antyk-acap
05.02.15, 17:53
wiktorbater.natemat.pl/132465,rosja-przeraza-nato-straszy Świat stanął na progu kolejnego, zimnowojennego kryzysu. NATO-wscy politycy w Brukseli otwarcie mówią o dążeniu Rosji do globalnej konfrontacji z użyciem broni jądrowej. Rozpatrują wojenną doktrynę Federacji Rosyjskiej, podpisaną przez Władimira Putina jeszcze 26 grudnia ub.r., jako carte blanche na użycie głowic nuklearnych. Sojusz ostrzega, że ostatnie ćwiczenia lotnictwa wojskowego Rosji w pobliżu przestrzeni powietrznej Skandynawii i Republik Nadbałtyckich, a także pojawienie się bombowców strategicznych z nieuzbrojonymi bombami atomowymi nad Kanałem la Manche to już prosta droga do konfrontacji.
W odpowiedzi Sojusz zapowiada wysłanie do Pribałtyki 1000 brytyjskich żołnierzy, daje swoim członkom zielone światło na sprzedaż broni na Ukrainę, zapowiada intensyfikację prac nad osławioną szpicą i otwiera bazę wojskową w Gruzji pod przykrywką centrum szkoleniowego dla gruzińskiej armii.
W państwach członkowskich NATO trwa gorączkowy przegląd sił oraz schronów przeciwatomowych a w media nagle straszą rzekomymi zmianami w rosyjskiej doktrynie wojennej. Retoryka płynących w tej sprawie komunikatów jest jak żywcem wyjęta z lat 50tych, o czym można się przekonać przeglądając chociażby kroniki filmowe z tamtego okresu. A wszystko to w cieniu posiedzenia szefów resortów obrony obrony NATO oraz nadzwyczajnej aktywności zachodnich dyplomatów w sprawie Ukrainy.
Dlatego warto się przyjrzeć nieco bliżej rosyjskiej doktrynie wojennej, określanej tam mianem obronnej.
W porównaniu z obowiązującą do tej pory doktryną sprzed 5 lat nie ma tam wielu znaczących zmian za wyjątkiem tej, która po imieniu nazywa zewnętrzne zagrożenie dla Rosji: zagrożeniem tym jest NATO, jego ekspansja na byłe terytoria radzieckie, budowa wojskowej infrastruktury Sojuszu Północnoatlantyckiego w pobliżu granic Rosji. Pewnym novum jest także wskazanie na konieczność walki z terroryzmem, nacjonalizmem i radykalizmem politycznym, finansowanym przez bliżej nie nazwane ośrodki z zagranicy (to m.in. furtka do walki z wewnętrzną opozycją) oraz przygotowanie się do nowoczesnej wojny informatycznej i technologicznej, m.in. w kosmosie.
Jednak w kwestii użycia broni jądrowej doktryna nie zawiera żadnych nowych zapisów: „Rosyjska Federacja zastrzega sobie do tego prawo w odpowiedzi na zastosowanie przeciwko niej lub jej sojusznikom broni atomowej lub innej broni masowej zagłady a także w odpowiedzi na zmasowaną agresję z użyciem broni konwencjonalnej, jeśli zagrożone będzie istnienie rosyjskiego państwa“ – głosi doktryna wojenna z 2010 roku. Ten zapis się nie zmienił, jednak nagle teraz odczytywany jest on jako dążenie do nuklearnej wojny.
Putin jednak ograł wszystkich, to co najważniejsze pozostało bowiem niezauważone: najważniejszym założeniem nowej doktryny wojennej FR jest przygotowanie gruntu do zbliżającej się globalnej wojny o surowce energetyczne w Arktyce. W doktrynie ujęte to zostało lakonicznie: „Jednym z priorytetów sił zbrojnych powinna być ochrona narodowych interesów Rosyjskiej Federacji w Arktyce, co regulują stosowne dokumenty”. Chodzi o USA, Kanadę, Danię i Norwegię, czyli kraje, które, tak jak Rosja, mają udokumentowane prawa do arktycznych terytoriów.
Jak wynika z najnowszego raportu rosyjskich naukowców, arktyczny szelf kontynentalny zawiera około jednej czwartej wszystkich szelfowych złóż węglowodorów na świecie, w tym 87 mld baryłek ropy. Jest o co walczyć do tej walki trzeba się przygotować.
Zgodnie z załącznikami do doktryny, Kreml zbuduje w Arktyce sześć baz wojskowych z najnowocześniejszymi systemami naprowadzania radarowego, gdzie rozmieści brygady piechoty zmechanizowanej, wspierane przez poduszkowce i skutery śnieżne.
W pobliżu Murmańska nad Morzem Barentsa Kreml chce natomiast utworzyć stałe siły arktyczne, liczące 6 tys. żołnierzy a armia już rozpracowuje nowe systemy satelitarne nad biegunem północnym, nowe korytarze powietrzne nad Arktyką dla bombowców stratosferycznych oraz nowe rodzaje broni do walki w ekstremalnych warunkach pogodowych. Pierwsze jednostki tak zwanej białej armii (w specjalnych, białych mundurach maskujących) są szkolone w skrajnych warunkach pogodowych do walk w Arktyce – to przed ich obecnością w pobliżu swoich granic ostrzegają ostatnio władze Finlandii.
Największą sztuką jest jednak odwracanie uwagi, dlatego w nowej doktrynie wojennej Rosji tyle słów o potencjalnych zagrożeniach zewnętrznych i wewnętrznych, o konieczności ochrony interesów rosyjskich grup etnicznych poza granicami kraju, o niedopuszczalności jakiejkolwiek agresji (w tym cybernetycznej lub ideologicznej) zza najbliższych granic, przeciwdziałaniu planom budowy tarczy antyrakietowej, walce z terroryzmem, jądrowej równowadze na świecie jako głównym elemencie powstrzymującym itp. – wszystko po to, aby zatrzeć główne przesłanie dokumentu.
Koszty tego przesłania są jednak ogromne: mimo potężnego spadku wartości rubla i kryzysu finansowego, tegoroczny budżet obronny Rosji został zwiększony został o 25%, do niemal 100 mld dolarów. W tej sytuacji przypomina się stary, radziecki dowcip o alkoholiku, którego dzieci na wiadomość o podwyżce cen wódki cieszą się: „Tatusiu, tatusiu! To teraz będziesz mniej pił?”, i słyszą w odpowiedzi: „Nie! To wy będziecie mniej jeść”.