Dodaj do ulubionych

Nielubiani w klasie.

07.01.23, 16:57

Właśnie tak czytam sobie Jezycjadę po raz chyba miliardowy.
Naszła mnie refleksja że jak na serię dla nastolatków to bardzo mało akcji dzieje się w szkolnych murach! Dlaczego? Przecież to jest bardzo ważna część życia każdego małoletniego.
Nie mam też wątpliwości że większość dzieci Borejkówien nie były lubiane w szkole, szczególnie mówię tu o potomkach naszej dzielnej inaczej Gabrysi.

Niektórzy kiedyś pisali na forum że Laura ma zadatki na bycie szkolną gwiazdą - inteligencja,humor i duża uroda. Tyle że sama Laura nie chcę być gwiazdą, według mnie to ona sama bardziej kreuje się na nierozumianą przez świat outsiderkę,która gardzi każdym kto nie jest nią. Wszak żeby być klasową gwiazdka trzeba być jednak chociaż trochę na topie i chcieć nawiązywać chociażby płytkie relacje z otoczeniem,u Laury tego nie ma. Ją interesują tylko faceci,ale raczej nie rówieśnicy. Poza tym przynajmniej w podstawówce i na etapie Pulpecji klasa tygrysia liczy sobie prawie same dziewczęta,a tych towarzystwa Tygrysek nie szuka. Koleżanki mogą więc jej i zazdrościć urody,ale też mieć za zarozumiałą i pretensjonalną,a po akcji z kradzieżą i za złodziejkę.

Ignaś - jego to ewidentnie mi szkoda. Chłopak ewidentne chce być sobą i jest wychowywany na aspołecznego. (może i ma autyzm) Polska szkoła jednak nie toleruje odmienności. Może i za samo zainteresowania zostałby uznany jedynie za nudnego i dziwnego,ale gdyby zaczął się wymądrzać to by mógł dostać w kubek i to nie tylko od kuzyna. Tych adidasów i czapek z biedronkami to już na bank by mu nie odpuszczono. Ignaś gdyby istniał na pewno by na pewnym etapie edukacji zmienił szkołę,a jeśli nawet nie, to gorąco by o tym marzył.

Łucja - co prawda to jest już dziecię Idy,ale według mnie też nie byłaby lubiana. Już widzę te przewracanie oczyma reszty klasy gdy wymądrza się swoją wiedzą, być może nawet ci odważniejsi powiedzieli by coś w stylu "zamknij się w końcu!" Natomiast sympatia klasy do niej magicznie by wzrastała w okolicach różnych sprawdzianów z Polskiego.

No to są moje główne typy nielubianych w klasie Borejków. A jakie są wasze?
Obserwuj wątek
    • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 17:14
      Przypuszczam że Róża była lubiana, to była taka easy going osoba, w dodatku bez zewnętrznych punktów zaczepienia (ładna). Nie była też prymuską, więc tutaj też nie było punktu zaczepienia. Laura... Oj, tu mogło być dziwnie. Pojęcia nie mam, ale możliwe że z jej silną osobowością i (znowu) atrakcyjnym wyglądem plus skłonność do kosmetyków stanowiła centrum jakiejś grupki fanek o słynnych niskich czółkach. Które traktowała na przemian słodko i per noga. Ignacy, o ile źle trafił, to byłby typowym outsiderem - ofiarą. W szkole na czapkę w biedronki mogą pozwolić sobie naprawdę silne typy, i fizycznie i psychicznie. Wtedy czapka w biedronki staje się groźnym symbolem, a nawet wzorem dla naśladowców. Ale to nie IGS. Cały spowity w biedronki mógłby natomiast sobie chodzić Józwa, jednak Ida nie wpadła na podobny pomysł. A Łucja i tak obracała się wśród starszych (kółko polonistyczne itp.), więc chyba klasa jej była na nic. W każdym razie przegrywała w konkurencji ze słownikiem języka polskiego.
      • mircja Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 17:36
        julian_arden napisał:

        Cały spowity w biedronki mógłby natomiast sobie chodzić Józwa, jednak
        > Ida nie wpadła na podobny pomysł.

        Z drugiej strony Józwa wygląda mi na takiego, co już dosyć wcześnie miał swoje zdanie na temat tego, w co ma być spowity (np. szalik "Lecha" dla kamuflażu) i w razie czego umiał się ostro postawić. Jak patrzę na moich kilkuletnich siostrzeńców, to widzę, że niektóre dzieci potrafią wywierać znaczny wpływ na to, w co rodzice je ubierają.
      • ako17 Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 17:45
        julian_arden napisał:

        > Cały spowity w biedronki mógłby natomiast sobie chodzić Józwa.

        A właśnie, to mi przypomniało pewne moje zadziwienie przy okazji CZ. Otóż klasowy lider Gaudenty, charakteryzujący się, poza dość srogim imieniem, wyjątkowo atrakcyjnymi okularami i aparatem na zębach, jest dla tychże przymiotów przez Norę podziwiany.
        Zaprawdę, dawno kończyłam szkoły i nie wiem jak to teraz jest. Mimo, że mam córkę w końcówce podstawówki i ona i okulary ma (bardzo na nie nalegała, zresztą słusznie) i teraz ogromnie pragnie aparatu orto (ale musimy poczekać, aż jej się stałe kły wylezą do końca), nie przypuszczałam, iż są to aż tak upragnione przymioty.

        Tzn, pewnie, że gdyby Denty był nieatrakcyjny sam w sobie, to ani oksy, ani aparatus by mu nie pomogły. Tym niemniej, skoro już je miał, Nora Górska, bardzo na nie zwracała uwagę. I to u mnie wywołało pewną zadumę: jak to się zmienia... za moich szkolnych czasów ani okulary, ani aparat na zębach (tych drugich to praktycznie nie było - pierwszy raz zobaczyłam, gdy nas odwiedziła klasa z bratniego NRD) nie były absolutnie atrybutem podnoszącym prestiż posiadacza w grupie.
        • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 14:08
          ako17 napisała:

          [...]
          > Tzn, pewnie, że gdyby Denty był nieatrakcyjny sam w sobie, to ani oksy, ani apa
          > ratus by mu nie pomogły. Tym niemniej, skoro już je miał, Nora Górska, bardzo n
          > a nie zwracała uwagę. I to u mnie wywołało pewną zadumę: jak to się zmienia...
          > za moich szkolnych czasów ani okulary, ani aparat na zębach (tych drugich to pr
          > aktycznie nie było - pierwszy raz zobaczyłam, gdy nas odwiedziła klasa z bratni
          > ego NRD) nie były absolutnie atrybutem podnoszącym prestiż posiadacza w grupie.


          Jak już on jej błysnął tym aparatem rubinowym... To jak z Elką-Noelką, której karminowym uczesem błyskał Baltona.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 14:25
            julian_arden napisał:
            >Jak już on jej błysnął tym aparatem
            >rubinowym... To jak z Elką-Noelką,
            >której karminowym uczesem błyskał
            >Baltona.

            Purpurowym. To sama Nora miała krwisty
            • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 14:27
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              > julian_arden napisał:
              > >Jak już on jej błysnął tym aparatem
              > >rubinowym... To jak z Elką-Noelką,
              > >której karminowym uczesem błyskał
              > >Baltona.
              >
              > Purpurowym. To sama Nora miała krwisty


              Bardzo ładny kolor. Nic dziwnego, że się na to złapała.
      • angazetka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 20:34
        Róża gardziła koleżankami, które śmiały rozmawiać o DiCaprio (były to czasy "Titanica"), więc tak umarkowanie easy going...
        • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 20:43
          angazetka napisała:

          > Róża gardziła koleżankami, które śmiały rozmawiać o DiCaprio (były to czasy "Ti
          > tanica"), więc tak umarkowanie easy going...


          Truli rili, tak było? Ale może ona gardziła osobiście samym Di Caprio, jako słodkim mydłkiem, podczas gdy sama miała cug do osobników w typie Seana Connery?
          • angazetka Re: Nielubiani w klasie. 08.01.23, 00:16
            Nic o cugu nie wiadomo. Pamiętam, że było napisane, że koleżanki są gupie, bo rozmawiają o tym neurotyku (?), Leonardo DiCaprio.
            A pamiętam, bo jako mniej więcej równolatka Róży się w wyż. wym. kochałam ;)
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 18:31
      Co do Larwy, jej status w towarzystwie został nam pokazany wprost - w TiR, sama przyznała, że nie ma żadnej przyjaciółki (zwierzając się wyobrażonemu Januszowi), siedzi w ławce z Esmeraldą Kopiec i po latach wspomina ją jako jedyną, która była "w porządku ". Widać, że nie jest popularna, ani lubiana.
      Jest jeszcze Patryk, który ma spadać na drzewo, bo słucha boysbandów, a nie jazzu nowoorleańskiego - tu wyłazi tygrysie poczucie wyższości. Jeśli okazywała je także innym rówieśnikom, to nic dziwnego, że jej nie lubili. A jeśli dla kolegów i koleżanek widoczny był też jej stosunek do mężczyzn, to mogli ją odbierać w jeszcze gorszy sposób - jako siksę, która rozpaczliwie pozuje na dorosłą, żeby wyrwać faceta (w sensie tak mogli to interpretować)

      Pyza jest tu ciekawym przypadkiem, w podstawówce musiała być lubiana, skoro koleżanki dzwoniły do niej do domu tylko, żeby sobie pogadać i wysyłały jej pocztówki z wakacji. Ale w liceum widać, że ludzie nie tyle jej nie lubią, co nie interesują się nią, jest im obojętna (wgl jak to możliwe, że trafiła na nielubiany matfiz, w tamtych czasach nie trzeba było się "dostać" do danej klasy dobrymi wynikami z wybranych przedmiotów?). Co ciekawe, ona też nie wydaje się jakoś specjalnie zainteresowana niczyim towarzystwem. Ok, koleżanki z klasy mogły jej nie przypasować, ale co z tymi z podstawówki, wszystkie wyemigrowały, czy jak? A może jeszcze przed ukończeniem szkoły podstawowej z jakiegoś powodu straciła dotychczasowych przyjaciół? Pytanie: co się stało?
      • iwoniaw Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 19:04
        Z drugiej strony - w Pulpecji mamy wzmiankę, że kilkuletnie (10 i 8 lat czy coś takiego) Pyziakówny były walentynkowo traktowane odwrotnie: Pyza nie dostała w szkole żadnej walentynki, a Tygrys "dostał aż pięć".
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 19:16
          Walentynki to bardziej sprawa sercowa, niż przyjacielska, Pyza mogła mieć koleżanki i kolegów, a jednocześnie nikomu się nie podobać, bo np. widzieli w niej "kumpla".

          A Larwa była od najmłodszych lat opisywana jako atrakcyjna, koledzy mogli uważać, że jest ładna i dlatego jej dawać walentynki, 8 lat to jeszcze nie wiek poważnego randkowania.
        • ako17 Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 19:22
          iwoniaw napisała:

          > Z drugiej strony - w Pulpecji mamy wzmiankę, że kilkuletnie (10 i 8 lat czy coś
          > takiego) Pyziakówny były walentynkowo traktowane odwrotnie: Pyza nie dostała w
          > szkole żadnej walentynki, a Tygrys "dostał aż pięć".


          tak, też to pamiętam.
          Rozumiałam to tak, że Laura zawsze była śliczna, to chłopaki się w niej podkochiwali.
          Nie byli w tym czasie otwarci na Prawdziwe Klejnoty: dobroć ładnej, solidnie zbudowanej i poczciwej Róży (która nie zawodzi).
          Ale jak przyszło do bardziej świadomego wybierania dziewczyny, to przymioty Tygrysa zgasły (bo była pyziaczym nasieniem), a na prowadzenie wyszła poczciwa, wciąż ładna Pyzunia. Chłopcy w wieku lat kilkunastu bardziej odróżniali ziarna od plew.
          Ziarnem ewidentnie była Róża, a Laura wyglądała jak jaszczurka. Za bardzo się starała.
      • ako17 Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 19:36
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        >
        > Jest jeszcze Patryk, który ma spadać na drzewo, bo słucha boysbandów, a nie jaz
        > zu nowoorleańskiego

        Matko kochana, naprawdę boysbandów? To trochę jak czapka w biedronki :D

        -
        > Pyza jest tu ciekawym przypadkiem (wgl jak to możliwe, że trafiła na nielubiany
        > matfiz, w tamtych czasach nie trzeba było się "dostać" do danej klasy dobrymi
        > wynikami z wybranych przedmiotów?).

        (...) Dostała się, owszem, do liceum, ale z braku miejsc skierowano ją do
        klasy matematyczno - fizycznej (...)
        Ścisła cycata. Nie to, żebym rozumiała kontekst - to raczej w mat-fizach zawsze brakowało miejsc.

        Co ciekawe, ona też nie wydaje się jakoś sp
        > ecjalnie zainteresowana niczyim towarzystwem. Ok, koleżanki z klasy mogły jej n
        > ie przypasować, ale co z tymi z podstawówki, wszystkie wyemigrowały, czy jak? A
        > może jeszcze przed ukończeniem szkoły podstawowej z jakiegoś powodu straciła d
        > otychczasowych przyjaciół? Pytanie: co się stało?

        Zyskała faceta. Mężczyznę znaczy. Co Ty od niej chcesz? Ona już dla siostry nie miała czasu, bo Fryderyk zajmował jej 2 popołudnia w tygodniu.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 20:02
          ako17 napisała:
          >Zyskała faceta. Mężczyznę znaczy. Co Ty
          >od niej chcesz? Ona już dla siostry nie
          >miała czasu, bo Fryderyk zajmował jej 2
          >popołudnia w tygodniu.

          Ale ona się snuła sama jeszcze zanim zaczęła prowadzać się z Frycem.
        • ciotka.scholastyka Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 13:47
          ako17 napisała:


          > (...) Dostała się, owszem, do liceum, ale z braku miejsc skierowano ją do
          > klasy matematyczno - fizycznej (...)
          > Ścisła cycata. Nie to, żebym rozumiała kontekst - to raczej w mat-fizach zawsze
          > brakowało miejsc.

          Nie zawsze. W moim licku najbardziej oblegany i na wysokim poziomie był biol-chem (Poznań, a jakże). Natomiast mat-fiz plasował się tylko pół oczka wyżej od klas ogólnych. Czyli biol-chem, językowe i dopiero mat-fiz.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 14:00
            ciotka.scholastyka napisała:
            >Nie zawsze. W moim licku najbardziej
            >oblegany i na wysokim poziomie był
            >biol-chem (Poznań, a jakże). Natomiast
            >mat-fiz plasował się tylko pół oczka
            >wyżej od klas ogólnych. Czyli biol-chem,
            >językowe i dopiero mat-fiz.

            A mogło się zdarzyć, że w danym ogólniaku nie było klasy ogólnej?
            • ciotka.scholastyka Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 23:23
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


              > A mogło się zdarzyć, że w danym ogólniaku nie było klasy ogólnej?

              Kluczowe słowo: OGÓLNIAK. Nie, nie było tak, że w żadnym liceum nie było klas ogólnych. Licea przygotowywały do studiów, a nie każdy uczeń od razu wiedział, że będzie studiować nauki biologiczne, pójdzie na politechnikę albo na filologię.
        • srebrny_lisek Re: Nielubiani w klasie. 15.01.23, 15:33
          ako17 napisała:

          > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
          >
          > >
          > > Jest jeszcze Patryk, który ma spadać na drzewo, bo słucha boysbandów, a n
          > ie jaz
          > > zu nowoorleańskiego
          >
          > Matko kochana, naprawdę boysbandów? To trochę jak czapka w biedronki :D

          Chyba nie boysbandów, on po prostu "przynudzał o jakichś zespołach i singlach". Swoją drogą nie widzę nic biedronkowego w słuchaniu boysbandów wśród początkujących nastolatków, takich powiedzmy 12 lat. Ktoś o nieco bardziej wyrafinowanym guście się skrzywi, ale raczej na zbytnią "normalność". ;) Chociaż to też pewnie zależy od szkoły, środowiska i klimatu danego miejsca.
          Pamiętam jak za moich czasów, w mojej szkole, słuchanie powiedzmy takiego reggae było fajne i "pozytywne", typ fajności zaś był określany przez osoby w typie Trolli. A potem się dowiedziałam, że w innej szkole, prywatnej kolorowej szkółce marzeń pod Warszawą, reggae było już jak czapka w biedronki.
          • ako17 Re: Nielubiani w klasie. 16.01.23, 00:08
            srebrny_lisek napisał(a):

            >
            > Swoją drogą nie widzę nic biedronkowego w słuchaniu boysbandów wśród początkuj
            > ących nastolatków, takich powiedzmy 12 lat.

            Wydaje mi się, że chłopak, który słucha boysbandów miałby z tego powodu trochę przechlapane.

            Żeby nie było: mi chłopiec słuchający boysbandów nie przeszkadza, chłopiec w czapce w biedronki też nie.
            Ale nie wiem czy rówieśnicy by nie widzieli w tym powodu do nabijania się.

            To dlatego uznałam, że prawie biedronki - nie dlatego, że uważam, że to obciach, tylko dlatego, że przypuszczam, iż nastoletnia młodzież płci męskiej mogłaby takiego osobnika wyśmiewać.
      • angazetka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 20:36
        > wgl jak to możliwe, że trafiła na nielubiany matfiz, w tamtych czasach nie trzeba było się "dostać" do danej klasy dobrymi wynikami z wybranych przedmiotów?).

        Nie, nie trzeba było, były egzaminy z polskiego i matmy tylko. Spytałabym raczej, dlaczego nie trafiła do klasy ogólnej, tylko ktoś wpadł na genialny pomysł upychania dziewczyny, która chciała do humana, w matfizie.
      • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 09:22
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Co do Larwy, jej status w towarzystwie został nam pokazany wprost - w TiR, sama
        > przyznała, że nie ma żadnej przyjaciółki (zwierzając się wyobrażonemu Januszow
        > i), siedzi w ławce z Esmeraldą Kopiec i po latach wspomina ją jako jedyną, któr
        > a była "w porządku ".

        Nastoletnia Laura może nie miała przyjaciółki, a tylko koleżankę - Esmeraldę, ale to i tak więcej niż nastoletnie słoneczko Jeżyc, Róża. To Pyza była w tym tandemie tą bardziej zarozumiałą panienką, nadętą i wyniosłą, odciętą od plebsu wraz z jego plebejską bezmyślną paplaniną o aktorach (co jest o tyle zabawne, że Róża, jak nam wiadomo, wcale nie łaknęła wyrafinowanego towarzystwa do rozmów o Heideggerze i jazzie nowoorleańskim, tylko stadka do gulgania o niemowlętach, miłości aż po grób i przepisach na naleśniki, Laura przynajmniej naprawdę do szczęścia potrzebowała partnera do rozmów o Mickiewiczu).
        • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 11:21
          przymrozki napisała:

          [...]
          > Nastoletnia Laura może nie miała przyjaciółki, a tylko koleżankę - Esmeraldę, a
          > le to i tak więcej niż nastoletnie słoneczko Jeżyc, Róża. To Pyza była w tym ta
          > ndemie tą bardziej zarozumiałą panienką, nadętą i wyniosłą, odciętą od plebsu w
          > raz z jego plebejską bezmyślną paplaniną o aktorach (co jest o tyle zabawne, że
          > Róża, jak nam wiadomo, wcale nie łaknęła wyrafinowanego towarzystwa do rozmów
          > o Heideggerze i jazzie nowoorleańskim, tylko stadka do gulgania o niemowlętach,
          > miłości aż po grób i przepisach na naleśniki, Laura przynajmniej naprawdę do s
          > zczęścia potrzebowała partnera do rozmów o Mickiewiczu).


          Czy w tych latach już się guglało? Bo trochę gubię się w chronologii, te dzieci tak szybko dorastają. Ale czy Pyza nie zachowywała się normalnie jak osoba płci żeńskiej świeżo u siebie odkrytej, której się hormon rzucił na synapsy? Być kobietą, być kobietą, tą od chłopa, koszuli i naleśników, podczas gdy Laurze z podziału przypadła podstępność i zdradzieckość? Kiedy mnie się hormony uaktywniły, to byłem zainteresowany głównie dwunastolatkami (bo to wtedy był wiek odpowiadający mojemu), oraz pobieżnie nauką w szkole, ale to już nie do przesady.
          • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 11:59
            julian_arden napisał:

            > Czy w tych latach już się guglało?

            Nie wiem, czy się guglało, ale na pewno się gulgało. Efektem gulgania jest gulgot, nie wynik wyszukiwania w wyszukiwarce.

            > Ale czy Pyza nie zachowywała się normalnie jak osoba płc
            > i żeńskiej świeżo u siebie odkrytej, której się hormon rzucił na synapsy?

            Byłam w tej sytuacji życiowej i ja. Były i moje rówieśnice. Nie twierdzę, że nie widywało się zachowań bezmyślnych, odbitych palm i opicia szalejem, ale czegoś takiego jak miała Róża to nie widziałam.
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 13:17
              przymrozki napisała:
              >Byłam w tej sytuacji życiowej i ja.
              >Były i moje rówieśnice. Nie twierdzę,
              >że nie widywało się zachowań
              >bezmyślnych, odbitych palm i opicia
              >szalejem, ale czegoś takiego jak
              >miała Róża to nie widziałam.

              Da się to "coś" w ogóle jakoś zdefiniować?
              Nie pasuje mi pod zainteresowanie, Pyza bynajmniej nie czyta "Chorób wieku dziecięcego". Nowinkami które pieluchy lepsze i czy warto nosić dziecko w chuście też się nie wymienia. O jej niemowlęcym role-playowym fetyszu też nic nam nie wiadomo.
              Właściwie jedyne co Pyza robi w tej kwestii, to wyraża wzniosły zachwyt nad niemowlem jako bytem. Jak to interpretować?
              • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 14:02
                tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                [...]
                > Da się to "coś" w ogóle jakoś zdefiniować?
                > Nie pasuje mi pod zainteresowanie, Pyza bynajmniej nie czyta "Chorób wieku dzie
                > cięcego". Nowinkami które pieluchy lepsze i czy warto nosić dziecko w chuście t
                > eż się nie wymienia. O jej niemowlęcym role-playowym fetyszu też nic nam nie wi
                > adomo.
                > Właściwie jedyne co Pyza robi w tej kwestii, to wyraża wzniosły zachwyt nad nie
                > mowlem jako bytem. Jak to interpretować?


                Jako przejaw złego gustu.
              • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 14:30
                tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                > Da się to "coś" w ogóle jakoś zdefiniować?
                > Nie pasuje mi pod zainteresowanie, Pyza bynajmniej nie czyta "Chorób wieku dzie
                > cięcego". Nowinkami które pieluchy lepsze i czy warto nosić dziecko w chuście t
                > eż się nie wymienia.

                No nie, bo to by było zainteresowanie położnictwem lub pediatrią. Czyli najzupelniej rozsądny kierunek naukowego rozwoju, niegłupie planowanie kariery zawodowej i do tego szlachetne hobby/pasja.

                A to nie z Różą takie numery. Moim zdaniem ona chciała, żeby wszyscy przestali czegokolwiek od niej oczekiwać. Po prostu, żeby już wszystko w jej życiu było zrobione, koniec, dziękujemy bardzo, prosze się rozejść, tu już nic nie będzie do oglądania, teraz panna Różyczka będzie siedzieć po cichu w kącie i nie będzie musiała niczego robić, bo ją robienie stresuje, męczy i naraża na różnice zdań, od których jej się wszak robi niedobrze.

                Pewnikiem Pyza uznała, że najbliżej swoich wyobrażeń życia idealnego będzie zostając niewidzialną żoną przy mężu. Z tego też względu konsekwentnie swoje zainteresowanie skupiała na niemowlętach, istotach całkowicie zależnych, prostych w obsłudze (prostych w sensie intelektualnym), a jednocześnie na tyle absorbujących, że stanowiących doskonałą wymówkę, dlaczego nic innego w życiu nie robi. Przecież Róża w szczytowym momencie swojej pyziej formy używała cudzego niemowlęcia, żeby nie musieć się zajmować własnymi dziećmi, chociaż cudze niemowlę nie tylko było cudze, ale też zdrowe i miało dwoje swoich własnych zdrowych na ciele i umyśle rodziców, podczas gdy jej dzieci właśnie zostały porzucone przez ojca i wywiezione do obcego kraju, gdzie spały pokątnie w cudzym pokoju.
                • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 11.01.23, 23:44
                  przymrozki napisała:
                  >A to nie z Różą takie numery. Moim
                  >zdaniem ona chciała, żeby wszyscy
                  >przestali czegokolwiek od niej
                  >oczekiwać. Po prostu, żeby już
                  >wszystko w jej życiu było zrobione,
                  >koniec, dziękujemy bardzo, prosze
                  >się rozejść, tu już nic nie będzie do
                  >oglądania, teraz panna Różyczka
                  >będzie siedzieć po cichu w kącie i
                  >nie będzie musiała niczego robić, bo
                  >ją robienie stresuje, męczy i naraża
                  >na różnice zdań, od których jej się
                  >wszak robi niedobrze.

                  Tam każdemu się robi niedobrze od różnicy zdań, mam wrażenie. Nigdy takowa nie występuje w ich codziennych rozmowach (przy "poważniejszych" tematach). Gadają na bezpieczne tematy, rzucają cytaty i nikt niczyjego zdania nie kwestionuje. A do dyskusji mają podejście jak do walki - kto lepszy, kto mądrzejszy, i jej celem jest tylko zmiażdżenie przeciwnika (rozgrywka Borej vs Fryc dowodem).
                  • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 19:47
                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                    > Tam każdemu się robi niedobrze od różnicy zdań, mam wrażenie.

                    A to inna rzecz, że oni tam mają albo harmonię i telepatię albo koniec świata. Ale u Róży to występuje w formie szczególnie nasilonej.
                    • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 19:50
                      przymrozki napisała:

                      > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
                      >
                      > > Tam każdemu się robi niedobrze od różnicy zdań, mam wrażenie.
                      >
                      > A to inna rzecz, że oni tam mają albo harmonię i telepatię albo koniec świata.
                      > Ale u Róży to występuje w formie szczególnie nasilonej.

                      Lubiłem to dziecko.
                      • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 20:55
                        julian_arden napisał:

                        > Lubiłem to dziecko.

                        Pierwszy opisany na kartach atak mdłości spowodowany brakiem dyskretnej ciszy przy rodzinnym stole miała w wieku 17 lat. Z formalnego punktu widzenia było to jeszcze dziecko, ale jednak już w fazie schyłkowej.
                        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 21:24
                          przymrozki napisała:
                          >Pierwszy opisany na kartach atak
                          >mdłości spowodowany brakiem
                          >dyskretnej ciszy przy rodzinnym
                          >stole miała w wieku 17 lat. Z
                          >formalnego punktu widzenia było to
                          >jeszcze dziecko, ale jednak już w
                          >fazie schyłkowej.

                          A i wcześniej przejawiała cokolwiek niepokojące reakcje i bez mdłości - jedno spojrzenie Larwy i Larwa idzie z nami
                          • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 21:40
                            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                            > przymrozki napisała:
                            > >Pierwszy opisany na kartach atak
                            > >mdłości spowodowany brakiem
                            > >dyskretnej ciszy przy rodzinnym
                            > >stole miała w wieku 17 lat. Z
                            > >formalnego punktu widzenia było to
                            > >jeszcze dziecko, ale jednak już w
                            > >fazie schyłkowej.
                            >
                            > A i wcześniej przejawiała cokolwiek niepokojące reakcje i bez mdłości - jedno s
                            > pojrzenie Larwy i Larwa idzie z nami


                            Uległe stworzonko. Tak się geny ułożyły, bo np. Laurka uległości ma tyle co nic. Chyba że owszem, geny, ale różnych autorów. Zdaje się że podejrzewano Rojka.
                            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 22:02
                              julian_arden napisał:
                              >Uległe stworzonko. Tak się geny
                              >ułożyły, bo np. Laurka uległości ma
                              >tyle co nic. Chyba że owszem, geny,
                              >ale różnych autorów. Zdaje się że
                              >podejrzewano Rojka.

                              Ano, asertywność Dziadojka wyraża się w wartościach ujemnych.
                              Wślizgnął się, popracował wąsami gdzie trzeba i zmył się. A biedny niewinny Robrojek musiał zaraz po uświadkowaniu ślubu pakować walizki i wiać do Nowej Zelandii, zanim Pyziak go dopadnie, myśląc, że to on.
                            • pi.asia Re: Nielubiani w klasie. 16.01.23, 15:05
                              julian_arden napisał:

                              >
                              > Uległe stworzonko. Tak się geny ułożyły, bo np. Laurka uległości ma tyle co nic
                              > . Chyba że owszem, geny, ale różnych autorów. Zdaje się że podejrzewano Rojka.

                              Podejrzewano Krzysia od robaczywej Paulinki.
                • pi.asia Re: Nielubiani w klasie. 16.01.23, 15:04
                  przymrozki napisała:


                  > A to nie z Różą takie numery. Moim zdaniem ona chciała, żeby wszyscy przestali
                  > czegokolwiek od niej oczekiwać. Po prostu, żeby już wszystko w jej życiu było z
                  > robione, koniec, dziękujemy bardzo, prosze się rozejść, tu już nic nie będzie d
                  > o oglądania, teraz panna Różyczka będzie siedzieć po cichu w kącie i nie będzie
                  > musiała niczego robić, bo ją robienie stresuje, męczy
                  i naraża na różnice zdań
                  > , od których jej się wszak robi niedobrze.

                  Jakoś mi ten opis nie pasuje do Róży. Ja ją kojarzę w fazie, w której wyrywa każdemu robotę z ręki, serwuje wszystkim herbatę, kilka razy dziennie lata po zakupy, pomaga Grzesiowi ogarnąć kuchnię zaświnioną przez Larwę i ogólnie jest na każde zawołanie, a nawet bez zawołania. Ot, choćby tutaj (TiR):

                  (...) nagle prąd powietrza owionął jej kark i policzek: tuż obok, nie widząc jej wcale, przeszła Pyza i swobodnie wkroczyła w oświetloną strefę, wołając:
                  - Zostaw, mamo, ja to zrobię -
                  (...)
                  Opowiadając, Pyza sprawnie zdejmowała z kołdry powłoczkę i zakładała nową.


                  Inny cytat (Noelka):
                  - Starzeję się - mruknęła z irytacją (Babi), kiedy wałek upadł jej na podłogę, a sól rozsypała się po całej
                  stolnicy.
                  - A wcale nie - powiedział ciepły głosik koło jej łokcia, a ciepłe, pulchne łapki Pyzy zręcznie
                  zgarnęły sól.


                  Ta sama Pyza bez szemrania (a wręcz z radością) idzie na spacer z Ignasiem, mimo że jest jej słabo z głodu, więc obraz Pyzy, która nie chce już niczego robić, kompletnie mi z tymi scenami nie gra.
                  Chyba że piszesz o późnej Róży-Matce-Polce, która, urodziwszy dwójkę dzieci, uważa, że już wypełniła swój obowiązek na tym łez padole i od tej pory spoczęła na laurach.
                  • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 20:05
                    pi.asia napisała:

                    > Jakoś mi ten opis nie pasuje do Róży. Ja ją kojarzę w fazie, w której wyrywa k
                    > ażdemu robotę z ręki, serwuje wszystkim herbatę, kilka razy dziennie lata po za
                    > kupy, pomaga Grzesiowi ogarnąć kuchnię zaświnioną przez Larwę i ogólnie jest na
                    > każde zawołanie, a nawet bez zawołania. Ot, choćby tutaj (TiR):

                    Bo ona chętnie wykonuje, czasem sobie przy tym urobi ręce po łokcie. Pisząc o tym, że Róża "nie nie chce robić, bo robienie ją męczy" miałam na myśli podejmowanie decyzji, samodzielne kształtowanie swojego żywota, refleksję nad priorytetami, samodzielność intelektualną, zaradność życiową i podejmowanie działań, które mają swoje konsekwencje. To minimum ryzyka, na jakie decyduje się człowiek, który żyje, a nie chowa się pod kamieniem.

                    Róża chciała być zostawiona w spokoju, a że w tym spokoju przewidziała dla siebie agendę pełną huśtania tłuściochów, lepienia bułek i prasowania bielizny, to inna rzecz. Zresztą, wiele z wykonywanych przez nią czynności to ukryte bezrobocie (sposób na ukrywanie faktu, że nie ma się nic do roboty), ucieczka przed robotą sensowną i celową (np. smażenie naleśników i opieka nad Norą, kiedy własne dzieci Róży śpią na materacu w obcym mieszkaniu) i zwykła propagandówka obliczona na budowanie wizerunku Wicesłoneczka Jeżyc (np. moment, w którym Róża zachwyca dziadków i wpędza w paroksyzmy zazdrości Laurę wyrwaniem matce z rąk kołdry, gdy zdrowa, czterdziestoletnia Gaba zmienia pościel chorującej Mili).
                    • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 20:36
                      przymrozki napisała:

                      [...]
                      > ona na budowanie wizerunku Wicesłoneczka Jeżyc (np. moment, w którym Róża zachw
                      > yca dziadków i wpędza w paroksyzmy zazdrości Laurę wyrwaniem matce z rąk kołdry
                      > , gdy zdrowa, czterdziestoletnia Gaba zmienia pościel chorującej Mili).

                      Podziwiam. Serdecznie nienawidzę powlekać kołdry.
                      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 21:03
                        julian_arden napisał:
                        >Podziwiam. Serdecznie nienawidzę
                        >powlekać kołdry.

                        Ja też, przybij pyzę/klopsa!🥟
                        A zmywanie jeszcze gorsze, dobre dla niedogotowanych kalarep
                        • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 21:37
                          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                          > julian_arden napisał:
                          > >Podziwiam. Serdecznie nienawidzę
                          > >powlekać kołdry.
                          >
                          > Ja też, przybij pyzę/klopsa!🥟
                          > A zmywanie jeszcze gorsze, dobre dla niedogotowanych kalarep


                          Przybite. A zmywanie jest funkcją zmywarki. Co zresztą Gregoire sam pojął w chwili olśnienia (i zebrał za to bęcki od teścia).
                          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 21:58
                            julian_arden napisał:
                            >Przybite. A zmywanie jest funkcją
                            >zmywarki. Co zresztą Gregoire sam
                            >pojął w chwili olśnienia (i zebrał za
                            >to bęcki od teścia).

                            Gdyby na mieszkanie Borejków rzucono taką klątwę jak na zamek księcia w "Pięknej i Bestii", to Grzechu na bank zmieniłby się w zmywarkę. Ewentualnie w KitchenAida.
                            A panowie Ignacowie w gledzące popiersia lub ględzące książki/pergaminy.
                            • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 23:12
                              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                              > julian_arden napisał:
                              > >Przybite. A zmywanie jest funkcją
                              > >zmywarki. Co zresztą Gregoire sam
                              > >pojął w chwili olśnienia (i zebrał za
                              > >to bęcki od teścia).
                              >
                              > Gdyby na mieszkanie Borejków rzucono taką klątwę jak na zamek księcia w "Piękne
                              > j i Bestii", to Grzechu na bank zmieniłby się w zmywarkę. Ewentualnie w Kitchen
                              > Aida.
                              > A panowie Ignacowie w gledzące popiersia lub ględzące książki/pergaminy.


                              ...dopóki Pyziak kogoś nie pokokokocha.
                              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 23:31
                                julian_arden napisał:
                                >...dopóki Pyziak kogoś nie
                                >pokokokocha.

                                Inaczej na zawsze pozostanie mutrookim klopsem.

                                Aczkolwiek w tej roli bestialskiej widzę raczej Gabuchnę, to ona jest zapatrzoną w siebie zołzą i jej się należy kara od jakiejś wróżki (zamaskowanej Gizeli?). No i to jej poddanymi, znaczy się rodziną jest reszta mieszkańców rooseveltowskiego zamku.

                                Aż tu któregoś dnia pewien Januszek wbija im na balkon i bezrefleksyjnie zrywa kwiat jabłoni. Natychmiast zostaje schwytany i zapuszkowany w kołchozie na wieczność.
                                Tragizm sytuacji równoważy ciepły obiadek i występ Idy-skalpela "Gościem bądź (chyba, że lubisz czipsy)"
                                • julian_arden Re: Nielubiani w klasie. 17.01.23, 23:51
                                  tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                                  [...]
                                  > Aczkolwiek w tej roli bestialskiej widzę raczej Gabuchnę, to ona jest zapatrzon
                                  > ą w siebie zołzą i jej się należy kara od jakiejś wróżki (zamaskowanej Gizeli?)
                                  > . No i to jej poddanymi, znaczy się rodziną jest reszta mieszkańców rooseveltow
                                  > skiego zamku.
                                  >
                                  > Aż tu któregoś dnia pewien Januszek wbija im na balkon i bezrefleksyjnie zrywa
                                  > kwiat jabłoni. Natychmiast zostaje schwytany i zapuszkowany w kołchozie na wiec
                                  > zność.
                                  > Tragizm sytuacji równoważy ciepły obiadek i występ Idy-skalpela "Gościem bądź (
                                  > chyba, że lubisz czipsy)"


                                  Zaraz, to co właściwie Gabba miałaby zrobić celem dokonania odczaru? Wyjąć Greguarowi miskę sałaty z rąk z uroczym uśmiechem, mówiąc przy tym "daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj"?
    • modrogrzbiecik Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 18:55
      O tym, że Łucja nie jest lubiana w klasie, jest powiedziane wprost w Sprężynie - cieszy się, że inni członkowie kółka polonistycznego darzą ją sympatią, bo "we własnej klasie jest uważana za dziwaczkę".
      Szkoda, że nikt temu dziecku nigdy nie wytłumaczył, że winne nie są wcale jej zainteresowania, tylko to upierdliwe poprawianie innych przy każdej wypowiedzi.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 19:01
        W klasie miał być też nielubiany Jędruś Dziadojkowicz, ale nie pamiętam o co dokładnie chodziło. Ktoś ma cytata? Kojarzę coś, że mu stary Borej tłumaczył, że to bardzo dobrze?
        • itsjustemichelle1 Re: Nielubiani w klasie. 07.01.23, 21:21
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          > W klasie miał być też nielubiany Jędruś Dziadojkowicz, ale nie pamiętam o co do
          > kładnie chodziło. Ktoś ma cytata? Kojarzę coś, że mu stary Borej tłumaczył, że
          > to bardzo dobrze?
          >
          tak, mówił, że wyśmiewają się z niego, bo jest rudy
          • piotr7777 Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 17:16
            Ciekawe, że u sióstr Borejko wygląda to inaczej.
            Gabriela - ewidentnie lubiana w klasie jest.
            Ida - ona raczej jest samotna, bo gdy choruje do pomocy w nauce zostaje odgórnie oddelegowany Klaudiusz. No a gdy wraca przedwcześnie z wakacji nie ma żadnej przyjaciółki , której mogłaby się wygadać. Z drugiej strony rekompensuje to sobie członkostwem w grupie ESD.
            Natalia- jaki siedmiolatka popularna tak wśród chłopców jak i dziewczynek. Trochę się to zmienia po aferze siódemkowej, ale chyba historia kończy się happy endem. W liceum widzimy ją z perspektywy innych osób (Beata i Damazy), i raczej nie jest klasową outsiderką.
            No i Patrycja też raczej nie skarży się na klasowe odrzucenie, nawet jeśli ta jej relacja z Romą jest dość płytka.
            Mam naotmiast wrażenie, że choć bohaterkami Jeżycjady są głównie autsiderki, samotniczki, indywidualistki etc. do pewnego momentu odrzucenie w grupei rówieśniczej jest problemem (Cesia, Aniela). Potem natomiast zmienia się optyka z "nie mam bliskiej osoby w klasie, coś ze mną jest nie tak" na "nie mam bliskiej osoby w klasie, coś z tymi ludźmi jest nie tak".
            Cieakwe, że w opowiadaniach dla dzieci (Co mam, Boję się, Hihopter) autorka dotrzega znaczenie przyjaźni i wspólnoty w życiu 6-7 - latków. Dlaczego nie widzi tego u starszych?
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 18:01
              piotr7777 napisał:
              >Gabriela - ewidentnie lubiana w
              >klasie jest.

              Gdzie to było pokazane?
              • mircja Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 18:38
                Gabriela chodziła do klasy z Pawełkiem, Danką, Cesią i Hajdukiem, miała z nimi raczej dobre kontakty. Poza tym w KK jest scena, kiedy Gabriela dostaje niespodzianie piątkę z odpowiedzi z fizyki i klasa reaguje następująco "koleżanki śmiały się do Gabrysi, chłopaki podnosili kciuki, Danka i Paweł klaskali bezgłośnie ze swojej ławki". Więc wygląda na to, że jakąś tam sympatią w klasie się cieszyła.
                • pi.asia Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 18:25
                  mircja napisała:

                  > Gabriela chodziła do klasy z Pawełkiem, Danką, Cesią i Hajdukiem, miała z nimi
                  > raczej dobre kontakty. Poza tym w KK jest scena, kiedy Gabriela dostaje niespod
                  > zianie piątkę z odpowiedzi z fizyki i klasa reaguje następująco "koleżanki śmia
                  > ły się do Gabrysi, chłopaki podnosili kciuki, Danka i Paweł klaskali bezgłośnie
                  > ze swojej ławki". Więc wygląda na to, że jakąś tam sympatią w klasie się ciesz
                  > yła.

                  Dodam, że i Paweł, i Danka należeli do ESD, i to nie jako zwykli członkowie - Danusia była Protokolantką, a Paweł Skarbnikiem.
                  Co do Cesi i Hajduka - w ESD ich wprawdzie nie ma, ale pomnę sytuację, gdy Gaba prowadzi kogoś do Cesi (a może do Żaczka?) bo oni wiedzą, "o co chodzi w fizyce".
                  I ten ktoś (Żaczek? Hajduk?) nie tylko od ręki rozwiązuje zadanie, ale jeszcze znajduje w nim błąd.
                  Gaba musiała więc być dość blisko z Cesią, skoro bez oporów wbiła się do niej wraz z grupą nieogarniętych w fizyce małolatów.
                  • przymrozki Re: Nielubiani w klasie. 12.01.23, 19:33
                    pi.asia napisała:

                    > Co do Cesi i Hajduka - w ESD ich wprawdzie nie ma, ale pomnę sytuację, gdy Gaba
                    > prowadzi kogoś do Cesi (a może do Żaczka?) bo oni wiedzą, "o co chodzi w fizyc
                    > e".
                    > I ten ktoś (Żaczek? Hajduk?) nie tylko od ręki rozwiązuje zadanie, ale jeszcze
                    > znajduje w nim błąd.
                    > Gaba musiała więc być dość blisko z Cesią, skoro bez oporów wbiła się do niej w
                    > raz z grupą nieogarniętych w fizyce małolatów.

                    Ale przecież to była Aniela. To Aniela wbiła na kwadrat Hajdukom w sprawie korepetycji Bebe i jej kolegów z klasy.
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 09.01.23, 20:01
              piotr7777 napisał:
              >Cieakwe, że w opowiadaniach dla
              >dzieci (Co mam, Boję się, Hihopter)
              >autorka dotrzega znaczenie
              >przyjaźni i wspólnoty w życiu 6-7 -
              >latków. Dlaczego nie widzi tego u
              >starszych?

              Może MM wyznaje pogląd, że bezinteresowna przyjaźń i zaufanie występują tylko w młodości? A potem się poznaje to bezduszne prawo rządzące światem - jak się jest nieatrakcy... tfu!, znaczy jak się jest dorosłym, to już nie ma się przyjaciół, tylko "znajomych", sieć czysto interesownych zależności, nikomu nie można ufać, wszyscy chcą cię wyrolować, itp.
              Znam aż za dużo osób ze starszego pokolenia, które tak myślą, mega przygnębiające.
              • ikaria_809 Re: Nielubiani w klasie. 10.01.23, 09:32

                > Może MM wyznaje pogląd, że bezinteresowna przyjaźń i zaufanie występują tylko w
                > młodości? A potem się poznaje to bezduszne prawo rządzące światem - jak się je
                > st nieatrakcy... tfu!, znaczy jak się jest dorosłym, to już nie ma się przyjaci
                > ół, tylko "znajomych", sieć czysto interesownych zależności, nikomu nie można u
                > fać, wszyscy chcą cię wyrolować, itp.
                > Znam aż za dużo osób ze starszego pokolenia, które tak myślą, mega przygnębiają
                > ce.

                To właśnie błąd. Trudno mi powiedzieć, że posiadam przyjaciółkę od serca, ale znajomych z różnych środowisk.
                Lubię po prostu rozmawiać z ludźmi. Mają charaktery takie, a nie inne. Rożne zainteresowania. Nawet zupełnie odległe, których nie rozumiem. Jednak zawsze mamy jakiś punkt wspólny. Chyba będąc w szkole chciałabym mieć w klasie Bellę Rojek, żadnej z Borejkówień. Z męskiej części może Tomka Kowalika, i tyle.
    • minerwamcg Re: Nielubiani w klasie. 15.01.23, 01:04
      Przede wszystkim - o szkole mówi stara dobra Jeżycjada. Która powstawała w czasach, kiedy MM sama miała dzieci w wieku szkolnym lub niedługo potem. Później MM zainteresowanie szkołą straciła, toteż borejkowskie wunderkindy w szkole się nudzą bo są genialne i ogólnie "lepsze" od kolegów, albo jak Łusia szlifują w niej upierdliwość i preskryptywizm :). Szkoła staje się be i fe, nauczyciele głupi i prymitywni (oczywiście poza znajomymi Borejków) a młodzież bezczółkowa i z bloków.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Nielubiani w klasie. 15.01.23, 11:44
        Stara dobra Jeżycjada potrafiła nie tylko dobrze pokazać, ale i "wymieszać" młodzież z bardzo różnych środowisk:
        W grupie ESD było miejsce dla dyrektorskiego syna Pawełka, dla Roba Roya McDrukarza, który edukację chce zakończyć na maturze (a dojrzałością przewyższa yntelygenta Ygnaca), dla Anieli - córki rybaka z PRL-owskiej prowincji, której przyjaciółka poszła do pracy zaraz po podstawówce...

        I to było fajne, bohaterowie obracali się w różnorodnym środowisku i przełamywali uprzedzenia (Gaba na sylwestrze, spodziewająca się flaszek i gadania o modnych ciuchach, a zyskująca paczkę przyjaciół).
        A teraz postacie tkwią w bańce, której ściany same utwardzają swoją pogardą dla reszty świata.
      • ciotka.scholastyka Re: Nielubiani w klasie. 16.01.23, 10:40
        minerwamcg napisała:

        > Przede wszystkim - o szkole mówi stara dobra Jeżycjada. Która powstawała w czas
        > ach, kiedy MM sama miała dzieci w wieku szkolnym lub niedługo potem.

        I znamienne, jak bardzo zmieniło się jej pisanie o szkole, kiedy latorośle trafiły do liceum, hehe, Dambo, hehe.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka