ako17
24.01.23, 22:20
Ja rozumiem, że słowa pani Sznytek - (...) Oni pani na tę rękę naplują, pani Aurelko, i tyle
pani będzie miała ze swoich ekskrementów. Ekskrementować to można w teatrze, nie w
szkole (...) miały pokazywać z jakimi grubiańskimi osobami pracuje ta nieskazitelna, artystyczna dusza - Aurelia, jakim prostactwem jest otoczona. I jak potrafi w tych warunkach zachować swą nieskalaną, natchnioną duszę. Ta Aurelia, która dała swej córeczce na imię Gabrysia!
Ale chciałabym zapytać o znamiona prawdopodobieństwa tej wypowiedzi.
Czy naprawdę w gimnazjum uczą osoby, które nie słyszały o eksperymentach?
Hmm... jest to dosyć często używane słowo, chociaż długie i trochę skomplikowane. Używane czasem wymiennie z "doświadczenie" - i w sumie tyle popularnych synonimów.
Z kolei słowo "ekskrementy" jest bardzo łatwo zastępowalne, już częściej można słyszeć swojskie "odchody", które nie brzmią tak dramatycznie. Jest też cała masa innych określeń, oczywiście niekoniecznie literackich.
Wydaje mi się, że w mowie potocznej, literaturze, gazetach, TV itd znacznie częściej można znaleźć/ usłyszeć słowo "eksperyment" niż to drugie (nie będę powtarzać).
Skąd mogło się tej nieszczęsnej kobiecie wziąć to słowo na określenie szkolnych zajęć teatralnych? Jest tu kto, kto kończył gimnazjum i miał podobne obserwacje? Mnie gimnazjum ominęło, moją córkę też ominie.