Dodaj do ulubionych

Zaufanie.. a raczej jego brak...

20.04.06, 08:57
...jeśli to nasze myśli kształtują obraz rzeczywistości.. jeśli to dzięki
naszym przekonaniom i odczuciom kreujemy ścieżkę naszego życia.. jak w takim
razie zmienić fakt ciągłego trafiania podczas swojej drogi na ludzi, którzy
zawodzą, okłamują i wykorzystują..?
staram się jakoś na to wpływać i to zmieniac, ale nie bardzo mi jeszcze
wychodzi..
znacie może sposób na to, by tak zmienić swoje myślenie i podejście do
świata, by TAKICH ludzi omijać większym łukiem..?
a może to moje wyobrażanie o tych ludziach wystarczy zmienić??
bo wiecie, często jest tak, że spotyka mnie dokładnie to, czego się boję..
zawodzi mnie dokładnie ta osoba, i w taki sposób, w jaki własnie to przewidzę
poprzez swoje obawy i strach.
podam chociażby przykład próby utworzenia związku - jestem z kimś, cały czas
czuję lęk przed tym, że mnie okłamie... w końcu tak się rzeczywiście dzieje,
że zaczyna mnie okłamywać.. chociaż jak się nad tym dłużej zastanawiam
dochodzę do wniosku, że to może jedynie moje odczucia..?
jeśli zrozumieliście o co mi chodzi, wypowiedzcie się, proszę smile

pozdrawiam
Obserwuj wątek
    • johannah1 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 09:15
      Masz dowód na to, ze to Ty ksztaltujesz swoja rzeczywistośc. Jestes
      szczęsciarą. Nie zartuję. Ci ludzi pojawili sie na Twoje drodze po to, by Ci to
      uswiadomic.
      A jak to zmienic? Uwierzyc w siebie. Pokochac siebie. Ale moze wystarczy
      jeszcze prosciej - byc swiadomym potęgi własnych mysli. Widzisz to?
      Jestes na bardzo dobrej drodze. Nawet Ci zazdroszczę.
      A.
      • motyvvacja Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 09:33
        Typowy przyklad zyciowej lekcji.smilea ze zauwarzony,to juz prawie zdalas
        egzamin,jeszcze troszke techniki trzeba praktykowac i bedzie wpoczkosmile
        Technika pozytywnego myslenia-i nie dac sie wciagac gierka strachu.Gdy
        przyjdzie mysl -ze ktos cie chce oklamac.Powiedz sobie w glowie -MYSLE-
        Przynajmniej nie zapanuje nad toba strach.Nie poddawaj sie takim mysla,sledz je.

        I uwierz mi ze nie wszyscy klamia,a jak klamia...to co?... niech klamia,i co z
        tego?...Ty nie klamiesz prawda?
        Boisz sie klamstw,ktos inny jest uzalezniony od uczuc,i gdy go wir milosci
        wciaga zapomina o sobie biegnac na przod.Zycie bedzie go tak dlugo uczylo ,az
        sie ocknie i zauwarzy ze on tez istnieje w relacji.Wtedy zacznie sie znajdywac
        w zwiazku,szanowac swoje zdanie,asertywnie podchodzic do sytuacji,i kochac
        siebie samego jak i tez blizniego swegosmileAle zeby dorosnac do zdrowego zwiazku -
        po chorobach i wychowaniu mamusi,nie jednego kopa doswiadczymy i wylanych lez.
        • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 09:54
          tez tak myśle że to co myśle --dzieje się
          przykre doświadczenia--najlepsze lekcje
          inni lustrem dla nas
          myśli-> słowa ->czyny->przyzwyczajenia->natura
          rodzaj moich myśli przyciąga ten sam rodzaj myśli zewsząd
          czasem coś z kimś trzeba przerobić
          to co nam sie przytrafia sami wywołaliśmy w przeszłości
          brak zaufania-ostrożność tak ale nie brak nadziei i wiary
          im więcej strachu tym mniej miłości, strach złym doradcą....---łatwo się mówi...
          kolejne razy buduje wiare w siebie i w innych, we wszystko, przecież nikt i nic
          nie może mnie pozbawić siły i wiary jak ja sama...czy ja to ubrałam czy
          wsadziłam do środka
          pozdrawiam was ufam wierzę w was...
      • czakra_serca do johannah1 :) 20.04.06, 10:34
        uwierzę w siebie, pokocham siebie.. i jaki może być tego efekt..? ci ludzie
        znikną z mego życia, czy zaczną się inaczej zachowywać..?

        i jeszcze jedno... bo rzeczywiście zauważam to, co się dzieje, i to, że mam
        wpływ poprzez swoje myśli na kształt mojego życia.. bo nie dzieją się jedynie
        te "złe" rzeczy, ale również te pozytywne, które sobie wykreuję... z tym
        zaufaniem mam jednak kłopot.. bo za każdym razem jak pojawia się myśl: "on mnie
        oszukuje" zauwazam ją, czuję, widzę i staram sie zaakceptować.. ale nie
        potrafię zrobić nic, co ją zmieni..
        bo tak naprawdę nie zawsze mam dowody na to, że moje myśli i strach były
        słuszne... czasami sama się ich doszukuję.. po co? żeby udowodnić, że "miałam
        rację"? wolałabym umieć te "negatywne" myśli zmienić tak, by zmieniło się
        równiez moje postrzeganie świata i ludzi.. oraz moje życie...
        • motyvvacja Re: do johannah1 :) 20.04.06, 10:55
          z negatywimem mozesz sie bawic interpretacja,i zamiast posymizmu moze sie
          pojawic optymizm.Co nie znaczy ze wyeleminujesz swoj negatywizm,mozesz go
          zamieniac na druga strone(monety).ALe on bedzie twoja czescia skladowa.
          On juz tam jest i nic nie poradzisz.Nie daj sie ponosic mysla negatywnym-
          przypominaj sobie o Mysleniu-za kazdym razem jak sie pojawia.Lub interpretuj je
          slodko.Nic innego nie zrobisz
        • motyvvacja Re: do johannah1 :) 20.04.06, 10:59
          zaufaniem mam jednak kłopot.. bo za każdym razem jak pojawia się myśl: "on mnie
          oszukuje" zauwazam ją, czuję, widzę i staram sie zaakceptować.. ale nie
          potrafię zrobić nic, co ją zmieni..

          Jesli sie nie myle,prubujesz ja zmienic,a zmienic ja moze jedynie
          interpretacja.Czasem zostaje ona jako (podmysl).Wtedy akceptuj.
          JEsli natomiast zmiana jest zbyt uporczywa moze zamienic sie w walke ,a jesli
          zamienia sie w walke STAJESZ z mysla,I w niej tkwisz.
          Zastanow sie czy akceptujesz te zle mysli z pelnym wyrozumieniem do siebie
          samej.Czy z nimi walczysz.To wazne
          • czakra_serca do motywacji 20.04.06, 11:18
            sądzę, że to jest tak, iż w momencie jak zauważam negatywną myśl, staram się ją
            zaakceptować, ale wkurzam sie, że się pojawiła, bo wiem już (na podstawie
            wczesniejszych doświadczeń), że sytuacja, o której pomyślałam, albo w jaki
            sposób ją zinterpretowałam, sprawdzi się dokładnie w takim kształcie, w jakim
            mi sie "ukazała".. i to jest chyba całe sedno sprawy, bo rzeczywiscie w tym
            momencie dochodzi do walki.. może nie zupełnie "otwartej", ale niejaki
            rodzaj "buntu" i złości się wtedy we mnie pojawia, co chyba potęguje jeszcze
            bardziej pojawiającą się negatywną myśl...
            • motyvvacja Re: do motywacji 20.04.06, 11:39
              sądzę, że to jest tak, iż w momencie jak zauważam negatywną myśl, staram się ją
              >
              > zaakceptować, ale wkurzam sie, że się pojawiła, bo wiem już (na podstawie
              > wczesniejszych doświadczeń), że sytuacja, o której pomyślałam, albo w jaki
              > sposób ją zinterpretowałam, sprawdzi się dokładnie w takim kształcie, w jakim
              > mi sie "ukazała"..


              Wkurzasz sie ze sie pojawila,czyli jawnie jej nie akceptujesz.Podsycasz ja
              wiara ,jak wiesz ze wiara jest jednym z najbardziej silnych motywacyjnych
              srodkow-przyciagania.Wiara czyni cuda.Wiara i wizualizacja-to- to co dzieje sie
              w twojej glowie.Dlatego zle rzeczy sie spelniaja.
              Zacznij moze od afirmacji.Poszperaj ,a napewno cos znajdziesz do swojej
              sytuacji.Moze agnitum ci napisze jak dokladnie powinna brzmiec afirmacja tego
              typu.

              Na podstawie wczesniejszych zlych doswiadczen-masz na mysli.Czyli na podstawie
              leku-ktory nie jest dobrym doradca.Robisz tak jak wszyscy.To normalne.
              Dlatego krecisz sie wkolko w tych samych doswiadczeniach,i nie wychodzisz poza
              ich okrag.Wyciagaj nauke z doswiadczen,nie podsycaj ich wiara.Zasilasz je w ten
              sposob.

              ale niejaki
              > rodzaj "buntu" i złości się wtedy we mnie pojawia, co chyba potęguje jeszcze
              > bardziej pojawiającą się negatywną myśl...


              Pierw sobie wizualizujesz zdarzenia-podsycasz je wiara,a potem sama sie na
              siebie zloscisz i buntujesz ze sie sprawdzaja.
              Make up u mindsmile musisz wiedziec co chceszsmile)

              wizualizuj sobie dobro,uczciwosc w roznych sytuacjach,milosc,spelnienie.Wiare w
              ludzi.
            • mskaiq Re: do motywacji 20.04.06, 11:51
              Mysle ze nie sposob uniknac ludzi ktorzy zawodza, oklamuja, wykorzystuja.
              Ludzie to robia ze strachu, podobnie jak Ty wywolujesz w Sobie lek przed
              spotkaniem z takimi ludzmi. To co robisz moze prowadzic do izolacji bo kazdy
              czlowiek moze Cie oklamac, zawiesc czy wykorzystac.
              Jesli chodzi o negatywne mysli to jesli dostrzegasz je to ignoruj. Twoja zlosc
              wzmacnia te neagtywne mysli.
              • czakra_serca Re: do motywacji 20.04.06, 11:58
                wiem, że moja złość wzmacnia te myśli, ale własnie nie wiem, co robić, poza
                ignorancją, o której wspominasz, aby rzeczywiscie nie zwracać uwagi lub nie
                wywoływac takich myśli.
                oczywiście nie jest tak, że spotykam na swojej drodze tylko ludzi, którzy mnie
                okłamują.. nie.. sytuacja tyczy sie jedynie mężczyzn, z którymi chcę stworzyć
                związek... i - tak jak wspominałam wcześniej - nie zawsze znajduję
                potwierdzenie tych swoich myśli.. a jeśli je w końcu znajde, to często te
                potwierdzenia są chyba też troszkę nagięte przez MOJE POSTRZEGANIE stytuacji...

                głównie zależy mi na tym, by nie mieć takiego podejścia do ludzi, z którymi
                chcę stworzyć związek.. wiem, że problem tkwi w moim patrzeniu i odczuwaniu
                wszystkiego...
                teraz też próbuję stworzyć związek i właśnie przez mój brak zaufania,
                podejrzenia i negatywne myśli wszystko zaczyna się psuć... nie chcę rezygnować
                ze związku, bo nie o to w tym przecież chodzi (a jak dotąd właśnie tak robiłam,
                rezygnowałam)..
                • i33 Re: do motywacji 20.04.06, 12:47
                  miałam nie włączać och...
                  Czakra - może i ja coś o sobie dołączę...
                  nieraz sparzyłam się, 2 małżeństwa [ prawie] na boku, nieudane, wyłam o miłość,
                  zastanawiałam się co ze mna nie tak, szukałam przyczyny poza, nie w sobie---jak
                  pisałam wcześniej jest tak czasami że musimy coś i więcej jak coś odrobić, jak
                  nie to nauczyć się kochać wybaczać sobie i innym, nauczać się kochać siebie i
                  innych. Trzymanie żali urazów jakie by były nie pomaga zatrzymuje w rozwoju
                  nauki kochania, nie znaczy to by nie być bacznym, zachować lekcje na póżniej.
                  Im częściej dostajesz łupnia, a zastanawiasz się nad swoim rozwojem--to wiedz
                  że życie wymaga od Ciebie nie byle jakiego kochania, może uczysz się już w
                  wyższej klasie, wychodzisz z podstawówki....co do mnie, strach i lęki były mi
                  za pan brat---wyrzucam je z całej siły---po co bać się o przyszłość
                  czegokolwiek związku czy innych...--po prostu kochać co się da jak się da ile
                  się da, nie umiesz wyrzucać to napełniaj się samo będzie odchodzić---miłością
                  bezpieczeństwem...masz przerobić ten punkt w życiu to przerabiaj--nie
                  zastanawiaj się nad nim za długo tylko działaj----uwierz mi każdy dzień w
                  strachu i obawach jest dniem bez powietrza bez słońca
                  poznałam kogoś --jest 150 przeciw 10 za---odrzucam analizę i niepewność, mózg
                  pracuje---a serce rwie się do uczucia---nie będę go zamykać z żadnego powodu--
                  choćbym spotykała oszusta co 5 min.--wzmacniaj dobre uczucia nie przystawaj nad
                  budzącymi lęk....to skubaniec który nie pozwala nam na spontaniczność,
                  bezgraniczną dziecięcą ufność, torpeduje podwalinę poczucia bezpieczeństwa,
                  pozbawia radości życia---i zabiera te cenne chwile kochania, bycia ze sobą
                  nie "na sztywno", wybaczania--nie ma idealnych związków bez zgrzytów.Pozwól
                  Twojemu związkowi być w pełni, nie tłamś go, nie wyrokuj na starcie...Daj się
                  unosić uczuciu--tu i teraz, póżniej pomyślisz co robić pózniej---ciesz się teraz
                  ja tez dam uczuciu szansę i jemu też a co będzie---to pomyśle pózniej
                  jesteś przecież CZAKRĄ SERCA--sama siebie tak nazwałaś, coś w tym jest
                  nie zamykaj jej---otwórz na oscież
                  • czakra_serca Re: do motywacji 20.04.06, 12:53
                    wszystko rozumiem... tego chcę, o czym napisałaś.. ale wtedy pojawia się ten
                    straszliwy głos: "a co jesli i tym razem się nie uda? a co jeśli i tym razem
                    dam się wykorzystać?"... nie chcę tak myśleć... nie chcę się tego bać...
                    • i33 Re: do motywacji 20.04.06, 13:14
                      to zastąp te pojawiające się myśli innymi---kubełek ze śmieciami się odzywa,
                      wyrzuć obmywaj go tak długo aż przestanie [wybacz że takie porównanie, ja do
                      siebie też tak] sróbuj wymyślaj mu pytania do tego mom. az coraz bardziej
                      zgaśnie---zarzewia ognia trudno ugasić jak ciągle życie i ludzie je podpalają---
                      ale lasy nadal są...żartuj ze sobą, ogrzewaj czakrę, przytulaj ją uspakajaj...
                      ja sobie mówię---chcesz kochać i być kochaną mocno przez jakiś czas i potem
                      MOŻE pocierpieć czy wogóle nie próbować, nie narażać się na niepow. cierpienie--
                      ryzyko może być nie musi---jakie będzie to życie, brrr, czy wogóle będzie to
                      życie-----ja mówię CHCĘ TAK DO KOŃCA ŻYCIA próbować ryzykować, skakać z mostu,
                      lecieć na lotni,kochać drania, może okaże się że nie jest taki zły...
                      polecam też Aniołów do pomocy uzdrowienia związków...
                      pozdrowionka Iza
                      • czakra_serca Re: do motywacji 20.04.06, 13:51
                        narazie dziękuję Wam ślicznie za pomoc.. teraz uciekam do pracy, ale proszę o
                        jeszcze smile

                        pozdrawiam serdecznie..

                        asia
                        • i33 Re: do motywacji 20.04.06, 14:02
                          i wzajemnie, zgłoszę się do Ciebie jak bedę miała pożar, tzn doła itp
            • mrall Re: do motywacji 20.04.06, 16:10
              > sądzę, że to jest tak, iż w momencie jak zauważam negatywną myśl, staram się
              > ją zaakceptować,

              Slusznie.
              W tym momencie mozna powolac do zycia mysl przeciwna, pozytywna, budujaca i na
              niej sie skoncentrowac. Zawsze mozna taka stworzyc.
              Kilka glebokich oddechow jest wielce pomocne w takich momentach.

              > ale wkurzam sie, że się pojawiła,

              Nieslusznie. Jesli nie mozesz tego opanowac, to sila woli pusc to wkurzenie w
              sina dal, niech przeleci, jak sie pojawilo, niech odleci. Karz mu to zrobic.
              Echhhch, wkurzenie ty moje milusie... nakurzylos ty tu cosik wiec odplyn
              zgrabna zabka w dal...kryta zabka mowie...no, no, no i tak kocham cie...
              Kilka glebokich oddechow jest wielce pomocne w takich momentach.

              > bo wiem już (na podstawie
              > wczesniejszych doświadczeń), że sytuacja, o której pomyślałam, albo w jaki
              > sposób ją zinterpretowałam, sprawdzi się dokładnie w takim kształcie, w jakim
              > mi sie "ukazała"..

              Co sie stanie, gdy koncowym stadium powyzszych operacji bedzie mysl przeciwna
              do 'negatywnej'? Dokladnie to, co powyzej napisalas, prawdaz?
              • i33 Re: do motywacji 20.04.06, 16:49
                ...zgrabna żabka, kryta żabka?-><
                Mrall gdzie Ty się zakotwiczasz w Gdańsku?
                • mrall Re: do motywacji 20.04.06, 16:57
                  > ...zgrabna żabka, kryta żabka?-><

                  wink

                  > Mrall gdzie Ty się zakotwiczasz w Gdańsku?

                  Wrzeszcz, ale jestem mobilny, wiec nie krzycz.
                  LOL.
    • nadia338 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 14:43
      znasz odpowiedzi na te pytania, sama je napisalas, wydaje mi sie, ze wlasnie
      bojac sie czegos, dokladnie to nam sie przytrafi, aby nas czegos nauczyc, bedzie
      sie tak dzialo tak dlugo, az w koncu zrozumiesz i zmienisz swoj stosunek.

      podobno jak sie wyzwolimy ze strachu przed czyms, ten strach nigdy wiecej juz
      nie wraca, jak sie raz nauczymy, nie musimy wiecej przerabiac takiej samej
      lekcji. to pocieszajace moim zdaniem! w moim przypadku jest tak, ze czesto mi
      sie wydaje, ze juz przerobilam dana lekcje, ale jak przyjdzie co do czego, to
      popelniam dokladnie taki sam blad..
    • mskaiq Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 15:46
      Mysle ze to juz bardzo wiele ze nie chcesz rezygnowac, reszte mozesz zmienic.
      Brak zaufania i podejrzenia biora sie ze strachu. Przede wszystkim nie ukladaj
      scenariuszy, ze to moglo byc tak albo inaczej. Po prostu musisz wierzyc,
      uczucia podejrzenia nie trwaja dlugo, kiedy sie pojawia nie mozna im ulec.
      Trzeba poczekac te pare minut, jesli wytrzymasz to unikniesz powiedzenia czegos
      co moze zniszczyc Twoj zwiazek.
      • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 21:26
        znalazłam notatki dot. lęku z czasów zmagania:

        W B iblii ok 300 razy echem napisane jest "nie lękajciesię"....
        Mamy w swym reku klucz otwierajacy nam wyjście ze swego więzienia lęków. To
        często nasza wina, że w nim tkwimy ,chociaż trzeba wysiłku i życzliwości ludzi
        i swego, by przekrecić kluczem....
        Wżyciu istnieją dwie siły motywujące- lęk i nadzieja, z tym że lęk spowalnia
        rozwój, jak pętla na szyi zaciska się, gdy zrobimy nieodpowiedni
        krok...Nadzieja niesie przesłanie o możliwościach, zmianach, odciąga od złych
        doświadczeń, jak magnes ciągnie nas do celu.Ludzie którym lęk najbardziej dał
        się we znaki wykształcili w sobie zachowania, które podsycają ich obawy. Im
        bardziej ulegasz swoim lękom tym one są silniejsze.Czy mówisz np:-nie potrafię,
        to jest problem,nigdy nie,to okropne, powinienem,, a co będzie gdy,co
        pocznę....słowa wzmacniające lęk.Zastąp---"to jest problem" na " to jest
        wyzwanie, okazja by się czegoś nauczyć".......Nigdy nie- to stagnacja rozwoju
        osobowego, kapitulacja przed lękiem.
        Wiedzcie że to co wystawia waszą wiarę na próbę rodzi w was
        wytrwałość.Przeciwności traktuj z otwartością i ochotą, traktuj jak
        przygodę.Wszyscy mamy potrzebę sprawowania kontroli nad własnym życiem- rodzi
        się lęk przed utratą --decyzja z własnej woli nawet ryzyko--to kontrola---
        wolność, w lęku niewola.
        TAK- ŻYCIU NIE -LĘKOWI
        wSZYSTKO MOGĘ W tYM KTÓRY MNIE UMACNIA....
        • mrall Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 00:05
          > W B iblii ok 300 razy echem napisane jest "nie lękajcie się"....

          W Biblii Tysiaclecia - 15 razy; w tym 1 raz w NT.
          • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 07:06
            a dlaczego korzystasz z B Tysiąclecia?
            nie sprawdzałam, no i zapomniałam dopisać < w tekście, zresztą ja tam chce w to
            wierzyć!
            Wstrętny Ropuch z Ciebie!
            a dlaczego mnie nie kochasz?
            • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 08:01
              miałeś wczoraj imieniny?
              • mrall Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 11:05
                > miałeś wczoraj imieniny?

                Nie.
                • i33 Re:negacja 21.04.06, 12:59
                  ...to cały Ty
                  • mrall Re:negacja 23.04.06, 12:12
                    > ...to cały Ty

                    Tylko kawalek...wink
                    Jestem lipcowy Czes.
    • johannah1 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 20.04.06, 23:18
      Nie było mnie cały dzień, przepraszam, i teraz garśc moich refleksji.
      Powinnas troche głębiej pogrzebac i sprawdzic, co daje Ci to, ze ludzie Cie
      oszukują. Dlaczego mężczyżni Cie oszukują. Moze po prostu kryje sie tu strach
      przed nimi? Moze nie chcesz zwiazku i takie "oszustwo" jest dla Ciebie dobrym
      pretekstem do zerwania? Moze zaden z nich tak nap[rawde nie podobal Ci sie? Daj
      sobie czas na zbadanie tego Moze korzenie Twojej niecheci do tych przemilych
      istot tkwia w Twoim dzieciństwie? Cokolwiek by to bylo, sprobuj zobaczyc
      facetow w dobrym swietle...Bo Oni sa sympatyczni, przemili, uroczy,
      slodcy...Widzisz, ja tez mam problem z zaufaniem. Najfajniejsze uklady i
      przyjażnie potrafiłam rozpieprzyc. Ale tej przyjażni,czy zwiazku, ktory mam
      teraz, nigdy nie rozwalę. Bo jest on szczególny - jak w soczewce widze w nim
      wszystkie moje problemy, kompleksy, grzechy... Moj Przyjaciel-Nauczyciel. Raz
      widzialam w Nim diabla, raz Aniola...A to wszystko bylam ja i moje projekcje.
      O! Ważna myśl! A Ty, czy Ty...zawsze jestes szczera i prawdomowna? No? Bo ja
      uswiadomilam sobie, ze najbardziej lekamy sie zla, ktore jest w nas.Mowie to na
      wlasnym, znowu, przykladzie.
      Pozdrawiam, A.
    • czakra_serca Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 00:23
      dziękuję Wam raz jeszcze za wyczerpujące wskazówki.. zobaczymy, jak to wszystko
      będzie się toczyło.. z miłą chęcią przeczytam jeszcze więcej, bo bądź co bądź,
      problem dla mnie trudny.. (chyba nie powinnam mówić trudny, a możliwy do
      rozwiązania)..

      tak jak napisała johanna - zastanowię się rzeczywiście nad tym wszystkim
      (zresztą powiem Wam, że nic innego nie czunię od jakiegoś czasu).. kiedy
      pojawia się ów strach, zatrzmuję się i pytam siebie: dlaczego teraz..? co chce
      mi przez to pokazać..? nie umiem jednak odnaleźć odpowiedzi.. to znaczy
      inaczej - to wielu doszłam i prawda jest taka, że mają swoje początki właśnie w
      dzieciństwie.. więc teraz zalezy mi na jednym, skoro wiem, skąd to wszystko sie
      wzięło, a myślę, że wiem, pora to zmienić, zacząc nad tym pracowac.. i tu się
      włąsnie pojawia problem..

      a problem chyba jest wielki.. bo czasami aż mnie trzęsie, jak ponownie odkryję,
      że mój partner nie był ze mną szczery, albo zrobił coś, co powoduje utratę
      zaufania....
      • motyvvacja Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 02:31
        a problem chyba jest wielki.. bo czasami aż mnie trzęsie, jak ponownie odkryję,
        >
        > że mój partner nie był ze mną szczery, albo zrobił coś, co powoduje utratę
        > zaufania....

        Moze to tez wygladac tak,ze dokopujesz sie ,tak daleko az .....O!!! znalazlam!!!
        Oklamales mnie!!! Jak mogles!!!! TY oszuscie!!!,zawiodles moje zaufanie!!!

        Wiesz... ludzie nie sa doskonali,nie sa perfekt.Sami tacy nie jestesmy.
        Moze poprostu za duzo wymagasz.Jak wymagano od ciebie w dziecinstwie
        prawdomowienia-Moze straszono brakiem zaufania jak ci sie zdarzylo oklamac
        bedac dzieciakiem...
        Kazdy czlowiek jest inny-nie szukaj podobnych sobie.

        Wiesz piszac to przypomina mi sie swoj wlasny(niedawny zreszta) stosunek do
        facetow.Mnie prawde mowiac nie nauczono kochac,jezeli to w jaki sposob moja
        mama kochala ojca mialo byc dla mnie przykladem.To nie dziwi nic ze mialam
        problemy.
        Dosc dlugo bylam uzalezniona,manipulowalam,a przedewszystkim zatracalam siebie.
        Nie liczylam sie dla siebie-zapominajac ze istnieje.
        Asertywnosci za grosz-mnie nie bylo.ALe z drugiej strony potrafilam kopa
        dac,skrzywdzic i odejsc.Bo wydawalo mi sie ze to ja jestem krzywdzona.
        Lekcje toczyly sie kilka dlugich lat.Powtarzaly sie(mimo ze faceci sie
        zmieniali).
        Lekcje ktore dostawalam mowily jasno i wyraznie,naucz sie kochac sama siebie,a
        reszta to tylko bonus.
        Latwo sie mowi a trudno robi w zyciu.Bo co mozna zrobic w ciemnosciach-co to
        znaczy kochac wogole,jak sie kocha?Jak powinno sie kochac.
        Pierwszym stopniem do milosci wlasnej,jest zblizenie sie do siebie.Poznanie
        sie,dawanie sobie czasu,akceptowanie,medytacja.O cialo mozna cale zycie
        dbac,ale jak sie zapomina o duszy (o wnetrzu) To ten problem sie uzewnetrznia.
        Patrzymy na swiat poprzez nasze wnetrze.WIec logiczne jest ze co widzimy na
        zewnatrz-przechodzi przez naszego wenwetrznego cenzora(dobre -zle).No i checa
        sie zaczyna.

        Dluga praca nas czeka-bo w srodku nas jest naprawde ciekawy czlowiek warty
        poznania i odkrycia.Potrzeba cierpliwosci,wyrozumienia,akceptacji,obserwacji,i
        wlaczonej swiadomosci 24/na dobe.Obserwacji mysli ,a po nich przyplywu emocji.

        Uczenie sie siebie jest ciekawe i wiele razy zadziwiajace.
        Po blizszym poznaniu siebie ,zaczynasz sobie ufac,nabierasz pewnosci siebie i
        swoich reakcji.Dzialasz na wlasna reke-nikt nie jest w stanie ci nic juz
        nazucic,bo ty juz przerobilas ta lekcje.Gdy wszystkie plusy zaczynaja na siebie
        nakladac.Zaczynasz kochac to jaka jestes,bo zauwarzasz ze nie ma nic,Nic co
        chciala bys zmienic.Ze jestes perfekt-wlasnie taka jaka jestes
        ALe dopiero teraz to dostrzeglassmile

        pozdrawiam
        • czakra_serca Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 06:38
          wiesz... masz dużo racji.. bo jest rzeczywiście tak, jak piszesz.. ja wiem, że
          wymagam wiele, wiem też, że czasami doszukuję się dziwnych rzeczy w sumie nie
          wiedząc po co, co mi to da... i wiem równiez, że wazna jest zmiana mojego
          nastawienia, a nie zmiana drugiego człowieka (a jeszcze niedawno sądziłam
          inaczej, że to ktoś powinien zmienić się dla mnie).. teraz, jeśli coś mi
          przeszkadza, szukam powodu w sobie, bo ode mnie i mojego nastawienia i
          postrzegania świata zależy to, jakim ten świat będzie.. dlatego tak ważne stały
          sie dla mnie relacje z innymi ludźmi, z mężczyznami... kiedyś wyglądało to tak,
          że jak przychodził jakiś kryzys w związku to po prostu zaczynałam "dawać
          jeszcze więcej z siebie" sądząc, że to pomoże.. teraz zaczynam sie zastanawiać
          co jest takiego we mnie (i dlaczego), że pojawiają się "negatywne" emocje..
          gdzie tkwi przyczyna.. i co zrobić, by zmienić swój pogląd i swoje odczuwanie
          danej rzeczy...
          narazie chyba kręcę się wkółko... ale najwodiczniej jest w tym jakis ukryty
          cel...
          • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 08:24
            próbowałaś rozmowy ze sobą na kartce---z jednej strony piszesz te lęki obawy
            nieprz. uczucia ciągle powtarzane zwroty których już nie chcesz,,z drugiej
            możesz pytać się skąd to mam czy to moje, albo negowanie zastepowanie nowymi
            zwrotami---np: a co będzie jak mi sie nie uda---ufam że to co się dzieje jest
            dobre dla mnie, przyszłość ma dla mnie przygotowane cudowne chwile przeżyte z
            moim partnerem, jestem bezpieczna, z nadzieją patrze w przyszłość.....
            gdzieś tam wcześniej jest dekret miłości, czytałaś? na tym forum
            • czakra_serca Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 08:49
              tak, często próbowałam tak ze sobą rozmawiać.. i udało mi się dojść do wielu
              wniosków i znaleźć wytłumaczenie dla pewnych moich zachowań.... niestety wciąż
              nie jest to chyba jeszcze całkowite rozwiązanie..

              johannah napisała wcześniej, że może to wszystko dzieje sie dlatego, że tak
              naprawdę nie chcę tego związku.. powiem szczerze, że też się nad tym
              zastanawiam... bo rzeczywiście jest wiele kwestii, które mnie drażnią (jej i
              teraz przychodzi mi na myśl projekcja i "ideologia" lustra - że patrząc na
              ludzi, widzimy tak naprawdę swoje oblicze) i może rzeczywiście szukam jakiegoś
              RACJONALNEGO powodu dla zerwania związku... tylko, co wtedy z uczuciem..?
              zawsze to ono brało górę... teraz bardziej już wnioskuję i analizuję.. a nie
              chcę tak...
              a może teraz po prostu wielu kwestii jestem bardziej świadoma, i dlatego wydaje
              mi się, że widze więcej niż wcześniej..?

              a dekret miłości czytałam.. wieeele razy.. podtrzymuje na duchu i dodaje wiary..
              • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 09:43
                no to jesteś na dobrej drodze, może faktycznie "to nie to, ten, czy nie tak"
                specjalnie tak ogródkowo mówię żeby nie sprowadzać Ciebie na tory---to nie
                miłość, wyd mi się że --cierpliwości- z tego co mówisz wiesz co z Tobą się
                dzieje, analizujesz, mądra główka z Ciebie i czułe serduszko, spokojnie ,jestem
                pewna że dasz sobie świetnie radę--nie bądż tylko ciągle na falach" mózgu"
                pociesz się trochę życiem odpocznij też od analizy ---"zmęczenie też może być
                miksturą rozpaczy i lęków", odpocznij od tego wałkowania problemów--ODDYCHANIE,
                powietrze, sport, przy ciągłym napięciu zaciskasz wszelkie przepływy i odpływy
                więc ani rozumowanie ani czucie nie jest wtedy na 100 %...wykorzystaj wiosnę na
                poprawienie swojego radosnego dziecka w sobie...ja tez staram się tak robić
              • allija Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 21.04.06, 14:41
                Osobiscie uważam, ze najlepiej jest przepracować problem, nie tylko ten, za
                pomocą afirmacji i to pisanych, z kolumna reakcji. Jak dla mnie jest to jedyny
                skuteczny sposób na zmiane swoich przekonań, zachowań czy zachowan innych wobec
                mnie. Jak to robic jest doskonale opisane w wątku o afirmacjach. Jest przy tym
                dużo pracy dlatego może nie od parady pisanie afirmacji nazywane jest
                przepracowywaniem problemu. Jednak o ile w przypadku myśli i słów mówionych
                wszystko gdzieś nieodwracalnie ulatuje i nie masz nad tym żadnej kontroli, o
                tyle w przypadku słowa pisanego wszystko masz na papierze, widzisz swoje
                postępy /lub nie/, mozesz korygować, zmieniać, tak aby najskuteczniej "wziąć
                byka za rogi".
                W przypadku zadawnionych problemów pisanie może trwać nawet lata /chociaz
                reakcje na afirmacje pojawiaja się dużo wcześniej/ ale metoda jest na pewno
                skuteczna.
                Jeśli od razu zaprzeczysz, nawet nie próbując, to wiedz, ze jest to kolejny
                wybieg twojej podswiadomosci żeby nie rozstawac się ze swoimi /fałszywymi/
                przekonaniami, ktore tak lubi. Ale to ty tu decydujesz, nie ona.
    • czakra_serca Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 28.04.06, 09:28
      wiecie co, staram się nad tym wszystkim pracować,często właśnie zgodnie z
      danymi przez Was wskazówkami (zaczęłam tę pracę już jakiś czas temu), ale
      niestety sytuacje, w których przejawia się mój brak zaufania, pojawiają się
      coraz częściej..
      często, nie znając do końca faktów, sama dopowiadam sobie w myślach
      wytłumaczenie pewnych spraw... co niestety okazuje się później poprawnym
      tłumaczeniem.. ale wychodzi ode mnie..

      już sama nie wiem, co z tym robić...

      buziaki
      • i33 Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 28.04.06, 10:54
        Wytrwałości Czakro...nie upadaj na duchu...

      • mrall Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 05.05.06, 15:12
        > często, nie znając do końca faktów, sama dopowiadam sobie w myślach
        > wytłumaczenie pewnych spraw... co niestety okazuje się później poprawnym
        > tłumaczeniem.. ale wychodzi ode mnie..
        >
        > już sama nie wiem, co z tym robić...

        To jest jakas forma jasnowidztwa.
        Moze warto porozwijac toto...
        • czakra_serca Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 07.05.06, 00:29
          wolałabym nie tłumaczyć tego jako jasnowidztwo... chociaż.. były dwie rzeczy w
          moim życiu, które mi sie wyśniły i sprawdziły co do najmniejszego
          szczegółu... smile

          pozdrawiam
          • mrall Re: Zaufanie.. a raczej jego brak... 07.05.06, 00:53
            No to moze prekognicja...wink
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka