kora3
14.06.18, 11:09
Zgłosił się do nas pan z dość bulwersującą sprawą. Mianowicie: przyszedł doń pan komornik w celu spisania ruchomości. Recz cała w tym, że ów pan żadnych zaległości ani długów nie ma. Mieszkanie jest jego wyłączną własnością. Tyle, ze 6 lat temu przyjął pod swój dach siostrę, która miała spore długi po zmarłym mężu. Siostra sobie u niego po prostu mieszkała, zameldowana była, po roku zmarła. Pan po siostrze nie dziedziczył, bo miała dzieci, które zresztą przytomnie odrzuciły spadek, bo ich mama w zasadzie poza długami nic nie miała. Z uwagi na sytuację finansową siostry pan ją w zasadzie utrzymywał, a siostra nie kupowała żadnych sprzętów do domu, przyszła doń z walizką z osobistymi rzeczami.
Pan komornik zamachał starszemu człowiekowi (75 lat) jakimś papierem sądowym, że on ma spisać sprzęty w mieszkaniu na okolicznośc długów jego zmarłej siostry. Pan się nie godził, bo i dlaczego miałby sie godzić. W końcu, ponieważ pan komornik nie chciał wyjść, zadzwonił na policję. Tu oczywiście nie oczekuję oceny sytuacji z Waszej strony, chodziło o naswietlenie że tak powiem okoliczności zdarzenia.
Bo w trakcie tego oczekiwania na policję pan gospodarz, który czasem sobie zapali papierosa poczuł potrzebę zrobienia tego. Niespecjalnie sie dziwię, był mocno zdenerwowany. Gdy to uczynił pan komornik pwoeidział doń "Trochę kultury by się przydało, bo ja nie palę" ...Starszy pan na to odpowiedział, że jest u siebie, pana nie zapraszał, a wręcz wypraszał, zatem...
Jak Wy zapatrujecie się na taką sytuację i zapalenie papierosa przez gospodarza bez pytania "goscia" czy mozna?
Policjanci wkrótce przybyli, palenia nie komentowali, pana komornika po przedstawieniu im sytuacji grzecznie o wyjście poprosili, co uczynił - tule tytułem zakończenia sytuacji.