Dodaj do ulubionych

Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki

15.04.23, 17:54

Słuchajcie, bo ja sobie przypomnieć nie mogę, poza małomiasteczkową knajpką, opawiowaną przez ospującą Larwę, oraz Pizzerią Apokalipsy z JT, tą z poprzycinanymi książkami, były jeszcze w Borejsadze jakiekolwiek przybytki zbiorowego żywienia? Noo dobra, pośrednio jeszcze wystąpił McDonalds w którym Magdusia romansowała z Patrykiem za pomocą frytek, ale poza tym?
Obserwuj wątek
    • mroczny_chomik_zaglady Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 18:31
      Coś mi się majaczy w "Kłamczusze", że Pawełęk spotkał się ze swoim ojcem w jakiejś jadłodajni, a ojciec Anieli do tejże się udał w celu spożycia obiadu a ją nieszczęsną zamknął w domu coby dziewczę nie polazło na ląfry, kawiarnia w hotelu "Merkury" też w "Kłamczusze", nie wiem gdzie Robozwis z Pawełkiem spożywali pączki ale chyba przecież nie w domu, i jeszcze było coś o Pulpie wkurzonej butami przybitymi do podłogi która siedziała w jakiejś kawiarence i podglądała Gabzona z Sałatą. Matołalia też oczekiwała na Nerwusa gdzieś w jakiejś knajpce o ile pamiętam i to chyba tyle było? Zaprawdę na pamięc moją takoż zapadło, ale nie było tych przybytków mrowie a mrowie... :))
      • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:08
        mroczny_chomik_zaglady napisała:

        > Coś mi się majaczy w "Kłamczusze", że Pawełęk spotkał się ze swoim ojcem w jak
        > iejś jadłodajni, a ojciec Anieli do tejże się udał w celu spożycia obiadu a ją
        > nieszczęsną zamknął w domu coby dziewczę nie polazło na ląfry,

        Dokładnie tak, bardzo dobrze Ci majaczy, o Mroczna i Przedwieczna!
        Restauracja rybna "Perełka" z której wali wytwornie kwaśna woń piwa i papierosów, tego dnia ma "bezmięsny" poniedziałek, więc srogi łojciec król rybak dostaje tam grochówkę, morszczuka panierowanego (boru szumiący.. taki bezmięsny ten ryb) i piwo (co za morderczy miks, aż mi słabo..).
        Dziwi to, że nadziany ojciec dyrektor Pawulona ze swoim marifiori w ogóle wstępuje do tak obleśnej, podrzędnej piwiarnio-garkuchni.
        Jak ni mo ślubnej na horyzoncie, to lubią się bananowe chłopaki stoczyć, piwskiem i petami śmierdzieć, miejscowe uczennice podrywać..
        • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:18
          lezbimbella_veganella napisała:

          [...]
          > Dokładnie tak, bardzo dobrze Ci majaczy, o Mroczna i Przedwieczna!
          > Restauracja rybna "Perełka" z której wali wytwornie kwaśna woń piwa i papierosó
          > w, tego dnia ma "bezmięsny" poniedziałek, więc srogi łojciec król rybak dostaje
          > tam grochówkę, morszczuka panierowanego (boru szumiący.. taki bezmięsny ten ry
          > b) i piwo (co za morderczy miks, aż mi słabo..).
          > Dziwi to, że nadziany ojciec dyrektor Pawulona ze swoim marifiori w ogóle wstęp
          > uje do tak obleśnej, podrzędnej piwiarnio-garkuchni.
          > Jak ni mo ślubnej na horyzoncie, to lubią się bananowe chłopaki stoczyć, piwski
          > em i petami śmierdzieć, miejscowe uczennice podrywać..


          W późnym PRL bezmięsne poniedziałki oznaczały zakaz serwowania potraw z mięsa ssaków lądowych z powodu braku tegoż na rynku. W poniedziałki właśnie.
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 18:36
      Kawiarnia od randki Pyzy i Lucka. Nie wiem czy to nie było w hotelu Merkury, tym samym, w którym niegdyś Anielę vel Franię i Pawełka przyuważyła ciotka Lila.

      W ogóle ta Aniela dużo chodzi po różnych kawiarniach - była "Ewa", w której przepączkowała Pawulona (Robroj świadkiem), był "Kociak", w którym po pierwszym dniu szkoły Robertino sączył z nią brazylijkę.
      • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 19:01
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Kawiarnia od randki Pyzy i Lucka. Nie wiem czy to nie było w hotelu Merkury, ty
        > m samym, w którym niegdyś Anielę vel Franię i Pawełka przyuważyła ciotka Lila.

        Tak, w hotelu Merkury. Z tym, że w Kłamczusze hotelowa kawiarnia była po prostu kawiarnią, a w Imieninach Lucek i Rurza wstępują do przedsionka Mordoru, pełnego orków i ladacznic:

        Wśród gości kawiarni hotelu “Merkury”, mieszczącej się na piętrze, w sali wąskiej i niemiłej,
        przeważały wymalowane panie w jaskrawych, kusych strojach oraz różne inne indywidua, a za to
        wyraźnie dawał się odczuć brak ludzi wytwornych. Spora część klienteli składała się z młodych
        mężczyzn w dresach lub skórzanych kurtkach; tu i ówdzie odzywało się ćwierkanie telefonu
        komórkowego lub pagera. Rozmowy, prowadzone za pośrednictwem sieci GSM, przeważały w
        zmieszanym gwarze, wypełniającym salę.
        - Bierz większą partię, bierz dziesięć kontenerów - doradzał komuś pleczysty trzydziestolatek ze
        złotym łańcuszkiem na nadgarstku, ubrany w lśniącą nowiutką kurtkę skórzaną. - Co mi tu będziesz
        gadał, to się sprzeda od ręki.




        > W ogóle ta Aniela dużo chodzi po różnych kawiarniach - była "Ewa", w której prz
        > epączkowała Pawulona (Robroj świadkiem), był "Kociak", w którym po pierwszym dn
        > iu szkoły Robertino sączył z nią brazylijkę.
        >

        Stare dobre czasy, kiedy kiszenie się w rodzinnej zalewie nie było jedyną opcją...
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:17
          bupu napisała:
          >Stare dobre czasy, kiedy kiszenie się w
          >rodzinnej zalewie nie było jedyną opcją...

          Rojkowie nie byli rodziną patologiczną, więc pewnie nawet nie mieli zalewy.
          Zresztą Robroj nie ogórek, zalewa mu nie potrzebna. Jest raczej jak świeża marchew - ma kolor, wzorst (tego co wystaje ponad glebę), zdrowy jest. A Robzurpator to farbowana pietruszka. Taka z przeceny.

          Gabą to kwiat kalafiora (obecnie ciut nadgniły), Grzegorz to kwiat sałaty/głąb kalarepy (w każdym razie zielony), a Pyziak to... fasola.
          Zapraszam do zgadywania dlaczego 😁
          • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:58
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

            > bupu napisała:
            > >Stare dobre czasy, kiedy kiszenie się w
            > >rodzinnej zalewie nie było jedyną opcją...
            >
            > Rojkowie nie byli rodziną patologiczną, więc pewnie nawet nie mieli zalewy.

            Już od KK byli patologiczni o krok od wkroczenia kuratora (do kalafiora). Tylko MM opisała ich jako miłych i niezaradnych, a dowcipnych (mam w nosie kolory ziemi), forum wraże nie istniało i mało kto się czepiał podejrzanego ubóstwa, wyuczonej bezradności, pasożytnictwa itd.

            >a Pyziak to... fasola.> Zapraszam do zgadywania dlaczego 😁

            :)))))) Pyzula Fasola Jaś. Albo też fasola Stalowe Oczko
            (tak jak są Black Eyed Peas... o nie... od razu zaczyna mi grać w głowie no no no noo, don't phunk with my heart).
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:12
              lezbimbella_veganella napisała:
              >Już od KK byli patologiczni o krok
              >od wkroczenia kuratora (do
              >kalafiora). Tylko MM opisała ich jako
              >miłych i niezaradnych, a dowcipnych
              >(mam w nosie kolory ziemi), forum
              >wraże nie istniało i mało kto się
              >czepiał podejrzanego ubóstwa,
              >wyuczonej bezradności,
              >pasożytnictwa itd.

              ROJKOWIE, nie Borejkowie. Nie obrażajmy sympatycznych poligrafów z dziada pradziada (take that, wykształciuchy kamieniczne!), którzy wydali na świat urokliwego Robrojeczka, a parę lat przed nim Robrojkę, któraż to poślubiła właściciela syrenki.

              Chyba, że u nich też kurator był, bo Robcio gnał syrenką z Gabą w środku na czerwonym świetle 🤔

              >:)))))) Pyzula Fasola Jaś. Albo też
              >fasola Stalowe Oczko
              >(tak jak są Black Eyed Peas... o nie...
              >od razu zaczyna mi grać w głowie
              >no no no noo, don't phunk with my
              >heart).

              A na to nie wpadłam!🤩
              Też dobre, ale to nie to.
              • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:59
                tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
                > ROJKOWIE, nie Borejkowie. Nie obrażajmy sympatycznych poligrafów z dziada pradz
                > iada (take that, wykształciuchy kamieniczne!), którzy wydali na świat urokliweg
                > o Robrojeczka, a parę lat przed nim Robrojkę, któraż to poślubiła właściciela s
                > yrenki.

                Ło rety, wybacz Kryjóweczko moją durnotę i ślepotę. Moja pulpa.
                Rojkowie-Borejkowie mi się skleili

                > Chyba, że u nich też kurator był, bo Robcio gnał syrenką z Gabą w środku na cze
                > rwonym świetle 🤔

                Długo nie pognał, może dlatego żaden Sylwester Robocop ani kurateur go nie przyłapał.
                Z ulicy Nad Wierzbakiem gdzie mieszkają stryjostwo do szpitala Raszei jest 850 metrów - na piechotę 10 minut
                Autem 5 minut na spokojnie.
          • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:16
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

            > bupu napisała:
            > >Stare dobre czasy, kiedy kiszenie się w
            > >rodzinnej zalewie nie było jedyną opcją...
            >
            > Rojkowie nie byli rodziną patologiczną, więc pewnie nawet nie mieli zalewy.
            > Zresztą Robroj nie ogórek, zalewa mu nie potrzebna. Jest raczej jak świeża marc
            > hew - ma kolor, wzorst (tego co wystaje ponad glebę), zdrowy jest. A Robzurpato
            > r to farbowana pietruszka. Taka z przeceny.

            Pasternak. Zwiędły pasternak, przemalowany na pomarańczowo.
    • blada_twarz3 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 19:06
      Kreska z Genowefą były w Hortexie, gdzie było szaro i tłoczno, a podawano tam deser w postaci rozmiękłych truskawek z kleksem bitej śmietany.
      • przymrozki Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 16:08
        Ale też, gwoli ścisłości, Aurelia dostała krem, bo kaszlała i Kreska wolała kupić jej coś niemrożonego. Inni klienci pewnie jedli apetyczniej podane lody.
        • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 00:06
          przymrozki napisała:

          > Ale też, gwoli ścisłości, Aurelia dostała krem, bo kaszlała i Kreska wolała kup
          > ić jej coś niemrożonego. Inni klienci pewnie jedli apetyczniej podane lody.


          Wiadomo, Przymrozki jak nazwa wskazuje to chętnie srogi mrus i zmarzlinę widzą ;-) ale OwR w styczniu/lutym/marcu 83 się działo i śnieg sypał coraz to - więc raczej nie jedzono wtedy lodów. Predzej te kremy właśnie i ciastki do goruncej siorbaty.
          • agnieszka_azj Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 16:58
            Lody w Hortexie dawali cały rok. Inna sprawa, że w dnie kryzysu czyli w czasach OwR za bakalie robiła kandyzowana marchewka, ale były ;-)
            • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 18:10
              agnieszka_azj napisała:

              > Lody w Hortexie dawali cały rok. Inna sprawa, że w dnie kryzysu czyli w czasach
              > OwR za bakalie robiła kandyzowana marchewka, ale były ;-)
              >

              Rrany, pamiętam te kostki kandyzowanej marchewki, to było!
    • modrogrzbiecik Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 20:22
      Wolfi miał w restauracji randkę z fałszywą fanką punk rocka, przed którą to (randką, nie fanką) prasował koszulę i niechcący spalił żabi pokoik.

      Gdzieś pod koniec JT strudzeni podróżą i czekaniem w korku bohaterowie poszli się pożywić w restauracji w Pobiedziskach (IGS zabawiał ich wtedy opowieścią o Lotofagach i jest to chyba jedyna scena w sadze, kiedy Józef patrząc na kuzyna nie myśli o nim wyłącznie pogardliwie, tylko zazdrości mu umiejętności gawędziarskich).
      • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:05
        modrogrzbiecik napisała:

        > Wolfi miał w restauracji randkę z fałszywą fanką punk rocka, przed którą to (ra
        > ndką, nie fanką) prasował koszulę i niechcący spalił żabi pokoik.

        W restauracji? OMG
        >
        > Gdzieś pod koniec JT strudzeni podróżą i czekaniem w korku bohaterowie poszli s
        > ię pożywić w restauracji w Pobiedziskach (IGS zabawiał ich wtedy opowieścią o L
        > otofagach i jest to chyba jedyna scena w sadze, kiedy Józef patrząc na kuzyna n
        > ie myśli o nim wyłącznie pogardliwie, tylko zazdrości mu umiejętności gawędziar
        > skich).

        Jeju. Zupełnie o tym zapomniałam. Ale to wina JT, nie mojej sklerozy
      • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:22
        modrogrzbiecik napisała:

        > Wolfi miał w restauracji randkę z fałszywą fanką punk rocka, przed którą to (ra
        > ndką, nie fanką) prasował koszulę i niechcący spalił żabi pokoik.

        Aż sprawdziłam. W kawiarni, gdzie dziewczę się obżerało lodami na koszt Wolfiego.
        • modrogrzbiecik Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:10
          bupu napisała:

          >
          > Aż sprawdziłam. W kawiarni, gdzie dziewczę się obżerało lodami na koszt Wolfieg
          > o.
          >
          >

          Faktycznie, mogła to być i kawiarnia. Zapamiętałam głównie to objadanie się na jego koszt i włókna pomarańczy pomieszane ze szminką (to chyba powinno trafić do wątku o turpizmie...). Niemniej - kawiarnię też do przybytków gastronomii należy policzyć.
          • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:21
            modrogrzbiecik napisała:

            Niemniej - kawiarnię też do przybytków gastronomii nal
            > eży policzyć.

            Aleź oczywiście!
    • mroczny_chomik_zaglady Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 20:40
      A, przypomniało mi się jeszcze: Restauracja "Piastowska" gdzie Syrenkosarenka miotała wiktem po okolicznych stołach i jeśli za zakład żywienia zbiorowego można uznać wagon "Warsu" to takoż. Wspomniany był również jakiś bar mleczny gdzie Maciej miał zabrać Matyldę na randkę.
      • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:05
        mroczny_chomik_zaglady napisała:

        > A, przypomniało mi się jeszcze: Restauracja "Piastowska" gdzie Syrenkosarenka m
        > iotała wiktem po okolicznych stołach

        No to opawiowany przybytek wszak wymieniłam w pierwszym poście.
        • mroczny_chomik_zaglady Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 08:44
          No bo tak to jest jak się próbuje czytać z kocim ogonem przed oczami... Wieczorową porą zwłaszcza i po wizycie znajomych którzy władają płynnie mową Puszkina w przeciwieństwie do mnie. No się mi wziął i mózg przegrzał ewidentnie. W ramach pokuty i ekspiacji jestem gotowa odśpiewać ponurą pieśń masową o wykorzystywanym i gnębionym koziołeczku oraz mściwej, pozbawionej poczucia humoru ( i honoru) płaskoczółkiej babuleńce :D
          • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 00:17
            mroczny_chomik_zaglady napisała:
            > No bo tak to jest jak się próbuje czytać z kocim ogonem przed oczami... (...)

            Jakże to znam, mnie córkota depcze po szyi, obojczykach i mostku, aby się umościć i mruczeć, kiedy uważa, że za długo już gniję na sofie przed ekranem - i weź tu pisz z sensem, kiedy twarz tonie w futerku 🤗🙃🙃🙃

            W ramach pokuty i ekspiacji jestem gotowa odśpiewać ponurą pieśń masową o wykorzyst
            > ywanym i gnębionym koziołeczku oraz mściwej, pozbawionej poczucia humoru ( i
            > honoru) płaskoczółkiej babuleńce :D

            Ależ nie wstydź się tak, tylko śpiewaj plissss!! Bez ekspiacji, tylko ku uciesze naszej
            • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 16:02
              lezbimbella_veganella napisała:

              > mroczny_chomik_zaglady napisała:
              > > No bo tak to jest jak się próbuje czytać z kocim ogonem przed oczami...
              > (...)
              >
              > Jakże to znam, mnie córkota depcze po szyi, obojczykach i mostku, aby się umośc
              > ić i mruczeć, kiedy uważa, że za długo już gniję na sofie przed ekranem - i weź
              > tu pisz z sensem, kiedy twarz tonie w futerku 🤗🙃🙃🙃
              [...]

              Owszem. Wypluwanie futra później - bezcenne.
              • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 16:54
                julian_arden napisał:

                > lezbimbella_veganella napisała:
                >
                > > mroczny_chomik_zaglady napisała:
                > > > No bo tak to jest jak się próbuje czytać z kocim ogonem przed ocza
                > mi...
                > > (...)
                > >
                > > Jakże to znam, mnie córkota depcze po szyi, obojczykach i mostku, aby się
                > umośc
                > > ić i mruczeć, kiedy uważa, że za długo już gniję na sofie przed ekranem -
                > i weź
                > > tu pisz z sensem, kiedy twarz tonie w futerku 🤗🙃🙃🙃
                > [...]
                >
                > Owszem. Wypluwanie futra później - bezcenne.

                Ja mam tak, że piszę z kompa stacjonarnego, siedzę przy biurku, po którym bezustannie wte i wewte spaceruje kocica. Czasem przysiada np. centralnie przed monitorem i ni huhu nie da się jej przesunąć. Zdarza się, że wlezie na klawiaturę i wyśle coś przez msg
                Też czytam wybiórczo, a pisać muszę czasem po kilka razy.
                Ostatnio, jak do dość małej buteleczki z niewielkim otworem nalewałam pół na pół glicerynę i glikol z dużych butelek z dużym otworem, to kotka jęła mi się ocierać o rękę i w diabły gliceryny poszło na blat.
                • mroczny_chomik_zaglady Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 17:26
                  Ja już w sumie przestałam zwracać uwagę na zwały futra wszędzie... Ale przyznaję, kot bywa pomocny w najmniej spodziewanych momentach ludzkiego żywota, mianowicie: Kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce moja córkota miała zwyczaj włazić na mnie, zasiadać dumnie na ramieniu i mruczeć bąbelkując jednocześnie w ucho. Następnie trzeba było zdjąć dziecko, położyć na pleckach i miętosić brzuś. No i razu któregoś trzymałam dziecię na rąsiach, masowałam brzuś i jednocześnie prowadziłam rozmowę telefoniczną z bankiem. Kociszcze zaczęło sobie obwąchiwać stópkę z wyrazem zdecydowanego niesmaku na pyszczku ja zaś niewiele myśląc wypałiłam tekstem "No co Maszeńko? Nóżki śmierdzą? No, nóżki śmierdzą bo z dupki wychodzą". Z drugiej strony słuchawki usłyszałam tylko parsknięcie i połączenie zostało przerwane... Więcej nie zadzwonili nie wiedzieć czemu... :D A futro wszędzie? Wielkie mi co, goście przywykli, ja przywykłam...
                • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 18.04.23, 12:08
                  ako17 napisała:

                  [...]
                  > Ja mam tak, że piszę z kompa stacjonarnego, siedzę przy biurku, po którym bezus
                  > tannie wte i wewte spaceruje kocica. Czasem przysiada np. centralnie przed moni
                  > torem i ni huhu nie da się jej przesunąć. Zdarza się, że wlezie na klawiaturę i
                  > wyśle coś przez msg
                  > Też czytam wybiórczo, a pisać muszę czasem po kilka razy.
                  > Ostatnio, jak do dość małej buteleczki z niewielkim otworem nalewałam pół na pó
                  > ł glicerynę i glikol z dużych butelek z dużym otworem, to kotka jęła mi się oci
                  > erać o rękę i w diabły gliceryny poszło na blat.


                  No i jeszcze niezbędne wsadzanie mokrego nosa człowiekowi do ucha.

                • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 20:36
                  no to macie - jak to u mnie wygląda :)
                  • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 20:38
                    ako17 napisała:
                    >no to macie - jak to u mnie wygląda
                    >:)

                    Puci puci😻
                  • itsjustemichelle1 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 20.04.23, 15:38
                    ako17 napisała:

                    > no to macie - jak to u mnie wygląda :)
                    >
                    cudny <3
            • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 18:23
              lezbimbella_veganella napisała:

              > mroczny_chomik_zaglady napisała:
              > > No bo tak to jest jak się próbuje czytać z kocim ogonem przed oczami...
              > (...)
              >
              > Jakże to znam, mnie córkota depcze po szyi, obojczykach i mostku, aby się umośc
              > ić i mruczeć, kiedy uważa, że za długo już gniję na sofie przed ekranem - i weź
              > tu pisz z sensem, kiedy twarz tonie w futerku 🤗🙃🙃🙃

              Mnie kocinsynek usiłuje się mościć na szyi, w charakterze szaliczka, nie biorąc pod uwagę, że waży coś cztery kilo i odcina mi tym sposobem dopływ powietrza do płuc i krwi do mózgu. Po długich negocjacjach łaskawie zgadza się spocząć na mej piersi łabędziej.
              • pi.asia Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 18.04.23, 09:54
                bupu napisała:


                > Mnie kocinsynek usiłuje się mościć na szyi, w charakterze szaliczka

                Dokładnie jak mój Pirat.
                Nieżyjąca już trikolorka Fraszka uwielbiała uwalać się leżącemu człowiekowi przy twarzy. A że futro miała obfite, nie była to la człowieka sytuacja komfortowa.
                Jedna z fajniejszych domowych opowiastek mówi o tym, jak to Rumcajs, narąbawszy się totalnie słodkim winem, legł spać, a Fraszka skwapliwie z tego skorzystała
                Zza zwałów wielobarwnego futra usłyszałam wymamrotany taki tekst: zaparkowała mi na pysku... śff...ś...śśśfffinia.... i jeszcze, qrwa, mruczy...

                Widzę, że mnóstwo osób tutaj to kociarze. No to u mnie będziecie szczęśliwi, aczkolwiek nie wiem, ile z moich siedmiu kotów się pojawi, a ile z tych pojawionych da się pogłaskać.
                • minerwamcg Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 13:36
                  Łomatko, co Wy wszystkie, kota macie? :) No tak, ja też. Koty nawet. Dwie.
                  • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 16:07
                    minerwamcg napisała:

                    > Łomatko, co Wy wszystkie, kota macie? :) No tak, ja też. Koty nawet. Dwie.


                    Ja mam zasadniczo trzy. Koty. Dwóch paniczów i jedną panienkę.
    • mika_p Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:17
      Gizela zabrała małego złodziejaszka na obiad, nie do Mercurego znów?

      W Prima Aprilis Patrycja poszła do małej kawiarni, żeby w domu nie jeść zupy z trocinami, i stamtąd zobaczyła przez szybę szczęśliwą Gabę z Grzesiem
      • mika_p Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:21
        A, jeszcze przecież impreza rodzinna Schoppów i wesele Natalii odbywaly się w jakimś miejscu z jedzeniem :)
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 21:26
          mika_p napisała:
          >A, jeszcze przecież impreza rodzinna
          >Schoppów i wesele Natalii odbywaly się w
          >jakimś miejscu z jedzeniem :)

          Dworek w Koszutach
          • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:16
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

            > mika_p napisała:
            > >A, jeszcze przecież impreza rodzinna
            > >Schoppów i wesele Natalii odbywaly się w
            > >jakimś miejscu z jedzeniem :)
            >
            > Dworek w Koszutach

            Ale Dworek w Koszutach to jest przecież zabytek, pomnik historii i Muzeum ZIemi Średzkiej z gablotami i eksponatami od czasu powstań XIX wieku aż po 2 wojny światowe.
            Do tego jest tam stała wystawa pod tytułem Dworek ziemiański w Wielkopolsce XIX wieku czy coś w podobie.
            To nie jest żadna sala weselna z garkuchnią.
            NIe wiem, jaką telenowelę trzeba mieć w głowie, aby wtrynić do takiego muzeum weselicho.
            *eyeroll zrobiłam taki, że własny przegrzany musk ujrzałam*

            Fryc i Różą powinny w takim razie hajtać się w muzeum Szopena w Źelazowej Woli
            Z tym dworkiem MM pojechała jeszcze gorzej niż z kiejdańską cukiernicą. Oczywiście szlachtę i bezetów musiała z Borejodziadów zrobić, koniecznie w dworku, w kontusiku, boso ale w ostrogach.
            • aniadm Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 11:36
              Wychodzi na to, że możliwość jest:
              www.znaczki-turystyczne.pl/znaczkowe-miejsca-turystyczne/dwor-w-koszutach-muzeum-ziemi-sredzkiej-c913
              (z komentarzy: "Budynek już od bramy przyciąga uwagę swym krytym gontem dachem. W dniu odwiedzi ekspozycja była czynna krócej gdyż miało się tam odbyć przyjęcie weselne, do którego trwały już przygotowania. Mimo to umożliwiono nam zwiedzenie obiektu i nie wiem czy tu zadziałał nasz urok osobisty czy magia Znaczka Turystycznego. Poruszanie się po salonach muzeum jest dozwolone jedynie w maskach i jednorazowych kapciach „szpitalnych”. Jako miłośnik starego drewna w meble zaklętego miałem co podziwiać. I w tym miejscu BARDZO dziękuję za możliwość zobaczenia tego.")

              Na stronie samego muzeum piszą tylko o wynajmowaniu na "imprezy kulturalne"
    • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 22:22
      bupu napisała:

      >
      > Słuchajcie, bo ja sobie przypomnieć nie mogę, poza małomiasteczkową knajpką, op
      > awiowaną przez ospującą Larwę, oraz Pizzerią Apokalipsy z JT, tą z poprzycinany
      > mi książkami, były jeszcze w Borejsadze jakiekolwiek przybytki zbiorowego żywie
      > nia? Noo dobra, pośrednio jeszcze wystąpił McDonalds w którym Magdusia romansow
      > ała z Patrykiem za pomocą frytek, ale poza tym?
      >

      No jakże to!!!
      1. Przecie to w samiutkim Języku Jóźwa poprowadził kuzyna wraz z dziadem do pizzerii, gdzie sprawnie zamówił marhgerity i opłacił z drobnych pozostałych po zakupach dla domu! A Pater się zbulwersował przyciętymi książkami!!! Bywali oni, oj bywali. Zwłaszcza Józef był, jak się okazało, biegły w sztuce jadania poza domem. Nie wiem, czy tylko w tym konkretnym lokalu, czy w ogóle, jako 9-latek, nauczył się korzystania z oferty gastronomicznej rodzimego miast. Czyżby mu kuchnia mamusi nie smakowała? Albo za małe porcje i trzeba było uzupełniać na mieście? Bo niby zawsze mógł był obeżreć jeszcze dziadków i ukochaną ciocię z kiełbasy.

      2. Mam mgliste wrażenie, że założyłam kiedyś wątek o hotelach i restauracjach, tam się trochę pojawiło lokali gastro (hehe, Józef z Dorotę w tym przytulnym hoteliku przez 2 tygodnie chyba też musieli z sali jadalnej korzystać, no nie sądzę, aby codziennie jedli zakupione w sklepie bułki i zagryzali kiełbasą, chociaż kto ich tam wie) ale ni huhu znaleźć go nie mogę.

      3. "Kociak" był wspomniany? w ogóle trochę ostatnio piszą w internetach o jego ponownym otwarciu
      • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:34
        ako17 napisała:

        [...]
        > 2. Mam mgliste wrażenie, że założyłam kiedyś wątek o hotelach i restauracjach,
        > tam się trochę pojawiło lokali gastro (hehe, Józef z Dorotę w tym przytulnym ho
        > teliku przez 2 tygodnie chyba też musieli z sali jadalnej korzystać, no nie sąd
        > zę, aby codziennie jedli zakupione w sklepie bułki i zagryzali kiełbasą, chocia
        > ż kto ich tam wie) ale ni huhu znaleźć go nie mogę.
        [...]


        Pożerali swe usta wyłącznie. W tej sytuacji prowincjonalna sala jadalna z trywialnym schabowym to przykry dysonans.
    • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:15
      Ohydny Mercury, okropnie nie podobał się młodocianym bohaterom, było nowobogacko i biznesowo. Oraz ten sam Mercury, w którym Gizela nakarmiła małego degenerata.
    • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:27
      bupu napisała:
      > Słuchajcie, bo ja sobie przypomnieć nie mogę, poza małomiasteczkową knajpką, op
      > awiowaną przez ospującą Larwę, oraz Pizzerią Apokalipsy z JT, tą z poprzycinany
      > mi książkami, były jeszcze w Borejsadze jakiekolwiek przybytki zbiorowego żywienia?

      Mało tego, bo MM hołduje od najsampierwszego początku domowej kuchni przede wszystkiem.
      Twórcza Irenka Żak może tworzyć, pracować, ale jednocześnie Żaczkowi codziennie gotować musi i to jeszcze nie przypalać (widziałby kto, jaki delikates!) bo zaraz wyrzuty głośne, dramaty, suchy chleb - a podczas Gwiazdki zmienia się Żaczek wręcz w tyrana i wymaga ręcznie klejone każde uszko.

      Ale jeszcze w Paleorzęzicjadzie MM lubiła kawiarnie jako miejsce eleganckie i przyjemne, gdzie można było sączyć ohydne wyrkawopodobne albo wytworną kawkę białą (ciotka Lila) oraz opychać się pączkami, ptasimi gniazdkami, rozmiękłymi truskawami i bitą śmietaną. Czyli tak deserowo-kawiano tylko, takie danie specjalne i napój specjalny, na specjalne okazje.
      Nawet samotni Koziobeby z Anielą nigdy nie idą na powiedzmy pseudorizotto peerelowskie ani do baru mlecznego (chyba że źle pamiętam).

      W NiN, czy ta knajpa gdzieś w lasach, gdzie Nerwosol pije zimne piwo z puszki i coś jeszcze chyba je, to jest ta sama knajpa ozdobiona przez womity Larwy?
      I czy zajazd Rzepicha przy ruinorumiankowie to jest też jadłodajnia czy tylko hotelo-zajazd bez wiktu?
      • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 15.04.23, 23:51
        lezbimbella_veganella napisała:


        > Nawet samotni Koziobeby z Anielą nigdy nie idą na powiedzmy pseudorizotto peere
        > lowskie ani do baru mlecznego (chyba że źle pamiętam).

        Dobrze pamiętasz.

        > W NiN, czy ta knajpa gdzieś w lasach, gdzie Nerwosol pije zimne piwo z puszki i
        > coś jeszcze chyba je, to jest ta sama knajpa ozdobiona przez womity Larwy?

        Ta sama, zdaje się.

        > I czy zajazd Rzepicha przy ruinorumiankowie to jest też jadłodajnia czy tylko h
        > otelo-zajazd bez wiktu?
        >

        Żarłodajnia, owszem, delikatne powonienie IGSa rażą zapachy dań ciężkich i tłustych plynące z wnętrza, a poza tym nabywali gęsi żywe od Deroci, nie w celu sadystycznego mordowania dla przyjemności, tylko do przerobu na potrawy.
        • briar_rose Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 18:39
          bupu napisała:

          > Żarłodajnia, owszem, delikatne powonienie IGSa rażą zapachy dań ciężkich i tłus
          > tych plynące z wnętrza, a poza tym nabywali gęsi żywe od Deroci, nie w celu sad
          > ystycznego mordowania dla przyjemności, tylko do przerobu na potrawy.

          A cóż go tam tak razi, przecież w domu ma to samo, tam też aż wszystko od tłuszczu kapie... Domowa kuchnia borejkowska zawsze musi być tradycyjna i ciężkostrawna!
          • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 19:58
            briar_rose napisał(a):

            > bupu napisała:
            >
            > > Żarłodajnia, owszem, delikatne powonienie IGSa rażą zapachy dań ciężkich
            > i tłus
            > > tych plynące z wnętrza, a poza tym nabywali gęsi żywe od Deroci, nie w ce
            > lu sad
            > > ystycznego mordowania dla przyjemności, tylko do przerobu na potrawy.
            >
            > A cóż go tam tak razi, przecież w domu ma to samo, tam też aż wszystko od tłusz
            > czu kapie... Domowa kuchnia borejkowska zawsze musi być tradycyjna i ciężkostra
            > wna!


            Karczma „Rzepicha” miała pootwierane okna; wydostawała się przez nie tłusta,
            mokra woń świńskiej golonki oraz ciężka - kwaśnej kapusty zasmażanej.
            • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 20:07
              bupu napisała:

              [...]
              > > A cóż go tam tak razi, przecież w domu ma to samo, tam też aż wszystko od
              > tłusz
              > > czu kapie... Domowa kuchnia borejkowska zawsze musi być tradycyjna i cięż
              > kostra
              > > wna!
              >
              >
              > Karczma „Rzepicha” miała pootwierane okna; wydostawała się przez nie tłusta,
              > mokra woń świńskiej golonki oraz ciężka - kwaśnej kapusty zasmażanej.



              Ja też, gdy słyszę lub widzę "kuchnia domowa", "obiady domowe" a także "Jak u Mamy" - przechodzę na drugą stronę ulicy.
      • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:00
        lezbimbella_veganella napisała:



        > W NiN, czy ta knajpa gdzieś w lasach, gdzie Nerwosol pije zimne piwo z puszki i
        > coś jeszcze chyba je, to jest ta sama knajpa ozdobiona przez womity Larwy?

        mam wrażenie, że ta sama, bo inaczej po cóż byłaby wspomnianą? Chyba tam się Nerwus dowiaduje tropów o dalszej drodze Natalii.
        BTW. jak to czytałam po raz pierwszy na żywo, to mi się bardzo podobało. Im bardziej to rozbieramy na forum, tym więcej mnie to mierzi
        • modrogrzbiecik Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:20
          ako17 napisała:

          >
          > mam wrażenie, że ta sama, bo inaczej po cóż byłaby wspomnianą? Chyba tam się Ne
          > rwus dowiaduje tropów o dalszej drodze Natalii.
          >

          Tak, o ile dobrze pamiętam, to kelnerka obsługująca Nerwusa rzuca do niego jakąś uwagę o tym, jakie cyrki mieli wcześniej tego dnia - o przyjezdnej kobiecie z dwójką dziewczynek, z których jedna się pochorowała na stół. I Filip wyławia z tej opowieści przydatne informacje.
      • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 08:22
        lezbimbella_veganella napisała:

        [...]
        > Ale jeszcze w Paleorzęzicjadzie MM lubiła kawiarnie jako miejsce eleganckie i p
        > rzyjemne, gdzie można było sączyć ohydne wyrkawopodobne albo wytworną kawkę bia
        > łą (ciotka Lila) oraz opychać się pączkami, ptasimi gniazdkami, rozmiękłymi tru
        > skawami i bitą śmietaną. Czyli tak deserowo-kawiano tylko, takie danie specjaln
        > e i napój specjalny, na specjalne okazje.
        > Nawet samotni Koziobeby z Anielą nigdy nie idą na powiedzmy pseudorizotto peere
        > lowskie ani do baru mlecznego (chyba że źle pamiętam).
        >
        > W NiN, czy ta knajpa gdzieś w lasach, gdzie Nerwosol pije zimne piwo z puszki i
        > coś jeszcze chyba je, to jest ta sama knajpa ozdobiona przez womity Larwy?
        > I czy zajazd Rzepicha przy ruinorumiankowie to jest też jadłodajnia czy tylko h
        > otelo-zajazd bez wiktu?

        Prawdę mówiąc, nie bardzo przypominam sobie, że by Bebe z Kozłem w ogóle jedli. A faktycznie w okolicy mieli bar mleczny, spożywałem tam raz będąc przejazdem w Borejkogrodzie.
        • pi.asia Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 11:35
          Kawiarnia w Palmiarni, gdzie Pulpecja zmiażdżyła Jacunia. Wprawdzie niczego tam nie jedzą, ale kawiarnia jest.

          Kawiarenka Samorządowa nad Maltą, w której Robert czekał na Bellę (ogłosiły to megafony)

          Ulubiona pizzeria Nerwusa: Gdzieś daleko, w tej mokrej ciemności, była pizzeria Tivoli i Filip; który zresztą
          na pewno się spóźnił, a teraz już zamówił swoją ulubioną Pepperoni
          • anchema Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 18.04.23, 22:52
            wydaje mi się, że Patrycja i Jacunio to Palmiarnia, nie kawiarnia
            • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 19.04.23, 07:54
              anchema napisała:

              > wydaje mi się, że Patrycja i Jacunio to Palmiarnia, nie kawiarnia


              I masz rację, Patrycja oblała Jacunia słów napalmem pod palmą w Palmiarni.
        • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 23:58
          julian_arden napisał:
          > lezbimbella_veganella napisała:
          > > Nawet samotni Koziobeby z Anielą nigdy nie idą na powiedzmy pseudorizotto
          > peere> > lowskie ani do baru mlecznego (chyba że źle pamiętam).

          > Prawdę mówiąc, nie bardzo przypominam sobie, że by Bebe z Kozłem w ogóle jedli.

          Jedli tylko raz jakiś zgliwiały, alkoholizowany tort węgierski na margarynie z Berni, bo nic innego nie mogli dostać przy niedzieli
          💩🤢🎂 poczem wszystkim zrobiło się trochę słabo. I z czego wynika, że stara gropa Anilina 26-letnia oraz sprawna i przytomna16-latka Bebe nie umiały robić prostych zakupów w normalnych dniach tygodnia? (bo dzieciak Kozioł ofc nie nadawał się). W Kłamczusze Aniela umiała ojcu robić obiad jako 15-latka..

          W BBB jednego poranka Aniella chyba też je müsli, ale nie jestem 100% pewna (nie odświeżyłam jeszcze chronologicznie).

          > A faktycznie w okolicy mieli bar mleczny, spożywałem tam raz będąc przejazdem
          > w Borejkogrodzie.

          Barów mlecznych i bistro pseudo-włoskich było wtedy w Poznaniu jak naplute, zwłaszcza na arterii Armii Czerwonej (dziś św Marcina) która zaczyna się tuż przy dworcu głównym i ciągnie się aż do baru Kociak, który na niej leży (i kwiczy do dziś) i kończy się akurat na Starym Mieście, rzut pyrem od ratusza. Jeszcze u schyłku lat 80ych były wtedy też wszędzie zapiekankowozy, w których zaraz po przełomie pojawiły się też pierwsze hotdogi.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 00:09
            Wiedziałam, że mój Kozioł się przyjmie 😊
            Wszedł równie łatwo jak "Józkiniowiec"
            • lezbimbella_veganella Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 00:23
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
              > Wiedziałam, że mój Kozioł się przyjmie 😊
              > Wszedł równie łatwo jak "Józkiniowiec"

              Co to za perwery w tej tajnej pieczarze Pyziaczej odchodzą, i kozioł i józkiniowiec wchodzą sobie w coś i to łatwo, bez omasty..
              🤭🤭🤭
              Przepraszam, MSPANC
              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 19:51
                lezbimbella_veganella napisała:
                >Co to za perwery w tej tajnej
                >pieczarze Pyziaczej odchodzą, i
                >kozioł i józkiniowiec wchodzą sobie
                >w coś i to łatwo, bez omasty..
                >🤭🤭🤭
                >Przepraszam, MSPANC

                Józkiniowiec pewnie by wolał tego równego gościa Adama, dla którego specjalnie prasował sobie garnitur, ale w sumie...
          • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 06:47
            lezbimbella_veganella napisała:



            > Barów mlecznych i bistro pseudo-włoskich było wtedy w Poznaniu jak naplute, zwł
            > aszcza na arterii Armii Czerwonej (dziś św Marcina)

            Arteryja owa zowie się Święty Marcin, nie Świętego Marcina. Z moich doświadczeń turystycznych zaś wynika, że w każdym ciut większym mieście w PRL istniał bar mleczny, w dużych miastach zaś barów takich było jak żelaza w jabłku.

            > która zaczyna się tuż przy
            > dworcu głównym i ciągnie się aż do baru Kociak, który na niej leży (i kwiczy do
            > dziś) i kończy się akurat na Starym Mieście, rzut pyrem od ratusza. Jeszcze u
            > schyłku lat 80ych były wtedy też wszędzie zapiekankowozy, w których zaraz po pr
            > zełomie pojawiły się też pierwsze hotdogi.

            A tak, tak, w 1988 zapieksy można było dostać na każdym rogu. W wersji Basic z pieczarkami i serem żółtym, można było nawet zażądać ketchupu na wierch jak kto chciał zaszaleć.
            • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 16:00
              bupu napisała:

              [...]
              > A tak, tak, w 1988 zapieksy można było dostać na każdym rogu. W wersji Basic z
              > pieczarkami i serem żółtym, można było nawet zażądać ketchupu na wierch jak kto
              > chciał zaszaleć.


              Ketchupu firmy polonijnej (analogiczny produkt państwowej spółdzielczości nazywał się wtenczas "Sos moskiewski" i przez cały okres PRL należał do kategorii trudnodostępnych frykasów). Nawiasem mówiąc, ten ketchup (w "Opium") był jednym z naprawdę celnych strzałów w realia autorstwa Autorki.
          • modrogrzbiecik Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 17:10
            lezbimbella_veganella napisała:

            >
            > Jedli tylko raz jakiś zgliwiały, alkoholizowany tort węgierski na margarynie z
            > Berni, bo nic innego nie mogli dostać przy niedzieli
            > 💩🤢🎂 poczem wszystkim zrobiło się trochę słabo. I z czego wynika, że stara gr
            > opa Anilina 26-letnia oraz sprawna i przytomna16-latka Bebe nie umiały robić pr
            > ostych zakupów w normalnych dniach tygodnia? (bo dzieciak Kozioł ofc nie nadawa
            > ł się). W Kłamczusze Aniela umiała ojcu robić obiad jako 15-latka..
            >
            >

            Ależ Kierowniczko droga, ten tort na obiad w niedzielę wynikał z faktu, że Bebe i Kozio w sobotę dopiero wrócili z wakacji, Aniela przybyła do nich także w sobotę wieczorem. I tegoż samego dnia:
            "(...) Kozio miauczy pod prysznicem, a Bebe przygotowuje bratu prowizoryczny posiłek, złożony z radzieckiej konserwy rybnej w tomacie oraz pierniczków lukrowanych „Katarzynki lubuskie” (niczego innego nie udało się jej zdobyć przy sobocie, nawet w restauracji dworcowej)".

            Następny dzień to niedziela, Aniela pyta:
            "– A co my dziś bę­dzie­my jedli?
            – Dziś nic nie można kupić.
            – Może cia­stek ku­pi­my w ja­kiejś ka­wiar­ni.
            – A na obiad może by do re­stau­ra­cji?
            – Nie! – po­wie­dzia­ła ostro Anie­la. – Po co komu obiad w taki upał. Ja zresz­tą dbam o linię i jadam mało.
            – A ja nie dbam i jadam dużo – za­zna­czył Kozio i za­bęb­nił pa­znok­cia­mi o blat stołu.
            – Nie mu­sisz się wciąż opy­chać – uświa­do­mi­ła mu Anie­la. – Ja mam tylko pięć­set złotych, to na re­stau­ra­cję nie wy­star­czy."

            Potem już jedzą posiłki raczej normalnie, kilka jest opisanych (Bebe robi chłodnik, Kozio przynosi ze sklepu bułki i mleko, rodzeństwo wspólnie kroi pomidory i paprykę na sałatkę), może nie jakoś szczególnie zapadających w pamięć, ale powietrzem oni tam nie żyją 😁
            • modrogrzbiecik Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 17:16
              A jeszcze wracając do tematu głównego, to właśnie w BBB Dambo z ojcem przed wyjazdem jedzą zupę i pierogi w barze mlecznym.
    • itsjustemichelle1 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:14
      *smażalnia ryb w Łebie
      *jadłodajnia, w której Paweł jadł z ojcem
      *hotel Mercure
      *bar Kociak
      *cukiernia,w której Danusia kupowała tort
      nie pamiętam dalej
    • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 00:23
      bupu napisała:

      >Pizzerią Apokalipsy z JT, tą z poprzycinany
      > mi książkami,

      Jeżu, toteż dopiero doczytałam, że to com napisała to już było :(
      [bije się w piersi]
    • przymrozki Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 16:02
      Był też geszeft gastronomiczny, za który ręczył osobiście pan Gruszka i który z sukcesem obsłużył weselników na weselu Laury. Przykład o tyle ciekawy, że pochodzący z NeoJeżycjady, a jednak interes był pokazany w świetle pozytywnym (może dlatego, że nie była to restauracja, tylko uboga kobieta z prowincji i jej złote talenty). Bo już opłacony norweskimi srebrnikami catering na ślubie Józinka splamił się kupnymi wędlinami, które przegrały wyścig do podniebień gości z domowymi szynkami, a catering produkowany przez Bernarda to już w ogóle był skrojony na potrzeby ohydnych nuworyszy. Borejkowie by go kijem nie tknęli.

      Był też dwór w Koszutach (on chyba też był pokazany jako miejsce przynajmniej neutralne, a może nawet pozytywne) oraz cukiernia Wisienka, ten nieodkryty skarb na kulinarnej mapie Wielkopolski, który był lepszy, tańszy i naturalniejszy niż szemrany interes z rynku wraz ze swoimi pretensjonalnymi tortami.
      • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 17:05
        przymrozki napisała:

        > Był też geszeft gastronomiczny, za który ręczył osobiście pan Gruszka i który z
        > sukcesem obsłużył weselników na weselu Laury. Przykład o tyle ciekawy, że poch
        > odzący z NeoJeżycjady, a jednak interes był pokazany w świetle pozytywnym (może
        > dlatego, że nie była to restauracja, tylko uboga kobieta z prowincji i jej zło
        > te talenty).

        Ależ wdowa Nowakowa założyła knajpkę. W garażu. I serwuje w niej kurczęta własnej hodowli i uboju, oraz zupę rakową z raków łapanych przez jej dzieciątka. Sanepid wyje głosem głodnej walkirii, a straż leśna pędzi sprawdzić, czy te raki to nie jest aby któryś rodzimy gatunek, bo rodzime są pod ochroną. Niechronione są zawleczone z ameryki rak pręgowany i rak sygnałowy.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 18:05
          bupu napisała:
          >Ależ wdowa Nowakowa założyła knajpkę.
          >W garażu. I serwuje w niej kurczęta własnej
          >hodowli i uboju, oraz zupę rakową z raków
          >łapanych przez jej dzieciątka. Sanepid wyje
          >głosem głodnej walkirii, a straż leśna pędzi
          >sprawdzić, czy te raki to nie jest aby któryś
          >rodzimy gatunek, bo rodzime są pod
          >ochroną. Niechronione są zawleczone z
          >ameryki rak pręgowany i rak sygnałowy.

          To mi przypomina jak dziecięciem będąc na lekcji angielskiego uczono mnie piosenki o podejrzanych przybytkach gastronomicznych. Jej punktem kulminacyjnym był moment, w którym klient jedzący kurczaka w panierce zorientował się, że to nie kurczak tylko szczur.
          • mika_p Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 21:22
            > w którym klient jedzący kurczaka w panierce zorientował się, że to nie kurczak tylko szczur.

            Zabrakło keczupu, to by nie było paniki.
            Jak nauczał Mistrz, szczur tylko z keczupem.

            (no i trzeba by krasnoludem)
        • przymrozki Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 18:30
          bupu napisała:

          > Ależ wdowa Nowakowa założyła knajpkę. W garażu. I serwuje w niej kurczęta własn
          > ej hodowli i uboju, oraz zupę rakową z raków łapanych przez jej dzieciątka.

          Tak. Szczegóły funkcjonowania tego, nomen omen, przepysznego biznesu umknęły mojej pamięci. Ale to była właśnie taka domorosła jadłodajnia i być może właśnie dlatego udało jej się uniknąć odautorskiej krytyki. Tort od Bernarda też zresztą był pokazany raczej z sympatią, a goście zjedli go z powodzeniem i bez sensacji żołądkowych, mimo że tort, najpewniej niebędący ani suchym piernikiem, ani sękaczem, został był podany biesiadnikom po kilku dniach postoju na balkonie. Tak to bowiem jest, jak jedzenie przygotowuje się z miłością i oczytaniem, a nie z kompletem bezdusznych zezwoleń wymaganych przez prawo do świadczenia usług żywienia zbiorowego.

          Aż dziw, że Wisienka działała legalnie i jej to nie zaszkodziło na jakość produktów.




          • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 16.04.23, 20:10
            przymrozki napisała:



            > Aż dziw, że Wisienka działała legalnie i jej to nie zaszkodziło na jakość produ
            > któw.

            Wisięka do pracy na weselu Józworotków zatrudniła dwóch nielatów, a wątpię czy którykolwiek miał zaświadczenie sanepidowskie. Dodatkowo nielatów nie można zatrudniać na zlecenie, lub umowę o dzieło, umowa o pracę ma być, też wątpię, czy posiadali, poza tym panowie rozładowywali furgonetkę, co nielatom też jest wzbronione. Surowo. Więc spoko, Wisięka to takie samo gniazdo przestępców jak garażowa knajpa Nowakowej.
            • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 15:56
              bupu napisała:

              [...]
              > Wisięka do pracy na weselu Józworotków zatrudniła dwóch nielatów, a wątpię czy
              > którykolwiek miał zaświadczenie sanepidowskie. Dodatkowo nielatów nie można zat
              > rudniać na zlecenie, lub umowę o dzieło, umowa o pracę ma być, też wątpię, czy
              > posiadali, poza tym panowie rozładowywali furgonetkę, co nielatom też jest wzbr
              > onione. Surowo. Więc spoko, Wisięka to takie samo gniazdo przestępców jak garaż
              > owa knajpa Nowakowej.

              Autorka w sprawach biznesowych operuje w czasozakresie powieści Makuszyńskiego.
              • kocynder Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 19:13
                Tyle, że Makuszyński pisał o SWOICH czasach, które znał dobrze i w których wiedział co się da a co nie. Nie pisał więc, że ojciec Adasia Cisowskiego jest wziętym kardiochirurgiem i równocześnie neurologiem, mającym praktykę w Krakowie pełniąc dyżury w szpitalu uniwersyteckim w Warszawie, nie pisał, ze jego matka zajmując się domem i piątką dzieciaków (Adaś był najstarszy) równolegle robi karierę jako gwiazda kabaretu, artystka - malarka na miarę Tamary Łempickiej oraz prowadzi agencję obrotu i zarządzania nieruchomościami...
                P. S. Uwielbiam Makuszyńskiego. Może jego książeczki są naiwne, nieskomplikowane, ale i tak je uwielbiam. :)
                • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 20:36
                  kocynder napisała:

                  > Tyle, że Makuszyński pisał o SWOICH czasach, które znał dobrze i w których wied
                  > ział co się da a co nie. Nie pisał więc, że ojciec Adasia Cisowskiego jest wzię
                  > tym kardiochirurgiem i równocześnie neurologiem, mającym praktykę w Krakowie pe
                  > łniąc dyżury w szpitalu uniwersyteckim w Warszawie, nie pisał, ze jego matka za
                  > jmując się domem i piątką dzieciaków (Adaś był najstarszy) równolegle robi kari
                  > erę jako gwiazda kabaretu, artystka - malarka na miarę Tamary Łempickiej oraz p
                  > rowadzi agencję obrotu i zarządzania nieruchomościami...
                  [...]


                  Toteż właśnie pewien anachronizm daje się zauważyć :-)
      • kocynder Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 19:06
        "...produkowany przez Bernarda to już w ogóle był skrojony na potrzeby ohydnych nuworyszy. Borejkowie by go kijem nie tknęli".
        Się upraszam nie bić, bo pamięć u mnie nietęga, ale mieni mi się, iże na Larwowy ślub z Nadszympansem to Bernolini Żeromiel herbu Zielona Rzeżuszka Mamma Mia tort szykował? I popierwiastkowawszy zamówienia, miast biało - błyszcząco - zawijaskowego dostarczył coś całkiem nie w temacie? Jeśłim coś pomyliła to upraszam o sprostowanie...
        • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 20:46
          kocynder napisała:

          > "...produkowany przez Bernarda to już w ogóle był skrojony na potrzeby ohydnych
          > nuworyszy. Borejkowie by go kijem nie tknęli".
          > Się upraszam nie bić, bo pamięć u mnie nietęga, ale mieni mi się, iże na Larwow
          > y ślub z Nadszympansem to Bernolini Żeromiel herbu Zielona Rzeżuszka Mamma Mia
          > tort szykował? I popierwiastkowawszy zamówienia, miast biało - błyszcząco - zaw
          > ijaskowego dostarczył coś całkiem nie w temacie? Jeśłim coś pomyliła to uprasza
          > m o sprostowanie...
          >

          Dobrze pamiętasz, tort miał być biały, z białymi cukrowymi różami, Berniemu zaś pozajaczkowalo się zamówienie Larwy z menu odrażającego przyjęcia dla bogaczy którym tylko te... Te piniążki w głowie. I machnął tort zielony z napisem "Wiosną pieniądze rosną", tylko róże się ostały białe.

          ...a po mojemu Bernoliemu nie chciało się wysilać dla ludzi, którzy jego sztukę wystawiają do wychodka, więc wziął tort z odrzutu, którego nie zaaprobowali nuworysze, dorzucił białe róże, wcisnął dzieło Borejkom i uciekł.
          • kocynder Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 26.04.23, 21:53
            No ale ja się odniosłam do Przymrozkowego stwierdzenia, że Borejklan by Bernilowego cateringu be i fuj. Otóż nie be i fuj, bo "torta" u niego obstalowali i to na wcale ważną okazję. U niego, nie u Nowakowej w garażu, nie w Wisience czy tam u innego profesjonalnego tortodawcy.
            I nie, nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek mógł tknąć ów produkt cukierniczy po co najmniej kilku dniach na balkonie. Już pal licho, że krem by "puścił"i się rozmazał. Pal licho, że te cukiernicze róże czy tam robale w zmiennej temperaturze mogłyby się zdeformować. Samo ciasto (najprawdpodobniej typu biszkopt) po takim czasie musi być po prostu czerstwe.
            • przymrozki Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 18:05
              kocynder napisała:

              > No ale ja się odniosłam do Przymrozkowego stwierdzenia, że Borejklan by Bernilo
              > wego cateringu be i fuj. Otóż nie be i fuj, bo "torta" u niego obstalowali i to
              > na wcale ważną okazję. U niego, nie u Nowakowej w garażu, nie w Wisience czy t
              > am u innego profesjonalnego tortodawcy.

              Nie tyle Borejkowie, co Laura. A jej wybory przedślubne pokazano nam raczej bez odautorskiego entuzjazmu.

              Natomiast faktycznie jaśnie państwo jadali torty od Bernarda (np. ten owadzi z Kalamburki), ale to były prezenty, pieczone po znajomości i darowane, a nie wykupiony katering. Można przypuszczać, że dla pogardy godnych nuworyszy Bernard mniej się starał.
          • sanfran_84 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 07:30
            bupu napisała:

            > Dobrze pamiętasz, tort miał być biały, z białymi cukrowymi różami, Berniemu zaś
            > pozajaczkowalo się zamówienie Larwy z menu odrażającego przyjęcia dla bogaczy
            > którym tylko te... Te piniążki w głowie. I machnął tort zielony z napisem "Wios
            > ną pieniądze rosną", tylko róże się ostały białe.
            >
            > ...a po mojemu Bernoliemu nie chciało się wysilać dla ludzi, którzy jego sztukę
            > wystawiają do wychodka, więc wziął tort z odrzutu, którego nie zaaprobowali nu
            > worysze, dorzucił białe róże, wcisnął dzieło Borejkom i uciekł.
            >

            Pomijając fakt, że Bernard w grudniu robił tort na 21 marca... Czemu właściwe przytaszczył on tort w dniu ślubu, skoro wesele było w Sylwestra? Wydawało mi się, że choć jechał gdzieś za artystką (Bernard, nie tort), to było to mocno tymczasowe i miał w planach szybki powrót.


            • bupu Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 07:41
              sanfran_84 napisał(a):

              >
              >
              > Pomijając fakt, że Bernard w grudniu robił tort na 21 marca...

              Bo to był próbny tort, żeby zaprezentować nuworyszom, nieskłonnym do szastania piniążkami, koncepcję tego zielonego przyjęcia. Koncepcja padła, tort został.

              > Czemu właściwe p
              > rzytaszczył on tort w dniu ślubu, skoro wesele było w Sylwestra? Wydawało mi si
              > ę, że choć jechał gdzieś za artystką (Bernard, nie tort), to było to mocno tymc
              > zasowe i miał w planach szybki powrót.

              Bo mu ta zielona paskuda zawalała miejsce w lodówce. No to wetknął w Toto dwie cukrowe różyczki i wtrynił dziadostwo Borejkom jak najszybciej mógł.
              • sanfran_84 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 12:30
                bupu napisała:
                >
                > Bo to był próbny tort, żeby zaprezentować nuworyszom, nieskłonnym do szastania
                > piniążkami, koncepcję tego zielonego przyjęcia. Koncepcja padła, tort został.
                >

                No tak, w realizmie Jeżycjady mogło to tak wyglądać, że najważniejszym punktem imprezy nuworyszy był TORT i to ten tort, panie dziejku, był tak ważny, tak bardzo ważny, aż wręcz kluczowy, że Bernard musiał go obstalować kwartał wcześniej, co by reszta imprezy mogła być do tego naj-, naj- najważniejszego tortu dostosowana.
                W praktyce owszem, instytucja próbnego tortu mogła mieć miejsce, ale nie trzy miesiące wcześniej i akurat w okresie bożonarodzeniowym, gdy cukiernicy są zarobieni, tylko bliżej imprezy. I tort mógł być zrobiony wtedy nawet w dwóch lub więcej egzemplarzach (za to w mniejszej formie), żeby sobie zamawiający mogli skosztować i wybrać, który im najbardziej smakuje.
                A tak całkiem w praktyce: szef powiedziałby do asystentki/asystenta coś w stylu: I zamów jakiś tort i parę ciastek z cukierni. Jak to jakich? Nie wiem jakich, wybierz coś, wszystko jedno. Dzwoniłeś już do hurtowni alkoholi?

                W prawdziwym życiu: to panna młoda (nawet niech będzie odpowiednik Laury) suszyłaby Bernardowi głowę o tort pasujący do serwetek i kwiatów na stole, a nuworysze mieliby taki wypiek daleko w poważaniu.

                > Bo mu ta zielona paskuda zawalała miejsce w lodówce. No to wetknął w Toto dwie
                > cukrowe różyczki i wtrynił dziadostwo Borejkom jak najszybciej mógł.
                >
                Haha, tak mogło być.

                Ale, w całej tej pokrętnej logistyce powstaje drugi problem. Mamy okres bożonarodzeniowy, taki szpec od artystycznych wypieków, jak Bernard, powinien mieć roboty pod korek. A ten sobie właśnie teraz torty próbne na 21 marca szykuje.
                • julian_arden Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 14:56
                  sanfran_84 napisał(a):

                  [...]
                  > Ale, w całej tej pokrętnej logistyce powstaje drugi problem. Mamy okres bożonar
                  > odzeniowy, taki szpec od artystycznych wypieków, jak Bernard, powinien mieć rob
                  > oty pod korek. A ten sobie właśnie teraz torty próbne na 21 marca szykuje.


                  Lubi tę robotę, to sobie ćwiczy. A próbne wypieki potem zeżera :-))
                • aniadm Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 15:47
                  Jeśli wypieka artystyczne torty, to nie musi (a w tym się chyba specjalizował?). Kto zamawia artystyczne torty na Święta?
                  A takie komercyjne, na jakieś imprezy świąteczne itp. to są potrzebne jakiś czas przed Świętami, potem ma spokój.

                  Akurat w całym tortowym biznesie Bernarda to nie jest największy problem :)
                  • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 17:38
                    aniadm napisała:

                    > Jeśli wypieka artystyczne torty, to nie musi (a w tym się chyba specjalizował?)
                    > . Kto zamawia artystyczne torty na Święta?
                    > A takie komercyjne, na jakieś imprezy świąteczne itp. to są potrzebne jakiś cza
                    > s przed Świętami, potem ma spokój.
                    >
                    Święta BN są częstym wyborem daty ślubu i wesela (nie rozumiem tego, bo nienawidzę zimy, ale tak po prostu jest), wtedy torty jak najbardziej idą.
                    • aniadm Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 19:28
                      Też nie rozumiem, tyle przebierania się dochodzi...
                      Może nie chciał brać świątecznych zleceń. Niektórzy nie biorą. Albo śluby obsługiwał tylko borejkowskie.
                      Oczywiście nie ma to sensu, ale cały ten biznes nie ma sensu — w sumie to bardziej prawdopodobne byłoby, gdyby się specjalizował w tortach ślubnych. Prędzej chyba jacyś państwo młodzi wezmą tort od takiego Bernarda, niż jakiekolwiek stowarzyszenie przedsiębiorców zamówi catering u faceta, który nie wystawia faktur i nie dysponuje żadnym papierem z Sanepidu czy skądś. Zresztą nie wiem, czy w ślubnej branży też już wiele można zdziałać na lewo. Ale w biznesowej nic.
                      • sanfran_84 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 28.04.23, 10:54
                        aniadm napisała:

                        > Oczywiście nie ma to sensu, ale cały ten biznes nie ma sensu

                        Właśnie o to mi chodziło. Ani pod względem biznesowym, ani tak naprawdę logicznym. Czemu właściwie Bernard miałby robić jedynie "artystyczne" torty, skoro bardziej tradycyjne wypieki prędzej schodziłyby mu na pniu? Artystyczny tort chyba najbardziej sprawdza się na ślubach, może jeszcze na przyjęciach dziecięcych, ale już na takich biznesowych imprezach, wystarczy, jeśli będzie elegancki, nie musi mieć czółek i odnóży. Oczywiście zawsze możemy powiedzieć, że to Bernard i że taki ma pomysł na swoją (nielegalną) działalność, ale wtedy to raczej jest po prostu hobby niż działalność zarobkowa na rzecz utrzymania rodziny i jeśli tak by to było opisane, to by bardziej pasowało. Kwestię legalności biznesu pomińmy, bo tego się niestety nijak obronić nie da, nawet hobbystycznie. Słowem - pani MM mogła zrobić z Bernarda po prostu utalentowanego cukiernika (i to by było super, nawet mógł mieć ludzi zajmujących się codziennymi produktami, a on jedynie by swoim talentem uraczał te wyjątkowe torty), ale chyba to jej nie pasowało do jego antysystemowej natury ;)
                        • aniadm Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 28.04.23, 11:18
                          Albo mógłby mieć specjalny deal z jakąś wziętą cukiernią, że go biorą jako konsultanta i dekoratora do specjalnych zamówień. Bardzo dużo by nie zarobił, ale jako jedno z wielu zajęć mogłoby ujść.
                          Firma, w której kiedyś pracowałam, z okazji otwarcia nowej siedziby zamówiła tort w kształcie tejże (chociaż umówmy się, że z punktu widzenia trudności to nie było nic wielkiego, nie chodziło tu o żaden barokowy pałac...). W telewizji bywają programu o dziwnych wypiekach, kiedyś widziałam taki, kiedy na rocznicę szefa ogrodu botanicznego czy innego profesora botaniki zamówili dla niego tort w kształcie bardzo konkretnego kaktusa... Czyli jakiś rynek jest, pewnie niewielki.
                          Ale znowu - cukiernia też nie da zlecenia, którego nie może zaksięgować.
                          • sanfran_84 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 28.04.23, 14:39
                            aniadm napisała:

                            > Albo mógłby mieć specjalny deal z jakąś wziętą cukiernią, że go biorą jako kons
                            > ultanta i dekoratora do specjalnych zamówień. Bardzo dużo by nie zarobił, ale j
                            > ako jedno z wielu zajęć mogłoby ujść.

                            I byłby wtedy Bernard legalnie przebadany przez sanepid, a zamawiający torty mieliby komu wystawić fakturę. A jednocześnie mógłby być artystyczną duszą i człowiekiem, który nie chodzi do pracy od 8 do 16. Ale fakt, że i Bernard musiałby jakoś rozliczyć swoją umowę z cukiernią.

                            > Firma, w której kiedyś pracowałam, z okazji otwarcia nowej siedziby zamówiła to
                            > rt w kształcie tejże (chociaż umówmy się, że z punktu widzenia trudności to nie
                            > było nic wielkiego, nie chodziło tu o żaden barokowy pałac...). W telewizji by
                            > wają programu o dziwnych wypiekach, kiedyś widziałam taki, kiedy na rocznicę sz
                            > efa ogrodu botanicznego czy innego profesora botaniki zamówili dla niego tort w
                            > kształcie bardzo konkretnego kaktusa... Czyli jakiś rynek jest, pewnie niewiel
                            > ki.

                            Tak, oczywiście pewne zapotrzebowanie na takie wypieki jest, ale nie aż tak częste. Oczywiście, mówiąc tu o artystycznych tortach mam na myśli naprawdę ekstra dzieła, a nie okrągłe torty ozdobione w sposób, który wiele osób jest w stanie efektownie wykonać w domu przy minimalnych zdolnościach dekoracyjnych. Stąd też, gdyby to miało być zajęcie w celach utrzymania rodziny, musiałoby być uzupełnione czymś bardziej przyziemnym.

                            W Internecie krąży wiele takich filmików, które są kompilacją tortów wyglądających przed przekrojeniem na coś zupełnie innego. Gdyby Bernard robił coś tak wystrzałowego i jeszcze wrzucał to na YT, to by zarobił o wiele więcej, niż IGS swoimi filmami o zabytkach ;)
                            • aniadm Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 29.04.23, 11:59
                              Mógłby nawet robić torty wyglądające jak torty, tylko naprawdę super. Coś jak pokazują na Cake Wrecks w niedziele (tzn. Cake Wrecks pokazuje schrzanione torty w tygodniu, a w niedzielę przepiękne).
                              Krótki filmik z powstawania super tortu. Prawdopodobnie miałby międzynarodowych fanów i propozycje z telewizji :) (nie wiem, czy Aniela by to przetrzymała).
                              Ale pewnie to by było dla niego zbyt mainstreamowe.
    • katarzynkaa Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 11:04
      Kawiarnia w Toruniu z "Tygrysa i Róży", gdzie Laura kupiła tylko herbatę, do której nasypała mnóstwo cukru, żeby oszukać głód (blee, to musiała być ohyda i raczej głodu nie oszukała, a jeszcze bardziej chciało jej się pić). Pamiętam, że zdziwiła mnie fraza, że Laurę było stać tylko na toaletę i herbatę. Od kiedy w kawiarniach za toaletę się dodatkowo płaci?
      Kawiarnia Danusia (?), w której kupili składkową babkę czy pączki na spotkanie grupy ESD w "Idzie".
      Pizzeria, do której zawsze chodzili Nutria z Nerwusem po jego koncertach i on zamawiał za nią ("Imieniny"). Drugi raz pizzeria jest wspomniana, gdy wspomniana para planuje ślub i przyszłe życie - ty zrobisz kolację, ja śniadanie, a na obiad pójdziemy do pizzerii na rogu.
      Kawiarnia w "Kalamburce", gdzie młody Ignac rozmawia z przyjaciółką Mili.
      • ako17 Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 17.04.23, 16:49
        katarzynkaa napisał(a):


        > Kawiarnia Danusia (?), w której kupili składkową babkę czy pączki na spotkanie
        > grupy ESD w "Idzie".

        Chyba Hanusia
      • agnieszka_azj Re: Zapadło mi na pamięć, musicie rozjaśnić mroki 27.04.23, 18:46
        katarzynkaa napisał(a):

        > Kawiarnia w Toruniu z "Tygrysa i Róży", gdzie Laura kupiła tylko herbatę, do kt
        > órej nasypała mnóstwo cukru, żeby oszukać głód (blee, to musiała być ohyda i ra
        > czej głodu nie oszukała, a jeszcze bardziej chciało jej się pić). Pamiętam, że
        > zdziwiła mnie fraza, że Laurę było stać tylko na toaletę i herbatę. Od kiedy w
        > kawiarniach za toaletę się dodatkowo płaci?

        Nie "od kiedy" a "do kiedy" ;-)
        Kiedyś w kawiarniach płaciło się nie tylko za skorzystanie z toalety, ale także za szatnię (obowiązkową). Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to się skończyło, ale w czasach "Tygrysa i Róży" w kawiarniach nieco starszej daty to nie dziwiło.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka