martola80
29.05.09, 09:28
Budzi sie we mnie powoli Duch Wojownika. Do tej pory byłam osobą uległą i w
ostateczności, jesli byłam pod presją, aby zrobić coś, co mi bardzo nie
odpowiada, robiłam to i czułam sie jak ofiara "złych ludzi".
Życie harmonijne kojarzyła mi się z sielanką, a każde zadanie był wysiłkiem,
bo ja to powinnam "leżeć na kanapie i pachnieć".
Ale miałam swoje ideały.
I teraz muszę nauczyć się o nie walczyć.
Niestety z moimi rodzicami, którzy na tyle nie akceptują mjego chłopaka, że
wyrażają się o nim z pogardą i lekceważąco nawet przy mnie-co dla mniejest nie
do przyjęcia.
Sytuacja jest trudna.
Ale postanowiłam nei chowac głowy w piasek.
Musze im pokazac, że to jest Ktoś Ważny. Że on Istnieje.Że muszą to do
wiadomości a nei traktować go jak mój nieodpowiedzialny wybryk, który trzeba
zlekceważyć.
Czy wyobrażacie sobie aż taką niechęc do człowieka? ZA to , że jest
neiwykształcony, chory na schizofrenie i jest rencistą? Czy potraficie
zrozumieć moich rodziców?
Obudził się we mnie duch walki.
Zaczynam rozumieć, że w życiu trzeba umieć walczyć o siebie.
Nie mówie tu a jakimś wyścigu szczórw, ale o prawdziwej walce o swoje ideały i
przekonania, o prawo do własnej drogi.
Zrzucam skóre kotki salonowej.
Budzi się we mnie lwica.
Uczucie jest cudowne, magiczne, wielkie.
O co wlaczycie w życiu, czy walczyliście?
Czy macie Ducha Wojownika?
Jak sie zapatrujecie na ten temat?
pozdrawiam