ako17
28.12.22, 17:08
1.
Czytam obecnie bardzo fajny wątek archiwalny o tym, jak się zachował niecny Fryderyk w obliczu radosnej wieści o tym, że został ojcem.
I na tym tle zaczęłam się zastanawiać, jak w ogóle układały się losy Róży i Fryderyka, jakie one miały burzliwe i niekonsekwentne koleje.
1998 – Imieniny. Róża, można powiedzieć, poznaje* Fryderyka, który wyjmuje ją z ramion braci Lelujków, oznajmia, że jest ona dlań zjawiskiem i, jako taka, powinna się z nim udać na wycieczkę, którą on dla niej szczegółowo zaplanował.
*wiem, że oni się znali wcześniej, chodzili razem do klasy, tylko ona na niego nie zwracała uwagi, a on myślał, co myślał.
Dalej – rok i tom później - mamy ich związek w tle, Fryderyk ma dla niej 2 popołudnia w tygodniu. Róża się z tym godzi – może sama, w gruncie rzeczy, nie miałaby za bardzo co z nim robić, gdyby miała z nim spędzać więcej czasu. Tu jednak następuje cytata:
(Fryderyk) Pyzę wielbił bezkrytycznie, nazywał ją - nawet przy rodzinie - s woj ą Różyczką i - jeśli wierzyć zakulisowym pogłoskom - zaręczył się już z nią potajemnie, tak by na pewno jej nie utracić na rzecz któregoś z braci Lelujków(...).
Następuje rok 2003. Język Trolli. Oboje studiują astrofizykę, Fryderyk szykuje się do wyjazdu na stypendium do Juesej. Róża, postanowiwszy scementować ich związek przed Jego wyjazdem, oddaje mu się pośród lunet i teleskopów. Nikt nie wie jak to się stało, że nie doszło do zabezpieczenia, lub też okazało się było ono nieskuteczne*, w każdym razie Pyza oznajmia Babi, że jest w ciąży. Pomijam już uprzejmie reakcję Mili na tę nowinę, ale rozmowa rozwija się w tym kierunku, że Róża oznajmiła Wielką Nowinę Fryderykowi, a ten się na nią wypiął. Oznajmił, że to była pułapka biologiczna, nie jest gotowy na założenie rodziny, i nadal jedzie na stypendium.
* temat zabezpieczenia wielokrotnie omówiony na Forum, wraz z tym, czy do był ich pierwszy czy niepierwszy raz. W końcu spotykają się już ponad 5 lat!
2004 – Żaba. Fryderyk wyjeżdża i dowiadujemy się, że do tej pory konsekwentnie przedstawiał rodzinie Różę jako swoją koleżankę (a niby komu innemu miał ją przedstawiać?). W sensie: nazywał ją swoją koleżanką Różyczką/ swoją Różyczką koleżanką/ Różyczką swoją koleżanką (próbuję zachować ciągłość z TiR, gdzie nazywał ją SWOJĄ Różyczką, nawet przy rodzinie)??
Nie poinformował również nikogo o niedawno zaistniałym fakcie swego przyszłego ojcostwa.
„Żaba (…) Lubiła Różę, niezależnie od tego, co ją łączyło z Fryderykiem. Zawsze też miała nadzieję, że starszy brat ujrzy w tej miłej osobie kogoś więcej niż tylko wieloletnią koleżankę, douczaną przez niego w przedmiotach ścisłych i nakłonioną następnie do studiowania astronomii. Kiedyś - było to jeszcze przed ich maturą - przywiózł Różę do Koszut, na rodzinną uroczystość. Od tego czasu często można było ich widzieć razem - szli na zajęcia, albo z nich właśnie wracali, zawsze nierozłączni. Indagowany w tej sprawie przez niespokojną mamę, Fryderyk oświadczył, że o Róży myśli wyłącznie jako o koleżance i że nie życzy sobie żadnych komentarzy w tej kwestii (…)”
Aha, no ale w 1999 roku Fryderyk wielbił Pyzę bezkrytycznie. Jako koleżankę, tak?
Tak czy siak, 1 czerwca Fryderyk wraca, kocha Różę, uznaje Milę i dostaje ciasta.