tajna_kryjowka_pyziaka
12.06.23, 12:44
Nadrabiam właśnie WdO (na poziomie głębszym niż przewertowanie w empiku) i ledwo przeczytałam parę pierwszych stron, a jakich ciekawych rzeczy się dowiaduję:
Otóż, przyszła pani dochtór Derotka, dla której najważniejsze jest jak ekskluzywnie ofiara wypadku jest ubrana, wszystkiego co wie, nauczyła się od mamy!
Myśli o tym mniej więcej po obszernym samousprawiedliwieniu jak to w szkole nie uczą pierwszej pomocy i usta-usta są ble, a przed zachwytem na spektakularnymi efektami naleweczki (z rzygiem włącznie) i argumentowaniem, że przecież na filmach też cośtam cośtam. Aha, no i jeszcze na koniec ma pretensje, że pacjentka jak jest nieprzytomna i nie może utrzymać się na nogach, to się cacka.
Rozumiem, że to jest to, czego ją matula nauczyli? Czyżby Teresa miała te studia pielęgniarskie skończone dzięki potężnej łapówce dla całej kadry wydziału? O ile w ogóle je skończyła, bo poziom jej edukacja córki raczej na to nie wskazuje.
Jak jeszcze dodamy do tego lichą zawartość derocinej apteczki i marną znajomość norweskiego u Teresy (pomimo, że nie pracuje tam od wczoraj), to śmiem podejrzewać, że ta tak zwana pielęgniarka od dawna już nie pracuje w zawodzie, a co najwyżej czyści kible jakimś Osłom z Oslo (taki norweski ekwiwalent Bogaczy z Sołacza). A przyjeżdża do ojczyzny tak rzadko i wymienia korespondencję jedynie z Dorotą, a z matką i ciotką już nie, bo się tego wstydzi i to przed nimi zataja.
Ciekawe co jeszcze ukrywa. Że prawdziwym ojcem Doroty jest pan Chrobot?