Dodaj do ulubionych

Culinaria non sunt turpia!

21.12.08, 16:24
Zapewne wątków kulinarnych o Jeżycjadzie było na forum wiele, ale że okres
roku mamy wybitnie kulinarny, to wzięło mnie na wspominki o tym, jak to
Jeżycjada wpływa na młode umysły.

Muszę powiedzieć, że jako młode dziewczę bardzo sobie wzięłam do serca scenę z
Gabrysią i tortem. No bo jeśli ona potrafiła i jej się udało, to może i mnie
Obserwuj wątek
    • niq_miejski Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 17:10
      Optymizm kulinarny MM i mnie kazał wartko rzucić sie w wir zmagań kuchennych.
      Gabrysi sie udało, a mnie... nie. I to wielokrotnie, a nawet systematycznie.
      W końcu poddałam się i teraz jeśli przypominam kogokowleik z bohaterów MM pod
      względem gastronomicznym, to w najlepszym razie Mamę Żakową, a w najgorszym -
      Danusię, któraż to, nieboga i niezdara, pozwalała się żywić dobrym ludziom. Na
      szczęście dobrym człowiekiem bywa często mój mąż.
      • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 17:13
        Lucky you :)
      • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 17:45
        E, to chyba odwrotnie
        • niq_miejski Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 23:52
          święte słowa!
          chyba że biedaczysko salwował się przed cholesterolem rozwodem w odpowiednim
          momencie - i dlatego uległ wycenzurowaniu z kolejnych tomów Jeżycjady
    • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 17:12
      Pierwszym ciastem, które upiekła moja córka był murzynek :) I jak dotąd,
      ostatnim, chociaż zapragnęła coś upiec na święta, a skoro to Boże Narodzenie, to
      pewnie tym razem będzie to piernik.
    • nighthrill Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 21:33
      Uwielbiam gotować i czytać książki, w których "dużo jedzą" i jest to opisane.
      Pamiętam, że jedną z pierwszych książek, które zrobiły na mnie wrażenie pod
      względem opisów jedzenia właśnie, były "Róże pani Cherington", krymianał dla
      dzieci wydany około 1989 roku. Pamiętacie go?
      Również kulinarne wyczyny Borejków z przyległościami robiły na mnie wrażenie,
      aczkolwiek do pewnego momentu ich kuchnia była strasznie tradycyjna, a ja lubię
      coś zupełnie innego.

      Właśnie jestem po wigilii z siostrą i jej chłopakiem - nastałam się przy kuchni,
      ale było warto. Siostra zrobiła bliny, ja zupę migdałową, grzybową z łazankami,
      pierogi, keks biszkoptowy i kluski z makiem. Kupa żarcia została, teraz muszę
      ogarnąć albo zmusić chłopa do tej czynności.
      • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 22:36
        Czy "Róże pani Cherington" miały w oryginale tytuł "Home Sweet Homicide"? O
        trójce dzieci i mamie-pisarce?

        No i koniecznie poproszę o przepis na zupę migdałową!
        • nighthrill Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 10:01
          Tak, tak, to właśnie ta książka!:)

          A oto mój przepis na zupę migdałową :
          wziąć 5 szklanek mleka i cztery duże łyżki cukru, zagotować razem. Migdały ( ok.
          100-150 g) obrać, sparzyć, zmielić na puch ( lub kupić migdały-słupki już obrane
          i też zmiksować). Dodać do zupy wraz z garścią namoczonych wcześniej rodzynek.
          Gotować 15 minut, podawać z ryżem ugotowanym ( oddzielnie) na sypko.
          Pyszne i szybkie, to podobno tradycyjna zupa wigilijna, robiona specjalnie dla
          dzieci, które nie gustują w grzybowej i barszczu. Ja ją zrobiłam jako drugą,
          oprócz grzybowej, na deser.
          • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 15:26
            Dziękuję bardzo :) To brzmi zachęcająco wykonalnie
          • ananke666 Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 18:28
            Potwierdzam, jest to tradycyjna potrawa :)
          • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 20:42
            :-OOOO
            Zupa Marcepanowa na Mleku???
            Wiedzmialam, ze Polacy potrafia zupe wyczarowac z dowolnych produktów i
            plodozmianów, ale to mnie i tak niebotycznie zaskoczylo :)
      • ananke666 Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 23:15
        A ja ze świątecznych wiktuałów wyprodukowałam dzisiaj piernik staropolski, taki, co to musi dojrzewać parę tygodni w stanie surowym. Upiekłam dzisiaj, przełożyłam śliwkowymi powidłami i w domu pachnie mi bosko... korzennym słodkim ciastem i gorącymi powidłami, bo jeszcze przed przełożeniem je przesmażyłam. Teraz piernik pozawijany, przyklepany i obciążony będzie kruszał trzy dni pod kuchennym stołem. Co z niego wyjdzie i czy zmięknie, pojęcia nie mam, bo robiłam go pierwszy raz.
        • sowca Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 23:37
          A ja wypróbowałam parę przepisów MM z "Całusków..." i nie wyszły :(
          jedyne, co mi się udało, to całuski Filifionki, ale na przykład
          całuski pani Darling się nie udały ;/ w ogóle cięzko mi sie zabrać
          za gotowanie, najprędzej właśnie za pieczenie ciast albo ciasteczek
          (moje kruche babeczki z toffi i migdałami są przebojem każdej
          imprezy ;))
          • meduza7 Re: Culinaria non sunt turpia! 21.12.08, 23:49
            Wykonałam dziś piernik mamy Żakowej, niestety z modyfikacją, gdyż z braku
            koniaku dodałam nieco wódki (nie byłam pewna, czy chodzi tylko o aromat - w
            takim razie bym po prostu zrezygnowała - czy też o dodatek alkoholu, który ma
            zrobić z ciastem coś tajemniczego).
          • melmire Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:44
            Przepis na babeczki, przepis!
      • k_linka Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 10:13
        nighthrill napisała:

        > Uwielbiam gotować i czytać książki, w których "dużo jedzą" i jest to opisane.

        A ja uwielbiam czytac ksiazki w ktorych jedza i uwielbiam jesc.... Uwielbienia
        do gotowania we mnie nie ma, choc chcialam pochwalic sie wypiekiem 120
        pierniczkow caluskow - mam teraz pierniczki, ozdoby na choinke, prezent dla
        tesciowej i swiateczny aromat za jednym zamachem...
      • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 20:55
        nighthrill napisała:
        > Uwielbiam gotować i czytać książki, w których "dużo jedzą" i jest to opisane.
        > Pamiętam, że jedną z pierwszych książek, które zrobiły na mnie wrażenie pod
        > względem opisów jedzenia właśnie, były "Róże pani Cherington", krymianał dla
        > dzieci wydany około 1989 roku. Pamiętacie go?

        Niestety nie znam tej ksiazki, ale mam podobnie z opisami pysznosci, które
        mimochodem wchlaniaja bohaterowie. Jezycjada jest tu raczej wyjatkiem ;P W
        dziecinstwie oczarowala mnie ksiazeczka "Pod Pierozkiem z Wisniami" - znacie? a
        takze przepiekne, poetyckie i smakowite opisy rosyjskie czyli Gogola (pierogi,
        zupy szczawiowe, arbuzy, kolacze itd odzywianie sie ziemian) i u Bulhakowa.
        Strasznie chcialam byc przy tej kacowatej zagrysze u Stiopy Lichodiejewa, albo w
        sklepie walutowym z piramida czekolady (stalinowski Pevex czy co?) a najlepiej w
        wiadomej restauracyi i spróbowac chociazby tego tajemniczego narzanu i tego, co
        powarkiwalo w rondelku :)
        • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:38
          > Strasznie chcialam byc przy tej kacowatej zagrysze u Stiopy Lichodiejewa

          Tak! Tak! Te parówki były tak jakoś sugestywnie opisane, doprawdy czułam ich
          boski (albo diabelski) smak :) Podobnie mięso pieczone na końcu szpady w kominku.
          Napływ ślinki do ust spowodowała też u mnie wizja konsumpcji ogórków z miodem w
          "Annie Kareninie" (choć nigdy nie jadłam).
          I wszystkie potrawy w "Chłopach" Reymonta; owsianka w "Tajemniczym ogrodzie" i
          "Wichrowych wzgórzach".
          • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:51
            Ach Bulhakow, tak! - chociaz teraz jestem od paru ladnych lat wege, to pamietam
            jak w mym zgrzebnym, pe-er-elowskim dziecinstwie równiez slinka ciekla przy
            scenie z miesem pierwszej swiezosci i nieswiezym bufetowym :)))))) Czy oni nie
            pokropili tego jakas cytrynka nawet? A na stole zlotoglów cerkiewny i omszale
            butle..
            • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:54
              lezbobimbo napisała:

              > Ach Bulhakow, tak! - chociaz teraz jestem od paru ladnych lat wege, to pamietam
              > jak w mym zgrzebnym, pe-er-elowskim dziecinstwie równiez slinka ciekla przy
              > scenie z miesem pierwszej swiezosci i nieswiezym bufetowym :)))))) Czy oni nie
              > pokropili tego jakas cytrynka nawet? A na stole zlotoglów cerkiewny i omszale
              > butle..

              Tak było.
              Ba, mnie się chciało nawet tego spirytusu, który przystoi damom (gdyż wódka nie
              przystoi); z grzybkami marynowanymi?
              • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 22:08
                A mandarynki z tegoz sklepu dewizowego? :))
                • kebbe Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 23:56
                  Ach! Mój ulubiony kulinarny opis to śniadanie pierwszej pomocy dla
                  (chyba)Lichodiejewa!Kochany Woland, anioł nie człowiek, a co dopiero diabeł!
                  Żeby to mnie tak ktoś raz poratował w nieszczęściu. Ta oszroniona karafka,
                  paróweczki w pomidorach...
                  No i poza konkursem: Gribodajew.
                  • ananke666 Re: Culinaria non sunt turpia! 24.12.08, 00:08
                    > Żeby to mnie tak ktoś raz poratował w nieszczęściu. Ta oszroniona karafka,
                    > paróweczki w pomidorach...

                    A co, tak często potrzebujesz pięćdziesiątki z zagrychą z rańca? :p
                    • kebbe Re: Culinaria non sunt turpia! 24.12.08, 00:22
                      No, może nie codziennie, ale czasem ;P
                      Chociaż ja to bym chyba wolała kefir :)
          • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:53
            A ogórki swieze, obrane ze skórki, krojone w pasma i jako takie podane z miodem
            sa przepyszne, takowych akurat w zgrzebnym dziecinstwie kosztowalam i do dzis
            pozytywnie wspominam :))))
            • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:56
              > A ogórki swieze, obrane ze skórki, krojone w pasma i jako takie podane z miodem
              > sa przepyszne, takowych akurat w zgrzebnym dziecinstwie kosztowalam i do dzis
              > pozytywnie wspominam :))))

              Muszę w końcu spróbować.
              • paszczakowna1 Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 13:49
                > > A ogórki swieze, obrane ze skórki, krojone w pasma i jako takie podane z
                > miodem
                > > sa przepyszne, takowych akurat w zgrzebnym dziecinstwie kosztowalam i do
                > dzis
                > > pozytywnie wspominam :))))
                >
                > Muszę w końcu spróbować.

                Yyy, z tym to ostrożnie. Nie chcę nikomu obrzydzać, ale ja konsumpcję ogórka z
                cukrem w dzieciństwie (nie chciałam zrobić przykrości przyszywanej babci)
                przepłaciłam coś 15 latami ostrego wstrętu do surowych ogórków (i arbuzów). A
                przez pół roku nie mogłam patrzeć i na cukier (nawet herbatę przestałam
                słodzić). Może z miodem są lepsze, ale wolę nie ryzykować.
                • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 14:16
                  paszczakowna1 napisała:
                  > Yyy, z tym to ostrożnie. Nie chcę nikomu obrzydzać, ale ja >konsumpcję ogórka
                  z> cukrem w dzieciństwie
                  > przepłaciłam coś 15 latami ostrego wstrętu do surowych ogórków

                  Echhh, te Paszczaki w kuchni ;P
                  Za przeproszeniem, ale cukier to cos zupelnie innego niz naturalny, lagodny mniut :)
                  Z cukrem to pomidory ;)

                  Moze to byly w dodatku nieobrane ze skórki, te ogórki? Do miodu nalezy je obrac,
                  zeby goryczki dziwnej nie dodawaly.
                  • kebbe Re: Culinaria non sunt turpia! 24.12.08, 00:27
                    Świeże ogórki? Naprawdę? Ja w wersji "z miodem" jadałam ogórki owszem, ale tzw.
                    małosolne. Czyli bardzo hm intensywne, krótko marynowane w solno-korzennej
                    zalewie :) W smaku to zestawienie przypomina trochę ananasa. Bardzo mi smakowały
                  • paszczakowna1 Re: Culinaria non sunt turpia! 26.12.08, 18:34
                    > Z cukrem to pomidory ;)

                    Wszystko jasne. ;P Ta ciotka-babcia i pomidory z cukrem jadła, brrr. A ze skórki
                    były obrane.
          • idomeneo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 23:33
            Cytatonion68 napisała:

            Podobnie mięso pieczone na końcu szpady w kominku.


            yyy - chociaż bardzo lubię i gotować i jeść, chociaż przepadam za Bułhakowem, to
            jednak zamiłowanie do białej broni bierze tu u mnie górę. Jak można tak
            barbarzyńsko rozhartowywać oręż?
            • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 20:32
              idomeneo napisała:
              > Jak można tak
              > barbarzyńsko rozhartowywać oręż?

              Phi, co to Woland woloduch, tylko jedna ma szpade? Jak zechce, moze miec ich
              dowolna ilosc, a ta akurat sluzy mu do szaszlyków :)
              Za caly orez zresza starczy mu chociazby gwizdajacy Korowiow, solowiej jeden :)
    • slotna Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:05
      Moja mama piekla kilka razy buleczki wg przepisu z "Caluskow pani Darling", bardzo pyszne. Ja sama zrobilam kiedys krowki, ale niefajne byly, daly sie zjesc, ale za slodkie i mdle jak dla mnie.

      Z opisow kulinarnych w ksiazkach zawsze wrazenie na mnie robily te z "Ani z Zielonego Wzgorza" i ciagow dalszych. Kurczeta pieczone, biszkopty cytrynowe, groszek trzykrotnie cukrzony ;) "Dzieci z Bullerbyn" tez swietne pod tym wzgledem, te malownicze opisy prowiantu zabieranego na wycieczki (sok jagodowy, nalesniki, ciasta, pierozki).

      --
      Rzeczy, które próbują wyglądać jak rzeczy, częściej wyglądają bardziej jak rzeczy, niż same rzeczy.
      • tin_tian Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:10
        slotna napisała:

        "Dzieci z Bullerbyn" tez swietne pod tym wzgledem,
        > te malownicze opisy prowiantu zabieranego na wycieczki (sok jagodowy, nalesniki
        > , ciasta, pierozki).
        >

        O, z Dzieci z Bullerbyn to najbardziej wbiło mi się w pamięć połączenie: jabłka,
        orzechy i sok jeżynowy. Może nie wielce wyszukane, ale jakie smakowite :)
        • slotna Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:42
          TAK! Uwielbiam orzechy zagryzane jablkami :) Bardzo sylwestrowe polaczenie :)

          --
          Rzeczy, które próbują wyglądać jak rzeczy, częściej wyglądają bardziej jak rzeczy, niż same rzeczy.
        • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:47
          Kawalek kielbasy dobrze obsuszonej, kawalek kielbasy dobrze obsuszonej... ;)
          • onion68 Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 21:57
            > Kawalek kielbasy dobrze obsuszonej, kawalek kielbasy dobrze obsuszonej... ;)

            Bullerbyn czy Emil ze Smalandii?
            • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 22:11
              Miasteczko pelne loskotu, gdzie glówna narratorka mantrowala to sobie po drodze
              do sklepu, aby nie zapomniec; po drodze oczywiscie spotkala przyjaciólke i
              mantrowaly obie tak skutecznie, ze kupily wszystko, tylko nie kielbache - o ile
              dobrze pamietam :)
              • the_dzidka Re: Culinaria non sunt turpia! 13.07.09, 12:36
                Kupiły wszystko, ale po każdą rzecz z osobna wracały się do sklepiku
                wujka Eryka (jakie miasteczko? jaki łoskot???), bo sobie
                przypominały w drodze powrotnej, w jednym i tym samym miejscu, czego
                nie kupiły. No to ostatni raz przebiegły obok tego miejsca, żeby już
                nie musieć wracać do sklepiku. Potem okazało się, że nie kupiły
                kiełbasy...
          • lutecja4 Re: Culinaria non sunt turpia! 27.12.08, 00:15
            lezbobimbo napisała:

            > Kawalek kielbasy dobrze obsuszonej, kawalek kielbasy dobrze obsuszonej... ;)
            pol dnia dzis spiewalam sobie w myslach o tej kielbasie :))
        • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 22.12.08, 23:31
          Ja do dziś pamiętam opis przygotowań do świąt w Bullerbyn
      • marajka Re: Culinaria non sunt turpia! 14.07.09, 22:42
        Dzieci z Bullerbyn...To jedzenie które rabowały z kuchni:) A Madika i naleśniki
        z cukrem, ciasto kardamonowe, pierniczki i oranżada? Kisiel agrestowy i inny
        kisiel? Słodycze w Pippi? Eh... Starzeję się chyba.
    • iwka.j.k Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 12:31
      A wiecie co mnie najbardziej kulnarnie zdziwiło w Jeżycjadzie?
      Gabrysia jedząca w Wigilię, bodajże w Noelce, razowiec z solą...
      Chyba za daleko zaszła wtedy w ascezie. Ja piszę z pozycji
      łakomczucha, ale podczas przygotowań do Świąt, gdy wokół pełno
      pysznego jedzenia, podjadłabym sobie coś ciekawszego. A Wy?
      • jottka Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 12:36
        eee, no, ja siem nie znam, ale w wigilię to post tradycyjnie zachowywać można,
        więc jeśli miała taki zamiar, to nic szczególnie zdrożnego w tym nie widzę.
        pomijając fakt, że to dobre jest:)

        zasadniczo mnóstwo ludzi w dzień wigilii jada skromnie, typu dzwonko śledzia z
        ziemniakami w mundurkach na wczesny obiadek, i dopiero wieczorem rozwijają
        skrzydła, świecąc przykładem bogobojnego postu innowiercom:)
        • iwka.j.k Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 12:48
          No ja też nie widzę nic zdrożnego w jedzeniu chleba z solą;-) Ale ja
          na pewno bym go nie jadła mając wokoło mnóstwo pyszności. Poza tym w
          moim odczuciu to zachowanie Gabrieli nie wynikało z chęci zachowania
          postu, a raczej miało podkreślić prostotę i niewielkie potrzeby
          postaci. Tym bardziej, że post wigilijny raczej ma charakter
          tradycyjny, a nie kościelny. Ale nie upieram się przy swoim zdaniu,
          może po prostu ja za bardzo lubię jeść i patrzę na wszystko za mocno
          przez pryzmat własnej osoby. A szczególnie lubię tradycyjne potrawy
          wigilijne (z wyjątkiem karpia).
          • jottka Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 13:02
            nieno, ale ty cokolwiek mylisz pojęcia - to, że na wigilię można zajadać
            schabowego z golonką, obwieszczono nam w kraju stosunkowo niedawno (mimo że info
            relatywnie stare:), ale i tak naród twardo post zachowuje, nieważne, czy
            katolicki on głęboko, czy też nie. sama sporo znam osób, które w wigilię jedzą
            jako te ptaszki, bo tak robił pradziadek, robiła babcia i tak dalej.

            a że gaba jak wiadomo jest święta, to i pasuje:)
      • lezbobimbo Re: Culinaria non sunt turpia! Niecne pomówienia;P 23.12.08, 21:08
        Hola, hola, stop i cofnijcie :)
        Zanim rozszarpiemy sw. Gabrielle w drebiezgi (skadinad chwalebne zajecie;)
        chcialam przyuwazyc, ze ten razowiec to ona wchlaniala Z TWAROGIEM (jakzeby
        inacy) i sola, a jesli to nie bylo w Noelce, to w Pulpie przy przyprawianiu geby
        Atalancie.
        Puenta byla taka, ze to nie bylo oczywiscie jej jedyne, umartwiajace sie danie
        na reszte dnia, podczas gdy reszta rąbała udzce - przeciez to byla kromka
        wchlonieta mimochodem w biegu, gdzies miedzy robotami domowymi a pichceniem
        posilków glównych.
        Nigdy nie podjadacie na szybko? :)
        • ananke666 Re: Culinaria non sunt turpia! Niecne pomówienia; 23.12.08, 23:27
          Bardzo przepraszam, ale Gaba rzeczywiście szamała chleb razowy z masłem i solą, tyle, że nie w Wigilię, a w Boże Narodzenie, dzień ślubu Idy. Żadne posty nie obowiązywały, żarła na stojąco i naganiała do zabrania się za weselne menu.
          Poza tym, są ludzie, którzy po prostu lubią chleb z masłem i solą. Znam nawet osobę, która lubi chleb z masłem i yyyyyy... vegetą, brrrrrr.
          • truscaveczka Re: Culinaria non sunt turpia! Niecne pomówienia; 13.07.09, 06:51
            Ananke, weź nie opowiadaj takich plugastw bo mnię przekręciło jak mysz w
            Żakowskiej maszynce, błeeeeeeeeeeee...
    • jeriomina Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 13:32
      Ja robiłam torcik makowy Tosi, o którym chyba nigdzie nic nie ma, tylko w
      Łasuchu, oczywiście małdrzyki Kreski i to nie raz:D poza tym z "Całusków"
      Całuski pani Darling - wyszły, chociaż przepis jest dosyć skomplikowany:D
    • nighthrill Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 13:51
      Właśnie wykonałyśmy z siostrą bouche de Noel (przepraszam za brak
      francuskich znaków), typowe francuskie ciasto bożonarodzeniowe w
      kształcie konaru z sękiem. Pierwszy raz zrobiłyśmy...i pachnie
      cudownie:) A już krem czekoladowy z rumem to mistrzostwo świata.
      Oczywiście to nie potrawa wigilijna, tylko ciasto na święta.
      Teraz pilnuję wegetariańskiego pasztetu z czerwonej soczewicy z
      curry, roztacza apetyczne wonie.
      Co do jedzenia w wigilię, to moja mama wyznaje zasadę, że "jak się
      przygotowuję święta, to obiadów się nie robi", wobec czego nawet już
      dziś obiadu nie mamy. W Wigilię teoretycznie tylko śnaidanie, ale do
      wieczerzy siadamy już ok. 16, więc nie szalejemy z głodu.
      • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 17:24
        Jako że czerwona soczewica to jeden z moich najulubieńszych produktów
        społecznych, pozwolę sobie zakrzyknąć
        • nighthrill Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 19:08
          W pierwszy dzień świąt żadna siła nie zmusi mnie do gotowania:)
          Właśnie skończyłam sałatkę i zaczęłam "Szóstą Klepkę" przy herbacie.

          PASZTET Z SOCZEWICY
          Bierze się szklankę czerwonej soczewicy i dwie szklanki wody. Gotuje
          się z zielem angielskim i liściem laurowym do rozpadnięcia się
          soczewicy. W tym czasie przesmaża się na oleju ( sporej ilości, masa
          na pasztet ma być tłusta, jeśli jest niemięsny) kilka cebul i
          startych marchewek oraz opcjonalnie seler. Smażone warzywa doprawia
          się curry, pieprzem, solą, ewentualnie ziołami. Miesza się z papką
          soczewicową i dodaje 3-4 roztrzepane jajka ( ja ubiłam pianę z
          białek, by pasztet był puszysty, a żółtka wrzuciłam jak leci). Wlewa
          się masę do wysypanej bułką keksówki i zapieka 30-40 minut na 180C.
          Kroić po zupełnym wystudzeniu.
          Wyszedł słodkawy nieco, smaczny i bardzo delikatny.
          Powodzenia!
          Widzę, że postanowiłaś też zmierzyć się z zupą migdałową:)
          • nessie-jp Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 20:56
            Dla mnie gotowanie jest czynnością tak egzotyczną, że oddaję się jej tylko z
            okazji świąt :)

            Niestety, nie udało mi się kupić dzisiaj czerwonej soczewicy, a w domu zostało
            mi pół szklanki. Mam za to dwie paczki zielonej... jeśli jutro nic nie kupię, to
            może zaryzykuję i zrobię zielony pasztet.

            > Widzę, że postanowiłaś też zmierzyć się z zupą migdałową:)

            Owszem, zastanawiam się tylko, jak te łobuzy zemleć
            • nighthrill Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 21:10
              Myślę, że z powodzeniem można zrobić z zielonej, albo połączyć oba
              rodzaje.
              A migdał zmiel w młynku lub blenderze, ma być z nich taki migdałowy
              pył.
            • verdana Re: Culinaria non sunt turpia! 23.12.08, 21:11
              U nie, niestety, podanie zupy migdalowej spowodowaloby exodus
              domownikow. W tej zupie jest MLEKO!
              Mnie Gabrysia nie dziwi. Jako osoba dokladnie niewierzaca, w Wigilie
              przed wieczerza zazwyczaj nie jadam nic, a jesli już cos - to
              własnie suchy chleb. Powd jest prosty - potraw swiatecznych jeszcze
              nie tykam, a niczego więcej w lodowce nie ma...
              Pasztet z soczewicy zrobie na pewno, bu u mnie wszyscy
              soczewicozerni. Tylko ja zazwyczaj z soczewicy robię zupe, jako ze
              jest to najmniej pracochłonne danie pod slońcem.
    • tygrys2112 Re: Culinaria non sunt turpia! 10.07.09, 16:54
      Pozwolę sobie dodać pod ten wątek. Miałam ochotę upiec placek
      drożdżowy, wzięłam więc przepis z Łasucha. Wydał mi się dziwny, bo
      kolejność inna zupełnie niż robiła moja Mama. Ale, co tam,
      spróbowałam ;)
      Na wstępie jest napisane, że drożdże należy połączyć ze szklanką
      mleka. Tak też zrobiłam. Wyjęłam mleko z lodówki i wymieszałam z
      drożdżami roztartymi z cukrem, dodałam odrobinę mąki, odstawiłam.
      Wzięłam się spokojnie za mąkę z cukrem, a tu drożdże wcale nie
      rosną. No i uświadomiłam sobie, że przecież mleko jest za zimne,
      żeby drożdże wyrosły, ale co zrobić, skoro wszystko wymieszane, a
      innych drożdży nie mam? :) Oczywiście, podgotować :D. No więc wlałam
      całość rondelka i zostawiłam na chwilę. Po chwili obejrzałam się...
      Ojej! Pianka z drożdży! Wyłączyłam :) Przelałam do miarki, objętość
      była ta sama co przedtem. Wyszłam na chwilę...
      Wróciłam... Uaaa! Drożdże wylatywały z miarki i było ich pełno na
      piecu. XD Wrzuciłam je do mąki, wrzuciłam dwa całe jajka, wymerdałam
      z drożdżami, potem 5 żółtek ze sobą lekko widelcem i znów wrzuciłam
      i wymieszałam, równocześnie usuwając ślady katastrofy. Resztę
      normalnie według przepisu. Kruszonkę zrobiłam z podwójnej porcji i
      piekłam 40 minut.
      I tak placek drożdżowy wielkopolski po wielu przebojach stał się
      rzeczywistością. Wyszedł smaczny i puszysty.
      • mmaupa Re: Culinaria non sunt turpia! 10.07.09, 19:43
        Może wrzuć zdjęcie? :)

        A swoją drogą widzieliście przepis na stronie MM? Brzmi całkiem ciekawie, może
        jakoś na dniach wypróbuję.
        • tygrys2112 Re: Culinaria non sunt turpia! 10.07.09, 22:26
          Niestety, zniknął już doszczętnie. ;/

          Zerknęłam na stronę MM. Chodzi Ci o ten przepis z cukinii? ciekawy,
          nie powiem.
          • mmaupa Re: Culinaria non sunt turpia! 12.07.09, 19:32
            Wypróbowałam, jadalne, polecam :)
            • tygrys2112 Re: Culinaria non sunt turpia! 14.07.09, 00:36
              Kupiłam cukinię, jutro wypróbuję :)

              Polecam przy okazji przepis na coś trochę innego, ale myślę, że też
              może Ci smakować:
              Sałatka z ogórków:

              - 2 duże ogórki/kilka małych -> umyć (obieram je, choć w przepisie
              nic na ten temat nie było) i pokroić w plasterki. Włożyć do miseczki.

              Wymieszać:
              - pół filiżanki cukru
              - pół filiżanki cytryny
              - pół łyżeczki soli

              Zalać ogórki, dodać łyżkę koperku i całość wymieszać. Wstawić na 3
              godziny do lodówki.

              Wyjąć, odsączyć zalewę i gotowe.

              Sałatka ma pyszny słodko kwaśny smak. Jest niestety trochę
              kaloryczna. ;)
            • tygrys2112 Re: Culinaria non sunt turpia! 15.07.09, 14:42
              Zrobiłam dzisiaj. Smaczne.
      • kaliope3 Re: Culinaria non sunt turpia! 10.07.09, 19:45
        Gratuluję Tygrysie! Świetnie Ci poszło-o to właśnie chodzi w kulinariach żeby
        głowy nie tracić i w razie czego jakiś swój pomysł do przepisu dorzucić!
    • truscaveczka Re: Culinaria non sunt turpia! 13.07.09, 06:53
      Uwielbiam gotować, natomiast wymyślanie, co na obiad, mnie dobija. No właśnie,
      co by tu dzisiaj na obiad zrobić? Wszak poniedziałek, dzień bezmięsny :D
      Moje odloty kulinarne (choć ostatnio jakoś kiepsko wzbogacane) w sygnaturce jako
      "Pichcę"
      • andrzej585858 Re: Culinaria non sunt turpia! 13.07.09, 09:37
        Poniedziałek - dzień bezmięsny? Dalibóg młodością zapachniało i barami mlecznymi
        z PRL :-))) Kompletnie zapomniałem że w ramach utajonej walki z Kościołem
        wprowadzono zamiast piątków poniedziałki bezmięsne w publicznych jadłodalniach
        jak to pięknie się nazywało.
        • truscaveczka Re: Culinaria non sunt turpia! 13.07.09, 15:11
          To chyba w "Kwiecie kalafiora" było o tym... A może w Brulionie?
          Tak czy owak zrobiłam gulasz węgierski świętego Jacka z pierogami (taki
          pseudonim kulinarny nadał sobie swego czasu mój nieodżałowany ojciec).
          • marajka Re: Culinaria non sunt turpia! 14.07.09, 22:50
            O Tym w Kłamczusze, kiedy to ojciec Kowalik zjadłby kotleta w Perełce;)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka