positronium
09.05.18, 18:03
Biegłam dzisiaj na spotkanie, właśnie usiadłam w kawiarni. I tak sobie myślę - czy u nas jest coś takiego jak kultura poruszania się i przebywania w miejscach publicznych?
Mam szybkie tempo marszu naturalnie, a kiedy się spieszę to krótkonogie koleżanki muszą truchtać, żeby dotrzymać mi kroku. Przyzwyczaiłam się do lawirowania między pieszymi na chodniku. A lawirować trzeba, bo nagminne jest patrzenie w chmury, sprawdzanie czegoś w telefonie, chodzenie ławą w tempie spacerowym, z pieskiem na smyczy rozciagniętej w poprzek chodnika...
Mam taki zwyczaj, że staram się trzymać prawej strony chodnika, podobnie jak na drodze, wyprzedzać lewą stroną (ale już nie sygnalizuję skrętów). Czuję się jednak odosobniona.
Zastanawia mnie też palenie podczas spaceru - to jest przyjemne dla palącego?
Albo ludzie, którzy stają na całą szerokość ruchomych schodów - co taki chce wygrać? Sam przecież szybciej nie wjedzie na górę, a zabiera innym możliwość poruszania się szybciej.
Już najbardziej lubię wypinaczy zawiazujących buty na środku chodnika, prezentujących świetne rozciagnięcie ścięgien pod kolanami i testujących wytrzymałość spodni...
Czy ludzie wszędzie są tacy bezmyślni, czy to tylko taki nasz koloryt lokalny?