tajna_kryjowka_pyziaka
29.05.22, 17:47
Mam nadzieję, że nie zdublowałam niczyjego wątku, jeśli tak, to poproszę link, bo serio nic podobnego na forum nie znalazłam.
Pytanie do prawnika (sama żadnych nie znam): Jak wyglądał rozwód zza kratek i to zagranicznych w latach 80.? Czy w ówczesnych czasach obywatel PRL zapudełkowany w Niemczech mógł ot tak sobie wysłać pozew o rozwód i już po sprawie? Serio nie był potrzebny żaden proces czy cokolwiek podobnego wymagające jego obecności? I jakie działania musiała podjąć druga strona, żeby ten rozwód był prawomocny, czy jak to się tam mówi? Bo nie wierzę, że przyszła paczka-od-Pyziaczka z bolesną zawartością i już pozamiatane, finite, adieu. Rozwód tak jak ślub dotyczy prawnie dwóch osób, nawet jest tą drugą jest ktoś taki jak Głąba.
Jak jest tu ktoś, kto chociaż trochę się na tym zna, to proszę o rozwianie moich wątpliwości.
Bo mam wrażenie, że ślubiąc zestaw do mieszania sałat z dodatkową funkcją obierania kalarepy Gabeton popełnił bigamię?
#justiceforpyziak!!!