tajna_kryjowka_pyziaka
30.06.22, 20:37
Wyczytałam gdzieś, że pozycje z Jeżycjady można czytać niezależnie, mimo, że są częścią cyklu. Myślę sobie o tym i zastanawiam się: jak dużą różnicę (w odbiorze) robi czy przeczyta się daną książkę niezależnie, czy znając już wcześniej resztę cyklu?
Bo wydaje mi się, że sporą. Np. związek Natalii i dziadziska w CR wyglądał całkiem sympatycznie. Ale czytając o nim już ze znajomością treści pozostałych tomów, mój odbiór robi się bardziej sceptyczny. Przeczytawszy zaledwie NiN i TiR już nie rokuję im tak dobrze jako parze, zwłaszcza gdy przypomnę sobie te wąsate przemyślenia z TiR (niby dzięki miłości wyszedł z tej deprechy, a dalej w niej jest, mimo, że "córka szanowanego człowieka" nie dała mu kosza, ani nic z tych rzeczy). Wtedy, przy kolejnej lekturze CR, zaczynam myśleć "biedna Nutria, jej to się same oszołomy trafiają" lub "idź do psychogeriatry, Robdziadzie". A jak się jeszcze wzięłam za starą Jeżycjadę, gdzie występuje młody Robrojek… Dysonans, panie tego.
Ale z drugiej strony, w analogicznej sytuacji z postacią Pyziaka, mój stosunek do niego nic się nie zmienił po "doczytaniu". Pierwszy raz go ujrzałam w McD (wcześniej czytałam JT, ale w kamień zapomniałam, że on tam był) i nie wiedziałam co nawywijał, ale podejrzewałam, że coś poważnego, skoro bohaterowie mówią o nim z taką niechęcią. I choć narracja sugerowała, że zasłużył na wszystko co go spotkało, nie potrafiłam myśleć o nim inaczej niż "biedny Pyzio!". A gdy wreszcie przeczytałam starą Jeżycjadę i poznałam cały kontekst powstania CKNUKa… utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że hasło #justiceforpyziak brzmi dumnie. Ja, która jestem w podobnej sytuacji rodzicielskiej co Pyziakówny i właściwie nie powinnam go lubić.
A wy jak macie? Na ile poznanie "całego" kontekstu zmieniło wasz stosunek do pojedynczej historii? To pytanie głównie do osób, które tak jak ja czytały poza właściwą kolejnością, ale refleksje pozostałych też mile widziane.