Dodaj do ulubionych

WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-)

26.01.23, 13:51
Przede wszystkim - Dzień dobry! :-)
Jako dawna fanka Jeżycjady - tak mniej więcej do ''Kalamburki'' - oraz po roku obserwacji szacownego Forum ;-)
- postanowiłam dołączyć do Grona. Przyjmiecie?
Od razu postanowiłam podzielić się z Wami myślą, która wpadła mi do głowy po przeczytaniu ( w olbrzymich bólach i męce ) "Wnuczki do Orzechów''. A brzmi ona następująco:
Gdyby tak Mareczek okazał się być ojcem Derotki? ;-)
Ach!



Obserwuj wątek
    • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 14:04
      alienacja7922 napisała:

      > Przede wszystkim - Dzień dobry! :-)
      > Jako dawna fanka Jeżycjady - tak mniej więcej do ''Kalamburki'' - oraz po roku
      > obserwacji szacownego Forum ;-)
      > - postanowiłam dołączyć do Grona. Przyjmiecie?

      Dzień dobry :) zapraszam na obiadek. Będzie kiszka, po której deptała myszka oraz jelito w palcie.

      > Od razu postanowiłam podzielić się z Wami myślą, która wpadła mi do głowy po pr
      > zeczytaniu ( w olbrzymich bólach i męce ) "Wnuczki do Orzechów''. A brzmi ona n
      > astępująco:
      > Gdyby tak Mareczek okazał się być ojcem Derotki? ;-)
      > Ach!
      >
      >
      >

      hy hy... fajnie by bylo. Ale wtedy Mareczek musiałby mieć dorobioną kolejną specjalizację, mianowicie byłby już (chronologicznie)
      kardiologiem - albo przynajmniej za takiego uchodzić.
      neurologiem
      neurochirurgiem.
      Poza tym, skoro Dorota jest młodsza od Józefa, to musiałby Marek nawiązać romans z Teresą już w trakcie trwania małżeństwa z Idą.
      No jak Ty to sobie wyobrażasz? Gdzież ten Śpiący Rycerz miałby jeszcze energię do kolejnej baby?

      Dobra, załóżmy, że okazałby się tym ojcem. I wtedy co? na ślubie by go rozpoznała Teresa i..? Co dalej?
      Do ślubu by nie dopuszczono? Czy dopuszczono, by nie robić skandalu we wsi a potem odseparować młodych Pałysów od siebie, aby nie obcowali z rodzeństwem?
      • julian_arden Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 16:30
        ako17 napisała:

        > alienacja7922 napisała:
        >
        [...]
        > Poza tym, skoro Dorota jest młodsza od Józefa, to musiałby Marek nawiązać roman
        > s z Teresą już w trakcie trwania małżeństwa z Idą.
        > No jak Ty to sobie wyobrażasz? Gdzież ten Śpiący Rycerz miałby jeszcze energię
        > do kolejnej baby?
        >
        > Dobra, załóżmy, że okazałby się tym ojcem. I wtedy co? na ślubie by go rozpozna
        > ła Teresa i..? Co dalej?
        > Do ślubu by nie dopuszczono? Czy dopuszczono, by nie robić skandalu we wsi a p
        > otem odseparować młodych Pałysów od siebie, aby nie obcowali z rodzeństwem?


        Mam wizję. Kasandra to ja. Otóż w tej wizji Mareczek rzeczywiście jest somnambulik i zmajstrował drugi związek w ramach nieświadomego szwendania się ze zgaszoną świadomością, a ta druga myślała, że chłop jak chłop, każdy ma jakieś odchyły, ten akurat ciągle chodzi w piżamie (albo bez, nie znamy w końcu szczegółów).
        Wizja alternatywna to "Problemat Czelawy" Grabińskiego (skądiną świetne opowiadanie). Mareczek jest dwoma osobowościami w jednym ciele: kiedy Mareczek się wyłącza, jego ciało obejmuje niejaki Markus, wielbiciel mroku, immoralizmu i czynów sprzecznych z powszechnie przyjętymi normami. Jako taki omamił matkę Dorotei i oczywiście, zgodnie ze swą naturą, porzucił bez skrupułów. Ha!
      • kocynder Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 27.01.23, 11:02
        Ida, szczupła, zadbana pani laryngolog siedziała w swojej bieluchnej kuchni i rozkoszowała się ciszą. Jej upiornie męcząca córka Łucja pobiegła na kółko polonistyczne, młodszy syn Kazimierz w swoim pokoju zaciekle tłukł potwory w grze komputerowej, pierworodny zapewne bawił u narzeczonej (ślub miał być za tydzień). Marek zaś pojechał odebrać z lotniska długo oczekiwaną matkę Doroty, przylatującą z Oslo, czyli przyszłą teściową Józinka. Nagle przyjemną cisze przerwało łupnięcie drzwiami. Do kuchni wparował właśnie jej najstarszy syn, ale... Zaskoczyło ją, bo ten potężny, silny i zawsze opanowany chłopak dygotał i był blady jak opłatek. Poderwała się.
        - Na Boga, Józek, co się stało?!
        - Ślubu nie będzie... Rany, mamo, nie mogę!
        - Jak to, coś z Dorotką?
        - Gorzej. Pojechaliśmy, ja i Dorotka, z ojcem na lotnisko, a kiedy matka Doroty wyszła, to okazało się... Kurde, jak ci to powiedzieć... - usiadł ciężko za stołem. - Mamo, tata cię zdradził. Mówił, że to był tylko raz, ale to nie ważne. W każdym razie Dorota jest jego córką, rozumiesz!? A ja... A myśmy!... - Mimo, że Józef był "twardzielem" jego oczy się zaszkliły. Ida głęboko wciągnęła powietrze i usiadła naprzeciw niego. Łagodnie objęła smukłymi palcami jego dużą dłoń zaciśniętą w pięść.
        - Spokojnie, synku... Możecie z Dorotką brać ślub. Na prawdę przypuszczasz, że taki zaspany fajtłapa byłby w stanie być twoim ojcem? Biologii nie oszukasz. Nie wiem czyją córką jest Dorotka, ale wiem dobrze, że ani ty, ani Łuśka ani Kazio nie jesteście dziećmi Marka.
        • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 27.01.23, 12:11
          kocynder napisała:


          > - Spokojnie, synku... Możecie z Dorotką brać ślub. Na prawdę przypuszczasz, że
          > taki zaspany fajtłapa byłby w stanie być twoim ojcem? Biologii nie oszukasz. Ni
          > e wiem czyją córką jest Dorotka, ale wiem dobrze, że ani ty, ani Łuśka ani Kazi
          > o nie jesteście dziećmi Marka.
          >

          POZAMIATAŁAŚ!
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 14:15
      Powitalna herbata z barbituranami nadlatuje, uważaj by nie oberwać w kubek (z krasnalkiem)!

      Właściwie skąd wziął się ten pomysł? Bo mi się zawsze wydawało, że to z IGSem Józin uprawia kazirodztwo...

      W każdym razie Borejki i Rumianki by miały problem, wyjątkowo większy niż klątwa CKNUKa i "dziecko panieńskie" (jeżu, jak to brzmi). Pewnie stosunek do drugiej strony odwróciłby im się o 180° stopni. Co do młodych, Dorota już czuję się winna, że jest nieślubna, to na taką wieść by się na pewno załamała. A Józkiniowiec... cóż, on wielokrotnie dał popis hipokryzji, już jako 9-latek na przykładzie kuzynki demonstrował czytelnikowi jak brzydzi się kłamstwem, po czym sam kłamie jak z nut. Czyli związek z własną siostrą pewnie też byłby zły tylko gdy inni to robią, ale gdy on to robi, to już nie.

      P.S. Oni w sumie trochę przypominają Lannisterów
      • julian_arden Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 16:31
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        [...]
        > P.S. Oni w sumie trochę przypominają Lannisterów

        He, wszyscy? Fajnie!
      • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 17:13
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Powitalna herbata z barbituranami nadlatuje, uważaj by nie oberwać w kubek (z k
        > rasnalkiem)!
        >
        > Właściwie skąd wziął się ten pomysł? Bo mi się zawsze wydawało, że to z IGSem J
        > ózin uprawia kazirodztwo...
        >
        Czyli związek z własną siostrą pewnie też byłby zły tylko gdy in
        > ni to robią, ale gdy on to robi, to już nie.
        >

        A skąd wiadomo, czy by mu się po tej informacji małżonka nie wydała obmierzłą? Może by nabrał chęci, by ją oddalić i nie obcować z nią?

        Popatrzmy, jak by to wpłynęło na sytuację mieszkaniową rodu.
        Józefowi trzeba znaleźć miejsce do mieszkania, skoro poddasze u Rumianków nie wypaliło.
        Chyba, żeby, dla zachowania pozorów, pozostał tam - tylko sobie dyktą oddzielił kawałek ze szklanym szczytem.
        Ale, jeśli nie, to Józef do suteryny.
        Ida do Ruinki? Czy nadal obowiązywałaby ustna darowizna? Czy Ida nadal chciałaby tę darowiznę przyjmować od żywego świadectwa zdrady swego męża?

        Załóżmy, że nie.

        Zatem Józef, Ida, Łucja (póki nie wyszła za Tanakę) i małoletni Kazimierz w podziemiach.
        Marek zostaje relegowany z R, no bo jak to tak? Nie dość, że żonę z Borejków był zdradził, to jeszcze narobił takiego bigosu? Pierworodnemu nie dał się ożenić? Żonie nie dał mieć wymarzonej synowej?

        Markowi Dorotka pewnie też Ruinki by poskąpiła, no bo i jej matce i jej samej przysporzył ambarasu.
        Florkowie by go nie przyjęli z solidarności z resztą rodu, nawet do pawilonu. Który, zresztą, przebudowany z fasonem, zaczął być przynależny Gabie (niby, że z Grzesiem, ale ile to taki Grześ zje).

        I teraz tak:
        Marek kupuje sobie mieszkanie za utajnione dulary - wreszcie wiemy, gdzie się one podziały - a nie kupił wcześniej, bo Ida histeryzowała, że nie umie z dala od rodziny. Więc się nawet nie ujawniał, że je ma, bo po co. No to ma i sobie sam mieszka i śpi.

        Natomiast, z biegiem czasu, zachodzi pewna zmiana w sytuacji mieszkaniowej u pp. Górskich... wcale nie związana z grzechem Mareczka.
        cdn.
        • julian_arden Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 17:17
          ako17 napisała:

          [...]
          > Popatrzmy, jak by to wpłynęło na sytuację mieszkaniową rodu.
          > Józefowi trzeba znaleźć miejsce do mieszkania, skoro poddasze u Rumianków nie w
          > ypaliło.
          > Chyba, żeby, dla zachowania pozorów, pozostał tam - tylko sobie dyktą oddzielił
          > kawałek ze szklanym szczytem.
          [...]

          Mieczem by oddzielił się od występnej. Oni wszyscy wielbią tradycję. Leżeliby jak posągi na sarkofagach, oddzieleni bronią białą, którą Józef (święty Józef, tak by go potem nazywali w rodzinie) wykułby w ogródku z przygodnych materiałów i szarej taśmy.
        • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 23:30
          Tymczasem u państwa Górskich

          Seniorzy Borejko dobrze czuli się w domu Patrycji. Spali, kiedy chcieli i całymi dniami czytali – gdy było ciepło, na werandzie, gdy było zimno - w swoich ortopedycznych łóżkach.

          Patrycja dwoiła się i troiła, aby podawać im zróżnicowane i smaczne posiłki (pamiętała trud swojej mamy w chudych latach PRL i była za to wdzięczna), bo starsi państwo potrafili być wybredni – raz, gdy Patrycja, spiesząc się, podała do pomidorowej kupny makaron, Babi rzuciła jej takie spojrzenie, że aż się zatchnęła.
          Głupia jesteś! - powiedziała na dodatek Babi, wyprowadzona z równowagi.
          Ojciec z kolei wygłosił garść sentencji po łacinie, dosyć luźno powiązanych z tematem
          Asinus asinorum in saecula saeculorum (osioł nad osłami na wieki wieków), Comedamus et bibamus cras enim moriemur (jedzmy i pijmy, wszak jutro pomrzemy).
          Ceterum censeo Karthaginem esse delendam – dodał jeszcze, bo już miał naprawdę słaby kontakt z rzeczywistością.

          Pulpecja uznała swoją winę i, cała czerwona, obiecała sobie, że więcej takiego faux pas nie popełni. Od tej pory wszystko, łącznie z pieczywem i nabiałem, było domowej roboty. Skrzętnie sprzątała także po rodzicach, bo sami nie wynosili do kuchni nawet brudnych szklanek. Kiedy Florian próbował delikatnie porozmawiać z teściami, że Patrycja jest przemęczona, Mila szybko przywołała wspomnienie, jak to kiedyś koleżanka ze studiów zastała ją, szorującą wannę... Patrycja spłonęła poczuciem winy.

          Starsza córka Górskich, Ania, dostała się na studia w Poznaniu i wyprowadziła się, bowiem nie mogła znieść widoku dziadka w szlafmycy i rozchełstanym szlafroku. Oczywiście, nie podała rodzicom prawdziwego powodu, po prostu cichutko wyciekła do Poznania – nocując raz po raz u kuzynki Łucji, potem coraz częściej i powoli zabierając swoje rzeczy z domu, który, odkąd zamieszkali w nim dziadkowie, zupełnie przestał przypominać jej dom rodzinny.

          Nora jeszcze mieszkała w domu, ale miała twardy zamiar: wynieść się do miasta na studia. Niekoniecznie do Poznania, raczej gdzieś dalej w Polskę, może nawet za granicę. Wszak do Berlina bliżej niż do Warszawy, powtarzała sobie, wciąż czując taksujący, zimny wzrok Babi (która umiała wspierać jak nikt).
          • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 23:31
            Całe szczęście: Patrycja nie była z tym wszystkim sama! Przecież w malutkim domku, przerobionym z pawilonu dla gości, mieszkała ukochana Starsza Siostra – Gabriela. Ta spędzała w ich domu tyle czasu, że w końcu przeniosła sobie karimatę i śpiwór, bo nie opłacało jej się wracać do domku tylko na kilka godzin snu. Sama mówiła, że jej to przypomina młode lata i biwaki w lesie nad jeziorem!

            Grzegorz trochę protestował, bo myślał (nikt nie wiedział, na jakiej podstawie), że po latach mieszkania z teściami, z synem w za regałem, będzie miał wreszcie okazję pobyć trochę sam na sam z Gabrysią. Ale rodzice żony szybko przekonali go, że: „Homo est animal sociale (Człowiek jest zwierzęciem towarzyskim), Parentes carissimus habere debemus (Rodziców za najdroższych mieć musimy)”, dodając na koniec: „Fac te ipse felicem” (Uczyń sam siebie szczęśliwym).
            Więc przestał oponować i zajął się tym, czym umiał najlepiej – komputerem. Idąc za radą teścia próbował sam siebie uczynić szczęśliwym, a jakimi drogami do tego usiłował dojść i jak mu to wyszło – to już chyba nie jemu oceniać.

            I tak mijały miesiące, a Gabrysia coraz bardziej odczuwała skutki spania na karimacie w pokoju rodziców. Tak, początkowo próbowała spędzać noce na sofie w salonie, ale salon był połączony poprzez jadalnię z kuchnią i Patrycja, skoro świt zrywając się do pieczenia bułeczek na śniadanie, budziła ją, trzaskając blachami. Ani Gaba, ani rodzice nigdy nie zrozumieli tego dziwnego systemu połączenia pomieszczeń. Salon jest do wypoczynku, jadalnia do jedzenia, kuchnia do gotowania!

            Usiłowała przywieść Patrycję do porządku, a ta, skarcona, starała się pracować w kuchni jak najciszej, ale im bardziej się starała, tym bardziej była zestresowana i tym częściej wypadało jej coś z rąk. Z hukiem. Wtedy Gaba wstawała – o nie, nie z gniewem, bynajmniej – tylko gęsto mrugała oczami. Widać było, że mężnie powstrzymuje łzy. Patrycji było jej strasznie żal – taka dzielna, przeżyła tyle przeciwności losu, a wciąż ofiarowała z siebie najwięcej, wciąż opiekowała się wszystkimi, zwłaszcza rodzicami – a ona, niewdzięczna, tak strasznie głośno wali tymi blachami... A tyle było w życiu Gaby nieprzespanych nocy... i po porzuceniu przez Pyziaka, i po urodzeniu Pyzuni, i po kolejnym porzuceniu... Ona, Patrycja, nie była przez nikogo porzucona, nie wychowywała dzieci samotnie, nie została nigdy bezdomna... Gabrysia niby też nie została, mieszkała zawsze w domu rodzinnym na Roosevelta. Ale bez męża!

            Na forum rodziny zaistniał palący problem: nie ujmując seniorom prawa do przebywania z najstarszą i najukochańszą córką, należy dać tejże córce możliwość godziwego, nocnego wypoczynku.

            Powstał projekt, by zamknąć (i wyciszyć – Patrycja potrafiła być naprawdę głośna w kuchni - niezdara!) przestrzeń kuchenną i zrobić z salonu pokój tylko dla Gaby. Niestety, rzecz się rozbiła o finanse... Gaba nie mogła wziąć na siebie kosztów takiego rozwiązania – za drogo!

            Nie, Patrycji absolutnie nie chodziło o pokój! Owszem, kiedyś lubili w niedzielne przedpołudnia po sutym śniadaniu, we czworo z Florkiem i dziewczynkami przytulać się na kanapie w salonie. Ściągali z siebie koce, przerzucali się poduszkami, śmiali się, oglądając programy przyrodnicze na Discovery.
            Dziadek jednak stanowczo zabronił oglądania telewizji – powiedział, że lepiej grać w gry planszowe. Uwierzyła - i raz zagrali, ale dziadek był tak oderwany od gry, a babcia tak krytycznie oceniała wyniki, że dziewczynki dalej grać nie chciały. Jak miała je do tego przekonać??

            Oddanie salonu na sypialnię Gabrysi nie było dla niej żadnym problemem. Problemem było jak doprowadzić ten pokój do odpowiedniego stanu – czyli pieniądze. Patrycja chciała i siostrze, i rodzicom nieba przychylić. Ale.. nie dysponowali żadnymi resztkami po budowie, by postawić solidną ścianę z drzwiami. Nawet w Daglezji mieli na stanie tylko kilka obtłuczonych pustaków i niecały metr kwadratowy szkła.
            • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 23:40
              Patrycja z Florkiem spłukali się doszczętnie, przebudowując drewniany pawilon na całoroczny domek dla Gaby (i Grzesia), ale od siostry nie chciała wziąć ani grosza. Do tego dokupili 1,5 ha od sąsiadki (…)
              Trochę się spłukaliśmy – ale wierz mi, musiałem tę ziemię ratować, bo kobiecina chciała sprzedać Niemcowi! - pisała Patrycja do Gabrieli. Tym bardziej Gaba wiedziała, że nie ma za co postawić tej ściany...

              Gabriela siedziała więc w dzień, czytając wraz z rodzicami. Czas, gdy rodzice spali, wykorzystywała na pisanie maili do pozostałych swych sióstr, oraz swych córek i syna. Pisała z komputera Florka (innego przecież nie było), który nieśmiało chrząkał pod drzwiami, chcąc zrobić na czas przelewy i wysłać odpowiednie dokumenty. Nie zawsze się to udawało w terminie, ale nigdy nie miał tego za złe! Zawsze, gdy Gaba już po kilku godzinach wpuszczała go do gabinetu, miała trochę spłoszoną minę. Florkowi przykro się robiło na samą myśl, że ta na wskroś altruistyczna istota mogłaby mieć coś na kształt wyrzutów sumienia, więc robił wszystko co mógł, by nie dać jej znać, że komputer był mu potrzebny – płacił z opóźnieniem, z opóźnieniem wysyłał deklaracje podatkowe, płacił odsetki - a wszystko to skrzętnie ukrywał.
              Gdyby Gabrysi zrobiło się przykro, natychmiast byłoby przykro i jego żonce, a tego nie chciał za nic w świecie!

              W końcu, jakoś tak w połowie wakacji, Gabrysia wpadła na genialne w swej prostocie rozwiązanie.
              - Po prostu zamieńmy się – powiedziała, uśmiechając się, przy stole, gdzie obfitym śniadaniem raczyli się nie tylko domowi, ale także i Ida z Markiem, Łucją i Kazimierzem oraz Natalia z Robertem i dwójką dorodnych synów.
              - To znaczy? Kto ma się zamienić z kim? - zapytała Patrycja, najmniej w końcu bystra z sióstr Borejko.
              Och, jaka ta ciocia niedomyślna! Łucja od razu wiedziała o co chodzi! Była bystra. Bardzo bystra.
              - Zamieńmy się domami! Przecież i wam i nam będzie wygodniej – Gabrysi błyszczały oczy, była jak natchniona. - Wy z Florkiem możecie zająć nasz domek
              - Wasz domek??? - Patrycja chyba się przesłyszała, Florian zastygł w bezruchu, w przeczuciu jakiejś wielkiej zmiany, może katastrofy.
              - Tak! Tam będzie wam wygodnie, jest przecież ocieplony, prąd doprowadzony. Zawsze możecie przyjść tu na duży posiłek, a tam macie i lodówkę, i czajnik elektryczny.
              Patrycja wpatrywała się w swoją dużą siostrę oniemiała.
              - Ja się tu przeniosę na stałe, nie będziesz się już musiała zajmować rodzicami – ale oczywiście jak będziesz chciała, to zawsze możesz pomóc, przecież tak naprawdę to mieszkamy wszyscy razem! - perorowała Gabriela, wyraźnie przekonana że pomysł ma same zalety. - Wasze dziewczyny już odchowane, lada moment wylecą z domu, my sobie tu z Grzesiem spokojnie będziemy się zajmować domem, spadnie Wam z głowy całe domostwo, wreszcie zajmiecie się gospodarstwem, a Florek będzie miał własny komputer – kusiła.
              Na dźwięk słowa „komputer” Florianowi zaświeciły się oczy.
              - Gabrielo, pulcherissima! Ależ to jest genialny pomysł – zakrzyknął ojciec. Quidquid agis, prudenter agas et respice finem (Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i przewiduj koniec)
              - Wszyscy się zgadzają, że to dobre rozwiązanie – powiedziała Mila, patrząc surowo na zebranych.
              - Ale jak wszyscy, ja się nie zgadzam!!! – Patrycja nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
              - Jak to, zamieszkacie w naszym domu? Który sami wybudowaliśmy?
              - Ten mały też sami wybudowaliście – zauważyła trzeźwo Gabriela.
              - Ale dla was, nie dla siebie!
              - Nie szkodzi, my się możemy zamienić. Poza tym – powiedziała Gabriela z naciskiem, udaremniając próbę protestu Patrycji – Róża nie za dobrze czuje się na Rossevelta. Mała Nora-Róża już wyrosła i Ignasiowie nie potrzebują jej tak bardzo... Mila z Karolkiem chcieliby mieć osobne pokoje – w końcu do tego przywykli w Oxfordzie, więc akurat zajmą pomieszczenia Ani i Nory.-
              - Ale, Gabuniu, co ty mówisz. A Ania i Nora gdzie się podzieją?
              - One już tu przecież właściwie nie mieszkają.
              - Tak, i nie chcę mówić dlaczego!!!
              - To nie mów. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Nora może się przeprowadzić na Rossevelta, tam akurat zwolni się pokój. Ania i tak zamieszka z Łucją w suterenie po Idzie, więc o co chodzi?
              - Chodzi o to, że to nie może być tak, że Ania i Nora muszą opuścić rodzinny dom, żeby twoje dzieci...
              - Ale to są także i twoje dzieci!!! - palnęła Gabrysia.
              • lezbimbella_veganella Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 23:58
                Ach, już zdążyłaś dopisać wspaniały dalszy ciąg gdy ja Co tu nenufarów dziękczynnych przychylałam ;-D
                Kocham nadal i uwielbiam - Gabunia taka cudowna, nieżyciowa a jednak cwana jak pani Trak, zabiera sobie całą nowiutką hacjendę, budowniczych Pulpów ruguje do pawiloniku, dziećmi robi roszadę (czy ignasiowie nadal na tym Ruzwelta parterze, Ania & Łusia w piwnicy a Idą+Marek gdzie?? Nadal pod ziemią czy też w Pulpogrodzie??
                • ako17 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 27.01.23, 12:09
                  lezbimbella_veganella napisała:

                  > Ach, już zdążyłaś dopisać wspaniały dalszy ciąg gdy ja Co tu nenufarów dziękczy
                  > nnych przychylałam ;-D

                  dziękuję, ach, dziękuję :)

                  > a Idą+Marek gdzie?? Nadal pod ziemią czy też w Pulpogr
                  > odzie??
                  w Ruince :)
                  >
            • lezbimbella_veganella Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 23:49
              Ako, Ako, Ako, A kocham Cię dozgonnie!! Wyję I kwiczę z radości. Czy zamiast paru pustaków, dzielna i rzutka Pulpa po prostu zbierze nenufarów z zarosłego nimi jeziorka, i uplecie z nich najdroższej siostruni szałas w sadzie między ulami a porzeczkami???
    • alienacja7922 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 17:47
      Jesteście cudowni :-D :-D :-D
      Ta myśl rzbrzęcała mi się mi się jako natrętna komarzyca - podczas czytania ustępu o wizycie Marka-zawsze-sennego w Rumiankowie. Zwłaszcza tego fragmentu:
      (...) Odstawił szklankę, siedział milcząc, najpierw patrzył w ziemię , a potem podniósł głowę i przyjrzał się badawczo Dorocie. Miał takie ojcowskie spojrzenie. Jego dzieci na pewno za nim przepadają (...)''.
      Ach! Cóż to mógłby być za fanfik!
      Mroczną tajemnicę Mareczka odkryłby Igor( jeszcze nie wiem jak, ale pomyślę ;-) ) . W rezultacie Derocia zostalaby panią Bogatkową, ruinka poszłaby w ruinkę, Kobyłka padłaby w dniu ślubu na widok pakującego się na bryczkę Igora.....Ach! Po kolacji siadam do pisania :-D
      • alienacja7922 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 17:48
        alienacja7922 napisała:

        > Jesteście cudowni :-D :-D :-D
        > Ta myśl brzęczała mi się mi się jako natrętna komarzyca - podczas czytania us
        > tępu o wizycie Marka-zawsze-sennego w Rumiankowie. Zwłaszcza tego fragmentu:
        > (...) Odstawił szklankę, siedział milcząc, najpierw patrzył w ziemię , a potem
        > podniósł głowę i przyjrzał się badawczo Dorocie. Miał takie ojcowskie spojrzeni
        > e. Jego dzieci na pewno za nim przepadają (...)''.
        > Ach! Cóż to mógłby być za fanfik!
        > Mroczną tajemnicę Mareczka odkryłby Igor( jeszcze nie wiem jak, ale pomyślę ;-)
        > ) . W rezultacie Derocia zostalaby panią Bogatkową, ruinka poszłaby w ruinkę,
        > Kobyłka padłaby w dniu ślubu na widok pakującego się na bryczkę Igora.....Ach!
        > Po kolacji siadam do pisania :-D
        • piotr7777 Re: WdO - mroczna przeszłość Mareczka ;-) 26.01.23, 22:17
          Hm, był taki włoski film z Sophią Loren, gdzie bohater daje się uwieść przyrodniej siostrze a potem okazuje się, że w ogóle nie są ze sobą spokrewnieni, bo matką bohatera jest postać grana przez Sophię Loren, którą uważał za ciotkę.
          A z polskiej klasyki -serial W labiryncie gdzie ojciec bilogiczny kobiety jest ojcem adopcyjnym mężczyzny i przez chwilę uważają się za rodzeńśtwo, ale ostatecznie mogą się bez przeszkód pobrać.
          Gdyby to Marek był ojcecm Doroty, nie byłby ojcem Józefa, nagle by Ida przypomniała sobie o chwili zapomnienia z którymś z dawnych adoratorów. I byłoby OK.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka