ako17
04.12.22, 12:35
(...)- Aaa! - Oooo! - zapłakała rzewnie Ida, zalewana poczuciem bezbrzeżnej ulgi. - Nie upiłeś się! (...)
McDusia jest naprawdę bardzo kiepską książką i pełna jest rozmaitych głupot. Trudno się tam doszukiwać jakiegoś sensu.
No ale rozchodzi mi się konkretnie o to zdanie Idy. Dlaczego ona konstatuje, że Józef się nie upił, skoro ewidentnie się upił?
Zrobił to (teoretycznie, bo nie wiem czy mu wierzę) nieświadomie, ale fakt jest faktem: Józef JEST pijany. Idzie mogło ulżyć, gdyby się dowiedziała, że upił się niechcący, coś jak Diana spojona przez Anię. Nie spożywał kremu Choco w celu doprowadzenia się do stanu nietrzeźwości, tylko dlatego, że był taki pyszniutki.
Ale nie mogło jej ulżyć, że Józek się nie ubzdryngolił, skoro był ubzdryngolony.
Czy jest jakieś logiczne wyjaśnienie tego, czy trzeba po prostu się pogodzić z tym, że ta książka jest tak fatalna, że nie ma się co czepiać szczegółów i doszukiwać logiki?