Dodaj do ulubionych

Dzieciństwo Elki.

01.03.23, 18:07
Zastanawiam się jak mogło wyglądać dzieciństwo Elki w takim przedziwnym układzie jakim miała.
jej matka umarła bardzo wcześnie. Babka też nie nacieszyła się długo długo wnuczką.
Zastanawiam się jak taka np wczesna nastolatka czuła się z tym że w domu są sami faceci? Bo tego że brakowało jej matki to wiemy. Strybówna nie wygląda na taką która zwierzałaby się z kłótni koleżeńskich, pierwszych zauroczeń czy miesiączki starszym panom.
I czy też kiedykolwiek czuła brak więzi z ojcem? Łatwo potrafię wyobrazić sobie taką czternastoletnią Elkę która chce pogadać z ojcem, nawet w chwilach desperacji o informatyce. Nie widząc efektów poddałaby się szybko.
Obserwuj wątek
    • druza.11 Re: Dzieciństwo Elki. 01.03.23, 19:20
      ależ żyjesz w ciekawych czasach!!!!!
      pomyśl sama: pandemia i związane z nią lęki i absurdy, specyficzne rządy pis*, wojna u sąsiadów i zryw pomocy, zachwianie się autorytetu kościoła, walka o prawa kobiet...
      czy to nie są ciekawe czasy?
      sądzę, ze są ciekawe, jeśli uczestniczymy, w tym co się dzieje.. Jeśli angażujesz się np. w pomoc Ukraińcom, chodzisz na marsze kobiet, (albo odwrotnie) to będziesz mogła opowiadać wnukom, jak robiłaś kanapki dla uchodźców na Centralnym, albo jak szłaś a obok ciebie policjanci z pałkami, jeśli nie... to uznasz, ze w młodości babki nic ciekawego się nie działo :)
      * regulamin forum
      • druza.11 Re: Dzieciństwo Elki. 01.03.23, 19:22
        bogowie, to nie tu!!!!!!
        • nchyb Re: Dzieciństwo Elki. 02.03.23, 17:02
          Druza.11 a gdzie? bo chętnie taki wątek poczytam :)
          • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 02.03.23, 19:59
            czego zazdrościmy bohaterom jeżycjady czy coś
            • nchyb Re: Dzieciństwo Elki. 03.03.23, 10:01
              dziękuję :)
              • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 03.03.23, 23:55
                nchyb napisała:

                > dziękuję :)
                <3
    • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 01.03.23, 19:41
      ja się nie dziwię, że ona nie utrzymuje kontaktu (najwidoczniej) z Grzegorzem- prawdopodobnie nie uznaje go za nikogo ważnego w swoim życiu ze względu na to, iż był w nim w sumie nieobecny
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 02.03.23, 18:54
      >Zastanawiam się jak taka np wczesna
      >nastolatka czuła się z tym że w domu są sami
      >faceci? Bo tego że brakowało jej matki to
      >wiemy. Strybówna nie wygląda na taką która
      >zwierzałaby się z kłótni koleżeńskich,
      >pierwszych zauroczeń czy miesiączki
      >starszym panom.

      Są jeszcze kwestie związane z dojrzewaniem, typu miesiączka, kupno pierwszego stanika, itp.
      Nie wiem jak wyglądała edukacja seksualna za czasów starszych panów, ale wydaje mi się, że pokolenie C&M mogło zwyczajnie nie mieć dostatecznej wiedzy o dojrzewaniu płci przeciwnej, o umiejętności rozmawiania o tym nie wspominając. A Grzegorz, bez względu na to ile o tym wiedział, i tak by z Elką nie pogadał. Więc pewnie była w tej kwestii bardziej zdana na koleżanki i własny risercz, niż nastolatki, które mają matki.
      • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 02.03.23, 19:58
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > >Zastanawiam się jak taka np wczesna
        > >nastolatka czuła się z tym że w domu są sami
        > >faceci? Bo tego że brakowało jej matki to
        > >wiemy. Strybówna nie wygląda na taką która
        > >zwierzałaby się z kłótni koleżeńskich,
        > >pierwszych zauroczeń czy miesiączki
        > >starszym panom.
        >
        > Są jeszcze kwestie związane z dojrzewaniem, typu miesiączka, kupno pierwszego s
        > tanika, itp.
        > Nie wiem jak wyglądała edukacja seksualna za czasów starszych panów, ale wydaje
        > mi się, że pokolenie C&M mogło zwyczajnie nie mieć dostatecznej wiedzy o dojrz
        > ewaniu płci przeciwnej, o umiejętności rozmawiania o tym nie wspominając. A Grz
        > egorz, bez względu na to ile o tym wiedział, i tak by z Elką nie pogadał. Więc
        > pewnie była w tej kwestii bardziej zdana na koleżanki i własny risercz, niż nas
        > tolatki, które mają matki.
        >
        mogłaby jeszcze rozmawiać z nauczycielami
        • mika_p Re: Dzieciństwo Elki. 02.03.23, 23:03
          >> Są jeszcze kwestie związane z dojrzewaniem, typu miesiączka,
          >> kupno pierwszego stanika, itp.

          > mogłaby jeszcze rozmawiać z nauczycielami

          Matka koleżanki, starsza siostra koleżanki, starsza koleżanka, sąsiadka, co ma dwie córki w zbliżonym wieku, szkolna pielęgniarka...
          Dzieciństwo Elki to 8-klasowa podstawówka i liceum, gimnazja weszły w 1999 r., szkoła doskonale wiedziala, że Elka nie ma mamy ani babci
          • bupu Re: Dzieciństwo Elki. 03.03.23, 06:43
            mika_p napisała:

            > >> Są jeszcze kwestie związane z dojrzewaniem, typu miesiączka,
            > >> kupno pierwszego stanika, itp.
            >
            > > mogłaby jeszcze rozmawiać z nauczycielami
            >
            > Matka koleżanki, starsza siostra koleżanki, starsza koleżanka, sąsiadka, co ma
            > dwie córki w zbliżonym wieku, szkolna pielęgniarka...
            > Dzieciństwo Elki to 8-klasowa podstawówka i liceum, gimnazja weszły w 1999 r.,
            > szkoła doskonale wiedziala, że Elka nie ma mamy ani babci
            >
            >



            Babcie na ogół posiada się dwie. Gdzie zatem przepadła matka pierwszej żony Grzegorza? Notabene rodzina rzeczonej pierwszej żony w ogóle się we wspomnieniach Grzybowatego nie pojawia. Kolejna sierotka bez jednego przodka?
            • julian_arden Re: Dzieciństwo Elki. 03.03.23, 14:54
              bupu napisała:

              [...]
              > Babcie na ogół posiada się dwie. Gdzie zatem przepadła matka pierwszej żony Grz
              > egorza? Notabene rodzina rzeczonej pierwszej żony w ogóle się we wspomnieniach
              > Grzybowatego nie pojawia. Kolejna sierotka bez jednego przodka?


              "Sierotka bez przodka", to aż się prosi o rozwinięcie do rymu.
              • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 04.03.23, 00:00
                julian_arden napisał:

                > bupu napisała:
                >
                > [...]
                > > Babcie na ogół posiada się dwie. Gdzie zatem przepadła matka pierwszej żo
                > ny Grz
                > > egorza? Notabene rodzina rzeczonej pierwszej żony w ogóle się we wspomnie
                > niach
                > > Grzybowatego nie pojawia. Kolejna sierotka bez jednego przodka?
                >
                >
                > "Sierotka bez przodka", to aż się prosi o rozwinięcie do rymu.
                sierotka bez przodka
                żyjąca bez matki
                trudniła się wiecznym słuchaniem rodzinnej jatki
                i nie była w stanie żyć bez pewnego chłopa*
                *Florian, później Tomek
                PS. Nie dziękuj
                • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 04.03.23, 00:01
                  jakiś dziwny rym, ale daje radę
              • sulika Re: Dzieciństwo Elki. 04.03.23, 02:42
                Sierotka bez przodka
                a także bez wiana
                mieszkała w kąciku
                niezauważana

                grześ informatyk
                raz potknął się o nią
                gdy drogę zagubił
                w ziemię zarył skronią

                po owym wypadku
                Grześ przestał być sobą
                a stał się meblem
                i domu ozdobą

                w szoku ogromnym
                i pomieszaniu
                sierotkę zapytał
                czy będziesz mą panią

                sierotka bez przodka
                liczko spłoniła
                zadrżała wdzięcznie
                zgodę wyraziła

                ślub wzięli skromny
                w białej kapliczce
                gdzie przyjechali
                w nowiutkiej bryczce





                wymyślił
                za

            • julian_arden Re: Dzieciństwo Elki. 04.03.23, 11:58
              Sierotka bez przodka,
              kobyłka bez tyłka.
              Ślub wzięły w bryczce,
              to była pomyłka.

              Józwa bez obcęgów
              jak statek bez wręgów
              A skąd u Debory*,
              Wziąć takie przybory?

              *Licentia poetica, zesztą kto wie, jakie było jaj prawdziwe imię?
              • sulika Re: Dzieciństwo Elki. 04.03.23, 13:14
                świetne, Julianie!
                • piotr7777 Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 10:27
                  Ciekawa kwestia, bo tak.
                  Elka w rozmowie z Tomkiem mówi, że nic nie wie o mamie, bo mam małomównego ojca.
                  Ale - nawet gdy dziecko straciło jednego z rodziców we wczesnym niemwlęctwie z reguły ma kontakt z rodziną tegoż i to ona może bć jakimś źródłem informacji o zmatłej matce czy ojcu.
                  Zakłądając, że matka Elki była rówieśniczką Grzegorza spokojnie mogłą mić rodziców wieku MEtodego albo i młodszych. Albo jakieś rodzeństwo. Nawet gdyby nie układało się między nimi a rodziną Strybów nie wyklucza to kontaktów z wnuczką/siostrzenicą.
                  MAmy wzmiankę, że starsi panowie zajęli się Elką w króce po tym, gdy jej matka zmarła w czasie połogu. To oczywiscie może być oficjalna wersja a faktycznie mogła przucić dziecko a potem faktycznie stracić życie, o czym Grzegorz dowiedział się przypadkiem. To by tłumaczyło i brak relacji Elko z rodziną matki (rodzina ta mogła nawet o Elce nie wiedzieć) i to, że Gregorz - jako wdowiec - może bez przeszkód poślubić Gabrysię.
                  • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 10:44
                    piotr7777 napisał:
                    >Ciekawa kwestia, bo tak.
                    >Elka w rozmowie z Tomkiem mówi,
                    >że nic nie wie o mamie, bo mam
                    >małomównego ojca.
                    >Ale - nawet gdy dziecko straciło
                    >jednego z rodziców we wczesnym
                    >niemwlęctwie z reguły ma kontakt z
                    >rodziną tegoż i to ona może bć
                    >jakimś źródłem informacji o zmatłej
                    >matce czy ojcu.

                    A jeśli nie ma, to żyjący rodzic zwykle jest w stanie coś na ten temat wydusić. Skoro był w związku ze zmarłym rodzicem, to chyba coś o nim wie?
                    Zwłaszcza, że nie widzimy, by Grzegorz pypypyziakował po nieboszczce, w ogóle nie widzimy by odczuwał w związku z jej osobą jakieś silne emocje, w końcu minęło już 17 lat od jej śmierci. Co więc stoi na przeszkodzie, by cokolwiek o niej powiedział Elce?
                    • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 11:11
                      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


                      > A jeśli nie ma, to żyjący rodzic zwykle jest w stanie coś na ten temat wydusić.
                      > Skoro był w związku ze zmarłym rodzicem, to chyba coś o nim wie?
                      > Zwłaszcza, że nie widzimy, by Grzegorz pypypyziakował po nieboszczce, w ogóle n
                      > ie widzimy by odczuwał w związku z jej osobą jakieś silne emocje, w końcu minęł
                      > o już 17 lat od jej śmierci. Co więc stoi na przeszkodzie, by cokolwiek o niej
                      > powiedział Elce?
                      >
                      Ale tutaj jest ta kwestia, którą już dyskutowaliśmy wielokrotnie- po wejściu w rodzinę Borejków masz amputowaną rodzinę, tutaj jest tak samo, jak z Pyziakiem i Gabą.
                      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 11:20
                        itsjustmichelle1 napisała:
                        >Ale tutaj jest ta kwestia, którą już
                        >dyskutowaliśmy wielokrotnie- po
                        >wejściu w rodzinę Borejków masz
                        >amputowaną rodzinę, tutaj jest tak
                        >samo, jak z Pyziakiem i Gabą.

                        Ale mówimy o czasie sprzed związku z Gabą. Od śmierci pierwszej pani Stryby do poznania Gaby minęło kilkanaście lat, przez które Grzegorzowi niczego nie amputowano, więc nie miał nawet odautorskich powodów by milczeć. Nawet żadnej Anieli, która wywołuje u niego epizody dysocjacyjne.
                        • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 11:24
                          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


                          > Ale mówimy o czasie sprzed związku z Gabą. Od śmierci pierwszej pani Stryby do
                          > poznania Gaby minęło kilkanaście lat, przez które Grzegorzowi niczego nie amput
                          > owano, więc nie miał nawet odautorskich powodów by milczeć. Nawet żadnej Anieli
                          > , która wywołuje u niego epizody dysocjacyjne.
                          >

                          ale serio dziwisz się, że Grzegorz to emocjonalna kaleka? xd
                          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 11:46
                            itsjustmichelle1 napisała:
                            >ale serio dziwisz się, że Grzegorz to
                            >emocjonalna kaleka? xd

                            Niby nie powinnam, przecież sama wysmarowałam oneshot jak musi się cisnąć w jednym łóżku z Gabą i Pyziakiem. Ale przeraża mnie, że im więcej się o tym szmaciaku gałęzistym dowiadujemy, tym bardziej wychodzi to na jego niekorzyść. Serio, czy jest coś w kategorii relacji, co ten facet umie zrobić dobrze?

                            Btw, ciekawymi rodzicami musieli być Metody i Cyryl, że im wyszedł syn aż tak nieudolny rodzinnie. Może rozpieszczali Elkę, żeby wyciszyć sumienie za wcześniejszą porażkę wychowawczą?
                    • kocynder Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 13:55
                      Basia siedział przy stole pozornie całkowicie skupiona na otwartej książce. Ale w rzeczywistości czujnie nasłuchiwała: czy ojciec nie wraca i w jakim stanie? Od śmierci mamy, trzy lata temu, to Baśka prowadziła dom, mimo, że sama miała wówczas niewiele ponad piętnaście lat. Była najmłodsza i jedyna dziewucha w domu, trzej starsi bracia się już pożenili, i gospodarstwo ojca spadło na nią. Ojciec twierdził, że pije z rozpaczy, po śmierci żony, ale zarówno Baśka jak i wszyscy we wsi wiedzieli, że to nie prawda! Że to właśnie pijaństwo ojca, jego wieczne awantury, bicie, przepijanie wszystkich sprzętów z domu doprowadziły jej mamę do grobu. Cała wieś wiedziała, litowała się nad Baśką, ale jak niby pomóc? Większość sąsiadów tez miała biednie, a nawet jak nie - to kto by śmiał zadzierać z Krysiakami? A bracia też nijak by jej nie pomogli - poszli "po ojcu", Piotrek, najstarszy, kiedyś nawet miał dobry fach, mechanikiem był, ale że popić lubił, to jak kiedyś go szef pijaniutkiego w pracy naszedł, to wywalił na zbity pysk, od tamtej pory czasem coś na czarno robił, a swojej Hance to tylko awantury, albo i pięścią potrafił poprawić... Krzysiek trochę lepszy, bo Marzena to krewka dziewucha, a do tego rosła, pleczysta, jak raz Krzysiek na nią rękę podniósł, to potem przez dwa tygodnie chodził z podbitym okiem... Ale zaś niechętna całej rodzinie męża, o basinej mamie nie mówiła inaczej jak "stara starego". Liczyć to na nią nie można... Ala jarkowa pewnie by pomogła, ale Jarek wiecznie bez pracy, a ona znów z brzuchem chodzi, mimo, że już czwórka drobiazgu piszczy w chacie, to jak niby pomóc? Wiadomo, że własne dzieciaki ważniejsze niż szwagierka, której się "krzywda nie dzieje", a że ją tam ojciec szturchnie czasem, to już jego ojcowskie prawo, pewni krnąbrna, albo się nie uczy... Łoskot i stek przekleństw bełkotanych na cały głos wyrwały Baśkę z zamyślenia. Poderwała się pchnięta nagłym impulsem.Przemknęła do swojego kąta, do plecaka wrzuciła kilka sukienek, dwie pary butów, drugie dżinsy. Do kalpy dopięła paskiem zwinięty pośpiesznie sweter i kurtkę. Zza ramy świętego obrazu wyjęła zwitek banknotów, wyrzuciła plecak przez okno i sama skoczyła za nim - parter był wysoki, ale nie aż tak, a Baśka nie raz ta droga uciekała, gdy ojciec po pijaku brał się do bicia. Przystanęła nasłuchując - chyba wchodząc w podwórze wpadł na śmietnik, teraz klął i powoli zbierał się z ziemi. Zarzuciła plecak na ramię i ruszyła w stronę szosy kryjąc się w cieniu drzew.
                      Poznań odurzył dziewczynę. Jakimś cudem załapała się do pracy jako kelnerka, co prawda osiemnastkę miała dopiero za pięć miesięcy, ale szefowa przymknęła na to oko, do tego załatwiła jej pokój w hotelu robotniczym, w sumie dość tanio. Baśka powoli "krzepła", oswajała się z gwarem, ze światłami miasta, z natłokiem bodźców i doznań. Uważała, żeby "nie zejść na złą drogę", nie dlatego, że była taka dobra, czy taka "uświęcona", a po prostu z pragmatyzmu - ledwo była w stanie utrzymać się jako tako na powierzchni, nie miała ani głowy ani ochoty kłopotać się o kogoś innego. Tego dnia Ewelina, koleżanka z knajpy w której kelnerowała namówiła ją na imprezę.
                      Grzesiek był znudzony. I zły. Po jakie licho Michał go namówił na te balety? A - przypomniał sobie - wcale nie namówił! Michał użył podstępu - powiedział, że ma kłopoty z komputerem, a Grzesiek jako zapalony informatyk i początkujący programista od razu się zainteresował... Tymczasem na miejscu, w willi rodziców Michała, okazało się, że trwa impreza! Alkohol lał się strumieniami, jakieś parki kleiły się do siebie, ktoś puszczał płyty, ktoś tańczył... Uwagę Grześka zwróciła jedna z dziewczyn, może dlatego, że ani nie tańczyła ani z nikim nie rozmawiała - siedziała tylko z jedną szklaneczką w ręku i z miną spłoszonego zajączka wyglądała, jakby miała ochotę uciec. Grzegorz dopił swojego drinka, nalał sobie kolejnego i nieco niepewnie podszedł. Z bliska była jeszcze bardziej rozczulająca: miała ogromne, brązowe oczy, śliczną buzię i smukłe ręce, odsłaniane przez krótkie rękawki taniutkiej sukienki. Może nie była tak piękna jak niektóre dziewczyny na tej imprezie, ale na pewno nie była tak zamaszysta, dynamiczna... Grzegorz bał się nieco kobiet silnych i energicznych, przypominały mu jego mamę. Wstrząsnął się na samą myśl, kochał ją, oczywiście, ale równocześnie bał się jej i zdecydowanie nie takiego typu kobiety szukał.
                      Od tej pamiętnej imprezy minęło pół roku. Grzesiek dzielił czas w miarę równo między naukę (informatyka to piekielnie trudny kierunek!) i Basię. Trochę martwiło go, że choć dziewczyna poznała jego ojca i stryja, bywała u nich w domu, to kompletnie nic nie mówiła o sobie. A przecież on myślał o niej serio, chciał, żeby to jej kobieca dłoń dopełniała jego życie!Żadnej dziewczyny dotąd nie traktował tak poważnie! Ojciec i stryj tez ją polubili, Basia mnóstwo czytała, była inteligentna, a dodatkowo ujęła ich zarówno pracowitością jak i taką cichą łagodnością.Ojciec co prawda pokpiwał, że "kelnereczka", ale to jak to on, z żartów, złośliwych trochę, ale w gruncie rzeczy dobrodusznych. A kiedy Basia postanowiła zrobić wieczorowo maturę, a potem może studia - to ojca "kupiła", że może jej w życiu się nie wiodło, ale dziewczyna ambitna i "honorna". IU ojciec i stryj pomagali, pożyczali jej książki... W końcu to stryj Cyryl zaproponował "A może byście się pobrali? Basieńka mogłaby u nas zamieszkać, wszystkim by było wygodniej, a nie musiałaby płacić za ten swój pokoik..."... Grzegorz się oświadczył, został przyjęty. Wtedy Basia mu powiedziała, że jej rodzice oboje nie żyją i nie ma nikogo bliskiego. Pomimo, ze mąż był przepracowany (pierw kończył studia, zdawał egzaminy, potem praca, początkowo strasznie czasochłonna a przynosząca niezbyt wiele dochodu) to szybko "wżyła się" w jego rodzinę, obaj panowie ją pokochali jak córkę, a gdy po jakimś czasie, krótko po Basi maturze i dostaniu się na psychologię, okazało się, że będzie dziecko - nie mogli się nacieszyć! Mała Elżbietka od razu podbiła ich serca, dziewczynka była śliczna jak z obrazka. Młodzi powoli uczyli się siebie, Grzesiek znalazł lepszą pracę, zarówno pod względem czasowym jak i ekonomicznym, Basia zaczęła studia, malutka poszła do przedszkola, zaczęli myśleć o wyprowadzce z domu ojca i stryja gdzieś "na swoje"... I wtedy okazało się, ze los nie lubi, gdy ludzie są zbyt szczęśliwi. Okazało się, że Basia ma wadę serca. Pól roku od diagnozy Grzegorz został sam, z nieco ponad czteroletnią córeczką, która nie rozumiała czemu mamy nie ma...
                    • bupu Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 17:04
                      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                      > piotr7777 napisał:
                      > >Ciekawa kwestia, bo tak.
                      > >Elka w rozmowie z Tomkiem mówi,
                      > >że nic nie wie o mamie, bo mam
                      > >małomównego ojca.
                      > >Ale - nawet gdy dziecko straciło
                      > >jednego z rodziców we wczesnym
                      > >niemwlęctwie z reguły ma kontakt z
                      > >rodziną tegoż i to ona może bć
                      > >jakimś źródłem informacji o zmatłej
                      > >matce czy ojcu.
                      >
                      > A jeśli nie ma, to żyjący rodzic zwykle jest w stanie coś na ten temat wydusić.
                      > Skoro był w związku ze zmarłym rodzicem, to chyba coś o nim wie?

                      O ile dobrze pamiętam Grzegorz razem z Bezimienną Żoną nr 1 mieszkał pod jednym dachem z Cyrylem i Metodym. Cyryl jest uprzejmy i życzliwy, Metody szalenie towarzyski, no nie ma takiej opcji, żeby nie nawiązali kontaktu z synową/bratankową, coś zatem u licha musieli o niej wiedzieć? Że lubiła szczawiową, nienawidziła prasowania, śpiewała Elce nad kolebką taką piosenkę, latem nosiła kolorowe kapelusze, czytała namiętnie książki o górach, o Barbarze Niechcicowej mawiała per "ta rozmamłana idiotka", a za to jak była w ciąży z Elką to w kółko słuchała płyty takiego nowego wtedy zespołu, starsi panowie nie pamiętają nazwy, ale w tytule było coś z wielką górą, jak Elka poszuka na pawlaczu to ją pewno znajdzie... Takie rzeczy, może nie super intymne, ale zawsze jest to jakaś wiedza o zmarłym rodzicu.

                      Natomiast o Grzyborza stosunku do nieboszczki żony to się nie wypowiem co myślę, bo musiałabym użyć wyrazów brukowanych. Ani jednego zdjęcia nieszczęsnej denatki, ani pamiątki żadnej, jak nie dla siebie, to dla córki, wzmiankowana córka o matce nic nie wie, a ten wysłodek buraczany w pamięci ma tylko, że nieboszczka za życia to ładna była. Nawet imienia nie wspomniał!
                      • kocynder Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 21:08
                        Bupu, a mam pytanie. Czy my WIEMY, że Elka niema tej wiedzy o matce, czy wiemy, że Kalarepa jest [...], a Elżbieta o matce nie wspomina bo nie ma okazji albo ochoty? Znaczy czy gdzieś padło z ust Elki konkretnie "Nie wiem nic o matce, ojciec nie chciał o niej mówić, a Meto i Cyryjek ledwo ją znali", czy po prostu Elka nie wspomina? Bo zauważ, że Elkę "osobiście" widzimy w sumie tylko w jednym tomie... Że Grzendron jest tentego, no, cenzuralnie się nie da - to akurat bezdyskusyjne. Że Elce małoletniej mogło być ciężko, bo panowie ją co prawda rozwydrzali, ale równocześnie niektórych kwestii nie mogli z nią "załatwić" taktownie i z wyczuciem, jak właśnie np temat pierwszej miesiączki, dobór odpowiedniego stanika itd. I nie, nie ma tak, że nauczycielka. Nauczycielka MOGŁA jeśli chciała się bardziej zaopiekować osieroconą dziewuszką, ale to nie tak, że ktokolwiek "miał obowiązek moralny". Obowiązek to miał wobec nie jej o0jciec, anie nauczycielka! Możliwe, że Elkę "ratowała" w takich sprawach np mama którejś koleżanki, w końcu Elka to nie Larwa, urodzona solistka, ona miała jakieś kumpelki, może nie takie na śmierć i życie, ale jednak... I właśnie nie wiem, czy Elka NIE WIEDZIAŁA o tym, że mama lubiła szczawiową a nie przepadała za pomidorówką, że latem nosiła kapelusze, ale nie znosiła apaszek, że czytała namiętnie książki o górach, ale nie znosiła reportaży wojennych, czy też o takich właśnie codziennych drobiazgach wiedziała, nie od gamoniowatego ojca ale właśnie od Metodego i Cyryla, ale po prostu w akcji "Aniołka i Tomka" nie było miejsca na wspominanie o niej? Tak samo sądzę, że Elka jednak zna imię matki...
                        Co nie stanowi w żaden sposób obrony czy usprawiedliwienia dla Gabochłona.
                        • bupu Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 22:07
                          kocynder napisała:

                          > Bupu, a mam pytanie. Czy my WIEMY, że Elka niema tej wiedzy o matce, czy wiemy,
                          > że Kalarepa jest [...], a Elżbieta o matce nie wspomina bo nie ma okazji albo
                          > ochoty? Znaczy czy gdzieś padło z ust Elki konkretnie "Nie wiem nic o matce, oj
                          > ciec nie chciał o niej mówić, a Meto i Cyryjek ledwo ją znali", czy po prostu E
                          > lka nie wspomina?

                          Cytuję, z Noelki:

                          Ja nawet nie znałam mojej mamy, tak szybko umarła! I
                          nie wiem, jaka ona była, bo ojca mam okropnie małomównego.


                          Znaczy tatuńcio z Elką o matce nie rozmawiał wcale. Bo małomówny jest, mać jego kapustna.
                          Ponadto zważ, że mieszkanie Strybów opisane jest dokładnie i nie ma tam nigdzie nawet JEDNEGO zdjęcia nieboszczki pani Strybowej. W jadalni jest wielki portret Heleny, żony Metodego, a babki Elki i matki tej warzywnej atrapy człowieka, portretu bezimiennej ni ma. Flecistka Robwisłego też nie miała imienia, ale Bella przynajmniej miała jej portret. A tu nic, jakby Grzyborz znalazł Elkę w zagonie kalarepy, po czym wmówił domownikom, że się ożenił i to od tej żony.
                          • itsjustemichelle1 Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 22:16
                            bupu napisała:


                            >
                            > Cytuję, z Noelki:
                            >
                            > Ja nawet nie znałam mojej mamy, tak szybko umarła! I
                            > nie wiem, jaka ona była, bo ojca mam okropnie małomównego.

                            >
                            > Znaczy tatuńcio z Elką o matce nie rozmawiał wcale. Bo małomówny jest, mać jego
                            > kapustna.
                            > Ponadto zważ, że mieszkanie Strybów opisane jest dokładnie i nie ma tam nigdzie
                            > nawet JEDNEGO zdjęcia nieboszczki pani Strybowej. W jadalni jest wielki portre
                            > t Heleny, żony Metodego, a babki Elki i matki tej warzywnej atrapy człowieka, p
                            > ortretu bezimiennej ni ma. Flecistka Robwisłego też nie miała imienia, ale Bell
                            > a przynajmniej miała jej portret. A tu nic, jakby Grzyborz znalazł Elkę w zagon
                            > ie kalarepy, po czym wmówił domownikom, że się ożenił i to od tej żony.
                            >

                            masakra :(
                            nawet nie wiem, jak skomentować...
                            może tak: nie od dziś wiadomo, że roślina, aby żyć, potrzebuje korzeni- tak samo jest z ludźmi.
                          • kocynder Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 22:30
                            A. Nie, no ja nie bronię Kalarepy na zagonie!Że on jest wooj a nie ojciec to news średniej wielkości. Ale to co Elka mów można rozumieć dwojako, czyli:
                            A. Mama umarła zanim mogłam ją poznać, a że ojciec jest pień to nie wiem nic o ich małżeństwie, o tym jaka była jako żona, kobieta. Wiem o tej pomidorowej, o apaszkach i reportażach, to dziadek i jego brat mówili, ale nie miałam szansy poznać jej bliżej.
                            B. Mama umarła zamian miałam okazję ją poznać, a ojciec gdyby mógł to by ją wymazał całkowicie, jej imię znam tylko dlatego, że musiał podać do akt w szkole, zdjęcie widziałam raz, w starym albumie dziadka, ale potem on je wyrwał i nie wiem, zniszczył albo schował tak, że nigdy więcej go nie znalazłam, nawet z książek wyrywał strony z wypisaną na nich przez mamę dedykacją...

                            Kawałek wyżej, w odpowiedzi na to, że bodaj Tajna uważa, że nawet w przypadku zgonu jednego z rodziców zawsze pozostaje rodzina tego zmarłego - napisałam taki "scenariusz", w którym tej "rodziny zmarłego" mogłoby nie być - nie dlatego, że Miss Wykidajło zaszalała i wyłączyła wszystkim prąd, ale... (możesz przeczytać, nie będę przepisywać, żeby nie było, że dubluję).
                            I tak, w takiej sytuacji jak opisałam, biorąc pod uwagę charakter Głąbolarepy brak danych jest zrozumiały. Podobać mu się podobała to się ożenił, ale w sumie jej dobrze nie znał, bo pierw był zajęty studiami, pracą i licho go wie czym, a kiedy właśnie zaczął mieć więcej czasu i chciał zacząć poznawać to wzięła i umarła. A do tego dziewczyna taka jak owa hipotetyczna Basia zapewne była cicha, łagodna i delikatna, więc i starsi panowie mogli wiedzieć o tej szczawiowej, zauważyć kapelusze, ale głębiej do niej dotrzeć nie mięli pierw szansy a potem czasu. I tak, dziewczyna z głęboko patologicznego domu, pełnego alkoholu, przemocy itp atrakcji - poznawszy chłopaka z "normalnych", nie wiedzącego jak to jest uciekać przed pijanym ojcem, żeby nie zatłukł - wyrwawszy si z tego piekła mogła powiedzieć, że nie ma NIKOGO. Bo ten ojciec, jeśli nawet żyje, to tak jakby go nie było. Wiem, głupie to, bo chociażby za kilka lat mogliby ją ścigać z obowiązkiem alimentacyjnym, ale zrozumiałe.
                            • mika_p Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 23:06
                              O żonie Grzegorza wiadomo, że była najładniejsza na uniwersytecie - nie na roku, nie na wydziale, więc albo Grzegorz był ciężko zakochany, albo miał tyle życia towarzyskiego, że wyłaził z tej swojej matematyki (nie informatyki, w latach 70-tych jeszcze tego nie grali) i poznawał ludzi :)
                              Mogła za to być spoza Poznania, więc ani rodziny nie zdążyły się dobrze poznać przed śmiercią, ani nie było łatwo więzi utrzymywać. Jakaś kurtuazyjna wizyta raz czy dwa razy w roku, jeżeli Grzegorzowi się chciało
                              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 09:01
                                mika_p napisała:
                                >O żonie Grzegorza wiadomo, że była
                                >najładniejsza na uniwersytecie - nie
                                >na roku, nie na wydziale, więc albo
                                >Grzegorz był ciężko zakochany, albo
                                >miał tyle życia towarzyskiego, że
                                >wyłaził z tej swojej matematyki (nie
                                >informatyki, w latach 70-tych
                                >jeszcze tego nie grali) i poznawał
                                >ludzi :)
                                >Mogła za to być spoza Poznania,
                                >więc ani rodziny nie zdążyły się
                                >dobrze poznać przed śmiercią, ani
                                >nie było łatwo więzi utrzymywać.
                                >Jakaś kurtuazyjna wizyta raz czy
                                >dwa razy w roku, jeżeli Grzegorzowi
                                >się chciało

                                No i niewykluczone, że relacja między nimi była mocno powierzchowna.
                                Bo kiedy Grzybuar wreszcie łaskawie myśli o nieboszczce, to tylko jako o elemencie wyliczanki swoich życiowych sukcesów ("ożenił się z najpiękniejszą dziewczyną"), którą kończy konkluzją, że mimo to nigdy nie był szczęśliwy (a potem poznał Gabunię i wszystko się zmieniło, bla bla bla...). Więc można założyć, że związek był "na siłę", żeby zdobyć trofeum w postaci największej laski na uniwerku i ulżyć grzybowym kompleksom.
                                • kooreczka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 12:11
                                  Ten przykład jest doskonały na prelekcje o nieuświadomionej mizoginii- "najpeliekniejsza dziewczyna na uniwersytecie" jako trofeum do odhaczenia. Nie, że było krótko a intensywnie, że była mądra, towarzyska, porwała go ze sobą. Starczy, że była piękna i umarła.
                                  • bupu Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 13:27
                                    kooreczka napisał:

                                    > Ten przykład jest doskonały na prelekcje o nieuświadomionej mizoginii- "najpeli
                                    > ekniejsza dziewczyna na uniwersytecie" jako trofeum do odhaczenia. Nie, że było
                                    > krótko a intensywnie, że była mądra, towarzyska, porwała go ze sobą. Starczy,
                                    > że była piękna i umarła.

                                    No, jeszcze przed zgonem zdążyła przykładnie powić apgara.

                                    A swoją drogą widzę dziwność w tych zgonach Flecistki i Bezimiennej. Obie umarły bardzo młodo, mając dwadzieścia parę lat, tymczasem we wspomnieniach wdowców (niezbyt) żałobnych ani sierotek nie przemyka nic na temat przyczyny tego zgonu. Nic o Tym Tragicznym Wypadku, albo Tamtej Strasznej Chorobie, se po prostu kobita wzięła i umarła <wzruszenie ramionami>. Nie ma czego drążyć.
                                    Dziwne to.
                                    • kooreczka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 13:46
                                      Cieszmy się, że dzieci nie padają trupem.
                                      IMHO MM wzięła wdowczy myk z XIX wiecznej literatury, gdzie miało to swoje uzasadnienie, zapominając, że czasy się zmieniły i śmierć młodej kobiety to jest coś co bardzo odstaje od normy.
                                    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 13:53
                                      bupu napisała:
                                      >A swoją drogą widzę dziwność w
                                      >tych zgonach Flecistki i
                                      >Bezimiennej. Obie umarły bardzo
                                      >młodo, mając dwadzieścia parę lat,
                                      >tymczasem we wspomnieniach
                                      >wdowców (niezbyt) żałobnych ani
                                      >sierotek nie przemyka nic na temat
                                      >przyczyny tego zgonu. Nic o Tym
                                      >Tragicznym Wypadku, albo Tamtej
                                      >Strasznej Chorobie, se po prostu
                                      >kobita wzięła i umarła <wzruszenie
                                      >ramionami. Nie ma czego drążyć.
                                      >Dziwne to.

                                      Bardzo dziwne jak na czasy, w których śmierć matki przy porodzie już od dawna nie jest normalką.

                                      Ale z drugiej strony bardzo spójne ze sposobem, w jaki autorka kreouje swój świat przedstawiony. Tam przecież co druga osoba żeni się z kimś praktycznie obcym, jak w XIX wieku jakimś, a rozmnażanie się jest jedynym, co w życiu dziewczyny uchodzi za sukces. Nawet ubezwłasnowolnianie dorosłych kobiet się tam pojawia i to nie w prześmiewczej formie typu Ignac zabija balkon, ale i zupełnie na poważnie - Filip ma pytać rodziców dwudziestoparoletniej Natalii o zgodę, a Robwąs chce się jej oświadczać nie będąc z nią wcześniej w związku.

                                      I jeszcze jęczy, że jak córka tak szanowanego człowieka mogłaby być nim zainteresowana, mógł jeszcze nazwać to mezaliansem do kompletu.
                                      (Przy okazji po raz kolejny udowadniając swoje uzurpatorstwo - młody Robrojek nie miał oporów przed kumplowaniem się z dwoma innymi córkami "tak szanowanego człowieka" i w ogóle nie przejawiał kompleksów na tle swojego rzekomo niższego statusu, wręcz przeciwnie, był dumny z obrania drogi poligrafa z maturą. Ba, sami Borejkowie też nigdy nie traktowali go jak kogoś gorszego!)
                                      • kooreczka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 14:03
                                        Ciekawe kto Ignaca szanuje, choćby w pracy?
                                        Patrząc obiektywnie Robroj, który odbudował firmę i wygrzebał się z finansowego Rowu Mariańskiego zachowując przy tym stabilność i moralność ma dużo większe powody do bycia obiektem podziwu niż Ignac.

                                        Żeby jego rozważania miałyby sens musiałby co najmniej wyjść z więzienia/nałogu, albo uciec się do nielegalnych metod i bać się, że szwagier mafiozo- który kiedyś odzyskał dla niego pieniądze- w każdej chwili może zjawić się z wiadomością, że trzeba oddać przysługę.
                                        • bupu Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 16:58
                                          kooreczka napisał:

                                          > Ciekawe kto Ignaca szanuje, choćby w pracy?

                                          W pracy, podejrzewam, Ignac jest tym męczącym kretynem, którego sadza się w kącie z jakąś robotą, może bezsensowną, za to kretyna zajmującą, po czym przez resztę dnia omija się typa wielkim kołem i na paluszkach, żeby czasem nie uruchomić epizodu werbalnego rozwolnienia. Bo jak się uruchomi, to przepadło, będzie nadawał przez cały dzień i nawet nie będzie można ratować się ucieczką.
                                          • kooreczka Re: Dzieciństwo Elki. 19.03.23, 17:33
                                            "Słyszałeś, żonę mu do szpitala zabrali, kadrowa mu o zwolnieniach mówi, a on się patrzy jak cielę, że najstarsza zwolni się ze szkoły."
                                            ---
                                            "Jezu, pamiętasz jak z bibułą łaził pod pachą? Zagadywał do milicjanta przy ludziach, że ten musiał go zgarnąć?"
                                            -Chicho, idzie tutaj...
                          • julian_arden Re: Dzieciństwo Elki. 20.03.23, 09:18
                            bupu napisała:

                            [...]
                            > Znaczy tatuńcio z Elką o matce nie rozmawiał wcale. Bo małomówny jest, mać jego
                            > kapustna.
                            > Ponadto zważ, że mieszkanie Strybów opisane jest dokładnie i nie ma tam nigdzie
                            > nawet JEDNEGO zdjęcia nieboszczki pani Strybowej. W jadalni jest wielki portre
                            > t Heleny, żony Metodego, a babki Elki i matki tej warzywnej atrapy człowieka, p
                            > ortretu bezimiennej ni ma. Flecistka Robwisłego też nie miała imienia, ale Bell
                            > a przynajmniej miała jej portret. A tu nic, jakby Grzyborz znalazł Elkę w zagon
                            > ie kalarepy, po czym wmówił domownikom, że się ożenił i to od tej żony.


                            Bo to są skróty wynikające z metody autorskiej. Skróty dokonane w życiu bohaterów, nie literackie. W sensie, ze autorka prze na skuśkę do związku Grzeguara z Gabą i wszystkie inne elementy by przeszkadzały. A tak przedpole czyste, zapole też czyste, i wkracza Gabriela cała na biało. I żadnych wspomnień ni portretów.
                            • panna_asienka Re: Dzieciństwo Elki. 21.03.23, 14:00
                              Według mnie lepszym zabiegiem byłoby zrobienie Grzesia kawalerem. Elka mogłaby być jego bratanicą. Powiedzmy że jej rodzice mogliby umrzeć jakiś rok przed akcją Noelki. Wtedy łatwo można by było wytłumaczyć brak więzi z Sałaciarzem Oczywiście jeszcze gorzej wypada wtedy olanie Elki w Wigilię, ale Grzesiek mógłby nie wiedzieć że dla bratanicy to jest takie ważne święto. No i potem jej zniknięcie z fabuły byłoby łatwiejsze do wytłumaczenia
                              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 21.03.23, 15:23
                                panna_asienka napisała:
                                >Według mnie lepszym zabiegiem
                                >byłoby zrobienie Grzesia kawalerem.
                                >Elka mogłaby być jego bratanicą.
                                >Powiedzmy że jej rodzice mogliby
                                >umrzeć jakiś rok przed akcją Noelki.
                                >Wtedy łatwo można by było
                                >wytłumaczyć brak więzi z
                                >Sałaciarzem. Oczywiście jeszcze
                                >gorzej wypada wtedy olanie Elki w
                                >Wigilię, ale Grzesiek mógłby nie
                                >wiedzieć że dla bratanicy to jest
                                >takie ważne święto.

                                Ale przecież właśnie przez tą "niewiedzę" wypadłby równie źle jak w oryginale. Jako facet, który zobowiązał się zaopiekować sierotą, a dalej funkcjonuje jak bezdzietny i tłumaczy się sam przed sobą, że ona i tak go pewnie nie potrzebuje.

                                Uważam, że jedynym sposobem na rehabilitację Kalarepy jest dopisanie mu wewnętrznej przemiany i np. przeproszenia Elki. To byłoby nawet bardziej w duchu opowieści wigilijnej niż przemiana Elki, która w swoim egoizmie i niedojrzałości nie odstaje jakoś przesadnie od normy.
                                • sanfran_84 Re: Dzieciństwo Elki. 21.03.23, 17:16
                                  tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
                                  .
                                  >
                                  > Ale przecież właśnie przez tą "niewiedzę" wypadłby równie źle jak w oryginale.
                                  > Jako facet, który zobowiązał się zaopiekować sierotą, a dalej funkcjonuje jak b
                                  > ezdzietny i tłumaczy się sam przed sobą, że ona i tak go pewnie nie potrzebuje.
                                  >

                                  Ale to nie on musiałby zobowiązywać się, że zaopiekuje się Elką - mógłby to zrobić Metody jako ojciec potencjalnego brata Grzegorza. Wtedy Grzegorz mógłby faktycznie funkcjonować jako bezdzietny kawaler i choć oczywiście jako jeden z domowników i wujek Elki mógł być w pewnym stopniu zobligowany do wspierania ojca w wychowaniu sieroty, tak mógłby również mieć swoje plany życiowe, które by jej nie uwzględniały.
                                  • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Dzieciństwo Elki. 21.03.23, 17:37
                                    sanfran_84 napisała:
                                    >Ale to nie on musiałby
                                    >zobowiązywać się, że zaopiekuje się
                                    >Elką - mógłby to zrobić Metody jako
                                    >ojciec potencjalnego brata
                                    >Grzegorza. Wtedy Grzegorz mógłby
                                    >faktycznie funkcjonować jako
                                    >bezdzietny kawaler i choć
                                    >oczywiście jako jeden z
                                    >domowników i wujek Elki mógł być
                                    >w pewnym stopniu zobligowany do
                                    >wspierania ojca w wychowaniu
                                    >sieroty, tak mógłby również mieć
                                    >swoje plany życiowe, które by jej nie
                                    >uwzględniały.

                                    A, no chyba że tak. Jeśli prawnym opiekunem byłby Metody, to by jeszcze przeszło i wątek przemiany Elki jako tako by się bronił.

                                    W ogóle, gdy dziecko zostaje osierocone, to prawnie wszystko jedno kto z krewnych przejmie nad nim opiekę, czy są jakieś wytyczne?
                                    • piotr7777 Re: Dzieciństwo Elki. 24.03.23, 19:35
                                      Wytycznych nie ma, opiekuna wyznacza sąd, choć oczywiście rodzice mogą ktoś wskazać np. w testamencie, nie ma to mocy wiążącej, ale jest brane pod uwagę. Jedynym kryterium powinno być oczywiscie dobro dziecka.
                        • mika_p Re: Dzieciństwo Elki. 18.03.23, 22:24
                          - No, teraz to już sama przyjemność - rzekł Gwiazdorek.
                          - Ida Borejko prosiła, żeby wpaść do nich koło siódmej, więc najpierw pójdziemy do
                          profesora Dmuchawca. Potem jeszcze jeden adres, na Norwida - bliziutko. No i do domu! Chciałbym naprawdę zdążyć przed ósmą.
                          - Eee, ja się wcale do domu nie spieszę - mrukliwie wyznała Elka. - Zrobili mi awanturę, a teraz pewnie nikt mnie tam nie oczekuje.
                          Tomcio się zdziwił.
                          - Gadasz! Ja sobie po prostu nie wyobrażam, żebym miał nie być dziś wieczór z mamą... to jest, z całą rodziną.
                          - Może gdybym ja miała mamę - mruknęła Elka - toby było jakoś inaczej. Często myślę, że spotkała mnie straszna niesprawiedliwość. Ja nawet nie znałam mojej mamy, tak szybko umarła! I nie wiem, jaka ona była, bo ojca mam okropnie małomównego.
                          - Małomównego też można skłonić do mówienia - rzekł sentencjonalnie Tomcio. - Do każdego można dopasować jakiś kluczyk.
                          Dotarli do kamienicy numer cztery.


                          Przejrzałam na szybko "Noelkę", to chyba jedyna wzmianka Elki o mamie, w mowie czy w myślach. To też nie daje przestrzeni na domysły, czy Elka wiedziała że mama lubiła szczawiową, ale nie uznała, że to się zalicza do wiedzy, no bo to taki drobiazg, czy nie wiedziała absolutnie nic, czy może po prostu nie pasowało jej do narracji, bo akurat się nad sobą użalała

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka