ako17
23.12.22, 21:21
Jak wszem i wobec wiadomo, na uczcie weselnej Idy pojawił się udziec jagnięcy (trzymając się już wersji z Pulpecji), także indyk i, w charakterze deseru, m.in. złote jabłka Hesperyd.
A ja się całkiem poważnie zastanawiam, jak taki udziec podać na ciepło. Myślałam, że był może pieczony jako ostatni i po prostu trzymał ciepło w piekarniku. Ale nie, został upieczony jako pierwszy.
Tu się zupełnie nie czepiam Autorki, po prostu zawsze się zastanawiałam jak się odgrzewa upieczone potrawy.
W domu np. nie-mąż odgrzewa sobie na drugi dzień pieczonego kurczaka w mikrofali (ble), ja z kolei swoją porcję odsmażam na patelni.
Nie sądzę, aby którekolwiek z tych rozwiązań było do zastosowania w przypadku wesela Idy - ani mikrofalówki pewnie nie mieli we wczesnych latach 90-tych, ani nie mieli też takiej patelni, żeby ten udziec odsmażyć. Nie wiem, jak jest to duża sztuka, ale wyobrażam sobie, że ponad kilo waży i nie jest płaska.
Z kolei, gdy próbuję na drugi dzień odgrzać tę pozostałą połówkę kurczaka w piekarniku, to strasznie długo to trwa, żeby cały był równomiernie ciepły (30-40 minut). Więc ewentualne odgrzewanie tego udźca też musiałoby zająć co najmniej z godzinę.
No to jaki jest patent na odgrzewanie dużej pieczeni?