Dodaj do ulubionych

Zaraz coś mnie trafi...

06.11.09, 12:04
Stronę MM czytam tylko i wyłącznie dla masochistycznej przyjemności, ale tym
razem poziom zadufania, hipokryzji, ego i moralizatorstwa przeszedł moje
najśmielsze oczekiwania. Spójrzcie sami zresztą na tłumaczenia autorki,
dlaczego nie pisze o zwierzętach.
Obserwuj wątek
    • dakota77 Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 12:30
      Zwierzatka zapewnemaja osobowosc? Moje koty zostaly wlasnie
      obrazone. One na pewno maja osobowosc, kazdy inna i wyraznie
      zaznaczona. Do tego znakomicie potrafia sie z nami porozumiewac. No ale
      zeby takie rzeczy wiedziec, trzeba zwierzeta znac i lubic, a MM wlasnie
      udowodnila, ze ich nie lubi.
      Wkurzajacy tekst.
      • iwoniaw Ciekawe, kto z postulujących zwierzęta 06.11.09, 12:47
        w Jeżycjadzie miał na myśli sceny z gadającymi psami i kotami tak swoją
        drogą? Albo, na ten przykład, narrację z perspektywy psa czy rybek?

        No, jako czytelniczka, na którą autorka spogląda, jak sama twierdzi, z
        uśmieszkiem, czuję się - no cóż, niezachęcona, powiedzmy eufemistycznie.
        Uśmieszek, jak pani MM zapewne wie, to nie uśmiech; uśmieszek to może być
        ironiczny, pogardliwy, z wyższością. No więc jeśli to dlatego, że najpierw sobie
        kota pogłaszczę, a potem zjem kotleta (i jeszcze wspomnianemu kotu dam),
        zasługuję na TAKIE potraktowanie, to nie potrzebuję tego protekcjonalizmu i
        pretensji, że śmiem zadawać pytania nt. rozwiązań fabularnych i ich uzasadnień.
        I myślę, że moje 30 PLN czy tam ile to będzie kosztować, znajdzie w przyszłości
        lepsze zastosowanie niż zakup Mc Dusi (a mam wszystkie dotychczasowe części). Za
        własne pieniądze nie muszę być obrażana, w dodatku bezpodstawnie i bez polotu.
        • dakota77 Re: Ciekawe, kto z postulujących zwierzęta 06.11.09, 13:06
          Otoz to. Zaraz przestanie nam sie chciec utrzymywac wrednie, patrzace
          na wszystkich z gory babsko, przekonane o wlasnej wielkosci. Pani MM
          cos latwo zapomina, dzieki komu zarabia na zycie.
          • iwoniaw ja nie mam złudzeń, że 06.11.09, 13:20
            jesteśmy niszową elitą ;-) (w sensie fanów drążących i analizujących), ale inni
            - kupią. No ale ja do tego ręki nie muszę przykładać, nieprawdaż?

            Swoją drogą, kto jest zatem targetem? Skoro nie Kopiec Esmeraldy i nie stare
            baby po 20., kto jest adresatem powieści o bohaterkach 20-50-letnich i ich
            ojcu/dziadku?
            • dakota77 Re: ja nie mam złudzeń, że 06.11.09, 13:26
              Tego chyba nikt nie wie. Moge zrozumiec jeszcze, ze autorka sie w tym
              pogubila, ale w wydawnictwie chyba ktos powinien zaczac sie
              zastanawiac, dla kogo sa te ksiazki i co dalej? Nas te ksiazki draznia,
              mlodziez nudza, nie wiadomo, jak beda sie za jakis czas sprzedawac.
          • the_dzidka Re: Ciekawe, kto z postulujących zwierzęta 06.11.09, 13:30
            Zaczynamy zgadzać się nawet w detalach :)
            Kilka dni temu wyjasniając na zaprzyjaźnionym forum TWCh, dlaczego
            krytykujemy ostatnio wszystko, co tylko krytykować się da, ujęłam
            rzecz w te słowa:
            "Jedziemy po Musierowicz z lubością i
            złośliwością, po prostu odpłacając jej pięknym za nadobne - otóż z
            pani Musierowicz przez lata zrobiło się (powiem to!) nadęte,
            zarozumiałe i zapatrzone w siebie babsko, które nie daje prawa do
            istnienia osobom mających inne niż ona zdanie i światopogląd."

            Czy to już wojna, dziewczyny? ;)
            • dakota77 Re: Ciekawe, kto z postulujących zwierzęta 06.11.09, 13:34
              Dla mnie tak. Ja juz od dawna nie mam dla niej cienia szacunku, powiem
              to wprost. A w wywiadach sprzed lat jawila sie jako taka mila osoba. Az
              tak sie zmienila, czy to byla poza? Chociaz ksiazki z tamtego czasu
              byly inne, moze to jednak zmiana charakteru.
    • ding_yun Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 12:41
      To tłumaczenie jest tak pokrętne, że nie potrafię zrozumieć, o co chodzi
      autorce. Natomiast wkurza mnie powtarzane znowu, po n-ty i w coraz bardziej
      nieuprzejmy sposób zdanie: "Obawiam się, Drodzy Czytelnicy, że nie macie innego
      wyjścia, niż pogodzić się z faktem, że to ja wiem najlepiej, jak powinny
      wyglądać moje książki. Pardon."
      Obawiam się, droga autorko, że my jako czytelnicy mamy prawo dociekać, być
      ciekawymi i zadawać pytania. A autorka powinna być z tego jak najbardziej
      zadowolona, bo to znaczy, że nadal czytamy jej książki wnikliwie i uważnie. I
      niech droga autorka zapamięta, że dzień, w którym czytelnicy przestaną być
      ciekawi, przestaną o cokolwiek pytać i przestaną mieć uwagi, to będzie dzień, w
      którym Tobie, droga autorko, zabraknie pieniążków na chlebek.

      Powiem tak: temat zwierząt średnio mnie interesuje i jak dla mnie MM może sobie
      spokojnie o nich nie pisać. Ale wkurzam się, jak człowiek, miast wykonywać swój
      zawód, pozuje na wielkiego artystę. Naprawdę nie wiem, czemu ktoś z wydawnictwa
      Akapit Press nie kopnie MM w zadek, bo ona strzela samobója sobie i im. Ona może
      być kim chce i pisać o czym chce, ale zdaje się, że w wydawnictwach pracują
      jacyś ludzie od PR. Nie wiem, czemu nie chcą się tym zająć. Być może ktoś powie,
      że przesadzam i MM nie zwraca się do czytelników wcale tak źle. Otóż na tle
      całej naszej rzeczywistości jej uwagi może rzeczywiście wypadają blado, ale
      słyszałam kiedyś takie trafne spostrzeżenie: słowo k.... inaczej brzmi w ustach
      Maleńczuka, a inaczej w ustach Kasi Cichopek. I fani również na nie inaczej
      zareagują. MM najwidoczniej uważa, że nie musi się przejmować takimi rzeczami
      jak fani, PR, target czy zarobki i prezentuje rozkoszną pozę "jestem ponad to".
      A to jest właśnie ta poza, której ja nie toleruję.

      Na marginesie: ogólnie bardzo irytuje mnie taki właśnie sztucznie luźny stosunek
      jaki ludzie mają np do pieniędzy i sposobów ich zarabiania, taka poza, a nie
      rzeczywisty brak zainteresowania. On dowodzi tylko tego, że ktoś nigdy nie
      musiał się o to martwić i po tyłku odpowiednio nie dostał.
      • mama_kotula Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 15:20
        Ha. To trafne spostrzeżenie to moje, moje!!! :D:D:D:D
        forum.gazeta.pl/forum/w,25788,81050563,98779274,Re_Oficjalna_strona_MM.html
        I zgadzam się co do joty, niesmak czuję ten sam, traktowanie czytelników jak idiotów i granie samemu idioty doprowadza mnie do odruchów wymiotnych i poczucia zażenowania.
    • lacitadelle Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 14:15
      Wow - dawno nie czułam takiego niesmaku.

      Sprężynę kupiłam pod wpływem dyskusji na forum (i smutków poporodowych), ale oto
      uroczyście deklaruję, że więcej żadnej książki pani MM nie zakupię. A jakby ktoś
      chciał dostać w prezencie części od Trolli wzwyż - zapraszam do kontaktu.
    • kkokos Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 14:27
      rzeczywiście, niesmaczne.
      a wystarczyło odpowiedzieć "uważam, że moi bohaterowie i tak mają
      wystarczająco skomplikowane życie, by nie komplikowac go jeszcze
      spacerami z psem pięć razy dziennie".

      to bardzo ładne, gdy zarzuca się innym tani sentymentalizm, a samemu
      uprawia się jakże tanie moralizatorstwo i równie tanie udawanie
      głupszej niż się jest - bo dokonale ona wie, ta pani MM, że wołanie
      o obecność zwierząt nie oznacza wołania o opis ich przeżyć
      wewnętrznych.
      • verdana Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 15:38
        Czyli jestem - hipokrytka, bo trzoszcze się o psa i kota, a zjadam
        rybkę. MM nie jest hipokrytka, rybki nie zjada - choc jej
        bohaterowie jedza z apetytem mięsko, a więc propaguje zabijanie
        zwierzatek. Dalej - nie lubie ludzi, poniewaz posuadam zwierzeta, a
        to jest podejrzane - albo jedno albo drugie. Gorzej, ja się panosze
        w ich życiu, wydajac psu polecenia, a kotu nie pozwalajac zezreć
        calej mojej ryby (gdyby sobie zdechl na wolnosci mialby lepiej).
        Powiem więcej, ja nawet panoszę się w życiu dzieci, wydając im
        polecenia i to znacznie ostrzejszym tonem niz psu...
        Cóż, znowu to samo - jest jedna sprawiedliwa i uczciwa osoba na
        świecie -MM. Reszta to zabojcy(jedza zwierzęta), psychopaci (więżą i
        znecają się nad swoimi zwierzetami), we. idioci, ktorzy nie
        rozumieja, ze psy powinny wyginąc, bo trzymanie ich w domu na
        kanapie jest nieludzkie.
        Obawiam się, ze stan psychiczny i umyslowy MM powinien być
        monitorowany, bowiem to co pisze - to sa kompletne bzdury, nie
        mowiąc już o tym, ze banalene bzdury.
        A Hitler tez zwierzątek nie jadał...
    • kajaanna Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 15:30
      W całym tym artykule jedna uwaga jest wyjątkowo celna:

      > Nasza Mama bowiem, która lubiła zadawać nam literackie łamigłówki i zagadki
      oraz wysoko stawiać tzw. Poprzeczkę, zleciła w tamtym czasie swym dziwnym a
      posłusznym dzieciom napisanie nowelki, złożonej wyłącznie z banałów. Te, jak
      ustaliliśmy, rodzą się z lenistwa umysłowego, braku starania i braku wyobraźni.
      Każde z nas napisało po zamówionej nowelce i niemal równocześnie odkryliśmy, co
      to jest Tani Chwyt, czyli Samograj.

      ********
      Ten fragment powinna pani MM powiesić sobie nad biurkiem i wczytywać się w niego
      uważnie, gdy tylko siadać będzie do kolejnego opisu owego ciepełka, emanującego
      z oczu zgromadzonych wokół stołu Borejków.
    • skrzydlate.bobry Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 15:32
      Czytam sobie, co piszecie, i naszły mnie dwie refleksje. Zacznę od mniej ważnej.
      A co, jeśli ten wpis był obliczony na taki właśnie efekt? "Niech te (...) baby
      przestaną czytać i krytykować. Niech zostanie tylko bezrefleksyjny target."
      Przecież bezrefleksyjnych czytelników jest pod dostatkiem. A nawet gdyby nie -
      może różnica w obecnym i wcześniejszym podejściu MM do czytelników wynika z
      tego, że teraz już się nie musi starać? Może jest już "ustawiona"? No i nie
      brakuje ponoć szkół zapraszających ją na spotkania. Wystarczy, że w każdej
      dostanie trzy murzynki (każdy w innym smaku) i babkę-puchatkę - poza drobną
      monotonią żywieniową i cukrzycą nic jej nie grozi.
      Refleksja druga - na stronę MM zajrzałam parę razy, żeby sprawdzić, czy nie ma
      czegoś o terminie wydania kolejnej części. Przyznaję - trochę z tego stanu,
      który się przed komputerem czasem osiąga, że nie ma już nic rozsądnego do roboty
      (albo wprost przeciwnie - praca czeka), a odejść się nie chce. Nie bardzo się
      przejęłam tym, co ona tam sobie wypisuje. Jeśli jednak nie kupię "McDusi", to
      nie z powodu wpisu o zwierzątkach. Jak dla mnie to pani MM mogłaby sobie nawet
      twierdzić, że jest przedstawicielem kosmicznej inteligencji znacznie
      przewyższającej ludzką, a pomysły na książki otrzymuje drogą telepatyczną od
      Latającego Potwora Spaghetti, nas natomiast uważa za idiotów onanizujących się
      butelką piwa w Internecie (co w tym w końcu złego, się pytam, jeśli człowiek ma
      też inne zainteresowania... A, i przepraszam niewinne lelije, jeśli jakaś akurat
      przeczytała), BYLEBY KSIĄŻKI BYŁY DOBRE. Tak samo nie interesuje mnie operacja
      piersi Amy Winehouse, z kim sypia Kasia Cichopek itd. Wyrosłam z wieku, kiedy
      utożsamiałam dzieło z autorem (pamiętam szok, jaki przeżyłam, zobaczywszy Pana
      Zygmunta obsadzonego w roli niemieckiego oficera w "Stawce większej niż
      życie"...). Problem polega na tym, że ostatnie książki pani MM się nie bronią. W
      tej sytuacji to, co pani MM pisze na swojej stronie, może być co najwyżej
      gwoździem do trumny.
      A przecież Wy też nie oddacie "Szóstej klepki" na cele charytatywne po
      przeczytaniu tego wpisu.
      • iwoniaw A pewnie. 06.11.09, 15:50
        Cytatw tej sytuacji to, co pani MM pisze na swojej stronie, może być co
        najwyżej gwoździem do trumny.


        Oczywiście, że idea niekupienia McDusi zalęgła mi się, gdy mi się przelało to,
        co wypisuje autorka na blogu.

        CytatA co, jeśli ten wpis był obliczony na taki właśnie efekt? "Niech te (...)
        baby przestaną czytać i krytykować. Niech zostanie tylko bezrefleksyjny
        target."


        Myślisz? Aż tak? Woleć świadomie odegnać od siebie czytelników
        analizujących, zadających pytania i komentujących - nie zawsze pochlebnie -
        ale wiernych i kupujących książki (książki w ogóle, więc nie jest tak, że
        nic sobie nie znajdą, bo nie ma alternatywy), byle tylko mieć poczucie, że cały
        świat nas wielbi i podziwia bezkrytycznie? To to horror jakiś...
        • pola_lawendowe Re: A pewnie. 06.11.09, 17:14
          ( po przeczytaniu wpisu na stronie MM)

          O! Dawno mnie nic tak nie ucieszyło, jak obietnica, że MM nie nie
          będzie
          swoich bohaterów uszczęśliwiać zwierzętami.

          Ktoś, kto nie lubi i nie rozumie zwierząt, powinien się trzymać od
          nich z daleka, również twórczością. Inaczej, pisząc o nich, choćby
          marginalnie, zaczyna brzmieć jak panna służąca, która wyobraża sobie
          bycie panią hrabiną.

          Scena w Sprężynie, gdzie psy Patrycji goniąc zająca po sadzie uczą
          się kłusownictwa w stadzie w najlepszym stylu jest tego doskonałym
          przykładem.

          Pani Autorko, ależ TAK! Proszę nie pisać o zwierzętach. Nigdy.

          Jedynym wątkiem ze zwierzętami w roli głównej w pani książkach
          powinna być scena, w której Patrycji zostaną zabrane wprawiające się
          w kłusownictwie psy i oddane do domów, gdzie nie będzie się ich
          karmić przy stole "czekającymi na nich niespodziankami"

          Swoją drogą.
          Rozumiem, że można nie lubić zwierząt. Ale nie znosić ich do tego
          stopnia, żeby ich nie jeść?:P
          To nawet, zdaje się, ma nazwę kliniczną :)

          pozdrawiam wszystkie Panie bardzo, rzadko piszę, ale czasami
          człowiek musi, inaczej się udusi :)
          • andrzej585858 Re: A pewnie. 06.11.09, 17:20
            pola_lawendowe napisała:

            >
            > pozdrawiam wszystkie Panie bardzo, rzadko piszę, ale czasami
            > człowiek musi, inaczej się udusi :)

            Jeszcze trochę popiszę na tym forum i będę musiał poddać sie chyba operacji
            zmiany płci :))) - może powinienem powaznie nad tym sie zastanowić?
            • pola_lawendowe ( a, jaki urażon! ;) 06.11.09, 17:28
              I wszystkich Panów równie serdecznie ! :)
              • andrzej585858 Re: ( a, jaki urażon! ;) 06.11.09, 17:42
                pola_lawendowe napisała:

                > I wszystkich Panów równie serdecznie ! :)

                Ależ nie urażony :-)) Bardziej chęć zauważenia to była.
          • ready4freddy Re: A pewnie. 08.11.09, 12:20
            pola_lawendowe napisała:

            > Pani Autorko, ależ TAK! Proszę nie pisać o zwierzętach. Nigdy.

            i nie ilustrowac! nalezy zaprzestac czynienia rzeczy, o ktorych nie ma sie
            absolutnie pojecia i zostawic to innym, lepszym :)
            • aganoreg Re: A pewnie. 08.11.09, 12:22
              ready4freddy napisał:

              > i nie ilustrowac! nalezy zaprzestac czynienia rzeczy, o ktorych nie ma sie
              > absolutnie pojecia i zostawic to innym, lepszym :)
              >

              Ekhem, ponoc to zawod wyuczony :D Biednej kobiecie nic nie zostanie. Emerytura i
              zgadywanki :D
            • ananke666 Re: A pewnie. 08.11.09, 12:49
              A właśnie, że ilustrować. Mniej meneli, więcej twardzieli. Ja tam lubię
              ilustracje MM.
              • ready4freddy Re: A pewnie. 08.11.09, 13:28
                ano, co kto lubi :)
        • andrzej585858 Re: A pewnie. 06.11.09, 17:16
          Odkąd pamiętam, czyli praktycznie od zawsze w moim domu byly jakięs zwierzęta -
          co prawda głównie koty i psy choc i zdarzyły się papugi w towarzystwie kota.
          Teraz mam jamnika który ostatnio już nawet nie pozwala mi sie przykryć kołdrą
          bo ją zaanektował dla siebie.
          Muszę więc stwierdzić że z dużą dozą przykrości przeczytałem wpis na stronie MM
          - choc tak naprawdę megalomania jest głównym powodem tej przykrości.
          Niestety sformułowanie - "A ja nadal będę pisała tak, jak mi się podoba" - jest
          czymś wyjątkowo przykrym - niestety.

          Podejrzewam że tez się narażę teraz, co prawda nie pierwszy raz - ale pod jednym
          względem MM ma dużo racji.
          Zdanie - "widziałam w swoim życiu czułych właścicieli piesków i kotków, którzy
          byli nieczuli, a nawet podli względem ludzi" - jest bardzo prawdziwe.
          Właśnie dobro człowieka i szacunek wobec niego powinno być celem nadrzędnym.
          Choć przyznaję - zdanie jak najbardziej prawdziwe kłóci się z postawą autora
          tego zdania - niestety.
          • verdana Re: A pewnie. 06.11.09, 17:27
            A ja sluszalam tez o czulych ojcach, ktorzy bez wahania i z
            satysfakcją kierowali obozami zaglady.
            I o ludziach, ktorzy kochali innych ludzi, ale nosili wszianka z
            kocich skorek.
            I o takich, co lubili tylko członkow własnej rodziny, a innym
            podstawiali noge na kazdym kroku. I o "dobrych paniach", dbających
            naprawdę o innych ludzi, ktore stawialy trutki, by koty w piwnicy
            zdechly.
            To nie jest tak, ze akurat ludzie lubiący zwierzęta częściej nie
            lubią ludzi. Po prostu swiat jest tak skonstruowany, ze ludzie nie
            sa jednoznacznie dobrzy ani źli - czesto o jednych dbaja, a o
            innych - wcale.
            • andrzej585858 Re: A pewnie. 06.11.09, 17:40
              verdana napisała:
              .
              > To nie jest tak, ze akurat ludzie lubiący zwierzęta częściej nie
              > lubią ludzi. Po prostu swiat jest tak skonstruowany, ze ludzie nie
              > sa jednoznacznie dobrzy ani źli - czesto o jednych dbaja, a o
              > innych - wcale.

              Zgadzam się całkowicie z powyższym sformułowaniem.
              Miałem po prostu na myśli odpowiednie zachowanie proporcji - po prostu trzeba
              być czlowiekiem zarówno w odniesieniu do ludzi jak i do zwierząt - li i jedynie.
            • jottka Re: A pewnie. 06.11.09, 17:41
              verdana mnie uprzedziła w odpowiedzi, ale właśnie jasna krew miała mnie zalać -
              kurde, andrzej, co to ma niby znaczyć, że człowiek ponad wszystko??? to
              megalomania kliniczna w połączeniu z głupotą, choć przypuszczam, że
              bezrefleksyjnie powtarzasz popularne hasło. prostą konsekwencją takiej postawy
              jest monstrualne zniszczenie planety, na której żyjemy, bo czymże jezioro,
              drzewo, żaba czy kot wobec Korony Stworzenia! a chcąc chronić nasz własny tyłek,
              powinniśmy ze wszystkich sił dbać o dobro, excusez le mot, naszych braci
              mniejszych! niezależnie od wyznawanych przekonań tworzymy bowiem fatalnie ścisły
              system biologiczny.

              a prawdziwe człowieczeństwo objawia się względem tych, którzy są słabsi - może
              to być inny człowiek, a może być zwierzę lub kawałek skały, która zapewnia
              przetrwanie innemu żyjątku.
              • andrzej585858 Re: A pewnie. 06.11.09, 17:50
                jottka napisała:
                .
                >
                > a prawdziwe człowieczeństwo objawia się względem tych, którzy są słabsi - może
                > to być inny człowiek, a może być zwierzę lub kawałek skały, która zapewnia
                > przetrwanie innemu żyjątku.

                Alez ja wcale tego nie neguję! Tylko krew mnie zalewa właśnie jezeli
                zdeklarowany miłośnik przyrody , głoszący szczytne hasła na zewnątrz w warunkach
                domowych okazuje się bestią w stosunku do dzieci itp. - takie , nie przeczę
                skrajne, przypadki miałem na myśli.
                Może mam pecha, ale kilka takich osob niestety znam.
                Podejrzewam że MM też na podstawie znajomosci takich osob oparła swoj wpis.
                • jottka Re: A pewnie. 06.11.09, 17:58
                  nie, osobiście nie wierzę, że ktoś, kto okazuje ludzkie uczucia wobec zwierząt i
                  z szacunkiem traktuje przyrodę, będzie bestią wobec swoich bliźnich. postawa
                  pełna względów dla otoczenia zwykle z kulturą i rozumem idzie w parze, bestia
                  nie zmienia tak łatwo charakteru.

                  a jeśli mówisz o ekstremach lub sądzisz, że pani mm o nich mówi, to prosta
                  uczciwość nakazuje podkreślić, że to są właśnie ekstrema, a nie prawa ogólne.
                  jakoś tego nie zauważyłam w twojej wypowiedzi, a szkoda. w społeczeństwie naszym
                  boleśnie brakuje bowiem świadomości, że nie żyjemy sami na świecie, dominuje
                  radosna głupota, której skutki jeszcze dzieciom i wnukom dadzą ostro w kość.
                  • andrzej585858 Re: A pewnie. 06.11.09, 18:33
                    jottka napisała:

                    > nie, osobiście nie wierzę, że ktoś, kto okazuje ludzkie uczucia wobec zwierząt
                    > i
                    > z szacunkiem traktuje przyrodę, będzie bestią wobec swoich bliźnich. postawa
                    > pełna względów dla otoczenia zwykle z kulturą i rozumem idzie w parze, bestia
                    > nie zmienia tak łatwo charakteru.

                    Niestety, moim zdaniem nie jest tak pieknie. Naprawdę wolalbym żeby tak było
                    >
                    > a jeśli mówisz o ekstremach lub sądzisz, że pani mm o nich mówi, to prosta
                    > uczciwość nakazuje podkreślić, że to są właśnie ekstrema, a nie prawa ogólne.
                    > jakoś tego nie zauważyłam w twojej wypowiedzi, a szkoda.

                    Tutaj muszę rzeczywiście przeprosić. Powinienem rzeczywiście dodać ze są to
                    ekstremalne sytuacje - zgadzam się że tak jest uczciwie.Co prawda osobiście
                    uważam że dość często spotykane, ale jednak stanowią zdecydowany margines.
                    Niestety czasem rozpędzam się - za co przepraszam.


                    w społeczeństwie naszy
                    > m
                    > boleśnie brakuje bowiem świadomości, że nie żyjemy sami na świecie, dominuje
                    > radosna głupota, której skutki jeszcze dzieciom i wnukom dadzą ostro w kość.

                    Nic dodać, nic ująć.
          • mmaupa Re: A pewnie. 06.11.09, 17:44
            > Zdanie - "widziałam w swoim życiu czułych właścicieli piesków i kotków, którzy
            > byli nieczuli, a nawet podli względem ludzi" - jest bardzo prawdziwe.
            > Właśnie dobro człowieka i szacunek wobec niego powinno być celem nadrzędnym.
            > Choć przyznaję - zdanie jak najbardziej prawdziwe kłóci się z postawą autora
            > tego zdania - niestety.

            A mnie to zdanie chyba najbardziej zirytowało. Bo co z niego wynika? Ja
            widziałam ludzi cmokających z zachwytu nad niemowlęciem i kopiących szczeniaki,
            widziałam też pijanych muzułmanów, inteligentne blondynki, hojnych Szkotów i
            spóźnialskich Niemców. Hoho, dużo ludzi widziałam!
            O czym to świadczy? Li i jedynie o tym, że ludzie są różni, głupi i mądrzy,
            szczerzy i pełni hipokryzji. I to, że ktoś lubi psy, NIE GWARANTUJE że będzie
            nienawidził ludzi. Pani MM karmi nas dość obrzydliwymi uogólnieniami. Wypowiedź
            nie świadczy o niej najlepiej również dlatego, że czytelnicy dopytujący się o
            brak zwierząt w powieściach zapewne je lubią i odczuwają ich brak. Tymczasem
            zamiast spokojnej odpowiedzi i zwięzłego wytłumaczenia ("nie mam doświadczenia w
            opisywaniu zwierząt", "Borejkowie są uczuleni na sierść") dostają kopa w tyłek.
            • meduza7 Re: A pewnie. 06.11.09, 19:10
              A ja bym to podsumowała takimi banałami jak: rozmawiała gęś z prosięciem, dziad
              o gruszce, baba o pietruszce i co ma piernik do wiatraka?
              Bo cały czas, czytając odpowiedź, miałam wrażenie, że pytanie dotyczyło jednak
              zupełnie czego innego. To znaczy, pytanie było normalne, proste: dlaczego w
              Jeżycjadzie nie pojawiają się zwierzęta, dlaczego żaden z bohaterów nie ma psa,
              kota, rybek? Odpowiedź natomiast... Odpowiedź brzmiała tak, jakby ktoś postawił
              jej zarzut, dlaczego właściwie pisze o ludziach, a nie o gąsce Balbince i
              jelonku Bambim. Ekskjuze mła, do czego właściwie odnosiły się te uwagi o
              uczłowieczonych zwierzętach, które to są chwytam tanim i banalnym? Ależ ja nie
              chcę uczłowieczonych zwierząt. Ja chcę mysich myszy Bobcia i psiego Lucypera. I
              naprawdę nie wymagam od niej, aby wczuwała się w psychikę zwierzęcia i próbowała
              nam przekazać jego myśli i emocje. I bez tego wiemy, że pies pomalowany na
              zielono musiał czuć się fatalnie, a w tamtej pamiętnej scenie i tak
              najważniejsze było to, co się działo WOKÓŁ psa, reakcja Idy i tak dalej.
              No i po co ten ton wyższości?
              • dakota77 Re: A pewnie. 06.11.09, 19:15
                Ton wyzszosci stad, ze MM inaczej nie potrafi. Borejom przeciez tez
                dala to poczucie bycia lepszymi od ludzi z blokow lub nie majacych
                obsesji na punkcie Mickiewicza. Znikad to sie nie wzielo.
                • nikadaw1 Re: A pewnie. 06.11.09, 19:48
                  nie wiem czy zauwazyliscie, ze zniknęła z wpisu "wieś Mogiła". została sama Mogiła.
                  efekt protestów tu czy w księdze gości?
            • mug75 Re: A pewnie. 06.11.09, 19:57
              witam,
              No i nadszedł dzień, w którym i ja się wypowiem, bo naprawdę szlag jasny mnie
              trafił jak przeczytałam dzisiejszy wpis na stronie pani MM.Myślałam sobie dotąd,
              że jest ona po prostu na starość coraz bardziej roztargniona- stąd jej pomyłki i
              nieścisłości w powieściach,coraz bardziej oderwana od rzeczywistości- bo warunki
              materialne mocno jej się zmieniły,bo robi się zramolała jak to bywa na starość i
              ględzi, stąd jej nierealne zestawy nazwiskoimion, ckliwe opowieści, które już
              nie mają tego klimatu co kiedyś. No ale to wszystko jakoś, wobec tylu miłych
              wcześniejszych książek, które nam dała, znosiłam dzielnie, cichutko przyznając
              rację małym złośliwostkom, niemniej jednak nie rozstrząsając za długo tematu.
              Zakupywałam nową część, czytałam jeden raz, potem co najwyżej wracałam do
              jakiegoś maleńkiego fragmentu, który choć trochę pzrypomniał dawną MM.
              Dziś jednak jest mi przykro.Kiedyś tak marzyłam, by wpaść do MM, poznać tę
              cudowną atmosferę, przeżyć jej herbatkę itd. A dziś? dziś, to byłaby
              nieprzyjemna wizyta i wcale bym nie chciała, nawet gdybym dostała zaproszenie;)
              Nie pasują mi bardzo te kilkakrotnie już pisane zdania, że " ona ma prawo", "ona
              wie sama" itd.Brzmi to fatalnie.Czy ktoś jej takie prawo odbiera, że wiecznie
              takie rzeczy pisze? Miałam wrażenie, że lubiąc tzw KC ( kochane
              czytelniczki)rozumny autor nie neguje ich potrzeby pytań czy też ciekawości
              zwykłej, ani nie dziwi się, że zwłaszcza jakas 13-latka ma ochotę zaistnieć być
              może na łamach powieści choćby w ten sposób jak rzucając swój pomysł, który
              akurat się przyjmie ( czyż nie sama MM przynała, że wykorzystała ich kilka?).
              Mam wrażenie, że jeśli tego wszystkiego autor nie rozumie,a wręcz wydaje się
              wkurzony "wiecznymi" sugestiami, to może powinien się zastanowić po co mu taka
              strona, wpisy w Księdze Gości, skoro tak go to denerwuje? Przecież chyba nikt mu
              nie kazał??
              I wiecie, jeszcze jedno mnie strasznie męczy.Może dlatego, że ja uważam się za
              osobę leniwą i zawsze myślę, ilu rzeczy nie zrobiłam, bo sobie odpuściłam i
              zwyczajnie mi się nie chciało.
              Otóż męczy mnie, że MM non stop stawia się za wzór pracowitości, wiecznie o tym
              pisze, że jest taka zarobiona, że dużo pracuje, a wg mnie, nie pracuje więcej
              niż przeciętna kobieta ( nie urażając panów) mająca dom, ogród i męża i
              odwiedzającą ją rodzinę.Sama mam dom, męża, ogród i odwiedzającą rodzinę,pracę
              zawodową na zwykły etat i wiele rzeczy, które robię do tego. I do głowy by mi
              nie przyszło tak się chełpić, że jestem pracowita, bo mam posprzątane,wyprane,
              ugotowane,upieczone, w ogrodzie wysiane i wypielone, w dodatku nad czymś- jak
              pisanie- pracuję.
              Za to nie bawię się z KC w zgadywanki, nie siedzę codziennie przed komputerem
              (prywatnie), czytanie książek,rozwiązywanie krzyżówek, czytanie i pisanie na
              forum to przyjemny ale zawsze jednak rozrywkowy czas. Śmieszy mnie zatem, że ona
              taka zajęta, bo maluje, pisze i nie wie kiedy skończy Mcdusię, bo jest taka
              zajęta i nie wolno tak się dopytywać, bo ona się nie leni i sama wie kiedy ma
              pisać.Przecież wiadomo, że nikt jej prawa do rozywki nie zabrania, ale założę
              się, że pani MM o zarządzaniu czasem nie słyszała, o tym, że wystawanie pod
              płotem z sąsiadem, to jednak trochę zmarnowany czas ( gdzieś kiedyś na stronie
              swej wspomniała, że rozmowy z sąsiadami musi przecież toczyć- mieszkam na wsi
              teraz i wiem jak to wygląda, jak próbuję coś zrobić po pracy w ogródku, a sąsiad
              przechodzi drogą i stanie czekając, aż przyjdę pogadać,życzliwy sąsiad, a jakże,
              pełno jest życzliwych sąsiadów, ale jak się chce coś zrobić, to nie da się tak
              podchodzić na długo do kazdego...)
              A teraz to najważniejsze- widocznie pani MM żadnej krytyki nie przyjmuje i
              musiała się oburzyć, że ktoś jej śmiał o tych zwierzętach wytknąć, stąd ten
              dzisiejszy pogląd wyrażony. Jaki żałosny! Naprawdę tym mnie ostatecznie
              zniesmaczyła. Nie poradzę nic na to, że nie będę się nigdy zachwycać bardziej
              śliniącym dzieckiem niż innym małym ssakiem, bo uważam, że naprawdę człowiek z
              małych ssaków wcale taki piękny nie jest, popatrzmy na kotki, pieski i
              króliczki. Nawet to, ze spodziewam się dziecka, nie zmieni mego poglądu, ja wolę
              zwierzęta,niż ludzi i wcale się tego nie wstydzę. Dla mnie zwierzę jest po
              prostu niewinne i dobre samo z siebie, dopiero człowiek potrafi wyrządzić mu
              krzywdę, złamać, zastraszyć.
              I nie boję się zwierząt, a ludzi już teraz tak.
              Zresztą na ten temat napisała wszystko zgodne z moim poglądem JCHmielewska,
              swoją drogą, to chciałabym ją posłuchać, co ma do powiedzenia pani MM na
              żywo:)Musiałaby to być pasjonująca wypowiedź!Niestety na żywo pani MM pewnie
              wypadłaby blado, albo nawet czerwono i by się zacukała, jestem pewna, w takiej
              konfrontacji.
              Szanuję czyjeś odmienne poglądy, doświadczenia, przedkładanie dzieci nad
              zwierzęta, ale te poglądy MM są naprawdę jakieś niespójne i w dodatku
              infantylne, nawet czarno-białe.
              Myślę też, że ok, fajne jej dzieci miały dzieciństwo z tymi książkami,ale czy
              miały jakieś zwierzątko? czy poznały czym jest taka przyjaźń, czy uczyły się
              odpowiedzialności za drugą istotę?
              I co, mam uwierzyć w to, że nie poznały, ale i tak je kochają, tylko na
              odległość. I pewnie od mamusi mięska nie dostawały? I skórzanych torebek i
              bucików nie nosiły? A MM to co? W trampeczkach chodzi? Portfelik nosi z ceratki?
              Buciczki ma taniutkie z CCC, taka seria ze sztuczną wkładką? Czy takie z Tesco,
              sam skaj?
              Ciekawa jestem, a wy nie?
              Ja niestety, jestem smutna, że moje niejedzenie mięsa, trwało tylko 2 lata, a i
              tak to hipokryzja, bo buty w tym czasie kupowałam niestety takie, w ktorych
              stopa oddycha np.Gdyby tak większość ludzi nie jadła mięsa, przemysł być może
              przestałby się opłacać. Ale czy to znaczy, ze jak jem kurczaka, bo przy drobiu
              zostałam, to jakim prawem pani MM uważa, że mi jest z tym miło. Otóz nie jest mi
              miło. I dziękuję temu kurczakowi w myślach, ze oddał swe życie, a ja go zjadam.
              Człowiek jest podły. I ja jestem takim człowiekiem. Co jednak mogę, to dla
              zwierząt robię i kocham je, więc choć tak mogę im pomóc na tym świecie.
              ps- Zważywszy, że forum podczytuję z raz na 2 m-ce i że to chyba ma pierwsza
              wypowiedź akurat tu, uprzejmie proszę o wyrozumiałość co do przydługiego i
              monotonnego tekstu.
              Pozdrawiam serdecznie KC tego forum;p
              • onion68 Re: A pewnie. 06.11.09, 20:10
                Witaj, Mug :-)
                Miło mi się czytało Twój post.
              • alitzja Re: A pewnie. 06.11.09, 20:21
                mug75, witaj pięknie:-)
                A ja się zastanawiam, czy pani MM zastanawia się choć trochę nad
                tym, co pisze. Tak sobie myślę, że pożądany, 13-letni target i
                potencjalne wierne fanki zarówno Jeżycjady, jak i jej autorki
                powinny dramatycznie (czyli zgodnie z prawem wieku) wpaść teraz w
                anoreksję tudzież wykazać w mniej lub bardziej dramatyczny sposób
                swoje burzliwe uczucia względem wrednych rodziców, karmiących ich
                dotąd biednymi kurczaczkami. Powinny również rządkiem ustawić się w
                kolejce do schroniska, żeby oddać tam ulubionego pieska, bo przecież
                zdarzyło im się pewnie wydać ostrym tonem polecenie (a fe!), więc
                nie nadają się na opiekuna, oj nie.
                Dzieci to dzieci, różnie myślą, a jak im ulubiona autorka, autorytet
                być może, poleci takimi tekstami, to kto wie, co takiemu do głowy
                wpadnie.
                • verdana Re: A pewnie. 06.11.09, 20:22
                  Ja idę oddać dziecko do DD. Z tych samych powodów.
              • mama_kotula Re: A pewnie. 06.11.09, 22:26
                CytatAle czy to znaczy, ze jak jem kurczaka, bo przy drobiu
                zostałam, to jakim prawem pani MM uważa, że mi jest z tym miło. Otóz nie jest mi miło. I dziękuję temu kurczakowi w myślach, ze oddał swe życie, a ja go zjadam.



                A tak mi się jakoś skojarzyło, bo dzisiaj czytałam Kroniki Smoczej Lancy - można i inaczej podejść do tego (proszę z góry o niedokonywanie analizy mojej osoby w odniesieniu do cytowanego niżej fragmentu, bo nie jestem ani związana, ani niezwiązana z takim podejściem, w ogóle nie mam wyklarowanego zdania, mięsa nie jadam nie z przyczyn ideologicznych, ale dlatego że nie lubię).

                "Caramon wbił widelec w pieczeń i z rozkoszą powąchał parę i sok, które trysnęły z mięsa. Nagle zdał sobie sprawę, że wszyscy mu się przypatrują. Zatrzymał się i rozejrzał wokół.
                – Co jest? – zapytał, mrugając oczami. Wtedy jego wzrok spoczął na Pani Lasu. Zaczerwienił się i pośpiesznie odłożył widelec. – Ja... błagam o wybaczenie. Ten jeleń musiał być kimś, kogo znałaś – to znaczy – jednym z twoich poddanych.
                Pani Lasu uśmiechnęła się łagodnie.
                – Nie frasuj się wojowniku – rzekła. – Jeleń wypełnia swoje życiowe przeznaczenie, dając pokarm łowcy – czy będzie nim wilk, czy człowiek. Nie opłakujemy straty tych, którzy umarli, spełniając swe przeznaczenie."

                Margaret Weis, Smoki jesiennego zmierzchu
                • onion68 Re: A pewnie. 06.11.09, 22:42
                  > "Caramon wbił widelec w pieczeń i z rozkoszą powąchał parę i sok, które try
                  > snęły z mięsa. Nagle zdał sobie sprawę, że wszyscy mu się przypatrują. Zatrzyma
                  > ł się i rozejrzał wokół.
                  > – Co jest? – zapytał, mrugając oczami. Wtedy jego wzrok spoczął
                  > na Pani Lasu. Zaczerwienił się i pośpiesznie odłożył widelec. – Ja... bł
                  > agam o wybaczenie. Ten jeleń musiał być kimś, kogo znałaś – to znaczy 
                  > 211; jednym z twoich poddanych.
                  > Pani Lasu uśmiechnęła się łagodnie.
                  > – Nie frasuj się wojowniku – rzekła. – Jeleń wypełnia swoje ż
                  > yciowe przeznaczenie, dając pokarm łowcy – czy będzie nim wilk, czy człow
                  > iek. Nie opłakujemy straty tych, którzy umarli, spełniając swe przeznaczenie."

                  No tak, przecież tak toczy się świat. Każdy organizm w jakiś sposób służy innym
                  organizmom. Zabijane aby być pokarmem zwierzę cierpi, ale przecież schodząc w
                  sposób naturalny także się cierpi.
                  Muszę powiedzieć, że ja nie widzę sprzeczności w tym, że ktoś kocha swego
                  zwierzęcego pupila i jada mięso. W końcu jednych ludzi kochamy, innych lubimy, a
                  jeszcze inni wraz z ich losem są nam obojętni, podobnie może być ze zwierzętami.
                  I tak też po prostu jest.
                  Podobnie jak Kotula nie jadam ptaków i ssaków, bo nie lubię, ale jadam ryby i
                  owoce morza - bo lubię, a w sumie ta kombinacja służy mi. Szanuję jednak bardzo
                  osoby, które ze współczucia są w stanie całkowicie zrezygnować z produktów,
                  których wytworzenie wiąże się ze śmiercią zwierzęcia.
                • ssssen Re: A pewnie. 09.11.09, 14:14
                  Niestety, mięso, które jemy nie pochodzi od brykającego po lesie jelenia, tylko
                  od kurczaków/świń/krów/innych które hodowane są w celu zabicia. Nikt się nie
                  przejmuje tym, że taki kurczak w sowim krótkim życiu ani razu nie widzi nieba.

                  Jeden brutalny przykład (wrażliwi niech nie czytają) - oficjalnie świnie zabija
                  się humanitarnie prądem. Jak jednak wiadomo martwe ciało nie krwawi - a ze świni
                  trzeba wytoczyć krew. Rozwiązanie jest proste trzeba prądem tę świnię jedynie
                  ogłuszyć. Nikt się _potem_ nie przejmuje, kiedy dokładnie następuje moment śmierci.

                  PS. Mięso lubię i jem, choć rzadko - choć rzadko, bo nie mogę sam takowego
                  przyrządzać - podczas jedzenia w wyobraźni widzę je w formie surowej. Błe.
                  • ding_yun Re: A pewnie. 09.11.09, 15:47
                    No ale to co proponujecie w taki razie, miłośnicy zwierząt, w sprawie ich
                    zabijania i jedzenia? Ja też lubię zwierzęta, uważam, że mają osobowość, moja
                    kotka była jedna z najbardziej charakternych osóbek jakie w życiu poznałam, ale
                    jednak jem te rybki, kuraki, świnki i krówki. Nie jeść w ogóle? Jakoś nie wydaje
                    mi się, żebyśmy nie byli przystosowani do jedzenia zwierząt. Jeść tylko ze
                    sprawdzonych hodowli? Można się starać, ale nierealne. Jeść z poczuciem winy i
                    świadomością krzywdy? Zupełnie bez sensu.
          • anutek115 Re: A pewnie. 07.11.09, 09:15
            andrzej585858 napisał:

            > Zdanie - "widziałam w swoim życiu czułych właścicieli piesków i kotków, którzy
            > byli nieczuli, a nawet podli względem ludzi" - jest bardzo prawdziwe.

            Jakże często, jako wegetarianka, slysze to zdanie pod własnym skierowane
            adresem. Jest to, rzekłabym, sztandarowy zarzut - "Nie lubię wegetarian (nic
            osobistego, to nie do ciebie, taka ogólna uwaga, nie czuj się urażona), bo to
            ludzie, którzy wola zwirzeta niż ludzi". Zawsze odpowiadam ze słodkim uśmiechem,
            że jak słysze to zdanie, to owszem, zdecydowanie wolę zwierzęta :-).

            > Właśnie dobro człowieka i szacunek wobec niego powinno być celem nadrzędnym.

            Nie zgadzam się - troska o ludzi i o zwierzeta powinna byc czymś RÓWNORZĘDNYM.

            > Choć przyznaję - zdanie jak najbardziej prawdziwe kłóci się z postawą autora
            > tego zdania - niestety.

            Otóż to. Wolę być wredną wegetarianką, która rzekomo, w oczach "pani ałtorki",
            woli zwierzeta niz ludzi, niż nią samą, która najwyraźniej nie lubi i nie
            szanuje ani jednych, ani drugich.
            • andrzej585858 Re: A pewnie. 07.11.09, 09:50
              anutek115 napisała:

              >
              > Jakże często, jako wegetarianka, slysze to zdanie pod własnym skierowane
              > adresem. Jest to, rzekłabym, sztandarowy zarzut - "Nie lubię wegetarian (nic
              > osobistego, to nie do ciebie, taka ogólna uwaga, nie czuj się urażona), bo to
              > ludzie, którzy wola zwirzeta niż ludzi". Zawsze odpowiadam ze słodkim uśmiechem
              > ,
              > że jak słysze to zdanie, to owszem, zdecydowanie wolę zwierzęta :-).

              To można wysuwać taki zarzut? Kompletnie bzdurny - akurat nie wyobrażam sobie
              klasyfikowania ludzi na podstawie tego czy są wegeterianami czy też nie są.
              To co napisała NN jest niezręczne i faktycznie zbytnio uogólniła - ja zresztą
              też. W każdym bądż razie ja powyższe zdanie odbieram w ten sposób - często wśród
              tych ktorzy uważają siebie za miłośników następuje dziwne zjawisko - do ludzi
              podchodzą agresywnie.
              Ostatnia obserwacja - małzeństwo w którym oboje są wielbicielami psów, posiadają
              rasowe, piękne psy z ktorymi jezdzą na wystawy. Problem w tym, że właściciel
              wychodzi na spacer do lasu z mastiffem i puszcza go luzem, bez kagańca.
              Fakt pies jest wyszkolony i reaguje na komendy, ale chyba nie można dziwić się
              ludziom że na widok takiego psa są wystraszeni?
              Jednak na zwróconą uwagę przez starszą kobietę - dlaczego puszcza pan psa bez
              kagańca? odpowiedż brzmi - "Sp... stara babo". Odpowiedż standardowa zresztą.
              Uważa siebie za miłośnika zwierząt a psów zwłaszcza. Coś tutaj jednak się kłóci?
              Oczywiście nie rozciągam tego na wszystkich miłośników zwierząt - zresztą siebie
              do takowych, ale nie wszyscy ci co tytułują sie nimi = faktycznie nimi są.




              > > Właśnie dobro człowieka i szacunek wobec niego powinno być celem nadrzędn
              > ym.
              >
              > Nie zgadzam się - troska o ludzi i o zwierzeta powinna byc czymś RÓWNORZĘDNYM.

              Owszem - masz rację, jest tylko jedno ale, to człowiek obdarzony jest duszą lub
              też rozumem, jak kto woli
              >
              > > Choć przyznaję - zdanie jak najbardziej prawdziwe kłóci się z postawą aut
              > ora
              > > tego zdania - niestety.
              >
              > Otóż to. Wolę być wredną wegetarianką, która rzekomo, w oczach "pani ałtorki",
              > woli zwierzeta niz ludzi, niż nią samą, która najwyraźniej nie lubi i nie
              > szanuje ani jednych, ani drugich.

              No cóż, mając na uwadze całość wpisu - nie dziwię się takiej konkluzji - choc
              stwierdzam to z przykrością.
              • anutek115 Re: A pewnie. 07.11.09, 11:16
                andrzej585858 napisał:

                > To można wysuwać taki zarzut? Kompletnie bzdurny - akurat nie wyobrażam sobie
                > klasyfikowania ludzi na podstawie tego czy są wegeterianami czy też nie są.
                > To co napisała NN jest niezręczne i faktycznie zbytnio uogólniła - ja zresztą
                > też.

                No bo ja tego nie pisałam do ciebie, tylko do MM właśnie :-). A zarzut, owszem,
                mozna przedstawiać, ja go naprawdę słyszę doś często, teraz rzadziej, bo po
                pierwsze większość znajomych wie od wieków, a po drugie - z nieznajomymi nie
                jadam i problem ustalania menu (przy którym to zdanie wypływało zazwyczaj ot,
                tak sobie a muzom rzucane w przestrzeń) upada.

                W każdym bądż razie ja powyższe zdanie odbieram w ten sposób - często wśró
                > d
                > tych ktorzy uważają siebie za miłośników następuje dziwne zjawisko - do ludzi
                > podchodzą agresywnie.

                Ja zaś z przykrością zauważam zjawisko odwrotne - i to pani MM jest tego
                niestety przykładem - ludzie, którzy deklarują się jako ciepli, wyrozumiali i
                pełni empatii dla ludzi, dla zwierząt nie mają jej wcale.

                W wypadku pani MM zaś, jak napisałam wyżej, i co podtrzymuję, nie ma jej także
                dla ludzi, których deklaratywnie jakże bardzo lubi :-(.
              • onion68 Re: A pewnie. 07.11.09, 11:53
                > Owszem - masz rację, jest tylko jedno ale, to człowiek obdarzony jest duszą lub
                > też rozumem, jak kto woli

                Skąd ta pewność?
              • the_dzidka Re: A pewnie. 07.11.09, 13:26
                > Owszem - masz rację, jest tylko jedno ale, to człowiek obdarzony
                jest duszą lub
                > też rozumem, jak kto woli

                Twój jamnik, Andrzeju, nie posiada duszy ani rozumu?
                • aganoreg Re: A pewnie. 07.11.09, 13:32
                  the_dzidka napisała:

                  > > Owszem - masz rację, jest tylko jedno ale, to człowiek obdarzony
                  > jest duszą lub
                  > > też rozumem, jak kto woli
                  >
                  > Twój jamnik, Andrzeju, nie posiada duszy ani rozumu?
                  >

                  Kocham cie Dzidko!
                  Gdyby ktos mi powiedzial, ze moj, niestety, niezyjacy juz ukochany wyzel, nie ma
                  rozumu i duszy, to zostalby, lekko mowiac, wysmiany.
                  • ananke666 Re: A pewnie. 07.11.09, 13:41
                    O ile mogę zrozumieć, że z powodów religijnych ktoś akceptuje tezę o braku duszy
                    zwierząt, o tyle wiary w brak zwierzęcego rozumu nie pojmuję :)
                    • verdana Re: A pewnie. 07.11.09, 13:45
                      Z powodów niereligijnych akceptuję teze u braku duszy zwierzat,
                      ludzi zresztą też:).
                      A zwierzeta posiadaja roum, wyłączajac moze z tej puli mojego
                      ukochanego mopsa.
                • andrzej585858 Re: A pewnie. 07.11.09, 14:03
                  the_dzidka napisała:

                  >
                  > Twój jamnik, Andrzeju, nie posiada duszy ani rozumu?

                  Nie posiada duszy . Natomiast ludzie, pomimo tego że uważają iz czegoś takiego
                  nie ma - jednak ja posiadają.
                  Co zaś tyczy się rozumu - hmm, to sądząc po odgłosach dobiegających do mnie spod
                  kołdry - można domniemywać że jednak posiada w jakimś stopniu
                  • the_dzidka Re: A pewnie. 07.11.09, 23:02
                    Hm, OK, kwestię duszy u zwierząt ujęłam nieprecyzyjnie, wybacz.
                    Chodziło mi bardziej o coś takiego:
                    Jeszcze kiedy byłam osobą wierzącą, jedna z pierwszych wątpiących
                    myśli, jaka się mi pojawiła, brzmiała:
                    - Jeżeli po śmierci trafię do nieba czy gdzieś tam, i nie będzie tam
                    mojego psa - to co to za Bóg coś takiego wymyślił? :)

                    W sieci jakiś czas temu pojawił się taki wiersz - bardzo piękny, i
                    chciałabym, żeby to właśnie tak miało być...

                    Modlitwa za kota

                    Panie Boże, nie jestem aniołem
                    dziś niewielu jest takich na świecie,
                    może ci, co na ziemskim padole
                    pokochali zwierzęta i dzieci.

                    Panie Boże, powiedziałeś "proście",
                    rzekłeś "proście, a będzie wam dane"
                    wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
                    poszedł do Ciebie mój kot ukochany?

                    Panie Boże, poznasz go z łatwością,
                    miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
                    proszę o Panie, zawołaj go głośno,
                    bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.

                    Panie Boże, nie proszę dla siebie,
                    znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
                    by głodny i smutny tam nie był, i żeby
                    mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.

                    Panie Boże, a gdy tak się stanie,
                    że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
                    pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
                    jeśli oczywiście zostanę aniołem.
                    • andrzej585858 Re: A pewnie. 08.11.09, 11:04
                      the_dzidka napisała:

                      > Hm, OK, kwestię duszy u zwierząt ujęłam nieprecyzyjnie, wybacz.
                      > Chodziło mi bardziej o coś takiego:
                      > Jeszcze kiedy byłam osobą wierzącą, jedna z pierwszych wątpiących
                      > myśli, jaka się mi pojawiła, brzmiała:
                      > - Jeżeli po śmierci trafię do nieba czy gdzieś tam, i nie będzie tam
                      > mojego psa - to co to za Bóg coś takiego wymyślił? :)

                      A dlaczegóż by go nie miało tam być? Wiersz piękny bardzo mi się podoba :-)))
                      Tak przy okazji pozwolę sobie na cytat z homilii św. Bazylego Wielkiego - IV
                      wiek. Można znależć w nim współczucie dla zwierząt - ofiar ludzkiego łakomstwa.
                      Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest jakby nie patrzeć jednym z głównych
                      grzechów. Co prawda fragment powyższy pochodzi z homilii zatytułowanej "O
                      poście" więc nie jest deklaracja wegetarianizmu:

                      "Niczego nie zabraknie w domu z powodu postu. Żadne zwierzę nie opłakuje
                      śmierci, nigdzie nie ma krwi, nigdzie zwierzęta nie wnoszą oskarżenia przeciwko
                      nieubłaganemu brzuchowi. NOż rzeżniczy został odłożony, stół zadowala się tym co
                      samo rośnie".

                      Stosunek do przyrody najpełniej jest opisany w dziele poświęconym opisowi
                      biblijnych sześciu dni stworzenia. Można w nim znależć następujący fragment:

                      "Pomnij na siebe samego, kim jesteś, czym zarządzasz, od kogo otrzymałeś,
                      dlaczego zostałeś wyróżniony spośród wielu. Nie sądż, że wszystko zostało
                      stworzone dla twojego brzucha. Tym, co masz w rękach zarządzaj, jak cudzą
                      własnością. Cieszyć cie to będzie przez krótki czas, potem sie rozplynie i
                      przepadnie, a ty będziesz musiał zdać dokładny rachunek ze swej działalności".

                      Szacunek do przyrody i do zwierząt nie jest więc jak widać wynalazkiem
                      dzisiejszym także chrześcijaństwo od początku podchodziło z wielkim szacunkiem
                      do przyrody - przecież to też są dzieła Stwórcy.
                      To że człowiek nie szanuje praw natury - jego wolna wola z ktorej tez będzie
                      zdawał sprawozdanie.
                      Pesymistyczny obraz działalności człowieka zawarty jest w innym fragmencie w
                      pism św. Bazylego:

                      "Tniemy ziemię, przyłączamy dom do domu i pole do pola, aby coś uszczknąć
                      bliżniemu. Wieloryby szanują prawa natury i nie przekraczają ustanowionych przez
                      nią praw, lecz my, ludzie, niestety ciągle to czynimy".

                      Mam nadzieję że tym razem wybaczone zostaną mi te cytaty. Pomimo tego że
                      istnienie duszy rezerwuję tylko dla człowieka, to wcale nie oznacza to że jest
                      to jednoznaczne z brakiem szacunku dla każdego stworzenia. Zresztą z drugiej
                      strony mówi sie także, ze po stosumku do zwierząt mozna poznać jaki stosunek
                      dana osoba ma do ludzi.
                      Przychylam się jak najbardziej do powyższego zdania.
                    • aadrianka Re: A pewnie. 08.11.09, 12:16
                      Wiersz przeczytałam wczoraj wieczorem i rozpłakałam się jak dziecko.
                      Przeczytałam go dziś rano i znów łzy. Piękne i ujęte dokładnie tak,
                      jak trzeba.
                      • dakota77 Re: A pewnie. 08.11.09, 18:28
                        Ja tez poplakalam sie, czytajac go.
                        • meg_mag Re: A pewnie. 08.11.09, 19:16
                          piekne, wzruszajace

                          ja przestalam byc osoba wierzaca, kiedy moj kolega ze studiow, ksiadz, przyznal
                          sie, ze lubi "dla odprezenia" pojedzdzic sobie swoja wypasiona fura po wsi i
                          zabic jakiegos psa na przyklad albo kota, tylko stara sie bic tak, zeby zderzaka
                          nie poniszczyc........
                          bo przeciez zwierze to jak roslina albo gorzej nawet.......
                        • ginny22 Re: A pewnie. 08.11.09, 21:19
                          Ja też... I się w dodatku wstydziłam przyznać.
                          • mmaupa Re: A pewnie. 08.11.09, 23:33
                            Ja bym się może popłakała, gdyby nie błędne metrum wiersza. Po korekcie się
                            popłaczę.
                            • dakota77 Re: A pewnie. 08.11.09, 23:47
                              Ii, przeciez tu nie chodzi o wybitne wartosci literackie.
                              • mmaupa Re: A pewnie. 08.11.09, 23:57
                                Tak, ale tego typu błędy działają na mnie jak dzwonek telefonu podczas seksu.
                                Niby nic, ale atmosfera już nie ta.
                                • ginny22 Re: A pewnie. 09.11.09, 11:30
                                  Zawsze uważałam, że poetyka to zło... ;)
                            • slotna Re: A pewnie. 13.11.09, 22:13
                              Oooo, mmaupo, jak ja cie dobrze rozumiem!
                  • lezbobimbo Re: OT o duszyczkach 13.11.09, 23:47
                    > the_dzidka napisała:
                    > > Twój jamnik, Andrzeju, nie posiada duszy ani rozumu?
                    andrzej585858 napisał:
                    > Nie posiada duszy . Natomiast ludzie, pomimo tego że uważają iz czegoś
                    takiego> nie ma - jednak ja posiadają.

                    Andrzeju, nie masz prawa decydowac, kto ma dusze, a kto nie. Nikt nie ma takiego
                    prawa.
                    Kazdy, kto smie dyktowac kto ma co, a kto nie, dzieli po prostu swiat na
                    lepszych i gorszych (oczywiscie przyznajac sobie samemu i swej grupie
                    automatycznie bycie z tych lepszych). Wynikaja z tego tylko same nieszczescia.
                    N.p. pewien zapewne znany Ci kosciol i jego wyznawcy uwazali do calkiem
                    niedawna, ze duszy nie maja Murzyni, Indianie, Aborygenowie lub Zydzi i inni
                    "innowiercy" lub "heretycy". To nastawienie blogoslawilo tych lepszych "z dusza"
                    kiedy wyrzynali w pien lub wykorzystywali jako niewolnikow tych "bez duszy".
                    Tak samo jak teraz, kiedy ludzie twierdza, ze zwierzeta stoja nizej od nich, nie
                    maja "duszy" czy uczuc, to usprawiedliwa tez ich obrzydliwe zachowanie w
                    stosunku do nich lub wyrzynanie w pien.
                    • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 14.11.09, 09:43
                      lezbobimbo napisała:


                      > Andrzeju, nie masz prawa decydowac, kto ma dusze, a kto nie. Nikt nie ma takieg
                      > o
                      > prawa.

                      Ja nie decyduje - ja tak uważam. Masz pełne prawo uważać inaczej oczywiście.

                      > Kazdy, kto smie dyktowac kto ma co, a kto nie, dzieli po prostu swiat na
                      > lepszych i gorszych (oczywiscie przyznajac sobie samemu i swej grupie
                      > automatycznie bycie z tych lepszych). Wynikaja z tego tylko same nieszczescia.
                      > N.p. pewien zapewne znany Ci kosciol i jego wyznawcy uwazali do calkiem
                      > niedawna, ze duszy nie maja Murzyni, Indianie, Aborygenowie lub Zydzi i inni
                      > "innowiercy" lub "heretycy".

                      Hmm, to chyba czegoś jednak nie wiem. Poprosiłbym o jakiś oficjalny dokument
                      znanego mi Kościoła, w którym takie stwierdzenia występują. Moim skromnym
                      zdaniem chrześcijaństwo w swoich założeniach nigdy czegoś takiego nie uważałó a
                      to co mówili i czasem nauczali, nawet bardzo prominentni jego przedstawiciele,
                      to nie jest równoznaczne z doktryną .
                      Ciekawe dlaczego na stwierdzenie że wszyscy partyjni to dranie, podnoszą się
                      glosy oburzenia? Zresztą, calkiem słusznie.

                      To nastawienie blogoslawilo tych lepszych "z dusza
                      > "
                      > kiedy wyrzynali w pien lub wykorzystywali jako niewolnikow tych "bez duszy".

                      No cóż, pozwolę sobie na przypomnienie choćby filmu "Misja" - jednak nie wszyscy
                      wyrzynali tylko w pie tubylców. Co zrobili jednak w imię wolności, równości i
                      baterstwa francuscy bojownicy o tolerancję z ludnością Wandei - o czym dość
                      chętnie zapomina się. A to tylko 200 lat temu zdarzyło się.

                      > Tak samo jak teraz, kiedy ludzie twierdza, ze zwierzeta stoja nizej od nich, ni
                      > e
                      > maja "duszy" czy uczuc, to usprawiedliwa tez ich obrzydliwe zachowanie w
                      > stosunku do nich lub wyrzynanie w pien.

                      Zana religia, ani ideologia nie usprawiedliwia bestialstwa - zarowno w stosunku
                      do drugiego człowieka jak i w stosunku do przyrody, to robia konkretni ludzie,
                      ktorzy nieraz w sposob bardzo cyniczni wykorzystują zarówno religię jak i tak
                      popularne teraz hasła o tolerancji i równości, tylko i wyłącznie do swoich celów.
                      Tutaj jest największe zagrożenie - a nie w religii jako takiej.
                      • paszczakowna1 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 11:50
                        > > N.p. pewien zapewne znany Ci kosciol i jego wyznawcy uwazali do calkiem
                        > > niedawna, ze duszy nie maja Murzyni, Indianie, Aborygenowie lub Zydzi i i
                        > nni
                        > > "innowiercy" lub "heretycy".
                        >
                        > Hmm, to chyba czegoś jednak nie wiem. Poprosiłbym o jakiś oficjalny dokument
                        > znanego mi Kościoła, w którym takie stwierdzenia występują.

                        Też z zapartym tchem czekam na źródła. Ja przypominam sobie oficjalne dokumenty
                        Kościoła Katolickiego (a może to nie o niego chodzi?) głoszące coś wręcz
                        przeciwnego. Bulla Sicut Dudum Eugeniusza IV w sprawie tubylczych mieszkańców
                        Wysp Kanaryjskich z 1437 roku, dekret Pawła III z 1537 roku w sprawie
                        południowoamerykańskich Indian.
                        • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 19:10
                          Jakoś specjalnych nadziei na uzyskanie konkretnej odpowiedzi to ja nie mam, a
                          ciekawy tez jestem niemożebnie.
                          Zresztą nie pierwszy już raz.
                        • verdana Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 19:26
                          Yyyyy...
                          Uprzejmie prosze o umozliwienie wolnosci slowa. Oswiadczenie "Kazdy
                          czlowiek ma dusze, a pies nie" nie jest wyrazem pogladow i obraxliwe
                          nie jest. Podobnie jak moje oswiadczenie, ze ni czlek ni pies duszy
                          nie posiadaja, bowiem takowa nie istnieje jest wyrazem pogladow, a
                          nie obraza chyba osob, głeboko przekonanych, ze dusze posiadają. Nie
                          jest tez IMO zadną oznaką poczucia wyższosci, podobnie jak
                          oswiadczenie Andrzeja, ze sadzi, jakobym jakąś tam dusze jednak
                          miała stawie mnie raczej na równi z nim, ktory mi te duszę
                          przydzielił.
                          Nie bardzo rozumiem oburzenia.
                          • onion68 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 19:44
                            > Yyyyy...
                            > Uprzejmie prosze o umozliwienie wolnosci slowa. Oswiadczenie "Kazdy

                            Nie zauważyłam, aby kogoś tu kneblowano albo prześladowano za poglądy ;-)

                            Pogląd to np. zdanie "uważam, że zwierzęta duszy nie mają". Andrzej zaś podał to
                            jako bezsporny fakt.
                            BTW, ja również uważam, że ani ludzie, ani zwierzęta duszy nie mają. Natomiast
                            znane mi bliżej zwierzęta nie różnią się zbytnio od ludzi w zakresie
                            przejawiania emocji, charakteru, logiki, myślenia, zdolności obserwacji i
                            wnioskowania. A jeśli, to zazwyczaj na korzyść.
                            • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 20:17
                              onion68 napisała:

                              > > Yyyyy...

                              >
                              > Pogląd to np. zdanie "uważam, że zwierzęta duszy nie mają". Andrzej zaś podał t
                              > o
                              > jako bezsporny fakt.

                              Fakt, znowu z rozpędu zapomniałem dodać że to jest mój pogląd. To, co dla mnie
                              jest bezsporne nie musi być tym samym dla kogoś innego.
                          • lezbobimbo Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 20:30
                            Verdano, eee pardon, bo sie pogubilam. Jaka jest roznica miedzy oswiadczeniem a
                            pogladem? :)
                            Uwazam, ze wystarczajaca wolnoscia slowa jest to, ze nie zaprosilam dotad
                            samej siebie i innych pragnacych dyskutowac o duszyczkach - do watku
                            Proponuje ;P Byc moze powinnam to zrobic, miast sama zywic offtop religijny..
                            Andrzej napisal pierwszy o duszach, to mu odpowiedzialam.. zapewne bardzo
                            radykalnie mi wyszlo, ale czy stlamsilam Andrzeja tym samym i jego wolnosc?
                            Andrzeju?

                            P.S. pardon, ze dopiero teraz odpowiadam, i za moment znow tez pojde, sila wyzsza..
                            • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 20:34
                              Mnie to raczej ciezko byloby stłamsić zwłaszcza że z wygladu to naszego mistrza
                              kulomiota przypominam. Także i duchowo cięzko mnie stłamsić.
                              Wolalbym natomiast uzyskac odpowiedż na moje pytanie - to mnie najbardziej ciekawi.
                              • lezbobimbo Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 20:41
                                andrzej585858 napisał:
                                > Wolalbym natomiast uzyskac odpowiedż na moje pytanie - to mnie >najbardziej
                                ciekawi.

                                Nie ma takiej odpowiedzi :)
                                • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 21:01
                                  lezbobimbo napisała:
                                  .
                                  >
                                  > Nie ma takiej odpowiedzi :)

                                  Ciekawe, dlaczego wcale mnie to nie dziwi?
                                  A ciekawy byłem bardzo - ale nic to.
                                  • dakota77 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 21:05
                                    A oczekiwales, ze ktos przedstawi ci dowod na istnienie duszy? Do tej
                                    pory nikt czegos takiego nie przedstawil. To wciaz tylko i wylacznie
                                    kwestia wiary, a nie kazdemu to wystarczy. Nikt nie ma obowiazku
                                    brania wszystkiego na wiare.
                                    • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 21:20
                                      Jaki dowod? Pytalem sie o przedstawienie zrodel na podstawie ktorych Lezbobimbo
                                      stwierdzila ze Kosciol uwazał iz przykladowo Indianie nie maja duszy.
                                      Czasem jednak nie czytasz dokladnie. Nie oczekiwałem dowodu na istnienie czy tez
                                      nieistnienie duszy.
                                      • dakota77 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 21:35
                                        Lezbobimbo mogla nie widziec twojego pytania, a zrodla podala
                                        Paszczakowna.
                                        • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 16.11.09, 23:42
                                          dakota77 napisała:

                                          > Lezbobimbo mogla nie widziec twojego pytania, a zrodla podala
                                          > Paszczakowna.

                                          Owszem, tylko że te żródła o ile pamięć mnie nie myli mówią właśnie o czymś
                                          diametralnie innym. Tak więc pytanie pozostało bez odpowiedzi.
                                          Ale jutro jeszcze sprawdzę dla ścisłości.
                                        • lezbobimbo Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 06:54
                                          dakota77 napisała:
                                          > Lezbobimbo mogla nie widziec twojego pytania, a zrodla podala
                                          > Paszczakowna.

                                          Dakoto droga, dzieki, Lezbobimbo widziala, tylko jest obecnie wsciekla na sama
                                          siebie i na swa glupote! Ruszylam temat Andrzejowy o duszach i sama pociagnelam
                                          w sina dal koscielna bez sensu, a nie powinnam tego robic. Sama prosilam
                                          Andrzeja kiedys o "niereligiowanie" tutaj pod kazdym watkiem, ale teraz mu sie
                                          wypslo, a ja glupia sama podciagnelam.. FORUMIE WYBACZ! To sie nie powtorzy.
                                          Gdzie moje opiekuny?
                                          • paszczakowna1 Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 10:57
                                            > dakota77 napisała:
                                            > > Lezbobimbo mogla nie widziec twojego pytania, a zrodla podala
                                            > > Paszczakowna.

                                            Paszczakowna owszem, podała źródła, natomiast swiadczą one o czyms zupełnie
                                            przeciwnym - że Kosciol Katolicki od początku uznawał zarówno 'dzikich' Murzynow
                                            (bo mam nadzieję, że nie ma wątpliwosci co do np. czarnych mieszkańców Afryki
                                            Północnej, z których się niejeden wczesnośredniowieczny biskup wywodził) jak i
                                            Indian za ludzi obdarzonych duszą, i potępiał głoszacych pogląd przeciwny.

                                            > Dakoto droga, dzieki, Lezbobimbo widziala, tylko jest obecnie wsciekla na sama
                                            > siebie i na swa glupote! Ruszylam temat Andrzejowy o duszach i sama pociagnelam
                                            > w sina dal koscielna bez sensu, a nie powinnam tego robic. Sama prosilam
                                            > Andrzeja kiedys o "niereligiowanie" tutaj pod kazdym watkiem, ale teraz mu sie
                                            > wypslo, a ja glupia sama podciagnelam.. FORUMIE WYBACZ! To sie nie powtorzy.
                                            > Gdzie moje opiekuny?

                                            Czyli: źródeł nie podamy, bo i takowe nie istnieją, natomiast za nic się nie
                                            przyznamy, żeśmy to z palca wyssali. To zresztą nie jest bynajmniej temat
                                            religijny, a historyczny.
                                            • lezbobimbo Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 13:06
                                              paszczakowna1 napisała:
                                              > Czyli: źródeł nie podamy, bo i takowe nie istnieją, natomiast za nic się nie>
                                              przyznamy, żeśmy to z palca wyssali. To zresztą nie jest bynajmniej temat>
                                              religijny, a historyczny.

                                              Przyznamy sie, ze nie mamy zrodel na internecie, ale z palca nie ssalam :)
                                              • meduza7 Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 14:05
                                                Szukając odpowiedzi na pytanie, czy Kościół uznawał "dzikich" za ludzi mających
                                                duszę, czy za zwierzęta nie posiadające tejże, wystarczy uświadomić sobie jeden
                                                fakt - że gdziekolwiek dotarli europejscy odkrywcy, tam natychmiast wysyłano
                                                misjonarzy w celu nawracania miejscowych. Czy ktokolwiek zawracałby sobie tym
                                                głowę, gdyby uznano, że nie mają oni duszy? Byłoby to całkowicie pozbawione
                                                sensu z punktu widzenia religii. Tyle.
                                            • dakota77 Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 14:35
                                              No coz, czasem nie czyta sie uwaznie;-)
                                            • andrzej585858 Re: OT o duszyczkach 17.11.09, 15:42
                                              paszczakowna1 napisała:

                                              >
                                              > Czyli: źródeł nie podamy, bo i takowe nie istnieją, natomiast za nic się nie
                                              > przyznamy, żeśmy to z palca wyssali. To zresztą nie jest bynajmniej temat
                                              > religijny, a historyczny.

                                              Prawdę mowiąc to ja miałem świadomość że takowe żródła nie istnieją, ale chyba
                                              już trzeci raz próbuję dociec skąd urocza skądinąd Lezbobimbo bierze swoje
                                              informacje , które z wielką swoboda nam tu podaje - no i odpowiedzi uzyskac nie
                                              mogę.
                                              Ale w ferworze dyskusji mozna różne gafy popełniać, czego ja osobiście jestem
                                              znakomitym przykładem.

                                              Poza tym, ja też nie uważam że jest to wątek religijny, no i zawsze milo czegoś
                                              nowego dowiedzieć się
                              • anutek115 Off top off topu o duszyczkach :) 16.11.09, 21:30
                                andrzej585858 napisał:

                                > Mnie to raczej ciezko byloby stłamsić zwłaszcza że z wygladu to naszego mistrza
                                > kulomiota przypominam.

                                Andrzeju!!! TERAZ DOPIERO NAPRAWDĘ chcę cię zobaczyć w tych podkolanówkach! I
                                kokardkach wna warkoczykach!!! I spódnisi na szeleczkach! Śpiewającego "Wciąż
                                jesteśmy usmiechnięte, my, dziewczynki" :D!!!
                                • lezbobimbo Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 06:57
                                  anutek115 napisała:

                                  > andrzej585858 napisał:
                                  > > Mnie to raczej ciezko byloby stłamsić zwłaszcza że z wygladu to naszego
                                  mistrza> > kulomiota przypominam.

                                  > Andrzeju!!! TERAZ DOPIERO NAPRAWDĘ chcę cię zobaczyć w tych podkolanówkach! I>
                                  kokardkach wna warkoczykach!!! I spódnisi na szeleczkach! Śpiewającego "Wciąż>
                                  jesteśmy usmiechnięte, my, dziewczynki" :D!!!

                                  Ach :)))) Anutku, obraz jakze radosny :) Czy moge zamiescic powyzsze w Forumnej
                                  Ksiedze Cytatow? :)))))))))))))))))
                                • andrzej585858 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 15:47
                                  anutek115 napisała:


                                  >
                                  > Andrzeju!!! TERAZ DOPIERO NAPRAWDĘ chcę cię zobaczyć w tych podkolanówkach! I
                                  > kokardkach wna warkoczykach!!! I spódnisi na szeleczkach! Śpiewającego "Wciąż
                                  > jesteśmy usmiechnięte, my, dziewczynki" :D!!!

                                  O rany! Wizja jest porażająco-przerażająca !!! Czy masz świadomość co czynisz?
                                  To chyba ogolić będę musiał się jakoś starannie przed występem, mam nadzieję że
                                  depilacji nog nie trzeba będzie dokonywać i odpowiednio wypomadować?

                                  Mam nadzieję że będzie to występ dla jednoosobowej publiczności? - dla szerszej
                                  to wstydzę się jako ten lilij niewinny -))
                                  • pola_lawendowe Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 16:19
                                    Ależ panie Andrzeju, co też pan! ;)

                                    Stanowczo protestuję przeciwko jednoosobowej widowni twoich
                                    podkolanówek ;)) " Boże, Boże, kto widział podobną zbrodnię? Chyba
                                    tylko Szekspir! " ( TiR)

                                    Protestuję tym bardziej, bo czuję niejasno, że moja wrodzona dzikość
                                    ma swoje granice i wychynęło z niej, tej dzikości, pragnienie
                                    uczestniczenia w którymś z forumowych zlotów* :)

                                    * nie, żeby kolanówki były tu spirytusem **

                                    ** nie, żeby spirytus był spirytusem :)

                                    Krótko mówiąc i wystawiając łeb spod przypisów : jadę i nawet nie
                                    myślcie, że spóźnię się na wielki pokaz podkolanówek :)

                                    ( poznacie mnie, mam tak jak pan Gruszka, któremu z licznych
                                    kieszeni sterczały w różnych nieoczekiwanych miejscach paczki
                                    papierosów) :)
                                    • skrzydlate.bobry Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 17:02
                                      pola_lawendowe napisała:

                                      > ( poznacie mnie, mam tak jak pan Gruszka, któremu z licznych
                                      > kieszeni sterczały w różnych nieoczekiwanych miejscach paczki
                                      > papierosów) :)

                                      Być tam, zawsze tam, gdzie ty...
                                      Z fałszywym śpiewem na uściech podążę w Twe ślady, chyba że to nie mentolowe.

                                      Ale pod protestem w sprawie jednoosobowej widowni i tak się podpisuję, a co.
                                      • lezbobimbo Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 18:00
                                        skrzydlate.bobry napisała:
                                        > pola_lawendowe napisała:
                                        > Z fałszywym śpiewem na uściech podążę w Twe ślady, chyba że to nie mentolowe.

                                        Skrzydlate bobry zostawialy mentolowe slady, gdy od czasu do czasu opadaly na
                                        pola lawendowe :) Ale ladnie Wam te mnogosci wyszly :)))))
                                    • anutek115 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 17:42
                                      pola_lawendowe napisała:

                                      > Protestuję tym bardziej, bo czuję niejasno, że moja wrodzona dzikość
                                      > ma swoje granice i wychynęło z niej, tej dzikości, pragnienie
                                      > uczestniczenia w którymś z forumowych zlotów* :)

                                      Pola_lawendowe, sprawdź, proszę, pocztę :).
                                    • ananke666 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 00:58
                                      > ( poznacie mnie, mam tak jak pan Gruszka, któremu z licznych
                                      > kieszeni sterczały w różnych nieoczekiwanych miejscach paczki
                                      > papierosów) :)


                                      Ooo! jak nic inkarnacja Wrednych Bab policyjno-pociągowych!
                                  • lezbobimbo Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 18:03
                                    andrzej585858 napisał:
                                    >mam nadzieję że> depilacji nog nie trzeba będzie dokonywać i >odpowiednio
                                    wypomadować?

                                    Koniecznie upomaduj wlosy na nogach w takie jezyki gesto kolo siebie :))))))))
                                    • skrzydlate.bobry Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 18:25
                                      Ach, ach! Się mi było przypomniało i fala wzruszeń zalała mnie rzewna, że aż ze
                                      śmiechu kwiczę, jak to w czasach młodości, gdym pracowała w biurze w pewnej
                                      instytucji, co mi się wtedy jeszcze wydawała poważna, kolega w tymże biurze
                                      postanowił poświęcić się dla dobra eksperymentu i w nieobecności szefów (w
                                      każdej chwili mogli przyjść, podobnie jak jakieś inne osoby), ale w obecności
                                      kilku koleżanek wypróbowywał na sobie plastry do depilacji, takie woskowe,
                                      nabyte zresztą przeze mnie, przyznam się bez bicia (w razie potrzeby mogę pociąć
                                      to zdanie na krótsze). Najpierw chciał do tego celu użyć swej dumnej i bladej
                                      łydki, ale potem gestem Rejtana rozpiął był koszulę na równie dumnej i bladej
                                      piersi i tamże depilacji niezbyt udanej dokonał. Też mu Andrzej było. A jeden z
                                      szefów miał potem pretensję, że nikt mu nie chce powiedzieć, dlaczego cały
                                      sekretariat dostał głupawki. Ach, dawnych wspomnień czar...
                                    • andrzej585858 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 19:42
                                      lezbobimbo napisała:

                                      >
                                      > Koniecznie upomaduj wlosy na nogach w takie jezyki gesto kolo siebie :))))))))
                                      >
                                      Proszę przestać mnie prowokować!! O rany, bo zaraz będę miał dziwne wizje ,
                                      wystarczy że mój jamnior łypie na mnie podejrzliwym okiem widząc że rechoczę się
                                      do monitora !!!
                                      • lezbobimbo Re: Off top off topu o duszyczkach :) 17.11.09, 19:52
                                        andrzej585858 napisał:
                                        > lezbobimbo napisała:
                                        > > Koniecznie upomaduj wlosy na nogach w takie jezyki gesto kolo siebie :))))))))

                                        > Proszę przestać mnie prowokować!! O rany, bo zaraz będę miał dziwne wizje,>
                                        wystarczy że mój jamnior łypie na mnie podejrzliwym okiem widząc że rechoczę
                                        się> do monitora !!!

                                        Jakie dziwne wizje, jezykow nie widziales? :) A jamniora, skoro zachecajaco
                                        lypie tez trza ukukardkowac i upojnie pomadowac :)
                                        • mama_kotula Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 01:20
                                          CytatJakie dziwne wizje, jezykow nie widziales? :)

                                          Kocham osoby nieużywające polskich fontów.

                                          Ja dobre kilka razy to wszystko czytałam w sensie, że Andrzej ma mieć na nogach gęste języki i kurna nic nie mogłam zrozumieć jak.
                                          I jakie ja miałam wizje, to wolę nie przytaczać. Wizje gęstych języków są bardzo hard, coś w rodzaju tentacle hentai.
                                          • lutecja4 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 08:25
                                            i ja się dopisuje do chętnych do nabycia wejściówki na widownię, tylko poproszę
                                            w sektorze dla niepalących ;)
                                            mnie wystarczą podkolanówki i kokardki (nie żeby wyłącznie one, no chyba że
                                            sytuacja się tak rozwinie :)), spódniczki nie musi być ;)
                                            • pola_lawendowe Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 16:28
                                              OT wszystkich OTów :)

                                              anutku115 : odebrałam, dziękuję bardzo – bardzo, wysłałam mail
                                              zwrotny :)


                                              skrzydlate.bobry : ależ podążaj, podążaj, mentolowe również ! :) Co
                                              prawda, w rankingu o łeb zwyciężają znacznie mocniejsze, mentolowe
                                              palę kiedy już palić nie mogę, wnoszą taki powiew świeżości ;)) (
                                              co ciekawe, większa ilość mentolowych mi szkodzi, czuję się po
                                              nich, jakbym pożarła młodą sosnę )


                                              lezbobimbo : jamniora upojnie pomadować ? :)) Lisieccy, Lisieccy
                                              wokół mnie, słoniocy ! :))
                                              Na policję zapodam ! ( wrzasnęła pawlaczym głosem )


                                              ananke666 : ja wam dam, panie tego, inkarnację Wrednych Bab :) Z
                                              wszystkich Papierosianych Kobiet Jeżycjady zamawiam ( pierwsza,
                                              moje, moje!) :) ciotkę Lilę :)

                                              Pozwoliłam sobie sprawdzić jeżycjadowe papierosy pod kątem kobiet :)

                                              Zdziwniej i zdziwniej, powiadam wam :)

                                              W Kłamczusze papieros jest czymś w rodzaju znaku firmowego ciotki
                                              Lili, ciotka za nałóg nikotynowy nie zostaje spostsponowana,
                                              przeciwnie, siedząc w Merkurym nad „ Ekspressem Poznańskim” , w
                                              oczekiwaniu na koleżankę 'paliła sobie miło papieroska'. Wyglądając
                                              też niczego sobie :)

                                              W Idzie sierpniowej siostra Lisieckiej, Teresa, postać już
                                              niepiękna, ale jeszcze nie wpisana przez MM w galerię
                                              potworów 'zaciągnęła się dymem z carmena i wypuściła z umalowanych
                                              ust zgrabne kółeczko ' ( - wypuszczać zgrabne kółeczko nic złego –
                                              wypowiedziała się ze znawstwem pl i popiła nieumalowanymi usty
                                              herbatkę, siorbiąc jak te, co dostają po torbie ):)


                                              W Dziecku piątku już gorzej. Jankowiak ' z miejsca' uprzedził się
                                              do 'tej jego Moniki' Jedwabińskiego, bo ' bardzo mu się nie
                                              podobało, jak kobiety paliły. Uważał, ze kobieta z papierosem
                                              wygląda jakoś agresywnie, jakby chciała koniecznie i na siłę coś
                                              udowodnić'

                                              ( nigdy, przenigdy nie uwierzę, że Monika wychodząc z domu 'wsadziła
                                              papierosa w zęby' już zapalonego, zresztą :) Się nie pali, się nie
                                              pisze. Bo chce się dobrze a wychodzi jak zawsze ) :)

                                              W NiN papieros staje się rekwizytem podkreślającym wyjątkowe
                                              chamstwo i zupełny brak ogłady bojowej trzydziestolatki ostrzyżonej
                                              na jeża, zdobnej w metalowe okulary i zaczepne spojrzenie.
                                              Wielki kłąb dymu kieruje na Laurę, później formuje długi oblok dymu
                                              i znowu celuje nim prosto w Laurę, następnie okadza ją kolejnym
                                              obłokiem i 'kopci jej w te biedne, chore oczy ', po czym,
                                              obsobaczona przez Pyzę zaciąga się raz jeszcze i w niepodległy
                                              sposób dymi wszystkich wokół.
                                              W wagonie dla niepalących, co zostaje podkreślone więcej niż raz! (
                                              MM pani Barbary jeszcze tylko dzieciobójstwem nie uraczyła, może
                                              dlatego że nie zdążyła? Podła ifatalnie wychowana 'feminizująca'
                                              palaczka wysiadła w Gnieźnie )

                                              W Córce Robrojka zaś to pani Karina trzyma w politurowanej szkatułce
                                              papierosy Jak wiemy, Karina Majchrzak jest muskularną istotą o
                                              niewyraźnej twarzy z pomarańczowymi ustami i włosach jak drewniane
                                              wióry. No i ma ( patrząc z pozycji Robrojka) wyjątkowo brzydkie
                                              nogi. Papieros w CR odegrał rolę gwoździa do trumny, choćby i przy
                                              dźwiękach 'Dla Elizy'. Ale w wersji silnie uproszczonej ! :)

                                              A w Czarnej polewce nie dość, że policjantka ( oschła pani o
                                              rzadkich, pomalowanych na wiśniowo włosach, nie to, co bombki z
                                              podgolonym karczkiem, prawda!) nie ma własnych dzieci i praca
                                              zawodowa jest dla niej ważniejsza niż wszystko inne , to jeszcze
                                              rozsiewa dotkliwą woń papierosów !:)

                                              Od palącej miło papieroska Ligi Muszyńskiej, dowcipnej, bystrej i
                                              zadbanej starszej pani malującej gasiennice kopcące nargile do
                                              marnowłosej, wyznającej w sposób radykalny, bezdzietnej ( ojejku!)
                                              policjantki rozsiewającej woń, oto, do czego doszliśmy :))


                                              • ananke666 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 19.11.09, 12:30
                                                pola_lawendowe napisała:

                                                > ananke666 : ja wam dam, panie tego, inkarnację Wrednych Bab :) Z
                                                > wszystkich Papierosianych Kobiet Jeżycjady zamawiam ( pierwsza,
                                                > moje, moje!) :) ciotkę Lilę :)

                                                Przysiądę się ze swoją granatową paczką... bo niestety też palę.
                                                • skrzydlate.bobry Re: Off top off topu o duszyczkach :) 19.11.09, 15:53
                                                  Hehe, ja niemiętuski tylko z głodu, na przykład jak akurat rzucam, a pod ręką
                                                  tacy z niemiętuskami...
                                                  Całkiem silne już z nas grono pod wezwaniem ciotki Lili, same sobie będziemy
                                                  kopcić w te biedne chore oczy, jeno dajcie znać, kiedy i w którym przedziale...
                                                  Lojalnie uprzedzam, że do Białegostoku nie dam się zaciągnąć.
                                              • lezbobimbo Re: Off top off topu o kopciuszkach :) 19.11.09, 13:49
                                                pola_lawendowe napisała:
                                                > ananke666 : ja wam dam, panie tego, inkarnację Wrednych Bab :) Z
                                                > wszystkich Papierosianych Kobiet Jeżycjady zamawiam ( pierwsza,
                                                > moje, moje!) :) ciotkę Lilę :)

                                                O nie, nie odbierzesz mi onej! Moja ci jest Lila i ani sie waz róz du..!

                                                > Pozwoliłam sobie sprawdzić jeżycjadowe papierosy pod kątem kobiet :)>
                                                Zdziwniej i zdziwniej, powiadam wam :)

                                                Zapomnialas jeszcze o Szostej Klepce, gdzie ciocia Wiesia, postac skromnej
                                                niewolnicy, kopci papierosa, wsciekle elektroluksujac fotele :D Za to tylko ja
                                                lubie, to takie Zyciowe :D (chociaz zdziebko niepraktyczne, zawsze wyobrazam
                                                sobie jak jej ten popiol musialby spadac prosto na to, co wlasnie sprzatnela :)
                                                w SK ma tez ochote zapalic w klasie przy ufnych molodyciach Dmuchawiec, ale sie
                                                w pore reflektuje. Gdzies po drodze potem pali sam Ignac Borejko, chyba w KK?

                                                A to zdziwniej sie robi i zdziwniej, bo pewnie MM kiedys sama palila i wtedy
                                                ciotka Lila mogla sobie milo palic papieroska. A potem przestala, ale
                                                najwyrazniej nie z powodow zdrowotnych czy smrodzacych, tylko dlatego, ze
                                                "kobiecie nie wypada czegos udowadniac" tym kopceniem niby, tak (co za pogiety
                                                poglad) :D
                                                • meduza7 Re: Off top off topu o kopciuszkach :) 20.11.09, 10:39
                                                  Ja tylko tak sobie przypomnę, że palił kiedyś nawet Ignacy! W KK albo może w IS
                                                  jest taka scena, kiedy to "ojciec Borejko flegmatycznie zaciągnął się papierosem".
                                                  • jamniczysko Re: Off top off topu o kopciuszkach :) 20.11.09, 11:04
                                                    A w pełnej wspomnień "Sprężynie" serce Ignaca odgrywało się za
                                                    nadmierne ilości wypalonych w młodości papierosów. Z kolei Gabriela
                                                    wspominała cudowne chwile z dzieciństwa, kiedy siedziała na kolanach
                                                    ojca wtulona w jego "pachnącą papierosami" czy też "przesiąkniętą
                                                    nikotyną" marynarkę i zadawała pytania.
                                          • andrzej585858 Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 18:49
                                            Podejrzewam że nasza droga Lezbobimbo miala na myśli języki ogniste w sensie
                                            religijnym -0 czyli te ktore widnialy nad Apostolami w chwili gdy otrzymali dar
                                            języków - czyli lekki wtręt religijny że tak powiem. I to mi się podoba właśnie.

                                            Wszelkie inne wizje są rzeczywiście bardzo oj wole juz nie myśleć nawet jakie
                                            :-))) chociaż ....
                                            • lezbobimbo Re: Off top off topu o duszyczkach :) 18.11.09, 19:02
                                              andrzej585858 napisał:
                                              > Podejrzewam że nasza droga Lezbobimbo miala na myśli języki ogniste w sensie>
                                              religijnym -

                                              :-D
                                              Oj Andrzeju strasznie sie ucieszylam :D
                                              Niestety musze Cie rozczarowac, zadne plonace krzaki ani ogniki sw. Elma nie
                                              przeszly przez ma leniwa mysl strukture..
                                              A wszystko przez moja klawiature - nie języki mialam bowiem na mysli,
                                              tylko takie niesamowicie skromne i niewinne jeżyki.. (teraz skopiowalam i
                                              wkleilam specjalnie).
                                              Wiesz, takie jeżyki, co mozna zrobic z ciasta czy kremu gestego, n.p. Nivei.. i
                                              wyobrazilam sobie, ze moglbys zageszczajac oną pomadą swe szanowne wlosy na
                                              nogach, ukladac je wlasnie w taka zjeżona palisade :))))))) Mozesz ewentualnie
                                              je tez posrebrzyc czy pochromolic chromem w spreju i mloteczkiem potem wyklepac
                                              w takie luski migoczace na piszczelach, z ta spodnisia komponowalyby sie zaiste
                                              godnie :))))
                                              • the_dzidka Re: Off top już totalnie totalny 19.11.09, 10:55
                                                > w takie luski migoczace na piszczelach

                                                Przypomniał mi się mój dzisiejszy sen! Nowe samochody na rynku - z
                                                karoserią stylizowana na rybią łuskę!
                • croyance Re: A pewnie. 08.11.09, 19:39
                  Ja mysle, ze duszy (a i rozumu) to wiekszosc ludzi nie ma ...
                  • anutek115 Re: A pewnie. 08.11.09, 20:05
                    croyance napisała:

                    > Ja mysle, ze duszy (a i rozumu) to wiekszosc ludzi nie ma ...

                    A ja, że są ludzie duszy pozbawieni i zwierzeta, które ją na pewno mają.

                    Skłonna jestem zwierzętom przypisywać ją bez porównania częściej.
                    • croyance Re: A pewnie. 08.11.09, 20:11
                      No, ja zdecydowanie wyzej cenie swojego ex-kota (a raczej kota na
                      odleglosc) niz niejednego czlowieka.
                    • andrzej585858 Re: A pewnie. 08.11.09, 20:21
                      anutek115 napisała:

                      >
                      > Skłonna jestem zwierzętom przypisywać ją bez porównania częściej.

                      Tez bym czasem chciał sobie pogadać z swoim jamnikiem , a właściwie jamniczycą
                      :-)) tym bardziej ze ostatnimi czasy ciągle sam jestem w domu - ale niestety tak
                      się nie da.
                      W ogóle to chcecie aby nasze koty i psy zaczęły to samo mówić o ludziach?
                      • vauban Re: A pewnie. 08.11.09, 20:45
                        No. Ja z kolei chciałbym, żeby moje koty mówiły coś bardziej złożonego niż
                        "jeść", "na kolana", "na balkon", "dobrze" itp. proste odmiany słowa "miau". Ale
                        cieszę się tym, co mam...
                        • aganoreg Re: A pewnie. 08.11.09, 20:52
                          vauban napisał:

                          > No. Ja z kolei chciałbym, żeby moje koty mówiły coś bardziej złożonego niż
                          > "jeść", "na kolana", "na balkon", "dobrze" itp. proste odmiany słowa "miau". Ale
                          > cieszę się tym, co mam...

                          A moze czas przylozyc sie do nauki? To, ze rozumiesz kilka slow, nie znaczy, ze
                          opanowales jezyk koci.
                          • vauban Re: A podobno 08.11.09, 20:58
                            mam uzdolnienia do języków. Pokażę małżonce ten post na dowód, że jednak NIE !
                            Może przestanie mnie wypychać na te kursy i twierdzić, że mam robić papiery -
                            skoro nawet kociego nie pojmuję...

                            Hy hy hy... ;)
            • croyance Re: A pewnie. 08.11.09, 19:30
              Inna rzecza jest to, ze nie kazdy wegetarianin kieruje sie motywami
              ideologicznymi/dobrem zwierzat. Ja bylam wegetarianka przez 12 lat
              dlatego, ze uwazalam to za zdrowa diete, a nie dlatego, ze nie chcialam
              jesc/zabijac zwierzat.
    • ginny22 Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 21:59
      Na stronę MM to ja zaglądam, jak Wy mi tu powiecie, że trzeba. No to
      zajrzałam. A nie powinnam, bo to zaszkodziło mojej psychice jak nic.
      Co to w ogóle było? Nie na temat (przecież pytanie o brak zwierząt w
      Jezycjadzie nie oznacza, że łakniemy przeczytania "Lucyfera
      sierpniowego"). Hipokryzja aż buzuje - ten wtręt o paskudnych
      osobnikach, co to zwierzęta kochają, a ludzi nie - albo drugi: o
      jedzących mięso posiadaczach pieska/kotka. I ten ton, ten
      usmieszek... Brr. Przykre to.
      • sowca Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 22:48
        Mam uczucie niesmaku.
        Raz, że ów banał wymieniony przez panią MM, czyli opisywanie stanów
        ducha piesków, kotków i pajączków, nijak ma się do tego, o co (jak
        sądzę) chodzi czytelnikom. Czy MM naprawdę myśli, że jej czytelnicy
        chcieliby, żeby znienacka opisała świat Borejków oczami pajączka
        tkającego pajęczynę w kącie za biblioteką albo oczami motylka, który
        wleciał do pokoju Laury?
        Tekstu o ludziach, którzy kochają zwierzęta, a nie lubią ludzi, nie
        komentuję, bo mi słów brak.
        Natomiast skomentuję słowa, które mnie osobiście, jako czytelniczkę
        MM, uraziły. Mam na myśli ten słynny tekst:
        Obawiam się, Drodzy Czytelnicy, że nie macie innego wyjścia, niż
        pogodzić się z faktem, że to ja wiem najlepiej, jak powinny wyglądać
        moje książki. Pardon.

        Fakt jest niewątpliwy. Sposób jego wyrażenia oraz przesłanie
        niedopuszczalne. Szczerze mówiąc, takie zamknięcie się na
        jakiekolwiek sugestie czy opinie jest trochę przerażające.
        • onion68 Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 22:53
          > Fakt jest niewątpliwy. Sposób jego wyrażenia oraz przesłanie
          > niedopuszczalne. Szczerze mówiąc, takie zamknięcie się na
          > jakiekolwiek sugestie czy opinie jest trochę przerażające.

          Najbardziej przerażający jest uwidoczniony tu kompletny brak dystansu i poczucia
          humoru :-(
        • mama_kotula Re: Zaraz coś mnie trafi... 06.11.09, 23:16
          CytatSzczerze mówiąc, takie zamknięcie się na
          jakiekolwiek sugestie czy opinie jest trochę przerażające.


          Ależ pani MM jest jak najbardziej otwarta na sugestie!! Toż za namową jakiejś Kochanej Czytelniczki W Bardzo Młodym Wieku wprowadziła postać ulewacza Ziutka, podług sugestii innej Kochanej Czytelniczki na okładce pojawiły się kluczyki.

          Ja się jak najbardziej zgadzam, że to AUTOR książkę pisze, i to AUTOR wie najlepiej CO ma być w tej książce, a czego nie będzie. Jak również się zgadzam, że autor jak najbardziej może mieć w doopie sugestie czytelników (znaczy, propozycje tematów na przykład), i szczerze mówiąc, jak mi ktoś rzucał w komentarzu do bloga "a napisz o tym, tamtym i siamtym" to tupałam, gryzłam i wyłam, ALE - ale nie spuszczałam pana sugerującego na drzewo, co najwyżej ignorowałam propozycję.
          Ja, ja ignorowałam, mimo że cierpię przeważnie z powodu zbyt wyszczekanego ryja i absolutnie nie deklarowałam szacunku i sympatii dla moich czytelników, wyznając wówczas zasadę "na bloxie jest kilkaset tysięcy blogów, nie musisz mojego czytać, wypad i nie pokazuj mi się tu więcej, jak zamierzasz marudzić niekonstruktywnie tudzież narzucać mi o czym mam pisać".

          A mimo wszystko no ludzie, kultura zobowiązuje...
          Kreowanie się nagle w pewnym ekhem wieku i w pewnych ekhem okolicznościach (podpowiedź: spadający poziom książek) na kontrowersyjną artystkę "mamwszystkichwaswdupieirozdmuchaneegoitojestmójimidż" jest niestety żenujące.

          A niech to, uleje mi się.
          Żenujące jest traktowanie protekcjonalne czytelniczek strony, wymiotu doznaję jak tam wchodzę - nie, już nawet nie z powodu lukru i budyniu, bo jego tam nie ma, tam są twarde kawałki dziegciu pociągnięte na zachętę cienką warstewką miodu. Wymiotu doznaję poprzez nachalny dydaktyzm, nie potrafię tego opisać - takie nauczanie duszyczek, a stąd wynika morał, że przyszła koza do ... króla, coś jak Księżna z Alicji w Krainie Czarów, że każda okazja jest dobra do wygłoszenia morału, nauki, do wciśnięcia w główki jakiejś mądrej naukowej prawdy, a główki łykają, łykają, łykają... jest nauczyciel na piedestale i są te duszyczki dzieciąt wiedzy pragnących (czyżby? ja bym raczej pragnęła kontaktu z takim nauczycielem, a nie nauczania ex cathedra). Jednocześnie cała strona jawi mi się jako nadęte, nadmuchane monstrum, które się rozpycha i przytłacza czytelników.

          I NIE, nie ma nic w tym złego! Ale nie u kogoś, kto ponad wszystko wysławia ciepełko Borejkowskie, a w swoich własnych czterech kątach w sieci trzyma rozdętego potwora, który ślini się, zatacza na boki i rozgniata wszystkich po kątach. No jakaś konsekwencja powinna być, jednakowoż.
          • wushum uhuha! 07.11.09, 00:15
            No i przeczytałam, idąc po linku tekst "tragicznej MM".

            Po 1 - uhaha - czyli, jak to jest - MM twierdzi, że nie śmie, jak inni, wtykać
            infantylnych domysłów, w usta i umysły "zwierzęcych bohaterów", a że nikt
            przecie nie jest w stanie domyślić się, co myśli zwierzę, to to wszystko są brednie.
            "Okej" - skoro tak, to z jakiej "paki" pani MM twierdzi, że wie jakie uczucia i
            myśli, mają bohaterowie "ludzcy"???
            To w główkach kotków, piesków, tudzież ptaszyn - wróblewskich, nie jest w stanie
            czytać, a w ludzkich zdecydowanie tak???!!!!
            Ludzie, trzymajcie mnie bo...nie wytrzymam.

            W nie-jedzenie zwierzątek pani MM - nie wierzę. Czemu? "A bo tak":) Jeśli
            posądza się właścicieli zwierząt, że są agresywni wobec ludzi /i to jest właśnie
            powodem!/, to powiem, że tym MM przecięła jakąkolwiek nić mojej sentymentalnej
            sympatii.
            Andrzeju skoro popierasz, to lepiej uważaj, masz do czynienia z wieloma
            właścicielami zwierząt na tym Forum:)
            Skoro tak jest wg MM, mogłabym napisać, że katolicy, to okrutni i zakłamani
            ludzie - chcecie powiedzieć, że nie znajdę przykładu??? /Sama zdaje się jestem:)/
            Że, jeśli ktoś jest rodzicem, to jest katem swojego dziecka - większość dzieci
            przecież tak uważa, a z pewnością wiele z nich może to udowodnić.
            Mogłabym to napisać, ale wiem, że uogólnianie i mówienie, że "na pewno", bo
            przecież "wiem wszystko" to smutne bredzenie. Ciekawe, jak się poczują nieletnie
            dziunie, czytelniczki pani MM, skoro są wredne z zasady, bo mają pieska, czy kotka.
            Złamana psychika, a potem, kto wie, jakie skutki?

            To, co pisze pani MM dalej w tekściku, to - niestety - żałosne, napuchnięte z
            niezdrowej dumy, bardziej niesmaczne niż 100 Ulejów, strzelenie sobie w stopę,
            tudzież wbicie gwoździa do trumny, lubo - ukręcenie pętelki...
            Ja obiecuję - ani ćwierci książki jej nie kupię.
            Gdyby była na Targach Książki w Krakowie, zachęcałabym do przyjścia i
            zaprotestowania, ale zdaje się, że nie będzie. Aczkolwiek akcja np przyjścia na
            spotkanie liczną grupą i np oblężenie wszechwiedzącej artystki w milczeniu
            posępnym /jak stado Buk z Muminków/ może spowoduje gęsią skórkę na szlachetnej
            skórze autorki?;)

            Tak, czy tak - żal...że nie jestem "hakerem":)
            Już się zastanawiam, czy nie pozbyć się starych książek Nie-Bosskiej Autorki. A
            nic więcej nie kupię, choćbym czytała "piejące" recenzje. Żadnej McDusi. Niech
            się MM dusi w samo-uwielbiennym sosie.
            • rozdzial43 Re: uhuha! 07.11.09, 11:17
              wushum napisała:

              > np oblężenie wszechwiedzącej artystki w milczeniu
              > posępnym /jak stado Buk z Muminków/

              Wizja, jaką wywołałaś w mojej głowie tym sformułowaniem wbiła mnie w krzesło
              iiiihiiiiihiiiiii. Dawno się tak nie uśmiałam, dzięki, że to wymyśliłać Wushum.
    • ananke666 Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 02:32
      W ogóle nie rozumiem tego ostatniego wpisu ze strony. Nic a nic.
      1. Jak to nie lubi zjadać? Przecież w książkach pełno pieczeni, kiełbas, rosołów
      itp. W książce kucharskiej też, a przecież czarno na białym napisane, że te
      właśnie dania jada rodzina.

      2. Do listy samograjów dopisałabym pełno motywów jeżycjadowych, jak ciepła,
      prosta acz pełna mądrości życiowej babunia, opowieść o wpływie Wigilii czy
      innego święta na ludzkie losy, przemianę brzydkiego kaczątka w cholerną
      królewnę, zła siostra-dobra
      siostra, dzielna sierotka/dziecię porzucone, nawet mi się wymieniać dalej nie
      chce...

      3. Zaraz. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie żądał zwierzęcia jako
      bohatera myślącego jak człowiek. Przypuszczam, że Wam, tak samo jak mi,
      wystarczyliby w zupełności bohaterowie tacy, jak kot Feluś albo Lucyper. Jest,
      lubi się go, pogłaszcze się go, otrze się o nogi. Finito. Można zgonić z kanapy.
      Skąd pomysł, że miałby być to "bohater powieściowy, który myśli i czuje jak
      człowiek"???

      4. Rozumiem, że pani MM jest weganką i nosi plastikowe obuwie. No chyba, że
      wierzy, że krówka jak podrośnie samoczynnie daje mleko, ma dożywocie na łące
      zielonej, a skóra, której nadmiaru chętnie się pozbywa, ładnie i szybko jej odrasta.
      Na temat ludzi, co to zwierzątka lubiący katami, nawet mi się pisać nie chce.
      Bez sensu to kompletnie.

      5. Och, co za straszna rzecz wydać zwierzęciu polecenie. Traumatyczna. Co
      dopiero wydać owo polecenie dziecku, moje ani chybi wyląduje u psychoanalityka,
      kiedy już w akcie zemsty odrąbie mi głowę. To ja prosiłabym jeszcze o
      ustosunkowanie się do tych wszystkich psów-ratowników wysokogórskich,
      psów-tropicieli policyjnych, psów-przewodników ociemniałych, koni do hipoterapii
      itp. Oraz tych wszystkich zwierząt, które niekiedy osładzają samotność ludziom,
      zwłaszcza starszym.
      Mój pies był zachwycony, kiedy ostrym tonem kazałam mu przynosić patyk. Z
      radości pożądał tej niewolniczej rozrywki wielokrotnie, o czym informował mnie,
      namolnie podtykając pod ręce ów patyk, wymachując ogonem. Jak to możliwe?


      6. Tego, że to autor wie najlepiej, jak ma jego książka wyglądać, nie
      kwestionuję. Razi mnie tylko forma wypowiedzi. Bardzo nieprzyjemna, naprawdę.

      7. Bardzo dobrze, że w książkach nie będzie zwierząt. To oznacza brak
      idiotyzmów, typu pszczeli trup odkładany troskliwie do ula, wiejskie psy
      przyuczone do ganiania zwierzyny, zyskowna hodowla koni bez porządnego wybiegu,
      ziemi pod paszę ani stodoły plus koń głupio patrzący na oprysk w ciągu dnia, w
      sąsiedztwie pasieki. Gdyby ktoś nie wiedział - koń to wbrew pozorom delikatne
      zwierzę, a opary i zjedzenie opryskanej rośliny może się dla niego skończyć
      fatalnie. Dwa, że opryski powinno się wykonywać wieczorem, ponieważ powinna
      zostać zachowana kilkugodzinna karencja dla pszczół, którym kontakt z opryskiem
      może nie wyjść na zdrowie. Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na drobiazg:
      szerszenie są naturalnymi wrogami pszczół, potrafią wyżreć całe gniazdo.
      Normalny pszczelarz raczej pozbyłby się ich ekstracugiem.

      Tyle nieprzyjemnego tekstu, tyle tej nieuzasadnionej wyższości, tyle wzgardy,
      tylko po to, żeby powiedzieć, że opisywanie zwierząt autorce nie leży i woli
      pisać o ludziach i cześć. Przykro mi się zrobiło.
      • dakota77 Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 09:25
        Woli pisac o ludziach, ale nie wiem, czy powinna to robic, sadzac po
        tym, ile w niej pogardy dla innych.
        • aganoreg Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 13:10
          Wlasciwie wszystko zostalo juz napisane, wiec pozostaje mi tylko razem z wami
          zalamac rece. Najwyrazniej MM zapomniala o zerowym tomie Jezycjady, gdzie
          Malomowny gral glowna role. A co do opisow udzcow baranich, rosolkow wolowych
          itd - odnosze wrazenie, ze dla autorki kawalek miesa jest czyms innym niz
          fragmentem zywego zwierzecia. Nie "utluklaby karpia", ale tuszke lososia to juz
          zje? Joey z Przyjaciol tez uwazal, ze emu sie uprawia jak ogorki...

          Hipokryzja. Zaluje, ze nie bylam w moim rodzinnym miescie, ktore z niewiadomych
          powodow pani MM odwiedza cyklicznie. Poszlabym na to spotkanie w bibliotece,
          moze by mnie spacyfikowali za zadawanie niewygodnych pytan.

          A skoro nie zyczy sobie zadawania pytan, skoro mamy sie wszyscy odczepic bo ona
          wie, jak powinno byc, to radze zlikwidowac strone. Publikujac ksiazki,
          felietony, prowadzac otwarta strone, daje pozwolenie na wtracanie sie i
          zadawanie pytan. Chyba ja to przeroslo.
          • meduza7 Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 15:21
            W tych deklaracjach o niejedzeniu mięsa widziałabym typową gorliwość neofity.
            Jeśli faktycznie została wegetarianką, musiało to nastąpić niedawno, bo jak ktoś
            słusznie zauważył, książki są pełne potraw mięsnych (zaraz, czy tam gdzieś nie
            było kuriozalnej sceny z Grzesiem-wegetarianinem, co serwował rodzince spaghetti
            po bolońsku?).
            • aganoreg Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 15:50
              meduza7 napisała:

              czy tam gdzieś nie
              > było kuriozalnej sceny z Grzesiem-wegetarianinem, co serwował rodzince
              spaghetti po bolońsku?).

              Grzesia nie pamietam, ale wielokrotnie wspominany rosol wolowy gotowany przez
              Nutrie - tak :) I to w Sprezynie - czyli rok temu - bylo remedium na zlamane
              kosci. Czyzby biedne krowki, poswiecajace swe zycie, by uleczyc swieta Gabriele,
              to nie zwierzeta?
            • ready4freddy Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 12:19
              meduza7 napisała:

              > (zaraz, czy tam gdzieś nie było kuriozalnej sceny z Grzesiem-wegetarianinem,
              co serwował rodzince spaghetti po bolońsku?).

              pewnie ragu' bylo z tofu, hyhyhy :) a jesli tak, to Grzegorz powinien dostac co
              najmniej dozywotni zakaz wjazdu do Wloch (moze z wyjatkiem mediolanskiego
              hinterlandu, tam moznaby go zeslac za kare) i zapomniec o weneckich
              romantycznosciach z Gabryjela.
    • szprota Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 17:01
      Rzuciłam okiem.
      I tak: bronić M.M. nie zamierzam, bo ton, jakiego użyła w tym wpisie, rozdrażnił
      i mnie. Pójdźcie dzieci, zaś ja Wam skazku skażę.

      Mam jednak małe przeczucie, skąd jej się to mogło wziąć.

      Niekiedy zachodzę do kina na filmy adresowane do publiczności dziecięcej. I
      wiecie co, nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się oglądać film z tego
      nurtu bez zgrai zantropomorfologizowanych, gadających zwierzaków. OK, Epoka
      Lodowcowa była śmieszna, Madagaskar niezły, Shrek fantastyczny, no ale - ile
      można? Niewykluczone, że M.M. też doznała przesytu gadających zwierzaków i w
      rzeczonym wpisie dała temu opór. I oczywiście, że da się pisać o zwierzętach bez
      ich uczłowieczania na siłę, ale na to trzeba je bardzo dobrze znać, a mnóstwo
      wskazuje na to, że taką znajomością M.M. poszczycić się nie może.

      Zatem, zamiast z jajem napisać "Kochani - nie znam się na zwierzakach, wyjdzie
      mi sztucznie, więc się za to nie biorę, a poza tym mam dość opowieści o
      zwierzętach serwowanych w kinach" M.M. dorobiła ideologię i popełniła
      wpisisko-straszydło.
      Ja też sobie lubię zideologizować i zracjonalizować to i owo, zawsze się potem
      lepiej czuję ;)

      Drugi wątek poruszył już tu Andrzej. Dla mnie wpisy Andrzeja są bardzo cenne,
      jako osoby najmniej spośród aktywnych forumowiczów oderwanej od ideologii
      chrześcijańskiej i pomimo przeważnego braku zgodności w poglądach zawsze czytam
      je z zainteresowaniem. Zatem, postulat "człowiek ponad wszystko", "tylko
      człowiek ma duszę", obecny w tej ideologii, na pewno jest również
      zinternalizowany przez M.M. Ona naprawdę, jak sądzę, myśli, że człowiek jest
      najważniejszy, a równorzędne traktowanie istot żyjących i akceptacja praw natury
      (w tym prawa selekcji, łańcucha pokarmowego czy też faktu, że zwierzęta
      udomowione nie są zwierzętami dzikimi i jako takie wymagają opieki człowieka) to
      wymysł alterglobalistów i ekstremalnych ekologów. To drugi pomysł na to,
      dlaczego powiązała pisanie o zwierzętach z koniecznością zaglądania w ich (hu,
      hu) dusze czy (hu, hu) osobowości.

      A swoją drogą fakt, że Kota jest inteligentna i kapryśna, zaś Kotangens łagodny
      i głupkowaty, to chyba coś więcej niż zestaw odruchów i biologia, nespa?
      • mama_kotula Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 17:47
        CytatI wiecie co, nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się oglądać film z tego nurtu bez zgrai zantropomorfologizowanych, gadających zwierzaków.

        W Koralinie nie było zgrai, tylko jeden zantropocośtam kocurek :>
        • szprota Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 18:06
          Koraliny nie widziałam. W Opowieści Wigilijnej, mniemam, że nie będzie, o.
          • mama_kotula Re: Zaraz coś mnie trafi... 07.11.09, 23:07
            szprota napisała:

            > Koraliny nie widziałam. W Opowieści Wigilijnej, mniemam, że nie będzie, o.

            I w Autach. Zdecydowanie :>
      • yowah76 Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 03:19
        Szproto, akurat kwestie roznic w charakterze Twoich kotow moge Ci
        pogrubnie wyjasnic ;) otoz na moim kursie behawiorystycznym mię
        uswiadomiono, ze kocieta biora charakter raczej po tatusiu, stad
        czasem slodka kicia domowa rodzi male dzikie bestie (jesli ma
        sklonnosc do zlych chlopcow z okolic smietnika i uda jej sie maly
        wypadzik w te strone) i na odwrot.
      • meduza7 Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 11:16
        >Mam jednak małe przeczucie, skąd jej się to mogło wziąć.

        Niekiedy zachodzę do kina na filmy adresowane do publiczności dziecięcej. I
        wiecie co, nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się oglądać film z tego
        nurtu bez zgrai zantropomorfologizowanych, gadających zwierzaków.

        Ok, ale MM z założenia pisze powieści realistyczne i nie sądzę, żeby ktokolwiek
        wymagał od niej scenariusza kolejnej części Madagaskaru, nieprawdaż?
        • szprota Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 11:51
          meduza7 napisała:

          > Ok, ale MM z założenia pisze powieści realistyczne i nie sądzę, żeby
          ktokolwiek wymagał od niej scenariusza kolejnej części Madagaskaru, nieprawdaż?

          Prawdaż. To może tłumaczyć niechęć do wprowadzania do narracji zwierzaków w
          kontekście ogólnego przesytu li i jedynie.
    • aganoreg OT: grypa 08.11.09, 00:11
      wiadomosci.onet.pl/2074217,28350,wiadomosceu.html
      i kto tu jest winny? Swinia, czlowiek, czy zwierzatko domowe? I kto cierpi
      najbardziej?
    • meduza7 Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 16:14
      A wiecie co? Smutno mi się zrobiło, jak tak zajrzałam, poczytałam...

      Gdy zaglądamy do Księgi Gości, na dzień dobry wita nas przypomnienie, że to nie
      forum. No, w pewnym sensie nie, nie ma tylu funkcji, co forum, ale czy naprawdę?
      Normalnie Księga Gości służy temu, żeby w nią wpisać jakieś swoje "tu byłem". U
      MM natomiast w Księdze toczą się dyskusje, zgadywanki itepe - a zatem w
      rzeczywistości spełnia ona rolę forum, prawda? Po co więc to przypomnienie? Może
      po to, by uświadomić czytelnikom, że jeśli nawet będziemy toczyć dyskusje, to
      nie na każdy dowolny temat, jaki wam się zamarzy, a jedynie na te odgórnie
      zaakceptowane.

      Druga rzecz: czytelnik, który nieopatrznie zadał pytanie o zwierzęta, kajał się
      później, że wyszło nieporozumienie, ale już nic nie będzie pisał, bo czujne oko
      Administracji czuwa. No i znowu: nad czym czuwa? Czytając jego wypowiedzi, można
      zauważyć, że to nie żaden troll, który wlazł nasmrodzić, tylko osobnik, który
      cokolwiek napisze i o co zapyta, zrobi to kulturalnie i spokojnie. W imię czego
      zatem ciąć?
      W sąsiednim wątku towarzyszka Jeffi żałowała, że MM nie może nam tego forum
      zamknąć. Oburzyliśmy się, że mimo wszystko nie uważamy jej (MM, nie Jeffi) za
      zwolenniczkę zamordyzmu i cenzury. No cóż, wydaje się jednak, że na jej własnym
      poletku nożyczki szaleją...


      Przepraszam za nieskładność postu, jestem na lekkim kacu...
      • soova Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 16:26
        Do kwestii "księga gości czy forum" pani MM po prostu ma podejście Misia
        Puchatka podczas zabawy w chowanego: "schowam głowę pod poduszkę, jak ja nikogo
        nie widzę, to znaczy, że inni mnie też nie". A tymczasem nie można zapominać o
        Szekspirze: "Cokolwiek jest różą, pod inną nazwą równie by pachniało." :)
    • croyance Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 20:10
      Przeczytalam sobie ostatnio biografie Agathy Christie, i och, jakze
      inne miala podejscie do swojego fachu ..!

      Wpis MM w ogole mnie nie dziwi, ale przeraza mnie ten brak
      profesjonalizmu. Nie zawsze czlowiek ma ochote odpisywac milo, ale
      jednak to robimy: piszemy do znajomych, na spotkanie z ktorymi sie
      spoznimy, do szefa, ktorego nie lubimy, do klientow, chociaz myslimy
      swoje ... Przeciez czytelnicy to jej klienci wlasnie, w glowie nie
      miesci mi sie taka arogancja. Powinnismy ja zwolnic.
      • dakota77 Re: Zaraz coś mnie trafi... 08.11.09, 20:11
        Sadzac po rekacji ogromnej czesci forum na ten wpis MM i deklaracje
        mowiace o zamiarze niekupowania nowego tomu, wlasnie ja zwalniamy.