Dodaj do ulubionych

Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma

12.06.23, 12:44
Nadrabiam właśnie WdO (na poziomie głębszym niż przewertowanie w empiku) i ledwo przeczytałam parę pierwszych stron, a jakich ciekawych rzeczy się dowiaduję:

Otóż, przyszła pani dochtór Derotka, dla której najważniejsze jest jak ekskluzywnie ofiara wypadku jest ubrana, wszystkiego co wie, nauczyła się od mamy!
Myśli o tym mniej więcej po obszernym samousprawiedliwieniu jak to w szkole nie uczą pierwszej pomocy i usta-usta są ble, a przed zachwytem na spektakularnymi efektami naleweczki (z rzygiem włącznie) i argumentowaniem, że przecież na filmach też cośtam cośtam. Aha, no i jeszcze na koniec ma pretensje, że pacjentka jak jest nieprzytomna i nie może utrzymać się na nogach, to się cacka.

Rozumiem, że to jest to, czego ją matula nauczyli? Czyżby Teresa miała te studia pielęgniarskie skończone dzięki potężnej łapówce dla całej kadry wydziału? O ile w ogóle je skończyła, bo poziom jej edukacja córki raczej na to nie wskazuje.

Jak jeszcze dodamy do tego lichą zawartość derocinej apteczki i marną znajomość norweskiego u Teresy (pomimo, że nie pracuje tam od wczoraj), to śmiem podejrzewać, że ta tak zwana pielęgniarka od dawna już nie pracuje w zawodzie, a co najwyżej czyści kible jakimś Osłom z Oslo (taki norweski ekwiwalent Bogaczy z Sołacza). A przyjeżdża do ojczyzny tak rzadko i wymienia korespondencję jedynie z Dorotą, a z matką i ciotką już nie, bo się tego wstydzi i to przed nimi zataja.

Ciekawe co jeszcze ukrywa. Że prawdziwym ojcem Doroty jest pan Chrobot?
Obserwuj wątek
    • milstar Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 12.06.23, 15:25
      tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


      > Czyżby Teresa miała te studia pielęgniarskie skończone dzięki potężnej łapówce dla całej kadry wydziału? O
      > ile w ogóle je skończyła, bo poziom jej edukacja córki raczej na to nie wskazuj
      > e.

      Mój umysł mocno błądzi, ale pierwsze co mi przyszło, to że przedmioty zaliczane u męskiej części wykładowców były bynajmniej nie za łapówkę... I stąd ojciec Dorotki nieznany
      • julian_arden Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 12.06.23, 15:53
        milstar napisała:

        > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
        >
        >
        > > Czyżby Teresa miała te studia pielęgniarskie skończone dzięki potężnej ła
        > pówce dla całej kadry wydziału? O
        > > ile w ogóle je skończyła, bo poziom jej edukacja córki raczej na to nie w
        > skazuj
        > > e.
        >
        > Mój umysł mocno błądzi, ale pierwsze co mi przyszło, to że przedmioty zaliczane
        > u męskiej części wykładowców były bynajmniej nie za łapówkę... I stąd ojciec D
        > orotki nieznany


        To i tak lepsze niż pan Chrobot.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 12.06.23, 17:22
          julian_arden napisał:
          >To i tak lepsze niż pan Chrobot.

          No jak to, wręcz przeciwnie! Tego podejrzanego doktorka nie ma ani fizycznie ani finansowo, zaś Chrobocop zawsze na miejscu, gotów do obsługi Doroty i babć. Internet im daje, mleko, do szkoły podwozi - wszystko darmo, podczas gdy od obcych za te usługi żąda co najmniej stówy. Niby jest alkoholikiem, ale nic nie wiadomo, by komuś lub czemuś zrobił krzywdę w tym stanie, zawsze grzecznie chrapie przy brudnej krowie. Ba, on wręcz cheje w sposób kontrolowany, żeby w razie potrzeby podłączyc komuś lewy prunt i zbudować willę z basenem. To się nazywa rzetelność!

          Btw, bo kocham spoilery, czy jest gdzieś wspomniane, że Dorota zna tożsamość swego producenta? Czy mamumia dyskretnie przemilczała, gdyż albowiem bo tak?
          • julian_arden Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 12.06.23, 18:05
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

            > julian_arden napisał:
            > >To i tak lepsze niż pan Chrobot.
            >
            > No jak to, wręcz przeciwnie! Tego podejrzanego doktorka nie ma ani fizycznie an
            > i finansowo, zaś Chrobocop zawsze na miejscu, gotów do obsługi Doroty i babć. I
            > nternet im daje, mleko, do szkoły podwozi - wszystko darmo, podczas gdy od obcy
            > ch za te usługi żąda co najmniej stówy. Niby jest alkoholikiem, ale nic nie wia
            > domo, by komuś lub czemuś zrobił krzywdę w tym stanie, zawsze grzecznie chrapie
            > przy brudnej krowie. Ba, on wręcz cheje w sposób kontrolowany, żeby w razie po
            > trzeby podłączyc komuś lewy prunt i zbudować willę z basenem. To się nazywa rze
            > telność!
            >
            > Btw, bo kocham spoilery, czy jest gdzieś wspomniane, że Dorota zna tożsamość sw
            > ego producenta? Czy mamumia dyskretnie przemilczała, gdyż albowiem bo tak?
            >

            Moim zdaniem nigdzie nie było wspomniane. Zakładam, ze to musiał być ktoś wyżej postawiony w hierarchii, lekarz, ordynator, cośtam. Nawiasem mówiąc, ta historia jest poważnym wyłomem w ideologicznym pancerzu: nieślubna żona, nieślubne dziecko, a wszyscy pozytywni. Nie jestem pewien, czy nie należy tego zapisać autorce po stronie plusów, jako przyjęcie do wiadomości faktu, że "to wszystko pięknie, ale istnieje jeszcze tak zwane se la wi" (Buszkow).
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 12.06.23, 18:36
              julian_arden napisał:
              >Moim zdaniem nigdzie nie było
              >wspomniane. Zakładam, ze to musiał
              >być ktoś wyżej postawiony w hierarchii,
              >lekarz, ordynator, cośtam. Nawiasem
              >mówiąc, ta historia jest poważnym
              >wyłomem w ideologicznym pancerzu:
              >nieślubna żona, nieślubne dziecko, a
              >wszyscy pozytywni. Nie jestem pewien,
              >czy nie należy tego zapisać autorce po
              >stronie plusów, jako przyjęcie do
              >wiadomości faktu, że "to wszystko
              >pięknie, ale istnieje jeszcze tak zwane se
              >la wi" (Buszkow).

              Ano, to jest niezwykłe, zwłaszcza, że to chyba w ogóle pierwszy przypadek nieślubności na cały cykl.
              I pierwszy raz kiedy rodzic pracujący za granicą nie jest zły.

              Szkoda tylko, że autorka w tym wyłomie paradoksalnie popadła w inną wtórność - wyprodukowała kolejną postać kobiecą skrzywdzona przez eksia, długie lata rozpamiętująca ten fakt i w związku z tym zaniedbująca dziecko. Sam motyw wyjazdu zagranicę też zamiast zostać odczarowanym, został tylko jeszcze bardziej spatologizowany, ale tym razem nie komentarzem odautorskim, a kreacją stanu faktycznego (Teresa nie przysyła pieniędzy, a jedyne co ma córce do powiedzenia to, że mężczyźni są źli, a ona sama jest męczennicą i to jest najważniejsze)
              • julian_arden Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 12:29
                tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                [...]
                > Szkoda tylko, że autorka w tym wyłomie paradoksalnie popadła w inną wtórność -
                > wyprodukowała kolejną postać kobiecą skrzywdzona przez eksia, długie lata rozpa
                > miętująca ten fakt i w związku z tym zaniedbująca dziecko. Sam motyw wyjazdu za
                > granicę też zamiast zostać odczarowanym, został tylko jeszcze bardziej spatolog
                > izowany, ale tym razem nie komentarzem odautorskim, a kreacją stanu faktycznego
                > (Teresa nie przysyła pieniędzy, a jedyne co ma córce do powiedzenia to, że męż
                > czyźni są źli, a ona sama jest męczennicą i to jest najważniejsze)

                A mogła wrócić szczęśliwa, opalona czy tam wymoczona, z drugim mężem, Skandynawem mówiącym po polsku w stylu Bobka z "Lesia" Chmielewskiej.
                • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 13:03
                  julian_arden napisał:
                  >A mogła wrócić szczęśliwa, opalona czy
                  >tam wymoczona, z drugim mężem,
                  >Skandynawem mówiącym po polsku w
                  >stylu Bobka z "Lesia" Chmielewskiej

                  Dobrze, że nie z Niemcem, bo jeszcze by im supermarket zbudował!

                  Były już na forum teorie, że nie wraca właśnie dlatego, że znalazła tam sobie męża i założyła nową rodzinę.
                  To też wyjaśnia co robi z zarobionym pieniędzmi i dlaczego jedyne co ma do powiedzenia córce to przestrzeganie przed instynktem rozrodczym (w sensie wycisza wyrzuty sumienia i nie pyta co tam u niej, żeby się zbytnio nie "przywiązywać")
                  • verdana Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 13:26
                    Pyziak był fubrawiec i fuja, bo pracował za granicą. Teresa, która zaniedbuje dziecko finansowo i przede wszystkim emocjonalnie, która uczy dziecko, ze największym nieszczęściem jest wpadka (czyli konkretnie właśnie to dziecko), która mimo możliwości ani nie zaprasza córki, ani do niej nie przyjeżdża, która nie przysyła dosyć pieniedzy, aby córka mogła sie normalnie ubrać, jest wzorowa matką.
                    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 14:34
                      verdana napisała:
                      >Pyziak był fubrawiec i fuja, bo pracował
                      >za granicą. Teresa, która zaniedbuje
                      >dziecko finansowo i przede wszystkim
                      >emocjonalnie, która uczy dziecko, ze
                      >największym nieszczęściem jest
                      >wpadka (czyli konkretnie właśnie to
                      >dziecko), która mimo możliwości ani nie
                      >zaprasza córki, ani do niej nie
                      >przyjeżdża, która nie przysyła dosyć
                      >pieniedzy, aby córka mogła sie
                      >normalnie ubrać, jest wzorowa matką.

                      Czyli MM sprawdza co by było, gdyby połączyć Gabę i Pyziaka w jedną osobę😂
                  • ako17 Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 19:16
                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                    > julian_arden napisał:
                    > >A mogła wrócić szczęśliwa, opalona czy
                    > >tam wymoczona, z drugim mężem,
                    > >Skandynawem mówiącym po polsku w
                    > >stylu Bobka z "Lesia" Chmielewskiej

                    Opalona? Ze Skandynawii? Nie w sadze pełnej stereotypów.
                    Wymoczona - a cóż to by miało mieć za potencjał literacki, a?
                    >
                    > Dobrze, że nie z Niemcem, bo jeszcze by im supermarket zbudował!
                    Spokojnie. No jakże to, z Niemcem? Ze Skandynawii? Skąd tam by się Mniemiec zaplątał? Jak można by to uzasadnić logicznie? Jak z Norwegii to tylko z Norwegiem. Albo Polakiem.
                    Innych opcji nie widzę :)
                    • julian_arden Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 23:20
                      ako17 napisała:

                      [...]
                      > Opalona? Ze Skandynawii? Nie w sadze pełnej stereotypów.
                      > Wymoczona - a cóż to by miało mieć za potencjał literacki, a?
                      > >
                      > > Dobrze, że nie z Niemcem, bo jeszcze by im supermarket zbudował!
                      > Spokojnie. No jakże to, z Niemcem? Ze Skandynawii? Skąd tam by się Mniemiec zap
                      > lątał? Jak można by to uzasadnić logicznie? Jak z Norwegii to tylko z Norwegiem
                      > . Albo Polakiem. Innych opcji nie widzę :)

                      No właśnie jeśli nie opalona to tylko wymoczona, w tej Norwegii pada i mają tam śledzie i inne stworzenia. I śledzie solone się moczy przed spożyciem. To jakoś tak mi się skojarzyło.
                  • julian_arden Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 23:23
                    tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

                    [...]
                    > Dobrze, że nie z Niemcem, bo jeszcze by im supermarket zbudował!
                    >
                    > Były już na forum teorie, że nie wraca właśnie dlatego, że znalazła tam sobie m
                    > ęża i założyła nową rodzinę.
                    > To też wyjaśnia co robi z zarobionym pieniędzmi i dlaczego jedyne co ma do powi
                    > edzenia córce to przestrzeganie przed instynktem rozrodczym (w sensie wycisza w
                    > yrzuty sumienia i nie pyta co tam u niej, żeby się zbytnio nie "przywiązywać")

                    Z Niemcem wracają postacie negatywne. Teresa prędzej by się do Narvikfjordu rzuciła, niżby Niemca w Norwegii sobie znalazła.
                    • ako17 Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 11:59

                      > Z Niemcem wracają postacie negatywne. Teresa prędzej by się do Narvikfjordu rzuciła, niżby Niemca w Norwegii sobie znalazła.
                      Chyba żeby był z rodu Oracabessów.
                      To wtedy nie.
        • ako17 Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 19:09
          julian_arden napisał:

          > milstar napisała:
          >
          > > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
          > >
          > >

          > > Mój umysł mocno błądzi, ale pierwsze co mi przyszło, to że przedmioty zal
          > iczane
          > > u męskiej części wykładowców były bynajmniej nie za łapówkę... I stąd oj
          > ciec D
          > > orotki nieznany
          >
          >
          > To i tak lepsze niż pan Chrobot.


          niby według jakich kryteriów?
    • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 18:37
      Z tą Teresą to też różnie mogło być. Dziadek Doroty przepisał majątek na wnuczkę (zresztą w jakiejś nieznanej prawu cywilnemu procedurze), gdy zorientował się, że córka już nie wróci z Norwegii. Co go skłoniło do takiej opinii - nie wiadomo, ale można się domyślać, że Teresa zaczęła tam sobie urządzać życie na stałe. Bez córki. Cokolwiek to oznaczało, pewnie oznaczało to, że Teresa miała nie tylko norweskie zarobki, ale też norweskie koszty życia. Niekoniecznie była w stanie sama utrzymać drugi dom w Polsce (chociaż córka jedynaczka w jednej parze butów oczywiście nie trzyma się realiów zupełnie).

      Nawiasem pisząc, czy napisano nam wprost, ile lat miała Dorota, gdy dla wszystkich stało się jasne, że matka zostawiła ją u dziadków na stałe i w zupełności wystarczy jej jedno spotkanie rocznie?
      • ako17 Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 19:26
        przymrozki napisała:

        > Z tą Teresą to też różnie mogło być. Dziadek Doroty przepisał majątek na wnuczk
        > ę (zresztą w jakiejś nieznanej prawu cywilnemu procedurze),
        Naprawdę, nie ma w polskim prawie procedury przepisania majątku/ sporządzenia testamentu na wnuczkę, z pominięciem żony i córki?

        Czy tu o inne względy formalne chodzi? Że np.:
        - Dorota była niepełnoletnia
        - zachowek się należał pozostałym zstępnym
        - wzmianka o ominięciu kosztów?
        • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 19:47
          ako17 napisała:

          > > ę (zresztą w jakiejś nieznanej prawu cywilnemu procedurze),
          > Naprawdę, nie ma w polskim prawie procedury przepisania majątku/ sporządzenia t
          > estamentu na wnuczkę, z pominięciem żony i córki?

          Akurat pominięcie w testamencie córki, przy założeniu, że ona się zgadza i nie zamierza występować o zachowek, to jest najmniejszy problem.

          Bardziej dziwne jest to, że Rumianek notarialnie przepisał gospodarstwo na Dorotę (załóżmy nawet, że był jego jedynym właścicielem, w sensie jego żona nie była współwłaścicielką) jakimś serdecznym listem, który przeniósł własność dopiero po śmierci darczyńcy. A wszystko to wymagało zgody sądu.
          • ako17 Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 20:10
            przymrozki napisała:

            > ako17 napisała:
            >
            > > > ę (zresztą w jakiejś nieznanej prawu cywilnemu procedurze),
            > > Naprawdę, nie ma w polskim prawie procedury przepisania majątku/ sporządz
            > enia t
            > > estamentu na wnuczkę, z pominięciem żony i córki?
            >
            > Akurat pominięcie w testamencie córki, przy założeniu, że ona się zgadza i nie
            > zamierza występować o zachowek, to jest najmniejszy problem.
            >
            > Bardziej dziwne jest to, że Rumianek notarialnie przepisał gospodarstwo na Doro
            > tę (załóżmy nawet, że był jego jedynym właścicielem, w sensie jego żona nie był
            > a współwłaścicielką) jakimś serdecznym listem, który przeniósł własność dopiero
            > po śmierci darczyńcy. A wszystko to wymagało zgody sądu.

            a jak było?
            Bo ja to sobie wyobrażałam tak mniej-więcej-może-bardziej-romantycznie: Dziadek Rumianek w testamencie zapisuje "wszystko Dorotce", umiera i wuala.
            • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 18:19
              ako17 napisała:

              > a jak było?
              > Bo ja to sobie wyobrażałam tak mniej-więcej-może-bardziej-romantycznie: Dziadek
              > Rumianek w testamencie zapisuje "wszystko Dorotce", umiera i wuala.

              Nawet gdyby tak było (przy czym z opisu wynika, że to była darowizna a nie testament, na dodatek z jakichś względów potrzebny był do tego sąd opiekuńczy, co miałoby sens tylko gdyby Teresa, jako jedyna opiekunka prawna Doroty, odmówiła zgody na przyjęcie darowizny przez córkę), to pominięta w testamencie byłaby nie tylko Teresa (i jej ewentualne przyszłe dzieci), ale też żona pana Rumianka. Gospodarstwo mogło nie należeć do majątku wspólnego, ale i tak była to nieruchomość, na którą babcia Doroty pracowała całe życie. Pomysł, żeby po śmierci męża przeszła na łaskę małoletniej wnuczki wcale nie był dobry.

              A jeżeli to była darowizna, to po pierwsze, po co było to wielkie odczytanie testamentu, a po drugie, kto do kroćset oddaje nieruchomość w której sam mieszka nieletniej osobie na dodatek pozbawionej faktycznej codziennej opieki jedynego opiekuna prawnego. Przecież każde umowa związana z gospodarstwem wymagałaby zawracania gitary Teresie w Norwegii, a z większymi sprawami, niemieszczącymi się w granicach zwykłego zarządu, w ogóle trzeba by iść do sądu.
        • bupu Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 13.06.23, 21:20
          ako17 napisała:

          >
          > Naprawdę, nie ma w polskim prawie procedury przepisania majątku/ sporządzenia t
          > estamentu na wnuczkę, z pominięciem żony i córki?
          >
          > Czy tu o inne względy formalne chodzi? Że np.:
          > - Dorota była niepełnoletnia
          > - zachowek się należał pozostałym zstępnym
          > - wzmianka o ominięciu kosztów?
          >

          Procedura jest, ino w tym co napisała autorka sensu ni mo. Andzia opowiada tak:

          ...po co przepłacać notariusza, mówił,z ojca na córkę, z córki na wnuczkę to jest za każdym razem dużo pieniędzy, a pieniądze piechotą nie chodzą. Nasza Terenia i tak już tu nie wróci z tych swoich fiordów. Chodź, powiada, zawnioskuje my do sądu opiekuńczego, zapiszemy wszystko od razu na Dorotkę.

          Następnie dowiadujemy się, że jak Rumianek umarł, odczytano testament, co wstrząsnęło Dorotką.

          Otóż z prawnego punktu widzenia to jest jakiś obłąkany kisiel. Gdyż:

          - sąd opiekuńczy nie zajmuje się spisywaniem testamentów ani przepisywaniem majątków.

          - można zapisać w testamencie gospodarstwo od razu wnuczce, albo i prawnuczce, jak kto posiada. Ba, gdyby dziadunio Rumianek miał taką fantazję, mógłby nawet gospodarkę Chrobotowi zapisać.

          - powyższe oczywiście pod warunkiem, że cała ziemia z budynkami należała do Rumianka jeszcze przed ślubem. Z tego, co nabyte po ślubie mógłby Rumianek zapisać najwyżej połowę.

          - testament można sporządzić bez udziału notariusza. Wystarczy spisać co trzeba odręcznie na kartce papieru, opatrzyć datą sporządzenia i podpisem. I już, bez nijakich kosztów.
          • mircja Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 02:42
            bupu napisała:


            > - sąd opiekuńczy nie zajmuje się spisywaniem testamentów ani przepisywaniem maj
            > ątków.
            >
            A może chodziło o przysposobienie Dorotki przez dziadka?
            • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 08:05
              mircja napisała:

              > A może chodziło o przysposobienie Dorotki przez dziadka?

              Też nie pasuje, bo po śmierci dziadka babcia z siostrą zostały ustanowione opiekunkami prawnymi Doroty (co nawiasem pisząc też jest niemożliwe, bo wspólnie opiekę nad dzieckiem może sprawować tylko małżeństwo). Gdyby dziadkowie adoptowali wnuczkę, cała ta procedura nie miałaby żadnego sensu.

              Poza tym Rumianek robił te machinacje, żeby oszczędzić jakąś grubszą walutę na notariuszu. Co jest o tyle absurdalne, że zarówno podatek od spadku jak i darowizny w najbliższej rodzinie jest zerowy. Zatem wszystko co oszczędziła Teresa na stwierdzeniu nabyciu spadku (taksa notarialna, aktualnie około 100 złotych) Rumianek stracił na tym swoim notarialnym serdecznym liście do wnuczki (cokolwiek to było, też pewnie u notariusza kosztowało koło stówy).
            • bupu Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 08:26
              mircja napisała:

              > bupu napisała:
              >
              >
              > > - sąd opiekuńczy nie zajmuje się spisywaniem testamentów ani przepisywani
              > em maj
              > > ątków.
              > >
              > A może chodziło o przysposobienie Dorotki przez dziadka?


              Popatrz na cytat w moim poprzednim poście. W sposób oczywisty chodziło o przepisanie na Dorotę gospodarstwa Rumiankow. Nie mówiąc o tym, że Rumianek nie musiał przysposabiać Derotki, żeby jej zapisać gospodarstwo.
              • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 10.07.23, 19:06
                W sumie przyszło mi do głowy rozwiązanie tej prawniczej zagadki.

                Mogło być tak, że dziadek Rumianek był jednym z tych ludzi, którzy uważają, że mają rację, nawet jak jej nie mają. I nie dadzą sobie nic wytłumaczyć, zwłaszcza, jeżeli tłumaczy mu to ktoś młodszy od niego. Bo młodszy to wiadomo, że nie zna życia i nie wie, jak świat działa.

                Widząc, że Teresa raczej już nie wróci z Norwegii i pielęgnując w sobie najzupełniej niesłuszne przekonanie, że spadkobranie w ramach dziedziczenia ustawowego w najbliższej rodzinie to jakieś niewyobrażalne koszty, dziadek Rumianek wpadł na nowatorski pomysł niebędącej testamentem darowizny nieruchomości z zastrzeżeniem terminu (terminu swojej śmierci). Opisał zatem swoją wolę w słynnym serdecznym liście do wnuczki i poszedł z nim do notariusza. Notariusz, słusznie obawiając się odpowiedzialności za dopuszczenie do obrotu aktu oczywiście sprzecznego z prawem, odmówił i doradził wizytę u prawnika.

                Dziadek udał się zatem do prawnika, który wylistował mu wszystkie prawne i ogólnożyciowe wady rozwiązania. Rumianek puszczał wszystkie mimo uszu, ale jedna rzecz dała mu do myślenia - faktycznie, jeżeli nieletnia zostanie właścicielką gospodarstwa, decyzje za nią będzie podejmował jej opiekun prawny, a w sprawach przekraczających zwykły zarząd majątkiem, sąd. Dziadek zrozumiał z tego tyle, że musi zostać opiekunem prawnym Doroty.

                Rumianek wystąpił zatem do sądu opiekuńczego (to jest właśnie ten tajemniczy sąd, który pojawia się ni z gruszki, ni z pietruszki w procesie zapisywania Dorocie Rumiankolandu), sprawa była prosta, bo Teresa faktycznie nie sprawowała już wtedy opieki nad córką. Sąd klepnąłby wniosek Rumianka, nawet przy ewentualnym sprzeciwie Teresy.

                Nieruchomością zarządzał zatem dziadek Rumianek, jako opiekun prawny Doroty, a serdeczny list zostawił w celach sentymentalnych. Po jego śmierci, opiekunką prawną Doroty była już tylko babcia (która najwyraźniej wzięła za granicą ślub z Wiktą i przekonała polski sąd, żeby po cichu - tak, żeby prokurator się nie dowiedział - uznał ważność małżeństwa i zgodził się oddać Dorotkę pod opiekę obu babć) (tak, to niemożliwe, ale nie ma innego wytłumaczenia) (nie, nie ma kraju, w którym siostry mogą wziąć ze sobą ślub).
                • bupu Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 11.07.23, 01:15
                  przymrozki napisała:


                  > Widząc, że Teresa raczej już nie wróci z Norwegii i pielęgnując w sobie najzupe
                  > łniej niesłuszne przekonanie, że spadkobranie w ramach dziedziczenia ustawowego
                  > w najbliższej rodzinie to jakieś niewyobrażalne koszty, dziadek Rumianek wpadł
                  > na nowatorski pomysł niebędącej testamentem darowizny nieruchomości z zastrzeż
                  > eniem terminu (terminu swojej śmierci). Opisał zatem swoją wolę w słynnym serde
                  > cznym liście do wnuczki i poszedł z nim do notariusza.

                  Mam wrażenie, że to akurat na notariuszu Dziad Rumiańczy chcial zaoszczędzić.
                  • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 11.07.23, 09:17
                    bupu napisała:

                    > Mam wrażenie, że to akurat na notariuszu Dziad Rumiańczy chcial zaoszczędzić.

                    Wydaje mi się (przy czym przyznaję, że WdO pamiętam tak sobie), że on chciał oszczędzić w taki sposób, że zamiast chodzić do notariusza kilka razy (przyjmując najbardziej prawdopodobną kolejność śmierci w rodzinie - najpierw w sprawie spadku po nim, potem po jego żonie, a potem po Teresie), uznał że rzecz trzeba załatwić raz a dobrze, przy jednej wizycie u notariusza krwiopijcy, i od razu wszystko przepisać na Dorotę.

                    Poczyniłam założenie, że Rumianek musiał być osobą odporną na argumenty, bo to jest rozwiązanie, które każdy rozsądny człowiek by mu odradzał. Teresa mogła założyć nową rodzinę i mieć więcej dzieci. Dorota mogła umrzeć przed Teresą, a zatem wydziedziczając córkę, Rumianek całkowicie pozbawiłby Rumiankoland dziedzica. Dorota po osiągnięciu pełnoletności mogła, z mniej lub bardziej rozsądnych powodów, sprzedać majątek, wyjechać za granicę i zostawić babcię z żebraczym tobołkiem (nawet gdyby Dorota i Teresa poczuwaly się wtedy do łożenia na utrzymanie Andzi, to ciągle wspaniały gest Rumianka miałby ten skutek, że kobieta całe życie ciężko pracująca na swój majątek, na starość zostałaby bez dachu nad głową na łasce rodziny).
                    • k4ngur_rudy Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 29.07.23, 21:18
                      przymrozki napisała:

                      Dorota mogła umrzeć przed Teresą, a za
                      > tem wydziedziczając córkę, Rumianek całkowicie pozbawiłby Rumiankoland dziedzic
                      > a.

                      Z tym że nieuwzględnienie kogoś w testamencie nie oznacza wydziedziczenia. Jeśli spadkobierca nie dożyje otwarcia spadku, uruchamia się dziedziczenie testamentowe. Co do reszty zgoda.
                      • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 30.07.23, 17:39
                        k4ngur_rudy napisał(a):

                        > Z tym że nieuwzględnienie kogoś w testamencie nie oznacza wydziedziczenia.

                        Ale intencją Rumianka było nic innego jak to, żeby spadek po jego śmierci przypadł wyłącznie wnuczce. Bez wydziedziczenia żony i córki nie był w stanie osiągnąć tego efektu (zupełnie inna rzecz, że nie miał podstaw do wydziedziczenia).
      • bupu Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 30.07.23, 17:59
        przymrozki napisała:

        > Z tą Teresą to też różnie mogło być. Dziadek Doroty przepisał majątek na wnuczk
        > ę (zresztą w jakiejś nieznanej prawu cywilnemu procedurze), gdy zorientował się
        > , że córka już nie wróci z Norwegii. Co go skłoniło do takiej opinii - nie wiad
        > omo, ale można się domyślać, że Teresa zaczęła tam sobie urządzać życie na stał
        > e. Bez córki. Cokolwiek to oznaczało, pewnie oznaczało to, że Teresa miała nie
        > tylko norweskie zarobki, ale też norweskie koszty życia. Niekoniecznie była w s
        > tanie sama utrzymać drugi dom w Polsce (chociaż córka jedynaczka w jednej parze
        > butów oczywiście nie trzyma się realiów zupełnie).

        A dlaczego Terezja miałaby utrzymywać dwa domy? Rumianek był rolnikiem, jedna z babć urzędniczką pocztową, druga nauczycielką, potem obie przeszły na emeryturę, Rumianek też, a po jego śmierci małżonka mogła pobierać rentę rodzinną z KRUS. Plus te wszystkie fuchy na lewo, czyli letnicy, jajka, drób i owoce. Czyli mieli własne dochody, wystarczyłoby, żeby Teresa łaskawie łożyła na swoje dziecko, a na to na mur, beton i żelazo było ją stać.
        • przymrozki Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 30.07.23, 23:29
          bupu napisała:

          > A dlaczego Terezja miałaby utrzymywać dwa domy? Rumianek był rolnikiem, jedna z
          > babć urzędniczką pocztową, druga nauczycielką, potem obie przeszły na emerytur
          > ę, Rumianek też,

          No tak, ale Rumianek planował kwestie zarządzania gospodarstwem po swojej śmierci albo na wypadek swojej lub żony niedołężności. Wtedy Rumiankoland byłby dla Teresy kosztem, być może zbyt wysokim jak na jej możliwości.

          Przy czym to oczywiście nie rozwiązuje kwestii zasadniczej - skoro Teresa co najmniej na kilka lat przed akcją WdO postanowiła ułożyć sobie życie za granicą, czemu nie wzięła córki że sobą.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 30.07.23, 23:57
            przymrozki napisała:
            >Przy czym to oczywiście nie rozwiązuje
            >kwestii zasadniczej - skoro Teresa co
            >najmniej na kilka lat przed akcją WdO
            >postanowiła ułożyć sobie życie za granicą,
            >czemu nie wzięła córki że sobą.

            Na mój gust właśnie o to jej chodziło, żeby się swego nieślubnego balastu jakoś pozbyć.
            Gładko wymiksowała się z jej utrzymywania (niech mi kto wskaże choć jeden dowód, że na nie łoży!), o walce o jakiekolwiek alimenty od kardiologa ni widu ni słychu, przyjeżdża też dziwnie rzadko, kłamie jak z nut na temat swojej pracy w Norwegii ...
    • minerwamcg Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 14.06.23, 19:26
      A ja mam wrażenie, że swoją wizję emigrantów MM zaczerpnęła z "Emigrantów". Według niej Teresa siedzi w Norwegii, języka się nie uczy "bo po co", żywi się konserwami dla psów, a pieniądze upycha "na lepszą przyszłość" dla Dorotki, której przysyła tylko tyle, żeby starczyło na czesne w prywatnej szkole. Nie przyjeżdża do niej "bo to kosztuje", nie zaprasza jej na wakacje "bo to kosztuje", urlop spędza biorąc dodatkowe fuchy, a kasę ściboli w psie Pluto. Po raz pierwszy nadpruła psa, żeby kupić Dorotce sukienkę w stylu Kate Middleton, drugi raz trochę bardziej, żeby przylecieć i zamówić catering na wesele. No jak babcię kocham, "Emigranci" w czasach Schengen.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 15.06.23, 16:12
        Albo taką wersję Tereska Norweska sprzedaje rodzinie, a babcie (za których czasów to pewnie tak wyglądało) i Dorota (niezadająca się z nikim poza nimi, więc nieobyta), wierzą w to.

        W którymś starszym wątku na temat WdO było wspomniane, że aktualnie, żeby pracować w służbie zdrowia w Norwegii trzeba znać norweski na poziomie conajmniej C1. Oto dowód, że Teresa kłamie na temat swojej pracy, a kto wie czy w ogóle jest w Norwegii.
        • bupu Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 15.06.23, 19:59
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          >
          >
          > W którymś starszym wątku na temat WdO było wspomniane, że aktualnie, żeby praco
          > wać w służbie zdrowia w Norwegii trzeba znać norweski na poziomie conajmniej C1
          > . Oto dowód, że Teresa kłamie na temat swojej pracy, a kto wie czy w ogóle jest
          > w Norwegii.
          >

          Pielęgniarka nie rozumiejąca co do niej mówią pacjenci i lekarze byłaby dość, hmmm, niebezpieczna. Nie ma opcji, żeby Teresa norweskiego przynajmniej trochę nie znała. Zestawiając tę informację z tym czego Teresa nauczyła Derocie na temat pierwszej pomocy zaczynam wątpić poważnie w jej pielęgniarstwo oraz w Norwegię.
          • kocynder Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 10.07.23, 21:35
            Ja jednak czytając wyparłam z mózgu, że WSZYSTKO o pierwszej pomocy Derocia wie od matuli... Wolę jednak wierzyć, ze pielęgniarka na temat ratowania ofiary wypadku wie i więcej i inaczej. Prędzej, że właśnie na zajęciach z pierwszej pomocy w szkole pani od ZPT czy sekretarka prowadząca teże zajęcia a fachowością będąca na poziomie zbliżonym jak niż jej uczniowie tak uczyła... :)
            I tak, w podstawówce mięliśmy zajęcia z "pierwszej pomocy" prowadzone właśnie przez kogoś tak "fachowego"...
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 10.07.23, 22:05
              kocynder napisała:
              >Ja jednak czytając wyparłam z mózgu,
              >że WSZYSTKO o pierwszej pomocy
              >Derocia wie od matuli... Wolę jednak
              >wierzyć, ze pielęgniarka na temat
              >ratowania ofiary wypadku wie i więcej i
              >inaczej. Prędzej, że właśnie na zajęciach
              >z pierwszej pomocy w szkole pani od
              >ZPT czy sekretarka prowadząca teże
              >zajęcia a fachowością będąca na
              >poziomie zbliżonym jak niż jej uczniowie
              >tak uczyła... :)
              >I tak, w podstawówce mięliśmy zajęcia z
              >"pierwszej pomocy" prowadzone
              >właśnie przez kogoś tak "fachowego"...

              Derotka pomyślała de facto i to i to. Najpierw, że wszystko co wie o pierwszej pomocy nauczyła się od mamy, potem, że w szkole nauczyli bylejak. I nawet nie dostrzega tej lekkiej sprzeczności w swoim rozumowaniu...
              • kocynder Re: Teresa R. - niby epizodyczna, a 50 twarzy ma 10.07.23, 22:08
                Otóż. I ja jednak uznałam, że skoro mamunia Deroci pielęgniarzy, to jednak derocine wiadomości o pierwszej pomocy świadczą iż ponad matczyne nauki wybiły się te bylejakie zajęcia szkolne.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka