pi.asia
15.11.22, 09:35
Zastanawiam się, w jaki sposób Gaba przedstawiła Grzegorza rodzinie. Informacje odautorskie mamy takie:
ona powiedziała, że skoro już się zdecydowali, po roku znajomości, być razem, a może nawet połączyć swe losy, to ten wieczór będzie najlepszy, żeby Grzegorza przedstawić jej rodzinie
Co to w ogóle znaczy "zdecydowali się być razem a może nawet połączyć swe losy"? To chyba masło maślane. Chyba że "połączenie losów" oznacza małżeństwo, a "bycie razem" - życie na tzw. kocią łapę. W końcu seks po roku znajomości nie jest czymś ani nagannym, ani nienormalnym. Można się najwyżej zastanawiać, czemu wylądowali w łóżku dopiero po roku znajomości. Przy czym dla mnie określenie "znajomość" nie oznacza tego, że pracowali na tej samej uczelni i mówili sobie dzień dobry, ale że chodzili razem na kawę, do kina itp.
Dalej - Gaba powiedziała o połączeniu losów (w znaczeniu - wzięciu ślubu) mocno na wyrost. Grzegorz bowiem wcale jej się na tym etapie nie oświadczył. Zrobił to w trzy miesiące po Wigilii.
Jako kto więc wkroczył Grzegorz w progi mieszkania na Roosevelta? Jako narzeczony nie, bo nie było oświadczyn. Jako starający się? Jako ten wspomniany przez Natalię absztyfikant? Czy Gaba wprowadziła go w rodzinne grono, beztrosko obwieszczając "to jest Grześ" i na tym poprzestała? To by zresztą tłumaczyło pytanie Moniki Pałys "A kto to w ogóle jest ten pan?"
A czy Gaba w ogóle uprzedziła rodzinę, że przybędzie na wigilię jakiś Grzegorz (o którym wcześniej NIGDY nie wspominała)? Czy przywlekła go do domu jak, nie przymierzając, małe Rumunki?
PS. tajna_kryjówka_pyziaka - myślę, myślę... :)