kora3
02.06.18, 12:29
Na kanwie wątków o zadbaniu i zapaszkach ...Moja śp. Babcia, która gdyby zyłaby dziś miałaby niemal 92 lata, a która zmarła w stanie wojennym zawsze powtarzał swoje wyniesione z domu zasady przyzwoitego wyglądu: " Może być najskromniejsza sukienka, ale zawsze trzeba być czystym i mieć zadbane włosy, zęby, paznokcie i buty" ...Oczywiscie, babcia wyłączała z tego sytuacje wyjątkowe pt. buty żołnierza na poligonie, czy "fryzurę" więźniarki obozu koncentracyjnego.
Jak ją pamiętam, to nie przypominała szczególnie wyglądem mojej mamy, albo mnie, czy moich ciotek, kuzynek, siostry. Włosy miała przeważnie spięte w niewielki kok - pewnie przyzwyczajenie z pracy, makijaż prawie niewidoczny, paznokcie krótkie i z reguły niepomalowane (pielęgniarka). Ale w istocie nigdy nie widziałam jej z tłustymi włosami, czy w ufloganych butach (no chyba, ze błoto gdzieś i doraźnie się ubłociły). Pamiętam też nauki od najmłodszych lat - po zabawie w piachu czy ziemi rączki myjemy także szczotką, żeby nie mieć brudnych paznokci, dentysty się nie boimy, jak jest mała dziurka na pewno nie będzie bolało, a ząbki trzeba myć, tak samo jak włoski, żeby były zdrowe i ładne. Bitki zapylone czy ubłocone zaraz myjemy/czyścimy. Nie idziemy spać bez mycia i nie wychodzimy bez mycia z domu, ubrania zawsze trzeba mieć czyste. Dla mnie to były normalne zasady, które w domu stosowali wszyscy i pamietam, ze jako dziecko byłam zdziwiona jak to jest ze sucho na dworze, a ktoś ma ubłocone buty - nie wpadałam na to, ze sobie zwyczajnie nie wyczyścił do pewnego wieku

Sądzicie, ze te zasady mej babci były dobre i ponadczasowe?