje się Twój mąż, a Ty w całym tym sporze stajesz po jego stronie, bronisz go. Traktujesz męża jak człowieka, który musi dojrzeć, przemyśleć pewne sprawy, uspokoić się, a od syna wymagasz by był dorosły (no bo musi w końcu zrozumieć, zaakceptować Twojego męża).
            Jesteś w trudnej sytuacji, leżysz w szpitalu, a mąż zamiast zająć się Twoim synem wyjeżdża sobie do rodziny by pomyśleć. I nie ma znaczenia, że ciąża to dla niego abstrakcja, bo potrzebujesz pomocy przy dziecku, które jest na świecie, a mąż ma to gdzieś. Niepojęte jak dla mnie.
            • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:04
              zottarella napisała:

              > Przeczytałam cały wątek i zgadzam się całkowicie z moonshaną. Niewyobrażalne je
              > st to jak zachowuje się Twój mąż, a Ty w całym tym sporze stajesz po jego stron
              > ie, bronisz go. Traktujesz męża jak człowieka, który musi dojrzeć, przemyśleć p
              > ewne sprawy, uspokoić się, a od syna wymagasz by był dorosły (no bo musi w końc
              > u zrozumieć, zaakceptować Twojego męża).
              > Jesteś w trudnej sytuacji, leżysz w szpitalu, a mąż zamiast zająć się Twoim syn
              > em wyjeżdża sobie do rodziny by pomyśleć. I nie ma znaczenia, że ciąża to dla n
              > iego abstrakcja, bo potrzebujesz pomocy przy dziecku, które jest na świecie, a
              > mąż ma to gdzieś. Niepojęte jak dla mnie.


              Wiesz , jak kobieta ma trudny czas depresje po porodzie czy inne zachwiania , to jej wolno bo fizjologia , czasem gorszy okres w życiu.
              Czemu odbieracie to prawo facetowi?

              Sama napisała ze ona nie zostaje tu bez winy, nie broni go ale dobrze wie ze tez mu dokopala.
              Pewnie jej syn tez.
              Gdyby moj maz miał dziecko i ono byłoby dla mnie nie miłe to pewnie tez miałabym opory zeby zając sie nim przejąć całkowita opiekę.

              Zadeklarował sie z zakupami sprzątaniem nawet chciał pomoc przy młodym, ale ona odmówiła i wzięła ciocie do siebie.

              Nie twierdze ze facet jest ideałem, ale ilu z nas moze powiedzieć "tak jestem perfekt i zawsze zachowuje sie idealnie" chyba nikt.
              Ale tu kilka lat było dobrze, sporo par ma przejściowe kłopoty.
              Uważam tez ze ludzie teraz za szybko sie rozchodzą, chwila zgrzytu i juz rozwód, zycie to nie bajka nie zawsze jest usłana różami, a taki nie jest dobrze i wypad to bardzo dziecinne.
              Cos jak zabieram zabawki i ide do innej piaskownicy.


              Dziecko na opiekę, ciocie, od poniedziałku on wroci zawiezie do szkoły na trening i zrobi zakupy, ciocia zrobi objad ogarnie dom.
              Dziewczyna poleży w szpitalu i wyjdzie w dwupaku , potem w terminie urodzi rozowego bobasa, facet oszaleje ze szczęścia i bedzie na każde skinienie zony.

              Życzę wam tego z całego serca, czasem warto powalczyć.

              A odradzanie kopnij go w 4 litery przez internet z x kilometrami sa nie bardzo, bo potem pomożesz, posiedzisz z chorym dzieckiem ,zrobisz zakupy?
              Nie ,wiec nie odradzanie proszę rozpadu rodziny bo nie wy jesteście za nia odpowiedzialne.
              • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:27
                Jak braliśmy ślub w październiku to oboje byliśmy przekonani, że to do końca życia. Nigdy nie byłam czegoś tak pewna jak wtedy. Dlatego nie podejmę decyzji o rozwodzie pochopnie, bez dania sobie i jemu szansy.
                Należy rozwieść się nie wtedy jak znajdzie się pierwszy powód do rozwodu, ale
                rozwieść się gdy upadnie OSTATNI powód do bycia razem...
                I tak na dobrą sprawę to ja chyba tez potrzebuję tego czasu. Wiele zrozumiałam. Pytanie tylko co z tym zrobimy.

              • zottarella Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:30
                Absolutnie nie radzę dziewczynie aby się rozwiodła. Jest dorosła i wie co robi.

                Ja tylko nie wyobrażam się być z kimś na kogo nie mogę liczyć w trudnej sytuacji. Owszem każdy w związku ma dobre i gorsze dni, to normalne, ale kiedy dzieje się coś złego to odkładamy wszystko inne na bok i jesteśmy przy sobie i sobie pomagamy. Ale jak widać mam dziwne podejście do życia i związków.
                • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:44
                  Zottarella, nie dziwne tylko normalne. Ja myślę tak samo, ale obecnie jestem miotana wewnętrznym konfliktem na linii serce-rozum
                  • zottarella Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:47
                    Dlatego na spokojnie sobie wszystko przemyśl i po prost pogadajcie jak widzicie Wasze dalsze wspólne życie.
                    Dużo zdrówka smile
                    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 28.03.14, 21:55
                      Dokładnie tak, ale żeby sie uspokoic potrzeba czasu. Nam obojgu, razem i osobno. dziekujęsmile
    • motylka34 A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniejsze 28.03.14, 20:32
      że jedyny facet na którego mogę liczyc to mój ex sprzed 14 lat, z którym rozstałam sie bo nie chciałam mieć dzieci...
      A dzisiaj po rannym telefonie i pobieżnym zorientowaniu w sytuacji przyjechał do szpitala z malutkim bukietem moich ukochanych fiołków, z 2 siatami jedzenia i połową nowości z księgarni...
      • dlania Re: A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniej 28.03.14, 20:34
        A ex ma żonę?wink
        • motylka34 Re: A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniej 28.03.14, 20:38
          Byłą żonę masmile Nigdy jej nie lubiłam, z wzajemnością zresztąwink
      • 3-mamuska Re: A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniej 28.03.14, 21:08
        motylka34 napisał(a):

        > że jedyny facet na którego mogę liczyc to mój ex sprzed 14 lat, z którym rozsta
        > łam sie bo nie chciałam mieć dzieci...
        > A dzisiaj po rannym telefonie i pobieżnym zorientowaniu w sytuacji przyjechał d
        > o szpitala z malutkim bukietem moich ukochanych fiołków, z 2 siatami jedzenia i
        > połową nowości z księgarni...

        Haha dobresmile
        Trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona.
        Rozbawiłaś mnie, nie masz na nic siły, ale romanse ci w głowiesmilesmilesmile

        Dobrze, dobrze, nie omieszkają poinformować męża od kogo sa kwiatki.
        Swoją droga to bardzo miłesmile
        • motylka34 Re: A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniej 28.03.14, 21:33
          Mamuśka, a kto by mnie chciał w takim stanie?wink A poza tym ja mam jedną żelazną zasadę w życiu- nie zaczynam nowego dopóki nie skończę starego.
          A rozmowa o dupie maryni troszeczkę mnie odstresowała...
          Miło mi było i tyle. Jutro za to wpada kolega, z którym pracujęsmile Pani z łóżka obok pyta o męża i będzie miała niezłą zagwozdkęsmile
          • aqua48 Re: A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieśniej 29.03.14, 15:48
            motylka34 napisał(a):

            > Pani z łóżka
            > obok pyta o męża i będzie miała niezłą zagwozdkęsmile

            Mów, że wszyscy smile smile I odstresuj się, odpocznij, a potem zacznij budować, życzę Ci wszystkiego dobrego z całego serca! Jestem pewna, że jest dla Waszego małżeństwa szansa. Niejedna. Całusy.
    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 16:38
      Dziekuje Aquasmile wbrew pozorom naprawde odpoczywam w szpitalu, jestem duzo spokojniejsza. A co do mojego malzenstwa to nie mam zielonego pojecia od czego zaczac. Ale przynajmniej jestem juz pewna ze chce. Caly czas czepiam sie jego kocham cie i nie zostawilem cie tylko sie wyprowadzilem. Musze to sobie jakos poukladac do jego jutrzejszej wizyty. Wiem tylko ze nie bede go blagac o powrot, manipulowac, zmuszac dla dobra dziecka...
      • esofik Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 17:19
        w sumie moze na dobre Wam ten szpital wyjdzie. Na spokojnie porozmawiacie, w nocy kazde z osobna przemysli, potem znowu porozmawiacie itd. moze I syn zacznie doceniac starania M

        Życzę aby M dojrzal do bycia mężczyzna przed Twoim wysciem do domu kiss
        • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 17:57
          M sie nie staral, on siecwycofal z zycia, rowniez rodzinnego przez problemy finansowe. A ja mu o to ciosalam kolki na glowie zamiast pomoc, zrozumiec. A wpadl w dlugi bo chcial dla nas lepiej. Sprobujemy, jest wola rozmow na spokojnie, bez klotni. Zreszta postawilam ultimatum, ze albo przestajemy sie klocic albo zrywamy kontakt do zera ograniczajac sie do niezbednych maili. Bez wahania zgodzil sie na spokojne rozmowy
    • wilma1970 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 21:45
      Wystąpię jako adwokat diabła. Ok? Proszę zaufaj moim dobrym intencjom, ale wezmę Cię w obroty, bo może warto przyjrzeć się sytuacji, żeby sprawdzić, czy tylko Ty występujesz tu jako święta-porzucona.
      Zakładam, że Twój mąż nie stracił nagle rozumu i ni z gruchy ni z pietruchy okazał się strasznym chujem. Może coś go przycisnęło do ściany i poczuł, że dalej już nie może. Nikt przyzwoity nie odwraca się od współmałżonka w takiej szczególnej sytuacji (ciąża i to zagrożona).
      Bo w całej dyskusji zaniepokoiły mnie Twoje wypowiedzi dotyczące syna. To, że jest bezstresowo wychowywany (co przez to rozumiesz? czy nie stawiałaś mu granic, bo czułaś, że tylko bezgraniczna permisywna miłość "wynagrodzi" mu trefny los, bo stracił ojca?).
      I to, że pytasz (czy namawiasz syna), by dał ojczymowi jeszcze jedną szansę. Ile syn ma lat? Bo takie teksty pasują mi do nastolatka, który ma swój niby-rozum i może wyrazić zdanie w temacie związków mamy/taty i którego ewentualnie można PRBOWAĆ przekonać do drugiego małżeństwa.
      Ale w sumie nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji, może niech się wypowiedzą te, które mają dzieci z poprzednich związków i mają nowe związki...wiadomo, że nie warto wiązać się na stałe w przypadku, gdy nie układa się między dziećmi, a nowym facetem, gdy absolutnie nie ma woli porozumienia, ale też nie warto przekreślać związku tylko na podstawie tego, że dziecko ma jakieś dziecinne afronty wobec "nowego" i strzela fochy. Nie piszesz o tym za dużo...ale to mnie zaniepokoiło.
      Nie chcę Cię zirytować, brońboże, tylko próbuję pomóc spojrzeć na problem od innej strony.
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 22:31
        Moj syn ma skonczone 10 lat. Jak poznalam mojego meza mial 5 lat, jak sie obaj poznali mial 6 lat. Ich relacje od poczatku bylyvrewelacyjne, nasz slub byl z jego pelnym blogoslawienstwem. Pogorszenie tych relacji bylo konsekwencja zmiany atmosfery w domu, niejednokrotnie byl swiadkiem klotni, cichych dni itd. Zrobil sie pyskaty, nie wywiazywal sie ze swoich obowiazkow, zaczal cale dni spedzac w swoim pokoju, odmawial wspolnego spedzania czasu. Maz zaczal egzekwowac obowiazki i po ktorejs pogadance uslyszal "juz cie nie lubie". Mysle, ze bardzo to nim tapnelo.
        A ja? Naiwnie bylam przekonana, ze musze synowi wynagrodzic to co mu zafundowalam. Bralambjego strone mimo ze wiedzialam, ze maz ma racje. Z drugiej strony wymagalam a jednoczesnie bylam malo konsekwentna.
        Bezstresowe wychowanie wynika z tego, ze na niego przerzucilam cala moja uwage po smierci taty, chcialam mu wynagrodzic brak ojca.
        Syna nie namawiam ani nie zmuszam dobdania szansy. W rozmowie zapytalam tylko czy pamieta jak kiedys bylo fajnie i odpowiedzial ze tak. Na pytanie czy chcialby zeby znowu tak bylo odpowiedz tez byla twietdzaca. Przyznal sie, ze wszystko robil po zlosci. Spogladajac z perspektywy meza to mogl poczuc sie w domu pominiety.
        Wiem, ze teraz syn stara sie odnowic dobre relacje. Dzwoni zeby sie skonsultowac z jakas gra, zaprasza na zawody. Maz odbiera te telefony, obiecal ze bedzie na zawodach.
        • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 22:34
          A w jakiejs klotni juz po wyprowadzce powiedzial, ze nie wyprowadzilby sie gdyby mojego dziecka nie bylo. I ze boi sie eskalacji jego buntu w wieku nastoletnim.
          • gaga-sie Re: czeka mnie szpital:-( 29.03.14, 23:54
            Wiesz, nie jestem w twoim domu, więc nie znam wszystkich niuansów, ale niepokojąco się to czyta....Niefajne jest to stwierdzenie,że M nie wyprowadziłby się, gdyby syna nie byłosad Mimo wszystko jakieś przekazy są wysyłane, nawet jeśli nie powiedział tego przy nim.
            Piszesz też: "Wiem, ze teraz syn stara sie odnowic dobre relacje. Dzwoni zeby sie skonsultowac z jakas gra, zaprasza na zawody. Maz odbiera te telefony, obiecal ze bedzie na zawodach" Kurczę, kto jest dzieckiem w waszej rodzinie?
            Mnie się twojego syna zrobiło żal.
            • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 30.03.14, 10:58
              Ja tez mam poczucie, ze moj maz zachowal sie jak dziecko, zabral zabawki i wyprowadzil sie. A mojemu synowi w kritkim okresie czasu swiat zaczal sie walic, przeprowadzka, awantury rodzinne, rodzenstwo a teraz ja wcszpitalu.
              Ale tez zrozumial, ze nie zachowywal sie fair, ani w stosunku do mnie, ani do mojego meza. Mj maz tez nie byl w porzadku w stosunku do nas. Ja moge to samo o sobie powiedziec.
              Dodam jeszcze, ze moj syn jest dzieckiem wyjatkowo grzecznym takze zmiana zachowania byla bardzo zauwazalna.
              Teraz pilka po stronie mojego meza. Zobaczymy czy bedziecgo wozil na tr treningi, czy przyjedzie na zawody. Czy tez jest tak skupiony na swoich problemach ze nie zauwazy staran mlodego.
              • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 30.03.14, 16:42
                Ja tez mam poczucie, ze moj maz zachowal sie jak dziecko, zabral zabawki i wyprowadzil sie. A mojemu synowi w kritkim okresie czasu swiat zaczal sie walic, przeprowadzka, awantury rodzinne, rodzenstwo a teraz ja wcszpitalu.
                Ale tez zrozumial, ze nie zachowywal sie fair, ani w stosunku do mnie, ani do mojego meza. Mj maz tez nie byl w porzadku w stosunku do nas. Ja moge to samo o sobie powiedziec.

                Motylka, a jak ty byś sie czuła na miejscu męża?
                Syn jest przeciwko, chodz właściwie to troche lat sie nim zajmował.
                Ty stajesz po stronie syna nawet jesli nie ma racji, w tym układzie twój maz jest na przegranej pozycji.

                Ja ci powiem tak, moj tato poznał moja mamę gdy miała 3 dzieci, jej maz tez umarł.
                Była samotna matka z 3 małych dzieci, z bida wystająca z każdego kata domu.
                Wymienił jej meble , zrobił remont , dzieci były małe tez 6-10 lat.
                Wychowywał je, brat nie chodził do szkoły, moj tato był w szkole rozmawiał chłopak obiecał ze bedzie chodzić, nie dotrzymał słowa, i dostał lanie, oczywiście awantura.
                Moje siostry tez były nie lepsze, wyzwiska juz w wieku nastoletnim , jeszcze nie akceptowały mnie, mojego ojca do tego stopnia ze potrafiły rzucić ciężkim przedmiotem w niego.
                A matka i tak odwal sie od moich dzieci.

                Pózniej gdy byłam starsza to tato mi powiedział jak bolały go te słowa, ze ma sie nie wtrącać, chodz utrzymywał dom , kupił im 1 telewizor ( moze to brzmi śmiesznie) ale bardzo sie starał, objady, sprzątanie ,nowe rzeczy, chciał budować dom zeby mieli swoje pokoje, a trafiał na mur.
                Bolały go słowa ze nie jestes moim ojcem, wiec ja naprawdę sie nie dziwie, mam wrażenie ze twój syn "pępek swiata" jest zły na ojczyma ze bedzie nowe dziecko , ze chce żebyś spojrzała obiektywnie, i twój syn czuje sie zagrożony o swoją pozycja w domu.
                • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 30.03.14, 16:53
                  wiem, że miał prawo nie czuć się dobrze we własnym domu. Teraz to zrozumiałam. i nie wiem jak to odkecić. Ważne, że Młody zaczął rozumieć. Może to kwestia kilku wizyt u psychologa szkolnego, chodzi od lutego...
                  • gaga-sie Re: czeka mnie szpital:-( 30.03.14, 22:25
                    Na pewno wszystkim wam jest trudno, nie zapomnijcie jednak,że wy-dorośli jesteście już ukształtowani emocjonalnie, a wasz synek jeszcze nie. Jego gorsze zachowanie może być czasami wołaniem o uwagę i efektem słabego radzenia sobie w tej trudnej sytuacji. Żeby nie było tak,że twoje dziecko zarzuci tobie kiedyś, że wybrałaś męża, a jego odsunęłaś na drugi tor ( w jego, dziecięcym odbiorze). I nawet jeśli to nie jest prawda, bo jest ona bardziej skomplikowana, twój syn może czuć się naprawdę nieszczęśliwy. Życzę wam wszystkim dużo cierpliwości, spokoju i rozwagi. W końcu się to jakoś ułoży, bo według starego powiedzenia: wszystko kiedyś przemija, nawet najdłuższa żmijawink
                    A maluszka pogłaskaj po brzuchu od forumowych cioćsmile I trzymaj się, ty zwłaszcza.
                    • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 31.03.14, 13:16
                      Wiembo tym i cala swoja uwage przerzucilam na syna. Przyjezdza do mnie na.kilke godzin do szpitala i spedzamy razem czas na zabawie, czytaniu lektury i rozmowach. Dodatkowo chodzi do psychologa szkolnego i bardzo to lubi. Pani psycholog powiedziala mi dzisiaj, ze praca z nim nie jest trudna bo jest bardzo otwarty i widac juz pierwsze efekty
    • motylka34 jednak się nie dogadamy 31.03.14, 22:49
      bo wszystkie rozmowy tocza się wokół długu. na tą chwilę szanownego małzonka nie interesuję ja, ani dzieci tylko to że nie da rady spłacić długu. Zaproponował nawet sprzedaż mieszkania poniżej wartości zupełnie nie biorąc pod uwagę że ja w tej sytuacji nie jestem w stanie ogarnąć ani sprzedaży, ani zakupu mieszkania. Nie mam już siły z nim rozmawiać bo odbijam się od ściany. Dzisiaj nawet zaproponował żebym go spłaciła mimo że wie, że nie mam z czego. No ale ja jestem w lepszej sytuacji wg niego. Nie mogę na niego liczyć i podejrzewam że nigdy nie będę mogła, a nie wiem co w życiu może się jeszcze wydarzyć. Nie wiem co musi sie wydarzyć żeby pewne sprawy zrozumiał. I ile to musi potrwać! I tyle! Musiałam się wygadać bo nie mam komu.
      • 3-mamuska Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 02:16
        motylka34 napisał(a):

        > bo wszystkie rozmowy tocza się wokół długu. na tą chwilę szanownego małzonka ni
        > e interesuję ja, ani dzieci tylko to że nie da rady spłacić długu. Zaproponował
        > nawet sprzedaż mieszkania poniżej wartości zupełnie nie biorąc pod uwagę że ja
        > w tej sytuacji nie jestem w stanie ogarnąć ani sprzedaży, ani zakupu mieszkani
        > a. Nie mam już siły z nim rozmawiać bo odbijam się od ściany. Dzisiaj nawet zap
        > roponował żebym go spłaciła mimo że wie, że nie mam z czego. No ale ja jestem w
        > lepszej sytuacji wg niego. Nie mogę na niego liczyć i podejrzewam że nigdy nie
        > będę mogła, a nie wiem co w życiu może się jeszcze wydarzyć. Nie wiem co musi
        > sie wydarzyć żeby pewne sprawy zrozumiał. I ile to musi potrwać! I tyle! Musiał
        > am się wygadać bo nie mam komu.


        Wiesz nie wiem ile macie tego długu, czy tez ile on ma.
        Moze dopóki nie byłaś w ciąży, zarabialas, to czuł ze ma pomoc, teraz gdy ty leżysz , za chwile nowe dziecko nowe potrzeby, a dług nie maleje.
        Moze "zgłupiał" na punkcie długu, i prubuje i szuka sposobów na pozbycie sie go.

        Trudno cos doradzić, moze to rodzaj depresji , czy presji ze teraz bedzie odpowiedzialny za cała rodzine, dziecko a ty wyskoczylas z obiegu zarobkowego.

        Moze jakiś rozsądny plan, wyliczenia spłaty długu, i moze zrobi sie spokojniejszy, moze to za duza presja, sama pisałas ze jest ambitny i to go przerasta.
        A kiedy kupiliście to mieszkanie? Dziecko było planowane?
        Nie wiem ciezkie to wszystko, bo mam wrażenie ze ty masz swoje racje i on tez ma swoje, każde ciagnie w swoją strone, ty do dziecka on do kasy i nie możecie sie spotkac po drodze.

        Bo żadne nie widzi wyjścia i spojrzenia drugiej strony.

        Trzymaj sie, moze po prostu czas tu pomoże bez naciskania.
        • motylka34 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 07:17
          Tego dlugu uestcduzo. 25 tys go grudnia 2013 i kolejna rata w tej samej wysokosci do konca tego roku.
          Mieszkanie kupione w kwietniu zeszlego roku a dziecko bardzo planowane.
          Kazdy moj pomysl splaty jest zly. Kredyt bylby najlepszym rozwiazaniem bo do splaty bylyby mniejsze raty miesieczne a nie duze roczne.
          Nie potrafie juz z nim rozmawiac. Mielismy sie skupic na przyszlosci a caly czasxwraca do. Tego co bylo, lapie za slowa wyrwane z kontekstu.
          Nie wie co dalej, nie wie czy sie rozstalismy czy nie, twierdzi ze moj problem z ciaza to nic w porownaniu do jego problemu.

          • melancho_lia Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 07:26
            Wiesz, ja zwykle daleka jestem od radyklanych rad, ale tutaj to nie widzę większego sensu w ciągnięciu tego dalej.
            Skoro dla pana najważniejsze są jego problemy a ciąża to "twój" problem i do tego banalny to po raz kolejny Ci pokazał że mu nie zależy.
            Ogarnij teraz najważniejsze dla siebie sprawy- syna i ciążę. Masz pomoc w postaci bliskich osób- super, korzystaj z niej.
            A na ustalenia z chłopem jeszcze czas będzie. Teraz skup się na sobie i swoim starszym dziecku. I trzymaj sie kobito.
            • motylka34 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 07:50
              Konflikt bedzie eskalowal niestety bo ja nie zgodzilam sie na sprzedaz mieszkania duzo ponizej jego wartosci, tylko po to zeby sprzedac i miec z glowy 2 raty bo dlug pozostanie a ja nie bede miala gdzi. mieszkac. Pewnie pomysli ze sabotuje ale to juz nie moj problem.
              Momentami go nienawidze, a jak wyjdzie to wyje w szpitalnej lazience.
              • melancho_lia Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 08:00
                Dobrze, ze się nie zgadzasz na sprzedaz- to krótkowzroczne postępowanie.
                Teraz ten dług jest przede wszystkim jego problemem. Mieszkanie ejst ważne dla Ciebie i dziecka (dzieci). Nie narażaj starszego na kolejna rewolucję.
                Rozumiem, że wyjesz, to naturalne.
                Trzymaj się, dasz sobie radę.
                • 3-mamuska Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 09:40
                  melancho_lia napisała:

                  > Dobrze, ze się nie zgadzasz na sprzedaz- to krótkowzroczne postępowanie.
                  > Teraz ten dług jest przede wszystkim jego problemem. Mieszkanie ejst ważne dla
                  > Ciebie i dziecka (dzieci). Nie narażaj starszego na kolejna rewolucję.
                  > Rozumiem, że wyjesz, to naturalne.
                  > Trzymaj się, dasz sobie radę.

                  Wiesz co? Jak dług to tylko jego problem??? To ich problem ...
                  Jesli takie podejście panuje dlug tylko jego problem, to nie dziwie sie ze dzieci to tylko jej problem , nie wiem jak z tym dzieleniem, myslalam ze w małżeństwie sa wspólne plany problemy i szczescie.
                  Przynajmniej ja tak to widze, ze wszystko jest wspólne.
                  • dlania Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 18:38
                    Wiesz co? Jak dług to tylko jego problem??? To ich problem ...
                    > Jesli takie podejście panuje dlug tylko jego problem, to nie dziwie sie ze dzie
                    > ci to tylko jej problem , nie wiem jak z tym dzieleniem,

                    Dokładnie mamuśka, to samo rzuca mi się w oczy, do faceta pretensje, że sie sfiksował na jednym, ale kobiecie to wolno.
                    Gdzies tu brakuje porozumienia. Ale ja trzymam kciuki, żeby do niego doszło.
              • grave_digger Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 08:13
                Mieszkanie za 50 tys i spłata dwóch rat a dług dalej jest? Gdzie on zrobił takie długi???
                A mieszkanie razem kupiliście?
                • motylka34 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 08:26
                  Razem, moje jest 75 %, jego 25 %. Jego udzial jest z pieniedzy ktore pozyczyl. Mieszkanie jest warte bez mala 500 tys, on je chce sprzedac ponizej ceny zakupu. Bo wie ze taki metraz jest trudno sprzedac wiec musi byc okazja i niech ludzie, ktorzy je kupia beda w nim szczesliwi. Ja sie na to nie zgadzam. Moge sprzedac ale w cenie rynkowej. Skoro jego dlug to jego problem i jego zycie to niech sobie sam z nim radzi, nie bede utrudniac ale na taka pomoc niech nie liczy.
      • mamakarolla Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 08:40
        Ja napisałam już dużo wcześniej, że ten gość to dupek. Sory, ale taka jest rzeczywistość!
        Skup się na sobie i dzieciach, musisz sobie sama poradzić, bo na niego nie możesz liczyć.
        Odetnij się od niego i jego problemów na chwilę. Daj sobie odpocząć i skup się na ciąży.

        Musisz sobie uświadomić, że dla niego najważniejsza jest kasa, nie Ty, nie dziecko...kasa.

        Trzymaj się motylka, bo z pewnością jest to dla Ciebie ogromnie trudne, ale musisz się wziąć w garść dla tego maleństwa, które masz w sobie. Który to tydzień?
        • motylka34 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 08:44
          Na kazdym usg wychodzi inaczej, ale ja wiiem ze 18smile wymarzona coreczkasmile smile
          • asiaiwona_1 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 09:31
            motylka- ty może się zastanów nad rozdzielnością majątkową co? Bo wychodzi na to, że zostajesz sama, w zagrożonej ciąży, z dzieckiem. Więc żebyś jeszcze z megadługiem do spłaty nie została...
            • mamakarolla Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 09:34
              Bardzo słuszna uwaga Asiowej!
              I jeśli podejmiesz ostateczną decyzję możesz wystąpić o alimenty będąc już w ciąży.
            • prigi Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 10:19
              I to jest bardzo mądra propozycja.
              Ja mam takową i sobie chwalę. Posiadanie rozdzielności nie łączy się z czyhającym rozwodem, posiadaniem tylko swoich pieniędzy. My mamy wszystko rozdysponowane, a żyjemy tak jakby wszystko było wspólne. Tylko w razie kłopotów (np. finansowych męża) majątek mój jest zabezpieczony.
          • 3-mamuska Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 09:43
            motylka34 napisał(a):

            > Na kazdym usg wychodzi inaczej, ale ja wiiem ze 18smile wymarzona coreczkasmile smile

            Super kochana, walcz o nia, bo nic innego nie jest ważne.smile
            • motylka34 Re: jednak się nie dogadamy 01.04.14, 10:40
              Mamy rozdzielność. Wlasnie zadzwonil ze jdzie a ja nie mam ochoty go widziec, rozmawiaac
    • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 15:18
      Nie zgadzaj się na sprzedaż mieszkania, bo zostaniesz z niczym. W akcie notarialnym masz zaznaczona wysokość swego udziału?
      Wiesz dziwne jest postępowanie twego męża. Nie umiem tego zrozumieć.
      Zadać sprzedaży mieszkania za bezcen to jak próba " ograbienia " cię z majątku. Nie rozumiem.
      Napewno dobrze znasz swego męża?

      Gratuluję córeczki. Dbaj teraz o siebie. Wszystko co złe odsun od siebie. Wszystko się ułoży
      Może inaczej niż planujemy ale będzie ok.
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 15:23
        Tak, mam zapisane 75%udziału. Niby twierdzi, że ja odzyskałabym swoje ale notariusz musi rozdysponować cenę sprzedaży stosownie do udziałów. Więc nie zgodzę się na taki układ. Nie chcę też aby on miał poczucie, że ja go okradam z jego pieniędzy. Mogę sprzedać mieszkanie w cenie rynkowej, ale to będzie trwało bo mieszkanie nie jest w rynkowym metrażu.
        Chyba jednak go nie znam?sad Ale dobrze ze wyszło to teraz, przynajmniej nie mam poczucia zmarnowanych latsad
        • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 15:58
          Dziwnie rozumuje twój mąż. 75% z 500 tys to jednak więcej niż 75% z 300 tys. Jak masz wyjść na swoje?! Mam wrażenie, że mąż chce Cię koniecznie przekonać do swego pomysłu aby jemu było dobrze. A reszta...nie jego problem.
          Proponuję abyś teraz skupiła się na sobie i dzieciach. Zostaw tę sytuację tak jak jest bo nie rozwiążesz jej bez straty po swojej stronie. I nie podejmuj żadnych wiążących decyzji bo twój stan i sytuacja wyklucza rozsądny osąd.

          Co do syna- nie podoba mi się to " staranie" ze strony dziecka. Proszę przemysl to. To dzieciak, on potrzebuje uwagi i troski a wygląda że " bierze na siebie " odpowiedzialność za stosunki na linii ojczym- pasierb. I próbuje je poprawić. Czy to rola 10 latka?

          Ty natomiast wyplacz się raz a porządnie i weź się w garść. Masz córkę o którą musisz walczyć i o swoje zdrowie.
          Nie masz wpływu na zachowanie i wybory swego męża. Zostaw to.
          Życzę dużo siły i spokoju.
          • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 16:15
            Bez straty dla niego.oznacza to ile wplacilam deweloperowi. Koszt wykonczenia, wynajmu mieszkania przez ten czas itd to żadne koszty. Nie pozwole na to chocbym miala sie stac jego najwiekszym wrogiem.
            A synowi powiedzialam, ze to nie on powinien sie starac. Owszem, powinien byc grzeczny ale nic nie musi robic na sile. Nie pozwole aby moje dziecko w tym wieku mialo tzw "Zryty beret". Ma sie cieszyc ze swojego dzuecinstwa, dobrze sie uczyc, wykonywac umowione obowiazki a reszta sama przyjdzie.
            O coreczke dbam, juz nawet zaczelam.cokolwiek jescsmile
            • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 17:01
              Motylku, my tu nie wymyślony o co chodzi twemu mężowi. Dług u matki i ciotki tak go ciśnie? Nie wierzę. Myślę, że w tym momencie poddaje Cię ostrej manipulacji. Przerzuca na Ciebie odpowiedzialność za spłatę długu. Przykro się to czyta( zajrzałam na forum rodzinne ).

              Powo Ci, że podnosi mi ciśnienie twój wątek a raczej to co cytujesz jako jego wypowiedzi. Bardzo Ci współczuję. Wiem, szukasz powodu,czegoś co usprawiedliwia twego męża. Obawiam się, że nie ma nic takiego
              Przykro mi Motylki, że musisz przez to teraz przechodzić, bo wygląda to tak jakby twój mąż wykorzystywał sytuację w jakiej jesteś, twoja słabość aby coś uzyskać. Nie tylko pozbyć się długów ale pozbyć się " wszystkich zobowiązań".

              Żałuję, że nie mogę Ci pomóc sad
              • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 18:11
                Juz sobie uswiadomiłam do wszystko. Juz go nie usprawiedliwiam.
    • bei Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 19:43
      Ty jesteś teraz najważniejsza, Ty, i Twoje Dzieci.
      Cieszę się, że jesteś rozsądna. Kochasz mądrą miłością, dzięki temu rodzina nie stoczy się do dołu z mega kłopotami.
      Twoj partner zatracił się w tym wszystkim, moze gdyby przejrzał na oczy, wziął kredyt i zakasał rękawy spłaxił by ten cholerny dług i nie straciłby Was. Co tam te marne, ciążące pieniądze, on rujnuje eodzinę, której żadną kaską nie kupi sad.
      Może musi mieć czas by dorosnąć.
      Życzę Wam dużo zdrowia, Tobie sił i wytchnienia od tej traumatycznej pory sad
      Jak masz cieszyć się pięknym czasem, gdy nad Tobą takie chmurzyskasad
      Przeszlam niejedną TRUDNĄ ciążę, z worami patologii, dlatego jest mi boleśnie smutno gdy czytam, ze nie masz wsparcia.
      Moze to i dobry człowiek, ale jego zachowanie teraz ...szkoda pisać sad
      Trzymaj ciążę, dbaj o Was, mogę zaopiekować się Twoim Synem- mamy tu bardzo dobrą szkołę smile
      Piszę seriosmile
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 19:59
        Bei, tej rodziny juz nie ma. Szkoda mi ze mala bedzie wychowywala sie bez taty, dla mojego syna to byla trudne na pewnym etapie.
        Meza kocham, ale nie moge na niego.patrzeć nie mogę. Obiecalam mu pomoc w napisaniu wnioskow o dotacje unijne ale nie moge. Pewnie znowu bedzie zarzut ze sabotuje. Trudno!
        • iziula1 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 21:36
          A twój mąż waszych/twoich planów nie sabotuje?

          Motylku, jesteś w trudnej sytuacji ale skup się na tym co masz. A masz sporo: własny kąt, syna, wkrótce córkę, prace i przez rok macierzyńskiego 80% wynagrodzenia, przyjaciół. Dasz radę.
          Czas pokaże ile warte są słowa twego męża o rodzinie.
          Jesteś dzielna. I masz fajnego synka smile
          • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 21:47
            Sabotuje, ale zapomnial ze nie jestem glupia. Nie dam siecszantazom emocjonalnymsmile
            A z synem dzisiaj skonczylismy czytac o psie, ktory jezdzil koleja. Splakalam sie i jest mi lepiejwink
            • bei Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 23:13
              To mamy synow w tym samym wieku smile
              Zapraszam na wakacje smile
              Przyjedź z rodzinką, odpoczniesz smile
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 20:09
        A mój syn prowadzi bogate zycie towarzysko- sportowe i za nic sie nie przeprowadzismile dobra szkola to nie bedzie najbardziej udany argumentwink dumna jestem z niego. Bardzo pomaga cioci, dba o porzadek, nawet drobne zakupy zrobi. Bedzie bardzo dobrym starszym bratem. I pomyslec, ze najbardziej sie balam tego ze zbuntuje sie na wiesc o mlodszym rodzenstwie, a tu widac radosc
        • gaga-sie Re: czeka mnie szpital:-( 01.04.14, 23:39
          Kochanego masz synka. Żaden facet nie jest wart uwagi, jeśli tego nie docenia.
    • hedna Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 09:32
      Czytam Cię od dłuższego czasu.
      Dobrze dziewczyny piszą,skoncentruj się teraz na dzieciach,na sobie. Niesamowite jakim egoistą okazał się Twój mąż! Pieniądze to jest g...,ważne są dzieci! Masz wspaniałego synkasmile Trzymaj się zdrowo,nie martw i zobaczysz-poukłada się. A facet nie dorósł do roli męża i ojca,nie zasługuje na Was.
      Pozdrawiam serdecznie.
      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 12:22
        Dziekujesmile co mnie nie zabije to.mnie wzmocni. Wyjde z tego silniejsza.
        • jan.kran Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 19:55
          Motylko, czytam ten watek , nie odważam Ci sie doradzać bo uważam że nie jestem bezstronna po moich przejściach z exem. Ale życzę Ci zdrowia , mocna i madra kobieta jesteś , masz motywację , dasz radę.
          Nie rób niczego pochopnie i dbaj o siebiesmile
          • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 20:18
            Moze i jestem mocna ale powiem Ci, ze sa momenty kiedy mam ochote wstac, potrzasnac nim, przytulic... Trudne to wszystko jak cholera bo rozum swoje a serce sie rwie
            • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 20:49
              motylka34 napisał(a):

              > Moze i jestem mocna ale powiem Ci, ze sa momenty kiedy mam ochote wstac, potrza
              > snac nim, przytulic... Trudne to wszystko jak cholera bo rozum swoje a serce si
              > e rwie


              Haa moze tak trzeba zrobić, walnąć w gębę ,potrzasnac , i spytać co on wyprawia z waszym życiemsad
              A na koncu przytulić.
              • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 20:59
                Próbowałam. Przytulilam, nawet odwzajemil ale szybko sie odsunal i wyszedl bez slowa
                • prigi Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 22:07
                  jeżeli tylko jednej osobie zależy na związku, to należy rozważyć czy na pewno to jest związek.

                  strasznie przykro mi się czyta twoje wpisy, ciągle miałam nadzieję, że chłop się otrząśnie i stanei na wysokości zadania. a tu im głębiej w las, tym ciemniej sad
                  • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 22:42
                    Ale przynajmniej już się nie kłócimy. Teraz trzeba sie dogadac w sprawach formalno- finansowych a mamy zupelnie rozne spojrzenie w tej kwestii
                    • hedna Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 22:48
                      a tak z innej beczki zapytam,a jego rodzice ,rodzeństwo (jeśli ma) jak się w tej sytuacji zachowują?
                      • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 23:28
                        Nie wiedza. Mieszkaja daleko, wszystko.mozna przed nimi ukryc. Zyja w blogiej nieswiadomosci, ze ich ojciec i syn zarabia kokosy i zyje w idealnym malzenstwie. Dlugo tego nie ukryje, chociazby z uwagi na zblizajace sie swieta.
                        Zreszta moi rodzice tez nie wiedza wszystkiego, ale to akurat dla mojego wewnetrznego spokoju.
                • 3-mamuska Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 22:58
                  motylka34 napisał(a):

                  > Próbowałam. Przytulilam, nawet odwzajemil ale szybko sie odsunal i wyszedl bez
                  > slowa


                  A wiesz co ja mysle, tak po ludzku ze on po prostu bardzo cie kocha, tylko czuje ze zawiódł , ze nie sprawdził sie jako facet, głowa rodziny .
                  Utrzymywalas go, on ma mało pracy nie spłacił długu, sama pisałas ze jest bardzo honorowy, za duzo dla niego.
                  A twoje wsparcie odbiera jak policzek i "muszę ci pomoc bo jestes nieudacznikiem"
                  Z drugiej strony piszesz ze dług to jego problem.

                  A ciaza to ciaza, dla faceta zwłaszcza początki to abstrakcja.ja wiem ze faceci potrafią gadać do brzucha od chwili testu, ale to wyjątki.
                  Do tego jestes w szpitalu czyli opiekę masz, a co on innego moze zrobić, trzymaniem za rękę nie wyleczy.
                  Moja siostra taka jest, ja rodziłam a ona siedziała i jadła kanapkę bo przeciez co ona moze zrobić, porod to porod bolec musi, a sa lekarze od pomagania. Potem ubrała dziecko przytulaja, pomogła mi isc sie umyć, a porod błyskawiczny od 1skurczy 2 godziny i młoda była na świecie.
                  Maz zanim dojechał z pracy to juz było po.

                  Nie wiem, co ci napisać. Ale mysle ze nie dzialaj pod wpływem chwili bo juz teraz musisz wszystko poukładać.
                  Działacie tak samo, on na szybko chce spłacić dług, ty na szybko chcesz rozwiązać małżeństwo, a tu potrzeba tylko czasu.

                  Napisz do niego list, ze kochasz go, ze nie wiesz co sie z nim stało, i ze chcesz mu pomoc,
                  Ale na sprzedaż sie nie zgadzasz bo to nie rozwiąże problemu, ze potrzebujesz jego wsparcia bo ci ciezko zyc w strachu o dziecko.
                  Ze mieszkanie oddzielnie nie pomaga.
                  No to co czujesz, tylko bez oskarżeń nerwów .
                  I ze jesli chce to mu pomożesz, i ma wsparcie ale jako partnerzy , czyli wraca do domu, pomaga tobie a ty jemu.
                  Cos mniej wiecej ...

                  Facet sie w jakiś dziwny sposob pogubił.


                  Ja ci powiem ze duzo ludzi tu w Londynie, ma kłopoty z kasa, zyja w goownianych warunkach lub na ulicy, jedzą najgorętsze jedzenie, a wysyłają kasę do domu, a wrócić nie wrócą bo to wstyd. Bez odłożeniej kasy. Jako biedak. I to sa najcześciej faceci niestety.
                  • motylka34 Re: czeka mnie szpital:-( 02.04.14, 23:24
                    Przysiegalam mu, ze bede z nim na dobre i na zle i slowa te wypowiadalam swiadomie. Moge pomoc mu we wszystkim, szczegolnie w splacie tego dlugu.
                    Pieniadze pozyczyl on ale dla mnie to jest nasz dlug bo wszyscy za niego placimy.
                    Moge sprzedac mieszkanie, kupic mniejsze, jesc chleb z woda. Wszystko moge ale nie zrobie tego sama. I on o tym wiedzial a jednak wybral inna droge.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka