pelagia12
31.03.06, 15:59
Moja historia jest dluga ale postaram sie napisac w paru zdaniach.Moj problem
to matka,do tej pory tlumaczylam sobie,ze wlasciwie problemu nie ma.Ukrywalam
to skrzetnie przed calym swiatem i to mi sie nawet udawalo za wyjatkiem
osob,przed ktorymi rowniez narobila mi brudu.Ale nik nigdy nie pytal a ja nic
nie mowilam.Moj maz dzielnie to znosil bo zawsze go o to blagalam,a moje
dziecko niestety na to wszystko patrzylo.Nie wiem gdzie powinnam
zaklasyfikowac moja matke czy jako alkoholiczke,do tej pory wydawalo mi sie,ze
alkocholik to taka osoba,ktora pije codziennie lub dlugo i potem robi
przerwy.U nas bylo inaczej ona pila raz w tygodniu czasami raz w miesiacu a
czasami czesciej,problem jednak polegal na tym,ze po alkoholu dostawala bialej
goraczki i robila sie strasznie agresywna wlacznie z rekoczynami.Na poczatku
tlumaczylam to wszystkim czym sie tylko dalo,jej ciezkim zycie,tym ze ojciec
od nas odszedl itd.i ciagle bylam przy niej gotwa na wszystko.Po kazdej
awanturze wszystko wracalo do normy ona wyznawala skruche i tak do nastepnego
razu.Od 10 lat nie pracowala i nie miala rzadnego dochodu twierdzac,ze nie
moze znalesc pracy i ze nikt nie chce jej pomoc wiec pomagalam jej robilam
oplaty i dawalam pieniadze na zycie.Jednakze z uplywem czasu kiedy
zobaczylam,ze ona robi mi krzywde i mojemu dziecku zaczel narastac we mnie
bunt i agresja,zaczelam coraz czesciej na te awantury reagowac zloscia i mowic
jej o tym glosno.I wlasnie 2 tygodnie temu po kolejnej wielkiej awanturze
powiedzialam jej,ze nie chce jej wiecej widziec pod moim dache pod wplywem
alkoholu i jezeli to sie wydarzy ja jej do domu nie wpuszcze.Nie musialam
dlugo czekac to nic nie dalo i tak przyszla po raz kolejny i poraz kolejny pod
moimi oknami dala popis jakich malo i wtedy wszystko we mnie umarlo stracilam
cale serce do niej.Ale to nie koniec pojechala do mojej siostry,ktora he he
rowniez ma podobne problemy i nie wiem dlaczego ale zostalam opsypane
epitetami jakich malo przez osobe obca i nie znajaca tematu czyli narzeczonego
mojej siostr.I to wlasciwie postawil;o kropke nad I.Nastepnego dnia
powiedzialam im,ze nie chce ich wiecej widziec i miec z nimi jakiegokolwiek
kontaktu chce zamknac ten rozdzial swojego zycia i naprawic szkody jakie
wyrzadzilam mojemu dziecku i mezowi.przepraszam,ze tak chaotycznie ale nie da
sie tego opisac w paru zdaniach a gdzies musialam sie wygadac.Mysle ze na tym
forum spotkam sie ze zrozumieniem.Musze dodac,ze oczywiscie po raz kolejny
dopadlo mnie poczucie winy chce nad tym zapanowac bo przeciez wiem,ze to nie
moja wina ale to nie jest latwe.