tajna_kryjowka_pyziaka
23.05.23, 19:43
W relacji młodego Betonu z Pyziakiem na potęgę wyłazi gabina niepewność siebie w kontekście damsko-męskim. Sama reakcja zawodu, że wcześniej spacerował też z innymi dziewczynami i ona nie jest "wyjątkowa" jest jeszcze względnie zrozumiała u zakochanej nastolatki. Ale oprócz tego mamy całą gamę zachowań już mniej zrozumiałych:
- pielęgnowanie w sobie tej urazy przez parę miesięcy(!)
- długie wypominanie tego Januszowi jak jakiejś zbrodni (przypominam, że ani nie spacerował z kilkoma naraz, ani z jedną po drugiej, jego flirty mieszczą się w granicach normy)
- reakcja złości gdy on próbuje się do niej zbliżyć, jakby zakładała, że chłopakowi "chodzi tylko o jedno" (tekst, że ma jej nie traktować stereotypowo)
Wygląda na to, że ta akcja z kwiatuszkami, z której inne dziewczyny śmiały, Gabę dotknęła do żywego. I jeszcze uznała Pyziaka za ohydnego uwodziciela, czyli dopowiedziała sobie, że pewnie była dla niego tylko jedną z wielu. A co za tym idzie, nikim szczególnym ani specjalnie atrakcyjnym. Dość łatwo przyszła jej taka nadinterpretacja, za łatwo jak na dziewczynę znającą swoją wartość.
Ta niepewność jest też widoczna w ich późniejszym małżeństwie - kiedy Janusz wyjeżdża (bynajmniej nie porzuca, jedzie zarobić z zamiarem powrotu), ona stosunkowo łatwo zakłada, że on ją zostawi. Pomimo, że narrator nie sugeruje, by coś się w ich związku popsuło poza problemem długiej rozłąki (notabene, przeżywanej przez obie strony). A potem, gdy Pyziak naprawdę odchodzi, Gaba wyje po nim przez kolejne trzydzieści lat - kolejna sytuacja z facetem, która dla wielu innych byłaby jeszcze do przetrwania, a w przypadku Gabrieli jest śmiertelnym ciosem w ego.
Znamienne jest, że gdy znów jest wolna, wybiera sobie partnera, który jest patologicznie uległy i bezkrytycznie zapatrzony w nią - ma gwarancję, że go nie straci. Nawet nie dba o to by bliżej się z nim zapoznać, rozważają ślub już na etapie gdy jeszcze niewiele o sobie wiedzą. Desperacja, panie tego.
Skąd jej się to wzięło? Co zasiało w młodej Gabie ten przesadny lęk przed... no właśnie, przed czym? Przed odrzuceniem?
Nic nam nie wiadomo by przed Pyziakiem miała jakieś nieprzyjemne (czy w ogóle jakiekolwiek) doświadczenia z chłopcami. Może to efekt wzoru wyniesionego z domu, gdzie tatuś umie w piękne słowa, ale do zauważenia choroby żony, czy chociaż wsparcia jej w ogarnianiu domu, już niezdolny?
A może Gaba ma jakieś ukryte kompleksy? Zawsze zastanawiało mnie czy ta "kapralskość" jest na serio, czy to tylko maska.