jan440
12.04.15, 12:33
Co prawda na tym forum chyba jest mało ludzi ale może jakaś pomocna duszyczka się znajdzie i opisze. Z forum Borelioza mnie wyrzucono więc tam nie mogę zadać mojego pytania. Męczy mnie oczywiście tytułowe pytanie.
Przypomnę, ja z boreliozą zmagam się od 2009r, najpierw rok intensywnego ILADS łącznie z Biotraksonem i Tavanickiem. Na początku było bdb, potem pod koniec leczenia bóle zaczęły wracać poza tym byłem zagrzybiony i zgodnie z sugestią lekarza prowadzącego (nie miał już dla mnie propozycji) zacząłem szukać zielarzy czy opierać się na ziołach.
Zacząłem oczywiście od Buhnera z całkiem dobrymi efektami, niestety po 3 miesiącach zupełnie wysiadły mi jelita, dodatkowo sprawa grzybicy jakby stała w miejscu. Później było dwóch zielarzy ale powiem szczerze to już była zupełna porażka, nawet szkoda się rozwodzić. W końcu przez znajomych w b.ZSRR trafiłem na dr Nemo.
Jego olejkami wyleczyłem się na początku z grzybicy. Wyleczenie to okazało się zupełne i od lat nie mam najmniejszych problemów grzybiczych. Potem zacząłem terapię olejkami w kierunku boreliozy.
Po chwilowym pogorszeniu doszedłem do stanu, że byłem bezobjawowy, tak praktycznie na 95% ale tylko wtedy jak brałem olejki. Odstawiałem olejki wracały bóle, gdy przerwa była dłuższa to od razu wracały problemy z pamięcią, męczliwością, przestawianiem liter.
W przerwach wystarczał mi na bóle 1 Ibuprom/24h i było dobrze. Oczywiście cały czas eksperymentowałem z nowymi olejkami. Z czasem zaczęła doskwierać chyba trzustka i pewnych olejków nie mogłem brać.
Generalnie dało się żyć całkowicie bezproblemowo i myślałem, że już tak będzie do końca życia. Pogodziłem się z myślą o biofilmie a wiem jakie olbrzymie dawki trzeba brać w klasycznej medycynie aby go rozwalić.
Z czasem skierowałem się w kierunku klasycznej fitoterapii ale tylko z wykorzystaniem nalewek.
Dlaczego tylko olejki i nalewki - bo ja lubię jak efekt jest szybko, poza tym nie co ukrywać to najsilniejsze i najskuteczniejsze środki, nie tylko w świecie roślinnym.
Przełom nastąpił w zeszłym czy w 2013 roku, gdy zmieniłem taktykę. Po pierwsze zwiększyłem dawki, po drugie zacząłem stosować pulsy . Jak to konkretnie wyglądało - przez ok. tydzień brałem np. olejki, potem tydzień nic bez antybakteryjnych, trochę tylko ziół odpornościowych, oczywiście bóle wracały i na 7 dniową przerwę musiałem 6 dni brać Ibuprom. Ale zawsze przez ten jeden dzień gdy nie bolało i nie musiałem nic brać czułem się fantastycznie. Pod koniec okresu to już bywało kiepsko i jak znowu wracałem w tym przypadku do nalewki to było to naprawdę wybawienie. Pierwszy dzień, dwa to pogorszenie a potem znów nic nie bolało i było ok.
Takich pulsów to już było oczywiście kilkadziesiąt, z czasem zaczęła się zmniejszać konieczność brania Ibupromu, do 6, 5, 4,3 dni na okres przerwy. W zeszłym roku doszedłem do 2-3 brania Ibupromu na 7 dniową przerwę. Pod koniec roku 1-2 a w tym już miałem 3 okresy przerwy bez brania jakichkolwiek środków p.bólowych.
Gdzieś od września zeszłego roku przestały mnie boleć (nawet w przerwach) stawy. Miałem zaatakowane dłonie oraz kostki i palce nóg. Gdzieś po drodze, chyba w 2013 zacząłem mieć problemy najpierw z kolanami, potem biodrami - tutaj pomogły nalewki i to stosowane tylko zew. Na pewno nalewki bo olejki brałem cały czas a infekcja jakby postępowała.
Co mi zostało, chyba najgorsze rzeczy - serce i głowa. Z powodu bólów głowy to wielokrotnie myślałem o opuszczeniu tego pięknego świata. Jednak tutaj też jest coraz lepiej. Najważniejsze, że już tak nie boli, po prostu czuję ból w głowie czy w sercu(takie ostre, przeszywające) ale nie stale tylko od czasu do czasu, nie wymagające środków p.bólowych. Poza tym jest odczuwalne stałe zmniejszanie skali bólu.
Tak jak przez parę lat nie wierzyłem, że można z tego g wyjść to powoli zaczynam wierzyć, że być może jest to możliwe.
Może mi się trafi jakiś wyleczony i napisze jak wyleczenie u niego wyglądało, czy zawsze to przebiega tak powoli?
Jestem naprawdę dobrej myśli i oby to nie było tylko chwilowe polepszenie.