Dodaj do ulubionych

Niewidzialne Uniwersytety

07.01.23, 21:25
I to nawet bardziej niewidzialne niż ten u Pratchetta, bo nawet zajęcia na nich są niewidzialne. O tym, jak to Grzybba gotuje obiadki, robi zakupy i odbiera porody, gdy powinna tkwić na uczelni, napisano tu już krocie, natomiast chciałam zauważyć, że na uczelni od jakiegoś czasu robi tez Grzybuar i jest to robota tak samo niewidzialna jak u Gabona. Początek września w CZ, Grzegorz remontuje, odbywa pogadanki z synem i uczęszcza na rodzinne wesele w niedzielę, nie troszcząc się o to, że w poniedziałek może musiałby zapychać na swoją polibudę, gdyż no wicie praca.

Albo weźcie taką "Sprężynę" czas akcji od 13 do 20 czerwca, myślałby kto gorący czas w szkołach wyższych, sesja, podsumowania, sprawozdania, papierów do wypełnienia nieprzebrane oceany, tymczasem Grzybba wałkuje się po domu, Grzybborio di Sallatera idzie z synem na przedpołudniowy seans, studentka czwartego roku wokalistyki Laura Pyziak, która właśnie powinna w pocie czoła bronić dyplomu, bądź się do tej obrony przygotowywać, albo snuje się jak swąd po Poznaniu, albo z kolei byczy się u cioteczki pod gruszą. Dyplom, proszę ja was, robi się sam. A to wszystko dzieje się w piątek, dzień roboczy.

Dalej, Nutryja i Nerwus. Nutria jest wtedy studentką czwartego roku polonistyki, ale 23 czerwca zamiast pocić się przed obliczem profesora na egzaminie, względnie kuć do sesji jak kuźnie Khazad-Dum, wyjeżdża sobie nad morze. Z siostrzeniczkami, chłe chłe, w pakiecie. A gania za nią Bratek Filip, też student bezobjawowy. Egzaminy zaliczają się same i zdalaczynnie.
Obserwuj wątek
    • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 07.01.23, 21:35
      Z poprawką: obijanie się na czwartym roku jest zasadą przyjętą, nie wiem, jak na polonistyce, ale ja u siebie naprawdę nie miałem wtedy wiele do roboty. A jeśli jeszcze przyjmie się zasadę, ze trója to ocena jak każda inna, to można ten czas spędzić całkiem miło.
    • hanuszka189 Re: Niewidzialne Uniwersytety 07.01.23, 22:03
      Cóż, pewien pełnoetatowy dr hab a potem profesor dojeżdżał na uczelnię do innego miasta w zależności od semestru na kilka dni co dwa tygodnie lub np. wtorek-czwartek co tydzień. Zajęcia były skomasowane. W tym nawet nie ma nic zdrożnego.

      Znam wielu bardzo dobrych historyków, którzy są na uczelni dwa dni w tygodniu, prawie nigdy na swoim dyżurze, ewentualnie jakaś rada wydziału zmusi ich do pojawienia się poza terminem. Egzaminy załatwiają w skomasowane dwa dni sesji.

      Znam bezobjawowych naukowców, którzy od 30 lat nie popełnili żadnego poważnego dzieła naukowego i oddają się niezbyt rozwiniętej dydaktyce.
      Ba, problem wiecznych doktorów, zatrudnionych w latach 90., którzy pozostali doktorami 25 lat później został rozwiązany dopiero w ostatnich latach...

      A roczne urlopy naukowe, wycofane chyba (niestety ;) ) dopiero w ostatniej reformie?

      Dlatego zawsze dziwiło mnie podejście forum do działalności Gaby. Ostrożnie powiem, że 30% humanistycznych pracowników naukowych jej pokolenia działało właśnie w taki sposób. Mniej ostrożnie powiem, że 50 %. Ona w dodatku ma na wydział trzy kroki, może w okienku wpaść do domu i gotować zupę.
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Niewidzialne Uniwersytety 07.01.23, 22:34
      Dodałabym jeszcze, że oni po tych studiach, jaki kierunek by to nie był, zawsze znajdują pracę i to zawsze jakąś prestiżową i godną podziwu (przynajmniej w mniemaniu MM)
      • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 07.01.23, 23:41
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Dodałabym jeszcze, że oni po tych studiach, jaki kierunek by to nie był, zawsze
        > znajdują pracę i to zawsze jakąś prestiżową i godną podziwu (przynajmniej w mn
        > iemaniu MM)
        >

        I zawsze jest to praca młodej nauczycielki :-)
    • mircja Re: Niewidzialne Uniwersytety 07.01.23, 23:56
      bupu napisała:

      Początek września w CZ, Grzegorz remontuje,
      > odbywa pogadanki z synem i uczęszcza na rodzinne wesele w niedzielę, nie troszc
      > ząc się o to, że w poniedziałek może musiałby zapychać na swoją polibudę, gdyż
      > no wicie praca.

      Ja przykładowo, mając zajęcia i egzaminy na politechnice, w pierwszej połowie września (kiedy jest sesja poprawkowa) pojawiam się w pracy we wtorki i w czwartki, więc to akurat nie wydaje mi się nieprawdopodobne.
      >
      > Albo weźcie taką "Sprężynę" czas akcji od 13 do 20 czerwca, myślałby kto gorący
      > czas w szkołach wyższych, sesja, podsumowania, sprawozdania, papierów do wypeł
      > nienia nieprzebrane oceany, tymczasem Grzybba wałkuje się po domu, Grzybborio d
      > i Sallatera idzie z synem na przedpołudniowy seans,

      13 czerwca 2008 roku to piątek. Powiedzmy, że Grzegorz nie miał zajęć w piątki (często pracownik tak układa sobie plan, żeby mieć chociaż jeden dzień w tygodniu wolny od prowadzenia zajęć), miał sesję od 16 czerwca i był szybki w układaniu egzaminów. Obecnie niektórzy z pracowników politechniki większość pracy w sesji są w stanie załatwić np. we dwa dni w tygodniu siedzenia na wydziale - jeśli po egzaminie wykładowcy i ćwiczeniowcy siedzą i sprawdzają, a potem od razu wywieszają wyniki (na politechnice często nie ma ustnej części egzaminów i wtedy nie trwają one tak długo, jak niektóre egzaminy na uniwersytetach). Jeśli ktoś jest wykładowcą, to do wyrobienia pensum na niektórych wydziałach wystarczy wzięcie wykładów z dwóch przedmiotów (może być więcej niż jedna grupa wykładowa z jednego przedmiotu, ale egzamin i tak jest wspólny) i części grup ćwiczeniowych do swoich wykładów, no i wtedy egzaminów w sesji ma się niewiele.
      Nie pamiętam, czy wtedy było dużo więcej papierkowej roboty niż w ostatnich latach, ale powiedzmy, że w razie czego Grzegorz znaczną część z niej zrobił w drugim tygodniu sesji.

      >
      > Dalej, Nutryja i Nerwus. Nutria jest wtedy studentką czwartego roku polonistyki
      > , ale 23 czerwca zamiast pocić się przed obliczem profesora na egzaminie, wzglę
      > dnie kuć do sesji jak kuźnie Khazad-Dum, wyjeżdża sobie nad morze. Z siostrzeni
      > czkami, chłe chłe, w pakiecie. A gania za nią Bratek Filip, też student bezobja
      > wowy. Egzaminy zaliczają się same i zdalaczynnie.
      >
      Może część przedmiotów zaliczyła w terminie zerowym, a resztę na początku sesji?
      • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 08.01.23, 10:01
        mircja napisała:

        [...]
        > Może część przedmiotów zaliczyła w terminie zerowym, a resztę na początku sesji ?


        No dobra, ale oni tak przez 20 tomów :-)
    • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 13.01.23, 23:01
      Wy tutaj, drodzy państwo, nad Gabrielą się pastwicie, stopnie naukowe się jej wylicza, profesurę tropi... A tu Ida w 1996 roku informuje w monologu wewnętrznym, że "pracę habilitacyjną" pisze. Pomijając moją niepewność pt. co to u diaska jest praca habilitacyjna, muszę w tym wypadku założyć, że Idolencja, znana z błyskawicznego przegryzania się przez tematy, jakieś dwa lata później weszła w posiadanie stopnia i teraz ona też jest profesorka od ponad 20 lat, a po tak długim czasie to chyba już i Belweder ją opromienił.
      • verdana Re: Niewidzialne Uniwersytety 15.01.23, 14:42
        W latach 90-tych pracą habilitacyjną była monografia, koniecznie opublikowana, która była podstawą do otrzymania stopnia.
        • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 15.01.23, 19:02
          verdana napisała:

          > W latach 90-tych pracą habilitacyjną była monografia, koniecznie opublikowana,
          > która była podstawą do otrzymania stopnia.

          No fakt, gdzieniegdzie jeszcze tak jest, recenzenci czasem jeszcze potrafią wyrazić niemiłe zdziwienie, że nie ma "książki habilitacyjnej", a potem "książki profesorskiej".
          • verdana Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 13:18
            W naukach humanistycznych słusznie wyrazają niemiłe zdziwienie
            • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 18:18
              verdana napisała:

              > W naukach humanistycznych słusznie wyrazają niemiłe zdziwienie

              Polemizowałbym :-)
    • kocynder Re: Niewidzialne Uniwersytety 14.01.23, 10:54
      Powiedziałabym, że to wszystko jest możliwe. Bo są wykładowcy, którzy ustawiają sobie zajęcia na trzy dni w tygodniu, a reszta wolna, są studenci, którzy zaliczają w zerówkach, są dyplomanci, którym ich dyplom przychodzi jak kichnięcie, bo się rzetelnie cały czas do niego przygotowywali...
      Problemem nie jest "niemożliwość" pojedynczych sytuacji, a nagromadzenie tychże w jednym, wąskim kręgu najbliższej rodziny. Zresztą (moim zdaniem) podobnie jak z "karierami". Czy nie zdarzają się stypendia w Huston? Czy nie zdarzają się gospodarstwa świetnie prosperujące? Czy nie ma u nas ogrodnictw? Czy nie trafiają się nauczyciele uwielbiani przez uczniów? Czy nie mamy świetnych autorów? Oczywiście, że TAK! No ale... Jeśli w jednym kręgu jednej rodziny mamy genialną sopranistkę, fizyka, któremu naukowcy z NASA buty pastują, eksportera róż do Holandii (samolotami!), uwielbianą nauczycielkę, demona skalpela, kolesia zaliczającego Państwowe Egzaminy Specjalizacyjne przez sen i przy obiadku rodzinnym, studenciaka stawiającego bezkosztowo szklane ściany, parkę, która na polu wielkości chustki do nosa ma hodowlę koni, porzeczki, morele, domy, ule i licho wie co jeszcze... Znam faceta, który wszystko czego się tknie zamienia w złoto. Ma nosa, instynkt plus ogromną wiedze i pracę 24/7. Ale ok, robi majątek. On. Już jego brat - jest całkiem zwyczajnym pracownikiem (nie właścicielem!) pewnej firmy. Bo brat już tego instynktu "biznesowego" nie ma. Znam genialnego kardiologa. Jeden z młodszych profesorów w Polsce, naukowiec, badacz, klinicysta. Ale już jego żona (też lekarka, acz nie kardiolog) jest po prostu zwykłą, dobra lekarką. Znam babeczkę, która potrafi ze swojego hobby zrobić dochodowy interes - jej prace trafiają do domów na całym świecie, ma zamówienia na kilka lat do przodu. A jej mąż jest całkiem zwyczajnym kierowcą autobusu miejskiego.
      Także moim zdaniem nie jest "dziwne", że ktoś Niewidzialny Uniwersytet kończy - dziwne jest raczej to, że oni wszyscy kończą Niewidzialne Uniwersytety, pracują w Niewidzialnych Zakładach Pracy, i robią Niewidzialne Kariery...
    • minerwamcg Re: Niewidzialne Uniwersytety 14.01.23, 22:25
      Eee. Z tą Nutrią to austriackie gadanie, jeżeli ktoś nie był taką fleją jak ja i sesja letnia nie paprała mu się do połowy lipca, mógł mieć 23 czerwca wszystko pozdawane. I bynajmniej nie musiał zdawać wszystkiego w zerówkach, przeciwnie wprost, Filip zaś studiował gdzie, na Akademii Muzycznej? Nie wiem, jak w takich przybytkach sztuki wygląda sesja, ale mam wrażenie, że też można co się da do 23 pozdawać, a co się nie da, przełożyć na wrzesień. Ja zawsze unikałam "kampanii wrześniowych" jak zarazy i przed wakacjami miałam wszystko pozdawane nawet kosztem egzaminów w lipcu, ale różni mają różnie, może Natalia i Filip woleli mieć wolny kawałek czerwca niż wrzesień.
      • mircja Re: Niewidzialne Uniwersytety 15.01.23, 21:14
        minerwamcg napisała:

        może Natalia i Filip woleli
        > mieć wolny kawałek czerwca niż wrzesień.
        >
        Zwłaszcza jednorazowo - powiedzmy, Natalia w zamęcie uczuciowym mogła uznać, że lepiej będzie do pozostałych egzaminów podejść, jak już ochłonie, zaś Filip przejęty nieszczęściami swojego brata mógł chwilowo odpuścić sobie wszystko i rzucić się w pogoń za Natalią.
        • hanuszka189 Re: Niewidzialne Uniwersytety 15.01.23, 21:29
          mircja napisała:

          > minerwamcg napisała:
          >
          > może Natalia i Filip woleli
          > > mieć wolny kawałek czerwca niż wrzesień.
          > >
          > Zwłaszcza jednorazowo - powiedzmy, Natalia w zamęcie uczuciowym mogła uznać, że
          > lepiej będzie do pozostałych egzaminów podejść, jak już ochłonie, zaś Filip pr
          > zejęty nieszczęściami swojego brata mógł chwilowo odpuścić sobie wszystko i rzu
          > cić się w pogoń za Natalią.

          To by nawet miało sens - przejęta egzaminem Natalia kłóci się z Tuniem, a potem, z nerwów, oblewa. Ostatecznie postanawia odłożyć wszystko na wrzesień i jechać nad morze. Ale sesja rzeczywiście powinna być jakoś wspomniana.
    • lezbimbella_veganella Re: Niewidzialne Uniwersytety 21.01.23, 00:40
      bupu napisała:
      > I to nawet bardziej niewidzialne niż ten u Pratchetta, bo nawet zajęcia na nich
      > są niewidzialne. O tym, jak to Grzybba gotuje obiadki, robi zakupy i odbiera p
      > orody, gdy powinna tkwić na uczelni, napisano tu już krocie, natomiast chciałam
      > zauważyć, że na uczelni od jakiegoś czasu robi tez Grzybuar i jest to robota t
      > ak samo niewidzialna jak u Gabona

      To szysko prawda, szysko, a dlatego Niewidzialne, bo sama MM nigdy nie studiowała akademicko,
      nie musiała zdawać sesji, zaliczać koła co semestr, w ogóle nie wie, co to wszechnica ani profesura czy wykładowca tak naprawdę.
      Ledwo maturę zdała, z dyskalkulią tak znaczną,
      że matmę zawaliła I matematyk przepchnął ją na siłę z litości.
      Potem jako leń śmierdzący nie chciała iść na filologię polską,
      , choć już jej licealny polonista przeczuwał książek pisanie i wiedział jak by się to jej przydało,
      BO NIE CHCIAŁA JUŻ NIGDY W ZYCIU WIECEJ WKUWAĆ.
      Groźby Gaby, że po ZZZ matury spali wszystkie zeszyty to sama spełniła.
      I potem zaliczać mogła radosnie z pacykowania kolorowych bohomazow na Asp,
      a flirtować z narzeczonym. Czyli zmywać miała Juleczka, ciekawe jak to od razu widać.

      Z domu też nie bardzo i z drugiej ręki - mame stomatolog już po dyplomie, brat polonista-literat,
      ale już nie bywał w domu maminym. Córka kieresiowa niby poszła na filologię, ale co z tego,
      jak silniejsza od wykształcenia okazała się tu już zmanierowana diva, Mamusia Co Wie lepiej i jak pisze,
      Że lejdi Gaga dobra, a Pyziak kłamie, to tak jest BO TAK a nieznośna hiperbola to nasze drugie imie

      > A gania za nią Bratek Filip, też student bezobja
      > wowy. Egzaminy zaliczają się same i zdalaczynnie.

      A po co jemu jakieś mocium panie egzamina!
      Toż, wystarczy napisać że organista, dudli Bacha sam z siebie i już jak w chłopach - organista na resztę życia.

      > studentka czwartego roku w
      > okalistyki Laura Pyziak, która właśnie powinna w pocie czoła bronić dyplomu

      Widzę Twą Larwę, doceniam ale podnoszę stawkę:
      Rzekomy filolo Ignac nie ma nawet stopnia magistra! Nawet docent mu imponuje tytułem!
      dlatego tak się podnieca wierszami łacińskimi LICEALNYMI bo na tym się łacinnictwo MM skończyło;D

      A do tego biedna nieszczęsna MM myśli, że profesor to tytuł naukowy.. nauczyciela w LO
      I to taki zacny tytuł, że Dmuch kazał go sobie wyryć na tabliczce przed nazwiskiem (dziecko piątku)
      I nawet Ewcia Sopel jest też tytułowana tym profesorem, przez uczniów LO, dyr pieroga
      i prostą babinę z ludu Lelujkową, która niemalże rączki szan pani chce całować i za kolana
      dobrodziejki podejmować.
      I taka sroga, taka zimna i groźna ta pani profesur Soplicowa... A to nadal tylko młoda studentka mgr matmy, doktorat i to z psychologii, dopiero pisać chce...
      • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 19.02.23, 18:53
        lezbimbella_veganella napisała:

        [...]
        > Widzę Twą Larwę, doceniam ale podnoszę stawkę:
        > Rzekomy filolo Ignac nie ma nawet stopnia magistra! Nawet docent mu imponuje ty
        > tułem! dlatego tak się podnieca wierszami łacińskimi LICEALNYMI bo na tym się
        > łacinnictwo MM skończyło;D
        >
        > A do tego [...] MM myśli, że profesor to tytuł naukowy.. nauczyciela w LO
        > I to taki zacny tytuł, że Dmuch kazał go sobie wyryć na tabliczce przed nazwisk
        > iem (dziecko piątku)
        > I nawet Ewcia Sopel jest też tytułowana tym profesorem, przez uczniów LO, dyr p
        > ieroga
        > i prostą babinę z ludu Lelujkową, która niemalże rączki szan pani chce całować
        > i za kolana dobrodziejki podejmować.
        > I taka sroga, taka zimna i groźna ta pani profesur Soplicowa... A to nadal tylk
        > o młoda studentka mgr matmy, doktorat i to z psychologii, dopiero pisać chce...


        Filolog Ignacy musi mieć tytuł magistra, bo w jego epoce skończenie studiów oznaczało tylko magisterium. Chyba że robiłby filologię na politechnice, to mógłby zakończyć jako inżynier bez magisterium. Jednak studia inżynierskie w dziedzinie filologii klasycznej są zapewne możliwe teraz, za miłościwie nam panującej patologii, a nie w uczciwym PRL. A że nie ukończył uniwersytetu to ja jednak nie uwierzę.
        Natomiast tytułowanie nauczyciela licealnego profesorem było zawsze przyjęte i chyba istnieje do dziś jako żelazny zwyczaj. Choć pisanie sobie tego na drzwiach wydaje mi się lekką przesadą.
        • kocynder Re: Niewidzialne Uniwersytety 19.02.23, 20:21
          "tytułowanie nauczyciela licealnego profesorem było zawsze przyjęte i chyba istnieje do dziś jako żelazny zwyczaj. Choć pisanie sobie tego na drzwiach wydaje mi się lekką przesadą"
          Oczywiście, że nauczycieli w liceum tytułuje się profesorami, pomimo, że często wcale profesorami nie są. I o ile czepianie się, że do Ewy Jedwabińskiej mówi się "pani profesor" jest stricte czepianiem się - ze względu na powyższe, o tyle jednak czymś innym jest pisanie sobie przed nazwiskiem tytułu, do którego się uprawnień nie posiada. Oczywiście na wizytówce na drzwiach można sobie napisać cokolwiek się ma życzenie, no ale... JEŚLI Dmuch profesury nie miał (a powątpiewam by miał, nie ma żadnej wzmianki by był czymkolwiek innym niż zwykłym, przeciętnym polonistą w LO) to jest to... Jakby to ująć... Kolejny dość brzydki rys tej dość paskudnej postaci.
          Tak, wbrew autorce - nie lubię Dmuchawca. Zaczynając od jego obrzydliwego ujawnienia autorki ANONIMOWEJ ankiety, przez stereotypowe podejście do aktorów "Hamleta" (obsadzenie drętwusa - Pawełka w roli tytułowej, bo śliczny), a kończąc na paskudnym podejściu do uczniów - o którym świadczy sprawa z Ewą Marcinkowską (późniejszą Jedwabińską). Chyba w OwR jest scena, w której Ewa przychodzi do niego do domu, on początkowo jej nie poznaje, dopiero po chwili zaskakuje, że to uczennica, ambitna, ale nudna. Umiała na piątkę, to się jej ta piątkę stawiało i miało ją w tyłku, bo fajniej sobie pogadać z kimś bardziej lubianym. A że dziewczyna ewidentnie miała problemy? A kogo to obchodzi? Przecież nie takiego super - hiper belfra! On ma swoje sprawy. Ważniejsze. Uh, nie znoszę dziadygi. Prawie równie jak Ignaca seniora.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Niewidzialne Uniwersytety 19.02.23, 20:57
            kocynder napisała:
            >Tak, wbrew autorce - nie lubię
            >Dmuchawca. Zaczynając od jego
            >obrzydliwego ujawnienia autorki
            >ANONIMOWEJ ankiety, przez
            >stereotypowe podejście do aktorów
            >"Hamleta" (obsadzenie drętwusa -
            >Pawełka w roli tytułowej, bo śliczny), a
            >kończąc na paskudnym podejściu do
            >uczniów - o którym świadczy sprawa z
            >Ewą Marcinkowską (późniejszą
            >Jedwabińską). (...)

            Nie zapominaj o wrobieniu Cesi w douczanie Danki, de facto w załatwianie za niego jego własnych obowiązków. To już jest wyższy level dziadygowatości.
            I jeszcze to kpienie z Filipiakówny przed całą klasą "za mąż czy do pracy fizycznej". Odezwał się wybitny doktor profesor habilitowany, wykształcony na podrzędnego belfra z marną pensją. Dziwne, że Anieli i jej poligrafii jakoś się nie czepiał, pewnie dlatego, że dawała mu czego akurat potrzebował (Hamleta na poziomie).
            • julian_arden Re: Niewidzialne Uniwersytety 19.02.23, 23:23
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              [...]
              > >kończąc na paskudnym podejściu do
              > >uczniów - o którym świadczy sprawa z
              > >Ewą Marcinkowską (późniejszą
              > >Jedwabińską). (...)
              >
              > Nie zapominaj o wrobieniu Cesi w douczanie Danki, de facto w załatwianie za nie
              > go jego własnych obowiązków. To już jest wyższy level dziadygowatości.
              > I jeszcze to kpienie z Filipiakówny przed całą klasą "za mąż czy do pracy fizyc
              > znej". Odezwał się wybitny doktor profesor habilitowany, wykształcony na podrzę
              > dnego belfra z marną pensją. Dziwne, że Anieli i jej poligrafii jakoś się nie c
              > zepiał, pewnie dlatego, że dawała mu czego akurat potrzebował (Hamleta na pozio
              > mie).

              Polemizowałbym w kwestii Jedwabińskiej. To ona sama miała WRAŻENIE, że jest gorzej oceniana, a wynikało to z jej indukowanego zapewne przez rodziców perfekcjonizmu i poczucia, ze wciąż nie dorasta do poziomu, mimo że się stara lepiej niż wszyscy. Autorka opisała nieszczęśliwą kobietę, która była wcześniej nieszczęśliwym dzieckiem, ale nieszczęście nosiła w sobie.

              A wrobienie Cesi było socjalizowaniem, zresztą całkiem nieźle jej pomogło, coś sie zaczęło dziać dookoła niej.
              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 12:05
                julian_arden napisał:
                >A wrobienie Cesi było
                >socjalizowaniem, zresztą całkiem
                >nieźle jej pomogło, coś sie zaczęło
                >dziać dookoła niej.

                A Cesia chodziła zestresowana, że jej nie idą te korki i jak się przed nim z tego wytłumaczy (w ogóle zakładając, że będzie z tego rozliczana). Co Dmuchawiec zresztą dał jej do zrozumienia i kiedy później z nim o tym rozmawiała, to on bynajmniej nie wyprowadzał jej z błędu i nie tłumaczył, że wcale nie musi być odpowiedzialna za oceny koleżanki.
                Jeśli Dmuch sobie zaplanował, że znajdzie dziewczynie towarzystwo, go raczej zakładał, że to będzie tak przy okazji, a nie jako główny cel.
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Niewidzialne Uniwersytety 19.02.23, 16:09
      Ponieważ w wątku poświęconym kalarepowej akwizycji już wykoncypowaliśmy, że Grzegorz wcale nie jest informatykiem, zagadka o kryptonimie "Niewidoczni akademicy" została poniekąd rozwiązana - Grzyb może i pracuje na uniwerku, ale na pewno nie jako naukowiec-wykładowca, ani nawet jako podrzędny komputerowiec (meczy go praca przy samo-odwirusowującym się dysku). Więc jego praca nie jest tak ściśle powiązana z rokiem akademickim, jak możnaby się spodziewać.
      • lezbimbella_veganella Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 01:59
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Ponieważ w wątku poświęconym kalarepowej akwizycji już wykoncypowaliśmy, że Grz
        > egorz wcale nie jest informatykiem, zagadka o kryptonimie "Niewidoczni akademic
        > y" została poniekąd rozwiązana - Grzyb może i pracuje na uniwerku, ale na pewno
        > nie jako naukowiec-wykładowca, ani nawet jako podrzędny komputerowiec (meczy g
        > o praca przy samo-odwirusowującym się dysku). Więc jego praca nie jest tak ściś
        > le powiązana z rokiem akademickim, jak możnaby się spodziewać.

        Gaba jest Grażyną z dziekanatu, to Grzeguar jej kawę miesza (z sałatą i dressingiem).

        Btw Dlaczego imię jego to grzyb i kalarepa tutaj?? Może mi już wyjasnialyscie, ale zapomniałam
        • bupu Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 07:10
          lezbimbella_veganella napisała:

          > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
          >
          > > Ponieważ w wątku poświęconym kalarepowej akwizycji już wykoncypowaliśmy,
          > że Grz
          > > egorz wcale nie jest informatykiem, zagadka o kryptonimie "Niewidoczni ak
          > ademic
          > > y" została poniekąd rozwiązana - Grzyb może i pracuje na uniwerku, ale na
          > pewno
          > > nie jako naukowiec-wykładowca, ani nawet jako podrzędny komputerowiec (m
          > eczy g
          > > o praca przy samo-odwirusowującym się dysku). Więc jego praca nie jest ta
          > k ściś
          > > le powiązana z rokiem akademickim, jak możnaby się spodziewać.
          >
          > Gaba jest Grażyną z dziekanatu, to Grzeguar jej kawę miesza (z sałatą i dressin
          > giem).
          >
          > Btw Dlaczego imię jego to grzyb i kalarepa tutaj?? Może mi już wyjasnialyscie,
          > ale zapomniałam
          >
          >
          >
          >


          Kalarepa od zamiłowania do gotowania tego warzywa, tudzież energii na jego poziomie. A Grzyb, bo na Roosevelta tyleż ma znaczenia co grzyb na ścianie.
    • ciotka.scholastyka Re: Niewidzialne Uniwersytety 20.02.23, 13:05
      > Nutria jest wtedy studentką czwartego roku polonistyki, ale 23 czerwca zamiast pocić się przed obliczem profesora na egzaminie, względnie kuć do sesji jak kuźnie Khazad-Dum, wyjeżdża sobie nad morze.

      Sesja letnia na uniwerku poznańskim zawsze kończyła się znacznie wcześniej. Polibudy - później.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka