ako17
08.06.22, 15:47
Czasami chodzą mi po głowie pewne zdania z Jeżycjady, których znaczenia nie rozumiem. W związku z tym zakładam co jakiś czas wątki z prośbą o Wasze interpretacje. Tak było z Laurą, co nie zrobi nic głupiego, czy Pyzą, która się rzuca w życie głową naprzód.
Teraz myślę o słowach bodaj Jędrka (nie odróżniam go od jego brata), które padły w CZ jako wyraz aprobaty dla wyglądu Dorotki. Chyba - bo nie pamiętam tego z książki, gdzieś się te słowa przewinęły na Forum.
Ok, ślub to sakrament, nie bal. Ale wesele to już bal, jak najbardziej. Co więcej, w przypadku wielu osób wesela są jedynymi balami, w jakich w życiu brali udział. Nie wszyscy mieli studniówki, bale maturalne czy bale branżowe (architektów, lekarzy), albo wybrali się na jakiś oficjalny bal sylwestrowy. Bo mieszkają na wsi, bo nie zdawali matury, czy z jakichkolwiek innych powodów - i nic w tym złego.
Zatem, wracając do ad remu: wesele to jest jakiś rodzaj balu, dla wielu ludzi jedyna okazja, by kupić sobie wyjątkowy ciuch, zrobić makijaż czy manicure, wystroić się i "pokazać". Wciąż nic w tym złego.
No i o co temu Jędrkowi chodziło? Na jaki bal dopuszcza wyjątkowy look? Taki, co go wyprawiała jego siostra przyrodnia Bella z mężem Czarkiem w Łodzi? A na wiejskie wesele to jak należy się ubrać?