Dodaj do ulubionych

Kłamczucha z konieczności?

20.06.22, 23:35
Odkopałam właśnie stary wątek:
forum.gazeta.pl/forum/w,25788,103261974,103261974,powrot_do_Jezycjady_Klamczucha_.html
i autorka napisała m.in., że kłamstwa Kłamczuchy wydawały jej się trochę wymuszone przez okoliczności (choć ich nie usprawiedliwiała).

I tak mnie refluksja naszła: Czy Anieli (w K) opłacałoby się mówienie prawdy? Jakie miałaby szanse na wprowadzenie w życie swojego planu gdyby nie jej kłamstwa?
Czy nie mając serc zmiękczonych opowieścią o sierotce, Mamerty dałyby jej lokum (i co z tym akademikiem)? Czy bez bajki o pasjonującej poligrafii doszłoby do wyjazdu do Poznania w jakiś inny sposób? I jak inaczej mogłaby zostać rozwiązana kwestia relacji z ptysiowym Pavlovą?

Jednym słowem: jakie Aniela miała alternatywy? I czy te bardziej szczere byłyby dla niej równie opłacalne co jej oryginalne działania?
Obserwuj wątek
    • kocynder Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 08:25
      Najpierw na tapetę biorąc "marzenie o poligrafii", Anielka coś w tym stylu napisała w podaniu do szkoły. Otóż... Czasy były takie, że w tego typu podaniach pisali się różne bzdury, tylko, żeby pracodawca miał "papier". Pracując kiedyś w archiwum dużego szpitala miałam okazję czytać takie podania: "czuję, że praca salowej w Waszym szpitalu jest moim powołaniem", "wierzę, że poradzę sobie z obowiązkami palacza" itp. Taki standard. Więc tu "kłamstwo" jest bardziej "systemowe" niż "anieline".
      A co do reszty... Trudno mi mówić, bo Kłamczuchy nie lubię. Nie w sensie bohaterki (chociaż to też), ale książki. Od pierwszego czytania uznałam, że sam pomysł Franciszki jest po prostu głupi. Nie dlatego, że piętnastoletnia pannica nie mogła nań wpaść, bo i owszem, piętnastolatka mogła. Ale to, że NIKT nie zauważył. Serio, gdyby twoja koleżanka ubrała się jak klaun i rozczochrała włosy to jej nie poznasz?
      Sprawa z Mamertem i Tosią jest nieco inna. Uważam, według tego co o nich zostało napisane, że dachu nad głową młodej krewniaczce by udzielili, ale... Po pierwsze - na 99% skontaktowali by się (np listownie, Poczta Polska wówczas funkcjonowała) z jej ojcem. Chociażby celem ustalenia formalności "szkolno - lekarskich" (na wypadek konieczności wizyty szpitalnej itp), a wówczas cała jej historia padłaby na nos.
      Co do samego wyjazdu do Poznania i "zaaranżowania" go przez smarkulę - to jest to jedna z niewielu spraw w tej książce w miarę prawdopodobnie przedstawiona. I gdyby MM zostawiła Anielę w internecie - całość miałaby znacznie więcej sensu.
      A kontakty z budyniem Anielą mogła nawiązywać w dowolny "normalny sposób. (nawet i jakieś "kity żeniąc" aby uzasadnić tytuł). Ja wiem, że to odgrywanie Franciszki miało pokazać, że ona taka zdolna i Hamleta też udźwignie, ale... No, jestem na "nie".
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 17:22
        >Ale to, że NIKT nie zauważył. Serio, gdyby >twoja koleżanka ubrała się jak klaun i >rozczochrała włosy to jej nie poznasz?

        A tam w ogóle było komu ją rozpoznawać? Poza Pablo chyba nikt z osób, które widziały Franciszkę nie znały jej jako Anieli. A on, jak się później dowiadujemy, poznał ją i tylko udawał, że kupuje tę "Franię" (jeju, to brzmi jakby Aniela grała akwizytorkę i próbował mu wcisnąć pralkę😝)

        >Ja wiem, że to odgrywanie Franciszki miało >pokazać, że ona taka zdolna i Hamleta też >udźwignie, ale... No, jestem na "nie".

        W ogóle dziwne, że Hamleta udźwigła i w ogóle tak zachwycano się jej grą aktorską, a potem się nie dostała na aktorstwo.
        Jasne, przedstawienia szkolne to nie ten poziom co przesłuchania na studia aktorskie, a sam talent to za mało (tak Tygrysku, niestety taka prawda). Ale przecież widzieliśmy, że Aniela czyta do poduszki antologie teatru jakiegośtam i w wolnych chwilach ćwiczy przed lustrem. Więc chyba nie jest kompletnym żółtodziobem bez jakiegokolwiek warsztatu.
        Ale może to też nie wystarcza? W końcu uczyła się gry sama, bez kontroli jakiegoś doświadczonego mentora, który mógłby korygować jej pontencjalne błędy. Może żeby się "podszlifować" potrzebowałaby jakiegoś ogniska teatralnego czy coś?
        Nie wiem, czy na kierunek aktorstwo trzeba mieć "teczkę", jak na inne artystyczne kierunki?
      • angazetka Re: Kłamczucha z konieczności? 22.06.22, 20:07
        > Najpierw na tapetę biorąc "marzenie o poligrafii", Anielka coś w tym stylu napisała w podaniu do szkoły. Otóż... Czasy były takie, że w tego typu podaniach pisali się różne bzdury, tylko, żeby pracodawca miał "papier". Pracując kiedyś w archiwum dużego szpitala miałam okazję czytać takie podania: "czuję, że praca salowej w Waszym szpitalu jest moim powołaniem", "wierzę, że poradzę sobie z obowiązkami palacza" itp. Taki standard. Więc tu "kłamstwo" jest bardziej "systemowe" niż "anieline".

        To nie kwestia czasów, tylko debilizmu pod tytułem list motywacyjny. Istnieje to-to przecież do dzisiaj.
        • kocynder Re: Kłamczucha z konieczności? 22.06.22, 21:17
          A nie wykluczam. Ostatni raz pisałam chyba właśnie jako "wstęp" do liceum. Na pracodawców trafiałam jakichś normalnych, CV, ewentualnie własną ankieta, a nie głupawy list.
    • sanfran_84 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 10:56
      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

      > I tak mnie refluksja naszła: Czy Anieli (w K) opłacałoby się mówienie prawdy? J
      > akie miałaby szanse na wprowadzenie w życie swojego planu gdyby nie jej kłamstw
      > a?

      Cały plan w takiej formie musiał się opierać na kłamstwie. Niezależnie od tego, czy udałoby się Anieli urobić Mamertów czy znaleźć inne zakwaterowanie, czy zostać w internacie, czy zemściłaby się na Pawełku, czy nie, wydaje mi się, że bez kłamstwa nie dałaby rady opuścić Łeby. Wyobraźmy sobie, że Aniela mówi prawdę tacie:
      - Tato, słuchaj, zakochałam się w chłopaku z Poznania, dlatego chcę tam iść do liceum. To jak, zadzwonisz do Kowalików, czy mam się zgłosić do internatu?
      Jakoś nie widzę ojca mówiącego do piętnastolatki, że super, że planuje odjechać taki kawał od domu na prawie cały rok dla ledwo co poznanego chłystka, o którym niczego nie wie, on ją z całego serca wspiera.
      Kłamstwo dla Kowalików - rzecz dyskusyjna, w końcu dosyć poważnie Aniela uszczupliła i tak skromne zasoby lokalowe, a przecież miała inne możliwości zakwaterowania (internat, bursa). Kowalików w akcji moglibyśmy oglądać przy okazji, gdy Aniela by ich odwiedzała, mogła nawet od czasu do czasu zająć się Tomciem i Romcią.
      Akcja z Franciszką - dosyć komiczna i sympatyczna do czytania, ale fakt, że w rzeczywistości mało prawdopodobna, w końcu jedyną charakteryzacją Anieli było ubranie i fryzura. Chyba, że miało to na celu podkreślenie, że Pawełek nie zwracał uwagi, którą tam całował i wrócił do Poznania ledwo pamiętając o przygodzie znad morza, podczas gdy Aniela dla niego przemeblowała całe swoje życie. Jednak w końcu się okazuje, że mimo wszystko pamięta dziewczynę, co nieco przeczy tej teorii.
      (Ach te czasy, gdy jeżycjadowa młodzież zachowywała się jak młodzież i można się było całować bez oświadczyn...).
      • ciotka.scholastyka Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 12:05
        sanfran_84 napisał(a):


        > Kłamstwo dla Kowalików - rzecz dyskusyjna, w końcu dosyć poważnie Aniela uszczu
        > pliła i tak skromne zasoby lokalowe, a przecież miała inne możliwości zakwatero
        > wania (internat, bursa).

        Ale Aniela nie zabrała im zasobów lokalowych, tylko zamieszkała w pokoju, który ciotka Lila wynajmowała. Ciotce było wszystko jedno, postanowiła wynająć pokój Anieli, a nie studentowi, ale gdyby pokój był wolny, i tak nie mieszkałyby w nim Kowaliki.
        • sanfran_84 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 14:17
          ciotka.scholastyka napisała:


          > Ale Aniela nie zabrała im zasobów lokalowych, tylko zamieszkała w pokoju, który
          > ciotka Lila wynajmowała. Ciotce było wszystko jedno, postanowiła wynająć pokój
          > Anieli, a nie studentowi, ale gdyby pokój był wolny, i tak nie mieszkałyby w n
          > im Kowaliki.

          Fakt, pomyliło mi się z wcześniejszym, tymczasowym odstąpieniem czegoś przez Kowalików (jakiś hamak w kuchni, czy coś takiego mi się kojarzy), zanim ciotka zaoferowała pokój.
          W takim razie szło się dogadać o lokum bez wymyślania macochy i brata - wystarczyło skontaktować się wcześniej z Kowalikami, którzy mogliby powiedzieć o wynajmie (albo po prostu o możliwościach zakwaterowania uczennicy i przy okazji wyszłaby sprawa pokoju u ciotki).
          • ako17 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 15:04
            sanfran_84 napisał(a):


            > Fakt, pomyliło mi się z wcześniejszym, tymczasowym odstąpieniem czegoś przez Ko
            > walików (jakiś hamak w kuchni, czy coś takiego mi się kojarzy), zanim ciotka za
            > oferowała pokój.
            > W takim razie szło się dogadać o lokum bez wymyślania macochy i brata - wystarc
            > zyło skontaktować się wcześniej z Kowalikami, którzy mogliby powiedzieć o wynaj
            > mie (albo po prostu o możliwościach zakwaterowania uczennicy i przy okazji wysz
            > łaby sprawa pokoju u ciotki).

            oj, chyba nie poszłoby tak łatwo. Ciocia Lila przyłapała Anielę na kłamstwie, ale uwiódł ją też anieliny czar. Nie sądzę, że gdyby rozmowa o tym odbyła sie przez telefon, to by zadziałało. W końcu ciocia Lila nie miała wolnego pokoju. Miała najemcę, więc raczej Mamertowie nie zgłosiliby, że mają wolny lokal. Tu trzeba było zadziałać na miejscu, trochę szantażem emocjonalnym, trochę urokiem osobistym.
            • sanfran_84 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 15:23
              ako17 napisała:

              > oj, chyba nie poszłoby tak łatwo. Ciocia Lila przyłapała Anielę na kłamstwie, a
              > le uwiódł ją też anieliny czar. Nie sądzę, że gdyby rozmowa o tym odbyła sie pr
              > zez telefon, to by zadziałało. W końcu ciocia Lila nie miała wolnego pokoju. Mi
              > ała najemcę, więc raczej Mamertowie nie zgłosiliby, że mają wolny lokal. Tu trz
              > eba było zadziałać na miejscu, trochę szantażem emocjonalnym, trochę urokiem os
              > obistym.
              >
              Jasne, że nie musiałoby pójść tak łatwo, ale też nie byłoby niemożliwe. W kontekście pytania "Czy Kłamczucha musiała kłamać" i wymyślania alternatyw, problem lokalowy wydaje mi się mniej trudny do przeskoczenia, niż wyjazd z Łeby w oparciu o szczerą prawdę. Wcześniejsze zainteresowanie tematem, tymczasowy kwaterunek w internacie/bursie, częste odwiedziny u Kowalików, rozsiewanie czaru i elokwencji własnej przed ciocią - mogłyby się udać bez kłamstwa. W końcu ciotka i Kowalikowie nie musieli znać powodu (w sensie - że oni tej wiedzy do niczego nie potrzebowali, a nie że się mieli nie interesować) wyboru takiej a nie innej szkoły i mogli widzieć w Anieli jedynie dziewczę potrzebujące porządnego lokum na czas roku szkolnego. Natomiast wyjazdu z Łeby inaczej nie widzę, jak poprzez minięcie się z prawdą.
    • przymrozki Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 17:57
      Gdyby Aniela była prostolinijna i szczera, to plan przyjazdu do Poznania umarłby śmiercią naturalną, zanim akcja książki zdążyłaby się na dobre rozkręcić. Wtedy przecież poinformowałaby Pawła, że przyjeżdża, bo wiąże z nim przyszłość, a związek ich widzi ogromnym.
      • ako17 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 19:55
        przymrozki napisała:

        > Gdyby Aniela była prostolinijna i szczera, to plan przyjazdu do Poznania umarłb
        > y śmiercią naturalną, zanim akcja książki zdążyłaby się na dobre rozkręcić. Wte
        > dy przecież poinformowałaby Pawła, że przyjeżdża, bo wiąże z nim przyszłość, a
        > związek ich widzi ogromnym.

        Pawła mogła była nie informować, chcąc absolutnie szczerze zrobić mu niespodziankę. Ale o swoich prawdziwych motywacjach musiałaby poinformować ojca. No i tu by się sprawa rypła
        • przymrozki Re: Kłamczucha z konieczności? 22.06.22, 06:20
          ako17 napisała:

          > Pawła mogła była nie informować, chcąc absolutnie szczerze zrobić mu niespodzia
          > nkę.

          Tylko że nawet wtedy, załatwiwszy sprawę liceum i stacji, stanęłaby w drzwiach domu państwa Nowackich z nowiną, że jest dziewczyną ich syna i teraz tu będzie miała kwitnący związek. Prawdopodobnie jedno spojrzenie na minę Pawła zawróciłoby Anielę do Łeby. A gdyby akurat z wizytą była Danusia...
    • guineapigs Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 18:33
      Ja mysle, ze te anieline klamstwa to nie byly podyktowane szansami na wprowadzenie planow, a po prostu zainteresowaniami Anieli: ona chciala grac rozne role. Stad ta rola pomocy domowej, stad ta mloda macocha i braciszek.
      Owszem, moze jakby nie rola pomocy domowej, to Aniela nie poznalaby prawdziwej sytuacji Pawelka - ale moim zdaniem jej bardziej podobalo sie odgrywanie roli pomocy domowej niz stalkowanie Pawelka.
      A do Poznania z Leby mogla wyjechac pod kazdym innym pretekstem, np. takim, ze wielkie miasto, teatry i muzea. Aniela interesowala sie sztuka i nie byloby nic dziwnego w tym, ze woli liceum w Poznaniu niz w Lebie.
      Ale przyznam, ze pojecia nie mam czy wtedy obowiazywala jakas rejonizacja czy cos podobnego, i czy uczen z Leby mogl sobie ot tak wybrac szkole srednia w Poznaniu. Podejrzewam ze tak - bo przynajmniej w Wawie nie bylo rejonizacji i spokojnie uczen z Mokotowa mogl wybrac sobie LO na Pradze i odwrotnie.
      Musimy jednak brac pod uwage to, iz na klamstwach Anieli oparta jest cala akcja ksiazki, i gdyby klamstw nie bylo to i ksiazki by nie bylo.
      Nie uwazam, ze rozpatrywanie 'czy Aniela musiala klamac' ma sens - bo gdyby mowila prawde to nie byloby ksiazki. To tak, jakby rozpatrywac: 'czy Cziczikow musial klamac'. No nie musial, ale jakby nie klamal, toby nie bylo 'Martwych dusz'.
      • przymrozki Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 19:45
        Szkoły średnie chyba nigdy nie były rejonizowane, bo byłoby to idealnie wbrew idei szkolnictwa średniego jako takiego.

        Natomiast Aniela musiała iść w udawaną miłość do politechniki, bo miłość do wielkomiejskich liceów, teatrów i galerii doradzono by jej zaspokajać we względnie pobliskim Trójmieście, a nie w odległym Poznaniu.
        • ako17 Re: Kłamczucha z konieczności? 21.06.22, 19:54
          przymrozki napisała:

          > politechniki,
          autokorekta?
          • przymrozki Re: Kłamczucha z konieczności? 22.06.22, 06:15
            Tak, ale ta poligrafia była tak przypadkowa, że w sumie wszystko jedno.
      • mika_p Re: Kłamczucha z konieczności? 24.06.22, 23:17
        W Łebie nie było liceum, zresztą dalej nie ma, jest jedna podstawówka, Aniela miała uczęszczać do liceum w Lęborku (siedziba powiatu, obecnie), niecałe 30 km od Łeby. Dla odmiany z Łeby do Gdańska jest około 100 km,a do Poznania - ponad 300.
        Nie zapominajmy, że Aniela wybrała liceum poligraficzne tylko dlatego, że to był jedyny profil, który nie był reprezentowany w żadnej bliższej szkole. Znała swojego ojca i skoro wymyśliła taki manewr, to zdawała sobie sprawę, że "wielkie miasto, muzea, teatry" to nie jest argument dla Józefa Kowalika. Zresztą, gdyby mnie 15-latka wyjechała z argumentem "wielkie miasto" to też bym nie puściła, temat muzeów do załatwienia szkolną wycieczką i tak dalej.

        teraz hurtem jeszcze odniosę się do tego, co napisała Kocynder:

        > gdyby twoja koleżanka ubrała się jak klaun i rozczochrała włosy to jej nie poznasz?

        Pawełek widział Aniellę raz, w maju, była bez okularów i miała warkocz. We wlasnym domu, w sierpniu, zobaczył czupiradło w okularach, paskudnie wymalowane, w okularach.

        > Sprawa z Mamertem i Tosią jest nieco inna. (...) na 99% skontaktowali by się (np listownie, Poczta Polska wówczas funkcjonowała) z jej ojcem. Chociażby celem ustalenia formalności "szkolno - lekarskich" (na wypadek konieczności wizyty szpitalnej itp), a wówczas cała jej historia padłaby na nos.

        Ale co mieli ustalać? Dziewczyna przyjechała do szkoły, szkoły już załatwionej. Szkoła zapewne dysponowała też jakąs dokumentacją medyczną uczennicy i na pewno miala jakieś procedury, skoro była tak ekskluzywna, że w całej Polsce północnej nie było drugiej takiej. Mamert był lekarzem, lepiej się znał na szpitalach, w szczególności poznańskich, niż rybak dalekomorski z Łeby.
        Skontaktowali się - spróbowali - od razu pierwszego dnia, z grubsza ustalili, że chyba panna nie uciekła z domu, opowieść trzymała się kupy, a jeszcze węgorze przywiozła.
        Mamert napisał po kilku tygodniach

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka