Dodaj do ulubionych

Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale...

15.05.18, 15:57
Natchnął mnie nieco watek o kondolencjach, a raczej prośbie o ich nieskładanie...Otóż zauważam coś takiego u niektórych ludzi, także w realu, że uporczywie wzbraniają się przed spełnieniem czyjeś prośby choć jej spełnienie nic ich nie kosztuje. Jak z tum nieskładaniem kondolencji "Ale dlaczego nie składać?" - bo cholibka - najbliżsi zmarłego o to proszą - widać tak wolą, tak czują. "Ale ja nie wiem jak się wówczas zachowac" - alez to bardzo prose - przyzwoicie - nie składać, skinąć głowa w powadze nad grobem i tyle. Naprawde nie my jesteśmy najważniejsi na pogrzebie niebliskiej nam osoby ...

Albo te reakcje na prośby o coś tam zamiast kwiatów na ślub- pomijam już dyskusyjność tego, czy wypada o to prosić - nawet jesli nie wypada, to ignorowac taką prośbę i przynosić jednak kwiaty - też nie wypada. Pomijam sytuacje, gdy młodzi proszą o coś, co jest sprzeczne z przekonaniami gościa - datek na jakiś cel, na który gośc nie chce dawać (był taki wątek na SV), czy o wino, a tu gośc zdeklarowany wróg alkoholu - nieserwujący i niedarujący. Ale tu nie odzie o takie sytuacje tylko o takie "A ja uwazam, ze kwiaty powiny być na ślubie", "Adlaczego karma dla zwierzat, a nie kredki dla potrzebujących dzieci? "A dlaczego kredki, a nie kupon totka" - bo u licha młodzi tego by sobie życzyli, bo jedni chcą wspomóc potrzebujące dzieci, inni zwierzaki, a jeszcze inni liczą na wygraną w totka. Nic nas przecież spełnienie tej prośby nie kosztuje - i tak się te pieniądze miało wydać na te kwiatki, więc co za roznica, że się wyda na coś innego, co młodych ucieszy?

Nie chciałabym, by mówj watek był przyczynkiem do kolejnej dyskusji o tym, czy wypada prosić o coś zamiast kwiatow - o ile mogę mieć taka prośbę - chcialabym podyskutować o postawie pt. "Nie spełnię prośby, choć jej spełnienie nic mnie nie kosztuje. BO JA WIEM lepiej ..."
Obserwuj wątek
    • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 15:59
      Z mojego doświadczenia - była prośba w gazecie o nieskładanie kondolencji, więc ja nie złożyłem, a ci którzy nie przeczytali złożyli i w efekcie ci co nie złożyli stali nieuniknienie! podejrzani w nieświadomym świecie emocji żałobnika...
      • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 16:03
        Ten który nie chciał kondolencji może przeżyć je jako wspaniałe przeżycie gdy się już wydarzyło (ludzie naprawdę nie zawsze wiedzą świadomie czego chcą...)
        • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 19:36
          @Dostojnick
          I o tym właśnie jest ten wątek: o uszczęśliwianiu ludzi na siłę przez tych, którzy wiedzą, co dla nich będzie lepsze. Ja na przykład należę do tych, którzy nie chcą wspaniałych przeżyć związanych z kondolencjami i jakoś przeboleję ich stratę.
          • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 20:08
            reinadelafiesta napisała:

            > @Dostojnick
            > I o tym właśnie jest ten wątek: o uszczęśliwianiu ludzi na siłę przez tych, któ
            > rzy wiedzą, co dla nich będzie lepsze. Ja na przykład należę do tych, którzy ni
            > e chcą wspaniałych przeżyć związanych z kondolencjami i jakoś przeboleję ich s
            > tratę.
            >

            Ja wiem, ale po prostu taka organizacja: nie każdy czytał w gazecie. Na razie nie wywieszają informacji nad grobem.
            • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 21:55
              @Dostojnick
              Czasem ksiądz jak kończy mówić nad grobem, przekazuje prośbę od rodziny o nieskładanie kondolencji. Wszyscy zainteresowani słyszą, nie zdążą zapomnieć i zazwyczaj się stosują do życzenia najbliższych.
            • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 08:37
              Często taka informacja pojawia się na klepsydrze, albo też ksiądz mówi o takiej prośbie rodziny pod koniec uroczystości w kaplicy/kosciele.
              My tu jednak nie mówimy o sytuacji, gdy ktoś nie wie o prośbie rodziny i nieświadomy tejze spieszy kondolencje skladać, tylko o sytuacji gdy WIE, ale spieszy, bo uwaza, ze lepiej od tej rodziny wie ...
        • yoma Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 20:16
          dostojnick napisał(a):

          > Ten który nie chciał kondolencji może przeżyć je jako wspaniałe przeżycie gdy s
          > ię już wydarzyło (ludzie naprawdę nie zawsze wiedzą świadomie czego chcą...)


          No to z całego serca ci życzę wspaniałych przeżyć.
          • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 20:31
            hehe - a poważnie - nie wiem jak można zakładać, ze dorosły, zdrowy na umysle człowiek nie wie czego chce.
            • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 20:36
              kora3 napisała:

              > hehe - a poważnie - nie wiem jak można zakładać, ze dorosły, zdrowy na umysle c
              > złowiek nie wie czego chce.
              >
              'Poważnie? Np. ktoś nie chce jechać na Kretę, potem namówiony jedzie i mówi: co za wspaniały wyjazd, dobrze że pojechaliśmy. Takich sytuacji jest przecież mnóstwo. Więc ktoś nie chce kondolencji bo jest w depresji jak to po śmierci, ktoś w depresji nie chce kontaktów z ludźmi (to cecha tej choroby) a lekarze twierdzą że bardzo ich naprawdę mu trzeba.
              • yoma Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 20:43
                Dostojnick

                byłabym ci naprawdę bardzo wdzięczna, gdybyś swoje wyobrażenia na temat śmierci, żałoby, jej następstw i pragnień żałobników zachował dla siebie.
                • dostojnick [...] 16.05.18, 20:47
                  Post został usunięty przez adminów lub założyciela forum .
                  • ala.maciejka Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 19.05.18, 00:36
                    Bardzo proszę o wykasowanie powyższego postu "dostojnick" - jest niedopuszczalny w ogóle a na takim forum w szczególności.
                    • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 19.05.18, 15:28
                      Dzięki za zwrócenie uwagi Alu, przeoczyłam go wcześniej.
                      • ala.maciejka Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 19.05.18, 17:54
                        Bardzo dziękuję!
              • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:13
                Bardzo wątpliwe, by niechęc do przyjmowania kondolencji była u rodziny zmarłego podyktowana depresyjna niechęcią do kontaktów z ludźmi. Najbliżsi zmarlego czy chcą czy nie chcą muszą mieć zaraz po smierci kontakt z ludźmi - w wiekszosci - i to całkiem obcymi ludźmi - pracownikami firmy pogrzebowej, cmentarza, urzędnikami usc i zus, pracownikami ubezpieczalni itd. Nie moga tego uniknać. Natomiast prośby o nieskladanie kondolencji na ogół są podyktowane dwoma rzeczami - tym, że te kondolencje rozbudzają w nich dodatkowo wiekszy żal, a dwa ze przy licznym pogrzebie mogą być wyczerpujące. To nie jest wesoła okoicznośc - jak ślub - bliscy zmarlego są nierzadkonadal w szoku po jego śmierci, mają za sobą nierzadko nieprzespane parę nocy i mnóstwo załatwiania urzedowych spraw. Odebranie w tej sytuacji kondolencji od np. setki osób zwyczajnie fizycznie jest wyczerpujące - wiem co mowię, bo my o nieskładanie kondolencji po pogrzebie mego taty niestety (!!!) nie porosiliśmy, po prostu nikt do tego nie miał głowy ...
                Zupełnie nie mogę pojąc, jak ktoś moze mieć jakikolwiek problem z taką prośbą i nie chcieć się do niej dostosować w imię jakichś swoich wyobrażeń
                • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:19
                  Jak napisałem wczoraj: ja się stosuję do prośby o nieskładanie kondolencji! Absolutnie.

                  Reszta to kwestie psychologiczne, tu różne względy są i zjawiska, jak pisałem.
                  • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:32
                    Jeśli się stosujesz to ok, w zasadzie pewnie najblizszym zmarłego lata co sobie kto o takiej prośbie myśli - ważne, ze się zastosuje do niej
                    • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:41
                      kora3 napisała:

                      > Jeśli się stosujesz to ok, w zasadzie pewnie najblizszym zmarłego lata co sobie
                      > kto o takiej prośbie myśli - ważne, ze się zastosuje do niej
                      >

                      Nie wyobrażam sobie żeby ktoś składał kondolencje wiedząc że jest prośba rodziny o ich nieskładanie, ogromny nietakt. A na pewno się zdarza niestety. A wtedy jeśli patrzą na to ci którzy stosują się do prośby to co chwiejniejsi mogą ruszyć i dołączyć... w końcu ta rodzina już nie wie kto nie wiedział o prośbie, kto nie wiedział, niedobrze.

                      • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:50
                        No dokładnie - dlatego poza umieszczaniem tj informacji na klepsydrze warto poprosić ksiedza, albo kogoś kto wygłosi wspomnienie o zmarłym, by o tej prośbie przypomnial bezpośrednio [przed pochowkiem
                      • aqua48 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 09:45
                        dostojnick napisał(a):

                        > Nie wyobrażam sobie żeby ktoś składał kondolencje wiedząc że jest prośba rodzin
                        > y o ich nieskładanie, ogromny nietakt. A na pewno się zdarza niestety. A wtedy
                        > jeśli patrzą na to ci którzy stosują się do prośby to co chwiejniejsi mogą rusz
                        > yć i dołączyć...

                        A ja spotkałam się z sytuacją odwrotną, rodzina widząc, że podchodzi do żałobnika ktoś wyjątkowo marudny i niesympatyczny z zamiarem złożenia rozwlekłych, bolesnych i niechcianych kondolencji odgrodziła odeń wdowę z dziećmi żywym murem, a delikwenta wzięła pod rękę i zdecydowanie wyprowadziła z cmentarza tłumacząc po drodze życzenie bliskich..
                        • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 10:41
                          Różnie bywa, masz rację. To jest bardzo silne, wręcz szokujące przeżycie dla niektórych ludzi - opuszczenie trumny i sypanie ziemi - i w innym przypadku niż piszesz ktoś może pod jego wpływem ruszyć z serdeczną chęcią objęcia żałobnika (a i rozładowania swojej jakby bezradności wobec śmierci). W tym momencie szoku emocjonalnego w jego świadomości prośba o nieskładanie kondolencji - niepodchodzenie do płaczącego żałobnika - może zostać na sekundę zatarta. Tak to psychologicznie bywa czasem.
                          • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 10:51
                            Wiesz, rzecz cała w tym, że normalny dorosly czlowiek umie swoje emocje trzymać na wodzy, szczególnie zas wowczas, gdy emocje te są podyktowane wydarzeniami, które go bezpośrednio nie dotycza. Jesli nie jest najbliższym zmarlego, to go nie dotyczą, więc ...
                            • dostojnick Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 10:58
                              Korcia, ja to w takim momencie chcę wyjść z cmentarza, więc z mojej strony nic nie grozi. Ale ludzie są różni, niektórzy nie zapanują nad sobą, nie utrzymają emocji na wodzy - jak piszesz i dobrze o tym wiesz. Jest to oczywiście faux pa. Ja nie bronię, a tylko wyjaśniam mechanizm psychologiczny, który u jednego będzie właśnie jak wyżej Aqua opisała tępota emocjonalna, a drugiego coś przeciwnego.

                              • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 11:13
                                Jesli się cierpi na tępotę emocjonalną to winno się nad nią pracować - po prostu. Jestem zdecydowanie przeciwna usprawiedliwieniu złych zachowań wobec innych jakimiś względami psychologicznymi - ma ktoś problem psychologiczny - powinien nad tym pracować po okiem terapeuty. Wyłączam z tego osoby chore psychicznie, czy niepełnosprawne intelektualnie rzecz jasna.
            • yoma Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 20:41
              Nie hehe, Kora. Ja mówię śmiertelnie nomen omen poważnie.
              • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 21:14
                Myślę, ze na tym forum moglibyśmy juz zrezygnować takich drobnych złosliwości ..
    • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 16:22
      kora3 napisała:

      > Albo te reakcje na prośby o coś tam zamiast kwiatów na ślub- pomijam już dyskus
      > yjność tego, czy wypada o to prosić - nawet jesli nie wypada, to ignorowac taką
      > prośbę i przynosić jednak kwiaty - też nie wypada. [...] Ale tu nie odzie o takie s
      > ytuacje tylko o takie "A ja uwazam, ze kwiaty powiny być na ślubie", "Adlaczego
      > karma dla zwierzat, a nie kredki dla potrzebujących dzieci? "A dlaczego kredki
      > , a nie kupon totka" - bo u licha młodzi tego by sobie życzyli, bo jedni chcą w
      > spomóc potrzebujące dzieci, inni zwierzaki, a jeszcze inni liczą na wygraną w t
      > otka
      . Nic nas przecież spełnienie tej prośby nie kosztuje - i tak się te pienią
      > dze miało wydać na te kwiatki, więc co za roznica, że się wyda na coś innego
      , c
      > o młodych ucieszy?

      Podkreślenia moje.

      Sedno chyba jednak w tym, że to Twoje "nic nie kosztuje" jest subiektywne. Mnie kosztuje pójście po karmę/kupon/wino/zabawki/płyty/książki, może niekoniecznie pieniądze (chociaż w coś to wszystko trzeba zapakować, a papier w Empiku drogi), ale jednak - czas i nerwy.
      Te nieszczęsne kwiaty na ślub to nie jest składka na to, co chcą wspomóc Młodzi. To jest tradycyjny gest wsparcia i gratulacji, pięknie niepraktyczny i trochę ekstrawagancki w dzisiejszych obrzydliwie pragmatycznych czasach.
      Dobroczynność powinno uprawiać się własnymi środkami, innych można co najwyżej zachęcić. Ale nie wymagać, nie w taki sposób. Bo co będzie następne - proszę nie ubierać się ładnie na uroczystość, pieniądze na nowe kreacje przeznaczyć na taki-to-a-taki cel bliski sercu Młodych?

      Już ładniej będzie, jak nowożeńcy przeznaczą gotówkę otrzymaną na ślubie na cele charytatywne. Albo jeśli zamiast hucznego balu wyprawią po prostu uroczysty obiad, a pozostałe środki zagospodarują jakoś inaczej niż na zabawę dla rodziny.
      • ola5488 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 23:54
        Zgadzam się z Tobą całkowicie.
        • majaa Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 00:11
          I ja również.
      • ala.maciejka Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 19.05.18, 00:42
        "Już ładniej będzie, jak nowożeńcy przeznaczą gotówkę otrzymaną na ślubie na cele charytatywne. "

        Prawda? A młodzi nie proszą o karmę/kredki/pluszaki zamiast prezentów dla młodych tylko zamiast kwiatów.
        To ma być dobroczynność za pieniądze gości, nie młodej pary.
    • puczasec Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 16:53
      Ktoś Ci już dobrze napisał, że to wcale nie jest tak, że "nic nie kosztuje", bo na ogół kosztuje. O ile skinąć głową nad zwłokami mogę za darmo (i powstrzymać się od kondolencji), to już iść i wybierać wino, czy wspierać jakieś dziwaczne fundacje wymaga całkiem sporo zaangażowania. Także nie mieszaj pojęć. Jeśli coś kosztuje mnie skinienie głowy, to proszę bardzo, dodaję dwa w pakiecie i się nie czepiam. Ale jeśli oczekuje się ode mnie czegoś więcej, to mowy nie ma. Kiedyś na blogu poświęconym etykiecie znalazłem wpis, który sprowadzał się do konkluzji: wszystko jedno czego młodzi chcą na ślubie, czy co sobie wymyślił solenizant, można to całkowicie zignorować i dać prezent (lub nie) wedle własnego wyczucia. Życzenia młodych / solenizantów są sprzeczne z sv, więc śmiało można takie roszczenia olać.
      • matylda1001 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 01:10
        puczasec napisał:

        > to już iść i wybierać wino wymaga całkiem sporo zaangażowania<.

        Pójść do monopolowego po wino albo pójść do kwiaciarni po kwiaty, czy to taka wielka różnica?

        >Życzenia młodych / solenizantów są sprzeczne z sv, więc śmiało można takie roszczenia olać.<

        No, można ale po co robić ludziom na złość?
        • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 08:56
          no wiesz, dowiadujemy się, ze ogromna Matti...Bo wiesz, w kwiaciarni pani sama zaproponuje kwiaty, a w sklepie z winami trzeba wybierać, a jak ktoś na winach się nie zna, albo zna tylko na tanich - np. smile A poważnie - w dobrym sklepie z winami sprzedawca sam zaproponuje wina, jesli tylko podamy mu jakieś parametry - pułap cenowy, smak, kolor
    • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 18:55
      @Kora
      Dla mnie to wyraz jakiegoś egocentryzmu, braku empatii, nieliczenia się z innymi, aroganckiego przeświadczenia, że się wie najlepiej. Może to też wynik (braku) wychowania, kiedy wszystko się kręciło dookoła takiego delikwenta i każdy się dostosowywał do niego? I z braku podstawowej kindersztuby mamy teraz ludzi, którzy niewiele widzą poza czubkiem własnego nosa? Oni chcą wyrazić smutek i żal, to rodzina ma się dostosować i kondolencje przyjąć, bo to oni są najważniejsi.. Młodej parze dadzą niechciane kwiwty, bo oni lubią je dostawać. To nie jest tak, że dostosowanie się do tych próśb nic nie kosztuje, Koro. Kosztuje, niektórych bardzo dużo- mianowicie podjęcie próby zrozumienia innych, jakiejś refleksji sięgającej dalej niż własna osoba. Dla niektórych to zbędna fatyga.
      • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 19:03
        Oj no wiesz Reino, kwiatki nie kwiatki, ja tam nie lubię po prostu jak ktoś moje pieniądze wydaje za mnie, albo jak dyryguje moim czasem.
        Kondolencji nie tykam, osobom w żałobie i takim, którym świeżo co urodziło się dziecko wybaczam zawsze więcej dziwactw niż innym.
        • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 19:49
          @Positronium
          Tylko chyba rozmawiamy o sytuacji, że ktoś prosi o wino zamiast kwiatów i np. jedno i drugie kosztuje podobnie, alkoholowy i kwiaciarnia są po drugiej stronie ulicy. Ten sam wysiłek, ta sama cena, tak czyvsiak te pieniądze wydasz. I teraz są osoby, które kupią wino, a są tacy, co i tak kupią kwiaty, bo o n i lubią dostawać kwiaty, a nie butelkę. Mnie ostatnio kasjerka w sklepie spytała, dlaczego nie kupiłam tuńczyka zamiast pasty tuńczykowej, bo ona woli tuńczyka. No są tacy, co uważają, że cały świat ma myśleć jak oni i nie ogarniają, że inni mogą mieć inaczej.
          Co nie znaczy, że uważam kupno kwiatów za jakieś faux pas. Ale skoro nic mnie nie kosztuje zrobienie przyjemności komuś, to dlaczego nie?
          • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 19:54
            Może to jest kwestia samego dyskomfortu psychicznego tego, że ktoś ma jakieś oczekiwania, które trzeba spełnić. wink
            Kwiaty są tak oczywiste, że sporo ludzi przychodzi na śluby bez nich.
            • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 20:03
              @Positronium
              Na pewno jest coś w tym, że wolimy robić coś sami z siebie, niż pod presją. Ale tak długo, jak nie wymaga to ode mnie dodatkowego wysiłku/ zaangażowania/ pieniędzy itp., to ja się dostosowuję. Też bym wolała dostać prezent, który chcę ja, niż ten który się podoba ofiarodawcy. Więc na zasadzie nie czyń drugiemu... nie robię komuś wbrew.
              • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 20:07
                A co jeśli na urodziny jest sushi zamiast tortu? Wiesz, są ludzie, którzy nie przepadają za słodkim, nawet dzieci. Ja sam wolałabym dobrą pieczeń niż ciasto, ale kiedy dorastałam nie miałam nic do powiedzenia - tort musiał być dla gości. Ciotka mi kiedyś powiedziała, że on nie jest dla mnie, tylko dla nich w podziękowaniu za pamięć.
                • verdana Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 20:48
                  Moja córka w zaproszeniu na ślub napisała, "na łanie i lilie polne - nie przynoście kwiatów". Powód był prozaiczny - młoda para wyjeżdżała następnego dnia i kwiatów nie miałaby absolutnie gdzie zostawić. Nie mówiąc juz o tym, że wyrzucanie ogromnej ilości niechcianych ciętych kwiatów dla niektórych osób jest co najmniej nieekologiczne.
                  Na przyjecie weselne- grill dla znajomych - poproszono o strój niezobowiązujący. Goście twierdzili, ze było to wyjątkowo przyjemne - tanio, zadnych specjalnych sukien, luz.
                  Nie bardzo rozumiem wysiłek. Nie chcesz zrobić żadnego wysiłku, aby ofiarować młodym prezent, to po co przychodzisz na ślub? Skoro nie zależy ci na tym, aby młoda para była zadowolona, tylko żeby odwalić przy jak najmniejszym wysiłku.
                  Ale rzeczywiście, jeśli zamiast kwiatów chce sie czegoś konkretnego, to sprawa zaczyna być bardziej skomplikowana. Bo i ile można prosić o nie robienie czegoś, to juz prośba o zrobienie zaczyna być zbyt "inwazyjna".
                  • nchyb Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 08:58
                    >Nie bardzo rozumiem wysiłek. Nie chcesz zrobić żadnego wysiłku, aby ofiarować młodym prezent, to po co >przychodzisz na ślub? Skoro nie zależy ci na tym, aby młoda para była zadowolona, tylko żeby odwalić przy jak >najmniejszym wysiłku.

                    AMEN
                  • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 09:07
                    Verdana napisala: "Ale rzeczywiście, jeśli zamiast kwiatów chce sie czegoś konkretnego, to sprawa zaczyna być bardziej skomplikowana. Bo i ile można prosić o nie robienie czegoś, to juz prośba o zrobienie zaczyna być zbyt "inwazyjna". "

                    jak wspomniałam - ja bym nie poprosila o coś innego zamiast kwiatów na ślub, ale to ze ktoś poprosi mi nie przeszkadza. Bardziej ze tak powiem wadzi mi postawa "nikt mi nie bedzie mowil na co mam wydać swoje pieniądze, na złośc im za chamskie zachowanie dam te kwiatki" - zasady dobrego wychowania mówią, ze nie wypada na niezręczność odpowiadać złośliwością smile

                    Abstrahując teraz od ślubów, a bardziej ogólnie - wg mnie prezent powinien być w guscie obdarowywanego, a nie darującego. Zatem wybierając prezent dla kogos kierujemy sie, w każdym razie powinniśmy, jego gustami i preferencjami, a nie własnymi. Zatem gust i preferencje tego, komu mamy dac prezent niejako dyktują nam na co mamy wydać swoje pieniądzesmile A nawet jesli damy prezent gotówkowy, to obdarowany wyda go na to, co on chce, a to moze nie być w naszym guściesmile
                • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 21:09
                  @Positronium
                  No ciotki nie zmienisz na inną. Według mnie tort jest dla jubilata, ale to moja opinia. Ja nie miałam takiej ciotki😁
                • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 08:31
                  Sprawa jest prosta - jesli gościowi formuła imprezy nie lezy - grzecznie odmawia zaproszeniu. Ja jestem osobą nieprzepadającą za słodyczami - od dziecka. Na moich urodzinach wszelajo zawsze był tort, czy tam inne słodycze - dla gości i dla mnie to normalne. Sama nie jem tego, ale ze wiem iz ludzie inni to lubią - serwuję. Natomiast nie chcialabym otrzymać jako prezent pudełka czekoladek smile
        • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 08:12
          No ok, a co powiesz na sytuację, gdy ktoś nie prosi o nic zamiast kwiatków, po prostu WIESZ, ze kwiatków otrzymywać nie chce? Tak jest ze mną - mozesz to uznać za dziwactwo, mam wszelko racjinalny powódsmile Jednakowoż - nawet gdybym miała calkowicie subiektywny - nie lubiła kwiatów np. uwazasz, ze wiedzac, ze ich nie chcę wypada mi je dać, bo tak się ogólnie robi przy danej okazji?
        • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 10:25
          @Positronium
          Śmiać mi się chce, bo właśnie przeczytałam, że Megan i Harry poprosili zamiast prezentów o wpłatę na wybrany cel charytatywny. Aż żal, że nie skomentują wątku Kory. Ciekawe, co by napisali i jak wytłumaczyli swoje zachowanie?
          • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 10:54
            Wybrany przez nich, czy wplacajacych?
            Mnie się nie chce śmiać, bo zaciera się bardzo mocno różnica, między tym co publiczne, a tym co prywatne. W związku z tym, niejasne jest co wypada.
            Narzekam tu na wymagania prezentowe, ale nie napisałam, że je spełniam. O ile jest to w mojej mocy. Po prostu nie podoba mi się takie skupienie na tym, co goście mają zrobić, żeby obdarowany poczuł się spełniony.
            Przypomina mi się fragment jednego ze spektakli Rickiego Gervais - znajomi podarowali mu na Boże Narodzenie świadomość, że w jego imieniu kupili kozę somalijskiej rodzinie. Super prezent, nie?
            • kora3 Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 11:23
              Wiesz, a ja te oczekiwania wobec gości widzę zupełnie inaczej ...Na SV często przy okazji takich dyskusji wspominałam, ze PODOBA mi się amerykański sposób - listy prezentowe. Bo własnie mozna wybrać z takiej listy coś, co młodą parę ucieszy, a nie głowić się co im się przyda, a co nie, dowiadywać co czasem nie jest takie latwe, a i tak sie zdarzy, że prezenty się zdublują.

              Osobiscie uwazam, że poza wyjatkami, najlepszym prezentem ślubnym jest gotówka - za którą młodzi kupią sobie co chcą, jakie chcą i ile chcą. I nie piszę tego pod siebie - sluby brałam prawie 20 lat remu, następnych brać nie zamierzam, ani też pod najbliższych, bo moja siostra i przyjaciele najbliżsi już po ślubach, albo takowych nie planują, a o ile to nie jakieś huczne sprawy z weselami. Po prostu tak uwazam i tak praktykuję jako weselny czy ślubny gość.
              • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 11:38
                Ależ Koro, kwiaty sobie, a prezenty sobie, przecież to są dwie odrębne sprawy.
                Kwiaty dają często ludzie, którzy przychodzą tylko na ślub - nie na wesele - i jest to wtedy symboliczny upominek, wyraz pamięci itp. Na bukiet wydaje zazwyczaj 30PLN. Mogę przeznaczyć te pieniądze na wino, ale wtedy wydam raczej bliżej 50. Mogę każdą kwotę wpłacić na cele charytatywne - ale i tak to robię, jak mam ochotę, a niekoniecznie odpowiada mi fundacja, którą chcą wesprzeć Młodzi. I wtedy jest problem. Czasem po prostu nie wpłacam nic, jeśli akurat nie chcę wesprzeć danej sprawy.

                Korzystam z listy prezentów od lat - mamy z mężem odrębne i wspólną, specjalnie na potrzeby własne i rodziny. Zawsze najbardziej cieszę się jednak z tego, co dostanę spoza listy - bo wiadomo, że wtedy jest to faktyczny prezent z potrzeby serca, a nie "bo tak wypada."

                Co do elegancji narzucania co zrobić z pieniędzmi na kwiaty/prezenty - już wolę suchą wzmiankę, że "w tym szczególnym dniu chcemy się cieszyć tylko Waszą obecnością - prezenty i upominki nie są nam potrzebne."

                Kto chce, niech działa charytatywnie, ale nie róbmy z tego dziwnego przymusu.
            • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 11:39
              @Positronium
              "Jeżeli chodzi o ślubne podarunki para postanowila już, że chciałaby aby w ramach ślubnego prezentu, wszyscy przekazali datek na wybraną przez nich organizację charytatywną". Więc chyba goście mają sami wybrać. Tak czy siak, nie chcą prezentu, a wpłacanie kasy i wybór organizacji mogą być równie kłopotliwe, jak kupowanie wina😉
              • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 12:09
                Zawsze można nie wpłacić nic i pójść na ślub i tak. Nikt nie sprawdzi. wink
                • nchyb Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 12:36
                  >>Zawsze można nie wpłacić nic i pójść na ślub i tak. Nikt nie sprawdzi.
                  i tylko przy goleniu ten niesmak przed lustrem... ach nie, kobiety się zazwyczaj nie golą, nie ma problemu smile
                  • positronium Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 17.05.18, 12:38
                    Chodziło mi Nchyb o to, że to pozostaje kwestia tylko i wyłącznie dyskrecji gościa. Faktycznie, lepiej zostawić taką furtkę, niż zbierać tony niepotrzebnych prezentów. Chociaż, może tak znana para mogłaby przeznaczyć prezenty od razu na aukcję charytatywną, automatycznie podbijając ich wartość? wink
    • panna.ze.dworku Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 15.05.18, 23:52
      1. Jeśli gest nic mnie nie kosztuje/kosztuje niewiele więcej niż i tak planowałam (nieskładanie kondolencji, zamiast kwiatów książka,wino, kupony lotka itp) to nie widzę powodów, dla których nie miałabym spełnić tej prośby. Nie lubię tylko i baaardzo mi się nie podoba - a niektóre "pary młode" propagują i praktykują - kiczowatym wierszykiem upominają się ZAMIAST KWIATÓW o bilety NBP. O ile mogę zrozumieć, że zamiast prezentów rzeczowych wolą kasę (acz też nie koniecznie wierszykiem!), to oczekiwanie "zamiast kwiatów" - to przegięcie. Bo wszak ładny kwiatek można kupić już za 20 - 30,- , a takiej kwoty "w kopertę" nikt raczej nie włoży...
      2. Pamiętam czas jakiś temu na sv była dyskusja - czy ZAWSZE należy składać GRATULACJE, w sytuacjach "ogólnie do gratulacji przyjętych"? No i sytuacje różne ludzie przytaczali: parze urodziło się dziecko z ZD, nie mogą się z tym pogodzić, szaleją, jest to ich osobisty dramat i nieszczęście. Gratulować? Kobieta wychodziła za mąż w ciąży, nie za ojca dziecka, za mężczyznę, którego nie kochała itp. Gratulować? Ktoś dostał awans, "propozycję nie do odrzucenia" - ów awans mu kompletnie dezorganizuje życie poza służbowe a wyboru nie ma. Gratulować?
      Minnie upierała się (głupio, moim zdaniem), że tak, gratulować, bo tak. Argumentów nie podała, więc nie przytoczę. A ja uważam, że w takich okolicznościach jak najbardziej życzyć szczęścia, jak najbardziej wspierać, zadeklarować możliwą pomoc. Ale NIE GRATULOWAĆ! Pomimo, iż ZAZWYCZAJ ślub, awans czy urodzenie dziecka są, jak najbardziej, powodem właśnie do gratulacji...
      • nchyb Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 09:07
        Oddałaś od a-z moje odczucia smile
        • panna.ze.dworku Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 16.05.18, 09:54
          smile Miło mi. smile
    • kora3 Drodzy Państwo :) 16.05.18, 08:08
      Prosiłam, by mój wątek nie zamienił się w dyskusję o prośbach młodych par o coś innego niż kwiatysmile, ale widocznie niektórym trudno było tę moję prośbę spełnić - trudno sad
      Być może nie wszyscy mnie zrozumieli dobrze - to był PRZYKLAD jedynie ...
      Nie przekonuje mnie, ze kogoś tak wiele wysiłku kosztuje zakup czegoś innego niz kwiatki - serio. Dziś niemal wszystko mozna kupić via net, a ze ślub nie jest na ogół okolicznoscią naglą, to naprawdę mozna spokojnie wybrać i dostać do domusmile - opakowanie - no cóż, jesli ktoś nie chce zwrócić na się wink szczególnej uwagi tymże opakowaniem, to stosowna torebka prezentowa to wydatek góra kilkunastu złotych, a kupić je można niemal w każdym markecie, np. przy okazji codziennych zakupów.

      Ktoś wspomniał o ty, ze nie powinno się dysponować czyimiś pieniędzmi a dobroczynnośc uprawiać za własne - tak, też tak uwazam. Sama nie prosiłam o coś innego niż kiwiatki, ale doskonale rozumiem idee jaka przyświeca parom, które proszą - otóż właśnie i tak ludzie te kwiaty kupują i potem one się zwyczajnie marnują - w tym sensie, ze wymęczone po nocy w samochodzie albo jakims pomieszczeniu trafiają np. na smietnik. Tak, wiem, młode pary czesto zanoszą do koscioła - tylko ze jak wiem od ksieży,wcale to dla koscioła nie ejst fajny podarunek. W dzisiejszych czasach w kosciolach także kwiatowe przybranie jest odpowiednio skomponowane, a przypadkowe kwiaty, kazdy bukiet z innej parafii nomen omen wink wcale nie są mile widziane. Mlodzi pewnie mysla ze skoro już ktoś i tak ma zamiar wydać na te zbędne wszystkim kwiatki, to mozna go poprosić , by wydał na coś innym przydatnego...
      Zostawmy jednak ten przykład ...A przy kwiatach pozostańmy smile

      Sama na tamtym forum opisałam swoj przypadek. Od lat o mnie wiadomo, że kwiaty ze względu na kota (kiedyś dwasad) przyjmuję bardzo niechętnie, wrecz nie przyjmuję. Nikomu nie mówię "nie kupuj mi kwiatów", ale jest to fakt powszechnie znany w określonym gronie. Mimo to pare lat temu kolezanka podarowała mi na urodziny okazały kosz kwiatów, najpewnej - kosztowny - ze słowami "wiem, ze nie chcesz kwiatków, ale moim zdaniem kobieta na urodziny powinna kwiaty dostać" - usmiechnelam się podziekowałam, kwiatków pozbylam na rzcz kolegi po imprezie, jakby nie wział wywaliłabym na smietnik ...Poczulam się przez kolezankę zlekceważona - wiedziała ze kwiatów nie chcę, ba - znała racjinalny powód, ale ona uważała, ze ...Było mineło i tyle, ale własnie o taka postawę mi chodzi ...
      • puczasec Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 08:43
        kora3 napisała:

        > Nie przekonuje mnie, ze kogoś tak wiele wysiłku kosztuje zakup czegoś innego ni
        > z kwiatki - serio.

        Może Cię nie przekonywać i mogą Ci się różne rzeczy wydawać, nie ma to jednak żadnego znaczenia. Przyjmij, że dla całkiem wielu osób, inaczej niż dla Ciebie, chodzenie i wybieranie czegokolwiek bardziej skomplikowanego niż kwiaty (nawet przez net), jest problematyczne i kosztuje sporo wysiłku. To jest raz. A dwa, to że chamstwem jest domaganie się konkretnych prezentów z jakiejkolwiek okazji od innych, co w zasadzie powinno zamknąć takie dyskusje, jak ta.
        • kora3 Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 08:49
          Po raz kolejny powtórzę - to był przyklad - znane słowo poniekąd smile
          Nie chodzi konkretnie o te ślubne zamienniki kwiatów, ale o pewną postawę - no bo juz chyba niezłożenie kondolencji na prośbę rodziny - kolejny przyklad w tym wątku - nie wymaga od kogoś szczególnego wysiłku, nieprawdaż? Ba, nie wymaga zadnego, nawet zwiazanego z podejściem do najbliżeszj rodziny i wypowiedzeniu kilku słow. Mimo to niektórzy nie chcą tej prośbie rodziny uczynić zadośc, bo UWAZAJĄ, ze kondolencje wypada składać, a jesli ktoś ich nie chce, to "niech urządza cichy pogrzeb" ...

          Ok, prośba o coś zamiast czegos co zwyczajowo się daje jest pod wzgledem SV dyskusyjna ...a teraz - co robisz w sytuacji, gdy WIESZ, ze jakas osoba kwiatów nie chce. Dajesz, bo wg Ciebie wypada np. na imieniny, czy jednak fatygujesz się z szukaniem czegoś innego?
      • nchyb Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 09:12
        >>Nie przekonuje mnie, ze kogoś tak wiele wysiłku kosztuje zakup czegoś innego niz kwiatki - serio. Dziś niemal wszystko >>mozna kupić via net, a ze ślub nie jest na ogół okolicznoscią naglą, to naprawdę mozna spokojnie wybrać i dostać do domu

        Korciu, mnie też nie przekonuje.
        I wyżej Verdana tak ładnie napisała...
        • kora3 Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 09:16
          Wiem, czytałam smile Swoją drogą - na tamtym forum wieloktrotnie miałam okazje czytać, że gotówka na prezent ślubny to "odwal się" - zero wysiłku, tylko kasę wsadzić w kopertę - niegrzeczne, olewackie i w ogólesmile Teraz się dowiadujemy, że calkiem na miejscu jest pójscie po linii najmniejszego oporu i kupienie byle których kwiatów (których młoda para nie chce w dodatku), bo tychże nie trza wybierac, idzie sie tylko do kwiaciarni smile
          • reinadelafiesta Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 10:31
            @Kora
            Trzeba chyba się pogodzić, że są ludzie, którzy uważaja, że wiedzą lepiej i uszczęśliwiają innych na siłę: złożą niechciane kondolencje, przyjadą nieproszeni na ślub ( mimo że sìę im mówi, że ślub cichy), dadzą kwiaty alergikowi czy abstynentowi flaszkę. Bo oni sami potrzebują wyrazić żal, lubią śluby, uwielbiaja kwiaty i chętnie się napiją. A delikwent, który nie chciał tych wszystkich rzeczy to "może przeżyć je jako wspaniałe przeżycie gdy się już wydarzyło" bo "ludzie naprawdę nie zawsze wiedzą świadomie czego chcą". Takie myślenie.
            • kora3 Re: Drodzy Państwo :) 16.05.18, 11:04
              Wiem ...ale chyba warto ludziom uświadamiać, ze tak jest zwyczajnie niegrzecznie...
    • kocynder Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 09.06.19, 16:55
      Z tymi kondolencjami to ciekawa sprawa. Tak jak i z gratulacjami. Niby np ślubu należy/wypada pogratulować. Ale czy serio gratulować pannie, która do ślubu idzie w ciąży i "z przymusu społecznego" z chłopakiem, którego wcale aż tak nie kocha, tylko wpadli (coraz rzadsze, na szczęście, ale bywa)? Wypada pogratulować "spodziewania się dziecka". Niby tak, ale czy serio jest czego gratulować umęczonej matce czwórki maluchów, mającej męża, który "egzekwuje obowiązki małżeńskie", która w wieku 30 lat wygląda na 50 i wcale nie jest szczęśliwa? Albo młodym rodzicom, którym urodziło się dziecko niepełnosprawne, poważnie i bez szansy? BYĆ MOŻE kiedyś ci rodzice się z tym pogodzą, naucza się z tym żyć, ale TERAZ, w tym momencie to ich osobisty dramat i porażka - gratulować?
      • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 09.06.19, 21:03
        @Kocynder
        Może lepiej życzyć szczęścia/ zdrowia/ - zawsze się przyda...
        • kocynder Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 10.06.19, 18:58
          Życzyć - oczywiście. Ale właśnie - konwencjonalnie w takich sytuacjach się gratuluje. Czy jednak się powstrzymać? Tak jak z kondolencjami - jeśli bliscy wyraźnie zaznaczają, że nie chcą - konwencjonalnie składa się wyrazy "nieodżałowany", "zostawił pustkę" i takie tam. A jeśli najbliżsi zmarłego NIE CHCĄ? I nie ważne dlaczego nie chcą - bo może ich rozpacz jest zbyt wielka, żeby znieść oklepane frazesy, a może wręcz odwrotnie: zmarły "na zewnątrz" był aniołem w ludzkiej skórze" a w domu despotą, sadystą itd? Zdecydowanie uważam, że jeśli rodzina kondolencji sobie nie życzy - to dalszym żałobnikom ani wnikać dlaczego, ani się pchać z powyższymi. Podobnie w takich "niepewnych" przypadkach konwencjonalnych gratulacji - lepiej ugryźć się w język, powiedzieć coś serdecznego, życzliwego, w miarę możliwości i chęci zadeklarować pomoc - ale jednak nie gratulować...
          • reinadelafiesta Re: Gdy coś nic nas nie kosztuje, ale... 11.06.19, 00:18
            @Kocynder
            Jak najbardziej się zgadzam. Gdzieś był wątek o kondolencjach, gdzie prezentowałaqm podobne stanowisko. I mocno mnie zirytowały osoby, które uważały, że mimo niechchęci rodziny, kondolencje mogą złożyć, bo one mają taką potrzebę.
            Jeśli chodzi o gratulacje, to w zależności od sytuacji, można właśnie nie gratulować, tylko powiedzieć coś miłego, życzyć wszystkiego najlepszego itp. Co konkretnie, to właśnie od wyczucia i okoliczności zależy.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka