jan440
15.08.15, 09:35
Panią M. znam od zamierzchłych czasów. Byłem wtedy jeszcze asystentem u dr B. w nowo otwieranym gabinecie w Katowicach. Szczerze powiedziawszy to chyba jedyna osoba którą poznałem osobiście. Teraz juz nawet zapomniałem jak wygląda ale zawsze kojarzę ją jako wyjątkowo sympatyczną osobę.
Pani M. mimo, że też choruje wiele lat nie jest osobą zgorzkniałą czy jakoś super depresyjną jak wiele innych. Być może pomaga jej w tym wiara - jest osobą głęboko wierząca i praktykującą ale też mającą poczucie humoru. Poza tym też ciągle szuka, próbuje, dowiaduje się. Wiadomo jak boli to człowiek szuka sposobów żeby przestało boleć.
Pani M. dzwoni do mnie 1 czy 2 razy w roku, zawsze wieczorkiem, jest już spokojnie i zawsze sobie dłuższą chwilkę pogadamy. Nie ma w tym wszystkim nic nadzwyczajnego więc spytacie dlaczego piszę o pani M. Otóż pani M. jest jedną z 2 znanych mi osób na którą nie działają moje olejki. Druga pani próbowała też na początku działania dr Nemo ale wtedy jeszcze były zalecane dawki 1 buteleczka na 4 dni i stężenie 20% więc to po części jest zrozumiałe. Pani M. już parokrotnie wysyłałem różne olejki do spróbowania i zawsze z marnym efektem - takim bardziej relaksującym niż leczniczym. Powiem szczerze było to dla mnie strasznie frustrujące. Poza tym to dzięki niej piszę, że mój test olejkowy na boreliozę jest skuteczny tylko w 90%, choć w sumie uważam, że sprawdza się w każdym przypadku.
Niedawno pani M. zadzwoniła znowu, pogadaliśmy trochę, było jak zwykle sympatycznie. Pomyślałem sobie spróbuję kolejny raz, zapakowałem 2 olejki i 2 nalewki i wysłałem. Wczoraj otrzymałem list z podziekowaniem i jak zwykle miłymi podarunkami. Pani M. wyjechała na wycieczkę więc na razie nie dzwoni ale napisała: "Biorę BO1 .Przez 8h nie czuję działania krętek. Natomiast mój system nerwowy jest pobudzony przez alkohol. Drżą mięśnie i nie mogę zasnąć. Czy dałoby radę robić nalewkę na wodzie"
Jak to przeczytałem to kamień z serca bo myślałem, że kolejna porażka. Ja jej reakcje interpretuję zupełnie inaczej. Dla mnie jest to odpowiedź koinfekcyjna, oznaka ginących pierwotniaków. Poza tym raczej nie może być mowy o pobudzeniu przez alkohol bo jednorazowa dawka nalewki to kilkanaście ml.
Bardzo bym prosił Adriana aby to wyjaśnił bo sam tak miał. Chcę powiedzieć jej następnym razem gdy zadzwoni, że ktoś już na forum udzielił na to odpowiedzi.
Jest jeszcze drugi powód dlaczego piszę o pani M. Otóż używa ona dla złagodzenia swoich dolegliwości aparatu, zdaje się, że chodzi o jakąś odmianę volla. U niej działa i przynosi ulgę. Ja kolejny raz spróbuję przy następnej rozmowie namawiać ją na napisanie na forum, ale to będzie ciężka sprawa bo bardzo niewiele osób chce to robić. Ona z tym aparatem ma ciężko ale w zupełnie innym, nieznanym dla większości sensie. Otóż okazuje się, że np. leczenie się homeopatią jest w rozumieniu Kościoła grzechem z którego należy się spowiadać. Używanie takiego aparatu to "elektroniczna homeopatia" z której też należy się spowiadać. To pokazuje z jakimi problemami muszą się zmagać chorzy na boreliozę.
Ja uważam, że spraw wiary nie należy mieszać z terapiami zabijającymi bakterie czy pierwotniaki ale na pewno są wśród nas wierzący i możemy się pomodlić do Św. Rity, patronki spraw beznadziejnych, o to aby pani M. jednak do nas zawitała.