Dodaj do ulubionych

Finansowa beztroska u progu starosci,

10.06.18, 17:25
...start w doroslosc.
Troche z tym tematem uciekam od remontu Rumiankowa, bo akurat nie o to mi chodzi.

Dawno juz, w czasach wczesnoborejczych zauwazylam, ze zadna Borejkowna nie miala ksiazeczki mieszkaniowej, rozwiazanie wowczas ogromnie popularne. Na mieszkanie trzeba bylo czekac, ale startowalo sie do niego juz z jakims gotowkowym wkladem. A platnosci miesieczne byly naprawde mniej niz niewielkie.
Ignacostwo nie myslalo o przyszlosci corek ?

A teraz - mlodych wypycha sie z domu bez niczego, jak Laure (godzine zajelo jej spakowanie rzeczy !) albo przeciwnie, obdarza wszystkim jak IGS/Jozwe - mieszkanie, wyposazenie mieszkania, auto...no i koniecznosc, przynajmniej na razie, utrzymywania tego wszystkiego przynajmniej w czesci.

A co z seniorami ? Dziadkowie zyja u Pulpy i wiadomo, ze gdyby im zabraklo (na leki czy cokolwiek) to corka stanie na glowie i dolozy. A Gabon ? Nie ma niczego i miec nie zamierza ? Gdyby na starosc byla jej potrzebna opieka i pomoc, to jak, siostra w Pulpetowie czy corka na Rusfelta ? Gdyby Florostwu sie zmarlo, Gorskie niekoniecznie moga sie zgodzic na ciotke w ich ogrodzie na stale...
Roza - poki Fryc zyje, moze liczyc przynajmniej na alimenty, ale gdyby mu sie zmarlo, zostaje z renta na dzieci. Sama na rente wdowia jest za mloda.
Ida wypstrykuje sie z pieniedzy, jej wlasnsc niekwestionowana to ta suterena, a jeszcze ma dwoje dzieci, w tym jedno juz dosc duze, by cjciec zalozyc wlasna rodzine.

Wiem, inny swiat - w moim jednak rodzice dbajac o dzieci i ich przyszlosc mysla jednak o wlasnej starosci i tez dbaja, by cos miec. Wiele razy okazalo sie to bardzo przezorne i bardzo przydatne...
Obserwuj wątek
    • miodowocytrynowa Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 17:31
      A od kiedy to Borejki myślą o takich rzeczach? Przeca jak było wpajane córkom wczesniej, że dobra materialne to samo zło to myślisz, że oni wszyscy nagle zmienili myślenie? Oby na książki było i tyle w temacie.
      • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 17:40
        No dobra, wpajali... ale zycie i jego koniecznosci czasem takie wpojone koryguje. A tam nic.
        • miodowocytrynowa Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 17:51
          A po co mają sobie głowy zawracać jakimiś mieszkaniami, czy zabezpieczeniem przyszłości? Przecież taka Gabrysia jest wręcz niezadowolona, że Laura idzie na swoje z Naszpanem i ma własny domek, zamiast kisić z nim w kołchozie na Roosevelta.
    • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:04
      Trzeba przyznać, że oni Róży też zaproponowali pomoc w zakupie mieszkania (wybudowania domku). A mieszkanie dla IGSa było raczej tymczasowym zwolnieniem pokoju przez starszych Strybów bez żadnej obietnicy, że pokój przypadnie Agnieszkom (i nie przypadł). Laurę wypuścili niefrasobliwie, ale też mieli w głowie, że Naszpan już wykańcza jej szalet wśród drzew (ten wątek jest już obficie obśmiany, więc ja już tu odpuszczam).

      Gaba pewnie zakłada, że, jakby co, na Roosevelta zawsze może wrócić. Albo że ktoś zawsze ją przygarnie. Natomiast to, że kobieta po pięćdziesiątce w ogóle nie ma potrzeby mieć czegoś na stałe i na pewno mnie też trochę dziwi. Przecież ona ma męża po sześćdziesiątce, przy odrobinie pecha on za kilka lat może zacząć chorować. Uciekanie z komfortowego mieszkania w centrum miasta (wszędzie blisko na piechotę) do pawilonów z resztek bez kuchni z dala od cywilizacji aż tak rozsądne nie jest. Zwłaszcza, że w razie jakiejś choroby zwalają się na głowę Górskim, którzy już, na tej głowie, mają rodziców (może nawet trójkę, nie wiemy, jak zdrowie Wiesi).
      • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:12
        Cokolwiek jest ze zdrowiem Wiesi (jezdzila do sanatorium kilka lat i tomow temu), nie obciazy to Gorskich. Dla Wiesi miejsca w Pulpowie nie ma, finansowo tez nie pomoga, bo sie Flobry splukal podkupujac Niemca. Co zostalo, pojdzie na potrzeby Gaby i/lub seniorow.
        Mam nadzieje, ze przynajmniej Wiesia zadbala o swoja przyszlosc i od kiedy syn sie usamodzielnil, odkladala na wlasne potrzeby...
      • zuzudanslemetro Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 20:07
        przymrozki napisała:

        przy odrobinie pecha on za kilka lat może zacząć
        > chorować. Uciekanie z komfortowego mieszkania w centrum miasta (wszędzie blisko
        > na piechotę) do pawilonów z resztek bez kuchni z dala od cywilizacji aż tak ro
        > zsądne nie jest. Zwłaszcza, że w razie jakiejś choroby zwalają się na głowę Gó
        > rskim, którzy już, na tej głowie, mają rodziców (może nawet trójkę, nie wiemy,
        > jak zdrowie Wiesi).

        Bo Gabson planuje zostać Martą Korczyńską przy Flobrostwie, a jeśli ich przeżyje to założy im mogiłę nad jakąś płynącą wodą, nie wiem jaka tam jest. Pewne, że nie Niemen.
        • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 22:55
          zuzudanslemetro napisała:

          > Bo Gabson planuje zostać Martą Korczyńską przy Flobrostwie, a jeśli ich przeżyj
          > e to założy im mogiłę nad jakąś płynącą wodą, nie wiem jaka tam jest. Pewne, że
          > nie Niemen.

          To by było jeszcze pół biedy. Marta na Korczyn pracowała więcej niż oficjalna gospodyni. Ja się zastanawiam, czy Gabrysia nie chce być przy Flobrostwie ojcem Justyny.
          • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 23:13
            przymrozki napisała:

            > To by było jeszcze pół biedy. Marta na Korczyn pracowała więcej niż oficjalna g
            > ospodyni. Ja się zastanawiam, czy Gabrysia nie chce być przy Flobrostwie ojcem
            > Justyny.


            Omarlas mnie. W sedno, kulezanko :)
            • zuzudanslemetro Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 07:47
              Przymrozki, fakt, zapomniałam o ojcu Justyny. Czy dobrze pamiętam, że grał ci on na skrzypeczkach? Gabson ze swoim oczytaniem może jeszcze zająć miejsce tej pani z minimalnego fraucymeru Marty Korczyńskiej, co się jarała razem z Martą pięknymi romansami.
              • marutax Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 08:00
                zuzudanslemetro napisała:

                > Przymrozki, fakt, zapomniałam o ojcu Justyny. Czy dobrze pamiętam, że grał ci o
                > n na skrzypeczkach? Gabson ze swoim oczytaniem może jeszcze zająć miejsce tej p
                > ani z minimalnego fraucymeru Marty Korczyńskiej, co się jarała razem z Martą pi
                > ęknymi romansami.

                Zuzu, czy nie łączysz Marty z Emilią Korczyńską - Kobietą z Globusem? Nie pamiętam, żeby Marta zajmowała się romansami...
                • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 08:10
                  marutax napisała:

                  > Zuzu, czy nie łączysz Marty z Emilią Korczyńską - Kobietą z Globusem? Nie pamię
                  > tam, żeby Marta zajmowała się romansami...

                  A romansów to nie czytała Teresa?
                  • marutax Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 09:28
                    przymrozki napisała:

                    > marutax napisała:
                    >
                    > > Zuzu, czy nie łączysz Marty z Emilią Korczyńską - Kobietą z Globusem? Nie
                    > pamię
                    > > tam, żeby Marta zajmowała się romansami...
                    >
                    > A romansów to nie czytała Teresa?

                    Tak, ale Zuzu napisała o Teresie "pani z minimalnego fraucymeru Marty Korczyńskiej, co się jarała razem z Martą pięknymi romansami." Teresa była towarzyszką Emilii, Marta jej zamiłowania do romansów nie podzielała ;-)
                    • zuzudanslemetro Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 11:03
                      Oczywiście, że chodziło mi o Teresę i Emilię. Imienia Marta użyłam, gdyż Emilię grała Marta Lipińska. Stąd i pomyłka :)
          • zla.m Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 18:38
            przymrozki napisała:

            > To by było jeszcze pół biedy. Marta na Korczyn pracowała więcej niż oficjalna g
            > ospodyni. Ja się zastanawiam, czy Gabrysia nie chce być przy Flobrostwie ojcem
            > Justyny.

            :D :D
          • julian_arden Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 26.01.23, 17:24
            przymrozki napisała:

            > zuzudanslemetro napisała:
            >
            > > Bo Gabson planuje zostać Martą Korczyńską przy Flobrostwie, a jeśli ich p
            > rzeżyje to założy im mogiłę nad jakąś płynącą wodą, nie wiem jaka tam jest. Pew
            > ne, że nie Niemen.
            >
            > To by było jeszcze pół biedy. Marta na Korczyn pracowała więcej niż oficjalna g
            > ospodyni. Ja się zastanawiam, czy Gabrysia nie chce być przy Flobrostwie ojcem
            > Justyny.

            Wystarczy, że zostanie damskim odpowiednikiem Ignacego seniora.
      • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 22.01.23, 10:37
        przymrozki napisała:


        > Gaba pewnie zakłada, że, jakby co, na Roosevelta zawsze może wrócić. Albo że kt
        > oś zawsze ją przygarnie. Natomiast to, że kobieta po pięćdziesiątce w ogóle nie
        > ma potrzeby mieć czegoś na stałe i na pewno mnie też trochę dziwi. Przecież on
        > a ma męża po sześćdziesiątce, przy odrobinie pecha on za kilka lat może zacząć
        > chorować. Uciekanie z komfortowego mieszkania w centrum miasta (wszędzie blisko
        > na piechotę) do pawilonów z resztek bez kuchni z dala od cywilizacji aż tak ro
        > zsądne nie jest. Zwłaszcza, że w razie jakiejś choroby zwalają się na głowę Gó
        > rskim, którzy już, na tej głowie, mają rodziców (może nawet trójkę, nie wiemy,
        > jak zdrowie Wiesi).

        Ależ wiemy, przecież w WdO albo Febliku jest mowa o tym, że Wiesia, która dochodziła do siebie po operacji we Flobrystanie, wyjechała na dalszą rekonwalescencję do sanatorium, więc jest wolny pokój dla starych Borejkow. Z tego jasno wynika, że Wiesia że zdrowiem stoi nie najlepiej, ale ona nie Borejko, ona jest nieważna przecie. Ignac z Milicją zostali w jej pokoju na stałe, Nora w CZ babci Wiesi nie wspomina wcale, więc albo zakopali bidule pod tymi trzydziestoma żółtymi różami Milicji, żeby przestała gitarę o pokój zawracać, albo Wiesia odbiła się po sanatorium od drzwi Floplicowa i ograniczyła kontakty z wyrodnym jedynakiem

        Na marginesie, wedle najnowszych ustaleń mały skromny domek Flobrych posiada w tej chwili ogromną kuchnię, nie najmniejsze salon i jadalnię, gabinet Flora i cztery przestronne sypialnie. Gumianność tu widzę nie gorszą niż we wiadomym lokalu na Roosevelta.

        Natomiast gabusiny mąż w CZ już się nieubłaganie zbliżał do siedemdziesiątki, licząc sobie lat dokładnie 66.
    • agnieszka_azj Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:10
      tt-tka napisała:

      > ...start w doroslosc.
      > Troche z tym tematem uciekam od remontu Rumiankowa, bo akurat nie o to mi chodz
      > i.
      >
      > Dawno juz, w czasach wczesnoborejczych zauwazylam, ze zadna Borejkowna nie mial
      > a ksiazeczki mieszkaniowej, rozwiazanie wowczas ogromnie popularne. Na mieszkan
      > ie trzeba bylo czekac, ale startowalo sie do niego juz z jakims gotowkowym wkla
      > dem. A platnosci miesieczne byly naprawde mniej niz niewielkie.
      > Ignacostwo nie myslalo o przyszlosci corek ?
      >

      A skąd wiesz, że nie miały ? Bo nie napisane otwartym tekstem było ?
      Wkłady były niewielkie, ale też dla osób, które jak córki Borejków wchodziły w dorosłość w końcu lat osiemdziesiatych, tak a książeczka była bardzo iluzoryczną szansą na własne mieszkanie. Jestem mniej więcej rówieśnica Idy i za swoja książeczkę w latach dziewięćdziesiątych dostałam, o ile pamiętam, 3 tysiące. Kwoty nie jestem pewna, ale zdecydowanie był to nikły ułamek ceny mieszkania, a dodatku nie oddawała ona realnej wartości tego, co rodzice przez lata na nią wpłacali.
      Mieliśmy szczęście, że mój Mąż miał mieszkanie po Babci, a na kolejne lokum musieliśmy i tak wziąć kredyt.
      • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:17
        agnieszka_azj napisała:


        > A skąd wiesz, że nie miały ? Bo nie napisane otwartym tekstem było ?

        Tak, bo nie bylo napisane.
        Przy zamazpojsciu kazdej, przy wyliczaniu ich dochodow czy stanu posiadania nigdy zadne oszczednosci, zwlaszcza ksiazeczkowe, nie byly wymieniane.



        > Wkłady były niewielkie, ale też dla osób, które jak córki Borejków wchodziły w
        > dorosłość w końcu lat osiemdziesiatych, tak a książeczka była bardzo iluzoryczn
        > ą szansą na własne mieszkanie. Jestem mniej więcej rówieśnica Idy i za swoja ks
        > iążeczkę w latach dziewięćdziesiątych dostałam, o ile pamiętam, 3 tysiące.

        Jestem rowiesnica Gaby. W latach 90-tych (poznych) mialam na ksiazeczce 70 tys (z odsetkami i premia) i starczylo tego na kupno mieszkania na wolnym rynku (z drugiej reki, ale to uwzgledniano przy rozliczeniach). A rodzice odkladali tylko po 50 zeta miesiecznie.
        • kocynder Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 22.01.23, 08:15
          Przepraszam, że po latach, ale... Tu różnica może wynikać z inflacji i denominacji złotego. Jeśli ktoś likwidował książeczkę w pierwszej połowie lat '90 to przy szalejącej wówczas inflacji dostał grosze. Natomiast po reformie walutowej (w, o ile pamiętam 1995 roku) kwoty książeczkowe także zrewaloryzowano...
      • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:38
        agnieszka_azj napisała:

        > A skąd wiesz, że nie miały ? Bo nie napisane otwartym tekstem było ?

        W zasadzie napisane było, że nie miały. Oczywiście, rodzina mogła potracić wszelkie oszczędności w chudych latach stanu wojennego, ale jednak w latach '90 żadna z sióstr nie ma pieniędzy na mieszkanie. Gaba mieszka u rodziców, Ida też aż do dnia, w którym zamieszkała w piwnicy. Natalia na mieszkanie zarobiła na Cyprze (a przecież nie pojechała tam spieniężać książeczki), Patrycja najpierw mieszkała kątem załatwionym przez przedsiębiorczego męża, a potem odnajdując w sobie życiową zaradność z tymże mężem postawiła dom.

        Co do książeczek. Moja Mama, osobista zresztą, za książeczkę "dostała" mieszkanie jakoś w połowie lat '90 (nie pamiętam, jak to było tak dokładnie zorganizowane, ale dało się). Mieszkanie udało się sprzedać bez rażącej straty.
    • cynowapanienka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 18:27
      Ano nie myślą. Wyprowadzka Gaby z niemłodym Grzesiem do czyjegoś ogrodu jest tu szczególnie dziwna.

      Akurat o Idę i Marka bym się bała najmniej - wyremontują Ruinkę, to Łusi zostanie suterena, a na Kazimierza mają jeszcze dziesięć lat odkładania. To przy założeniu, że chcą obdzielać dzieci w miarę sprawiedliwie - bo coś mi się wydaje, że gdyby MM zostało jeszcze dużo czasu na tworzenie kolejnych części, to Łusia wybyłaby do Japonii i tyle.

      A co do książeczek i podobnych cudów - jasne, że nie pomyśleli. Przecież Mili i Ignacowi całe życie mieszkania załatwiała Gizela - gdyby nie ona, żyliby pewnie na Polnej w jednym pomieszczeniu aż do eksmisji. Cztery dziewczynki w jednym pokoju w blokach to też karkołomne, ich rozkładane łóżeczka musiały zajmować całą podłogę - a rodzice jakoś nie myśleli o zmianie, nawet łóżka piętrowe dostali, nie wykombinowali.

      Z przymrużeniem oka - jest na to wszystko remedium, czyli złote ukryte konto Mili ;)
      • verdana Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 19:32
        Bo tu z założenia o starość rodziców mają dbać dzieci - nie trzeba zatem samemu o nia się martwić.
        • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 19:47
          verdana napisała:

          > Bo tu z założenia o starość rodziców mają dbać dzieci - nie trzeba zatem samemu
          > o nia się martwić.

          Borejkom sie sprawdzilo, pytanie, jak dlugo Pulpa wydoli finansowo i roboczo... a inni ? Flor o Wiesie nie slychac, zeby dbal, Marek o Monike tez...
          O Gabe byc moze zadba Roza (z braku innego zajecia), ale raczej na Rusfelta niz gdzie indziej. I to o ile Fryc nie wroci. O Ide kto - Jozwa, Luska ? Smiech mnie bierze. O Natalie jej synowie ? O sama Pulpe w swoim czasie Ania ? Bo rzecez nie Nora, mieszkajaca gdzie indziej. Wcale nie jest powiedziane, ze Ania po japonistyce osiadzie w Pulpeciarni...
          • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 20:01
            tt-tka napisała:

            > Borejkom sie sprawdzilo,

            Borejkowie są na starość zabezpieczeni zupełnie nieźle. Mają duże mieszkanie w centrum i czworo dzieci, które wychowali tak, żeby móc liczyć na ich pomoc. Wszystkie córki mieszkają w pobliżu, są stosunkowo zamożne i rodzina jest dla nich najistotniejszą wartością. Podobnie Ida, ma mieszkanie, opiekuńczego syna z dużym domem za miedzą i nadzieję na jeszcze dwoje dorosłych dzieci chętnych i zdolnych do pomocy. Natalia i Patrycja też najprawdopodobniej nie mają się najgorzej. Można też zakładać, że, poślubione zaradnym i praktycznym mężom, mają jakieś solidne zabezpieczenie.

            Gaba nie ma mieszkania, jedną córkę ma bezdomną i bezrobotną, drugą śpiewającą arie w szalecie, a syn, póki co, mieszka kątem u dziadków jako historyk sztuki, mąż artystki i ojciec małego dziecka (a w perspektywie - dzieci).
            • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 20:22
              przymrozki napisała:


              > Borejkowie są na starość zabezpieczeni zupełnie nieźle. Mają duże mieszkanie w
              > Centrum

              Maja ? To ciagle niewyjasnione...

              > i czworo dzieci, które wychowali tak, żeby móc liczyć na ich pomoc. Wsz
              > ystkie córki mieszkają w pobliżu, są stosunkowo zamożne i rodzina jest dla nich
              > najistotniejszą wartością.

              Na pomoc Matalii moga liczyc bez pudla. Wolalabym sie obejsc, gdybym miala liczyc na Matalie. Ida kiedy ostatnio byla u rodzicow i kiedy sie o nich troszczyla ? Gabon wiecznie troskliwy, ale jak przepadla w Oksfordzie, to nawet telefonu do rodzicow nie wykonala i jakos mi sie zdaje, ze ewentualnie zatroszczyc sie bedzie wolala rekami Pulpy niz wlasnymi.
              Oraz wszystkie maja wlasne dzieci.

              >Podobnie Ida, ma mieszkanie, opiekuńczego syna z du
              > żym domem za miedzą i nadzieję na jeszcze dwoje dorosłych dzieci chętnych i zdo
              > lnych do pomocy.

              Szpraszam ? Skad wniosek, ze Jozwa jest opiekunczy w stosunku do matki i ze jej pozostale dzieci beda chetne i zdolne do pomocy ? Luska jak dotad nie wykazala sie, Ziutek jeszcze mlody.

              Natalia i Patrycja też najprawdopodobniej nie mają się najgorz
              > ej. Można też zakładać, że, poślubione zaradnym i praktycznym mężom, mają jakie
              > ś solidne zabezpieczenie.

              Co do Natalii - moze i ma, Robrojek wyglada na takiego, co by sie zatroszczyl. Ona sama na pewno nie. Pulpa ma majatek w koniach, krzewach itp, ale z gotowki wlasnie sie splukala, a jej maz lekka reka wyzbyl sie dochodow z letnikow na dlugo, moze na zawsze. No i w dzieci jeszcze kilka ladnych lat przyjdzie jej poinwestowac, a czy one osiada u niej - watpliwe.


              > Gaba nie ma mieszkania, jedną córkę ma bezdomną i bezrobotną, drugą śpiewającą
              > arie w szalecie, a syn, póki co, mieszka kątem u dziadków jako historyk sztuki,
              > mąż artystki i ojciec małego dziecka (a w perspektywie - dzieci).

              A jest osoba pracujaca stale i nieprzerwanie od lat blisko trzydziestu. Na panstwowej posadzie. Maz zreszta tez. Ich dorobek zyciowy wystarczy na bardzo uzywana kawalerke.
              • iwoniaw Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 23:22
                jest osoba pracujaca stale i nieprzerwanie od lat blisko trzydziestu. Na pans
                > twowej posadzie. Maz zreszta tez. Ich dorobek zyciowy wystarczy na bardzo uzywa
                > na kawalerke.


                To by nawet nie było specjalnie dziwne, gdyby oni wydawali pieniądze na jakieś podróże, edukację dzieci, płatną pomoc (w rodzaju korepetytorów, sprzątaczek), nowe samochody wprost z salonu czy choćby jakieś kosztowne gadżety z dowolnego segmentu rynku. No ale nie - oni wszystko skromne, używane, własnymi rękami, Boże broń kosztowne, zero wyjazdów wakacyjnych gdzie indziej niż do znajomych (Aniela, Jankowiakowie, Flobrostwo). A forsy nie ma nawet na zimowe buty dla dziecka (Ignaś w "tandetnych adidaskach" w śnieżną zimę). Ani chybi ta ruina finansowa to z powodu tych podwójnych egzemplarzy wszelkich nowości nabywanych do czytania synchronicznego.
                • azalia02 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 11:35
                  Gaba pracuje na wyższej uczelni, jest profesorem (nawet jeśli tylko uczelnianym, nie belwederskim), więc ma szansę dociągnąć do emerytury. Skoro jest po habilitacji, może pracować do 70. roku życia, nikt jej siłą nie będzie wypychał na emeryturę, a ona podobno kocha swoją pracę :) Grzegorz, o ile się nie mylę, też jest pracownikiem naukowym, więc jego sytuacja jest zbliżona. Praca badawcza czy dydaktyczna to nie jest wypruwanie z siebie żył, profesor na uniwersytecie ma 7 godzin tygodniowo obowiązkowego pensum. Bardzo możliwe, że oboje widzą siebie jako długo jeszcze aktywnych zawodowo, a potem - jednak mają zapewnione emerytury. Ta profesorska będzie powyżej średniej krajowej, licząc już według nowego systemu, czyli tego mniej korzystnego. Większy problem z mieszkaniem, ale jakieś pieniądze mieli odłożone, skoro myśleli o kupnie kawalerki. Tak więc, on oboje raczej dla nikogo nie będą ciężarem. Emerytury to dochód stały, a szybki dostęp do służby zdrowia, w razie potrzeby, nie powinien sprawiać im większych kłopotów, zważywszy lekarzy w rodzinie (co zresztą dotyczy wszystkich jej członków).
                  Niewątpliwie, poważniejsze problemy czekają Różę, Laurę i Ignasia, bo wszyscy, w momencie zamykania CZ, żyją nie wiadomo z czego (Laura z pensji nauczycielskiej Adama, to chyba jedyny pewnik).
                  • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:12
                    azalia02 napisała:

                    Emerytury to dochód stały, a szybki dos
                    > tęp do służby zdrowia, w razie potrzeby, nie powinien sprawiać im większych kło
                    > potów, zważywszy lekarzy w rodzinie (co zresztą dotyczy wszystkich jej członków
                    > ).

                    Tylko ci lekarze są w Poznaniu. Pod ręką to ich mają Agnieszkowie i Róża, nie Gabostwo w pawilonie.

                    Poza tym Ida i Marek mogą wypisać receptę, jak się Gabrysi skończą leki. Badań kardiologicznych nie zrobią, bo są, odpowiednio, laryngologiem i neuro(chyba)chirurgiem (tam ta specjalizacja Marka jest płynna, ale wiadomo, że coś z mózgiem).

                    > Niewątpliwie, poważniejsze problemy czekają Różę, Laurę i Ignasia, bo wszyscy,
                    > w momencie zamykania CZ, żyją nie wiadomo z czego (Laura z pensji nauczycielski
                    > ej Adama, to chyba jedyny pewnik).

                    Ale oni są jeszcze młodzi, mają do emerytury kilkadziesiąt lat. Grzesiowi do siedemdziesiątki brakuje kilku lat. On już kokosów nie zarobi, on już powinien mieć pomysł na swoje starsze lata. Powinien mieć jakieś refleksje w rodzaju "czy utrzymamy dwa samochody?" albo " czy jeżeli nie będziemy mieć dwóch samochodów, to nie będziemy czekali całymi dniami na siebie nawzajem gdzieś na mieście, żeby móc wrócić do domu?".

                    Inna rzecz, że szalet Laury jest jeszcze bardziej bez sensu. No ale może ona już mieszka gdzie indziej, w domu teściów na przykład. I może już mają samochód. I żłobek za płotem.
                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:22
                    Gabony zarabiaja od lat, zakladam, ze pensje maja wyzsze niz beda mieli emerytury, a nigdy na nic nie starczalo...
                    Czy mysleli o kupnie kawalerki, czy tylko symulowali myslenie - nie wiemy. Wiemy, ze stekali o kredycie i ze maja za soba dosc kosztowne przerobki na Rusfelta.
                    Dorobku w sensie materialnym nie maja zadnego praktycznie, i zdaje sie jest to ich pomysl na zycie. Dawniej "u mamy", teraz "u siostry", a jesli zaharowana Pulpa padnie albo zdecyduje sie wyniesc do miasta ? Gaba bedzie koczowac u siostrzenic w ogrodku ?

                    Lekarze rodzinni, co juz wspomniano, nie mieszkaja w pulpeciarni. Oraz czy Gabony nie wyzbyly sie samochodu ? Byla mowa o dojatdach komunikacja publiczna...

                    Dzieci nie stanowia zadnego oparcia, przeciwnie - Elka wypchnieta z rodziny, Roze trzeba utrzymywac, IGS tez, nie wiadomo jak dlugo, Laura z pewnoscia nie bedzie pomocna ani finansowo, ani roboczo.
                    • kooreczka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 19:54
                      Może to wbita w mózg wizja otwartych w mróz okien i cypryjskich oszczędności znikających nie wiadomo gdzie, ale Borejkowie zawsze zdawali mi się rodziną, której pieniądze po prostu przeciekają przez palce. Nie zamykają okien, leją wodę, kupują X książek, nie oszczędzają w kuchni, zakupów ciuchowych też nie planują (a np, zakup butów czy okryć zimowych w sezonie a w przecenie dla rodziny to konkretne kwoty)- a kaska leci. Znam takich ludzi- zarabiamy porównywalnie, ale nie mają na wakacje, mieszkają kątem u rodziców, nie gromadzą rzeczy materialnie, a wiecznie brakuje im kasy, zero oszczędności.
                  • verdana Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 22:37
                    Obecnie po habilitacji do 60, no, może do 65. Do 70 profesorowie belwederscy.
                    Profesor na uniwersytecie ma 180 (rzadko i belwederscy) do 240 godzin pensum rocznie. Niedużo. Plus komisje, dyżury (u nas 4 goz. w tygodniu), Rady Wydziału, obrony, sprawdzanie prac dyplomowych, recenzje, nadgodziny niekoniecznie dobrowolne.
                    Emerytury z pensji profesorskich zbyt wysokie nie są.
                    • azalia02 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 01:32
                      U nas (na uniwersytecie) profesorowie mają 210 godzin, bez różnicy, czy uczelniani, czy belwederscy. Stąd 7 godzin tygodniowo. Plus 2 godziny dyżuru. Obie kategorie pracują do 70. Reszta się zgadza, z tym, że również samodzielni pracownicy naukowi są do Rady Wydziału wybierani, więc jeśli ktoś nie chce, ten wybrany być nie musi. Emerytury nie są wysokie, lecz jednak powyżej średniej. Generalnie, nie widzę dramatu i powodu, żeby z Gaby i Grzegorza robić jakąś parę żerującą na rodzinie. Mają co robić w życiu i mają/będą mieli stałe dochody
                      • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 08:07
                        azalia02 napisała:

                        > Emerytury nie są wysokie, lecz jednak powyżej średniej.

                        Inna rzecz, że nie wiemy, czym zajmuje się Grzegorz. Jeżeli pod koniec lat '90 on, informatyk, rozważał rzucenie zawodu i rozpoczęcie kariery akwizytora, to chyba trzeba założyć, że on poza uczelnią nie miał żadnego zarobku. A na uczelni był raczej adiunktem niż samodzielnym pracownikiem naukowym. Jest to dziwna ścieżka kariery, zwłaszcza, że wiemy, że on pracował bardzo dużo, ale tak nam to opisano, więc tak jest. Możliwe zatem, że Grzegorz zawsze zarabiał słabo, a to przesiadywanie całymi dniami nad komputerem nie przekładało się na sukcesy zawodowe i finansowe. Nie wiemy też chyba, czy on się w końcu habilitował.

                        >Generaln
                        > ie, nie widzę dramatu i powodu, żeby z Gaby i Grzegorza robić jakąś parę żerują
                        > cą na rodzinie. Mają co robić w życiu i mają/będą mieli stałe dochody

                        Właśnie dlatego żerują, że nie ma powodu, żeby ich nie było stać na niesiedzenie Patrycji w kuchni. Gdyby zostali bez dachu nad głową i bez środków do życia, zaproszenie do Górskich byłoby zrozumiałe i byłoby odebrane jako bezinteresowne wyciągnięcie ręki do bliźniego w potrzebie. Korzystanie z pomocy w dramatycznej sytuacji życiowej nie jest żerowaniem.

                        A Strybowie, ona lat 56, on tuż pod 70 lat, władowali pieniądze w remont mieszkania, które następnie opuścili, jakby się paliło, i wciąż mając na utrzymaniu syna, a być może także i Różę z dziećmi, wzięli żebraczy tobołek i zaczęli szukać sobie nowego lokum. Przy czym w zasięgu ich możliwości jest tylko bardzo używana kawalerka. A ostatecznie pewnie stanie na pawilonie dla gości bez kuchni na dalekiej prowincji.
                        • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 09:34
                          przymrozki napisała:

                          > azalia02 napisała:
                          >
                          > > Emerytury nie są wysokie, lecz jednak powyżej średniej.
                          >
                          > Inna rzecz, że nie wiemy, czym zajmuje się Grzegorz. Jeżeli pod koniec lat '90
                          > on, informatyk, rozważał rzucenie zawodu i rozpoczęcie kariery akwizytora, to c
                          > hyba trzeba założyć, że on poza uczelnią nie miał żadnego zarobku. A na uczelni
                          > był raczej adiunktem niż samodzielnym pracownikiem naukowym. Jest to dziwna śc
                          > ieżka kariery, zwłaszcza, że wiemy, że on pracował bardzo dużo, ale tak nam to
                          > opisano, więc tak jest. Możliwe zatem, że Grzegorz zawsze zarabiał słabo, a to
                          > przesiadywanie całymi dniami nad komputerem nie przekładało się na sukcesy zaw
                          > odowe i finansowe. Nie wiemy też chyba, czy on się w końcu habilitowal.

                          Jeżeli wysoko kształcony informatyk w końcu lat 90 nie potrafił zarobić w zawodzie tak bardzo, że rozważał akwizytorstwo, to możemy spokojnie założyć, że jest on kompletną kalarepa, tak nieogarnieta życiowo, że stary Ignac wygląda przy nim jak rzutki przedsiębiorca.
                          • marutax Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 09:46
                            bupu napisała:

                            > Jeżeli wysoko kształcony informatyk w końcu lat 90 nie potrafił zarobić w zawod
                            > zie tak bardzo, że rozważał akwizytorstwo, to możemy spokojnie założyć, że jest
                            > on kompletną kalarepa, tak nieogarnieta życiowo, że stary Ignac wygląda przy n
                            > im jak rzutki przedsiębiorca.
                            >
                            Już kiedyś o to pytałam: skąd wiadomo, że Grzegorz jest informatykiem? W DP jest chyba doktorem matematyki. Tyle że pracuje przy komputerze.
                            • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 09:57
                              marutax napisała:

                              > bupu napisała:
                              >
                              > > Jeżeli wysoko kształcony informatyk w końcu lat 90 nie potrafił zarobić w
                              > zawod
                              > > zie tak bardzo, że rozważał akwizytorstwo, to możemy spokojnie założyć, ż
                              > e jest
                              > > on kompletną kalarepa, tak nieogarnieta życiowo, że stary Ignac wygląda
                              > przy n
                              > > im jak rzutki przedsiębiorca.
                              > >
                              > Już kiedyś o to pytałam: skąd wiadomo, że Grzegorz jest informatykiem? W DP jes
                              > t chyba doktorem matematyki. Tyle że pracuje przy komputerze.


                              W którymś tomie został opisany jako informatyk.
                              • marutax Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:07
                                bupu napisała

                                > W którymś tomie został opisany jako informatyk.
                                >
                                Właśnie próbowałam to kiedyś znaleźć - bez skutku. Ale nowych tomów tak dobrze nie kojarzę więc będą wdzięczna za cytat :-)
                            • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:01
                              marutax napisała:

                              > >
                              > Już kiedyś o to pytałam: skąd wiadomo, że Grzegorz jest informatykiem? W DP jes
                              > t chyba doktorem matematyki. Tyle że pracuje przy komputerze.

                              Chyba z Imienin... a moze z TiR ? W kazdym razie jest powiedziane, ze z Hajdukiem sa "kolegami ze studiow". Hajduk jest fizykiem i to o dyche mlodszym od Grzegorza...
                              Albo MM matematyke i informatyke traktuje tak, jak neurologie z neurochirurgia, albo Grzes nabawil sie informatycznych umiejetnosci jako ubocznego skutku matmy wzglednie robil podyplomowke :)

                              • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:21
                                tt-tka napisała:

                                > marutax napisała:
                                >
                                > > >
                                > > Już kiedyś o to pytałam: skąd wiadomo, że Grzegorz jest informatykiem? W
                                > DP jes
                                > > t chyba doktorem matematyki. Tyle że pracuje przy komputerze.
                                >
                                > Chyba z Imienin... a moze z TiR ? W kazdym razie jest powiedziane, ze z Hajduki
                                > em sa "kolegami ze studiow". Hajduk jest fizykiem i to o dyche mlodszym od Gr
                                > zegorza...
                                > Albo MM matematyke i informatyke traktuje tak, jak neurologie z neurochirurgia,
                                > albo Grzes nabawil sie informatycznych umiejetnosci jako ubocznego skutku matm
                                > y wzglednie robil podyplomowke :)

                                Mam silne wrażenie, że Grzegorz był informatykiem już w "Imieninach", ale nie mam chwilowo książek pod ręką. Na pewno w zamian za możliwość posiedzenia w domku kolegi przez kilka godzin, sformatował i podzielił na partycje dysk (o ile mnie pamięć nie myli). A zatem musiał uchodzić wśród kolegów raczej za informatyka. Nawiasem pisząc - co się potem stało z tym kolegą?

                                Ale też tak mi przyszło do głowy, czy rzecz ta była już przedmiotem dociekań forum? - skoro Hajduk studiował ze świętej pamięci starszym panem Schoppe i z Grzegorzem, to czy Grzegorz nie powinien był znać teścia Róży?
                                • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:16
                                  przymrozki napisała:


                                  > Ale też tak mi przyszło do głowy, czy rzecz ta była już przedmiotem dociekań fo
                                  > rum? - skoro Hajduk studiował ze świętej pamięci starszym panem Schoppe i z Grz
                                  > egorzem, to czy Grzegorz nie powinien był znać teścia Róży?

                                  Moze i znal, jakie to ma znaczenie... on nigdzie nie chodzi i jego nikt nie odwiedza. Nie pamietam nawet, czy byl obecny podczas wizyta sw. p. Jana Schoppe ? W kazdym razie nie odezwal sie, nawet jesli byl obecny.
                              • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:22
                                tt-tka napisała:

                                > Albo MM matematyke i informatyke traktuje tak, jak neurologie z neurochirurgia,
                                > albo Grzes nabawil sie informatycznych umiejetnosci jako ubocznego skutku matm
                                > y wzglednie robil podyplomowke :)

                                Obstawiam to pierwsze z dużą dozą pewności.
                                ;-)

                                A przy okazji nadmieniam, że ostatnie trudności finansowe u Strybów widziano w NiN. Już w TiR Laura twierdzi, że pieniędzy mają pod dostatkiem. W ostatnich tomach cały klan świeci wręcz modelowym dla klasy średniej konsumpcjonizmem, z drobnymi niekonsekwencjami w rodzaju używanej pandy, ale nie bądźmy drobiazgowi;-)

                                Za swoją używaną kawalerkę zapłaciłam siedem lat temu blisko 200 tysięcy. Myślę, że to całkiem przyzwoite oszczędności dla pary przed emeryturą, ale wiadomo, nic względniejszego niż pieniądz.
                                • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:44
                                  potworia napisał(a):


                                  > A przy okazji nadmieniam, że ostatnie trudności finansowe u Strybów widziano w
                                  > NiN. Już w TiR Laura twierdzi, że pieniędzy mają pod dostatkiem.

                                  Hm, a w pozniejszym JT Ignas biega w tandetnych adidaskach... jako jedynym posiadanym obuwiu. Tamze jego daremne marzenia o wyjezdzie w gory.
                                  W CR dziewczyny sa u babci Jedwabinskiej i chyba wzmiankowano, ze nawet gdyby byl inny pomysl na wakacje, to nie byloby na niego pieniedzy.
                                  W TiR Laura chodzi w przyciasnym paletku.
                                  Oczywiscie wszystko ot moze swiadczyc o niedbalstwie Gabona, a nie o braku forsy, jasne.


                                  W ostatnich to
                                  > mach cały klan świeci wręcz modelowym dla klasy średniej konsumpcjonizmem, z dr
                                  > obnymi niekonsekwencjami w rodzaju używanej pandy, ale nie bądźmy drobiazgowi;-
                                  > )

                                  Nowa astra Strybow, ta rozbita. Pianino dla Laury :), znienacka objawione w McD. Innych przejawow konsumpcjonizmu Strybow nie pamietam. A, dorzucili sie na lozka dla seniorow, ale rozlozony na cztery corki nie byl to wydatek oszalamiajacy.


                                  > Za swoją używaną kawalerkę zapłaciłam siedem lat temu blisko 200 tysięcy. Myślę
                                  > , że to całkiem przyzwoite oszczędności dla pary przed emeryturą, ale wiadomo,
                                  > nic względniejszego niż pieniądz.

                                  A byla ona bardzo, bardzo uzywana czy tylko uzywana ? :)
                                  Oraz Gabony tych pieniedzy nie maja w takiej kwocie (albo w ogole nie maja), bo bakaja o kredycie, a koniec koncow niczego nie kupuja ani nawet nie szukaja.
                                  Mysle, ze jesli mieli oszczednosci, to wszystko poszlo na ten rusfeltowski remont lazienkowo-stropowy. Albo prawie wszystko.
                                • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:46
                                  potworia napisał(a):


                                  > A przy okazji nadmieniam, że ostatnie trudności finansowe u Strybów widziano w
                                  > NiN.

                                  Jeszcze w "Imieninach" Róża martwi się, że mama i Grześ maja ciężko. To wtedy Grzegorz rozważa karierę akwizytora.


                                  >Już w TiR Laura twierdzi, że pieniędzy mają pod dostatkiem.

                                  W scenie, w której unosi się honorem, że niczego nie chce od podłej ciotki. To niekoniecznie znaczy, że faktycznie opływała w luksusy.


                                  >W ostatnich to
                                  > mach cały klan świeci wręcz modelowym dla klasy średniej konsumpcjonizmem, z dr
                                  > obnymi niekonsekwencjami w rodzaju używanej pandy, ale nie bądźmy drobiazgowi;-
                                  > )

                                  Mają zmywarkę, po komputerze (który jest w obu przypadkach narzędziem pracy). Jeszcze w TiR dziewczynki komputerów nie mają. Potem ma Laura (nie wiemy, czy Róża też, ale Józinkowi nie wpada do głowy korzystać ze sprzętu bardziej przyjaznej kuzynki, czyli pewnie tylko Tygrys jest podłączony do internetu). Na wakacje nie jeżdżą, ich dzieci też nie, samochody mają bez szału. Gaba nosi koszule Grzesia, Róża polary, Ignaś zimą adidaski. Pewne pretensje do elegancji ma Laura, ale zaznacza się nam, że kupuje ubrania w lumpeksach. Warkoczącego konsumpcjonizmu tam nie ma.

                                  > Za swoją używaną kawalerkę zapłaciłam siedem lat temu blisko 200 tysięcy. Myślę
                                  > , że to całkiem przyzwoite oszczędności dla pary przed emeryturą, ale wiadomo,
                                  > nic względniejszego niż pieniądz.

                                  Pytanie, co znaczy "bardzo używana". I czy ktoś, kto ma takie oszczędności i marne szansę na zaoszczędzenie więcej przed emeryturą, powinien oddawać mieszkanie i ładować się w remonty "bardzo używanych" przestrzeni.
                                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:53
                                    Poza wszystkim slowa Laury sa bezwartosciowe, bo ona nie ma pojecia o kosztach. Czegokolwiek.
                                    Jak uciekla z Wolfim, to nie wziela ze soba niczego. Wolfi mial kupic ? Dla niej to oczywiste.
                                    O domku bredzi, ze Adam zbudowal "po kosztach", bo cegly im zostaly. Nie ma sirota lat 25 pojecia nawet w przyblizeniu, ze domek to nie tylko cegly i ile budowa i wyposazenie moze kosztowac.

                                  • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:13
                                    @przymrozki
                                    Między Imieninami a Ciotką mija jakieś 20 lat:-)
                                    Ostatnie tomy do dla mnie od Sprężyny w górę.
                                    Synowie Natalii topią smartfony i dostają w zamian tablety, Nora gubi rowery, niszczy sprzęt audio za grube tysiące, niepracująca studentka Laura nosi przy sobie gotówkę wystarczającą do zakupu kilku drzewek, seniorzy dostają nietanie ortopedyczne łóżka. Finansują sobie kosztowne remonty i przebudowy, kupują nieruchomości, jedzą, piją i popuszczają pasa. Nikt nie jest bez pracy, nikt się nie boi jej utraty, studenteria nie zarabia i na niczym jej nie zbywa.
                                    Podróżować programowo nie lubią, co zdaje się wyrażać osobiste upodobania autorki. A jak już, to parę tygodni w Szwajcarii, otarłam się o ten piękny kraj i w parę dni wypstrykałam z funduszy.

                                    Co do akwizytorskich planów Grzegorza, to muszę sprawdzić, który to tom, na pewno lata dziewięćdziesiąte, czyli inną epoka, inne realia finansowe, a na imporcie komputerów (a tak naprawdę ich części i montazu na miejscu) budowano wtedy miliardowe fortuny, a specjalistom płacono w tych firmach n a p r a w d ę dobrze.
                                    • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:27
                                      A poza tym, wiadomo, że obraz, który tworzy Musierowicz jest głęboko niespójny, więc spieramy się tak naprawdę o ogólne wrażenia, czyli o to, który komunikat jest dominujący.
                                      No otóż w moich oczach Borejków są ludźmi względnie zamożnymi, którzy lubią sobie rytualnie ponarzekać, że im jak wszystkim przyzwoitym ludziom "w tym kraju" ciężko. Irytuje mnie to niepomiernie.
                                      Do Tt-tki? Naprawdę to Laurowe paletki było przyciasne? Nie pomyliło Ci się z inną sierotą?
                                      • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:37
                                        potworia napisał(a):


                                        > Do Tt-tki? Naprawdę to Laurowe paletki było przyciasne? Nie pomyliło Ci się z i
                                        > nną sierotą?


                                        Nie. Kuse bylo, tak dokladnie i z kontekstu wynika, ze za male, a nie planowe mini. W TiR, kiedy jedzie do Torunia.
                                        • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:54
                                          tt-tka napisała:

                                          > potworia napisał(a):
                                          >
                                          >
                                          > > Do Tt-tki? Naprawdę to Laurowe paletki było przyciasne? Nie pomyliło Ci s
                                          > ię z i
                                          > > nną sierotą?
                                          >
                                          >
                                          > Nie. Kuse bylo, tak dokladnie i z kontekstu wynika, ze za male, a nie planowe m
                                          > ini. W TiR, kiedy jedzie do Torunia.

                                          Mi z kontekstu Imienin silnie wynikało, że strojnisia Laura z uporem odmawia założenia odziezy stosownej do pogody. A nosi się z fasonem, odpowiadającym aktualnym modom.

                                          Znowuż z kontekstu TiR wynikło mi, że ta sama osoba lubi się w sytuacjach niekomfortowych nad sobą pouzalać i z kobiety eleganckiej zamienić we własnych oczach w sierotę wygnaną na mróz i zawieruchę w nieodpowiednim obuwiu i stroju.


                                          • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 12:05
                                            potworia napisał(a):


                                            > Mi z kontekstu Imienin silnie wynikało, że strojnisia Laura z uporem odmawia za
                                            > łożenia odziezy stosownej do pogody. A nosi się z fasonem, odpowiadającym aktu
                                            > alnym modom.

                                            Odmowila zalozenia botkow, bo jej sie nie podobaly. O okryciu nie bylo mowy.
                                            Oraz fason fasonem, ale sama to ona o swoich zakupach odziezowych nie decyduje (inaczej obuwko kupilaby podobajace sie).


                                            >
                                            > Znowuż z kontekstu TiR wynikło mi, że ta sama osoba lubi się w sytuacjach nieko
                                            > mfortowych nad sobą pouzalać i z kobiety eleganckiej zamienić we własnych oczac
                                            > h w sierotę wygnaną na mróz i zawieruchę w nieodpowiednim obuwiu i stroju.

                                            Ten opis Laury w pantofelkach i kusym paletku jest odautorski i wyprzedza uzalanie sie Laury nad soba o kilka godzin.
                                            • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 12:40
                                              tt-tka napisała:

                                              > Odmowila zalozenia botkow, bo jej sie nie podobaly. O okryciu nie bylo mowy.
                                              > Oraz fason fasonem, ale sama to ona o swoich zakupach odziezowych nie decyduje
                                              > (inaczej obuwko kupilaby podobajace sie).

                                              Botki mogły być kupione przez Gabrysię jako "praktyczne" bez konsultacji z Tygrysem (ewentualnie odziedziczone po Róży). To chyba dosyć częstą sytuacjach w domu z wczesnymi nastolatkami. Rodzice jeszcze traktują jak dziecko, któremu "się kupuje", a nastolatek już chce decydować sam nie licząc się ze zdaniem rodziców i nie przyjmując do wiadomości argumentów praktycznych.

                                              No i Gaba mogła zakładać, że Laura w końcu zmarznie w swoich pantofelkach wybranych według kryteriów estetycznych i zechce czegoś ciepłego. Zamiast robić awantury "ubierz się ciepło", chciała przeczekać. Nie doceniła uporu Laury i, co też prawdopodobne, nie rozumiała zupełnie, co to za problem mieć brzydkie buty. A dla Tygrysa brzydkie buty mogły być końcem świata.

                                              Nie wiemy, jak było z kusym paletkiem. Czy Laura miała coś cieplejszego, czy Gaba zupełnie przeoczyła fakt, że "średnia pociecha" nie ma nic na zimę. Sam fragment z podróżą przez śnieg mógłby sugerować, że raczej to pierwsze (Laura dobrowolnie zdecydowała, że lepiej marznąć niż wyglądać źle). Z drugiej strony adidaski IGSa mogą sugerować, że Gabrysia nie kupowała dzieciom zimowych ciuchów.


                                            • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 12:55
                                              tt-tka napisała:

                                              > potworia napisał(a):
                                              >
                                              >
                                              > > Mi z kontekstu Imienin silnie wynikało, że strojnisia Laura z uporem odma
                                              > wia za
                                              > > łożenia odziezy stosownej do pogody. A nosi się z fasonem, odpowiadający
                                              > m aktu
                                              > > alnym modom.
                                              >
                                              > Odmowila zalozenia botkow, bo jej sie nie podobaly. O okryciu nie bylo mowy.
                                              > Oraz fason fasonem, ale sama to ona o swoich zakupach odziezowych nie decyduje
                                              > (inaczej obuwko kupilaby podobajace sie).
                                              >
                                              >
                                              > >
                                              > > Znowuż z kontekstu TiR wynikło mi, że ta sama osoba lubi się w sytuacjach
                                              > nieko
                                              > > mfortowych nad sobą pouzalać i z kobiety eleganckiej zamienić we własnych
                                              > oczac
                                              > > h w sierotę wygnaną na mróz i zawieruchę w nieodpowiednim obuwiu i stroju
                                              > .
                                              >
                                              > Ten opis Laury w pantofelkach i kusym paletku jest odautorski i wyprzedza uzala
                                              > nie sie Laury nad soba o kilka godzin.

                                              Tyle że ja to rozumialam tak, że najpierw uparła się na cienkie i kuse, bo eleganckio i stylowo, a jak się okoliczności zmieniły, wtedy macocha boso na mróz.

                                              Wyobrazam sobie, że Laura, nawet nastoletnia, ma więcej do powiedzenia w sprawie swoich ubrań(a więc i zakupów) niż Gaba, która się jej boi. Wymuszać to ona umiala od dziecka.

                                              Widziałam ostatnio awanturę o ciuchy, którą odstawiła w sklepie nastoletnia córka mojej kuzynki. Nie było łatwo się przeciwstawić tej nawałnicy szantażu, manipulacji i bezpośredniego terroru;-)

                                              • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:00
                                                potworia napisał(a):

                                                > Tyle że ja to rozumialam tak, że najpierw uparła się na cienkie i kuse, bo eleg
                                                > anckio i stylowo, a jak się okoliczności zmieniły, wtedy macocha boso na mróz.
                                                >
                                                > Wyobrazam sobie, że Laura, nawet nastoletnia, ma więcej do powiedzenia w sprawi
                                                > e swoich ubrań(a więc i zakupów) niż Gaba, która się jej boi. Wymuszać to ona u
                                                > miala od dziecka.

                                                Nie sadze. Gaba umiala storpedowac zakusy - mamy NiN, Laura jeszcze smarkata. Obie Pyziakowny ubrane sa tak samo, bo "biedna Gabrysia zawsze musiala kupowac wszystkiego po dwa", tyle ze na jednej corce opina sie do granic mozliwosci, na drugiej wisi. Kupila, co chcialy, no tak...
                                                Potem nastolatki na slubie Elki. W lakierkach i kapelusikach. Modny fason ? Naprawde Laura wybralaby cos takiego ?
                                                Paletkoz TiR zrobilo na mnie wrazenie okryjbidy, nie czegos wytwornego i wybranego przez elegantke (nawet watpliwej elegancji). Przypuszczam, ze bylo to jedyne okrycie Laury, tak jak zimowe buty miala tylko jedne, te godne pracownicy chlewni (tzn tak ocenione).


                                                • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:06
                                                  tt-tka napisała:

                                                  > Nie sadze. Gaba umiala storpedowac zakusy - mamy NiN, Laura jeszcze smarkata. O
                                                  > bie Pyziakowny ubrane sa tak samo, bo "biedna Gabrysia zawsze musiala kupowac w
                                                  > szystkiego po dwa", tyle ze na jednej corce opina sie do granic mozliwosci, na
                                                  > drugiej wisi. Kupila, co chcialy, no tak...

                                                  Tutaj jest wątek, którego nie łapię. Dziewczynki chciały mieć takie same szorty, OK, żaden problem. Ale one chciały też ten sam rozmiar?
                                                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:26
                                                    przymrozki napisała:

                                                    > tt-tka napisała:
                                                    >
                                                    > > Nie sadze. Gaba umiala storpedowac zakusy - mamy NiN, Laura jeszcze smark
                                                    > ata. O
                                                    > > bie Pyziakowny ubrane sa tak samo, bo "biedna Gabrysia zawsze musiala kup
                                                    > owac w
                                                    > > szystkiego po dwa", tyle ze na jednej corce opina sie do granic mozliwosc
                                                    > i, na
                                                    > > drugiej wisi. Kupila, co chcialy, no tak...
                                                    >
                                                    > Tutaj jest wątek, którego nie łapię. Dziewczynki chciały mieć takie same szorty
                                                    > , OK, żaden problem. Ale one chciały też ten sam rozmiar?

                                                    Nie :), to swiadczy o tym, ze Gaba nie umiala albo nie chciala dobrac rozmiaru. Dziewczynka Laura wtedy lub pozniej wskazala cos, co chce miec, np plaszczyk, a Gaba kupila. Taki, ktory zwisa lub jest przykusy. I elegancje elegantki diabli biora.
                                                  • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:47
                                                    tt-tka napisała:

                                                    > przymrozki napisała:
                                                    > > Tutaj jest wątek, którego nie łapię. Dziewczynki chciały mieć takie same
                                                    > szorty
                                                    > > , OK, żaden problem. Ale one chciały też ten sam rozmiar?
                                                    >
                                                    > Nie :), to swiadczy o tym, ze Gaba nie umiala albo nie chciala dobrac rozmiaru
                                                    > . Dziewczynka Laura wtedy lub pozniej wskazala cos, co chce miec, np plaszczyk,
                                                    > a Gaba kupila. Taki, ktory zwisa lub jest przykusy. I elegancje elegantki diab
                                                    > li biora.

                                                    Jakby człowiek chciał być złośliwy, to pewnie by zapytał, jakim cudem trzynastolatka, która za trzy lata będzie bardzo wysoką i mocno zbudowaną dziewczyną, mieści się w ten sam rozmiar, co dziesięciolatka, która wyrośnie na kobietę postury Mili Borejko (bardzo niska, bardzo szczupła).

                                                    Tym bardziej, że Róża nie nabrała wzrostu i ciała nagle po trzynastym roku życia - z NiN wynika, że Natalia jest niewiele wyższa niż Pyza (inna rzecz, że Natalia jest raczej niska, ale Róża mając w wieku lat trzynastu, powiedzmy, 160 cm wzrostu musi być mniej więcej wzrostu dorosłej Laury lub nawet jest wyższa).
                                                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:16
                                                    przymrozki napisała:

                                                    >
                                                    > Jakby człowiek chciał być złośliwy,

                                                    Tu niemal wylacznie tacy.... daleko szukac nie musisz :)

                                                    to pewnie by zapytał, jakim cudem trzynasto
                                                    > latka, która za trzy lata będzie bardzo wysoką i mocno zbudowaną dziewczyną, mi
                                                    > eści się w ten sam rozmiar, co dziesięciolatka, która wyrośnie na kobietę postu
                                                    > ry Mili Borejko (bardzo niska, bardzo szczupła).

                                                    Totez na zadna rozmiar nie pasowal. Pyza w swoim ledwo sie miescila, a na Laurze obwisalo jak zagiel w czasie flauty czy jakos tak.
                                                  • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:28
                                                    tt-tka napisała:

                                                    > Totez na zadna rozmiar nie pasowal. Pyza w swoim ledwo sie miescila, a na Laur
                                                    > ze obwisalo jak zagiel w czasie flauty czy jakos tak.

                                                    Pyza ledwo, ale jednak się dopinała. A z Laury obwisało, ale jednak się trzymało. Czyli różnica w ich rozmiarach nie mogła być drastyczna. Zwłaszcza, że weźmy pod uwagę, że Pyza powinna być od Laury zauważalnie wyższa (3 lata różnicy, Pyza już z rozpoczętym procesem dojrzewania, Laura jeszcze przed). Nawet przy założeniu podobnej postury, Róża musiała być szersza w biodrach.
                                                • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:20
                                                  tt-tka napisała:

                                                  >
                                                  > Nie sadze. Gaba umiala storpedowac zakusy - mamy NiN, Laura jeszcze smarkata. O
                                                  > bie Pyziakowny ubrane sa tak samo, bo "biedna Gabrysia zawsze musiala kupowac w
                                                  > szystkiego po dwa", tyle ze na jednej corce opina sie do granic mozliwosci, na
                                                  > drugiej wisi. Kupila, co chcialy, no tak...

                                                  No... tak. Żywy dowód, że nie umiała.

                                                  > Potem nastolatki na slubie Elki. W lakierkach i kapelusikach. Modny fason ? Nap
                                                  > rawde Laura wybralaby cos takiego ?

                                                  Naprawdę tak myślę. Strój jest żywo wynęty z fantazji Laury i świetnie antycypuje jej późniejsze stylówy. Dziwić może na dorastającej Róży, ale ona wiadomo, miała na bakier z osobowoscią, nie mówiąc już o stylu.

                                                  > Paletkoz TiR zrobilo na mnie wrazenie okryjbidy, nie czegos wytwornego i wybran
                                                  > ego przez elegantke (nawet watpliwej elegancji).

                                                  To nam się ewidentnie wizualizacja rozjeżdża:-)

                                                  To chyba nic dziwnego, że dziewczę na etapie rośnięcia ma jedną parę zimowych butów na sezon? Ja mam jedną od kilku sezonów.

                                                  >
                                                  >
                                                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:30
                                                    potworia napisał(a):

                                                    > To chyba nic dziwnego, że dziewczę na etapie rośnięcia ma jedną parę zimowych b
                                                    > utów na sezon? Ja mam jedną od kilku sezonów.

                                                    Ja mam wiecej. I zawsze mialam przynajmniej dwie, bo zimowe buty potrafia przemoknac. Pyziakownom nie kupowano butow tajiej klasy i marki, ze mozna je nosic kilka sezonow albo zgola kilka lat na kazda pore roku. 14-latce stopa raczej juz nie rosnie.
                                                  • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:09
                                                    tt-tka napisała:

                                                    >
                                                    14-latce stopa raczej juz nie rosnie.

                                                    Aaa, to różnie.

                                                    PS. Od kilku lat mam na wielkie śniegi trekkingowe buty Ecco, a na elegantsze okoliczności sztyblety Wranglera, za które warto było każdą cenę. A i tak większość polskiej zimy pomykam w lekkich runnerach, a te wymieniam co sezon.
                                                  • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:25
                                                    potworia napisał(a):



                                                    > PS. Od kilku lat mam na wielkie śniegi trekkingowe buty Ecco, a na elegantsze o
                                                    > koliczności sztyblety Wranglera, za które warto było każdą cenę. A i tak większ
                                                    > ość polskiej zimy pomykam w lekkich runnerach, a te wymieniam co sezon.

                                                    Nno, gratuluje, zwlaszcza tych sztybletow :)
                                                    Ale sama widzisz, masz wiecej niz jedna pare, choc uzywasz glownie jednej. Laura nie miala. Dla botkow, ktorych nosic nie chciala, alternatywa byly pantofelki, ktore zimowym obuwiem nijak nie sa.
                                                  • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:44
                                                    tt-tka napisała:

                                                    > potworia napisał(a):
                                                    >
                                                    >
                                                    >

                                                    >
                                                    > Nno, gratuluje, zwlaszcza tych sztybletow :)

                                                    :-D W szafie też mam kilka obiektów dumy i miłości, do których idę pisać sonety na forum moda i styl:-)

                                    • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:34
                                      potworia napisał(a):


                                      > Między Imieninami a Ciotką mija jakieś 20 lat:-)
                                      > Ostatnie tomy do dla mnie od Sprężyny w górę.
                                      > Synowie Natalii topią smartfony i dostają w zamian tablety, Nora gubi rowery, n
                                      > iszczy sprzęt audio za grube tysiące,

                                      Ale to sa Rojkowie i Gorscy, a nie Stryby...

                                      >niepracująca studentka Laura nosi przy so
                                      > bie gotówkę wystarczającą do zakupu kilku drzewek, seniorzy dostają nietanie or
                                      > topedyczne łóżka.

                                      Dwa male - na bagazniku rowerowym mozna przewiezc - drzewka to nie jest majatek. Lozka byly zbiorowym prezentem czterech siostr.

                                      >Finansują sobie kosztowne remonty i przebudowy, kupują nieru
                                      > chomości,


                                      Ale znowu - nie Stryby. Jeszcze w Febliku Grzegorz ten remont robi wlasnymi silami i to na zasadzie "tu sie zaszpachluje, tam pomaluje". Mieszkanie kupily Rojki, ziemie - Flobre. Dopiero w CZ slyszymy o platnym remoncie, tym z zamiana dawnej lazienki na lazienke.

                                      >jedzą, piją i popuszczają pasa. Nikt nie jest bez pracy, nikt się nie
                                      > boi jej utraty, studenteria nie zarabia i na niczym jej nie zbywa.

                                      Zbywa, zbywa. Na wyjazdach chocby, Laura pierwszy raz w zyciu jedzie za granice po slubie i za pieniadze Fidelisa, dla Igstryby wypad do Wroclawia (az !) wyglada na pierwszy w zyciu, nawet o dowodzie i karcie nie pamietal.
                                      Prace mieli od zawsze i nigdy nikt nie bal sie jej utraty.
                                      Wyglada, ze rzeczywiscie glownie przezeraja swoje zarobki...


                                      > Podróżować programowo nie lubią, co zdaje się wyrażać osobiste upodobania autor
                                      > ki. A jak już, to parę tygodni w Szwajcarii, otarłam się o ten piękny kraj i w
                                      > parę dni wypstrykałam z funduszy.

                                      Do Szwajcarii jada Fidelisy. W Brazylii byly Palysy. Dla Strybow jedyna podroz to ta ich poslubna sprzed cwiercwiecza.


                                      > Co do akwizytorskich planów Grzegorza, to muszę sprawdzić, który to tom, na pe
                                      > wno lata dziewięćdziesiąte, czyli inną epoka, inne realia finansowe, a na impor
                                      > cie komputerów (a tak naprawdę ich części i montazu na miejscu) budowano wtedy
                                      > miliardowe fortuny, a specjalistom płacono w tych firmach n a p r a w d ę dob
                                      > rze.

                                      Grzegorz rozwaza kariere akwizytora, nie specjalisty od sprowadzania i montazu czesci. Przedstawiciela handlowego. Najbardziej niekontaktowy i wycofany gosc w calej j.
                                    • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:36
                                      potworia napisał(a):

                                      > @przymrozki
                                      > Między Imieninami a Ciotką mija jakieś 20 lat:-)
                                      > Ostatnie tomy do dla mnie od Sprężyny w górę.
                                      > Synowie Natalii topią smartfony i dostają w zamian tablety, Nora gubi rowery, n
                                      > iszczy sprzęt audio za grube tysiące,

                                      Ale to jest konsumpcja Rojków i Górskich. A to nie oni uciekli z mieszkania, jakby tam straszyło, i chcą kupować mieszkanie na kredyt.

                                      niepracująca studentka Laura nosi przy so
                                      > bie gotówkę wystarczającą do zakupu kilku drzewek,

                                      Czy ona za te drzewka ostatecznie zapłaciła? A zresztą, Laura działała zupełnie bez sensu, zamroczona miłością. Równie dobrze mogła władować tam całe swoje trzymiesięczne stypendium i potem nie mieć nawet na kawę.

                                      > Finansują sobie kosztowne remonty i przebudowy, kupują nieru
                                      > chomości, jedzą, piją i popuszczają pasa.

                                      Jedzą i piją we Floblicowie. No i nikt nie twierdzi, że ich nie stać na jedzenie. Dowodem na większą gotówkę w rodzinie jest właściwie tylko remont kapitalny na Roosevelta, po którym Strybowie muszą brać kredyt na "bardzo używane" mieszkanie. Do następnego remontu.

                                      > Podróżować programowo nie lubią, co zdaje się wyrażać osobiste upodobania autor
                                      > ki.

                                      Ale właśnie Gabrysia tęskni za wakacjami, za namiotem i lasem. Wspomina Wenecję. Chciałaby nawet, żeby jej dzieci spędzały wakacje nie tylko w Pobiedziskach. Ale nie ma na to pieniędzy.


                                      A jak już, to parę tygodni w Szwajcarii, otarłam się o ten piękny kraj i w
                                      > parę dni wypstrykałam z funduszy.

                                      Naszpaństwo, być może, są zamożni. Nie wiemy, co tam u nich.

                                      • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 12:37
                                        @przymrozki @ tt-tka

                                        Gabrysia tęskni za Wenecją w DP, dziewczynki w Pobiedziskach widziano ostatnio w CR. Dwadzieścia lat temu. Jeszcze raz - dla mnie to inna Jezycjada i inna Polska. Pisalam o ostatnich tomach (od Sprężyny po Ciotkę).

                                        Poza tym straciłam pewność, czy aby rozmawiamy o tym samym. Próbowałam dać uśredniony obraz kondycji finansowej klanu Borejków w oparciu o te okruchy nformacji, które serwuje nam autorka. Przecież ja też umiem czytać i wiem, że to Górscy, a to Fidelisowie, a to wszystkie cztery siostry. Tyle, że razem składa mi się to na obraz takiej a nie innej rodziny. Jestem świadoma luk w tym wizerunku, bo autorka serwuje informacje sprzeczne i słabo trzymające się realiów, dające się postrzegać na kilka sposobów. Ale te niekonsekwencję już wielokrotnie omawiano i nie widzę powodu, żeby je po raz kolejny wykazywać. Mnie po socjoliteracku kręci dociekanie co się za tym kryje, jakie ideolo serwuje nam autorka w swojej post-neo-surrealistycznej fantazji.
                                        Jeśli dla was te same fakty dają obraz rodziny na progu ubóstwa czy niedostatku, to wasza interpretacja (bardzo, skądinąd, ciekawa) i święte do niej prawo.
                                        W kwestii absurdalnej wyprowadzki do Pulpowego ogródka chyba się zgadzamy.





                                        • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 12:51
                                          potworia napisał(a):

                                          > Jeśli dla was te same fakty dają obraz rodziny na progu ubóstwa czy niedostatku
                                          > , to wasza interpretacja (bardzo, skądinąd, ciekawa) i święte do niej prawo.

                                          Ja bym jednak oddzieliła Strybów od Górskich, Rojków i Pałysów. Te trzy ostatnie rodziny status finansowy mają raczej dobry. Tymczasem Gabrysiowie nie mają żadnej nieruchomości, a ich całe oszczędności plus kredyt mogą wystarczyć najwyżej na zakup "bardzo używanego" małego mieszkania. Rozumiem, że "bardzo używane" znaczy "do większego remontu". No i mają jeszcze syna studenta, który ma na utrzymaniu duże mieszkanie i nie wiadomo, jak szybko zacznie być w pełni samodzielny finansowo. Na dodatek Grześ jest w wieku, w którym inni ludzie oglądaliby się już za jakąś stabilnością na starsze lata, myśleliby, że za kilka lat mogą zachorować, być mniej sprawni ruchowo, gorzej widzieć etc.

                                          Nie mówię, że to piszcząca bieda i próg ubóstwa, ale stabilną i bezpieczną bym ich sytuacji nie nazwała.
                                          • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 13:27
                                            przymrozki napisała:

                                            > potworia napisał(a):
                                            >
                                            > > Jeśli dla was te same fakty dają obraz rodziny na progu ubóstwa czy niedo
                                            > statku
                                            > > , to wasza interpretacja (bardzo, skądinąd, ciekawa) i święte do niej pra
                                            > wo.
                                            >
                                            > Ja bym jednak oddzieliła Strybów od Górskich, Rojków i Pałysów. Te trzy ostatni
                                            > e rodziny status finansowy mają raczej dobry.

                                            Z jednej strony rzeczywiście, w opisach Gabostwa przebija jakiś dawny blask inteligenckiego ubóstwa, a z drugiej - hmm, dwie pewne i regularne profesorskie pensje versus wyhodowane nie wiadomo z czego i na czym posiadłości niezatrudnionych Górskich. W mityczną firmę zaradnego Rojka chętnie uwierzę, piwniczne apartamenty ordynatorostwa to inna rzecz.

                                            Ale to są już te sprzeczności, o których miałam nie...
                                        • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 13:51
                                          potworia napisał(a):

                                          > @przymrozki @ tt-tka
                                          >
                                          > Gabrysia tęskni za Wenecją w DP, dziewczynki w Pobiedziskach widziano ostatnio
                                          > w CR. Dwadzieścia lat temu.

                                          Bo potem cala rodzina zaczela jezdzic do Pulpy... juz w Sprezynie dowiadujemy sie, ze od dawna spedzaja tam wakacje, urlopy, soboty i niedziele. A pokazano to nawet wczesniej, w CP.
                                          • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:09
                                            tt-tka napisała:
                                            >
                                            > Bo potem cala rodzina zaczela jezdzic do Pulpy... juz w Sprezynie dowiadujemy s
                                            > ie, ze od dawna spedzaja tam wakacje, urlopy, soboty i niedziele. A pokazano to
                                            > nawet wczesniej, w CP.

                                            No tak. I do tego stopnia to kochają, że Laura nawet przyspieszyla powrót ze Szwajcarii, bo w Pulpowie najlepiej.
                                            Żadnych późniejszych oznak tęsknoty Gaby za podróżami nie odnotowano. Jeśli poza kadrem pędzi ona żywot naukowczyni, to trochę się po konferencjach pobujać musi, więc może mieć dosyt. Zwłaszcza, że dochodzą regularnie odwiedzane wnuki w Oksfordzie.
                              • emae Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:39
                                tt-tka napisała:

                                > Albo MM matematyke i informatyke traktuje tak, jak neurologie z neurochirurgia,
                                > albo Grzes nabawil sie informatycznych umiejetnosci jako ubocznego skutku matmy wzglednie robil podyplomowke :)
                                >

                                Ja tu mogę coś pokręcić, musiałabym dokładnie męża zapytać - w każdym razie kierunek "informatyka" jest stosunkowo młody, wielu dzisiejszych informatyków jest po matematyce właśnie z jakąś specjalnością "maszyny cyfrowe" czy coś podobnego. Na 100% tak jest w przypadku Grzegorza i tym razem nie jest to żaden babol :)
                                • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:51
                                  emae napisała:

                                  > Ja tu mogę coś pokręcić, musiałabym dokładnie męża zapytać - w każdym razie kie
                                  > runek "informatyka" jest stosunkowo młody, wielu dzisiejszych informatyków jest
                                  > po matematyce właśnie z jakąś specjalnością "maszyny cyfrowe" czy coś podobneg
                                  > o. Na 100% tak jest w przypadku Grzegorza i tym razem nie jest to żaden babol :
                                  > )

                                  To prawda, "technologie informatyczne" czy jakoś tak to się nazywało. Spokojnie można być doktorem matematyki i obecnie wykładać informatykę. To nie jest babol w tym sensie, że to niemożliwe. Babol polega na tym, że informatyk pod koniec lat '90 nie może znaleźć przyzwoicie płatnej pracy w zawodzie. Nawet słaby informatyk mógł uczyć urzędniczki, jak się edytuje tekst w wordzie.
                                  • emae Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:57
                                    przymrozki napisała:

                                    > To prawda, "technologie informatyczne" czy jakoś tak to się nazywało. Spokojnie
                                    > można być doktorem matematyki i obecnie wykładać informatykę. To nie jest babo
                                    > l w tym sensie, że to niemożliwe. Babol polega na tym, że informatyk pod koniec
                                    > lat '90 nie może znaleźć przyzwoicie płatnej pracy w zawodzie. Nawet słaby inf
                                    > ormatyk mógł uczyć urzędniczki, jak się edytuje tekst w wordzie.

                                    Zgadzam się. Nawet jeśli obecnie z pracą dla informatyków nie zawsze jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać, pod koniec lat dziewięćdziesiątych raczej żaden informatyk nie mógł narzekać na brak pracy.
                                    • marutax Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:37
                                      emae napisała:

                                      > Zgadzam się. Nawet jeśli obecnie z pracą dla informatyków nie zawsze jest tak r
                                      > óżowo, jak mogłoby się wydawać, pod koniec lat dziewięćdziesiątych raczej żaden
                                      > informatyk nie mógł narzekać na brak pracy.

                                      O ile był informatykiem, a nie matematykiem o pewnych umiejętnościach komputerowych, takich jak sformatowanie dysku. Informatycy byli wtedy rozchwytywani nie dlatego, że robili skomplikowane rzeczy, ale dlatego, że 95% społeczeństwa nie potrafiła zrobić prawie nic. Jako ktoś z podstawowymi umiejętnościami Grzegorz mógł pomagać kolegom, nawet coś dorobić, ale nie znaleźć stabilną pracę. Zwłaszcza jeśli musiałby poświęcić stałą, pewną posadę na uczelni.

                                      • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:55
                                        marutax napisała:

                                        > O ile był informatykiem, a nie matematykiem o pewnych umiejętnościach komputero
                                        > wych, takich jak sformatowanie dysku.

                                        Jestem prawie pewna, że Grzegorz został opisany jako informatyk. Nie mam książki pod ręką, niestety, żeby to sprawdzić, ale to wrażenie jest podzielane przez więcej osób na forum. To uprawdopodobnia tezę, że coś takiego w książce było.


                                        Informatycy byli wtedy rozchwytywani nie
                                        > dlatego, że robili skomplikowane rzeczy, ale dlatego, że 95% społeczeństwa nie
                                        > potrafiła zrobić prawie nic. Jako ktoś z podstawowymi umiejętnościami Grzegorz
                                        > mógł pomagać kolegom, nawet coś dorobić, ale nie znaleźć stabilną pracę. Zwłasz
                                        > cza jeśli musiałby poświęcić stałą, pewną posadę na uczelni.

                                        Właśnie dlatego, że mnóstwo osób nie umiało nic, ludzie, którzy umieli coś byli na rynku bardzo atrakcyjni. Nawet słaby informatyk (lub niezły informatyk jak na matematyka) znalazłby stałą pracę.
                        • ciotka.scholastyka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 23.01.23, 11:54
                          > Właśnie dlatego żerują, że nie ma powodu, żeby ich nie było stać na niesiedzenie Patrycji w kuchni.

                          O rany, jakie czteropiętrowe zdanie. Muszę rozkminiać po kawałku :D
                      • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 09:19
                        azalia02 napisała:

                        > U nas (na uniwersytecie) profesorowie mają 210 godzin, bez różnicy, czy uczelni
                        > ani, czy belwederscy

                        U was, to na UAM ? :)
                        Nic nam nie wiadomo, by Stryba byl profesorem. Moze jest, tylko rodzina uznala to za tak niewazne, ze nam nie powiedziano... Za mlodu odnosil sukcesy, doktorat najwczesniej na roku, potem zagraniczne stypendium, ksiazka, ktorej mu Hajduk gratulowal... a po kilku latach z Borejkami "Grzechu" stracil power. Do tego stopnia, ze akwizytorem chcial zostac. On !

                        Generaln
                        > ie, nie widzę dramatu i powodu, żeby z Gaby i Grzegorza robić jakąś parę żerują
                        > cą na rodzinie. Mają co robić w życiu i mają/będą mieli stałe dochody

                        Stale dochody to oni maja caly czas, o czym juz byla mowa. A starcza "zaledwie dosc" na codzienne potrzeby.
                        Starosc to czesto schorzenia, dlugotrwale a kosztowne. Moze wyniknac koniecznosc kupienia chocby tych lozek, jakie Borejkowny zafundowaly rodzicom (prezent zbiorowy). Stryby sobie kupia ? Dzieci im sfinansuja ?
                        A robic maja co, rzeczywiscie. W kuchni siedziec. Salatkowy jako mieszacz, ona jako betonowe centrum. W kuchni Patrycji tez w tym charakterze osiada ?
                        • azalia02 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:38
                          "Mają co robić" pisałam o ich pracy badawczej/naukowej, która nie kończy się wraz z przejściem na emeryturę. Mój były promotor, obecnie pan 87-letni, cały czas bierze udział w konferencjach i publikuje. Mój teść, po przejściu na profesorską emeryturę, wyjechał za granicę, pomagać w zakładaniu nowego uniwersytetu. I nie, nie chodzi mi o to, że Grzegorz również mógłby wyjechać :) Jeśli ktoś chce, to będzie się zajmował tym, co robił, również jako emeryt, a sytuacja Gaby i Grzegorza jest korzystna, gdyż ani filologia klasyczna, ani matematyka nie wymagają zaplecza badawczego typu laboratoria i wielkie nakłady finansowe na prowadzenie jakiegokolwiek projektu. Dochody z tego będą mieli raczej symboliczne, ale naprawdę z dwójki naukowców nie ma sensu robienie pasożytów, którzy na starość nic, tylko będą żerowali na rodzinie, siedząc w kuchni.
                          A łóżka kupią sobie z tego, co odłożyli. Skoro chcieli kupować kawalerkę, to musieli mieć jakiś wkład własny. Banki przed udzieleniem kredytu na zakup mieszkania żądają zwykle potwierdzenia wkładu w wysokości 20% wartości mieszkania. Czyli Strybom jednak coś zostawało na koncie po zaspokojeniu codziennych potrzeb. Może na te łóżka starczy.
                          A to, że Grzegorz chciał kiedyś zostać akwizytorem? Normalka. Każdy pracownik naukowy w jakimś momencie swojego życia łapie się na myśli, że gdyby zajął się czymś innym, to zarabiałby o wiele lepiej. Co nie znaczy, że jeśli zostanie na uczelni, to na starość będzie przymierał głodem i prosił rodzinę o wsparcie.
                          • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:51
                            @azalia

                            Zgrzyt pobrzmiewa nie w ich stanie posiadania i perspektywach zawodowych, tylko w podjętej z dnia na dzień decyzji, żeby się wynieść z własnego (?) mieszkania, zamieszkać w panieńskim pokoiku siostrzenicy a na spokojny azyl na resztę życia wybrać bezkuchenny pawilonik w ogrodzie siostry/szwagierki. I w nim utopić oszczędności.
                          • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:59
                            azalia02 napisała:


                            > A łóżka kupią sobie z tego, co odłożyli. Skoro chcieli kupować kawalerkę, to mu
                            > sieli mieć jakiś wkład własny. Banki przed udzieleniem kredytu na zakup mieszka
                            > nia żądają zwykle potwierdzenia wkładu w wysokości 20% wartości mieszkania.

                            Tylko że oni o ten kredyt w końcu się nie ubiegali, więc nie wiadomo, czy by go w ogóle dostali na akceptowalnych warunkach (myślę, że oferta dla małżeństwa pracowników naukowych lat 56 i 66+ nie jest taka sama jak dla dwójki trzydziestolatków świeżo po doktoracie, to jest jednak zupełnie inne ryzyko). No i 20% z 200 tys. (przy założeniu, że tyle kosztuje bardzo używana kawalerka w Poznaniu) to 40 tys. To nie jest kupa kasy, jak się chce zacząć życie zupełnie od nowa, pomagać finansowo synowi i, być może, córce, spłacać kredyt i zrobić remont.
                          • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 11:10
                            azalia02 napisała:

                            > "Mają co robić" pisałam o ich pracy badawczej/naukowej, która nie kończy się wr
                            > az z przejściem na emeryturę.


                            O ich CZYM ? Grzegorz siedzi w kompie, ale co robi, nie wiadomo. Moze hoduje wirtualne rzodkiewki na wirtualnej farmie. Gabon siedzi w kuchni.

                            >Mój były promotor, obecnie pan 87-letni, cały cza
                            > s bierze udział w konferencjach i publikuje. Mój teść, po przejściu na profesor
                            > ską emeryturę, wyjechał za granicę, pomagać w zakładaniu nowego uniwersytetu.


                            Ale Stryby nie jezdza, nie uczestnicza w konferencjach. Jedyny wyjazd Grzegorza to NiN i nie przelozylo sie to na jego pozycje zawodowa ani zarobki. Gaba odbebnia godziny na uniwerku, po czym siedzi wdomu i mysli tylko o domu i rodzinie. O niczym wiecej.

                            I

                            > ale naprawdę z dwójki naukowców nie ma sensu robienie pasożytów, którzy na star
                            > ość nic, tylko będą żerowali na rodzinie, siedząc w kuchni.

                            A co innego robia w domu Stryby, jeszcze nie emeryci ? Siedza i zeruja. Skad zalozenie, ze na emeryturze im to przejdzie ?


                            > A łóżka kupią sobie z tego, co odłożyli. Skoro chcieli kupować kawalerkę, to mu
                            > sieli mieć jakiś wkład własny. Banki przed udzieleniem kredytu na zakup mieszka
                            > nia żądają zwykle potwierdzenia wkładu w wysokości 20% wartości mieszkania. Czy
                            > li Strybom jednak coś zostawało na koncie po zaspokojeniu codziennych potrzeb.
                            > Może na te łóżka starczy.

                            A chcieli kupowac czy tylko tak mowia ? Bo sladu nie ma, zeby sprawdzali oferty, szukali - Grzeforz siedzi w domu, Gabon w Oksfordzie i zajmuja sie wszystkim, tylko nie szukaniem lokum dla siebie.
                            A oszczednosci utopili lub co najmniej mocno naruszyli na remont na Rusfelta. Robiony,nawiasem mowiac, piec minut przed ich wyprowadzka stamtad. Naprawde, przypuszczenie, ze ludzie tak postepujacy umieja oszczedzac i gospodarowac pieniedzmi jest...bardzo na wyrost.


                            > A to, że Grzegorz chciał kiedyś zostać akwizytorem? Normalka. Każdy pracownik n
                            > aukowy w jakimś momencie swojego życia łapie się na myśli, że gdyby zajął się c
                            > zymś innym, to zarabiałby o wiele lepiej.

                            Taaa, i informatyk jako domokrazca, Wycofany, niekontaktowy Grzegorz. Oraz powiedziano, ze zastanawial sie nad tym, bo sytuacja finansowa byla dramatyczna.

                            • azalia02 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 13:00
                              Wiesz, to jest takie wnioskowanie z milczenia, wielokrotnie wałkowane na tym forum przy okazji innych tematów. Z tego, co o Grzegorzu wiedzieli Elka i Hajduk wynika, że jednak własna praca bardzo go wciągała. Ty piszesz, że może hodował wirtualne rzodkiewki. Może. Ale w całej Jeżycjadzie nie mamy chyba ani jednego zdania, że Grzegorza interesowały gry komputerowe. Jakiekolwiek.
                              Gaba jest profesorem, to zostało powiedziane wprost i nawet powtórzone. Też się dziwię, jak się to jej udało, skoro nigdy nie widzieliśmy jej przy pracy w domu (a taki filolog ma to do siebie, że nocami siedzi i pisze). Ale skoro, zgodnie z życzeniem pani MM, profesorem została, to cudów nie ma: musiała pisać, publikować, jeździć na konferencje. Innej możliwości po prostu nie ma, habilitację dostaje się za dorobek, a nie za bycie "niewzruszonym centrum".
                              Nawet jeśli oboje Strybów widzimy wyłącznie przy stole w kuchni, to oni nie mogą jedynie "siedzieć i żerować". Przy pracy na uczelni albo w instytucie badawczym (np. PAN) jest się regularnie ocenianym za to, co się opublikowało, wygłosiło, zorganizowało. Od tego zależy dalsze zatrudnienie.
                              To jest, przy róznych okazjach już zauważony, mankament całego cyklu - prześliźnięcie się nad pracą Gaby i Grzegorza, nieuwzględnianie jej wśród rozmaitych zajęć rodziny Borejków. Ale to nie jest powód, żeby z obojga robić parę bezwolnych tłumoków, które siedzą - i nic. Skąpe bo skąpe, ale jednak przez samą autorkę podane informacje wskazują, że aktywni to onie jednak musieli być.
                              Dlatego uważam, że "u progu starości" ich sytuacja wcale nie jest dramatyczna. Zawodowo mogą być aktywni jeszcze sporo lat. Mogą łączyć pracę i emeryturę. Oczywiście, że kokosów z tego nie będzie, ale też nie ma powodów do biadolenia.
                              • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:19
                                azalia02 napisała:

                                > Wiesz, to jest takie wnioskowanie z milczenia, wielokrotnie wałkowane na tym fo
                                > rum przy okazji innych tematów. Z tego, co o Grzegorzu wiedzieli Elka i Hajduk
                                > wynika, że jednak własna praca bardzo go wciągała.

                                Elka miala wiedze sprzed slubu Grzegorza, Hajduk z nieczestych spotkan. My widzimy Grzegorza, ktory na polecenie zony codziennie o 22.00 wylacza komputer, by oddac sie lekturze z taz zona na kolanach.


                                > Gaba jest profesorem, to zostało powiedziane wprost i nawet powtórzone. Też się
                                > dziwię, jak się to jej udało, skoro nigdy nie widzieliśmy jej przy pracy w dom
                                > u (a taki filolog ma to do siebie, że nocami siedzi i pisze). Ale skoro, zgodni
                                > e z życzeniem pani MM, profesorem została, to cudów nie ma: musiała pisać, publ
                                > ikować, jeździć na konferencje. Innej możliwości po prostu nie ma, habilitację
                                > dostaje się za dorobek, a nie za bycie "niewzruszonym centrum".

                                Jest inna mozliwosc - MM nie ma pojecia, co jest potrzebne, ba, konieczne do uzyskania profesury. My wiemy, ze Gaba nie wyjezdza - "Gabuniu, cale trzy dni cie nie bylo, nie wyjezdzaj juz nigdy, dom jest bez ciebie taki pusty" - i ten tekst sugeruje, ze Gaba opuscila dom (na trzy dni) pierwszy raz od podrozy poslubnej, i w roku 1997, czyli po osmiu co najmniej latach pracy na uczelni. Nawiasem mowiac, rowniez rok przed tym, jak dowiadujemy sie, ze jest po habilitacji.


                                > Nawet jeśli oboje Strybów widzimy wyłącznie przy stole w kuchni, to oni nie mog
                                > ą jedynie "siedzieć i żerować". Przy pracy na uczelni albo w instytucie badawcz
                                > ym (np. PAN) jest się regularnie ocenianym za to, co się opublikowało, wygłosił
                                > o, zorganizowało. Od tego zależy dalsze zatrudnienie.

                                W czasie, gdy Gaba zalegala sie na uczelni i wyrabiala pozycje, jako hab (tez nie wiadomo kiedy i jak zrobiony) czynil ja praktycznie nietykalna. To w ciagu ostatnich kilku lat zmienilo sie, ale o tym MM nie wie z pewnoscia.
                                Pracownik naukowy, w ogole kazda jednostka cos tworzaca, o swej pracy mysli, na ogol mowi i te prace przynajmniej w czesci wykonuje sie w domu w przypadku humanistow. Znamy mysli Gaby, znamy jej domowe czynnosci. Pracy tam nie ma.


                                Ale to nie jest powód, żeby z obojga robić parę bezwolnyc
                                > h tłumoków, które siedzą - i nic.

                                Ale oni siedza i nic.Jak te tlumoki. No co ja poradze, tak ich altorka napisala. Jezykowiec, ktory w domu nic nie robi i informatyk, ktory o okreslonej godzinie pozwala sobie wylaczyc kompa to stworzenia, ktore w naturze nie wystepuja. Wylacznie w jezywersum.


                                > Dlatego uważam, że "u progu starości" ich sytuacja wcale nie jest dramatyczna.
                                > Zawodowo mogą być aktywni jeszcze sporo lat. Mogą łączyć pracę i emeryturę. Ocz
                                > ywiście, że kokosów z tego nie będzie, ale też nie ma powodów do biadolenia.

                                Tak, oczywiscie , moga. A jezeli Pulpa padnie/zdecyduje sie (lub jej corki) sprzedac floplicowo, gdzie sie podzieja Stryby ? Wroca na Rusfelta i zamieszkaja z Igstrybami, Szopami i przyszlosciowo Podeszwami ? Na zycie im wystarczy i nikt nie twierdzi, ze nie. Ale oni nie maja mieszkania ani zadnej wlasnosci, ktora na mieszkanie daloby sie wymienic. Ich dorobek to samochod i meble z sypialni (nb zostawione Rozy).
            • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 10.06.18, 20:31
              przymrozki napisała:

              > Gaba nie ma mieszkania, jedną córkę ma bezdomną i bezrobotną, drugą śpiewającą
              > arie w szalecie

              Była Łucja z Lammermooru, teraz jest Laura z Latrynooru! Wpadła w obłęd, bo w zimowy dzionek wstała w wyziębionym szalecie, z kranu leci zimna woda, akurat zabrakło herbaty, a Gruszka the Almighty jeszcze nie odśnieżył drogi przez plantacyję...
              • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:37

                Chatkę Naszpaństwa przezwano tu złośliwie, owszem, szaletem, ale nie była to aluzja do wc, a do chaletu szwajcarskiego, czyli do architektury nieco innego przeznaczenia. Jakkolwiek dalsze złośliwości o odcieniu skatologicznym są faktycznie kuszące, stanowią jednocześnie niepotrzebne wpisywanie się w kontekst pogardliwego opisywania świata Borejków, co krytykują użytkownicy w sąsiednim wątku.
                • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:45
                  soova napisała:

                  >
                  > Chatkę Naszpaństwa przezwano tu złośliwie, owszem, szaletem, ale nie była to al
                  > uzja do wc, a do chaletu szwajcarskiego, czyli do architektury nieco innego prz
                  > eznaczenia.

                  Nie, to byla aluzja do rozmiarow tego domku i do jego lokalizacji.


                  • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:49
                    Ale nie chodziło w niej o funkcję. A dalsze aluzje w tę stronę grożą właśnie... pójściem w tę stronę.
                    • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:59
                      A poszlo w te strone ? Nikt nie sugerowal, ze domek pelni funkcje wychodka, tylko ze jest mikrych rozmiarow. A okreslenie "szalet" fukcjonuje na forum od szesciu lat mnie wiecej.
                      • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 13:03
                        tt-tka napisała:

                        > A poszlo w te strone ? Nikt nie sugerowal, ze domek pelni funkcje wychodka, tyl
                        > ko ze jest mikrych rozmiarow. A okreslenie "szalet" fukcjonuje na forum od szes
                        > ciu lat mnie wiecej.

                        Też myślę, że nie chodziło o funkcję (bo niby czemu miałoby chodzić), ale o wielkość właśnie. I że stoi na środku niczego, w pewnym oddaleniu od zabudowań.
                      • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 14:28
                        tt-tka napisała:

                        > A poszlo w te strone ? Nikt nie sugerowal, ze domek pelni funkcje wychodka, tyl
                        > ko ze jest mikrych rozmiarow. A okreslenie "szalet" fukcjonuje na forum od szes
                        > ciu lat mnie wiecej.

                        Jeśli już padło "Łucja z Latrymooru" (celne, nie powiem), to znaczy, że poszło. Bo pisałam w odniesieniu do tego. Przepraszam za pominięcie stosownego cytatu.
                    • ciotka_scholastyka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 13:13
                      soova napisała:

                      > Ale nie chodziło w niej o funkcję. A dalsze aluzje w tę stronę grożą właśnie...
                      > pójściem w tę stronę.

                      Na stronę ;)
                  • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 12:58
                    tt-tka napisała:

                    > soova napisała:
                    >
                    > >
                    > > Chatkę Naszpaństwa przezwano tu złośliwie, owszem, szaletem, ale nie była
                    > to al
                    > > uzja do wc, a do chaletu szwajcarskiego, czyli do architektury nieco inne
                    > go prz
                    > > eznaczenia.
                    >
                    > Nie, to byla aluzja do rozmiarow tego domku i do jego lokalizacji.

                    To chyba było tak, że zaczęło się chaletu szwajcarskiego, ale potem tok skojarzeń, podsycany szczegółami takimi jak drewniane okiennice z wyciętym wzorkiem, rzeczywiście powiódł w stronę toaletową. Słowojkową wręcz.

                    Wydaje mi się jednak, że teraz "szalet" jest już terminem zastanym (jak "betonowe centrum" albo "dzielna grzywka") i przez to pojawia się w kontekstach neutralnych. Samo w sobie jest to nawet zjawisko pozytywne, powstaje jakaś forumowa wspólnota języka, tylko może rzeczywiście trzeba się trochę bardziej pilnować, zwłaszcza wobec nowych użytkowników. Żeby się dało dołączyć do dyskusji bez znajomości historii forum.


                    • gat45 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 13:10
                      Mieszkam w miejscowości o nazwie "Chalette" i kiedy przedstawiam się po polsku jako Dama z Szaletu już to po angielsku jako Lady of Shalett, to jakoś wszystkie skojarzenia idą jednym kierunku. Pewnie się domyślacie, w którym.
                      • dakota77 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 14:44
                        gat45 napisała:

                        > Mieszkam w miejscowości o nazwie "Chalette" i kiedy przedstawiam się po polsku
                        > jako Dama z Szaletu już to po angielsku jako Lady of Shalett, to jakoś wszystki
                        > e skojarzenia idą jednym kierunku. Pewnie się domyślacie, w którym.

                        To troche slabo ze znajomoscia literatury rozmowcow, niestety.
                        • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 15:03
                          dakota77 napisała:

                          > gat45 napisała:
                          >
                          > > Mieszkam w miejscowości o nazwie "Chalette" i kiedy przedstawiam się po p
                          > olsku
                          > > jako Dama z Szaletu już to po angielsku jako Lady of Shalett, to jakoś ws
                          > zystki
                          > > e skojarzenia idą jednym kierunku. Pewnie się domyślacie, w którym.
                          >
                          > To troche slabo ze znajomoscia literatury rozmowcow, niestety.
                          >
                          Jak ktoś nie miał na studiach literatury angielskiej (a większość wszak nie miała), to skąd mają wiedzieć? Sama musiałam właśnie sprawdzić, o co kaman.
                          • dakota77 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 16:40
                            soova napisała:

                            > >
                            > Jak ktoś nie miał na studiach literatury angielskiej (a większość wszak nie mia
                            > ła), to skąd mają wiedzieć? Sama musiałam właśnie sprawdzić, o co kaman.

                            Jest jeszcze raczej znany obraz. Piosenka Loreeny McKennit. I odgrywana przez Anie z Zielonego Wzgorza scena, pojawiajaca sie takze w ekranizacjach.
                            • jottka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 16:45
                              ale niekoniecznie trzeba od razu się na Tennysona rzucać, nasz własny Słowacki popełnił poemat "W Szwajcarii", gdzie już jakoś na początku marzy o cudownych okolicznościach alpejskiej przyrody, gdzie wraz z panienką "i my w tym szalecie"... nie będę twierdzić, że czytając dzieło po raz pierwszy, nie popadłam w niejakie osłupienie:)
                              • dakota77 Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 17:15
                                jottka napisała:

                                > ale niekoniecznie trzeba od razu się na Tennysona rzucać, nasz własny Słowacki
                                > popełnił poemat "W Szwajcarii", gdzie już jakoś na początku marzy o cudownych o
                                > kolicznościach alpejskiej przyrody, gdzie wraz z panienką "i my w tym szalecie"
                                > ... nie będę twierdzić, że czytając dzieło po raz pierwszy, nie popadłam w niej
                                > akie osłupienie:)

                                Slowo szalet jest zdecydowanie powszechniejsze w znaczeniu ubikacji niz gorskiej chatki, ale jednak przeciez to drugie znaczenie pojawia sie tu i owdzie, nie tylko w wielkiej literaturze. Az trudno mi uwierzyc, ze mozna sie z drugim znaczeniem nigdy nie zetknac, jak czytamy w tym watku :)
                            • iwoniaw Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 16:47
                              No i Agatha Christie też nawiązuje, więc nawet miłośnik literatury wyłącznie rozrywkowej ma szansę kojarzyć.
                              • potworia Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 17:51
                                W polskim przekładzie "Przeminęło z wiatrem" Scarlett fantazjuje o "domu w stylu szwajcarskiego szaletu";-)
                            • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 19:54
                              dakota77 napisała:

                              > soova napisała:
                              >
                              > > >
                              > > Jak ktoś nie miał na studiach literatury angielskiej (a większość wszak n
                              > ie mia
                              > > ła), to skąd mają wiedzieć? Sama musiałam właśnie sprawdzić, o co kaman.
                              >
                              > Jest jeszcze raczej znany obraz. Piosenka Loreeny McKennit. I odgrywana przez A
                              > nie z Zielonego Wzgorza scena, pojawiajaca sie takze w ekranizacjach.

                              Dla wyjaśnienia: wiem bez googla, kto to Tennyson. W polskim przekładzie "Ani", który czytałam jako pierwszy, więc siłą rzeczy najbardziej zapadł w pamięć, Ania odgrywa scenę z poematu, który jest tam przytoczony z polskim tytułem (jeśli chodzi tu o scenę z topieniem się, to chyba "Pani Jeziora"). Obrazu nie znam. Nazwisko piosenkarki jest z innej bańki muzycznej niż moja, więc zapoznałam się z nim po raz pierwszy. Pojęcie "szalet" jako "chatka" oczywiście jak najbardziej znam, natomiast nie uważam, żeby uwaga o słabej znajomości literatury wśród ludzi, którym "Lady of Shalett" nie mówi nic, było uzasadnione. Miałam na myśli ludzi w Polsce oczywiście, gdyż pojęcia nie mam, co jest lekturą obowiązkową w UK.

                              Świat wspólnych pojęć kulturowych szalenie się zmienia, i obawiam się, że powrotu do czasów, kiedy był on jednolity, nie będzie. Kiedyś napotkałam sprzeciw w zawodowej grupie dyskusyjnej, gdy wypowiedziałam się o kimś aluzyjnie, stosując nawiązanie do jednej z piosenek Kabaretu Starszych Panów. Okazało się, że dla części osób tekst typu "tani drań" był zupelnie niezrozumiały, a zatem w stosunku do osoby, co do której go użyłam, odczytały go jako obraźliwy. Ostatnio rozmawiałam z czternastolatkiem, który miał jakiś kłopot sportowy z trzema kolegami na boisku. Powiedziałam: "Przydałby się Podbipięta", na co reakcja była: "A co to jest Podbipięta?" Jak widać zatem, różnie już z tym wspólnym kodem kulturowym bywa.
                              • ciotka_scholastyka Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 21:56
                                soova napisała:

                                > "Lady of Shalett"

                                Lady była of ShalOtt, ta w oryginale.
                                Słuchajcie, a co do Scarlett O'Hara, czy to nie było tak, że ona w oryginale powiedziała o "szwajcarskim szalecie", mając na myśli domek, ale ze względu na jej brak wykształcenia i ogólną ignorancję wyszło jej coś innego, właśnie w stylu "szaletu/WC"? Od dawna mnie to zastanawia. Bo zobaczcie, ja pamiętam tę scenę. Scarlett ożywiona opowiada o domku "w stylu szwajcarskiego szaletu", na co Rhett jej przerywa: "W stylu czego?"
                                "Szwajcarskiego szaletu".
                                "Możesz to przeliterować?"
                                Scarlett literuje, na co Rhett komentuje tylko: "Aha" i porzuca temat.
                                Więc czy to nie było właśnie tak, że Scarlett chciała powiedzieć o wytwornej chatce, a wyszło jej coś zgoła innego? :) A tłumacz nie potrafił oddać lapsusiku?
                                • tt-tka Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:05
                                  ciotka_scholastyka napisała:

                                  > soova napisała:
                                  >
                                  > > "Lady of Shalett"
                                  >
                                  > Lady była of ShalOtt, ta w oryginale.

                                  W tlumaczeniu tez - wlasnie mam przed soba Christie "zwierciadlo peka w odlamkow stos, klatwa nade mna - krzyczy w glos pani z ShalOtt".


                                  > Słuchajcie, a co do Scarlett O'Hara, czy to nie było tak, że ona w oryginale po
                                  > wiedziała o "szwajcarskim szalecie", mając na myśli domek, ale ze względu na je
                                  > j brak wykształcenia i ogólną ignorancję wyszło jej coś innego, właśnie w stylu
                                  > "szaletu/WC"?

                                  Tak wlasnie bylo. Rhett zapytal, jak to sie pisze, powiedzial "aha", bodaj podkrecajac wasa, a potem jeszcze (nie pamietam, jak dlugo potem" dorzucil, ze to, co ona widziala czy tez chce miec ze Szwajcaria nie ma nic wspolnego, bo Szwajcarzy maja dobry gust w kwestii budownictwa :)



                                  • gat45 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:25
                                    tt-tka napisała:

                                    > >
                                    > > Lady była of ShalOtt, ta w oryginale.
                                    >
                                    > W tlumaczeniu tez - wlasnie mam przed soba Christie "zwierciadlo peka w odlamko
                                    > w stos, klatwa nade mna - krzyczy w glos pani z ShalOtt".
                                    >

                                    Luuuuuuudzie.....
                                    Naprawdę nikt nie odczuł mojego psikusa słownego ? A wydawało mi się, że aż zbyt łopatologcznie tłumaczyłam fonetyczną zbieżność między moim Chalette a Tennysonowską gieroinią.... Oueeeeeeeee.
                                    Każdy żarcik słowny poddany dogłębnej i poważnej analizie staje się po prostu głupi, co i mojemu się przydarzyło :(
                                    • ciotka_scholastyka Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 23:15
                                      [b]gat45 napisała:


                                      > Luuuuuuudzie.....
                                      > Naprawdę nikt nie odczuł mojego psikusa słownego ?

                                      Tak, z tego, co napisałaś, to NIE wynikało, OK? Mimo że domyślałyśmy się, o co chodzi, to z tego NIE wynikało.
                                      • gat45 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 23:28
                                        ciotka_scholastyka napisała:

                                        >
                                        > Tak, z tego, co napisałaś, to NIE wynikało, OK? Mimo że domyślałyśmy się, o co
                                        > chodzi, to z tego NIE wynikało.

                                        Co nie wynikało ?
                                        Nie rozumiem, a chciałabym.
                                        • gat45 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 23:36
                                          gat45 napisała:

                                          > ciotka_scholastyka napisała:
                                          >
                                          > >
                                          > > Tak, z tego, co napisałaś, to NIE wynikało, OK? Mimo że domyślałyśmy się,
                                          > o co
                                          > > chodzi, to z tego NIE wynikało.
                                          >
                                          > Co nie wynikało ?
                                          > Nie rozumiem, a chciałabym.

                                          możesz mi odpowiedzieć po 18/6 :)
                                          Na razie życzę miłego nabywania syndromu sztokholmskiego w Krakowie !
                                • dakota77 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:14
                                  ciotka_scholastyka napisała:

                                  > soova napisała:
                                  >
                                  > > "Lady of Shalett"
                                  >
                                  > Lady była of ShalOtt, ta w oryginale.

                                  W poemacie Shalott, oczywiscie, w wersji Gat Shalott jako gra slowna z nazwa jej miejscowosci :)
                                  • dakota77 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:14
                                    dakota77 napisała:

                                    > ciotka_scholastyka napisała:
                                    >
                                    > > soova napisała:
                                    > >
                                    > > > "Lady of Shalett"
                                    > >
                                    > > Lady była of ShalOtt, ta w oryginale.
                                    >
                                    > W poemacie Shalott, oczywiscie, w wersji Gat Shalott jako gra slowna z nazwa je
                                    > j miejscowosci :)

                                    W wersji Gat Shalett, mialo byc :))
                                    • gat45 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:27
                                      dakota77 napisała:


                                      > > W poemacie Shalott, oczywiscie, w wersji Gat Shalott jako gra slowna z na
                                      > zwa je
                                      > > j miejscowosci :)
                                      >
                                      > W wersji Gat Shalett, mialo byc :))

                                      No, jednak ktoś mnie zrozumiał... Znowu napisałam za wcześnie i bałaganu narobiłam. Ale regulaminu nie złamałam, więc nieugięta Emae odmówi posprzątania po mnie :(
                                      • dakota77 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 11.06.18, 22:52
                                        gat45 napisała:

                                        > dakota77 napisała:
                                        >
                                        >
                                        > > > W poemacie Shalott, oczywiscie, w wersji Gat Shalott jako gra slown
                                        > a z na
                                        > > zwa je
                                        > > > j miejscowosci :)
                                        > >
                                        > > W wersji Gat Shalett, mialo byc :))
                                        >
                                        > No, jednak ktoś mnie zrozumiał... Znowu napisałam za wcześnie i bałaganu narobi
                                        > łam. Ale regulaminu nie złamałam, więc nieugięta Emae odmówi posprzątania po mn
                                        > ie :(

                                        Przeciez to bylo jasne i moim zdaniem bardzo zabawne :)
                                      • potworia Re: Szwajcarski szalet Scarlett 12.06.18, 08:49
                                        gat45 napisała:

                                        > dakota77 napisała:
                                        >
                                        >
                                        > > > W poemacie Shalott, oczywiscie, w wersji Gat Shalott jako gra slown
                                        > a z na
                                        > > zwa je
                                        > > > j miejscowosci :)
                                        > >
                                        > > W wersji Gat Shalett, mialo byc :))
                                        >
                                        > No, jednak ktoś mnie zrozumiał...

                                        Też zrozumiałam:-) Nawet na mapkę zerknęłam, żeby się zorientować, gdzie leży Twój szalecik:-)
                                        • gat45 Re: Szwajcarski szalet Scarlett 12.06.18, 11:35
                                          potworia napisał(a):

                                          >
                                          > Też zrozumiałam:-) Nawet na mapkę zerknęłam, żeby się zorientować, gdzie leży
                                          > Twój szalecik:-)

                                          Szaleciki są dwa, oba nad rzekami (zupełnie jak Frankfurty). Mój to ten z rzeką na "L" :)
                • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 19:30
                  soova napisała:

                  >
                  > Chatkę Naszpaństwa przezwano tu złośliwie, owszem, szaletem, ale nie była to al
                  > uzja do wc, a do chaletu szwajcarskiego, czyli do architektury nieco innego prz
                  > eznaczenia. Jakkolwiek dalsze złośliwości o odcieniu skatologicznym są faktyczn
                  > ie kuszące, stanowią jednocześnie niepotrzebne wpisywanie się w kontekst pogard
                  > liwego opisywania świata Borejków, co krytykują użytkownicy w sąsiednim wątku.

                  Wiem bardzo dobrze z czego wziął się szalet Maszpaństwa. Latryny użyłam wyłącznie dlatego, że zaczyna się na l i można się pobawić w skojarzenia z Lammermoorem, które mnie dopadły, po przeczytaniu o Laurze śpiewającej w szalecie. Jeśli ktoś się czuje urażony - przepraszam.
                  • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 11.06.18, 19:40
                    <Jeśli ktoś się czuje urażony - przepraszam.>

                    Ja osobiście nie. Ale pójście w skojarzenia z szaletem (nie szwajcarskim) zawiera w sobie jednak pewien ładunek niechęci w stosunku do bohaterek, które w owym szalecie mieszkają, mniej więcej tak samo jak stwierdzenie, że latają one do kościoła. No i, jak wspomniałam, Łucję z Latrymooru doceniam. :)
                    • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 10:35
                      soova napisała:

                      > Ale pójście w skojarzenia z szaletem (nie szwajcarskim) zawie
                      > ra w sobie jednak pewien ładunek niechęci w stosunku do bohaterek, które w owym
                      > szalecie mieszkają,

                      Czy jest tu niechęć do Laury? Prędzej współczucie, że mieszka wśród oferty sklepu ogrodniczego w domku wielkości kiosku.

                      Pomysł z altaną miłości jest dosyć mocno absurdalny. To nie jest tak, że z niechęci do bohaterki na siłę szuka się powodów, żeby ją złośliwie obśmiać. Przedmiotem drwin jest sama chatka, jedynie i li. Na dodatek większość argumentów przeciw prawdopodobieństwu powstanie podobnej nieruchomości jest jednak zdroworozsądkowa i niewydumana.
      • bertaaaw Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:45
        Pamiętam, że oni się wymienili z Gizelą mieszkaniami, ale co stało się z mieszkaniem, w którym mieszała Gizela po jej śmierci?
        • soova Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:54
          bertaaaw napisała:

          > Pamiętam, że oni się wymienili z Gizelą mieszkaniami, ale co stało się z mieszk
          > aniem, w którym mieszała Gizela po jej śmierci?

          Gizela nie mieszkała wtedy w Poznaniu. Jeśli był to lokal kwaterunkowy, zapewne wrócił do zasobu mieszkaniowego gminy. Dziedziczyć prawo do mieszkania w takim lokalu komunalnym po głównym lokatorze może tylko osoba, która z nim tam na stałe zamieszkiwała (czyli najczęściej mąż czy dziecko), zatem nie Mila u progu XXI w.

          Ktoś zresztą wyobraża sobie Ignacego i Milę załatwiających taką formalnie beznadziejną zresztą sprawę mieszkaniową w ADM, i to poza Poznaniem, po śmierci Gizeli?
          • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:04
            soova napisała:


            >
            > Gizela nie mieszkała wtedy w Poznaniu. Jeśli był to lokal kwaterunkowy, zapewne
            > wrócił do zasobu mieszkaniowego gminy.

            To byl lokal spoldzielczy. Nie wiemy, czy lokatorski, czy wlasnosciowy, czy wykupiony, ale ten sam, ktory opuscili swego czasu Borejkowie, zneceni czynszem "o wiele nizszym niz w ich dotychczasowym spoldzielczym mieszkaniu".
            Gizela finansowo stala niezle, Kazio, elektryk z umiejetnoscia robienia mebli na wymiar mogl w latach 70-tych kupic wszystkich szescioro Borejkow i jeszcze by mu cos zostalo. A ona sama tez byla pracowita i umiala szyc. Mogla wykupic, mialaby za co.
        • tt-tka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 14:58
          bertaaaw napisała:

          > Pamiętam, że oni się wymienili z Gizelą mieszkaniami, ale co stało się z mieszk
          > aniem, w którym mieszała Gizela po jej śmierci?

          Gizela po transformacji ustrojowej wrocila do rodzinnego Miloslawia. Zamienila swoje poznanskie mieszkanie na domek, z ktorego przeniesli sie do Posen mlodzi ludzie bez pracy w Miloslawiu. List do Milicji z 1993 pisany jest juz stamtad.
          Mieszkala w domku do smierci, od jakiegos czasu z kuzynka. Co z domkiem, nie wiadomo, moze zostal przy kuzynce ? W zasadzie dziedziczyc go powinna Milicja jako corka, ale o tym nie napisano nic.
        • iwoniaw Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 15:02
          Gizela już wcześniej wyprowadziła się z mieszkania w bloku na Winogradach do Miłosławia (?) by opiekować się jakąś starszą krewną. Mieszkania w Poznaniu nie miała już w czasie, gdy przyjechała do Poznania przy okazji mszy papieskiej (w 1997) - zapewne sprzedała. Z jej rozmyślań wynika, że nie była w Poznaniu od bardzo dawna (a i tak nie dała znać Borejkom, że będzie)
          • iwoniaw Oczywiście tt-ka ma rację, nie tyle sprzedała, 12.06.18, 15:04
            co zamieniła na domek w Miłosławiu. Nie wiem, skąd mi się wzięło, że to był domek kuzynki - kuzynkę to Gizela przygarnęła (i chyba jej ten domek zostawiła w spadku).
        • ciotka_scholastyka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 12.06.18, 16:17
          bertaaaw napisała:

          > Pamiętam, że oni się wymienili z Gizelą mieszkaniami, ale co stało się z mieszk
          > aniem, w którym mieszała Gizela po jej śmierci?

          Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, dlaczego Gizela miałaby gdziekolwiek mieszkać po swojej śmierci.
      • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 22.01.23, 10:46
        cynowapanienka napisał(a):

        > Ano nie myślą. Wyprowadzka Gaby z niemłodym Grzesiem do czyjegoś ogrodu jest tu
        > szczególnie dziwna.
        >
        > Akurat o Idę i Marka bym się bała najmniej - wyremontują Ruinkę, to Łusi zostan
        > ie suterena, a na Kazimierza mają jeszcze dziesięć lat odkładania. To przy zało
        > żeniu, że chcą obdzielać dzieci w miarę sprawiedliwie - bo coś mi się wydaje, ż
        > e gdyby MM zostało jeszcze dużo czasu na tworzenie kolejnych części, to Łusia w
        > ybyłaby do Japonii i tyle.

        Tyle, że Ruinka prawnie należy do Doroty. Starsi Pałysowie na dekadę przed emeryturą pchają własne oszczędności w cudzą nieruchomość. W razie czego Dorota może ich stamtąd pogonić i zostaną bez oszczędności w swych poznańskich kazamatach, gniotąc się tam z Ziutkiem i Tanakami, a w razie rozwodu także z Józwą, który takoż pchał przed ślubem gruby hajs w cudzą chałupę. Nie swój, zapewne rodzicielski. Albo Flor starym Pałysom przebuduje na dom całoroczny tę altankę gdzie trzymał dotąd grabie i konewki...
        • julian_arden Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 26.01.23, 17:27
          bupu napisała:

          [...]
          > Tyle, że Ruinka prawnie należy do Doroty. Starsi Pałysowie na dekadę przed emer
          > yturą pchają własne oszczędności w cudzą nieruchomość. W razie czego Dorota moż
          > e ich stamtąd pogonić i zostaną bez oszczędności w swych poznańskich kazamatach
          > , gniotąc się tam z Ziutkiem i Tanakami, a w razie rozwodu także z Józwą, który
          > takoż pchał przed ślubem gruby hajs w cudzą chałupę. Nie swój, zapewne rodzici
          > elski. Albo Flor starym Pałysom przebuduje na dom całoroczny tę altankę gdzie t
          > rzymał dotąd grabie i konewki...


          Kurnik przerobi albo kacznik. To drugie wymyśliłem ad hoc, ale ludzie gdzieś kaczki trzymają, nie? To może Florian też trzyma, a w celu wsiedlenia Gabby kaczki zjedzą, a lokal wysypią świeżym piaskiem.
          • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 26.01.23, 18:16
            julian_arden napisał:

            > bupu napisała:
            >
            > [...]
            > > Tyle, że Ruinka prawnie należy do Doroty. Starsi Pałysowie na dekadę prze
            > d emer
            > > yturą pchają własne oszczędności w cudzą nieruchomość. W razie czego Doro
            > ta moż
            > > e ich stamtąd pogonić i zostaną bez oszczędności w swych poznańskich kaza
            > matach
            > > , gniotąc się tam z Ziutkiem i Tanakami, a w razie rozwodu także z Józwą,
            > który
            > > takoż pchał przed ślubem gruby hajs w cudzą chałupę. Nie swój, zapewne r
            > odzici
            > > elski. Albo Flor starym Pałysom przebuduje na dom całoroczny tę altankę g
            > dzie t
            > > rzymał dotąd grabie i konewki...
            >
            >
            > Kurnik przerobi albo kacznik. To drugie wymyśliłem ad hoc, ale ludzie gdzieś ka
            > czki trzymają, nie? To może Florian też trzyma, a w celu wsiedlenia Gabby kaczk
            > i zjedzą, a lokal wysypią świeżym piaskiem.

            W przypływie gościnności i hojności mogą nawet pobielić wapnem.
          • lezbimbella_veganella Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 27.01.23, 01:17
            julian_arden napisał:
            > Kurnik przerobi albo kacznik. To drugie wymyśliłem ad hoc, ale ludzie gdzieś ka
            > czki trzymają, nie?

            Gdy gąski to w gęsiarni, psiska w psiarni to kaczki? W dłubalni? Kwaczalni? ;-) w kaczeńcu??

            >To może Florian też trzyma, a w celu wsiedlenia Gabby kaczki zjedzą, a lokal wysypią świeżym piaskiem.

            Czemu zjedzą zaraz, sprzeciwiam się stanowczo i wegańsko! Pzecież kaczki tak ładnie pachną (kaczkiem ;))) a serio to mogą albo na bajorku koczować, albo po nocy Gabona ogrzewać puszystą kaczą piersią. I co to komu będzie szkodziło, ja się pytam
            • julian_arden Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 27.01.23, 12:29
              lezbimbella_veganella napisała:

              [...]
              > Czemu zjedzą zaraz, sprzeciwiam się stanowczo i wegańsko! Pzecież kaczki tak ła
              > dnie pachną (kaczkiem ;))) a serio to mogą albo na bajorku koczować, albo po no
              > cy Gabona ogrzewać puszystą kaczą piersią. I co to komu będzie szkodziło, ja si
              > ę pytam


              Gabba do zwierzęcych piersi nigdy nie miała cugu, oni tam są generalnie na bakier ze stworzeniami domowymi, przypuszczalnie hodowla drobiazgu homo sapiens w przemysłowych ilościach wyczerpała większość potencjału. Dopiero nieszczęsny Ignacy po uwolnieniu z Roosevelta zawarł jakiś związek z psem.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 27.01.23, 21:28
            julian_arden napisał:
            >Kurnik przerobi albo kacznik. To drugie
            >wymyśliłem ad hoc, ale ludzie gdzieś
            >kaczki trzymają, nie? To może Florian
            >też trzyma, a w celu wsiedlenia Gabby
            >kaczki zjedzą, a lokal wysypią świeżym
            >piaskiem.

            Grzegorz nie zje, bo jest wegetarianinem. I to ideowym. Prędzej sam dałby się zjeść Gabie.
            • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 28.01.23, 09:17
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              > julian_arden napisał:
              > >Kurnik przerobi albo kacznik. To drugie
              > >wymyśliłem ad hoc, ale ludzie gdzieś
              > >kaczki trzymają, nie? To może Florian
              > >też trzyma, a w celu wsiedlenia Gabby
              > >kaczki zjedzą, a lokal wysypią świeżym
              > >piaskiem.
              >
              > Grzegorz nie zje, bo jest wegetarianinem. I to ideowym. Prędzej sam dałby się z
              > jeść Gabie.
              >


              Wegetowy idearianin Grzyborz nie żarł w CZ ryby w towarzystwie Grzyby na tych nadmorskich ksiutach?
    • julian_arden Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 26.01.23, 17:21
      Hej, faktycznie. Jakoś nie przyszło mi do głowy. Że Grzegorz i Gabba, zbliżający się do wieku emerytalnego, nie mają mieszkania w ogóle. A możliwości wynajęcia w obecnych warunkach, przy dwóch pensjach akademickich... no cóż, jakieś są, ale nie będzie to już wielopokojowe mieszkanie w starej kamienicy bynajmniej, tylko klitka za połowę dochodów, a po przejściu na emeryturę za trzy czwarte. Zaś kwaterunek już nie przydziela.
      • ignacywitkacy Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 27.01.23, 20:31
        Zbudują sobie chatę z książek na działce u Pulpy albo obok szalteu Laury
    • przymrozki Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 06.02.23, 18:11
      A co jeżeli Gaba wcale nie zdaje się na kaprysy losu, tylko zupełnie nieźle kombinuje? No bo tak - załóżmy, że Ignacy i Mila wkrótce po zakończeniu akcji CZ zaczynają chorować i w ciągu kilku lat umierają. Siostry dochodzą do wniosku, że coś trzeba zrobić z mieszkaniem na Roosevelta, ale szybko okazuje się, że lokal jest gęsto zaludniony rodzinami z dziećmi. Na dodatek głowy tych rodzin to jednostki nieporadne życiowo, mało prawdopodobne, że kiedykolwiek się wyprowadzą. Nawet gdyby Ida, Natalia i Patrycja doszły do wniosku, że Gaba ściągając swoje dzieci do domu rodziców zrobiła rodzinę w bambuko zapewniając wyłącznie swoim dzieciom lokal na koszt wszystkich sióstr, i tak będą miały związane ręce, bo rodzina z dziećmi to lokatorzy w zasadzie nieeksmitowalni.
      • ignacywitkacy Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 07.02.23, 00:11
        Tu widzę walkę o spadek jak w „Na noże”
        • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 07.02.23, 06:20
          ignacywitkacy napisała:

          > Tu widzę walkę o spadek jak w „Na noże”


          Walka o spadek na noże to będzie między potomkami Pałysow, a dokładnie między Tanaczetami a dziećmi Ziutka. Dzieci Józefa i Doroty będą miały do podziału dwa odremontowane domy na wsi, natomiast Ziutek i Łucja z progeniturą jeno po 1/3 w katakumbach na Roosevelta (bo Józefowi też się należy wszak).
          • julian_arden Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 13.02.23, 19:37
            bupu napisała:

            > ignacywitkacy napisała:
            >
            > > Tu widzę walkę o spadek jak w „Na noże”
            >
            >
            > Walka o spadek na noże to będzie między potomkami Pałysow, a dokładnie między T
            > anaczetami a dziećmi Ziutka. Dzieci Józefa i Doroty będą miały do podziału dwa
            > odremontowane domy na wsi, natomiast Ziutek i Łucja z progeniturą jeno po 1/3 w
            > katakumbach na Roosevelta (bo Józefowi też się należy wszak).

            Tanaczęta będą wymachiwać wakizashi, zaś ziutkowcy rżnąć konwencjonalnie nożem.
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 13.02.23, 15:08
      Chciałam poinformować, że mi się przyśniło jak Florian remontuje gabilon, szaleńczo wyśpiewując "Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco". Oczywiście z odpowiednią choreografią, ale nie jestem w stanie opisać tych pląsów na drabinie i po dachówkach. W pewnym momencie nawet złapał się jakiejś liny, chyba od platformy do mycia okien (to był wysoki gabilon), i zaczął na niej fruwać jak Tarzan, wciąż z pieśnią na ustach. Tymczasem w tle cały czas biegał Grzegorz z taczką, obudziłam się w momencie, gdy zaczęłam się zastanawiać co on właściwie robi.

      Konkluzja: mieszkanie w resztkach po szklarni to beztroska nie tylko finansowa, ale i życiowa, że tak powiem. W naturze ludzie w ich wieku nie daliby rady tak funkcjonować. I czy w tym gabilonie jest w ogóle jakaś toaleta?
      • bupu Re: Finansowa beztroska u progu starosci, 13.02.23, 17:52
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Chciałam poinformować, że mi się przyśniło jak Florian remontuje gabilon, szale
        > ńczo wyśpiewując "Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco". Oczyw
        > iście z odpowiednią choreografią, ale nie jestem w stanie opisać tych pląsów na
        > drabinie i po dachówkach. W pewnym momencie nawet złapał się jakiejś liny, chy
        > ba od platformy do mycia okien (to był wysoki gabilon), i zaczął na niej fruwać
        > jak Tarzan, wciąż z pieśnią na ustach. Tymczasem w tle cały czas biegał Grzego
        > rz z taczką, obudziłam się w momencie, gdy zaczęłam się zastanawiać co on właśc
        > iwie robi.

        Piękna wizja!


        >
        > Konkluzja: mieszkanie w resztkach po szklarni to beztroska nie tylko finansowa,
        > ale i życiowa, że tak powiem. W naturze ludzie w ich wieku nie daliby rady tak
        > funkcjonować. I czy w tym gabilonie jest w ogóle jakaś toaleta?
        >

        Jest nawet łazienka. A beztroska owszem, potężna. Przecież w razie jakichś niesnasek Pulpa i Flobry mogą zarządzić, że pani Betonowa Grzywką i pan Pomieszano Sałatę proszę won, a wtedy Gabostwo robi co? Wraca na Rusfelta, gnieść się z Szopami, IGSami i Podeszwami?