bupu
07.01.23, 21:25
I to nawet bardziej niewidzialne niż ten u Pratchetta, bo nawet zajęcia na nich są niewidzialne. O tym, jak to Grzybba gotuje obiadki, robi zakupy i odbiera porody, gdy powinna tkwić na uczelni, napisano tu już krocie, natomiast chciałam zauważyć, że na uczelni od jakiegoś czasu robi tez Grzybuar i jest to robota tak samo niewidzialna jak u Gabona. Początek września w CZ, Grzegorz remontuje, odbywa pogadanki z synem i uczęszcza na rodzinne wesele w niedzielę, nie troszcząc się o to, że w poniedziałek może musiałby zapychać na swoją polibudę, gdyż no wicie praca.
Albo weźcie taką "Sprężynę" czas akcji od 13 do 20 czerwca, myślałby kto gorący czas w szkołach wyższych, sesja, podsumowania, sprawozdania, papierów do wypełnienia nieprzebrane oceany, tymczasem Grzybba wałkuje się po domu, Grzybborio di Sallatera idzie z synem na przedpołudniowy seans, studentka czwartego roku wokalistyki Laura Pyziak, która właśnie powinna w pocie czoła bronić dyplomu, bądź się do tej obrony przygotowywać, albo snuje się jak swąd po Poznaniu, albo z kolei byczy się u cioteczki pod gruszą. Dyplom, proszę ja was, robi się sam. A to wszystko dzieje się w piątek, dzień roboczy.
Dalej, Nutryja i Nerwus. Nutria jest wtedy studentką czwartego roku polonistyki, ale 23 czerwca zamiast pocić się przed obliczem profesora na egzaminie, względnie kuć do sesji jak kuźnie Khazad-Dum, wyjeżdża sobie nad morze. Z siostrzeniczkami, chłe chłe, w pakiecie. A gania za nią Bratek Filip, też student bezobjawowy. Egzaminy zaliczają się same i zdalaczynnie.