fionnuala
07.05.23, 22:58
Wiemy, że Kalamburka w porównaniu do poprzedzających ją tomów wprowadza masę niespójności, zmienia optykę patrzenia na bohaterów (potraktowanie Gizeli, jej nieobecność na przestrzeni tomów itd.), zmienia charakter kluczowych postaci. Ale chyba nie zostało to nigdzie systematycznie uszeregowane. No to lećmy (uwzględniam tylko tomy do Kalamburki, bo potem robi się pomieszanie z poplątaniem).
1. Pani Trak, która "nabiła w butelkę" rodzinę B vs Gizela, bez której ta rodzina dawno by zginęła - wiele razy omawiane, nie będę się rozwodziła.
2. Ignacy Borejko vs Ignac (nie lubił tego imienia, ale niech ma, zasłużył). Ignacy Borejko na przestrzeni tomów jest roztargniony, bywa egocentryczny, jest fajtłapą, nie wpadnie na to, że wypadałoby się angażować w zajęcia domowe - ale odbieram go jako osobę ciepłą, na swój sposób zaangażowaną. Miewa przebłyski prawdziwej intuicji i mądrości - takie jak wtedy, w aferze LSD albo w rozmowie z Laurą. Rozmawiał, nie oceniał, tłumaczył. Wydawał się traktować ludzi z dystansem, ale nie z góry. Tymczasem Ignac jest wyniosły, oceniający, traktuje ludzi przedmiotowo i jego brak pomyślunku wylatuje w kosmos: widzi Gizelę na pielgrzymce, wita się i do głowy mu nie przychodzi, żeby ją zaprosić!!! Matkę własnej żony! Starszą osobę!
3.Monika Pałysowa vs Monika Kałużnianka. Monika Pałysowa sprawia wrażenie kobiety wyluzowanej, zadowolonej, otwartej. Monika Kałużnianka jest głupiutka, a potem wyrasta na paniusię.
4. No i główna bohaterka. Mila vs Melania. Mila, mimo że zmienia się potem w Milicję, ma w moich oczach jedną podstawową zaletę - uosabia to, że zwykłe codzienne zajęcia mają wartość, że studia, owszem, były, ale nie nie wyszło z pracą w zawodzie - i ok. Mila gotuje, chodzi na zakupy, coś tam czyta, czuwa nad domownikami, ma swoje przemyślenia. Tymczasem Melania musi się okazać kimś więcej. Jest dramatopisarką, ukrytym skarbem, przykładem, że "inteligenckie dziedzictwo" musi w końcu wyjść na wierzch. Do tego pełna wyższości wobec otoczenia (ale w tym pasują do siebie z Ignacem!) i, oczywiście, inna niż wszystkie (a przedtem właśnie była tak zwyczajnie podobna do wszystkich). Dla mnie to było potężne rozczarowanie. To tak, jakby bohaterka nie mogła być zwyczajną osobą i przez to budować swoje miejsce w świecie. Nie, ona musi być kimś "ponad", bo inaczej się nie liczy :/
Kto dorzuci swoje przemyślenia, porównania?