tt-tka
10.06.18, 17:25
...start w doroslosc.
Troche z tym tematem uciekam od remontu Rumiankowa, bo akurat nie o to mi chodzi.
Dawno juz, w czasach wczesnoborejczych zauwazylam, ze zadna Borejkowna nie miala ksiazeczki mieszkaniowej, rozwiazanie wowczas ogromnie popularne. Na mieszkanie trzeba bylo czekac, ale startowalo sie do niego juz z jakims gotowkowym wkladem. A platnosci miesieczne byly naprawde mniej niz niewielkie.
Ignacostwo nie myslalo o przyszlosci corek ?
A teraz - mlodych wypycha sie z domu bez niczego, jak Laure (godzine zajelo jej spakowanie rzeczy !) albo przeciwnie, obdarza wszystkim jak IGS/Jozwe - mieszkanie, wyposazenie mieszkania, auto...no i koniecznosc, przynajmniej na razie, utrzymywania tego wszystkiego przynajmniej w czesci.
A co z seniorami ? Dziadkowie zyja u Pulpy i wiadomo, ze gdyby im zabraklo (na leki czy cokolwiek) to corka stanie na glowie i dolozy. A Gabon ? Nie ma niczego i miec nie zamierza ? Gdyby na starosc byla jej potrzebna opieka i pomoc, to jak, siostra w Pulpetowie czy corka na Rusfelta ? Gdyby Florostwu sie zmarlo, Gorskie niekoniecznie moga sie zgodzic na ciotke w ich ogrodzie na stale...
Roza - poki Fryc zyje, moze liczyc przynajmniej na alimenty, ale gdyby mu sie zmarlo, zostaje z renta na dzieci. Sama na rente wdowia jest za mloda.
Ida wypstrykuje sie z pieniedzy, jej wlasnsc niekwestionowana to ta suterena, a jeszcze ma dwoje dzieci, w tym jedno juz dosc duze, by cjciec zalozyc wlasna rodzine.
Wiem, inny swiat - w moim jednak rodzice dbajac o dzieci i ich przyszlosc mysla jednak o wlasnej starosci i tez dbaja, by cos miec. Wiele razy okazalo sie to bardzo przezorne i bardzo przydatne...