Dodaj do ulubionych

Pożegnania nastał czas...

04.01.23, 09:26
Z noworocznego wpisu Autoressy wynika, że odchodzi na wielkie łono stęsknionej rodziny. Cytat Ileż można pracować ku zadowoleniu jednych, a bezsilnej furii owych? Widać zresztą, że administracja zatwierdzająca wpisy w Wiadomej-Księdze broni pani M.M jak niepodległości. Żaden z moich komentarzy tam nie trafił, choć były w pełni cenzuralne i jak najbardziej do publikacji. Widać. że to już staruszka, która się gubi w świecie. Może lepiej wiedzieć, kiedy się cofnąć? Osobiście nie lubię tych Borejków, ala cyborg, co innych nie uznają. Widać naprawdę zgorzknienie, życiem, światem u piszącej. Te wymądrzania się przy życzliwych komentarzach, by może przemyślała jak napisać o pandemii. Tylko po co było wodzenie Zawsze-Wiernych-Za Nos? Gadanie o jakimś tam chucherkowatym wcieleniu nowej bohaterki. A mówi to osoba z zamiłowania rozwinięta literacko.
Obserwuj wątek
    • ako17 Re: Pożegnania nastał czas... 04.01.23, 11:21
      ikaria_809 napisała:

      Tylko po co było w
      > odzenie Zawsze-Wiernych-Za Nos? Gadanie o jakimś tam chucherkowatym wcieleniu n
      > owej bohaterki. A mówi to osoba z zamiłowania rozwinięta literacko.

      Może naprawdę zamierzała napisać, był szkic, zaczęła pisać - ale już nie ma siły, by skończyć? Ma do tego pełne prawo.
      Tak czy inaczej, to koniec pewnej epoki... No i, mimo dużych zastrzeżeń do Neo - smutek.
      Osobiście życzę Autorce dużo zdrowia i w ogóle wszystkiego dobrego.
      • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 04.01.23, 15:00
        Moim zdaniem nie, Ako17, W ogóle odnoszę wrażenie, iż tę pisarkę zamienili kosmici Przecież od dawna pisała wszystkim, że świat z pandemią jest zły ohydny, wymieniać takie przymiotniki można w nieskończoność.
        Proszę link do wpisu; musierowicz.com.pl/mm/?page_id=32
        Wyraźnie tam dziel ludzi na kategorie ci, którzy robią, niczym w pomacie Mickiewicza -Tak, Gerwazęńku są akceptowani. Tym gorszym w osobistym mniemaniu właścicielki są wysyłane podziękowania, za upuszczanie działającego twórczo jadu Przeczytaj sam wpis, . mam trzydzieści sześć lat. Od nastoletnich czasów czytałam Jeżycjadę, nie sama, bo razem z tatą. Nawet pieliśmy list i jedna konkluzja to była ZUPEŁNIE inna osoba. Miła, życzliwa, uśmiechnięta. Potem mój tata stwierdził iż chyba jej się coś porobiło z psychiką odkąd zaczęła krytykować Bonieckiego i Tygodnik Powszechny. a już pomysł czytania audiobooków, to w ogóle kuriozum. Jest tylu świetnych aktorów, młodego pokolenia, kilku starszego. Trzeba było pokazać swoją wyższość , czytając samej. Wiec moje myśli są, niestety, jak najbardziej negatywne, kiedy o niej myślę obecnie. Jest po prostu trochę, jak taka Wszystkowiedząca Królowa ze swoim zwierciadłem, w którym ma skrzywiony obraz świata oraz ludzi. Mało tego potrafi wyśmiewać bardzo boleśnie przekonania innych. Jako, że sama piszę amatorsko, to mam kliku czytelników. Kiedyś na bloga z opowiadaniami literackimi zgłosiła się do mnie dziewczyna. Znająca sagę Borejków. To było jakieś trzy lata temu. Jeszcze przed pandemią Wysłała list do Musierowicz, bardzo pozytywny.Gdzie między innymi wspomniała, że słucha vlogów/podcastów Ojca Szustaka, bo jest osobą niedowidzącą od dziecka. Również znam Langustę na palmie, od ślubu brata u nomen omen ojców Dominkanów. Tylko z Lublina. Zszokowało mnie, co opisała, powiedzmy Irka. Imię prawdziwe nieważne. Przede wszystkim odpowiedź utrzymano w tonie startej nauczycielki dobrych manier, z pretensjami. Pełen wskazówek, jak się odnosić do szacownej, znającej świat osobistości. Po kolejne ojca Szustaka określiła pomyleńcem pomieszaniem w głowie. a reszta nie warta przytaczania we względnie przyzwoitym towarzystwie. Dziwnie, zażywszy na jej niegdysiejsze zażyłości i związki. Nawet chwalenie tegoż zakonu. Bodajże jednym z bohaterów został dominikanin.
    • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 04.01.23, 17:45
      Dlatego dokańczając moją konkluzję, sądzę iż pan Musierowicz po prostu zagrała wszystkim na nosie. z oddanymi Czytelnikami włącznie. Jakiekolwiek wspominki były swoistym mydleniem oczu. Tak, ależ jasna spawa piszę coś o czymkolwiek związanym klamrowo z Borejkami. A w rzeczywistości pandemia dała zwyczajnie, dogodny pretekst. Oto rozhulał się wirus, więc każdy z osobna został umieszczony w osobnej bańce. A naprawdę byłby fajny pretekst, by ich pokazać jak ludzi. Marka pracującego wraz żoną w szpitalu. Nutrię czytającą ksiązki dzieciom, chwilowo pozbawionych rodziców. Jak toś kiedyś już tu powiedział wystarczyłby dialog, na przykład taki;
      Nutria; -Wiesz, Iduś, ten wirus jest naprawdę groźny. Moja nastoletnia uczennica ma astmę, lepiej że chodzę na idywidualne lekcje.Ida; Masz rację, dopiero teraz ludzie zaczęli porządnie myć ręce, a tyle się nagadałam wcześniej, Teraz starsi umierają, a rodzice sama wiesz.
      Nutria; Ojciec ciagle tylko Marek Arleliusz i Marek Aurelijusz.* Jest zupełnie oderwany od rzeczywistości, pytał mnie, po co te maseczki...
      *Jest taka scena w Czterdziestolatku. Gajos grający szwagra Karwowskiego mowi coś w ten deseń Ojciec to w kułko o bobrach teraz. Jak nie ten sam.

      ale w ten sposób mowiąc stanowcze NIE, coż, autorka pokazała jak szanuje pokolenia swych fanów, napradę wiernych. Precież książki mają eukować o zagrożeniach. Pokazać, że w ostateczności łacina czy cytaty z Plutarcha prestają być ważne. Jednak styl preczekam, będę udwać, że to wina świata, tudzież nierozumnych prodgów młp wygrała. Jakżeż w sgferze fiulologa klasycznego, bibliotekoznnawcy zaistniałby ubogoi staruszek, chory na Covid, sąsiad Patrycji. Niczym mityczna ciotka z Polesia od tego tam _Witaj- Aniele?
      W rzeczywistości to bardzo gorzka reflekskja. Pokazuje, że w wywodach tych, piszących negatywnie o rożnych grzeszkach Musierowicz coś jest, Mam na myśli dziennikarz. Owo słynne otoczone murem domostwo z Kąckiego, brak kontaktu z niby uwielbianym bratem. Wiele jeszcze taki, arede wszystkim stopień zniechęcenia do ludzi.
      • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 14:26
        Nie wydaje mi się, żeby Autorka miała aż takie ambicje wychowawcze, a zwłaszcza edukacyjne. Czytajcie wy sobie tego Platona czy Plotyna, a jak nie, to paszoł won, wasza strata. Edukacja czy oddawanie prawdziwych realiów wyszły z czasem i jakby mimochodem. Najczęściej przywołuje się tutaj OwR, jako książkę mocno osadzoną w ówczesnej rzeczywistości, i słusznie. W mojej opinii Autorce ta rzeczywistość wyszła jak żywa (choć aluzyjna, co jednostki prostsze poczytywały za wadę), bo ją wtedy ten czas naprawdę okropnie gryzł. To były emocje i realia własne, nie wymyślone na potrzeby książki. Dlatego brzmią autentycznie. A skoro zaczęto wychwalać te książki za realizm, to w kolejnych tomach realia mijających epok zaczęły być wsadzane dla kolorytu i trochę na chybił-trafił. A sama autorka wolała skupiać się na sprawach damsko-męskich, czy raczej chłopięco-dziewczęcych (babsko-chłopskich, jak mógłby to ująć wczesny Józef Pałys). Nie wydaje mi się, żeby np. Covid p. Musierowicz chciała uznać za pokusę do oparcia na nim wątku kolejnej książki, tutaj więzy rzeczywistości byłyby zbyt krępujące. Przynajmniej tak mi się wydaje.
        • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 19:14
          Ha i o to mądrze zdiagnozowałeś problem, Julianie! Tak jest, sedno jest jedno. Za dużo tych wypełnionych ramion takoż mrowie a mrowie dziewczątek zakochanych po jednym spojrzeniu. Kiedyś TO było REALNE, bo pokazywano, jednak życie bohaterek. Zdarzały się jednostki zadziorne, oryginalne. Potem chciano na siłę przekonać Czytelniczki, iż kobieta zaradna, ale myśląca samodzielnie nie istniało. Dla Musierowicz nie istniało coś takiego jak szczęśliwa singielka. Inteligentna, zdolna ale samotna. Każda późnej lub wcześniej musi mieć dziecko i męża. Nie uwzględnione są czy bardziej opisane kobiety z problemami. Czy mieliśmy bohaterkę niepełnosprawną albo taką, która dziecka urodzić nie może, bo przeszła operację ginekologiczną, ratującą życie. Czy któryś z młodych bohaterów używa komunikatorów? Otoż nie. W tamtym roku byłam w szpitalu z powodu powyżej opisanej sytuacji to znaczy miałam drobny zabieg ginekologiczny. Jestem sigielką, można powiedzieć z wyboru i używam komunikatorów, zgroza. w pojęciu autorki nie byłabym materiałem na bohaterkę. Przecież w tej słynnej Księdze gości, co druga to szczęśliwa matka dzieci, które cytata od tata Kochana EluI Całuję twoją maleńką w pięknie sklepione czółko, Ogarniam ją ciepełkiem
          Wpis autetyczny z dowolnej strony ichniejszego forum M.M. Ano, właśnie kolejny problem starszej pani używanie tych wszystkich czółek, ciepełek i kręgosłupków. Także masz rację realia i rzeczywistość, abbsolutnie mowię niet przy takiej rozjechanej jaźni kogoś kto niegdyś tworzył z polotem i humorem. Niech sobie te muzy faktycznie milczą litościwie, a szanowna Pani Kiereś cenzuruje Księgę i to jest też po części odpowiedź na komentarz Neddertalki. Toio nie zajadłość, ale pewne spostrzeżenia nie tylko moje.
      • tokyocat Re: Pożegnania nastał czas... 08.01.23, 22:30
        Ja tak sobie mysle nawet, ze w zwiazku z faktem ze siostry Borejko tak sobie namietnie pisaly maile, okres lokdownu bylby bardzo interesujacy do opisania. Wspolny lokdown na Jezycach czy u Patrycjy, maile i teamsy, rozkminy na temat zycia… Ze tez MM na to nie wpadla 🙄
        • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 12:41
          tokyocat napisał(a):

          > Wsp
          > olny lokdown na Jezycach czy u Patrycjy, maile i teamsy, rozkminy na temat zyci
          > a… Ze tez MM na to nie wpadla 🙄

          @Tokyocat, nie wpadła, bo zlocie fanów z Miłości do Jeżycjady nazwała pandemię bzdurą. Nie akceptowała rzekomo , co to-to robi z młodzieżą.A maile sióstr Borejko są przytaczane jako przykład obciachu i totalnej żenady, na przykład wielokrotnie na ESD ale nie tylko. Znam parę osób z różnych blogów, bo szukałam kontaktu, by poznać pewne konkretne informacje pewnej konkretnej dziedziny. Do jednego z cyklów moich opowiadań. Zresztą niepowiązanych z sagą Jeżyc. Więc tego i owego się przy okazji o tym dowiedziałam.
          • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 19:04
            ikaria_809 napisała:

            > tokyocat napisał(a):
            >
            > > Wsp
            > > olny lokdown na Jezycach czy u Patrycjy, maile i teamsy, rozkminy na tema
            > t zyci
            > > a… Ze tez MM na to nie wpadla 🙄
            >
            > @Tokyocat, nie wpadła, bo zlocie fanów z Miłości do Jeżycjady nazwała pandemię
            > bzdurą. Nie akceptowała rzekomo , co to-to robi z młodzieżą.A maile sióstr Bor
            > ejko są przytaczane jako przykład obciachu i totalnej żenady, na przykład wiel
            > okrotnie na ESD ale nie tylko. Znam parę osób z różnych blogów, bo szukałam kon
            > taktu, by poznać pewne konkretne informacje pewnej konkretnej dziedziny. Do jed
            > nego z cyklów moich opowiadań. Zresztą niepowiązanych z sagą Jeżyc. Więc tego
            > i owego się przy okazji o tym dowiedziałam.


            Trudno zgodzić się z nazwaniem pandemii bzdurą, natomiast to, co robiła z młodzieżą, jest raczej fatalne. Z dorosłymi też: np. pechowo dwa pierwsze lata studiów bez żadnego socjalu i potem ludzie się nie potrafią odnaleźć w działaniach wymagających współpracy i kontaktów. Obserwacje kolegów i moje, oczywiście anegdotyczne, ale takie opinie trafiają do mnie z wielu kierunków. Przypuszczam, ze w szkołach musiało być podobnie.
    • bez_zarzutu Re: Pożegnania nastał czas... 04.01.23, 19:02
      Emerytura każdemu się należy. No i dobrze. O kilka książek za późno, zejście ze sceny byłoby przyjemniejsze, ale myślę, że sporo można się od MM nauczyć. Z wcześniejszych książek- humoru, ciepełka (zdrobnienie stosuję złośliwie), wagi dobrej redakcji. Z działalności późniejszej ja wyniosłam naukę, że trzeba wiedzieć kiedy kończyć, mieć szacunek dla czytelnika, i jak ważne jest dostosowywanie się do nowego. Jeżeli pisarz nie ma takiej pogody w sobie dla upływu czasu, to jego twórczość będzie gorzka, nieczytable i zwyczajnie, zramolała. A kiepskiej literatury mamy od groma.
      • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 04.01.23, 21:07
        bez_zarzutu napisał(a):

        > Emerytura każdemu się należy. No i dobrze. O kilka książek za późno, zejście z
        > e sceny byłoby przyjemniejsze, ale myślę, że sporo można się od MM nauczyć. Z w
        > cześniejszych książek- humoru, ciepełka (zdrobnienie stosuję złośliwie), wagi d
        > obrej redakcji. Z działalności późniejszej ja wyniosłam naukę, że trzeba wiedzi
        > eć kiedy kończyć, mieć szacunek dla czytelnika, i jak ważne jest dostosowywanie
        > się do nowego. Jeżeli pisarz nie ma takiej pogody w sobie dla upływu czasu, to
        > jego twórczość będzie gorzka, nieczytable i zwyczajnie, zramolała. A kiepskiej
        > literatury mamy od groma.


        Chociaż trzeba oddać autorce sprawiedliwość, ze w kwestii niewiedzenia-kiedy-schodzenia cały bank zgarnęła Chmielewska. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy naszą jednak ulubioną jakby nie było Musierowicz nie podmieniono, to co powiedzieć o autorce "Lesia"?
        • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 12:31
          julian_arden napisał:

          >
          > Chociaż trzeba oddać autorce sprawiedliwość, ze w kwestii niewiedzenia-kiedy-sc
          > hodzenia cały bank zgarnęła Chmielewska. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy naszą
          > jednak ulubioną jakby nie było Musierowicz nie podmieniono, to co powiedzieć o
          > autorce "Lesia"?
          Oj, Królu Julianie, hi, hi.. Nie przesadzaj. widzę mimo wszystko znacząc różnicę. Kto nie chciał ignorował późną Chmielewską. Rzeczona, jednak była przynajmniej autentyczna. Otwarcie wspominała, że ma słabości. Picie hazard, w którymś z wywiadów padło, że klęła niczym szewc. NIGDY natomiast nie wyzywała swoich czytelników od takich-co-muszą- zmienić poglądy. Do końca życia, na przykład wyśmiewała kościół, samą instytucję. Nie celowała w pobożności. Ba, nawet swoich kochanków i przyjaciół potrafiła niezbyt chlubnie portretowała. I co czy ktoś załamywał ręce, a Anita Larssen wytaczała procesy sądowe? Wątpię, by przed pisaniem pytała Słuchaj mogę z ciebie zrobić morderczynię duńskiej ciotki, tudzież innych ofiar?
          Niestety na tym tle gorzej wypada Musierowicz, bo kłamie. Wydając deklarację, że poglądy wyżej wymienionych instytucji, zdarzeń i ludzi nie pasują. To się odcinam. Wcześniej osobiści bohaterowie namolnie nękali, by dla nich odtworzyć szopkę, choć był zasłonięta. Lata późnej nie uwzględniono, nawet pogrzebu Jana Pawła II. Choć współczesność, mocno akcentowała sagę. W ten czas dostałam osobiście, jeszcze w miarę uprzejmą odpowiedź, że nie wspomni, bo ona takie rzeczy woli pominąć, okej. Tylko kupy się nie trzymają te niby radosne powieści. Założenia są wobec tego fałszywe.
          • bupu Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 17:07
            ikaria_809 napisała:

            >
            > Oj, Królu Julianie, hi, hi.. Nie przesadzaj. widzę mimo wszystko znacząc różni
            > cę. Kto nie chciał ignorował późną Chmielewską. Rzeczona, jednak była przynajmn
            > iej autentyczna. Otwarcie wspominała, że ma słabości. Picie hazard, w którymś z
            > wywiadów padło, że klęła niczym szewc. NIGDY natomiast nie wyzywała swoich czy
            > telników od takich-co-muszą- zmienić poglądy. Do końca życia, na przykład wyśmi
            > ewała kościół, samą instytucję. Nie celowała w pobożności. Ba, nawet swoich koc
            > hanków i przyjaciół potrafiła niezbyt chlubnie portretowała. I co czy ktoś zała
            > mywał ręce, a Anita Larssen wytaczała procesy sądowe? Wątpię, by przed pisaniem
            > pytała Słuchaj mogę z ciebie zrobić morderczynię duńskiej ciotki, tudzież i
            > nnych ofiar?



            Anita sama się domagała obsadzenia jej w roli zbrodniarki we Wszystkim Czerwonym. Natomiast na ten przykład Bobuś i Biała Glista istnieli naprawdę (acz nigdy nie romansowali) i oczywiście pani Joanna nie pytała czy życzą sobie zostać sportretowani :D Bobuś się nawet potem w tym dziele rozpoznał.
            • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 17:27
              bupu napisała:

              [...]
              > Natomiast na ten przykład Bobuś i Biała Glista istnieli naprawdę (acz nigdy
              > nie romansowali) i oczywiście pani Joanna nie pytała czy życzą sobie zostać spo
              > rtretowani :D Bobuś się nawet potem w tym dziele rozpoznał.


              O matko polko...
            • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 18:35
              bupu napisała:

              > ikaria_809 napisała:
              >
              > >
              > > Oj, Królu Julianie, hi, hi.. Nie przesadzaj. widzę mimo wszystko znacząc
              > różni
              > > cę. Kto nie chciał ignorował późną Chmielewską. Rzeczona, jednak była prz
              > ynajmn
              > > iej autentyczna. Otwarcie wspominała, że ma słabości. Picie hazard, w któ
              > rymś z
              > > wywiadów padło, że klęła niczym szewc. NIGDY natomiast nie wyzywała swoi
              > ch
              > Anita sama się domagała obsadzenia jej w roli zbrodniarki we Wszystkim Czerwony
              > m. Natomiast na ten przykład Bobuś i Biała Glista istnieli naprawdę (acz nigdy
              > nie romansowali) i oczywiście pani Joanna nie pytała czy życzą sobie zostać spo
              > rtretowani :D Bobuś się nawet potem w tym dziele rozpoznał.

              Więc tym bardziej... Widać po tym, że mieli dystans, nawet chcieli być osadzani w negatywnych rolach. Ale nikt Chmielewskiej larum nie robił. Nawet jeśli Alicję przedstawiła jako nieco fajtłapowatą czy roztargnioną. Choć z tego, co wiem od niej czyli autorki prawdziwa Alicja Hansen, to zwyczajna, poukładana osoba. Wręcz chichocząca nad opisami zgubionego listu od Edka. pierwszej ofiary Anity. Można, ano widać tak. Natomiast pani Musierowicz pozwliła sobie sportretować wyłącznie Czesława Latawca i swą dawną piastunkę. Przy czym byli wręcz ideałami. No, Dmuchawiec w początkach palił. Jakże to inne od złych Peleryniarzy i Luteczka, prawda? Jeśli pojawiał się ktoś to w opozycji do bohaterów. Na przykład gruby, chamski Majchrzak z talerzem ciastek na brzuchu oraz jego żona. Za jedyną zaletę Robrojjek uznał, iż jest... małomówna.

        • bupu Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 17:09
          julian_arden napisał:


          > Chociaż trzeba oddać autorce sprawiedliwość, ze w kwestii niewiedzenia-kiedy-sc
          > hodzenia cały bank zgarnęła Chmielewska. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy naszą
          > jednak ulubioną jakby nie było Musierowicz nie podmieniono, to co powiedzieć o
          > autorce "Lesia"?


          Że prawie do końca pisała sama, wyrobnik popełnił tylko Gwałt i Krwawą Zemstę.
          • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 17:25
            bupu napisała:

            > julian_arden napisał:
            >
            >
            > > Chociaż trzeba oddać autorce sprawiedliwość, ze w kwestii niewiedzenia-ki
            > edy-schodzenia cały bank zgarnęła Chmielewska. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy
            > naszą jednak ulubioną jakby nie było Musierowicz nie podmieniono, to co powiedz
            > ieć o autorce "Lesia"?
            >
            >
            > Że prawie do końca pisała sama, wyrobnik popełnił tylko Gwałt i Krwawą Zemstę.
            >

            "Krwawa Zemsta" jest jeszcze znośna, w porównaniu w paroma innymi. "Gwałtu" nie miałem przykrości czytać.
      • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 12:09
        Emerytura, owszem! W pełni się też zgadzam z resztą, ale mnie już nie chodzi o te jej książki... Chodzi o wspominanie powyżej aspekty zniechęcenie do ludzi wyśmiewanie ich. Czy złośliwe życzenie lepszych wyborów literackich, skoro nie czytasz świętych Ksiąg Jeżyckich. Ona naprawdę zgłupiała do imentu. Jest zgryźliwa i okropna. Jak te wszystkie jędze z bajek. a już ktoś, kto deklarował się jako osoba zaprzyjaźniona z miejscowym kościołem Dominikanów, nawet stracił przyjaciela, bodajże ojca Honoriusza w trakcie stanu wojennego, a parę lat późnej.. jakby nie patrzeć opluwa ludzi słuchających też członka owego zakonu. Szkoda kończyć Ktoś w wątku, gdzie poruszano temat osławionego Chucherka słusznie wspomniał o złej baletnicy. Obecnej Musierowicz przeszkadzała pandemia, późnej wojna. Choć Ignacy Borejko też wygnaniec z kresów i rubież. Owszem, Litwa i Wilno. Czymże jednak się różni od tych, co tam zostali i mają źle obecnie? Nie rozumiem autorki, przedstawianych poglądów i tej hermetycznej spoleczności w Księdze Gości, wiadomej.
        • mmk9 Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 14:54
          Dlaczego ktoś na Litwie miałby teraz "mieć źle" z powodu wojny ?
          • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 18:43
            mmk9 napisała:

            > Dlaczego ktoś na Litwie miałby teraz "mieć źle" z powodu wojny ?

            Nie chodzi mi o Litwę Pytałam czym się rożni Ignacy uchodźca z Litwy od tych dzisiejszych z ogarniętej wojną Ukrainy? Przecież autorka zna takich, którym było źle wie o wojnie. Ba, nawet pisała o stanie wojennym w Polsce. Też czasie niełatwym. Mogła wtedy? Teraz wywleka, że muzy w czasie wojny milcząą, bo ona nie zamierza żartować czy odbierać lekkość swojej literaturze niepoważne? Nie wymagam by lubiła, jak ci już odpowiedziałam w sąsiednim wątku ojca Szustaka, ale nie musi nikogo obrażać czy używać tonu urażonej hrabiny.
    • srebrny_lisek Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 14:27
      Człowiek z upływem czasu może się stać bardziej wrażliwy na silne, trudne emocjonalnie bodźce i zdarzenia (albo na odwrót - z wiekiem otwiera się na doświadczenia, dreszczyk emocji). Po prostu psychika, układ nerwowy mówią stanowcze "nie". Sama po przekroczeniu 30-stki nagle doświadczyłam gwałtownego spadku tolerancji na ciężkie tematy i tzw. "edgyzm", stałam się dużo bardziej wybiórcza wobec treści, którymi się karmię, a także bardziej odporna na to, czym wypada się interesować, a czym nie, powinności, zaginanie w kwestii wyborów i preferencji.
      Pisarz jest człowiekiem - ma prawo się zmienić. Czasami zmienia się na gorsze, co widać po mniej lub bardziej wyraźnych paroksyzmach wrogości dostrzegalnych w treści Jeżycjady.
      Ale bywa, że zmiana, choć trudna do przyjęcia, wbrew oczekiwaniom, nie jest niczym złym. Myślę, że zmęczenie MMowego materiału, potrzeba zmiany, nie są same w sobie negatywne i po przemyśleniu tematu dochodzę do wniosku, że wymaganie od niej, by wymuszała na sobie cokolwiek, nawet pisanie o pandemii, nie jest do końca fair, choć nie fair nie w sensie relacji pisarz-czytelnik, a czysto ludzkim, personalnym.

      A poza tym, oko w rosole za oko w rosole, paroksyzm za paroksyzm. ;)
      • srebrny_lisek Re: Pożegnania nastał czas... 05.01.23, 14:31
        I ząb za ząb, oczywiście dyndający na dziąsełku.
      • verdana Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 21:08
        "Trzeba cenę swoją znać, kochana,
        Trzeba trzeźwo życie brać, kochana,
        Trzeba wiedzieć, kiedy wstać i wyjść
        Trzeba wyczuć, kiedy w szatni
        Płaszcz pozostał przedostatni
        I że to już przedo-statni walc"
        • ciotka.scholastyka Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 23:18
          Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
          Niepokonanym
          Wśród tandety lśniąc jak diament
          Być zagadką której nikt
          Nie zdąży zgadnąć nim minie czas

          Nie udało się.
    • neandertalka Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 14:13
      Bardzo dużo zajadłości w twoim poście, Ikario. Nie podzielam twoich uczuć ani twoich posądzeń. Podpinam się raczej pod wypowiedź Ako. Tak, kobieta po prostu jest zmęczona i dała za wygraną. Ileż można wspinać się na palce. Rozumiem ją, ale i żal mi. Szkoda, że choć to Chucherko nie zostało wydane... Bo przy wszystkich zastrzeżeniach do ostatnich tomów - lubię MM i dobrze mi się ją czyta. Ma swój szczególny styl i klimat, w którym się odnajduję.

      Szkoda, że już nic nowego nie będzie. No, chyba że... jak napisała w KG Mama Isi... ew. same zobaczcie 🙂
      • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 19:33
        neandertalka napisał(a):

        > Szkoda, że choć to Chucherko nie zostało wydane... Bo przy wszystk
        > ich zastrzeżeniach do ostatnich tomów - lubię MM i dobrze mi się ją czyta. Ma s
        > wój szczególny styl i klimat, w którym się odnajduję.
        >
        > Szkoda, że już nic nowego nie będzie. No, chyba że... jak napisała w KG Mama Is
        > i... ew. same zobaczcie
        Ależ ona może sobie być zmęczona rozumiem, ale naprawdę bardzo się zmoieniła i to nie ulega wątpliwości. Niestety, w sensie negacji wszystkiego co nie pasuje. Przytaczam tutaj część tegom, co napisałam Julianowi, który chyba trafnie zdiagnozował problem.

        Nie uwzględnione są czy bardziej opisane kobiety z problemami. Czy mieliśmy bohaterkę niepełnosprawną albo taką, która dziecka urodzić nie może, bo przeszła operację ginekologiczną, ratującą życie. Czy któryś z młodych bohaterów używa komunikatorów?

        Jak sobie przeczytasz całą resztę mojej odpowiedzi dla niego to zrozumiesz. W każdym razie osobiście bohaterką dla pani bym nie została. z racji wszystkich odwrotności u mnie występujących. A na sali szpitalnej, w której leżałam była chyba jedna kobieta czytająca Musierowicz. Wzdychała, tylko że to gorsze jak antybiotyki, które musiałyśmy przyjmować. Ba, nawetdyskutowałyśmy o tym, jak byli traktowani uczestnicy na czasie, kiedr opublikowano rozmowę z autorką Z Jeżycjadą przez epoki Cenzura tam leciała, aż miło, bo dużo osób potem pisało, że ich wypowiedzi nie zostały dopuszczane, a klika dopuszczonych zostało odpowiednio skomentowanych h przez gościa specjalnego. Wspomniałaś o Mamie Isi, tak? Ciekawe, że istneją stałe nicki dopuszczane do Księgi przez moderatorkę, zapewne Emilię Kiereś. Mama Isi jest tam stale. Żadnego mojego wpisu nie uwzględniono, choć naprawdę starałam się, wyrażając uznanie. Jeśli z Aką17 uważacie to za moją zajadłość proszę zróbcie test. Napiszcie same, z jakiego forum jesteście. Pod swoimi nazwami stąd... Zapewne nie zostaniecie dopuszczone.
        • ako17 Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 21:00
          ikaria_809 napisała:


          Jeśli z Aką17 uważacie to za moją z
          > ajadłość proszę zróbcie test. Napiszcie same, z jakiego forum jesteście. Pod sw
          > oimi nazwami stąd... Zapewne nie zostaniecie dopuszczone.

          Zapewne. Dlatego nie zrobię tego, i bez Twojego wpisu uważam to za bezzasadne.
        • neandertalka Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 23:20
          Jeśli z Aką17 uważacie to za moją z
          > ajadłość proszę zróbcie test. Napiszcie same, z jakiego forum jesteście. Pod sw
          > oimi nazwami stąd... Zapewne nie zostaniecie dopuszczone.

          E no, aż tak mnie ta sprawa nie angażuje. Napisałam, co myślę i czuję, i to wystarczy. Nb. w KG niegdyś bywałam, oczywiście pod zupełnie innym nickiem.

          Myślę też i czuję, że autorka nie ma obowiązku wprowadzać do swoich powieści pełnego przekroju społecznego bohaterów i nie musi dawać w nich przeglądu wszystkich problemów nękających ludzkość w tej części świata. Ma prawo wybrać niektóre, zgodnie z tym, co jej w duszy gra. Jak każdy inny autor i autorka.
          • ikaria_809 Negatywni... Czyl inne opisywanie.... 09.01.23, 17:18
            neandertalka napisał(a):
            Ma prawo wybrać niektóre
            > , zgodnie z tym, co jej w duszy gra. Jak każdy inny autor i autorka.

            Ależ ma prawo, tak ;-D Tworząc w ten sposób jakiś zupełnie złudny świat. Niczym swoistą, tylko o wiele głupszą Narnię. Ile tak naprawdę znacie dzieci z cytatami łacińskim na ustach? Żadna z czterech córek Borejków nie ma prawa mieć własnego życia. Oczywiście w imaginacji Jeżycjady nie ma ludzi chorych, na serce kobiet bezdzietnych, z problemami. Pieniądze są uznawane za niepotrzebne, o ile nie kupuje się za nie czterech egzemplarzy tych samych książek dla ojca, córki i zięcia. Jakby nie mogli sobie pożyczyć. Co więcej wszyscy tacy-czytaj inni dziwni są opisywani TYLKO, a może w dużej części negatywnie. Czytałam z ciekawości Noelkę, wiecie, co? Miałam wrażenie, że żebrak bez nogi czy staruszka w futerką są opisywani jako gorsi. Ze sceny pod rondem Wynika, nie woprost, jakoś boczkiem jedna konkluzja. Grzegorz tego kalekę mija szybko.. ze strachem, a może nawet z obrzydzeniem? Staruszka grzmi na Cyganichy wchodzące do kościoła, mając wyśmiewać szlachetny pomysł zabrania ich ze sobą. Wręcz bez ogródek wtedy padają słowa Okradną cię, podpalą dom, rasizm i uprzedzenia jak żywe. Nie ze strony, Borejków jednakże. Społeczeństwo. ci gorsi u stóp idałów na piedestale, znających łacinę. Jeszcze w Idzie sierpniowej główna bohaterka czyta o pięknej miłośći Jane i Rechestera, a kilkanaście wydarzeń późnej żebrak bez nogi jest kimś gorszym? Rodzeństwo Kowalików, Munio, Tunio i Rzodkiewka są normalni. Potem znikają w kontrze z WIELKĄ RODZINĄ. Roma jest głupia czyta o toksycznych rodzicach,a , w końcu w rozpaczy po Baltonie wychodzi za mąż. Tomek, wiadomo. Monika i Tunio zostają potem niezbyt chlubnie opisani. On jako chamski brutal, według Natalii, zabraniający wykładów doktora Stali. Rzodkiewka za to ustami swojego przyrodniego brata zostaje sportretowana krótko. Miała pełno dzieci, które za nią przyłaziły, czyniąc bałagan. Można się zastanawiać po tych wszystkich przykładach czy to nie są, aby uprzedzenia autorki? Tak mimo wszystko... Dlatego stokroć wolałabym preczytać o niewidomej, na przykład dziewczynie, która za pomocą zdobyczy techniki poznaje kogoś zdrowego, niż o takim klano-gettcie, wybaczcie sformułowanie. Niestety, ciężko zaradzić tak widzę, Addetalko tę autorkę, z jej twórczością..
    • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 19:41
      Oj, przepraszam ta dyskusja miała tytuł Z miłości do Jeżycjady
      Tutaj macie linka obejrzyjcie z ciekawości. Czy to nie jest kółeczko wzajemnej adoracji?

      www.youtube.com/watch?v=0lGT1Zo4zgY
    • julian_arden Re: Pożegnania nastał czas... 07.01.23, 20:40
      "Amicus est Socrates, magister meus, sed magis est amica veritas", że pozwolę sobie wystąpić jako Ignacy. Jestem chętnym czytelnikiem całej w zasadzie Paleojeżycjady, ale dosyć sceptycznym czytelnikiem Neo (z wyjątkiem "Kalamburki", którą oprócz zbyt naciągniętego konceptu "wielkiego dramatopisarza" uważam za naprawdę interesującą rzecz). Bardzo szanuję Autorkę jako osobę, chociaż przyznaję, że z jej najwspółcześniejszym wcieleniem kontakt jest ograniczony (po tym, jak zmieniła formułę Księgi Gości z powodu, jak sądzę, całkiem zrozumiałego braku czasu i chęci). Nie miałem negatywnych doświadczeń z kontaktów osobistych, ale parę ostatnich książek trzyma się dla mnie kupy fragmentarycznie, szczególnie ostatnia. Wydaje mi się, że pierwotna koncepcja, w myśl której to "Kalamburka" miała zakończyć cykl, była trzeźwym planem pani Musierowicz typu mierzenia zamiarów na siły i chyba jednak szkoda, że jej ostatecznie nie zrealizowała. Ale nacisk publiczności oraz wydawcy zdaje się był poważny. Następujące potem książki lubi się kawałkami, dla błyskotliwych pomysłów, gagów czasem dobrych, czasem gorszych, giętkiego języka, czyli tych rzeczy, do których Autorka nas przyzwyczaiła przez lata i których się szuka w każdej jej nowej książce. Ale brak w nich ducha, jakiejś spinającej sensownej zasady i wydaje mi się, że pisane są zrywami chęci, posklejanymi fragmentami w stylu "muszę oddać na termin". A chciałoby się, żeby każda kolejna książka ważnego dla nas autora była coraz lepsza. Ale pani Musierowicz chyba nie miała już ochoty pisać ciągle tego samego i ten brak ochoty ja widzę.
    • ciotka.scholastyka Re: Pożegnania nastał czas... 08.01.23, 18:00
      "Ileż można pracować ku zadowoleniu jednych, a bezsilnej furii owych?"

      Ho ho ho, "bezsilnej furii" :D :D :D Ciekawe, czy sama w to wierzy :D
      • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 13:02
        ciotka.scholastyka napisała:

        > "Ileż można pracować ku zadowoleniu jednych, a bezsilnej furii owych?"
        >
        > Ho ho ho, "bezsilnej furii" :D :D :D Ciekawe, czy sama w to wierzy :D
        Tak, wierzy w to, bo kategoryzuje Czytelników. Na tych od wysokich, dobrze sklepionych czółek i trupę ESD, wybaczcie, ale pod rożnymi osłonami, kamuflażami było o tym forum w niejednym poście na stronie autorskiej. Musierowicz. Trudno wnikać w sposób myślenia starszej pani, ale może... Gdzieś nieświadomie owa niechęć do opisywania wojny/pandemii wynika z faktu niechęci do krytyki. Zapewne pewne czynnik z jej Księgi wiedzą o tym forum może nawet śledził dyskusje, ergo donosząc DUA, ich skrót, o wszystkim. Zatem bezsilna furia być może metaforycznie oznacza takie zagranie na nosie wszystkim, chcącym zmierzyć ten sprzeciw ze światem rzeczywistym. Na którym sama też żyje. Analogicznie traktuje zwracających uwagę w tychże wpisach, ale w miejscu gdzie gospodarują z córką Kiereś-Musierowicz. Dalej jest o upuszczaniu jadu, działającego.. wszak twórczo.
    • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 09.01.23, 13:10
      Więc pojadają się muzy zachowujące milczenie w czasie wojny czy owe nazywanie pandemii bzdurną rzeczywistością Albo odpowiedzi wprost do dyskutantów - Wybacz K. K. podjęłam decyzję. Taki mój bunt, spreciw. Wiesz starsze panie mają do tego prawo. ;-D Tak naprawdę z faktu, że głosy tak chóralnie uznających wady serii hmm, mogą mieć rację?
      • anomaliapogodowa81 Re: Pożegnania nastał czas... 22.01.23, 16:29
        Wiesz co, naprawdę daj sobie spokój z tą "starszą panią", w żaden sposób nie podpiera to Twoich tez a jest wybitnie ejdżystowskie.

        I na marginesie - trudno czyta się Twoje chaotyczne wpisy, postaraj się może zadbać o większą ich przejrzystość i precyzję.
        • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 22.01.23, 22:23
          Nie czytaj nikt ci nie każe.;D To akurat w dużej mierze wina mojej choroby, na którą cierpię od dzieciństwa. Jak czegoś nie wiesz, to się postaraj delikatniej zwracać uwagę. Nie obrażam się, ale tutaj na forum już się zarzali tacy, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Hmm, a co jest złego w zwrocie typu starsza pani? Jakich tez, że Musierowicz nie lubi, z czym się nie kryje nikogo z poza swojej strony chwały i cudności? Tak, niestety określają jej tamtejszych gości i to nie ja. Wniosek z pewnego artykułu. Zresztą ktoś, dla kogo pandemia jest bzdurą, a wojna na Ukrainie powodem do milczenia, faktycznie ma problemy z własnym ja. Ona w końcu żyje na tym świecie, który opisywała. Usiłując dializować jednych Borejków po prostu tworzy świat ułudy, nieistnienia. Czym ten świat sobie na to zasłużył Od tego mamy pisarzy, żeby nam pomagali. Trwać, również w czasie wojny..
    • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 23.01.23, 09:57
      Najnowszy osobisty wpis Księdze Gości. Więc to rzeczywiście koniec. Pani M, M znika. Choć własnym sumptem nagrywa obecnie Pulpecję.

      Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy! I jak tu się znów nie odezwać, nie podziękować za tyle dobrych uczuć, myśli i słów? - a miałam już stronić od komputera (nareszcie), jak na starowinę przystało, i oszczędzać wzrok, pozostawiając moderowanie strony Admince... Wpis p. Katarzyny Olbrycht przeważył szalę - musiałam zobaczyć na własne oczy ten delikatny wyrzut. Nie tylko ten zresztą. Wszystko przeczytałam! - A więc dobrze, będę oczywiście tu zaglądać i nie opuszczę tego posterunku. A co do przechodzenia na emeryturę: ojejku, przecież przeszłam na nią już dawno temu i nikt tego nie zauważył, nawet ja sama (tak jest malutka). Więc nie ma nad czym ubolewać, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. To, że się dyskretnie usuwam na stronę, nie znaczy przecież, że definitywnie znikam w niebycie i nieróbstwie! Ho-ho, daleko mi do tego! (wciąż nagrywam audiobooki dla Legimi, dziś była w robocie "Pulpecja"). Jak będzie coś ważnego do powiedzenia, to się oczywiście odezwę, jakże by nie! Raz jeszcze dziękuję za te gorące wpisy - i te, jakże liczne, wiadomości prywatne - i ściskam Was naprawdę mocno a czule! Pozdrowienia dla wszystkich! Wasza - MM
      • mawka_yas Re: Pożegnania nastał czas... 26.02.23, 06:42
        Nieśmiało wracam na forum, by dodać tu i mój komentarz, bo uważam, że to ważne wydarzenie. Zejście Musierowicz ze sceny – to dla mnie trochę jak abdykacja papieża czy charyzmatycznego prezydenta lub wodza, autorytetu, który żyje i ma się dobrze, ale zakończył swoją działalność, a wraz z tym skończyła się pewna epoka.
        A tak w ogóle - jestem Yasemin, ta sama, co od czasu do czasu coś napisze lub podyskutuje, by potem miesiącami lub latami poprzestawać na czytaniu nowych wąteczków. Trochę mi wstyd, gdy pomyślę, że mogłam tym kogoś urazić. Jednak bardzo lubię tu wracać. Jestem pewna, że mimo iż nasza MM przeszła na emeryturę, to forum będzie cały czas aktywne, kto wie czy nie bardziej niż przedtem. Wciąż są jej książki, o których możemy dyskutować, a w książkach problemy, które znamy również z życia i na podstawie książek możemy o nich rozmawiać. I nasze forum, wraz z którym na pewno wiele osób, przynajmniej ja, która przyszłam tu kilkanaście lat temu jako studentka funkcjonująca emocjonalnie jak dziecko – może dzięki tym dyskusjom bardzo się rozwinąć, dowiedzieć się nie tylko o książkach, ale i o ludziach, o życiu, uczyć się dyskutowania – a nawet jeśli rzadko się pojawia, sprawdzać poprzez dyskusje, jak się zmieniła w realnym życiu, podczas nieobecności tu. No i oczywiście, samemu próbując napisać własną książkę –można się tutaj nauczyć, jak... nie pisać. Jak nie popełniać baboli.
        O samej MM, jak się spodziewam, na pewno jeszcze usłyszymy – może ktos jeszcze o niej wspomni w mediach, ze np. skończyła 80 lat, może pojawi się na jakimś spotkaniu czytelniczym albo na targach książki, lub przynajmniej udzieli jakichś wywiadów. A może nie, może otoczy swoje życie tajemnicą, jak aktorki typu Greta Garbo czy Pola Raksa. I to też będzie ciekawy temat do dyskusji na forum.
        Zastanawiam się – mimo wrażenia, że skończyła się pewna epoka – czy na pewno tak wiele się zmieniło? O ile jeszcze po „Czarną polewkę” stałam pod księgarnią jak po świeże bułeczki, o ile emocjonowała mnie „McDusia”, o tyle już po „McD” nie czekam z taka niecierpliwością na kolejne jej książki, bo wiem, że nic ciekawego w nich nie przeczytam. „Feblik”, „Wnuczka” i „Ciotka” są już dla mnie strasznie mdłe i oderwane od życia, niczego już nie nauczę się na podstawie tych książek... Ok, może w „Febliku” była sytuacja, którą tu przytoczyłam na forum i dzięki Wam nauczyłam się, jak tego typu sytuacje w życiu oceniać i jak się zachować. Ale sympatycznych bohaterów już prawie tam nie ma... No, może Łusia, ale od kiedy MM połączyła ją z Jackiem Tanaką czyniąc tym samym przyszłą żoną czytaj kurą domowa, która intelektualnie już się rozwijać nie będzie... Tak samo Laura, której ciekawa tygrysia osobowość zniknęła, i gdyby MM kontynuowała jej dzieje, to byłoby to nieciekawe i nieautentyczne. Nic nie zapowiadało w ostatnim tomie, że tygrys zmieniony w sarenkę stanie się znowu tygrysem. A przecież w realnym życiu byłaby spora szansa na ucieczkę od NaszPana, z różnych powodów... Ale to temat na osobny watek.
        Zaciekawiło mnie to, co napisałaś, Ikario, o ojcu Szustaku. Mam wrażenie, że jego duchowość bardzo koresponduje z ideami starej Jeżycjady. Dlaczego więc Musierowicz go nie lubi? Kiedyś przyjaźniła się z księżmi o jeszcze bardziej wywrotowych jak na księży pomysłach, wspomniała we „Frywolitkach”, że jakiś zakonnik polecił jej książkę pochwalającą jogę i zen. Szustak z kolei ma trzeźwy umysł, zachęca do czytania dobrej literatury, stawia na rozum, zdrowy rozsądek, wewnętrzną dyscyplinę, wyciąganie wniosków z doświadczeń. Te „Historie potłuczone” nadsyłane przez różne osoby słuchające „Langusty” wraz z komentarzami Szustaka, który czasem podaje pomysły na to, jak pewne problemy rozwiązać czy chociaż mieć pod kontrolą i dzięki temu doprowadzić do happy endu – brzmią czasem jak historie ze starej, dobrej Jeżycjady. Więc coś musiało się zmienić w duchowości naszej pisarki w ostatnich latach. Ale nie nam to rozważać, bo to tutaj jest już z wielu powodów temat zakazany – raz że religia, dwa – prywatne życie artysty.
        Mam nadzieję, że można tu jeszcze będzie dużo po-oof-topować o życiu, o innych autorach, o naszej, uczestników forum, twórczości literackiej i innej, pożartować, powspierać się wzajemnie w rozwoju. Wciąż widzę tu dużo wrażliwych osób o nietypowych osobowościach, które rzadko można spotkać na co dzień.
        No i... widzę, że szykuje się spotkanie. Dla wszystkich forumowiczów?
        • ikaria_809 Re: Pożegnania nastał czas... 26.02.23, 20:49
          mawka_yas napisała:

          > Zaciekawiło mnie to, co napisałaś, Ikario, o ojcu Szustaku. Mam wrażenie, że je
          > go duchowość bardzo koresponduje z ideami starej Jeżycjady. Dlaczego więc Musie
          > rowicz go nie lubi? Kiedyś przyjaźniła się z księżmi o jeszcze bardziej wywroto
          > wych jak na księży pomysłach, wspomniała we „Frywolitkach”, że jakiś zakonnik p
          > olecił jej książkę pochwalającą jogę i zen. Szustak z kolei ma trzeźwy umysł, z
          > achęca do czytania dobrej literatury, stawia na rozum, zdrowy rozsądek, wewnętr
          > zną dyscyplinę, wyciąganie wniosków z doświadczeń. Te „Historie potłuczone” nad
          > syłane przez różne osoby słuchające „Langusty” wraz z komentarzami Szustaka, kt
          > óry czasem podaje pomysły na to, jak pewne problemy rozwiązać czy chociaż mieć
          > pod kontrolą i dzięki temu doprowadzić do happy endu – brzmią czasem jak histor
          > ie ze starej, dobrej Jeżycjady. Więc coś musiało się zmienić w duchowości nasze
          > j pisarki w ostatnich latach. Ale nie nam to rozważać, bo to tutaj jest już z w
          > ielu powodów temat zakazany – raz że religia, dwa – prywatne życie artysty.

          Hmm,zmiany charakteru bywają, ale u Musierowicz to nastąpiło bardzo radykalnie. Z miłej ciepłej osoby stała się jakaś niejasna. Dało się to zauważyć po Księdze Gości, jej osobistej. Kiedyś były tam zapadki literackie i ludzie o różnych poglądach. Każdy wpis był akceptowany, nawet jeśli za coś autorkę krytykowano lub zwracano uwagę na wpadki. Owszem, były sugestie, że czuje się dotknięta. Jednak karciła żartobliwie i z humorem. Niczym urocza nauczycielka, przyjemnie. Cóż, w tematy religijne nie wchodzę głeboko o Szustaku i jego Languście wspomniałam raczej pryzmat samych zakonników, którzy teraz zdecydowanie odżegnują się od jakichkolwiek od poglądów zwartych w sadze, choć kiedyś żartobliwie bądź nie zadawali za pokutę lekturę o Borejkach. Teraz gdzieś czytałam, któryś z zakonów Ojców Dominikanów stanowczo potępia wypowiedzi, iż pandemia to bzdura, a pisanie o wojnie sprawia kłopot, bo wszak pisarstwo uprawia się ku ogólnej radości i dobru wspólnemu. osobiście braku tej literackiej rodziny nie odczuję, a pani Musierowicz życzę stu jeden lat, życia, aczkolwiek w minionych latach żaden mój wpis nie został zatwierdzony, mimo że były to bardzo ogólne i uprzejme uwagi. Tak, Historie Potłuczone i komentarze twórcy Langusty mógłby zostać ciekawym punktem rozważań dla kobiety, w końcu bystrej inteligentniej, jakby nie było wychowanej w rodzinie z zacięciem do nauki, literatury i mającej w rodzinie wujka, księdza. Marian Konopiński zginął na skutek pobytu w Dachu w czasach II wojny światowej. Aczkolwiek go nie znała, to z opisów zarówno ukochanej babci, Weronki, jak wspomnień matki, wynikało iż był bardzo ciepłym, uroczym człowiekiem Z filozofią zbieżną temu, co dziś mówi sam Adam Szustak. Więc? Trudno rozstrzygać, dlaczego ta niechęć bardzo resztą podkreślana. Wręcz z umysłem.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka