szepa1
25.10.06, 04:09
Mozliwe ze ten temat byl jakis czas temu walkowany... jesli tak to chetnie
poczytam/dopisze. Pamietam jeden z watkow poruszal ten temat, ale chyba
zostal skasowany...
Jakis czas temu rozmawialem z paroma rodakami ktorzy wywarli na nas mieszane
uczucia. Sam, z doswiadczenia, wiem ze pierwsze wrazenie, choc czasami mylne,
daje obraz charakteru i podjescia do zycia. Co tak wlasciwie rodak mysli o
rodakach? Nie chce tutaj nazwisk ani wytykania palcami... czysta filozofia.
Mialem do czynienia z rodakami w stanach i w kiwilandii. Mozna ich podzielic
na kilka kategorii, ale zasadniczy podzial jest taki na "materialny",
orgraniczony pogonia za szmalem, i taki ... "wolny" od problemow, ktory
bardziej skupia sie na jakosci zycia. Z takim rodakiem mozna przyjemnie i
spokojnie pogadac nawet o "dupie maryni". Jak dla mnie taki "materialy"
charakter bedzie sie gimnastykowal wokol tematu pracy: gdzie i jak, ile
zarabiasz, ile ja zarabaiam, jakie korzysci z tego moge wyciagnac itp. Szkoda
mi takich ludzi i tez rozumiem, bo ludzka ciekawosc, ale sa pewne granice.
Szczegolnie podczas pierwszego kontaktu. Ciezko sie w takiej sytuacji
wyluzowac, a zwlaszcza otworzyc przed obca osoba. Nic dziwnego ze pozniej
ciezko zaufac i spotkac sie z rodakiem, pogadac o normalnych sprawach.
Dochodzi to tego ze na emigracji polak boi sie spotkac polaka.
I tu przychodzi zasadnicze pytanie tematu.
Jak my siebie widzimy i jak nas inni widza? Jak na emigracji rodak patrzy na
rodaka? Przypominam ... bez nazwisk i bez wytykania...