Dodaj do ulubionych

Dzieje grzechu vs imię Róży

28.12.22, 17:08
1.
Czytam obecnie bardzo fajny wątek archiwalny o tym, jak się zachował niecny Fryderyk w obliczu radosnej wieści o tym, że został ojcem.
I na tym tle zaczęłam się zastanawiać, jak w ogóle układały się losy Róży i Fryderyka, jakie one miały burzliwe i niekonsekwentne koleje.

1998 – Imieniny. Róża, można powiedzieć, poznaje* Fryderyka, który wyjmuje ją z ramion braci Lelujków, oznajmia, że jest ona dlań zjawiskiem i, jako taka, powinna się z nim udać na wycieczkę, którą on dla niej szczegółowo zaplanował.
*wiem, że oni się znali wcześniej, chodzili razem do klasy, tylko ona na niego nie zwracała uwagi, a on myślał, co myślał.

Dalej – rok i tom później - mamy ich związek w tle, Fryderyk ma dla niej 2 popołudnia w tygodniu. Róża się z tym godzi – może sama, w gruncie rzeczy, nie miałaby za bardzo co z nim robić, gdyby miała z nim spędzać więcej czasu. Tu jednak następuje cytata:
(Fryderyk) Pyzę wielbił bezkrytycznie, nazywał ją - nawet przy rodzinie - s woj ą Różyczką i - jeśli wierzyć zakulisowym pogłoskom - zaręczył się już z nią potajemnie, tak by na pewno jej nie utracić na rzecz któregoś z braci Lelujków(...).

Następuje rok 2003. Język Trolli. Oboje studiują astrofizykę, Fryderyk szykuje się do wyjazdu na stypendium do Juesej. Róża, postanowiwszy scementować ich związek przed Jego wyjazdem, oddaje mu się pośród lunet i teleskopów. Nikt nie wie jak to się stało, że nie doszło do zabezpieczenia, lub też okazało się było ono nieskuteczne*, w każdym razie Pyza oznajmia Babi, że jest w ciąży. Pomijam już uprzejmie reakcję Mili na tę nowinę, ale rozmowa rozwija się w tym kierunku, że Róża oznajmiła Wielką Nowinę Fryderykowi, a ten się na nią wypiął. Oznajmił, że to była pułapka biologiczna, nie jest gotowy na założenie rodziny, i nadal jedzie na stypendium.

* temat zabezpieczenia wielokrotnie omówiony na Forum, wraz z tym, czy do był ich pierwszy czy niepierwszy raz. W końcu spotykają się już ponad 5 lat!


2004 – Żaba. Fryderyk wyjeżdża i dowiadujemy się, że do tej pory konsekwentnie przedstawiał rodzinie Różę jako swoją koleżankę (a niby komu innemu miał ją przedstawiać?). W sensie: nazywał ją swoją koleżanką Różyczką/ swoją Różyczką koleżanką/ Różyczką swoją koleżanką (próbuję zachować ciągłość z TiR, gdzie nazywał ją SWOJĄ Różyczką, nawet przy rodzinie)??
Nie poinformował również nikogo o niedawno zaistniałym fakcie swego przyszłego ojcostwa.

„Żaba (…) Lubiła Różę, niezależnie od tego, co ją łączyło z Fryderykiem. Zawsze też miała nadzieję, że starszy brat ujrzy w tej miłej osobie kogoś więcej niż tylko wieloletnią koleżankę, douczaną przez niego w przedmiotach ścisłych i nakłonioną następnie do studiowania astronomii. Kiedyś - było to jeszcze przed ich maturą - przywiózł Różę do Koszut, na rodzinną uroczystość. Od tego czasu często można było ich widzieć razem - szli na zajęcia, albo z nich właśnie wracali, zawsze nierozłączni. Indagowany w tej sprawie przez niespokojną mamę, Fryderyk oświadczył, że o Róży myśli wyłącznie jako o koleżance i że nie życzy sobie żadnych komentarzy w tej kwestii (…)”

Aha, no ale w 1999 roku Fryderyk wielbił Pyzę bezkrytycznie. Jako koleżankę, tak?
Tak czy siak, 1 czerwca Fryderyk wraca, kocha Różę, uznaje Milę i dostaje ciasta.
Obserwuj wątek
    • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 17:16
      2.
      2005 – Czarna Polewka
      Są jakieś siupy między Ignacym a Fryderykiem, że ten się jeszcze nie ożenił z Różą, mimo że zamierza, szuka pracy i w ogóle. Starzec zabrania mu bywania w „Swoim” domu, utrudniając chłopakowi kontakt z narzeczoną i dzieckiem. Tak czy inaczej, widać, że Fryderykowi zależy i na Róży i na córeczce. Przy okazji cycata dotycząca podejścia Róży do jej sytuacji:
      „Dziadek oczywiście nie chciał zrozumieć, że skoro i tak spóźnili się nieco ze ślubem, to miesiąc mniej czy więcej nie miał już znaczenia. Jej osobiście tylko odrobinę przeszkadzał fakt, że ślub był sprawą przyszłości, że nie mieli pracy, ani większych nadziei na własne mieszkanie, a jeśli chodzi o zasoby finansowe - mogli chwilowo liczyć tylko na oszczędności Fryderyka, plus oczywiście dobrowolne dotacje ze strony jej niebogatej rodziny”.

      No, elegancko. Widać tutaj całą Różaną troskę o przyszłość i ich bytowe podstawy. Ale Fryderyk się najwyraźniej bardzo stara, nie przyjmując do wiadomości, że Ignacy odmawia mu ręki Róży i ostatecznie prosi Gabrielę o jej rękę. Bez kwiatów i w korytarzu, ale ze szczerego serca. Reszta Borejków kombinuje jak im pomóc: a to kawalerkę kupić za składkowe pieniądze rodowe, a to domek z siporeksu postawić, bo Florkowi został.

      2007/2008 – Sprężyna
      Oddajmy głos Autorce:
      (…) fotografia ślubna Róży i Fryderyka. (...) panna młoda w jednej ręce dzierżyła bukiet różyczek, a drugą przytrzymywała kurczowo małą Milę, golusieńką od pasa w dół. Pan młody - dumny ojciec w przepięknym- garniturze - rozpościerał właśnie z rozmachem świeżego pampersa. Wszyscy troje wyglądali na bardzo zżytych.

      Sytuacja, w której państwo młodzi muszą na stopniach świątyni w Brzóstkowie przewijać niemowlę, przy czym nawet nikt się nie pofatygował, by odebrać z rąk panny młodej bukiet, też została już wielokrotnie omówiona. Najważniejsze jest to, że przed przeszło trzema laty ślub się odbył i mała Mila już nie kwili z tego powodu, że jest nieślubna.
      Od roku mieszkają już w Oxfordzie, gdzie Fryderyk dostał pracę.

      2011/2012 – McDusia
      Młoda rodzina Schoppe przyjeżdża na święta do Poznania.
      „Fryderyk wymądrzał się do dziadka na tematy polityczne, dziadek z wysoka przebijał go Cyceronem, a wujcio Robert co chwilę uprzejmie podawał kawę lub herbatę i nie mówił nic, tylko się cicho śmiał pod wąsem”.
      Rewelacja. Nic nie wskazuje na kryzysy w omawianym stadle.

      2013/2014 Wnuczka do Orzechów

      Gdzieś poza kadrem rodzi się drugie dziecko Róży i Fryderyka, tym razem ślubne – Karol. Członkowie licznej rodziny kursują pomiędzy Poznaniem a Oxfordem, odwiedzając się wzajemnie.
      I natychmiast dziejący się po Wdo Feblik:

      Jedyny niepokojący rys to taki, że Fryderyk w samolocie śpi, zostawiając Różę z potomstwem (i przyległościami) na głowie:
      (…) dolecieliśmy, choć z trudem. Ziutek wymiotował. Miła jednak nie, Łusia uparcie czytała Prousta, Karolek miał biegunkę, ja migrenę i tylko Fryderyk spokojnie sobie spał". Dalej brak wzmianki o pożyciu młodych pp. Schoppe.
      • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 17:20
        3.
        No i następuje Wielki Finał.
        Rok 2017/2018 – Ciotka Zgryzotka

        Pojawia się dziwny zwrot akcji. Jak pisze z Oxfordu Gabrysia:

        (…) Fryderyk Schoppe zamieszkał nagle w Stanach, zrobił to dość zręcznie, bo tuż przed moim przyjazdem do Oksfordu, tak że trafiłam na gotowe i już od razu mogłam wspierać zapłakaną Różę. Otóż genialnego i niezastąpionego Fryderyka gwałtownie – jak on sam twierdzi – potrzebują w USA, (...). Jego rodziny natomiast (jak on sam dodał) bynajmniej tam nie potrzebują. To, co napisałam, powinno Wam wystarczyć jako zarys nieciekawej sytuacji, z której obecnie wyjście jest tylko jedno: muszę córkę i wnuki przywieźć do domu. Przez te dwa letnie miesiące Róża na przemian to stawiała mi opór (twierdząc, że musi być na miejscu i wiernie czekać), to znów traciła nadzieję i skłaniała się do powrotu. (...) Jednakże mąż ułatwił jej decyzję, a mianowicie oświadczył przez telefon, że wyjechał na jeszcze dłużej niż początkowo przypuszczał, lecz więcej nic powiedzieć nie może ze względu na tajemnicę służbową. Los dodatkowo sprawił, że termin wynajmowania przez nich tego domku w Oksfordzie właśnie minął, toteż Fryderyk uznał, że nie warto przedłużać umowy, gdyż dzieciom i Róży najlepiej będzie w ojczyźnie, wśród pomocnej jak zawsze rodziny. (…).
        Róża zostaje przywrócona na rodziny łono (adzieci przeszczepione do polskiej rzeczywistości) i... cierpi z powodu porzucenia, gdy wtem, na weselu w ogrodzie objawia się „Międzynarodowa Poczta Kwiatowa”, (...) dostarczając nowożeńcom wspaniały bukiet zamówiony przez Fryderyka Schoppe. Załączony bilecik zawierał (...) obietnicę rychłego spotkania".
        Czyli jednak nie porzucił, nie zamierza zostać w Stanach, a przynajmniej tak bez słowa pożegnania i ustalenia co dalej z jego rodziną.


        Podsumowując: Fryderyk się w Róży zakochał, zaklepał ją sobie, chociaż się ze swoim uczuciem nie afiszował, bo też i nie ten typ, a zawsze nauka i kariera była dla niego priorytetem. Chodzili tak sobie kilka lat, aż Pyzunia postanowiła spoić ich związek i go uwiodła. Skutkiem była ciąża, niepożądana w sumie przez nikogo z nich. Fryc poczuł się wrobiony, zwłaszcza, że dowiedział się o ciąży w przeddzień wyjazdu (a parę miesięcy już minęło) i strzelił focha, ale po powrocie próbował wszystko naprawić, mimo że stary Borej rzucał mu kłody pod nogi. W końcu nastąpił ślub, wyprowadzka za granicę „za pracą Fryderyka”, drugie dziecko i generalnie git. O tym, że coś nie bangla można się było domyślać jedynie na podstawie tego lotu, kiedy to dzieci na zmianę miały biegunkę i womity, Róża migrenę, Łucja czytała, a Fryderyk spał. Nadal jednak nie widzę tu perspektywy porzucenia i odcięcia się od żony i dziatek.

        No i teraz pytanie – co tam się, do stu tysięcy par beczek zadziało?
        Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że Fryc otrzymał propozycję wzięcia udziału w tworzeniu jakiejś nowej, potwornie śmiercionośnej broni albo czymś o równym znaczeniu strategicznym (np. praca nad pojazdem kosmicznym, który przeniesie wybranych przedstawicieli narodu amerykańskiego na Księżyc), o czym mógł wiedzieć tylko prezydent USA, szef instytutu, no i zespół nowego Projektu Manhattan. Stąd też nie można było nic powiedzieć rodzinie, nawet ile w przybliżeniu potrwa nieobecność naszego dzielnego naukowca. On zaś liczył na to, że Róża rozsądnie ogarnie temat, może przy pomocy teściowej, bo naprawdę nie wolno mu było puścić pary z gęby. Ale i tak jego zamiarem jest wspólne pożycie z Pyzą i dziećmi, tylko jeszcze nie wiadomo, po której stronie Atlantyku. No i kiedy.

        Uff... to chyba najbardziej dogłębna analiza tego przypadku, na jaką mnie stać.
        Niech mi tu kto powie kiedy i na jakiej podstawie Fryc podjął decyzję, że nie chce dłużej być z rodziną. Że skoro stoi przed twardym wyborem: a. rodzina lub b. kariera, wybiera bez wahania to drugie, nie troszcząc się kompletnie o pierwsze, w tym o to, co się z nimi stanie, w jaki sposób się spakują, przeprowadzą i z czego będą żyć.
        Trudno i uwierzyć, że zrobił takie założenie. Jak Wy to widzicie?
        • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 20:42
          Ja juz pisalam w watku o CZ: Fryderyk nie zamierzał na żadnym etapie porzucac rodziny, natomiast Gabriela w oksfordzie robiła wszystko, by rozwalić to małżeństwo, wmówiła cielęciu Róży rozmaite glupoty, by po wszystkim (tzn. gdy zdumiony F. dowiaduje się, że żona i dzieci są w Poznaniu na stałe, a nie pojechali tylko na wesele Józka i część wakacji) stwierdzić, że wszak "po to sa teściowe, żeby wątpić" (i jątrzyć?), gdy okazuje się, że Róża jednak się z mężem nie zamierza rozstawać. (Zwróćcie uwagę na relację Gaby, wg której Róża początkowo "stawiała jej opór" i wcale się nie chciała dać wywieźć z Oksfordu ani nie uważała, że wyjazd męża do pracy za ocean to porzucenie; moim zdaniem Róża jest kompletnie zewnątrzsterowna i gotowa na wszystko, byle był spokój j nikt nie miał za złe i dopóki Fryderyk jest w pobliżu, to wszystko jest ok, jesli zaś jego nie ma, a mamunia przejmuje cugle, to łatwo "grzeczną" i zawsze posluszną córeczkę urobić chocby do najbardziej absurdalnych poczynań)
          • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 21:06
            iwoniaw napisała:

            > Fryderyk nie zamierzał na żadnym etapie porzucac r
            > odziny,
            No, mi też tak wychodzi. Nigdzie nie widzę chęci porzucenia.

            zdumiony
            > F. dowiaduje się, że żona i dzieci są w Poznaniu na stałe, a nie pojechali tyl
            > ko na wesele Józka i część wakacji)
            nie nie, tu się nie mogę zgodzić. Wszak sam powiedział, że najem w Ox wygasa i żeby się lepiej do Posen wyprawili. I tu nic nie rozumiem. Może zamierzał dołączyć do rodziny po skończeniu tego Absolutnie Tajnego Projektu? A że sam nie wiedział ile to potrwa - pół roku, 2-4 lata? to uznał, że w takim razie lepiej im będzie przy rodzinie? No bo co, do cholery miała robić Pyza w Anglii? Z czego utrzymać dzieci, siebie i domek?
            Bo taka sytuacja, że gościu zostawia żonę z dziećmi w nieojczystym kraju, z perspektywą kończącego się najmu i se tak po prostu jedzie do Stanów, to mi się w głowie nie mieści. Bez żadnych ustaleń, bez powiedzenia żonie na czym stoi? Więc jeśli tak właśnie postąpił, to grubo-grubo. Coś koszmarnego. Skąd mu się to zatem wzięło?

            Ale, jeśli tak było i Fryc już został potworem, to co, do załatwienia takiej akcji wystarczył bilecik do państwa młodych z obietnicą spotkania? I już jest ok i cacy? i Rodzina Na Swoim i w ogóle?
            • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 21:39
              Dawno temu stworzyłam własną wersję, tzn. uzupelniłam to, co wiemy od Gaby (gdyż sytuację w Oksfordzie znamy tylko z Gabowych maili), nie pisząc niczego, co stałoby z tymi mailami w sprzeczności:
              forum.gazeta.pl/forum/w,25788,165728484,165728484,Irrrrrytacje_w_Ciotce_z_ostrzezeniem.html?p=165774462
              Przy czym, że znów zacytuję siebie, nic też nie wskazuje na to, by Róża zostala w Oksfordzie bez środków do życia, a wręcz przeciwnie: O niełożeniu na dzieci nie tylko nie ma słowa, ale nie ma też najlżejszej aluzji, by Pyza miała jakieś problemy finansowe (np. IGS nie dokłada się do prezentu dla Józka, bo mają z Agą "inne wydatki", o Róży w tym kontekście nie ma żadnej wzmianki, więc można domniemywać, że się dokładała jak inne kuzynki i kuzyni). Raczej ma normalny dostęp do pieniędzy zarabianych przez męża (sama wszak nie pracuje zawodowo, a przynajmniej na to wygląda).
              • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 21:41
                A tu szczegółowe streszczenie tego, co o małżeństwie Pyzy padlo w CZ: forum.gazeta.pl/forum/w,25788,165728484,165728484,Irrrrrytacje_w_Ciotce_z_ostrzezeniem.html?p=165749607
                • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 22:32
                  iwoniaw napisała:

                  > A tu szczegółowe streszczenie tego, co o małżeństwie Pyzy padlo w CZ: forum.gazeta.pl/forum/w,25788,165728484,165728484,Irrrrrytacje_w_Ciotce_z_ostrzezeniem.html?p=165749607

                  tak, ja to czytałam i tylko się zastanawiam, jak to wszystko w ogóle można uzasadnić?
                  Akurat się czepnęłam wątku Fryca i Róży, bo wpadłam na fajny wątek w archiwum i zaczął mi się nawet fanfik lęgnąć.
                  Stąd też zadałam sobie dużo trudu i wyrysowałam całą oś czasu tego związku. Normalny związek, całkiem stabilny, z problemami przy pierwszym dziecku, potem znowu stabilny. Nie ma żadnego uzasadnienia dla takiej wolty ze strony Fryca, a już tym bardziej ulgi Róży na wieść (skierowaną do młodych państwa Pałys) o rychłym spotkaniu. Co tu się wydarzyło, dlaczego tak autorka poprowadziła tę akcję?
                  • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 22:52
                    Ja stawiam na to, że się tam po prostu nic nie wydarzyło, poza robieniem dramy przez Gabrielę. Róża jest typem, który ma skurcz żołądka przy najmniejszych oznakach konfliktu (w którejś części jest to powiedziane wprost i że jak tylko zaczyna się jakaś potencjalnie niemiła sytuacja, to ona to próbuje zagadać i odsunąć proponując głośno herbatkę), więc nie przeciwstawi się matce wprost, stosuje co najwyżej bierny opór, a potem smutna acz w sumie spokojna (bo wie, jaki jest Fryc - konsekwentny i skuteczny) czeka, aż wróci mąż i weźmie sprawy w swoje ręce. Podejrzewam, że gdyby nie wrócił, to by tkwiła w tej katatonii długo i z najpewniej zlym skutkiem, no ale wrócił, wbrew podejrzeniom (nadziejom?) Gaby. W sumie to tylko szkoda dzieci (Mileny i Karola znaczy), bo nikt się tam nimi w tej sytuacji nie przejmuje, gdy Róża uwieziona z Oksfordu tkwi w marazmie i prasuje Norci kaftaniki.
                  • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 23:05
                    ako17 napisała:
                    >Akurat się czepnęłam wątku Fryca i
                    >Róży, bo wpadłam na fajny wątek w
                    >archiwum i zaczął mi się nawet
                    >fanfik lęgnąć.
                    >Stąd też zadałam sobie dużo trudu i
                    >wyrysowałam całą oś czasu tego
                    >związku. Normalny związek, całkiem
                    >stabilny, z problemami przy
                    >pierwszym dziecku, potem znowu
                    >stabilny. Nie ma żadnego
                    >uzasadnienia dla takiej wolty ze
                    >strony Fryca, a już tym bardziej ulgi
                    >Róży na wieść (skierowaną do
                    >młodych państwa Pałys) o rychłym
                    >spotkaniu. Co tu się wydarzyło,
                    >dlaczego tak autorka poprowadziła
                    >tę akcję

                    Ja bym się zastanawiała dlaczego autorka w ogóle napisała taką parę. Od początku tego związku widać, że oboje są równo porąbani, a ich miłość skrajnie niewiarygodna.

                    Zastanawia mnie czemu tak rozpaczliwie ciągnęli ten związek?
                    Fryc ledwo się z Różą zaręczył (mwahahaha...), zaraz zaczął jej unikać i udawać przed rodziną, że wcale nie są parą. Ale nie zerwał. Dlaczego?
                    Pyza niby zadowolona, ale było widać, że doskwierają jej brak czasu chłopaka i zbyt pochopny wybór tych samych studiów co on. Ale nie śmiała się do tego przyczepić.
                    Za to wpadła na genialny pomysł odarcia Fryca z niewinności. W obserwatorium. W którym na pewno był monitoring. Czy ktoś coś z tego rozumie?
                    • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 28.12.22, 23:47
                      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


                      > Za to wpadła na genialny pomysł odarcia Fryca z niewinności. W obserwatorium. W
                      > którym na pewno był monitoring. Czy ktoś coś z tego rozumie?
                      >

                      pacz pani, o tym nie pomyślałam :DDD
                    • milstar Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 29.12.22, 01:16
                      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                      > Za to wpadła na genialny pomysł odarcia Fryca z niewinności. W obserwatorium. W
                      > którym na pewno był monitoring. Czy ktoś coś z tego rozumie?
                      >
                      Na pewno były też pokoje do spania. Bez monitoringu.
                    • jakgdyby.nigdynic Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 13:15
                      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


                      > Pyza niby zadowolona, ale było widać, że doskwierają jej brak czasu chłopaka i
                      > zbyt pochopny wybór tych samych studiów co on. Ale nie śmiała się do tego przyc
                      > zepić.

                      No tu akurat sławna Musierowiczowska wirówka z pomysłami zawirowała. I wyszło z niej, że Róża powinna rozstać się z Frycem. Nawet uwodzicielski Darek Lelujka wisiał na ścianie niczym strzelba u Czechowa.
                      Niestety, Musierowicz nie Czechow, Darek nie wypalił.
                      Wirówka pomysłów wypluła inną kontynuację tej historii, a że to logiki nie ma za grosz, no to już insza inszość.
                      • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 15:15
                        jakgdyby.nigdynic napisała:

                        > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
                        >
                        >
                        > > Pyza niby zadowolona, ale było widać, że doskwierają jej brak czasu chłop
                        > aka i
                        > > zbyt pochopny wybór tych samych studiów co on. Ale nie śmiała się do tego
                        > przyc
                        > > zepić.
                        >
                        > No tu akurat sławna Musierowiczowska wirówka z pomysłami zawirowała. I wyszło z
                        > niej, że Róża powinna rozstać się z Frycem. Nawet uwodzicielski Darek Lelujka
                        > wisiał na ścianie niczym strzelba u Czechowa.
                        > Niestety, Musierowicz nie Czechow, Darek nie wypalił.
                        > Wirówka pomysłów wypluła inną kontynuację tej historii, a że to logiki nie ma z
                        > a grosz, no to już insza inszość.

                        A nie Adrian?
                        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 15:29
                          mircja napisała:
                          >A nie Adrian?

                          Tak, Adrian. To ten sam, tylko bracia zdrabniają jego imię "Darek"
                          • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 16:49
                            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                            > mircja napisała:
                            > >A nie Adrian?
                            >
                            > Tak, Adrian. To ten sam, tylko bracia zdrabniają jego imię "Darek"
                            >
                            No tak, te poznańskie zdrobnienia. Np. Ziutek to Kazimierz, a nie Józef.
                            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 17:06
                              mircja napisała:
                              >No tak, te poznańskie zdrobnienia.
                              >Np. Ziutek to Kazimierz, a nie Józef.

                              Poznańskie? To może znalazłoby się jeszcze parę, których akurat nie wykorzystano, czy któreś jeszcze postacie możnaby tak nietypowo zdrobnić?
                              (Ignaca nie licząc)
                              • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 17:20
                                To chyba nie zdrobnienia, ale typowo poznańskie formy imion: Grzechu, Jachu, Kachu, Zbychu, Stachu, Zocha, Krycha czy Gocha.
                                • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 19:43
                                  mircja napisała:
                                  >To chyba nie zdrobnienia, ale
                                  >typowo poznańskie formy imion:
                                  >Grzechu, Jachu, Kachu, Zbychu,
                                  >Stachu, Zocha, Krycha czy Gocha.

                                  Stryba Grzechu, Pyziak Jachu...
                                  A "Kachu" to od czego?

                                  Ej, ja nieświadomie użyłam gwary poznańskiej, przecież w swoim najpierwszym wątku pisałam co Gabrycha widzi w Grzechu!
                                  • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 22:32
                                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                                    .
                                    > A "Kachu" to od czego?
                                    >
                                    Od Kazimierza. Trafiałam na to raczej w odniesieniu do osób starszych, np. wuja Kachu bądź też Kazimierz "Kachu" Ostrowski. Przy okazji donoszę, że z gwary poznańskiej trafiłam jeszcze dzisiaj na "wuja Czechu" i "wuja Ceśku" (to jest wszystko w mianowniku).
                                    • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 22:53
                                      No i jeszcze "Stary Marych".
                                  • mircja Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 31.12.22, 00:05
                                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                                    >
                                    > Ej, ja nieświadomie użyłam gwary poznańskiej, przecież w swoim najpierwszym wąt
                                    > ku pisałam co Gabrycha widzi w Grzechu!
                                    >
                                    Gabrycha by mogła wspominać, jak ją kiedyś odwiedziła Jacha, znana także jako "Krecha" z córkami Kachą, Marychą i Magduchą.
                              • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 19:23
                                tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                                > mircja napisała:
                                > >No tak, te poznańskie zdrobnienia.
                                > >Np. Ziutek to Kazimierz, a nie Józef.
                                >
                                > Poznańskie? To może znalazłoby się jeszcze parę, których akurat nie wykorzystan
                                > o, czy któreś jeszcze postacie możnaby tak nietypowo zdrobnić?
                                > (Ignaca nie licząc)
                                >

                                w sensie: np. Jerzy na Rzyjek?
                                • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 19:41
                                  ako17 napisała:
                                  >tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
                                  >> mircja napisała:
                                  >>>No tak, te poznańskie zdrobnienia.
                                  >>>Np. Ziutek to Kazimierz, a nie Józef.

                                  >> Poznańskie? To może znalazłoby się jeszcze parę, których akurat nie wykorzystan
                                  >> o, czy któreś jeszcze postacie możnaby tak nietypowo zdrobnić?
                                  >> (Ignaca nie licząc)
                                  >>

                                  >w sensie: np. Jerzy na Rzyjek?

                                  CO NA CO?!
                                  • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 19:56
                                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


                                    > >> o, czy któreś jeszcze postacie możnaby tak nietypowo zdrobnić?
                                    > >> (Ignaca nie licząc)
                                    > >>
                                    >
                                    > >w sensie: np. Jerzy na Rzyjek?
                                    >
                                    > CO NA CO?!
                                    >


                                    no co? Jerzy, nietypowo. Rzyjek zdrobniale. Mojego ojca imieniem Jerzy się zdrabniało na Jerzyk. Jak ma być nietypowo, to jest
                                    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 21:45
                                      ako17 napisała:
                                      >no co? Jerzy, nietypowo. Rzyjek
                                      >zdrobniale. Mojego ojca imieniem
                                      >Jerzy się zdrabniało na Jerzyk. Jak
                                      >ma być nietypowo, to jest

                                      W sumie to ma więcej sensu, niż w mojej rodzinie, gdzie rodzice wybierają ci imię Wojciech, wysyłają do urzędu listonosza, żeby cię zarejestrował jako Ryszarda, a potem przez resztę życia wołają na ciebie Maciej...
                            • lezbimbella_veganella Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 31.12.22, 00:05
                              mircja napisała:
                              > > Tak, Adrian. To ten sam, tylko bracia zdrabniają jego imię "Darek"
                              > >
                              > No tak, te poznańskie zdrobnienia. Np. Ziutek to Kazimierz, a nie Józef.

                              Zgłaszam rozgłośny sprzeciw kalaniu dobrego miasta poznańskiego temi oskarżeniami.
                              Te zdrobnienia nie poznańskie, tylko Musieryczne.
                              Poznaniacy zdrabnialiby Kazimierza jednocześnie zgrubiając jako Kazior albo Kachu. To pieszczotliwiej mógłby być ewentualnie Kaziorek? Zioruniek? :P

                              Pieszczotliwie Kaziu a potem Kaziutek i z tego skrót Ziutek to byłoby prędzej mazurzenie czy mowa małopolska. W Poznaniu i w wielkopolskiej gwarze są głoski Twarde i Brutalne - tu się mówi jeZDem, gliZDa, głoZGi, jaBgo, a miękkie sia, siu, zia i ziu to jakaś Azja, czyli daleki step małopolski :P

                              Ale żeby Darek od Adriana? Polucku od Lucjana?? Czy MM specjalnie taka grubiańska czy nieświadomie tak obraża Lucjanów?
                              • haszyszymora Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 15:02
                                >Pieszczotliwie Kaziu a potem Kaziutek i z tego skrót Ziutek to byłoby prędzej mazurzenie czy mowa małopolska.

                                A gdzie tam. Mój rdzennie wielkopolski (spod Gniezna) dziadek całe życie był znany jako Kaziu (na starość dziadzia Kaziu), a jego syn, wuja Kaziu, dumnie kontynuuje tradycję. :P

                                Tak samo z dzieciństwa pamiętam warzywniak, który prowadził pan Rysiu, a w dalszej rodzinie był wuja Jasiu.
                              • hanuszka189 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 21:01
                                lezbimbella_veganella napisała:


                                > Zgłaszam rozgłośny sprzeciw kalaniu dobrego miasta poznańskiego temi oskarżenia
                                > mi.
                                > Te zdrobnienia nie poznańskie, tylko Musieryczne.
                                > Poznaniacy zdrabnialiby Kazimierza jednocześnie zgrubiając jako Kazior albo Kac
                                > hu. To pieszczotliwiej mógłby być ewentualnie Kaziorek? Zioruniek? :P
                                >
                                Poznaniakom się wydaje, że ten Julas, Piotras, Maras to zupełnie normalne zdrobnienia :P
                                Rzeczywiście, tych MM nie używa, pojawił się chyba gdzieś tylko Grzechu?...

                                Nigdzie indziej nie słyszałam też tak często używanej pełnej formy imion u ludzi młodych, przedszkolaków i niemowlaków. Fryderyk, Ignacy, Teodor. Żadnego cackania się. Koniec kropka ;)
                                • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 22:43
                                  hanuszka189 napisała:
                                  >Poznaniakom się wydaje, że ten
                                  >Julas, Piotras, Maras to zupełnie
                                  >normalne zdrobnienia :P
                                  >Rzeczywiście, tych MM nie używa,
                                  >pojawił się chyba gdzieś tylko
                                  >Grzechu?...

                                  To Floru mówi do Grzecha Grzechu. W CZ to parę razy było, m.in. w mailu do Gabrychy. I chyba gdzieś wcześniej jeszcze, może w Febliku?

                                  W każdym razie Floras od jakiegoś czasu używa takich poznanizmów (jeszcze na ojca Podeszwy mówi "Zdzichu"). Ale niezbyt hojnie nimi gospodaruje, jeszcze nie powiedział do teścia "Ignachu", a do Patrychy co najwyżej "żonko" (jeżu, jak to brzmi...)
                          • kocynder Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 21:33
                            Chyba u Chmielewskiej był Bożydar, którego "przechrzciła" na Darka... Głowy nie dam, bo czytałam dawno, nawet nie pamiętam w czym, ale tak na 90% właśnie w Chmielewskiej.
                            • bupu Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 03.01.23, 07:11
                              kocynder napisała:

                              > Chyba u Chmielewskiej był Bożydar, którego "przechrzciła" na Darka... Głowy nie
                              > dam, bo czytałam dawno, nawet nie pamiętam w czym, ale tak na 90% właśnie w Ch
                              > mielewskiej.
                              >

                              U Chmielewskiej, w "Tajemnicy".
                        • sulika Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 31.12.22, 00:07
                          mircja napisała:

                          > > wisiał na ścianie niczym strzelba u Czechowa.
                          > > Niestety, Musierowicz nie Czechow, Darek nie wypalił.
                          > > Wirówka pomysłów wypluła inną kontynuację tej historii, a że to logiki ni
                          > e ma z
                          > > a grosz, no to już insza inszość.
                          >
                          > A nie Adrian?
                          Adrian byl, lecz go Darkiem zwano. Jako zdrobnienie.
            • ciotka.scholastyka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 09:43
              ako17 napisała:


              > nie nie, tu się nie mogę zgodzić. Wszak sam powiedział, że najem w Ox wygasa i
              > żeby się lepiej do Posen wyprawili. I tu nic nie rozumiem. Może zamierzał dołąc
              > zyć do rodziny po skończeniu tego Absolutnie Tajnego Projektu? A że sam nie wie
              > dział ile to potrwa - pół roku, 2-4 lata? to uznał, że w takim razie lepiej im
              > będzie przy rodzinie? No bo co, do cholery miała robić Pyza w Anglii? Z czego u
              > trzymać dzieci, siebie i domek?

              Fryc w tych Usiech nie miał chyba pracować za darmo?
              • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 12:21
                ciotka.scholastyka napisała:

                > ako17 napisała:
                >
                >
                > > nie nie, tu się nie mogę zgodzić. Wszak sam powiedział, że najem w Ox wyg
                > asa i
                > > żeby się lepiej do Posen wyprawili. I tu nic nie rozumiem. Może zamierzał
                > dołąc
                > > zyć do rodziny po skończeniu tego Absolutnie Tajnego Projektu? A że sam n
                > ie wie
                > > dział ile to potrwa - pół roku, 2-4 lata? to uznał, że w takim razie lepi
                > ej im
                > > będzie przy rodzinie? No bo co, do cholery miała robić Pyza w Anglii? Z c
                > zego u
                > > trzymać dzieci, siebie i domek?
                >
                > Fryc w tych Usiech nie miał chyba pracować za darmo?

                pewnie nie, ale to jest jakoś tak dziwnie napisane, jakby się Fryc zupełnie odciął od rodziny - przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie - nic nie tłumacząc, nie mówiąc, po prostu wyszedł z domu i znienacka zamieszkał u USA, więc czy jakąś kasę przysyła, czy nie, to nie wiadomo...
        • jakgdyby.nigdynic Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 12:56
          ako17 napisała:

          > 3.
          > No i następuje Wielki Finał.
          > Rok 2017/2018 – Ciotka Zgryzotka
          >
          > Pojawia się dziwny zwrot akcji. Jak pisze z Oxfordu Gabrysia:
          >
          > (…) Fryderyk Schoppe zamieszkał nagle w Stanach, zrobił to dość zręcznie, bo tu
          > ż przed moim przyjazdem do Oksfordu, tak że trafiłam na gotowe i już od razu mo
          > głam wspierać zapłakaną Różę. Otóż genialnego i niezastąpionego Fryderyka gwałt
          > ownie – jak on sam twierdzi – potrzebują w USA, (...). Jego rodziny natomiast (
          > jak on sam dodał) bynajmniej tam nie potrzebują.

          "Ależ, Różo, przecież od ponad pół roku wiesz, że mam klepnięty projekt badawczy w Dallas, to tylko cztery miesiące, poradzicie sobie beze mnie, no przecież nie ma sensu, żeby dzieciaki zmieniały szkołę i żebyśmy płacili za dwa mieszkania. Poza tym i tak kupiłem Wam bilety na wrzesień, wcześniej są upały, upieczecie się na tej pustyni, bez sensu. Dasz radę, kochanie."


          To, co napisałam, powinno Wam
          > wystarczyć jako zarys nieciekawej sytuacji, z której obecnie wyjście jest tylko
          > jedno: muszę córkę i wnuki przywieźć do domu. Przez te dwa letnie miesiące Róż
          > a na przemian to stawiała mi opór (twierdząc, że musi być na miejscu i wiernie
          > czekać), to znów traciła nadzieję i skłaniała się do powrotu. (...)

          "Róża, mówiłem Ci, że jak chcesz, to lećcie na wakacje do Poznania, no po co mnie pytasz trzeci raz? Tylko pamiętaj, że bilety tuż przed początkiem roku szkolnego są droższe, kup wcześniej na powrót."

          Jednakże mą
          > ż ułatwił jej decyzję, a mianowicie oświadczył przez telefon, że wyjechał na je
          > szcze dłużej niż początkowo przypuszczał, lecz więcej nic powiedzieć nie może z
          > e względu na tajemnicę służbową.

          "Róża, czternaście razy Ci tłumaczyłem, o co chodzi z tymi strunami, no już nie dam rady, padam na pysk dzisiaj. Ale z Gomezem nam się super pracuje i złożyliśmy wniosek o przedłużenie o miesiąc. Nie płacz, to tylko miesiąc, nawet się nie zorientujesz."

          Los dodatkowo sprawił, że termin wynajmowania
          > przez nich tego domku w Oksfordzie właśnie minął, toteż Fryderyk uznał, że nie
          > warto przedłużać umowy, gdyż dzieciom i Róży najlepiej będzie w ojczyźnie, wśró
          > d pomocnej jak zawsze rodziny. (…).


          "- Róża, proszę, nie histeryzuj, przecież wracam w listopadzie, to nie ma sensu.
          - .....
          - Róża, jak to wypowiedzieć umowę? No i gdzie będziemy mieszkać?
          - ....
          - Co z tymi gratami zrobisz wszystkimi? Co z dziećmi? Przecież to ich dom, zabawki, pokoje???
          - ....
          - Róża, myśl logicznie, chociaż raz w życiu!!!! No błagam cię!
          - ....
          - A daj mi spokój, jak chcesz, to sobie wypowiadaj, sama sobie z tym potem będziesz musiała radzić!"


          > Róża zostaje przywrócona na rodziny łono (adzieci przeszczepione do polskiej rz
          > eczywistości) i... cierpi z powodu porzucenia, gdy wtem, na weselu w ogrodzie o
          > bjawia się „Międzynarodowa Poczta Kwiatowa”, (...) dostarczając nowożeńcom wsp
          > aniały bukiet zamówiony przez Fryderyka Schoppe. Załączony bilecik zawierał (..
          > .) obietnicę rychłego spotkania".

          "Róża, przepraszam, wiem, że była Twoja mama, a ty przy niej nie jesteś sobą. Naprawimy, nie martw się. Kocham Cię. Pamiętaj, wracam niedługo."


          > Czyli jednak nie porzucił, nie zamierza zostać w Stanach, a przynajmniej tak be
          > z słowa pożegnania i ustalenia co dalej z jego rodziną.
          >
          >


          Ja to widzę tak :)))
          • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 13:04
            Dokladnie tak to widzę i ja!
          • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 13:57
            jakgdyby.nigdynic napisała:


            >
            > Ja to widzę tak :)))

            O. I to jest bardzo sensownie widziane. Tak to mogło być :)
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 14:11
            jakgdyby.nigdynic napisała:
            >(...)
            >"Róża, przepraszam, wiem, że była
            >Twoja mama, a ty przy niej nie jesteś
            >sobą. Naprawimy, nie martw się.
            >Kocham Cię. Pamiętaj, wracam
            >niedługo."

            Ciekawe jak w takim razie zachowuje się Róża kiedy Gaby nie ma w pobliżu...
            • kocynder Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 16:55
              Jak to jak? Słucha Fryderyka. Oba jest bezwolną i bezwładna, choć słodka. Jak krem. Słodki, apetyczny, ale przybiera kształt naczynia w którym go umieścić. A pozbawiony naczynia - staje się bezkształtną masą.
              • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 22:09
                Róża i Fryderyk

                poniedziałek, 7 czerwca 2002 roku. Poznań

                - Ach, jestem taka szczęśliwa - pomyślała radośnie Róża, wpatrując się w niebo. - To cudowne: mieć kogoś tak bliskiego. O, niech się Tygrys naśmiewa, proszę bardzo! Niech wykpiwa niewinne śmiesznostki Fryderyka! - na przykład jego nadmierne roztargnienie (cecha to przecież oczywista u geniusza) lub zwyczaj układania szczegółowych harmonogramów zajęć! - (to dzięki tej właśnie pedantycznej organizacji czasu miał Fryderyk dla Róży aż dwa popołudnia w tygodniu, co prawda, tylko w ściśle wyznaczonych godzinach).

                I właśnie dziś przypadał ten szczęśliwy dzień!

                Po zajęciach poszli prosto do domu Fryderyka, gdzie najpierw szczegółowo omówili plan przygotowań do kolejnych zajęć na uczelni. Róży kiepsko szło na studiach astronomicznych, nie wiadomo dlaczego, bo, poza urodą posiadała jeszcze inne zalety: była mądra, pogodna, miła i dobra. Stąd też Fryderyk czuł się w obowiązku udzielać „Swojej Różyczce” rzetelnych korepetycji z przedmiotów ścisłych (czyli, w zasadzie, wszystkich, jakie mieli na roku).

                Kiedy skończyli, Róża zajęła się wydłubywaniem mentosa z papierowej tutki. Fryderyk spojrzał na zegarek i stwierdziwszy, że zostało im jeszcze dobrych 20 minut do końca spotkania, odchrząknął, aby przyciągnąć uwagę Róży. Gdy osiągnął cel, zwrócił się do niej z pełną powagą:
                - Moja Różyczko.
                - Tak, mój Fryderyku?
                - Otóż spotykamy się już od 5 marca 1998 roku. Zatem minęły już 4 lata, 3 miesiące i 2 dni. Myślę, że warto zrobić w naszych.. hmm... relacjach kolejny krok. Zaplanowałem na nasze dzisiejsze spotkanie coś szczególnego.
                - Och – powiedziała tylko ona, patrząc na niego gorąco oczami jak kasztany spod lśniącej, miedzianej grzywki.
                - Tak, moja Różyczko. Otóż zaplanowałem na dziś... - tu wziął głęboki wdech, a Róża aż zaniemówiła z emocji – eee... zaplanowałem petting.
                - Petting? - zapytała ona, kompletnie oszołomiona - Czy to ma coś wspólnego ze zwierzętami domowymi?
                - Co? dlaczego ze zwierzętami?
                - No, tak myślałam że to od „pet”. To po angielsku...
                - Wiem, co znaczy „pet” po angielsku. Ale nie o to chodzi. Weź, proszę, słownik i sprawdź, moja Różyczko. Tylko odłóż go potem na miejsce.

                Róża zawsze robiła to, czego Fryderyk od niej wymagał, zatem, niezmiernie zafrapowana, sięgnęła po Słownik Języka Polskiego pwn, wyszukała odpowiednie hasło i przeczytała z wypiekami na twarzy: „petting - pieszczoty erotyczne bez stosunku płciowego”. Następnie spojrzała pytająco na Fryderyka, a on pokiwał tą swoją mądrą głową.

                - Tak, tak, bardzo lubię, gdy się czegoś nowego dowiadujesz dzięki mnie. A teraz – zaczynajmy, proszę. Mamy jeszcze 12 minut. Zdążymy - to powiedziawszy, stanął z poważną miną naprzeciwko Róży i wziął ją za rękę.


                Środa, 24 września 2003, Obserwatorium Astronomiczne. Toruń
            • julian_arden Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 22:33
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              [...]
              > Ciekawe jak w takim razie zachowuje się Róża kiedy Gaby nie ma w pobliżu...

              Zapada w katatonię.
    • srebrny_lisek Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 12:01
      "(Fryderyk) Pyzę wielbił bezkrytycznie, nazywał ją - nawet przy rodzinie - s woj ą Różyczką i - jeśli wierzyć zakulisowym pogłoskom - zaręczył się już z nią potajemnie, tak by na pewno jej nie utracić na rzecz któregoś z braci Lelujków(...)."

      "2004 – Żaba. Fryderyk wyjeżdża i dowiadujemy się, że do tej pory konsekwentnie przedstawiał rodzinie Różę jako swoją koleżankę (a niby komu innemu miał ją przedstawiać?). W sensie: nazywał ją swoją koleżanką Różyczką/ swoją Różyczką koleżanką/ Różyczką swoją koleżanką (próbuję zachować ciągłość z TiR, gdzie nazywał ją SWOJĄ Różyczką, nawet przy rodzinie)??"

      Fryc mógł różyczkować w Borejlandzie, ale przy własnej rodzinie już się wypierał tego związku, zawsze tak to postrzegałam.

      "(…) fotografia ślubna Róży i Fryderyka. (...) panna młoda w jednej ręce dzierżyła bukiet różyczek, a drugą przytrzymywała kurczowo małą Milę, golusieńką od pasa w dół. Pan młody - dumny ojciec w przepięknym- garniturze - rozpościerał właśnie z rozmachem świeżego pampersa. Wszyscy troje wyglądali na bardzo zżytych."

      Zdjęcie wydało mi się odrobinę niesmaczne, ale chyba rozumiem zamysł autorki; ujęcie przedstawiające młodą parę przewijającą niemowlę pod kościołem miało oddawać "prawdziwy" sens małżeństwa i zaślubin. Wyrażało duchowe, boskie uświęcenie kwestii prozaicznych i codziennych, takich jak przewijanie dzieciątka. Jak sobie wyobrażam to zdjęcie, to przychodzi mi na myśl czarnobiała, nagrodzona i wyróżniona fotografia - nawet jeśli nie Pulitzerem, to publikacją na Bored Panda. ;)
      Bo jest i dynamiczna kompozycja z powiewającym na wietrze pampersem, element zaskoczenia pokazujący "realia" małżeństwa w kontraście do duchowości i ślubnej pompy, wymowne przesłanie, że to właśnie codzienność jest święta, że Bóg się cieszy, kiedy na to patrzy, itp, itd.
      Gorzej jak się pomyśli co to mogło oznaczać w praktyce; obojętną, niepomocną rodzinę, suknię ślubną w styczności z golutkim dołem niemowlęcia wystawionym na widok publiczny, brak intymności. : <
      • briar_rose Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 12:18
        Dla mnie takie zdjęcie to jakiś horror O.o Nie mówiąc już o tym, co czuje Mila (córka Róży) gdy cała rodzina i obcy ludzie podziwiają na zdjęciu jej niemowlęcą nagość...
        • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 14:08
          Ano, o straszności tego zdjęcia juz tu nawet rozmawiałyśmy. Nawet w mniej "zżytych, kochajacych i taktownie dyskretnych" rodzinach w takiej sytuacji jednak zazwyczaj znajdzie sie ktoś (rodzice młodych? Rodzeństwo? Jakas ciotka?), kto ogarnia przedslubne zapieluchowane potomstwo przynajmniej na czas pobytu w kościele/urzędzie. A jesli już koniecznie tuż zaraz po wyjściu na koscielne schody trzeba dziecięciu zmienić pieluchę i koniecznie muszą to uczynic rodzice, bo innych chetnych brak, to:
          1) istnieją przy kościołach zaplecza higieniczno-sanitarne, a jesli nawet nie, to jakis kątek w zakrystii by na pewno ksiądz udostepnił, a gdy juz calkiem zupełnie nie, to jakimis samochodami tam dotarli, gdzie mozna na tylnym siedzeniu rozlozyć sie z przewijakiem
          2) no chociaż bukiet to już w tej sytuacji od panny mlodej by wypadało, żeby ktos zabrał
          3) a już na pewno nie jest to sytuacja, w której normalny czlowiek, ktory nienruszył się nawet do buietu, rusza do robienia zdjęć półnagiego dziecka i jego miotajacych się bez sensu rodziców

          W sumie to nie wierzę, że praktyczny i zorganizowany Fryderyk na hasło "trzeba przewinąć Milę" miota się po kościelnych schodach z pampersem, zamiast powiedzieć coś typu "ok, chodźmy zapytać, gdzie jest toaleta" czy "no to chodźmy do auta" (gdzie zapewne mieli torbę z akcesoriami, przewijakiem/kocykiem, no i same pampersy - nie trzymał chyba tego zapasowego pampersa w kieszeni "pieknego eleganckiego garnituru" na wszelki wypadek?)
          • bupu Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 16:30
            iwoniaw napisała:


            > W sumie to nie wierzę, że praktyczny i zorganizowany Fryderyk na hasło "trzeba
            > przewinąć Milę" miota się po kościelnych schodach z pampersem, zamiast powiedzi
            > eć coś typu "ok, chodźmy zapytać, gdzie jest toaleta" czy "no to chodźmy do aut
            > a" (gdzie zapewne mieli torbę z akcesoriami, przewijakiem/kocykiem, no i same p
            > ampersy - nie trzymał chyba tego zapasowego pampersa w kieszeni "pieknego elega
            > nckiego garnituru" na wszelki wypadek?)

            Ja to widzę tak, że ktoś tego półgołego niemowla po prostu wetknął w ręce Róży na kościelnych schodach, Róża zaczęła wrzeszczeć o pomoc i pampersa, przerażona, że wyląduje za chwile na rodzinnej tablicy, uwieczniona w obfajdanej sukni, więc Fryc rzucił się z tym pampersem, bo co miał innego zrobić. Innego wyjaśnienia nie widzę, szczególnie, że w drugiej ręce Róża cały czas ściskała ślubny bukiet, który by jednak w innych okolicznościach odłożyła przed wzięciem Mili na ręce. Nie mówiąc o tym, że raczej by Mili nie rozebrała z kolczastym kwieciem w dłoni.
            • iwoniaw Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 17:34
              Jest tobwyjasni3nie logiczne, ale jeszcze gorzej świadczy o rodzonie - jakim czlowiekiem trzeba być, żeby rozebrać dziecko i nie skończyć przewijania, tylko gołe wręczyć matce wychodzacej właśnie z własnego ślubu?
              • bupu Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 18:07
                iwoniaw napisała:

                > Jest tobwyjasni3nie logiczne, ale jeszcze gorzej świadczy o rodzonie - jakim cz
                > lowiekiem trzeba być, żeby rozebrać dziecko i nie skończyć przewijania, tylko g
                > ołe wręczyć matce wychodzacej właśnie z własnego ślubu?
                >

                A Nutria empatka zamiast pomóc nieszczęsnej cap! za aparat i dawaj zdjęcia strzelać!
            • apersona Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 30.12.22, 20:38
              a może to zdjęcie było pozowane
              • itsjustemichelle1 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 16:34
                apersona napisała:

                > a może to zdjęcie było pozowane
                nie sądzę
                jakoś pasuje mi do ogólnego obrazu Borejków
    • latarnia_umarlych Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 31.12.22, 02:12
      Ako, po twoim podsumowaniu widzę tylko jedną opcję:
      Fryderyk jest szpiegiem.
      Został zwerbowany podczas pierwszego pobytu. Przeszedł intensywne szkolenie w czasie którego zniknął z radaru, tłumacząc się potem bzdurą o niedziałającym mailu. Do czasu CZ pozostawał uśpiony.
      Róża, wiadomo, nie może o niczym wiedzieć, tym bardziej dalsza rodzina.
      Po przyjeździe z USA do Polski F. dojdzie do wniosku, że nie znajdzie drugiej takiej żony jak Róża - ogarnie domowe sprawy, wychowa dzieci i nie będzie zadawała skomplikowanych pytań. W razie czego łyknie każdą ciemnotę i pójdzie zrobić herbatkę.
      Powrót żony i dzieci do Poznania jest mu w CZ na rękę, inaczej ambitny i nastawiony na naukę Fryderyk nie pozwoliłby zniszczyć edukacji dzieci przenosinami do poznańskiej rejonówki. Ale bezpieczeństwo okazało się ważniejsze. Jeśli chodzi o wysyłanie kota promem - wydaje się bez sensu, chyba że kot w dzwoneczku przy obroży przewozi mikrokartę, która ma być przejęta przez zaufaną osobę. Pomysł tego środka transportu podsunęła Pyzie Żaba, poproszona w tajemnicy przez brata. Ona też nie zadaje pytań, ale dlatego, że jako jedyna czegoś się domyśla.
      Po tym "rychłym spotkaniu" Fryderyk szybko wyjedzie na dalszą akcję, wciskając kit o byciu fizykiem w USA i przesuwając kolejne daty powrotu. Mail jeszcze nieraz się zepsuje. Tymczasem Róża będzie wiernie czekać, teściowa dzielnie załamywać ręce, a dzieci podrosną i zostaną umieszczone w świetnych szkołach za granicą.
      Jak myślisz?
      • julian_arden Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 22:40
        latarnia_umarlych napisał(a):

        > Ako, po twoim podsumowaniu widzę tylko jedną opcję:
        > Fryderyk jest szpiegiem.
        [...]

        To jest dobra koncepcja, Róża ma zadatki na żonę szpiega. Przy czym nie jest to model "Boris and Doris", tylko kurka domowa, której tłumaczy się, że przypadkiem znaleziony w bambetlach ukochanego sztylet, to nóż do papieru, fiolka z trutką to lek na zgagę, pistolet dostał dla żartu od kolegów w biurze, a ta zakrwawiona koszula to od skaleczeniu w czasie golenia sobie klaty. I że oblubieniec właśnie par excellence musi, ale to musi wyjechać na miesiąc na konferencję do Kabulu, poświęconą uprawie grzybów ozdobnych. Więc Różyczka jeszcze zrobi mu kanapki. Przepis na szczęśliwe życie.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 01.01.23, 23:10
          A Gaba się na żonę szpiega nie nadawała. Więc agent C.K.N.U.K. był zmuszony podać tyły...
      • ako17 Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 00:16
        latarnia_umarlych napisał(a):

        > Ako, po twoim podsumowaniu widzę tylko jedną opcję:
        > Fryderyk jest szpiegiem.
        > Został zwerbowany podczas pierwszego pobytu. Przeszedł intensywne szkolenie w c
        > zasie którego zniknął z radaru, tłumacząc się potem bzdurą o niedziałającym mai
        > lu. Do czasu CZ pozostawał uśpiony.
        > Róża, wiadomo, nie może o niczym wiedzieć, tym bardziej dalsza rodzina.
        > Po przyjeździe z USA do Polski F. dojdzie do wniosku, że nie znajdzie drugiej t
        > akiej żony jak Róża - ogarnie domowe sprawy, wychowa dzieci i nie będzie zadawa
        > ła skomplikowanych pytań. W razie czego łyknie każdą ciemnotę i pójdzie zrobić
        > herbatkę.
        > Powrót żony i dzieci do Poznania jest mu w CZ na rękę, inaczej ambitny i nastaw
        > iony na naukę Fryderyk nie pozwoliłby zniszczyć edukacji dzieci przenosinami do
        > poznańskiej rejonówki. Ale bezpieczeństwo okazało się ważniejsze. Jeśli chodzi
        > o wysyłanie kota promem - wydaje się bez sensu, chyba że kot w dzwoneczku przy
        > obroży przewozi mikrokartę, która ma być przejęta przez zaufaną osobę. Pomysł
        > tego środka transportu podsunęła Pyzie Żaba, poproszona w tajemnicy przez brata
        > . Ona też nie zadaje pytań, ale dlatego, że jako jedyna czegoś się domyśla.
        > Po tym "rychłym spotkaniu" Fryderyk szybko wyjedzie na dalszą akcję, wciskając
        > kit o byciu fizykiem w USA i przesuwając kolejne daty powrotu. Mail jeszcze nie
        > raz się zepsuje. Tymczasem Róża będzie wiernie czekać, teściowa dzielnie załamy
        > wać ręce, a dzieci podrosną i zostaną umieszczone w świetnych szkołach za grani
        > cą.
        > Jak myślisz?

        no, to jest taka wersja 2.0 tego co wykoncypowałam o tym tajnym śmiercionośnym labie, albo inszego projektu kosmicznego :).
        Może być i szpieg, w każdym razie nikomu nic nie może powiedzieć. Ani słóweczka. Nawet żonie. Zwłaszcza żonie!
        Bo to ważne dla jej bezpieczeństwa. W przeciwnym razie ruscy mogliby ją zwabić chipsami lub delicjami (że o mentosach nie wspomnę) i uprowadzić. Wraz z dziećmi. I domagać się, za ich uwolnienie, przekazania im planów tego projektu.
        Taką miałam koncepcję :)
        • latarnia_umarlych Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 02.01.23, 08:46
          "no, to jest taka wersja 2.0 tego co wykoncypowałam o tym tajnym śmiercionośnym labie, albo inszego projektu kosmicznego :)"

          Faktycznie, jakbym zżynała! Mogłam najpierw przeczytać wszystkie odpowiedzi.

          Ja sobie Fryderyka wyobrażam powracającego w czarnym płaszczu i drucianych okularach takich, jak Herr Flik nosił. "Możesz mnie pocałować, Rózo"
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 11.01.23, 17:47
      Coś mię właśnie tkło - czy Róża została poinformowana o pamiętnej wizycie Fryca w JT (tej, podczas której Ignac się nad nim pastwił)?
      • julian_arden Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 11.01.23, 21:08
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Coś mię właśnie tkło - czy Róża została poinformowana o pamiętnej wizycie Fryca
        > w JT (tej, podczas której Ignac się nad nim pastwił)?
        >

        Ejże, nie wydaje mi się. To jak z dawną wizytą pijanego Janusza - rodzinna tradycja, niebogę chroni się przed sprawami nie na jej dziewczęcą główkę.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 11.01.23, 22:32
          julian_arden napisał:
          >Ejże, nie wydaje mi się. To jak z dawną
          >wizytą pijanego Janusza - rodzinna
          >tradycja, niebogę chroni się przed
          >sprawami nie na jej dziewczęcą główkę.

          Ano, jeszcze by pomyślała, że świerzopowi niegodnemu na niej zależy, czy cuś. A wtedy koniec, nigdy więcej dzielnych łez w herbatkę i Pypypy/Fryfryfry po kątach!

          Ale w sumie nawet gdyby jej powiedzieli, że Fryc był, to pewnie efekt byłby taki sam jak przy zatajeniu tej informacji - dziadunio zamiast faktów przedstawiłby swoją (nad)interpretację. W rozmowie z FryCKNUKiem cały czas wykręcał kota ogonem i wpychał mu w usta słowa, których ten wcale nie powiedział. To pewnie przekazując treść rozmowy wnuczce robiłby dokładnie to samo. A Milunia, skoro za pierwszym razem nie raczyła ukrócić jego sadystycznych zapędów, to i za drugim by tego nie zrobiła. I Pyza i tak i tak by potem mówiła, że ma nadzieję, że dziecko nie będzie blondynem (bo jak będzie, to zrobi z niego schoppie nasienie i będzie przez resztę życia jęczała jak ono ją dręczy)
          • julian_arden Re: Dzieje grzechu vs imię Róży 11.01.23, 22:47
            Fryfryfry: śliczne.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka