Dodaj do ulubionych

Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do baśni

18.11.23, 10:27
Pełny tytuł miał brzmieć: "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz: od przyziemnego realizmu do baśni magicznej. Tak widzę kierunek, w którym rozwijała się nasza tutaj analizowana saga. To też praca magisterska, którą ktoś mógłby napisać. Oczekuję interesujących komentarzy, przypisów, suplementów i glos.
Obserwuj wątek
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 11:24
      Człowieku, ja PLANOWAŁAM napisać taką pracę. Gadałam o tym z kim trzeba i wyszło, że niestety za bardzo by wychodziła poza moją dziedzinę (nawet gdyby tematem było zbadanie borejczych toksyczności wychowawczych, to wciąż byłaby branża "literatura").
      • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:27
        tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

        > Człowieku, ja PLANOWAŁAM napisać taką pracę. Gadałam o tym z kim trzeba i wyszł
        > o, że niestety za bardzo by wychodziła poza moją dziedzinę (nawet gdyby tematem
        > było zbadanie borejczych toksyczności wychowawczych, to wciąż byłaby branża "l
        > iteratura").

        Wielkie umysły pracują podobnie.
      • kocynder Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 07:55
        Hehehe... Znajomy "na zaliczenie" na psychiatrii pisał "Sherlock Holmes - narkoman czy eksperymentator?". :D
        • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 15:48
          kocynder napisała:

          > Hehehe... Znajomy "na zaliczenie" na psychiatrii pisał "Sherlock Holmes - narko
          > man czy eksperymentator?". :D
          >

          Dialektycznie: i to i to. Nie potrzebuję do tego pracy magisterskiej :-)
    • ako17 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 11:41
      julian_arden napisał:

      > Pełny tytuł miał brzmieć: "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz: od przyziemnego r
      > ealizmu do baśni magicznej.
      jeśli to baśń, to trochę z gatunku tych, w których córkom obcina się palce, żeby stopa weszła w pantofelek :(
      • tt-tka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 11:55
        Tak, i w ktorych krolewicz z bajki nawet nie zauwaza cieknacej krwi i dopiero ptaszki musza go uswiadomic :)

        Robilysmy kiedys - zabawowo, nie naukowo bynajmniej - feministyczna analize bajek i Kopciuszek grimmowski zgorszyl nas niewymownie: pracowita, pomyslowa, zaradna dziewczyna bierze za meza jelopa, ktory nie odroznia jednej kobiety od drugiej i to przedstawia sie jako szczescie i zyciowa kariere !

        N/t - nie podjelabym sie. To nie basniowosc, to postulatywnosc. I brakuje moralu, ktory w porzadnej bajce powinien byc !
        • mircja Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 16:02
          tt-tka napisała:
          > Robilysmy kiedys - zabawowo, nie naukowo bynajmniej - feministyczna analize baj
          > ek i Kopciuszek grimmowski zgorszyl nas niewymownie: pracowita, pomyslowa, zara
          > dna dziewczyna bierze za meza jelopa, ktory nie odroznia jednej kobiety od drug
          > iej i to przedstawia sie jako szczescie i zyciowa kariere !
          >
          > N/t - nie podjelabym sie. To nie basniowosc, to postulatywnosc. I brakuje moral
          > u, ktory w porzadnej bajce powinien byc !
          >
          Niedawno w "Wyborczej" pojawił się fragment nowego przekładu "Baśni braci Grimm" i zwróciłam uwagę na "Wieloskórkę". Tam księżniczka wychodziła za króla, który wcześniej, gdy widział ją w przebraniu służącej, to kazał jej co wieczór, żeby zdejmowała mu buty, a następnie ciskał nimi w jej głowę. To dopiero był świetny kandydat na męża!
        • mika_p Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 16:38
          > Kopciuszek grimmowski zgorszyl nas niewymownie: pracowita, pomyslowa, zaradna dziewczyna bierze za meza jelopa, ktory nie odroznia jednej kobiety od drugiej i to przedstawia sie jako szczescie i zyciowa kariere !

          Może ksiażę miał prozopagnozję :) Zresztą, co mu się dziwić, skoro nikt Kopciuszka na balu nie poznał, nawet jej własna macocha i siostry.

          Z tą pomysłowością i zaradnością też bym polemizowała, wszystko załatwiła wróżka chrzestna.

          A w ogóle, czytałam kiedyś coś w rodzaju fanfika na temat "co było dalej". Nie pamiętam już, jakie było tło rozmowy, impulsem do monologu macochy było stwierdzenie (ktoś z dworu? plotka która poszła w lud?), że księżna, de domo Kopciuszek, cóś leniwą babą jest. Na co macosze się ulało:
          - Trzy dziewczyny w domu, ja czwarta, podzieliłam robotę, każda wiedziała co ma robić. Moje dziewczynki od małego przyuczone do pracy, wstawały o świcie, rach-ciach robota zrobiona i mogły biec się bawić czy co tam porobić, a ta moja pasierbica się wylegiwała, aż słońce było wysoko na niebie, no to nie dziwota, że siedziała w kuchni i robiła to, co do niej należało. Żeby jeszcze pracowita była, ale nie, co zajrzalam, to się w okno gapi, z ptaszkami rozmawia, a tu naczynia niepomyte, groch nieprzebrany, w kominie pełno popiołu! Jak wreszcie zrobiła, to się nawet umyć nie zdążyła, już trzeba było nowe robić szybciutko, a potem siadać i jeść i znowu poogarniac, robota w domu nigdy się nie kończy!
          Żeby chociaż o siebie zadbała, ale przecież w zimnej wodzie się nie domyje, a zanim sobie przyniosła do mycia, zanim zagrzała, zanim porozmawiała z ptaszkami!!!! to znowu zimna. Kopciuch taki.
          Ojciec do miasta jechał, mówię jej: pomyśl, co byś chciala, żeby ładnie wyglądać, tatuś ci przywiezie, moje dziewczynki a to o chustkę, a to o koraliki, a to o sztukę płótna poprosiły, nici kolorowe, poszyły sobie co tam trzeba, wyglądają jak malowane.
          Książę bal ogłosił, mówię mężowi: "A przywieź kawałek jakiejś ładnej materii, Kopciuszek sobie sukienkę uszyje, bo nie ma nic ładnego, tylko stare brudne łachy" i przywiózł, niebieską taką. Czy jej się chciało chociaż rozwinąć, pomyśleć? A skąd! I co? Kuchnia brudna, panna brudna, czystej sukienki nie ma, groch nieprzebrany, a tu już południe. "Nie pojedziesz, jak nie zrobisz" - powiedziałam. No to nie pojechała.
          A potem się okazało, że ta jej matka chrzestna to wróżka i wszystko jej dała za nic!
          • tt-tka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 17:52
            W tej wersji, ktora pamietam, obdarowywala nie wrozka, tylko krzak rozy osobiscie przez Kopciuszka wyhodowany i pielegnowany. A zatem dokladala staran :P
            • modrogrzbiecik Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:18
              tt-tka napisała:

              > W tej wersji, ktora pamietam, obdarowywala nie wrozka, tylko krzak rozy osobisc
              > ie przez Kopciuszka wyhodowany i pielegnowany. A zatem dokladala staran :P
              >
              >
              >

              Wróżka była, zdaje się, w wersji Perraulta. A u braci Grimm - drzewko rosnące na grobie matki nieboszczki, też tę wersję baśni pamiętam.
              • mika_p Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 21:48
                > Wróżka była, zdaje się, w wersji Perraulta. A u braci Grimm - drzewko rosnące na grobie matki nieboszczki

                Aaaa. To po to prosiła o gałązkę, ktora tatce zrzuci kapelusz, zamiast o fatałaszki, o które prosiły siostry. No właśnie, coś mi nie grało. Wróżkę pamiętam, galązkę pamiętam, krzak zapomniałam
          • ako17 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:45
            mika_p napisała:

            > > Kopciuszek grimmowski zgorszyl nas niewymownie: pracowita, pomyslowa, zar
            > adna dziewczyna bierze za meza jelopa, ktory nie odroznia jednej kobiety od dru
            > giej i to przedstawia sie jako szczescie i zyciowa kariere !
            >
            > Może ksiażę miał prozopagnozję :) Zresztą, co mu się dziwić, skoro nikt Kopcius
            > zka na balu nie poznał, nawet jej własna macocha i siostry.

            Widocznie wtedy (kiedy to się mniej-więcej działo btw?), ludzie mniej zwracali uwagę na twarze, bardziej na ogólny wygląd - postawę, strój. Osoba ubrana jak parobek vs ubrana jak książę była chyba zupełnie inaczej widziana. Gdzieś tam w ogóle czytałam czy słyszałam, że kiedyś ludzie mieli znacznie mniej zróżnicowane rysy twarzy niż obecnie. Ale mętnie pamiętam, nie wiem jakiego to czasu dotyczyło.


            > A w ogóle, czytałam kiedyś coś w rodzaju fanfika na temat "co było dalej". Nie
            > pamiętam już, jakie było tło rozmowy, impulsem do monologu macochy było stwierd
            > zenie (ktoś z dworu? plotka która poszła w lud?), że księżna, de domo Kopciusze
            > k, cóś leniwą babą jest. Na co macosze się ulało:
            > - Trzy dziewczyny w domu, ja czwarta, podzieliłam robotę, każda wiedziała co ma
            > robić. Moje dziewczynki od małego przyuczone do pracy, wstawały o świcie, rach
            > -ciach robota zrobiona i mogły biec się bawić czy co tam porobić, a ta moja pas
            > ierbica się wylegiwała, aż słońce było wysoko na niebie, no to nie dziwota, że
            > siedziała w kuchni i robiła to, co do niej należało. Żeby jeszcze pracowita był
            > a, ale nie, co zajrzalam, to się w okno gapi, z ptaszkami rozmawia, a tu naczyn
            > ia niepomyte, groch nieprzebrany, w kominie pełno popiołu! Jak wreszcie zrobiła
            > , to się nawet umyć nie zdążyła, już trzeba było nowe robić szybciutko, a potem
            > siadać i jeść i znowu poogarniac, robota w domu nigdy się nie kończy!
            > Żeby chociaż o siebie zadbała, ale przecież w zimnej wodzie się nie domyje, a z
            > anim sobie przyniosła do mycia, zanim zagrzała, zanim porozmawiała z ptaszkami!
            > !!! to znowu zimna. Kopciuch taki.
            > Ojciec do miasta jechał, mówię jej: pomyśl, co byś chciala, żeby ładnie wygląda
            > ć, tatuś ci przywiezie, moje dziewczynki a to o chustkę, a to o koraliki, a to
            > o sztukę płótna poprosiły, nici kolorowe, poszyły sobie co tam trzeba, wyglądaj
            > ą jak malowane.
            > Książę bal ogłosił, mówię mężowi: "A przywieź kawałek jakiejś ładnej materii, K
            > opciuszek sobie sukienkę uszyje, bo nie ma nic ładnego, tylko stare brudne łach
            > y" i przywiózł, niebieską taką. Czy jej się chciało chociaż rozwinąć, pomyśleć?
            > A skąd! I co? Kuchnia brudna, panna brudna, czystej sukienki nie ma, groch nie
            > przebrany, a tu już południe. "Nie pojedziesz, jak nie zrobisz" - powiedziałam.
            > No to nie pojechała.
            > A potem się okazało, że ta jej matka chrzestna to wróżka i wszystko jej dała za
            > nic!
            >
            >
            >

            Matko, jakie to jest cudownie przewrotne! Uwielbiam takie dekonstrukcje mitów, wrytych w berety od zawsze :) Miodzio!
      • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:27
        ako17 napisała:

        > julian_arden napisał:
        >
        > > Pełny tytuł miał brzmieć: "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz: od przyziem
        > nego r
        > > ealizmu do baśni magicznej.
        > jeśli to baśń, to trochę z gatunku tych, w których córkom obcina się palce, żeb
        > y stopa weszła w pantofelek :(

        Dlaczego nie. Bracia Grimm.
      • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:28
        ako17 napisała:

        > julian_arden napisał:
        >
        > > Pełny tytuł miał brzmieć: "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz: od przyziem
        > nego r
        > > ealizmu do baśni magicznej.
        > jeśli to baśń, to trochę z gatunku tych, w których córkom obcina się palce, żeb
        > y stopa weszła w pantofelek :(

        Dlaczego nie. Bracia Grimm.
        • ako17 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 18:54
          julian_arden napisał:

          > ako17 napisała:
          >
          > > julian_arden napisał:
          > >
          > > > Pełny tytuł miał brzmieć: "Jeżycjada" Małgorzaty Musierowicz: od pr
          > zyziem
          > > nego r
          > > > ealizmu do baśni magicznej.
          > > jeśli to baśń, to trochę z gatunku tych, w których córkom obcina się palc
          > e, żeb
          > > y stopa weszła w pantofelek :(
          >
          > Dlaczego nie. Bracia Grimm.

          Prosta sprawa: wszystkie dziewczyny z klanu Borejkowego z przyległościami, bez względu na ambicje życiowe, zainteresowania, pomysły na siebie, mają zostać przycięte do roli żony i matki.
          Jest jeszcze wersja 2,0 z samą matką, bez męża. Chyba nawet korzystniejsza z punktu widzenia Rodziny.
          • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 20:08
            ako17 napisała:

            [...]
            > Prosta sprawa: wszystkie dziewczyny z klanu Borejkowego z przyległościami, bez
            > względu na ambicje życiowe, zainteresowania, pomysły na siebie, mają zostać prz
            > ycięte do roli żony i matki.
            > Jest jeszcze wersja 2,0 z samą matką, bez męża. Chyba nawet korzystniejsza z pu
            > nktu widzenia Rodziny.

            Prokrustowe łoże. Prokruść jako osnowa baśni.
    • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 20:23
      Zakładałem ten temat z myślą, żeby zastanowić się nieco bardziej analitycznie nad:
      - po pierwsze, procesem decyzji lub momentem, w którym autorka postanowiła skręcić z drogi dość twardego realizmu (w mojej opinii przynajmniej do "Opium w rosole", przy okazji, ciekaw jestem, jaki miał być pierwotny tytuł, bo że ten, nie wierzę) w kierunku coraz bardziej bajkowych sytuacji, zbiegów okoliczności i nieprawdopodobieństw, które przeważnie kończą się szczęśliwym związkiem dwojga serc.
      - druga kwestia natomiast to sama bajkowość: jakie elementy w późnych książkach Małgorzaty Musierowicz kłują w oczy swą fantastycznością, czyli które zbiegi okoliczności doprowadzają do tego, że - mówiąc zawile i metaforycznie - szlachetna sierota osiąga szczęście (przez analogię z "Małą księżniczką" Burnett).
      - i po trzecie, oczywiście ewentualne dalsze pomysły.
      • mika_p Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 21:47
        > zastanowić się nieco bardziej analitycznie nad:
        - po pierwsze, procesem decyzji lub momentem, w którym autorka postanowiła skręcić z drogi dość twardego realizmu (w mojej opinii przynajmniej do "Opium w rosole", (...)) w kierunku coraz bardziej bajkowych sytuacji, zbiegów okoliczności i nieprawdopodobieństw, które przeważnie kończą się szczęśliwym związkiem dwojga serc.

        Od "Noelki" - ten magiczny duch świąt Bożego Narodzenia, dobro i miłość przełamująca uprzedzenia, albo po prostu miłość, dwa dzielne duszki, Gwiazdorek i Anoiołek, niosące radość i owego ducha.

        Jeszcze "Pulpecja" jest "normalna" ale już w "Dziecku piątku" mamy przepisaną scenę z Balladyny, tę z malinami :)

        A potem, myślę, im bardziej MM się oddalała od młodzieży, tym bardziej szła w sztampę, byle w jakiś sposób wcisnąć love-story w sagę o Borejkach. Pierwszy taki tom to "Córka Robrojka", bardzo na siłę doklejone wymagane elementy do sagi. Jest dziewczyna? Jest chłopak? Są. Coś tam między nimi jest? No jest, ale w sumie kogo oni obchodzą?

        Drugi problem to taki, że gdzieś o tego momentu widać, że przestalo się chcieć pisać ksiażki dla młodzieży i coraz bardziej są to produkcyjniaki. Stąd powrót Robrojka, zupełnie nieprzemyślany (ot, choćby wiek jego córki). Później to widać coraz bardziej, co owocuje wątkami na forum na temat, co MM napisała pierwotnie, a co przerobiła później tylko z grubsza, zamiast napisać od nowa.
        Pułapką okropną jest nieudana promocja marketingowa: natychmiast po premierze podawany tytuł następnej książki, potem okładka, potem czas leci, leci, pierwotny zamysł niezrealizowany, a tytuł i okładka wiążą, no to się wykorzystuje jakieś szkice i to co jest, a wyjdzie jak wyjdzie. No i wychodzi
        • ako17 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:11
          mika_p napisała:



          > A potem, myślę, im bardziej MM się oddalała od młodzieży, tym bardziej szła w s
          > ztampę, byle w jakiś sposób wcisnąć love-story w sagę o Borejkach. Pierwszy tak
          > i tom to "Córka Robrojka", bardzo na siłę doklejone wymagane elementy do sagi.
          > Jest dziewczyna? Jest chłopak? Są. Coś tam między nimi jest? No jest, ale w sum
          > ie kogo oni obchodzą?

          Tak, dla mnie też CR jest taka na siłę. Nie chwyta za serce. Irytuje i męczy.
          >
        • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:26
          mika_p napisała:

          [...]
          > Od "Noelki" - ten magiczny duch świąt Bożego Narodzenia, dobro i miłość przełam
          > ująca uprzedzenia, albo po prostu miłość, dwa dzielne duszki, Gwiazdorek i Anoi
          > ołek, niosące radość i owego ducha.

          Tak, to było bardzo baśniowe, w zgodzie z bożonarodzeniową konwencją. Ale to udana książka, jeśli przymknąć oko na nielogiczności w rodzaju dziwnego przebiegu sympatyzowania Gabrieli i Grzegorza. Generalnie przesłanie jest solidne i niezakłócone sztucznościami. Bajka to bajka, grunt że dobrze napisana. Cyryjek z Metodym świetni.

          >
          > Jeszcze "Pulpecja" jest "normalna" ale już w "Dziecku piątku" mamy przepisaną s
          > cenę z Balladyny, tę z malinami :)

          To nie dziwi, autorka robi to specjalnie, po pierwsze, bawiąc się konwencją, a po drugie, przypuszczam, wciskając młodocianym czytelnikom nawiązania do klasyki literatury.
          >
          > A potem, myślę, im bardziej MM się oddalała od młodzieży, tym bardziej szła w s
          > ztampę, byle w jakiś sposób wcisnąć love-story w sagę o Borejkach. Pierwszy tak
          > i tom to "Córka Robrojka", bardzo na siłę doklejone wymagane elementy do sagi.
          > Jest dziewczyna? Jest chłopak? Są. Coś tam między nimi jest? No jest, ale w sum
          > ie kogo oni obchodzą?

          Tak sądzę. Musierowicz, cały czas zachowując swój dobry, charakterystyczny dla siebie styl pisania, tworzyła jednocześnie mniej przekonujące historie. Wątki były zastępowane serią gagów, a gagi jak to gagi, są sztuczne. W rezultacie można czytać książkę z przyjemnością, skupiając się na stylu opisywania sytuacji, ale same sytuacje są nieinteresujące, niekiedy nużące.

          > Drugi problem to taki, że gdzieś o tego momentu widać, że przestalo się chcieć
          > pisać ksiażki dla młodzieży i coraz bardziej są to produkcyjniaki. Stąd powrót
          > Robrojka, zupełnie nieprzemyślany (ot, choćby wiek jego córki). Później to wida
          > ć coraz bardziej, co owocuje wątkami na forum na temat, co MM napisała pierwotn
          > ie, a co przerobiła później tylko z grubsza, zamiast napisać od nowa.
          [...]

          Autorka kilka razy zaznaczała, że nie chciała dalej pisać. Kalamburka, książka częściowo wystrzałowa, a częściowo naciągana (nie da się napisać spójnej takiej sagi wstecznie) miała być tomem ostatnim i tak byłoby najlepiej. Ciąg dalszy to wypadkowa nalegań czytelników, wydawcy i tzw. słabej silnej woli autorki.

      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 21:53
        julian_arden napisał:

        > Zakładałem ten temat z myślą, żeby zastanowić się nieco bardziej analitycznie n
        > ad:
        > - po pierwsze, procesem decyzji lub momentem, w którym autorka postanowiła skrę
        > cić z drogi dość twardego realizmu (w mojej opinii przynajmniej do "Opium w ros
        > ole", przy okazji, ciekaw jestem, jaki miał być pierwotny tytuł, bo że ten, nie
        > wierzę) w kierunku coraz bardziej bajkowych sytuacji, zbiegów okoliczności i n
        > ieprawdopodobieństw, które przeważnie kończą się szczęśliwym związkiem dwojga s
        > erc.

        O ile to w ogóle była decyzja, może tak jej "wyszło" jako efekt uboczny pisania na siłę, które w pewnym momencie się zaczęło (w którym?)

        > - druga kwestia natomiast to sama bajkowość: jakie elementy w późnych książkach
        > Małgorzaty Musierowicz kłują w oczy swą fantastycznością, czyli które zbiegi o
        > koliczności doprowadzają do tego, że - mówiąc zawile i metaforycznie - szlachet
        > na sierota osiąga szczęście (przez analogię z "Małą księżniczką" Burnett).

        Mnie osobiście najbardziej kłuje w oczy narzucony odgórnie bajkowy podział na dobrych i złych bez względu na stan faktyczny - Jaś jest protagonistą, a więc z góry bohaterem pozytywnym, nieważne, że widząc dom (na fasoli) postanowił się doń włamać, ukradł najcenniejszą własność gospodarza gdyż albowiem bo tak, a potem go zaciukał, żeby nie musieć jej oddawać. Tak samo Borejki są dobre bez względu na to jakie toksyczności popełniają, wolno im się znęcać nad Pyziakiem, bo to Pyziak (coś jak smok do zabicia, nawet jak nic złego nie robi).
        Albo kot w butach, zorganizował młynarczykowi żonę-królewnę i dostatnie życie dzięki kłamstwom i intrygom, które do końca nie wyszły na jaw. Ale historia jest o nim, to mu kibicujemy.

        > - i po trzecie, oczywiście ewentualne dalsze pomysły.

        Mi się wydaje, że MM nie tyle planowała stworzyć baśń, co baśń wytworzyła się sama, a ona w nią uwierzyła.
        • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 22:07
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          [...]
          > Mnie osobiście najbardziej kłuje w oczy narzucony odgórnie bajkowy podział na d
          > obrych i złych bez względu na stan faktyczny - Jaś jest protagonistą, a więc z
          > góry bohaterem pozytywnym, nieważne, że widząc dom (na fasoli) postanowił się d
          > oń włamać, ukradł najcenniejszą własność gospodarza gdyż albowiem bo tak, a pot
          > em go zaciukał, żeby nie musieć jej oddawać. Tak samo Borejki są dobre bez wzgl
          > ędu na to jakie toksyczności popełniają, wolno im się znęcać nad Pyziakiem, bo
          > to Pyziak (coś jak smok do zabicia, nawet jak nic złego nie robi).
          > Albo kot w butach, zorganizował młynarczykowi żonę-królewnę i dostatnie życie d
          > zięki kłamstwom i intrygom, które do końca nie wyszły na jaw. Ale historia jest
          > o nim, to mu kibicujemy.
          [...]

          Klasyka. Na tym polega baśń. Pozytywny bohater morduje różne przypadkowe osoby, wyciąga im z flaków powiedzmy złoty pierścień, który wręcza królewnie.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 22:33
            julian_arden napisał:

            > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
            >
            > [...]
            > > Mnie osobiście najbardziej kłuje w oczy narzucony odgórnie bajkowy podzia
            > ł na d
            > > obrych i złych bez względu na stan faktyczny - Jaś jest protagonistą, a w
            > ięc z
            > > góry bohaterem pozytywnym, nieważne, że widząc dom (na fasoli) postanowił
            > się d
            > > oń włamać, ukradł najcenniejszą własność gospodarza gdyż albowiem bo tak,
            > a pot
            > > em go zaciukał, żeby nie musieć jej oddawać. Tak samo Borejki są dobre be
            > z wzgl
            > > ędu na to jakie toksyczności popełniają, wolno im się znęcać nad Pyziakie
            > m, bo
            > > to Pyziak (coś jak smok do zabicia, nawet jak nic złego nie robi).
            > > Albo kot w butach, zorganizował młynarczykowi żonę-królewnę i dostatnie ż
            > ycie d
            > > zięki kłamstwom i intrygom, które do końca nie wyszły na jaw. Ale histori
            > a jest
            > > o nim, to mu kibicujemy.
            > [...]
            >
            > Klasyka. Na tym polega baśń. Pozytywny bohater morduje różne przypadkowe osoby,
            > wyciąga im z flaków powiedzmy złoty pierścień, który wręcza królewnie.

            A Gaba z flaków CKNUKa (który litościwe sam się poddał) wyciągnęła kolejną cegiełkę do swego i tak już wybujałego ego.
            A Frycu-ex-machina niczym książę na białym koniu wziął się znikąd, zgarnął pyzatą królewnę i od razu się oświadczył.

            Ileż by ten cykl zyskał, gdyby poszedł w stronę Shreka...
        • mircja Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 18.11.23, 22:22
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          > Albo kot w butach, zorganizował młynarczykowi żonę-królewnę i dostatnie życie d
          > zięki kłamstwom i intrygom, które do końca nie wyszły na jaw. Ale historia jest
          > o nim, to mu kibicujemy.
          >
          Mój siostrzeniec będąc w wieku przedszkolnym oświadczył, że ta bajka mu się nie podoba, bo przecież "kłamać nie wolno".
        • ako17 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:13
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


          >
          > Mi się wydaje, że MM nie tyle planowała stworzyć baśń, co baśń wytworzyła się s
          > ama, a ona w nią uwierzyła.
          >
          Ja też tak sądzę. Zakochała się w swoim dziele - doskonałej z pozoru rodzinie Borejków i nie widzi, że to jest coraz mniej wiarygodne i ciekawe.
          Nie wydaje mi się, żeby to była świadoma decyzja "od teraz będę pisać słabo i niewiarygodnie"
          • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:30
            ako17 napisała:

            [...]
            > Ja też tak sądzę. Zakochała się w swoim dziele - doskonałej z pozoru rodzinie B
            > orejków i nie widzi, że to jest coraz mniej wiarygodne i ciekawe.
            > Nie wydaje mi się, żeby to była świadoma decyzja "od teraz będę pisać słabo i niewiarygodnie"

            Niezupełnie. Saga miała skończyć się logicznie na Kalamburce, która jest mieszaniną świetnych rzeczy i kiksów. Reszta została po części wymuszona i zakończyła się wyraźnie wymuszoną nomen omen sceną wesela w "Ciotce". Mam pomysł, co byłoby lepsze, ale to w osobnym komentarzu.
    • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:34
      Już zgadało się na temat niekonieczności Neojeżycjady (bo stara miała zakończyć się "Kalamburką"). Uważam że to niedobrze, że nie znalazł się ktoś, kto zaproponowałby autorce zupełnie inne rozwiązanie. Które zaspokoiłoby czytelników, wydawcę, a autorce pozwoliłoby na swobodę twórczą.
      Otóż wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby cykl rzeczywiście zakończył się "Kalamburką", a autorka następną książkę napisałaby o czymś innym. I jeśli by się tak udało, mogło to by zapoczątkować nowy cykl, o innych ludziach z innymi doświadczeniami i przeżyciami. Muszę przyznać, że żałuję, że tak się nie stało.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 11:47
        Mi tam mielenie tych samych ludzi nie przeszkadza, byleby było a) dobrze napisane, b) proporcjonalne w dawkach poszczególnych osób. Bo sporo tomów z neo- poświęca nieproporcjonalnie dużo uwagi postaciom, które powinny już dawno usunąć się w cień.
        Z F powinno się powycinać co najmniej połowę scen borejczych, bo do niczego nie są fabule potrzebne (nawet nie do przedstawienia bohaterów czytelnikowi, który zaczyna cykl od tego tomu), a przy okazji niepotrzebnie zawyżają statystyki niedociągnięć. Niech IGS wybędzie na studia na drugi koniec Polski i wraca tylko na święta!
        • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 20:36
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          > Mi tam mielenie tych samych ludzi nie przeszkadza, byleby było a) dobrze napisa
          > ne, b) proporcjonalne w dawkach poszczególnych osób. Bo sporo tomów z neo- pośw
          > ięca nieproporcjonalnie dużo uwagi postaciom, które powinny już dawno usunąć si
          > ę w cień. Z F powinno się powycinać co najmniej połowę scen borejczych, bo do niczego nie
          > są fabule potrzebne (nawet nie do przedstawienia bohaterów czytelnikowi, który
          > zaczyna cykl od tego tomu), a przy okazji niepotrzebnie zawyżają statystyki ni
          > edociągnięć. Niech IGS wybędzie na studia na drugi koniec Polski i wraca tylko na święta!


          A ja uważam, że wielka szkoda, że pani Musierowicz po Kalamburce nie zmieniła żanru i nie zaczęła pisać powieści kryminalnych. W tej chwili jest masa pisarzy polskich piszących kryminały, w zasadzie co do jednego okropne. Najgorsze są te, których autorzy zapragnęli być drugą Chmielewską. MM ze swoim stylem pisarskim i bogatym językiem mogłaby być po prostu pierwszą Musierowicz. A kryminalistka z niej byłaby niezła bo, o ile wiem, klasykę kryminału ma w małym palcu i ten rodzaj twórczości ceni.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 23:44
            julian_arden napisał:

            > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
            >
            > > Mi tam mielenie tych samych ludzi nie przeszkadza, byleby było a) dobrze
            > napisa
            > > ne, b) proporcjonalne w dawkach poszczególnych osób. Bo sporo tomów z neo
            > - pośw
            > > ięca nieproporcjonalnie dużo uwagi postaciom, które powinny już dawno usu
            > nąć si
            > > ę w cień. Z F powinno się powycinać co najmniej połowę scen borejczych, b
            > o do niczego nie
            > > są fabule potrzebne (nawet nie do przedstawienia bohaterów czytelnikowi,
            > który
            > > zaczyna cykl od tego tomu), a przy okazji niepotrzebnie zawyżają statyst
            > yki ni
            > > edociągnięć. Niech IGS wybędzie na studia na drugi koniec Polski i wraca
            > tylko na święta!
            >
            >
            > A ja uważam, że wielka szkoda, że pani Musierowicz po Kalamburce nie zmieniła ż
            > anru i nie zaczęła pisać powieści kryminalnych. W tej chwili jest masa pisarzy
            > polskich piszących kryminały, w zasadzie co do jednego okropne. Najgorsze są te
            > , których autorzy zapragnęli być drugą Chmielewską. MM ze swoim stylem pisarski
            > m i bogatym językiem mogłaby być po prostu pierwszą Musierowicz. A kryminalistk
            > a z niej byłaby niezła bo, o ile wiem, klasykę kryminału ma w małym palcu i ten
            > rodzaj twórczości ceni.


            Józin to morderca idealny ze swoim profilem osobowości, nic dodać, nic ująć.
            • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 10:03
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              [...]
              > Józin to morderca idealny ze swoim profilem osobowości, nic dodać, nic ująć.


              Ha, mogłaby zdekonstruować swoich poprzednich bohaterów. Wielkopolska rodzina mafijna.
    • zla.m Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 14:07
      Jak już piszemy magisterkę, to na początek trochę porządku w terminach :)
      W teorii literatury bajka i baśń to 2 osobne gatunki literackie.

      Bajka ma morał, może być krótka, wierszowana i nie musi być fantastyką (choć może). Jachowicz pisał bajki, a fantastyki tam niewiele.

      Baśn natomiast jest dłuższa (z zasady ;-) ), morału mieć nie musi, chociaż dla protagonisty zwykle wszystko kończy się dobrze. Fantastyka jest za to w niej immanentna. "Baśń magiczna" - to pleonazm.

      Jest jeszcze realizm magiczny - w którym w zwyczajnym świecie pojawiają się elementy zdecydowanie fantastyczne. Dla realizmu magicznego charakterystyczne jest to, że te elementy nie wywołują zdziwienia bohaterów ani też (zwykle) narratora. Powrót krów z pastwiska i powrót zakochanego młodzieńca z grobu traktowane są tak samo :)

      Trudno jednoznacznie określić, czym (jeśli nie realizmem) jest Jeżycjada, bo różne książki mają różny ton i nawiązują do różnych typów/gatunków.
      Dodatkowo część elementów baśniowych jest wprowadzana przez autorkę świadomie (jak scena nad jeziorem w NiN), a niektóre - zwłaszcza wytknięte już traktowanie bohaterów jako dobrych lub złych tylko w zależności od tego, do którego "rodu" przynależą - są ewidentnym błędem.
      Również liczne zbiegi okoliczności, które pozwalają na rozwój akcji w żądanym przez autora kierunku, zaliczyłabym raczej do błędów/nieprawdopodobieństw czy wykorzystania pewnych schematów niż do świadomego przechodzenia w stronę baśni czy realizmu magicznego.

      Podsumowując: to raczej nieudany realizm, nadmiernie wykorzystujący powieściowe ograne chwyty (miłość od pierwszego wejrzenia, liczne przypadkowe spotkania, "zbiegi okoliczności", że ktoś jest czyimś bratem, tatem czy kamratem itp.)
      • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 14:32
        zla.m napisała:

        [...]
        > Trudno jednoznacznie określić, czym (jeśli nie realizmem) jest Jeżycjada, bo ró
        > żne książki mają różny ton i nawiązują do różnych typów/gatunków.
        > Dodatkowo część elementów baśniowych jest wprowadzana przez autorkę świadomie (
        > jak scena nad jeziorem w NiN), a niektóre - zwłaszcza wytknięte już traktowanie
        > bohaterów jako dobrych lub złych tylko w zależności od tego, do którego "rodu"
        > przynależą - są ewidentnym błędem.
        [...]

        Polemizowałbym, NiN jest próbą oparcia głównego motywu powieści na "Śnie nocy letniej" Szekspira, jako taka potężna aluzja literacka. Kwestią otwartą pozostaje, kto tu miałby być Spodkiem (nikt?), ale nawiązania się tak silne, że przesłaniają wszystko inne. Czyli baśniowość w rzeczywistości jest wzięta z innego dzieła, a autorskie chwyty polegają na uzupełnieniu utworu w gagi i elementy fabuły nieomal kryminalnej, które z baśnią nie mają nic wspólnego. NiN jest strasznie mieszana typologicznie. Ale te dwie małe paskudy jako elfy są całkiem nieźle dobrane.
        Nawiasem mówiąc, jeśli Spodkiem byłby Filip (chociaż niezbyt pasuje, jako postać beethovenowsko-tragizująca), to nasza Tytania wyzwoliła się z jego czaru dopiero w kolejnych tomach, aby ostatecznie utonąć w ramionach wąsatego Oberona.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 14:55
          julian_arden napisał:

          > zla.m napisała:
          >
          > [...]
          > > Trudno jednoznacznie określić, czym (jeśli nie realizmem) jest Jeżycjada,
          > bo ró
          > > żne książki mają różny ton i nawiązują do różnych typów/gatunków.
          > > Dodatkowo część elementów baśniowych jest wprowadzana przez autorkę świad
          > omie (
          > > jak scena nad jeziorem w NiN), a niektóre - zwłaszcza wytknięte już trakt
          > owanie
          > > bohaterów jako dobrych lub złych tylko w zależności od tego, do którego
          > "rodu"
          > > przynależą - są ewidentnym błędem.
          > [...]
          >
          > Polemizowałbym, NiN jest próbą oparcia głównego motywu powieści na "Śnie nocy l
          > etniej" Szekspira, jako taka potężna aluzja literacka. Kwestią otwartą pozostaj
          > e, kto tu miałby być Spodkiem (nikt?), ale nawiązania się tak silne, że przesła
          > niają wszystko inne. Czyli baśniowość w rzeczywistości jest wzięta z innego dzi
          > eła, a autorskie chwyty polegają na uzupełnieniu utworu w gagi i elementy fabuł
          > y nieomal kryminalnej, które z baśnią nie mają nic wspólnego. NiN jest straszni
          > e mieszana typologicznie. Ale te dwie małe paskudy jako elfy są całkiem nieźle
          > dobrane.
          > Nawiasem mówiąc, jeśli Spodkiem byłby Filip (chociaż niezbyt pasuje, jako posta
          > ć beethovenowsko-tragizująca), to nasza Tytania wyzwoliła się z jego czaru dopi
          > ero w kolejnych tomach, aby ostatecznie utonąć w ramionach wąsatego Oberona.


          Uwielbiam jak forum wywołuje we mnie te rozkoszne wizje...
          Teraz widzę jak Aniella z BBB, po latach porażek matrymonialnych wzdycha za utraconym Robrojkiem i przypadkiem trafia na spektakl na podstawie "Snu nocy letniej", gdzie tryumfy święci majestatyczny (choć półtorametrowy) król Roberon, w kwietnej koronie i sunącym się płaszczu. I nawet jego wierny Pukziak, odziany jedynie w winorośl i listek figowy, nie jest w stanie odwrócić anielinej uwagi.
          • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 16:57
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

            [...]
            > Uwielbiam jak forum wywołuje we mnie te rozkoszne wizje...
            > Teraz widzę jak Aniella z BBB, po latach porażek matrymonialnych wzdycha za utr
            > aconym Robrojkiem i przypadkiem trafia na spektakl na podstawie "Snu nocy letni
            > ej", gdzie tryumfy święci majestatyczny (choć półtorametrowy) król Roberon, w k
            > wietnej koronie i sunącym się płaszczu. I nawet jego wierny Pukziak, odziany je
            > dynie w winorośl i listek figowy, nie jest w stanie odwrócić anielinej uwagi.

            Król szekspirowskich elfów nie musi być wysoki, to nie Tolkien w końcu. Półtora metra to w tej sytuacji olbrzymi facet, postawa królewska.
            • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 19.11.23, 17:50
              julian_arden napisał:

              > tajna_kryjowka_pyziaka napisała:
              >
              > [...]
              > > Uwielbiam jak forum wywołuje we mnie te rozkoszne wizje...
              > > Teraz widzę jak Aniella z BBB, po latach porażek matrymonialnych wzdycha
              > za utr
              > > aconym Robrojkiem i przypadkiem trafia na spektakl na podstawie "Snu nocy
              > letni
              > > ej", gdzie tryumfy święci majestatyczny (choć półtorametrowy) król Robero
              > n, w k
              > > wietnej koronie i sunącym się płaszczu. I nawet jego wierny Pukziak, odzi
              > any je
              > > dynie w winorośl i listek figowy, nie jest w stanie odwrócić anielinej uw
              > agi.
              >
              > Król szekspirowskich elfów nie musi być wysoki, to nie Tolkien w końcu. Półtora
              > metra to w tej sytuacji olbrzymi facet, postawa królewska.


              Wokół włosów płomienie, szerokie bary, nadaje się.
              Do tego osobowość, poczucie humoru brak wąsów, zmarszczek i depresyjno-nieasertywnej aury... Gdyby takiego wujka Larwie sprezentować, wzięłaby z pocałowaniem ręki.
      • hanuszka189 Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 11:01
        zla.m napisała:

        > Baśn natomiast jest dłuższa (z zasady ;-) ), morału mieć nie musi, chociaż dla
        > protagonisty zwykle wszystko kończy się dobrze. Fantastyka jest za to w niej im
        > manentna. "Baśń magiczna" - to pleonazm.
        >
        > Jest jeszcze realizm magiczny - w którym w zwyczajnym świecie pojawiają się ele
        > menty zdecydowanie fantastyczne. Dla realizmu magicznego charakterystyczne jest
        > to, że te elementy nie wywołują zdziwienia bohaterów ani też (zwykle) narrator
        > a. Powrót krów z pastwiska i powrót zakochanego młodzieńca z grobu traktowane s
        > ą tak samo :)
        >
        > Trudno jednoznacznie określić, czym (jeśli nie realizmem) jest Jeżycjada, bo ró
        > żne książki mają różny ton i nawiązują do różnych typów/gatunków.


        Mam wrażenie, że w Jeżycjadzie elementy "baśniowe" były zamierzone od początku. Bohaterowie są tak traktowani w każdym tomie - w pewnym momencie "odlatują" w stronę baśni, czasem później wracają do rzeczywistości. Baśniowe są przebieranki Anieli (książę, który nie rozpoznał Kopciuszka), pół akcji "Idy Sierpniowej", styl życia rodziny Cesi w kamienicy z wieżyczką. Chyba "Kwiat Kalafiora" sprawił, że seria jest przez czytelników traktowana tak bardzo jako zwykła literatura, ujmijmy to, miejska i współczesna - ale nawet wprowadzona tam postać ojca Borejko jest konsekwentnie nierealistyczna. Wszystkie kolejne tomy posiadają elementy baśniowe, nie da się ich odbierać w konwencji całkowicie realistycznej, bo dostajemy wtedy potężny zgrzyt w postaciach Geniusi, Bernarda, Nerwusa, Czarka i wielu innych. Takie postaci nie mają prawa "się wydarzyć". To teatr na deskach współczesnego Poznania, z kurtyną i przesłaniem. Dorotka z Rumiankowa jest tylko kolejną z całej serii tych półbaśniowych postaci - tyle, że po drodze coś się zmieniło i przestaliśmy "zawieszać niewiarę" jak to się jakoś dało jeszcze w przypadku Bernarda.
        • mircja Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 11:30
          hanuszka189 napisała:

          Dorotka z Rumiankowa jest t
          > ylko kolejną z całej serii tych półbaśniowych postaci - tyle, że po drodze coś
          > się zmieniło i przestaliśmy "zawieszać niewiarę" jak to się jakoś dało jeszcze
          > w przypadku Bernarda.

          Bo Bernard był "prawdziwy" w jakiś specyficzny sposób, a Dorota już nie jest.
        • julian_arden Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 11:34
          hanuszka189 napisała:

          [...]
          > Mam wrażenie, że w Jeżycjadzie elementy "baśniowe" były zamierzone od początku.
          > Bohaterowie są tak traktowani w każdym tomie - w pewnym momencie "odlatują" w
          > stronę baśni, czasem później wracają do rzeczywistości. Baśniowe są przebierank
          > i Anieli (książę, który nie rozpoznał Kopciuszka), pół akcji "Idy Sierpniowej",
          > styl życia rodziny Cesi w kamienicy z wieżyczką. Chyba "Kwiat Kalafiora" spraw
          > ił, że seria jest przez czytelników traktowana tak bardzo jako zwykła literatur
          > a, ujmijmy to, miejska i współczesna - ale nawet wprowadzona tam postać ojca Bo
          > rejko jest konsekwentnie nierealistyczna. Wszystkie kolejne tomy posiadają elem
          > enty baśniowe, nie da się ich odbierać w konwencji całkowicie realistycznej, bo
          > dostajemy wtedy potężny zgrzyt w postaciach Geniusi, Bernarda, Nerwusa, Czarka
          > i wielu innych. Takie postaci nie mają prawa "się wydarzyć". To teatr na deska
          > ch współczesnego Poznania, z kurtyną i przesłaniem. Dorotka z Rumiankowa jest t
          > ylko kolejną z całej serii tych półbaśniowych postaci - tyle, że po drodze coś
          > się zmieniło i przestaliśmy "zawieszać niewiarę" jak to się jakoś dało jeszcze
          > w przypadku Bernarda.

          Nie tyle zawieszać niewiarę, ile ta babka jakaś drewniana jest. Żeby to był chwyt literacki autorki, i Dorota dwa tomy później zrzuci skorupę, wybuchnie wewnętrzną energią, rzuci Józefa i zanurzy się w otchłań dekadencji... Ale raczej nie było tego w planach. Drewno to drewno. Wcześniejsze baśniowe postaci, mimo że niezbyt rzeczywiste, dysponowały cechami przykuwającymi uwagę, a ta tylko chędoga i gospodarna.
          • mircja Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 11:39
            julian_arden napisał:

            Drewno to drewno. Wcześniejsze baśniowe postaci, mimo że
            > niezbyt rzeczywiste, dysponowały cechami przykuwającymi uwagę, a ta tylko chęd
            > oga i gospodarna.

            No nie tylko, bo miewa też jakieś dziwne wyskoki (np. barbiturany), ale to się nie układa w jakąś sensowną całość.
          • mircja Re: Rozwój gatunkowy Jeżycjady: od realizmu do ba 20.11.23, 12:01
            Ale faktycznie przypominam sobie, że przy odbiorze różnych dzieł (nie tylko książek, również filmów) czasem zgrzytałam zębami na jakieś szczegóły, ale całość podobała mi się na tyle, że aby zanurzyć się w wykreowanym świecie robiłam coś w rodzaju tymczasowego "zawieszenia niewiary". A ostatnie książki MM mnie do tego nie zachęcają (inna sprawa, że tej "magii" w jej książkach zrobiło się stanowczo za dużo jak na mój gust).

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka