Dodaj do ulubionych

Wykluczanie?

26.06.18, 13:52
Na innym forum jest wątek o niezaproszeniu na wesele jednej osoby z zespołu w pracy, z którą sie jest skonfliktowanym - uprzedzam, nie bedę powielać ...Mam natomiast pytanie bardziej ogókne - do jakich granic musi posuwać sie człowiek, czy nie podpaść pod miano wykluczającego? Zapraszać nielubianą/skonfliktowaną osobę na swoje imprezy, jesli ma zamiar zaprosić wszystkich innych z tego samego co ona grona (np. pracowniczego)? umawiać sie z nią po pracy jesli ma się chęć spotkać z wszystkimi innymi (i oni także) z tego grona?
Wg mnie to szafowanie owym wykluczaniem to lekka paranoja...Mamy chyba prawo kogoś nie lubić i nie chcieć z nim przestawać? Niektórzy uwazają, ze owszem, ale nie wolno pomijac tylko jednej osoby szczególnie gdy grono jest male ...To co w takiej sytuacji? Nie robić imprezy, nie zapraszac lubianych, bo nielubiany bedzie niezadowolony?
Obserwuj wątek
    • znana.jako.ggigus Re: Wykluczanie? 26.06.18, 15:14
      Tak, ale to glupio zaprosic wszystkich kolegow z pracy i jedna osobe nie. To jest wykluczenie wlasnie.
      • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 15:27
        Czyli co? jesli ma sie w zespole jedną wredną jednostkę, to należy ją zapraszać, albo z reszta też specjalnych kontaktow nie utrzymywać?
    • aqua48 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 15:28
      Nie ma zasady pozwalającej sprawiać przykrość osobie nielubianej. Wykluczenie jednej osoby z całego grona jest przykrością. Umyślną i ostentacyjną. Lepiej zaprosić jedynie kilka wybranych osób.
      • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 15:59
        Domyślałam sie Aquo, że na pewno dasz jakąś radę na taką sytuację, ale niestety, bez urazy także tego, ze moze być oderwana od rzeczywistości, przynajmniej czasem. Bo cóż, gdy w zespole, z którym bezpośrednio współpracuje zapraszający jest własnie zaledwie kilka osób?

        Miałam styczność z dwoma takimi sytuacjami pośrednio. Moja koleżanka pracowała kilka lat w pokoju z trzema paniami. 3 miesiace przed jej ślubem jedna z tych pań poszła na emeryturę. Wówczas kolezanka oficjalnie nikogo jeszcze nie zapraszała, ale było wiadomo, że zaprosi te dwie kolezanki z pokoju, które zostaly, bo nie tylko razem pracowały ale też blisko się w 3 kolegowały poza pracą. miejsce pani emerytowanej zajęła nowa kolezanka, w zbliżonym do pozostałych wieku. I nie, moja koleżanka jej na wesele nie zapraszała - miała ograniczoną liczbę gości co zrozumiale, a z tą dziewczyną nie zdążyła się nawet zzyc nie mówiąc o zakolegowaniu się. Trudno też było mówić o niechęci do dziewczyny, nie było powodu, by ją "wykluczać" poza takim, że kolezanka nie jest milionerką, nie mogła zaprosić wszystkich jak leci, a te dwie pozostałe kolezanki były jej bliskie wówczas, a ta trzecia - nie. Tylko, ze to jest normalna dziewczyna - nie obraziła sie za "wykluczanie" co wiadomo z rozmów z nią potem, gdy sie już zblizyły z byłą panną mlodą - wcale nie oczekiwała zaproszenia na to wesele i nie czuła się urazona, że kolezanka zaprasza dwie swe bliskie znajome, a ją nie choć pracują w jednym pokoju.

        Drugą taką sytuację miał mój znajomy takze w pracy - bezpośrednio pracował z 4 osobami - 2 paniami i 2 panami. Panie i 1 pan byli fajni, normalni, a drugi pan był zwyczajnie świnią: donosił na pozostałych zmyslając rzekome błędy, obmawiał, był wścibski i złosliwy - generalnie nikt z zespołu go nie lubił i nie bez powodu (też go nie lubię, znam typa, bo z branży).
        Gdy znajomy sie zenił zaprosił 2 panie, pana 1 tylko na ślub, gdyż ten tyle co ojca pochował, a pana nr 2 - wcale. I ja mu się wcale nie dziwię, nie dośc ze musiał znosić typa w pracy to jeszcze miałby go znosić na swoim weselu??? czy "wykluczonemu" sprawiło to przykrośc - nie wiem, ale on sie jakoś nie przejmował, ze jego codzienne zachowanie sprawia innym przykrości i kłopoty, zatem Baal z nim po prostu smile
        • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 16:01
          jej nie ją - rzecz jasna
        • aqua48 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 18:25
          kora3 napisała:

          > Domyślałam sie Aquo, że na pewno dasz jakąś radę na taką sytuację, ale niestety
          > , bez urazy także tego, ze moze być oderwana od rzeczywistości

          Na szczęście (i bez urazy) nie ma żadnego obowiązku czytania moich wypowiedzi, zgadzania się ze mną, brania mojego zdania pod uwagę, czy nawet uważania moich rad za realistyczne.
          • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 21:57
            Owszem, nie ma, ale ja lubię Cię czytać, bo nierzadko Twe wywody mają wielki sens, tylko że czesto, czego zdaje sie nie bierzesz pod uwagę, nijak mają sie (inne) do rzeczywistości. Tak samo tu - jeśli mozesz wybrać spośród powiedzmy 10 osób, z ktorych 4 znasz słabo 5 znanych dobrze do zaproszenia, to rada ok - pomujasz połowe w tym nielubianego, ale jesli madsz jak w opisanych sytuacjach? Nie zapraszasz dobrych koleżanek obu? Wybierasz jedną, gdy obie mają podobny status znajomości i sympatii? Nie odpowiedzialaś co TY zrobilabyś w takich sytuacjach jak opisałam, a one bywają najxzestsze ...Bo jednak mało kogo stać na zapraszanie calego grona współpracowników z biura, powiedzmy 50 osób z odzdiału + os. tow. najczesciej zaprasza najblizej współpracujące. Oceajac sytuację trzeba sie liczyc z realiami - nie ma jednej reguły
            • aqua48 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 09:00
              kora3 napisała:

              > - jeśli mozesz wybrać spośród powiedzmy 10
              > osób, z ktorych 4 znasz słabo 5 znanych dobrze do zaproszenia, to rada ok - po
              > mujasz połowe w tym nielubianego, ale jesli madsz jak w opisanych sytuacjach? N
              > ie zapraszasz dobrych koleżanek obu?

              Tak, Koro dokładnie tak bym zrobiła - nie zaprosiła nikogo. Pisałam przecież o tym wyżej. I owszem realnie byłam w podobnej sytuacji. Pracowaliśmy w cztery osoby i planowana była letnia impreza u mnie. Z tym, że w okresie zimowym zepsuła się mocno relacja z jedną z tych osób tak bardzo, że jej obecność na imprezie totalnie popsułaby atmosferę imprezową. Zrezygnowałam z zaproszenia WSZYSTKICH, dlatego, że zaproszenie dwóch i pominięcie tej jednej byłoby ze wszech miar niewłaściwe i antagonizujące. To na prawdę proste rozwiązanie.
              • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 09:05
                Wiesz, letnia impreza, nawet najfajniejsza to tam ....Ale już np. ślub tak czesto sie nie zadzra, niektórym raz w życiu i co? Pomija się dobrą kolezankę, żeby nielubiana wredna sie nie obrazila? Dla mnie to kosmos.
                • aqua48 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 09:22
                  kora3 napisała:

                  >Dla mnie to kosmos.

                  Odpowiedziałam na Twoje pytanie o to co ja bym zrobiła.
                  Rozumiem, że zachowanie zgodne z zasadą by nikogo nie wykluczać może być kosmosem dla kogoś kto stawia najwyżej swoje ego i nie liczy się z cudzymi uczuciami.
                  • kora3 [...] 27.06.18, 09:26
                    Post został usunięty przez adminów lub założyciela forum .
                    • positronium Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 09:37
                      kora3 napisała:

                      > No tak, tak wredna ze mnie **** - bo myslę o sobie i swoich bliskich, w tym prz
                      > yjaciołach, zamiast o kims tam nielubianymsmile
                      > TY byś tak zrobiła, a ja nie - nie zyję po to, by wszystkim sprawiać przyjemnoś
                      > ć. ZAWSZE jest tak, ze kogoś lubi sie z danego grona bardziej, kogoś mniej, z k
                      > imś ma się bliższe relacje z kimś dalsze ...I tylko osoba o mocno własnie przer
                      > ośnietym ego odczuwa negatywnie to, że ktoś z kim nie jest blisko nie traktuje
                      > jej jak osoby bliskiej - to jest przejaw paranoicznego wręcz myslenia TYLKO o s
                      > obie i jesli Ty chcesz takiemu mysleniu czyjemuś czynić zadośc - Twoja sprawa,
                      > ale nie mó mi, ze tak ma być smile
                      >
                      • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 09:40
                        Ok, sorry, niech będzie wredna ze mnie małpa smile - moze być?
                        • positronium Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 10:02
                          kora3 napisała:
                          > Ok, sorry, niech będzie wredna ze mnie małpa smile - moze być?

                          Wszystko jedno, po prostu nie przeklinaj. Myślę, że mamy dość zaśmiecania wulgaryzmami w pozaforumowym życiu, więc skoro tu wypowiedzi (przynajmniej w teorii) są trochę bardziej przemyślane, to dobrze jeśli będą pozbawione takich wyrazów.
                      • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 09:41
                        positronium napisała:

                        > > ale nie mó mi, ze tak ma być

                        To nie zadawaj pytań co ja bym zrobiła, skoro aż tak Cię wyprowadzają z równowagi moje odpowiedzi.
                        • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 09:48
                          Aquo, nic mnie w Twoich wypowiedziach nie wyprowadza z równowagi - bynajmniej. Posit usunęła wyraz, no można go uznac za wulgaryzm, ale nie z gatunku tych najcięższych, a skojarzył mi się z rozmowy na innym forum. Irytujące sa nie Twe poglądy, tylko te wstawki "Rozumiem, że zachowanie zgodne z zasadą by nikogo nie wykluczać może być kosmosem dla kogoś kto stawia najwyżej swoje ego i nie liczy się z cudzymi uczuciami."- podkreślanie, jaki to rozmwówca egoista (w tym przypadku, w innych: prostak, cham, nieobyty) tylko z użyciem kulturalnych słow. To jest niegrzeczne i osoba o tak wielkiej kulturze jak Twoja oraz o tak niebywałej empatii np. wobec kogos nielubianego - powinna to chyba wiedzieć...
                          • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 09:57
                            kora3 napisała:

                            > Irytujące sa nie Twe po
                            > glądy, tylko te wstawki

                            Zanim zaczniesz mnie pouczać Koro, pohamuj z łaski swojej Twoje uwagi, w rodzaju że moje poglądy są nierealistyczne, albo że zasady którym hołduję są kosmosem. I przestań dopytywać po trzy razy co ja bym zrobiła w takiej czy innej sytuacji jeśli moje odpowiedzi Ci nie odpowiadają. Jak już napisałam gdzie indziej nie masz żadnego obowiązku ani się ze mną zgadzać, ani nawet mnie czytać. Ale jeśli komentujesz moje poglądy, licz się z tym, że będę robić to samo wobec Ciebie.
                            • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 11:07
                              Aquo, ale ja podaję Ci argumenty dlaczego wg mojej oceny niektóre Twoje rady są nierealiztyczne - w sensie nie są do wdrozenia w danej sytuacji. To tak jak z tą panią sąsiadką mojej mamy - weź kobiecie około 90. z demencją wyjaśnij, że lepiej dla niej byłoby, gdyby miała konto w banku i korzystała z bankomatu - na przyklad. Jak ona ma problem z właczenim pilotem TV i czasem pyta moją mamę jak tam mój tato (który od prawie 5 lat nie żyje), a czasem jak jej w szkole idzie.
                              Piszac to, ze są to rady nierealistyczne, czy też jak wolisz pomysły nie sugeruję, ze jesteś głupia kolokwialnie mowiąc, tylko podkreślam, ze trzeba brać pod uwagę realia danej sytuacji. Gdy pracujesz w jednym pokoju z kimś, z kim sie blisko kolegujesz/przyjaźnisz i z drugą osobą, z którą z dowolnej przyczyny blisko nie ejsteś i organizujesz wesele z ograniczoną liczbą gości - to jasne TY nie zapraszasz przyjaciółki, bo tamtej drugiej osobie będzie przykro, ale zrozum też, ze ktoś jednak zaprasza ją, a tamtej osoby - nie nie dlatego, żeby tamtej było przykro, tylko zeby jej przyjaciółce nie było przykro, ze została pominięta w tak waznym wydarzeniu z jego życia.
                              Owszem, przyjaciel to człowiek najbliższy, taki co wiele zrozumie i ja bym zrozumiala, gdyby mi przyjaciółka powiedziała, ze mnie na wesele nie zaprasza, bo jej nie stać na wiecej osób. Zrozumiałabym też, gdyby powiedziała, ze u nich w firmie zwyczaj tak, ze szefa i zespół sie zaprasza i MUSI, a na wiecej ludzi jej nie stać, ale gdyby mi powiedziała, ze mnie nie zaprasza, bo nie lubi innej kolezanki i zapraszać jej nie chce, a głupio bedzie wyglądało, jak mnie zaprosi, a jej nie - to nie, nie zrozumiałabym, uznałabym, że jakaś obojętna czy nielubiana osoba jest dla niej ważniejsza i jej samopoczucie niż ja. I w tym rzecz cała - kosmiczne nie ejst dla mnie zaproszenie kogoś nielubianego "bo wypada" - ktoś tak chce - jego sprawa, kosmiczne jest dla mnie niezaproszenie bliskiej osoby, by niebliskiej nie było przykro - uczucia bliskiej osoby najwyraźniej się tu nie liczą i to jest dla mnie niezrozumiałe
                              • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 15:11
                                kora3 napisała:

                                > Aquo, ale ja podaję Ci argumenty dlaczego wg mojej oceny niektóre Twoje rady są
                                > nierealiztyczne - w sensie nie są do wdrozenia w danej sytuacji.

                                A ja podaję Ci Koro przykłady, że spokojnie można je wdrożyć. Oczywiście rezygnując świadomie z pewnych korzyści, bo nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka ani być dobrze wychowanym i zachowywać się jak mi wygodnie w danej sytuacji.
                                • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 15:51
                                  Aquo, o wspomnianej tu sąsiadce mojej mamy na innym forum napisałaś, że o wiele prostsze byłoby, gdyby pani miała konto w banku, WIEDZĄC z mego opisu, że pani nie dalaby rady obsługiwać bankomatu, a do pójscia do banku po kasę musiałaby kogoś zaangażować bardziej, niż angażuje moją mame np. do otworzenia drzwi domofonem listonoszowi ...No sorry, tak napisałas, a to jest nieprawda - nie byłoby to prostsze, bo ta pani sama dałaby rady iśc do banku, swego tam odstać i przyjśc bezpiecznie do domu z gotowką, a obsługi bankomatu nie bylaby w stanie opanować. To są fakty ....W JEJ przypadku optymalne wyjście jakim jest posiadanie konta w banku i obsługiwanie bankomatu - nie zadziała.

                                  I tak jest z wieloma sprawami, jak piszę poniżej do Ciebie a propos "jesli mi ktoś nie odpowiada, nie zapraszam" - a co jesli ktoś należy np. do rodziny, do grona pracowniczego? NIKOGO nie zapraszam? Nie wszystko jest Aquo takie schematyczne w życiu, nie zawsze da się zastosować wyjście, które jest na serio optymalne, ale niewykonalne w danym momencie. taki przyklad -moja koleżanka nie trawi szefa swego męża, nieważne dlaczego, nie trawi i już. Stara się nie chadzać na sparowane imprezy integracyjne z męzem w związku z tym, ale ...niebywanie pracownika na imprezach integracyjnych jest w tej firmie źle widziane, a jest rodzaj imprez, np. bal branzowy doroczny, gdzie trzeba pojawić się z parą. No raz, dwa razy mozna "zachorować" na te okolicznośc, ale co roku nie. Więc koleżanka robi dobrą minę do złej gry i idzie na taki bal i znosi towarzystwo tego szefa (jej mąż jest w kadrze kierowniczej, zwykle siedzą z tym szefem i jeszcze killkoma parami przy jednym stole), stara się być miła i tyle. Jasne, najlepiej byłoby, zeby jej maż zmienił pracę, albo szefasmile Tylko, ze zmiana szefostwa odeń nie zależy, a praca jest rozwojowa, dobrze płatna i ma w niej wysoką pozycję
                            • baba67 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 11:08
                              Twoje poglądy są tak dziwne że aż zabawne.Skoro je przedstawiasz licz się że ktoś to skomentuje.
                              • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 11:28
                                A dla mnie poglądy Aquy nie są dziwne bynajmniej - są jej, ma do nich prawo. Tylko chodzi o to, że przedstawiając je przedstawia je jako standard, w tym przypadku prawidłowego zachowania (bo to forum o tym) kompletnie nie biorąc pod uwagę tego, że z racji odmiennych od jej realiów dla wielu osób takie zachowanie moze być niewykonalne. W tym dla mnie clou sprawy.
                                Nizrozumiałe jest też dla mnie to, ze z jednej strony Aqua w sytuacjach, gdy ktoś nam nie odpowiada pisze "jeśli ktoś nam nie pasuje, to go nie zapraszamy " - gdy nie zawsze tak sie da smile - a z drugiej "niezaproszenie jest wyklluczaniem, zachowaniem niedopuszczalnym z punktu widzenia SV" - no to jak w końcu jest?
                                • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 15:08
                                  kora3 napisała:

                                  > Nizrozumiałe jest też dla mnie to, ze z jednej strony Aqua w sytuacjach, gdy kt
                                  > oś nam nie odpowiada pisze "jeśli ktoś nam nie pasuje, to go nie zapraszamy " -
                                  > gdy nie zawsze tak sie da smile - a z drugiej "niezaproszenie jest wyklluczaniem
                                  > , zachowaniem niedopuszczalnym z punktu widzenia SV" - no to jak w końcu jest?


                                  Niezaproszenie jednej osoby z zamkniętej grupy. Wszak cały czas o tym mówimy. Tak trudno przytoczyć lub odnieść się do CAŁOŚCI tematu lub wypowiedzi?
                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 15:33
                                    Aquo, ale ja pisałam o Twojej postawie reprezentowanej nie tylko w tym wątku i nawet nie tylko na tym forum...Wiele razy sama od Ciebie dostawałam moze nie radę , ale stwierdzenie "Jeśli mnie ktoś nie odpowiada, to go nie zapraszam" - i na serio wierzę, ze tak robisz.
                                    ja podaję przykłady i prosze o podanie, bo interesuje mnie życie, praktyka, a nie tylko stwierdzenie jakieś, interesuje mnie jak zachowałaby sie taka osoba mając określoną realną sytuację do ogarnięcia.

                                    I nie, nie idzie o zapedzanie w kozi róg, tylko o to, by taka osoba wczuła się tez w sytuację innej - mającą inną realną otoczkę sprawy...
                                    ja mam takiego kolegę, wobec którego zachowuję się tak, jak Ty piszesz ze robisz z ludźmi - nie odpowiada mi jego zachowanie, więc go nie zapraszam ....Konkretnie nie zapraszam go na zadne swoje imprezy z alkoholem - ponieważ nie odpowiada mi jego zachowanie po alkoholu, bez niego nie mam do zachowania kolegi zastrzeżeń. Jesli jestem na imprezie z alkoholem gdzie on jest unikam go, jeśli przypadkowo go spotkam w miejscu z alkoholem - tak samo. Kolega doskonale wie dlaczego go unikam lub nie zapraszam - dodam. Mam zatem taką sytuację, ze spokojnie mogę heh "pochwaić się", ze postępuję tak jak Ty i bardzo sobie chwalę takie postępowaniesmile I owszem, kolegę "wykluczam" bo należy on do grona znajomych z pewnego klucza, których to znajomych zapraszam i nie unikam, bo nie stwarzają po alkoholu problemów.

                                    Ale gdyby kolega ów był np. moim załóżmy teściem to już sytuacja nie byłaby taka rózowa - bo pomijać teścia w zaproszeniach rodzinnych - przyznasz - nie wypada, organizować tylko bezalkoholowe, no cóż da sie, ale niekoniecznie pasuje to gospodarzom zawsze a i reszcie gości, zapraszanie solo w innym terminie bezkalkoholowo to też rodzaj wykluczania - izolowanie od innych z tego samego klucza pt. rodzina i powinowaci. I powiedzić po prostu jak ja do kolegi "Sorry stary, nie bedę Cię zapraszać na imry z alkoholem, a na cudzych będe Cię unikać, bo się po spożyciu nie umiesz zachować" - też niekoniecznie zawsze wypada w relacji np. synowa - zięć. Tak więc tu rada czy stwierdzenie: "jak nam ktoś nie odpowiada, nie zapraszamy go" - nie zadziała dobrze, nie da się bezkolizyjnie wdrozyć w niektórych okolicznosciach przyrody ...smile

                                    I o to caly czas idzie Aquo...
                                    • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 15:35
                                      synowa - zięć mialo byc, sorki
                                    • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 27.06.18, 21:09
                                      kora3 napisała:

                                      > ja podaję przykłady i prosze o podanie, bo interesuje mnie życie

                                      Życie Cię być i może interesuje, ale wszelkie moje odpowiedzi Koro dyskredytujesz, oceniasz jako "kosmos", albo nierealne. A dla mnie te rozwiązania są oczywiste, jak najbardziej wykonalne, realne i stosuję je, zrozum to wreszcie. Po prostu żyję w inny sposób niż Ty, w innym środowisku, mam inne priorytety i często (choć nie zawsze) inaczej niż Ty oceniam sytuację.
                                      • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 08:08
                                        Aquo, nie dyskredytuje, tylko wskazuje na to, ze nie zawsze dadza sie bezkolizyjnie wdrożyć - po prostu. Oczywiscie rozumiem, ze obrcasz się w jakims środowisku i ono jest hermetyczne jak opisujesz, ale to przecież nie znaczy, że osoba taka jak Ty - inteligentna, obyta i doświadczona nie potrafi sobie zwyczajnie WYOBRAZIC jakiejś sytuacji, która zaistniała poza tym jej środowiskiem - skoro już nie miała okazji przypadkiem takowej widzieć.
                                        To tak, jak z tymi butami pożyczonymi na pogrzeb z niegdysiejszego twego postu - no nie mialam sytuacji, bym pożyczyła od kogoś buty, mało tego uwazam to za bardzo zły pomysł i budzi on we mnie określone niezbyt miłe uczucia, ALE rozumiem ze rzecz sie działa w ekstremalnej sytuacji - kiedy kupno butów było problemem i wzwiazku z tym nie rozpatruję tego ze SWEGO jedynie punktu widzenia, tylko biore pod uwagę realia, w jakich były te osoby.

                                        Tymczasem Ty czaem, bo też nie zawsze, sprawiasz wrazenie osoby, która tych realiów pod uwagę wcale nie bierze - jakoś uwazasz i nie starasz sie sobie wyobrazić nawet sytuacji, w jakiej ktoś się znajduje.

                                        Tak, jak w tym wątku- inaczej rzecz się przedstawia gdy nie chcesz zapraszać zwyczajnego kolegi, co dostaje małpiego rozumu po paru głębszych (tak rozumiem, Ty takich kolegów nie masz, ale wyobrazic sobie chyba mozesz), a inaczej gdy ta osoba jest z rodziny, czy powinowata - jak tu dałam przykład hipotetycznego teścia. Rozumiem, ze nie masz także takiego tescia, nie znasz nikogo kto ma ale na Baala - no przecież możesz sobie taką sytuację wyobrazić i próbować udzielić rady BIORĄC pod uwagę realia takiej sytuacji, a nie tylko takie w jakich sama się obracasz?
                                        • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 08:49
                                          kora3 napisała:

                                          > Aquo, nie dyskredytuje, tylko wskazuje na to, ze nie zawsze dadza sie bezkolizy
                                          > jnie wdrożyć - po prostu.

                                          Jeśli tak uważasz, to po prostu nie wdrażaj. Pisałam Ci już Koro że nie musisz wzorować się na mnie, podzielać moich poglądów, czy w ogóle mojego zdania. Ja wdrażam, bo piszę to na bazie moich własnych doświadczeń i nie mam z tym Twoich problemów.

                                          > inaczej rzecz się przedstawia gdy nie chcesz zapraszać zw
                                          > yczajnego kolegi, co dostaje małpiego rozumu po paru głębszych, a inaczej gdy ta
                                          > osoba jest z rodziny, czy powinowata

                                          Koro, dla mnie to jest absolutnie ta sama sytuacja. Bez znaczenia czy to teść, czy kolega. Albo zapraszam taką osobę na spotkania bezalkoholowe, albo nie zapraszam jej wcale. Spotkania rodzinne nie są automatycznie zawiązane z obecnością alkoholu na stole, wręcz przeciwnie jako, że na ogół biorą w nich udział dzieci. A w spotkaniach towarzyskich obecność teścia, czy rodziny nie jest konieczna. To na prawdę proste i nie wiem czemu robisz z tego taki problem.
                                          • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 09:26
                                            ja nie robię problemu, bo ja takiej sytuacji nie ma, ale doskonale potrafię sobie ją wyobrazić Aquo. Owszem, na dziecięcych imprezach nie powinno się serwować alkoholu, ja takowych nie urządzam, ale jesli na nich jestem, to nie pijam alkoholu, gdy ten jest serwowany, taką mam zasadę.
                                            Oczywiście, ze DA się wszelkie imprezy rodzinne urządzać bezakoholowe, ALE wcale nie jest to taka prosta sytuacja Aquo. I bynajmniej nie dlatego, ze ktoś się musi napić by sie bawić, ale zwyczajnie - alkohol jest w anszej kulturze wpisany w impezowanie doroslych. I nie, nie musisz mi współczuć pochodzenia z i obracania się w środowisku marginesu społecznego smile, a jesli tak uwazałabyś, to uwazałabyś tak o większości naszego społeczeństwa, bo na imprezach z reguły jest alkohol - nie zaraz morze i zeby się upic, ale JEST.

                                            I jasne, jakieś tam imieniny mozna urządzać pod tescia bezalkoholowe, ale już jubileusz, czy wesele swego dziecka - niekoniecznie. Na jubileusz tescia nie zaprosić - nijako, na wesele wnuka - tym bardziej ...Na tym własnie polega ta trudnośc, której Ty jak twierdzisz nie miałabyś ...A mnie sie zdaje, ze zwyczajnie nie miałaś takiej sytuacji i nie wiesz co bys zrobila w takowej ...
                                            • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 09:46
                                              kora3 napisała:

                                              > Oczywiście, ze DA się wszelkie imprezy rodzinne urządzać bezakoholowe, ALE wca
                                              > le nie jest to taka prosta sytuacja

                                              Dla mnie jest i prosta i oczywista Koro. Robiłam wszystkie imprezy bezalkoholowe, póki moje dzieci były małe. I znajomi z dziećmi również. Świetnie można się na takich imprezach bawić, a lampeczkę wina wypić z mężem w domu po położeniu dzieci spać jeśli ma się na to koniecznie ochotę.

                                              Nie zapraszam też gości na wesela moich dzieci. To ich rola i zadanie. Tak samo jak problem jak planują sobie poradzić z kimś który po pierwszym kieliszku zaczyna rozrabiać. Mój syn i synowa z tego powodu - z obawy zepsucia przyjęcia zrezygnowali z zaproszenia takiego kolegi.
                                              Owszem, to było pewnego rodzaju wykluczenie, świadomie podjęte i spowodowane destrukcyjnym i nieobliczalnym zachowaniem po alkoholu tej miłej i sympatycznej skądinąd osoby.
                                              • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 09:52
                                                Kolegi powiadasz ...no własnie - kolegi i jak zauważasz było to jednak wykluczenie...Kolega to kolega, a ojciec czy teść, czy brat/siostra to jednak nie to samo Aquo i o tym cały czas rozmawiamy
                                                Do peewnych ludzi i sytuacji NIE DA się bezkolizynie zastosować złotej zasady "Gdy mi ktoś nie odpowiada, to go nie zapraszam" i czasem nie da się też kogoś nie wyklucać, co uwidacznia przyklad kolegi Twego syna i synowej
                                                • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 10:17
                                                  kora3 napisała:

                                                  > Do peewnych ludzi i sytuacji NIE DA się bezkolizynie zastosować złotej zasady "
                                                  > Gdy mi ktoś nie odpowiada, to go nie zapraszam"

                                                  Nie wiem co uznajesz za bezkolizyjne Koro. W życiu nic nie jest bezkolizyjne. Pisałam wyżej że nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, a każdy wybór obciążony jest konsekwencjami.
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 10:43
                                                    Co uważam bezkolizyjne? No np. moje postępowanie wobec mego kolegi głupiejącego po alkoholu - to jest miły poza tymi sytuacjami kolega, ale tylko kolega. I w dodatku jemu mogłam normalnie wprost powiedzieć dlaczego pomijam go w zaproszeniach na swoje impry z alkoholem, a na cudzych - unikam jak ognia. wszystko jest zatem jasne, klarowne i kolega nie czuje się urazony, wie ze go lubię, cenię, ale nie zniose jego zachowania po spożyciu, a ja wiem, ze on nad tym nie panuje i złośliwie tego nie robi.
                                                    A gdyby kolega jednak nie zrozumiał mojej postawy i poczuł się urażony/obrazony nią? No cóż, poprzestalibyśmy na "cześc" i tyle, bo to własnie TYLKO kolega...
                                                • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 10:38
                                                  Koro, sytuacja hipotetyczna. Mam przyjaciółkę, była świadkiem na moim ślubie itd. Osoba na prawdę bliska. Dwa lata temu związała się z pewnym panem i od mniej więcej roku mieszkają razem. Pana nie trawię. Nie akceptuję jego poglądów, uważam, że ma prostackie poczucie humoru a do tego po kilku głębszych bywa agresywny. No, kompletnie "nie moja bajka". Zbliża się "okrągła" rocznica ślubu, planowana jest impreza na 25 - 30 osób. Co powinnam?
                                                  Asertywnie uznać, że parszywca nie lubię i go nie zapraszam?
                                                  Zaprosić przyjaciółkę samą?
                                                  Zaprosić przyjaciółkę z osobą towarzysząca i zaznaczyć, ze pod żadnym pozorem ma to nie być jej ukochany?
                                                  Zaprosić przyjaciółkę z osoba towarzyszącą i liczyć, że ona się domyśli iż jej najdroższy jest nie mile widziany?
                                                  Zaprosić przyjaciółkę i pana XY (tak, znam dane dokładnie!) i męczyć się w towarzystwie buca, którego nie znoszę?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 10:54
                                                    Jesli mowa o przyjaciółce, czyli osobie bardzo bliskiej to na Twoim miejscu zwyczajnie bym jej powiedziała, że zachowanie jej partnera Ci nie odpowiada i wolałabyś, by na Twój jubileusz przyszła z kimś innym, albo o ile nie zechce - solo.
                                                    Inna sprawa, ze jako przyjaciółka już pewnie wie, ze nie znosisz jej ukochanego.

                                                    Dla mnie kluczową sprawą przemawiającą za takim rozwiazaniem jest agresywne zachowanie pana po alkoholu. Sam fakt, ze kogoś nie lubię nie skłaniałby mnie do namawiania przyjaciółki by przyszła z kimś innym, albo sama, tym bardziej na dośc liczną jak psizesz impreze, gdzie nie musiałabym caly wieczor siedzieć twarza w twarz z nielubianym typem.

                                                    Mam dośc podobną sytuację tulko z bliskim kolegą mego partnera - organicznie go nie znoszę, ale nie mogę powiedzieć by był niekulturalny, czy nie taksie zachowywał po alkoholu, czy bez niego, więc o ile unikam czasem spotkań z nim w małym gronie, to jednak od czasu do czasu spotykam się z nim w gronie większym ze względu na partnera
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 11:07
                                                    Czyli optujesz za zaproszeniem imiennym TYLKO dla Anny Nowak? Bo jak inaczej? Zaproszenia pisemne, eleganckie... Czy też dla Anny Nowak z osobą towarzyszącą, pod warunkiem, że nie będzie to Jan Kowalski? Serio to widzisz jako grzeczne? Zwłaszcza, że (co zaznaczyłam) para mieszka razem i de facto, choć nie formalnie tworzy komórkę rodzinną...
                                                    Widzisz, Koro - ja uważam, że z mojej strony byłoby chamstwem narzucać przyjaciółce, że ma przyjść z kimś innym a nie SWOIM PARTNEREM. Bo nie narzuca się osobie dorosłej towarzystwa. Poza tym wcale nie jest powiedziane, że akurat na tej imprezie pan by nadużył alkoholu - a na trzeźwo agresji nie przejawia. Jest tylko chamem do kwadratu, szowinistą, wegeterrorystą, rasistą (niepotrzebne skreślić, dopisać dowolne - napisałam, że sytuacja hipotetyczna).
                                                    A w kwestii tego nielubianego przez ciebie bliskiego kolegi partnera - na właśnie ważną okazję - zapraszasz, czy nie?
                                                  • 10iwonka10 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 11:21
                                                    Ja tez mam taka kolezanke ( pracowalysmy razem) - super sympatyczna a jej maz to kompletny idiota. Nie ze to moje subiektywne zdanie ale zdanie wiekszosc znajomych. I ta kolezanka ma przyjaciolke jeszcze z przedszkola czesto razem gdzies wychodza w dwojke.Ale kilka razy probowala cos zorganizowac w 4 ona z mezem I przyjaciolka z mezem. No I tak jakos sie skladalo ze ten maz przyjaciolki tak w ostatniej chwili odwolywal bo co mu wypadlo. Kolezanka zalila nam sie ze nie moga noc zorganizowac….troche niestety miala klapki na oczach bo dla mnie to bylo ewidentne ze on to odwolywal bo nie chcial sie meczyc w towarzystwie irytujacego goscia. On moze nie jest nawet rasista, szowinista…..jest po prostu bardzo irytujacy. Ciezko w takiej sytacji bo albo spotykalysmy sie w kilka kolezanek bez mezow to bylo ok. Ale jak z mezem/partnerem to niestety jego tez trzeba bylo zaprosic. Tak jak piszesz to byloby bardzo niegrzeczne narzucac kolezance z kim ma przyjsc.
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 11:35
                                                    Ano niestety... Więc ALBO poświęcamy się i zapraszamy przyjaciółkę z nielubianym partnerem - albo nie zapraszamy przyjaciółki w ogóle. Innej opcji (grzecznej) nie ma.
                                                  • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:33
                                                    panna.ze.dworku napisała:

                                                    > Ano niestety... Więc ALBO poświęcamy się i zapraszamy przyjaciółkę z nielubiany
                                                    > m partnerem - albo nie zapraszamy przyjaciółki w ogóle. Innej opcji (grzecznej)
                                                    > nie ma.
                                                    >
                                                    No dokładnie to próbuję Korze uświadomić. Każdy wybór pociąga za sobą konsekwencje - albo zaciskamy zęby i męczymy się w obecności partnera przyjaciółki, albo nie zapraszamy obojga.
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:05
                                                    Mam wrażenie, ze nie przeczytałaś chyba uważnie tego co napisałam. Wspomnialaś ,z e to przyjaciłólka jest, więc załozyłam, byc moze błędnie, ze mozesz z nią otwarcie i szczerze porozmawiac o problemie jej ukochanego. Bo w moim odczuciu fakt, ze ktoś bywa chamski czy agresywny po alkoholu JEST problemem.
                                                    Nie sądzilam, ze nie mozesz o tym z przyjaciółką porozmawiać NIM wręczysz jej zaproszenie - po prostu.
                                                    Nie znam Waszych relacji, ja gdyby mój przyjaciel był z taką osobą najprawdopodobniej rozmawiałabym z nim o tym znacznie wcześniej...I mowa tu nie o narzucaniu niczego, tylko zwyczajnej rozmowie między bliskimi ludźmi, jaki są przyjaciele...

                                                    Odpowiadajac na Twe pytanie: tak, zapraszam na większe imprezy, ale większa to u mnie coś na zasadzie tego jubileuszu u Ciebie i w lokalu. Nie muszę siedzieć zatem cały wieczór z nielubianym panem smile no i ten pan po prostu mi nie pasuje, ale nie jest agresywny, ani chamski - wiec tu nie zachodzi obawa, ze zepsuje mnie czy innym zabawę
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:20
                                                    Czyli uważasz za ok powiedzieć przyjaciółce "Sorry, twój ukochany to buc i nie życzę go sobie na swoje imprezie więc przyjdź z kim innym"? Nawet i przed wręczeniem zaproszenia... Uznałabyś za dobrze wychowaną i kulturalną osobę, która zapraszając cię na imprezę wyraźnie by zaznaczyła, ze możesz przyjść ale bez swojego partnera, bo ona go nie lubi/bo ją wkurza/bo uważa, że ma denne poczucie humoru?
                                                    O ile uważam, że przyjaciółce mogę swobodnie w rozmowie powiedzieć, że taka czy inna cecha jej partnera mi nie odpowiada - o tyle zapraszając - niestety - już nie mam "pola manewru". Przyjaciółka JEST z tym panem, on jest jej towarzyszem życia i koniec. Może mi to nie odpowiadać - ale to nie moje życie. I żeby być w zgodzie z dobrym obyczajem - mogą albo nie zapraszać żadnego z nich, albo zaprosić oboje. Każda inna opcja jest wyzuta z kultury.
                                                  • positronium Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:24
                                                    panna.ze.dworku napisała:
                                                    > O ile uważam, że przyjaciółce mogę swobodnie w rozmowie powiedzieć, że taka czy
                                                    > inna cecha jej partnera mi nie odpowiada - o tyle zapraszając - niestety - już
                                                    > nie mam "pola manewru". Przyjaciółka JEST z tym panem, on jest jej towarzyszem
                                                    > życia i koniec. Może mi to nie odpowiadać - ale to nie moje życie. I żeby być
                                                    > w zgodzie z dobrym obyczajem - mogą albo nie zapraszać żadnego z nich, albo zap
                                                    > rosić oboje. Każda inna opcja jest wyzuta z kultury.

                                                    Brawo! Zgadzam się z Tobą całkowicie Panno.
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:53
                                                    Wiesz, ja uwazam, ze teraz to już trochę musztarda po obiedzie...Gdybym była na Twoim miejscu z mety powiedziałabym przyjaciółce po pierwszym występie jej ukochanego, ze jego zachowanie jest dla mnie nie do przyjęcia i możemy się spotykac np. na babskich imprach we dwie, bez niego.
                                                    Jak wspomniałam i podkreslę raz jeszcze - kluczowe tu dla mnie byłoby chamskie, czy agresywne zachowanie a nie sam fakt, ze kogoś nie polubiłam. Gdy kogoś nie lubię staram sie z nim nie spedzać czasu w malym gronie, w wiekszym mi to nie przeszkazda
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:13
                                                    Blablabla... Nadal nie odpowiedziałaś na pytanie. Ok, mówisz przyjaciółce, że jej partner ci nie odpowiada. Ona to przyjmuje do wiadomości, ale swojego życia zmieniać nie zamierza. Organizujesz imprezę - na powiedzmy 15 - 20 osób. Zapraszasz przyjaciółkę samą, BEZ partnera? Zapraszasz ją z osobą towarzyszącą, ale zaznaczasz, że nie ma przychodzić ze SWOIM partnerem?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:38
                                                    Zapraszam ją z osobą towarzyszącą i przy tej oakzji wspominam jej czy też przypominam, że jak wie pewne zachowania jej partnera mi nie odpowiadają dodając, że mam szczerą nadzieję, że jakoś to z nim załatwi, by nie było problemów na imprezie i tyle.
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 14:03
                                                    Napisałaś "A bierzesz pod uwagę, ze są ludzie, którzy na imprezy typu wesele musza liczyć gości? Ja tak nie mialam, ale TEŻ nie zapraszałam wszystkich jak leci, bo i po co... Takiej sytuacji, bym kogoś nie zapraszała, bo mnie nie stać na kolejne osoby, a nie mam mam z nią bliskiego kontaktu i bedzie "wykluczona" nie miałam, ale mam zrozumienie, dla tych, co mają", "Jestes człowieku wredny i niefajny - ponosisz tego konsekwencje w postaci tego ze ludzie Cię nie lubią - na swoje imprezy nie zaproszą", "gdy mowa o imprezach kameralnych i z wyliczonymi miejscami, gdzie jeszcze gospodarz liczyć się musi z kosztami, to wg mnie optyka się zmienia"... Jak to się ma do tego co napisałaś teraz?
                                                    No i, brutalnie mówiąc, MOIM zdaniem - przypominając podczas zaproszenia o nieakceptowaniu partnera - postępujesz skrajnie chamsko. I ja na takie "zaproszenie" - od razu nader chłodno bym podziękowała i odmówiła udziału. I taka "przyjaciółka" - szybciutko z kategorii przyjaciółka przeszła by do kategorii daleka i niemile widziana znajoma.
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 14:38
                                                    A to Ty byś przesunęła, zasadniczo - mnie to wszak nie dotyczy
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 15:05
                                                    ?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 15:08
                                                    No nie dotyczy mnie - mnie żaden z moch przyjaciłół nigdy nie przesuwał smile
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 15:39
                                                    Może dlatego, że jesteś dość dwulicowa? Co nawet i w tym wątku wykazałaś, prezentując dwa odmienne poglądy... Nie wykluczone też, że nie masz prawdziwych przyjaciół, a kolegów i znajomych tylko... Bo, szczerze: gdyby mi przyjaciółka wypaliła, że łaskawie mnie na swoje wesele prosi, ale to ONA, gwiazda najjaśniejsza będzie decydowała z kim mi wolno przyjść a z kim nie - to bym podziękowała pseudoprzyjaciółce za znajomość... No, na Zeusa i całą resztę towarzystwa olimpijskiego! Jestem dorosła i nie będzie mi żadna kumpela dyktowała z kim i jak mam się bawić! Więc gdybyś tak chamsko podeszła do mnie - to po prostu grzecznie acz chłodno bym podziękowała za zaproszenie, od razu odpowiedziała, że nie mam czasu i że nie będę go miała przez najbliższe 54467421124 lat. W każdym razie dla ciebie...
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 16:05
                                                    Wiesz, zacząc należy od tego, ze guzik przecież o mnie wiesz, jako i ja o Tobie smile Skoro uważasz, ze nie mam przyjaciół, to ...tak uważasz, ja już yrochę przezylam z tymi przyjaciółmi, także trudne chwile w swpim życiu miałam i dlatego nie nazywam przyjacielem kumpla od lotek, czy kumpeli od zakupów, tylko przyjaciółmi nazywam przyjaciół - a Ty sobie tak nazywaj kogo uwazasz za stosowne, jak cI serce i rozum dyktują....
                                                    Na Twoje pytanie odpowiedziałam jak myslę, ze bym zrobiła, bo takiej sytuacji nie miałam - nie mam przyjaciółek mających meżów czy partnerów tak sie zachowujących, ani przyjaciół mających takie żony, czy partnerki.
                                                    uważam, ze przyjaciel to taki człowiek, który w chwilach waznych dla swego przyjaciela bardziej mysli o nim, niz o sobie, dlatego gdyby mnie np. mój przyjaciel poprosił, strzelam teraz, bym nie ubierała się na jego slub na czerwono, bo jego przyszła żona uwaza, ze to przynosi nieszczęście, to swoje bym sobie o tej przyszłej żonie pomyślała, ale NIE ubrałabym się na czerwono, choc lubię ten kolor.

                                                    Kolejna kwestia to jest taka, że idąc na imprezę jako gośc głowny z os. tow. jest sie za tę os. tow - kt by nią nie był- maż/partner/kolega i damskie odpowiedniki - odpowiedzialnym. Także za jego zachowanie - nie na darmo radzi się osobom, które nie mjaą z kims pójśc na takie imprezy i poszukują ich na szybko np. w sieci, by sie dobrze zastanowiły, bo taka osoba nieznajoma może zwyczajnie dać plamę, narobić wstydu, zepsuć impreze.
                                                    Nie bylam nigdy z facetem, który zachowuje się jak opisałaś, wiec nie byłabym w syrtuacji Twej przyjaciółki, ale gdybym powiedzmy miała iśc na jakąs impreze i zaprosić kogoś w charakterze os. tow. nigdy nie wybrałabym osoby, co do której zachowania nie mam pewności, ze będzie ok - tak ze względu na siebie i swoje samopoczucie, jak i ze względu na zapraszajacego mnie - i to taklze wówzcas, gdyby ta osoba wcale nie była moim przyjacielem - takiej też nie cjciałabym narobic "wiochy" na imprezie - tak mam smile
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 11:37
                                                    I na marginesie - nieco odwracając sytuację: czy uznałabyś za osobę grzeczną i obytą np swoją siostrę, gdyby ci wręczyła zaproszenie na rocznice swego ślubu zaznaczając, że możesz przyjść, ale bez swojego partnera, bo ona go nie znosi/uważa za durnia, chama itd? Serio?
                                                    I wiem, że twoja siostra by nie, bo twój partner jest cudowny i ona za nim przepada. Ale teoretyzując...
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:12
                                                    Panno, no przepraszam, ale mnie sie wydaje dośc dziwną sytuacja kiedy bliska osoba, brat/siostra/przyjaciel nie lubi partnera/rki drugiej strony, a ta strona o tym nie wie. Dziene też jest dla mnie, że owa osoba jest chamska czy agresywna, a bliska jej partnerowi/rce osoba o tym ze swoim bliskim nie rozmawia i ogranicza kontakty do wręczenia zaproszenia...Jasne, w rodzinie róznie bywa, nie zawsze rodzeństwo jest z sobą blisko, ale przyjaciele to chyba raczej tak - są przecież z wyboru ...
                                                    Ja z moją siostrą jestem blisko, ale gdy poznała swego męza miszkalam już poza rodzinnym regionem i kiedy go pierwszy raz zobaczylam, niewiele o nim moglam powiedzieć - no facet jak facet, miły i grzeczny, a jaki miał być na światecznym spotkaniu u rodziców swej partberki? Wszelako jakbym zauważyła, ze jest chamski, albo agresywny, to na bank porozmawiałabym o tym z siostą
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:24
                                                    Porozmawiać - owszem. Ale nie w momencie zapraszania - czego nie pojmujesz? Porozmawiać, że taka czy inna cecha partnera przyjaciółki/siostry nam nie pasuje jest ok. Ale właśnie - porozmawiać. Przyjaciółka/siostra MOŻE wziąć to pod rozwagę - a może nie. I tyle. Bo to JEJ życie i JEJ partner.
                                                    Natomiast jeśli pomimo rozmowy przyjaciółka/siostra pozostaje nadal w związku z tymże panem? No? Zapraszać tylko ją, samą, z podkreśleniem, że bez partnera/męża?
                                                  • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 12:39
                                                    kora3 napisała:

                                                    > Panno, no przepraszam, ale mnie sie wydaje dośc dziwną sytuacja kiedy bliska os
                                                    > oba, brat/siostra/przyjaciel nie lubi partnera/rki drugiej strony, a ta strona
                                                    > o tym nie wie.

                                                    Tak chętnie przytaczałaś Koro sytuację podobnie postrzeganego czy źle zachowującego się po alkoholu teścia i wówczas nie było to dla Ciebie dziwne? Wszak to podobna sytuacja.
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:05
                                                    I nadal podtrzymuję...moze posluże się przykladem z życia ...Ojciec mego kolegi był nałogowym alkoholikiem, czynnym dodam. Był bo juz nie żyje. Jego mama uczyła w sredniej szkole i co zrozumiałe co roku była zapraszana na studiówki przez swoich maturzystów, oczywiscie z os tow. a ze była mezatką to z męzem. I co roku chadzała na nie sama, bo wiedziała, ze pójscie z malzonkiem to pomysł kiepski. Dodam, ze tato kolegi nie był jakimś menelem, praciwał jak najbardziej, po trzeźwemu był uroczy, ale po pijaku jeszcze bardziej hmmm. Nie był agresywny, ani chamski, ale wesołkowaty w głupi sposób, nadmiernie nadskakujący paniom bez względu na ich wiek i poziom znajomości itd. - slowem uciązliwy.
                                                    O ile na studniowki pani mogła sama chodzić i chodzila, to na wesele syna raczej nie wypadało małzonka nie zabrać nieprawdaz...Zatem zabrała i choc solennie obiecywał, ze on ani kropelki, to zgodnie z naszymi przewidywaniami pan się upił. jak tylko się upił, to mój ojciec wraz z drugim moim przyjacoelem i kolegą mego przyjaciela pana mlodego dyskretnie go wywabili na zewnątrz, zapakowali do samochodu i zawieźli do domu. DZięki temu na weselu syna był, a wiochy nie narobił. Ale zeby to zrobic, co zrobiła wspomniana ekipa, musieli zwyczajnie wczesniej wiedzieć, ze taka sytuacja moze nastąpić i najprawdopodobniej - nastąpi.

                                                    Tu - przyjaciółka Panny powinna zawczasu wiedzieć, ze Pannie zachowanie jej partnera nie odpowiada i sama z nim na jego temat porozmawiac, bo być moze oboje sobie zwyczajnie nie zdają sprawy z tego
                                                  • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:31
                                                    Koro nie mam siły czytać Twoich wywodów. Odpowiedz prosto na pytanie Panny z Dworku co byś zrobiła nie akceptując męża przyjaciółki - zaprosiłabyś ją samą na swoje wesele?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:47
                                                    No tak, trzeba aż sił na parę zdań, znak czasów ...
                                                    Odpowiedź na twe pytanie: moje postępowanie przy zapraszaniu, ale i wcześniej byłoby zależne od tego, dlaczego nie akceptowałabym męza przyjaciółki. Gdybym go zwyczajnie nie lubila, to nawet bym o tym nie wspominała przyjaciłłce, a jego traktowała zawsze jak każdego innego goscia, z którym mam takie a nie inne relacje - mąż przyjaciólki.
                                                    Ale gdyby był to typ upijający się i rozwalający imprezy, obrazający innych, agresywny, to bym jej po pierwszym takim występie powiedziała, ze nie chce się z nim spotykać, a także - dlaczego. Od przyjaciółki zależałoby, czy zerwałaby ze mną kontakty, wpłynęła jakoś na męża, przychodziła na moje zaproszenie bez niego - do wyboru miałaby.

                                                    W przypadku zapraszania na wesele, czego nie planuję, ale teoretyzujemy - powiedziałabym przyjaciółce, że to wazny dla mnie dzień i nie cjciałabym by jej mąż zepsuł go mnie i innym swpim zachowaniem pozostawiając jej rozwadze co z tym fantem zrobi - przyjdzie solo lub z mezem tylko na ślub, nie przyjdzie wcale, przyjdzie na wesele sama lub z inną towarzyszacą jej osobą...Jasne, mogłoby być i tak, ze przyszłaby jednak z tym męzem - no cóż, dopoki by sie zachowywał normalnie, to wszystko ok, gdyby zaczął fikać i przeszkadzać innym - zostałby z imprezy ewakuowany - proste
                                                  • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:54
                                                    kora3 napisała:

                                                    > No tak, trzeba aż sił na parę zdań, znak czasów ...

                                                    Gdyby te parę zdań nie było kolejną przydługą i pełną niepotrzebnych szczegółów historyjką obok tematu głównego...

                                                    > W przypadku zapraszania na wesele, czego nie planuję, ale teoretyzujemy - powie
                                                    > działabym przyjaciółce, że to wazny dla mnie dzień i nie cjciałabym by jej mąż
                                                    > zepsuł go mnie i innym swpim zachowaniem pozostawiając jej rozwadze co z tym fa
                                                    > ntem zrobi - przyjdzie solo lub z mezem tylko na ślub, nie przyjdzie wcale, prz
                                                    > yjdzie na wesele sama lub z inną towarzyszacą jej osobą...

                                                    Ale zaprosiłabyś ją jednak z tym mężem, tak? Czy z osobą towarzyszącą, mówiąc, że z jej mężem jest Ci nie po drodze?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:59
                                                    Zaprosiłabym ją z osobą towarzyszącą Aquo, bo jej męza niejako bym nie znala poniekąd gdyż jednorazowego spotkania nie mozna uznac za wielką znajomośc nieprawdaż. Moglam nawet zapomnieć jak ma na imię ...Co bym wspomniala ptzy yj okazji o jej mezu - napisałam co byłoby dalej, gdyby z nim jednak przyszła, takze
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:41
                                                    Piękna historia(kolejna) która nijak nie odpowiada na pytanie... Studniówki/bale maturalne to całkiem inna kwestia - to nie jest przyjęcie organizowane przez konkretnego gospodarza: gospodarzem są tam wszyscy maturzyści. Zwyczajowo zaprasza się nauczyciela z osobą towarzyszącą. Ale jak żyję, a sporo takich imprez znam ze słyszenia (rodzice nauczyciele) i nie spotkałam się nigdy ze współmałżonkiem bywającym na takich imprezach! Poza tym jednak mniemam, iż uczniowie zapraszali panią z małżonkiem - a nie zaznaczając "Pani Ziuto, ale osobą towarzyszącą pani to ma nie być pani mąż, bo on jak wypije to jest głupi!"
                                                    No i ponownie: panna mówi przyjaciółce, iż takie zachowanie jej partnera jej nie odpowiada. Przyjaciółka rzecz rozważa (lub nie) i tyle. JEJ to zachowanie nie wadzi. Ona to zachowanie akceptuje. I? Zaprosić przyjaciółkę samą? Zaprosić z osobą towarzyszącą, ale z zaznaczeniem, że nie może to być partner?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 13:49
                                                    Odpowiedziałam juz na Twe pytanie Panno - dla mnie przyjacoel to człowiek który ROZUMIE, ze coś jest dla mnie wazne ...
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 14:10
                                                    Czyli przyjaciółka ma zrozumieć, że DLA CIEBIE to jest ważna uroczystość, ale ty nie musisz zrozumieć, ze DLA NIEJ to jest najważniejszy człowiek w jej życiu?
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 14:40
                                                    Ależ ja nie oczekuję, ze ona usmierci, albo porzuci najważniejszego człowieka w swoim życiu, tylko, ze wpłynie nań zeby mi waznej imprezy nie rozwalił, a jak nie umie wplynąć, go pójdzie bez naważniejszego smile
                                                  • panna.ze.dworku Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 15:07
                                                    Czyli ona ma się dostosować do ciebie, bo ty nie masz zamiaru w żaden sposób iść jej na rękę? I ty to nazywasz przyjaźnią? Dość jednostronną chyba...
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 15:15
                                                    No widzisz, widać to się jednak podoba skoro najstarszy stażem mój przyjaciel jest nim juz lat 31smile
                                                    I wiesz co. wg mnie nie tylko przyjaciel powinien zrozumieć cholibka, że pan młody, czy panna młoda nie chcieliby, żeby na ich weselu jakiś gość sie schłał, obrazał ludzi i tańczył w sałatce. Ja to np. rozumiałabym u nawet kompletnie obcej osoby wyobraź sobie... A ze wg Ciebie dla przyjhalciela wsażniejsze byłoby przyjście z kimś dlań bliskim, kto tak sie zachowa i zniszczy jego przyjacielowi w sumie z zalozenia jedyną w życiu imprezę, to z niego taki przyjaciel. jak ze mnie arcybiskup...

                                                    Nigdy z oczywistych przyczyn nie by mi jakoś bliski ktoś pokroju opisanego tu partnera Twej przyjaciółki, ale gdyby hipotetycznie, to SAMA widząc jak sie zachowuje i jak to oddziałuje na innych nie zabierałabym go na imprezy, gdzie mógłby komuś zepsuć atmosferę, narobić wstydu itd. NAWET, gdyby zachowanie tej osoby od niej nie zależało - np. gdyby była chora psychicznie
                                                  • aqua48 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 14:03
                                                    panna.ze.dworku napisała:

                                                    > Zwyczajowo zapra
                                                    > sza się nauczyciela z osobą towarzyszącą. Ale jak żyję, a sporo takich imprez z
                                                    > nam ze słyszenia (rodzice nauczyciele) i nie spotkałam się nigdy ze współmałżon
                                                    > kiem bywającym na takich imprezach!

                                                    No, ja bywałam na wielu studniówkach i z mężem - osobą towarzyszącą, i jako żona nauczyciela i sama. Pozostali nauczyciele też w różnych kombinacjach przychodzą. Zwłaszcza, że za osobę towarzyszącą nauczyciel, o czym mało kto wie, normalnie płaci.
                                                    Rada Rodziców funduje studniówkę tylko pracownikom szkoły, bo oni de facto są tam w pracy i nadal odpowiedzialni za młodzież będącą pod ich opieką.
                                                    Nie wyobrażam sobie sytuacji gdy to nauczyciel przychodzi na studniówkę z osobą robiącą burdy, czy zachowującą się nie tak, to jakiś absurd...
                                                  • kora3 Re: Bez wulgaryzmów proszę Koro 28.06.18, 17:07
                                                    Za czasów, gdy ja miałam studniówkę raczej standardem było, ze nauczyciele przychodzili z os. tow. w postaci najczęściej meża/zony. Oczywiście nie było to obowiązkowe - zastrzegam, ale raczej przyjęte. Jak tearz jest - no różnie chyba, nie interesuje mnie to za bardzo z oczywistych przyczyn.

                                                    również sobie nie wyobrazam by nauczyciel/ka przyszedł/przyszła z osobą nie tylko robiącą burdy, ale w ogóle zachowującą się źle. No, ale na weselu też osoba zachowująca się żle nie ejst mile widziana, ani na jubileuszu, ani na imieninach, tak na serio - nigdzie. I gdy to mialby byc pan maz pani nauczycielki na studnówce, to sprawa była prosta jak drut: pani nauczycielka pojawia się sama i wszystko gra. Ale gdy żenił się syn państwa sprawa już tak prosta nie byla, kolega miał do ojca zal, ze pije, jasne, ale no nie chciał go poimjać w zaproszeniu na wesele.
    • positronium Re: Wykluczanie? 26.06.18, 20:33
      Proste - zapraszając grupę (współpracownicy) zapraszamy całą grupę, bez wyjątków.
      Zapraszając przyjaciół, ograniczamy się do osób faktycznie bliskich.

      W sytuacji, kiedy jedna osoba nie dostanie zaproszenia świadczy to tylko i wyłącznie o braku ogłady zapraszającego. A jak się dowie od kolegów taki nieszczęsny jedynak, to znaczy że i koledzy nie grzeszą taktem. wink
      • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:15
        Jest mnóstwo sytuacji które się nijak nie mieszczą . Co to znaczy "grupa"-zespół czy współpracownicy w pokoju? Czy grupa jest rodzina wielopokoleniowa mieszkająca w jednym domu.? zamist ciotki i wujka (2 osoby )musze zapraszac na wesele syna osób 6 bo mieszkają w jednym domu? A właścciwie to powinnam 9 (bo dzieci). Bez bardzo dokładniej definicji cała ta zasada trąci absurdem sorry.
        • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:25
          Nie sadze ze traci. Zauwaz ze czesto w przypadku wesel ludzie kieruja sie zasadami I logika - np wlasnie tylko ciotke I wujka...ale jak masz druga ciotke w podobnej sytaucji to tez tylko ciotka I wujek. I to jest ok takie masz fundusze I tak decydujesz. Ale jesli masz 2 takie ciotki I jedna zaprosisz z z synem I dziecmi a druga nie to juz bedzie obraza. Takie jest zycie I tacy sa ludzie nic na to nie poradzisz.Niektorzy czlonkowie rodziny sa bardzo wyczuleni na takie rzeczy.
          • positronium Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:40
            @Baba
            Pary liczy się zawsze jak jedną osobę przy takim zaproszeniu - bo przecież i samotną kuzynkę zaprasza się z osobą towarzyszącą. Zatem tak jak napisała Iwonka, zaproszenie tylko wujostwa jest jak najbardziej na miejscu. Kuzyni i pociotki powinni dostać własne zaproszenia. Dzieci małe powinny mieć jasno wyznaczone miejsce na weselu - lub jego brak, poprzedzony stosowną rozmową.

            Dobrze, że zwróciłaś uwagę na to, jak definiować "grupę" w pracy. Wydaje mi się, że rzadko kiedy pracujemy w ogromnej grupie wieloosobowej, częściej tworzą się zdecydowanie mniejsze zespoły i je właśnie miałam na myśli. Jeśli z dziesięcioosobowego zespołu zaprosimy jedną osobę - ok, bliskość relacji to tłumaczy. Ale jeśli zaprosimy 9 to już chyba nie kwestia bliskości, tylko właśnie tego co wypada. Podobnie w pokoju - zaprosisz 2 koleżanki siedzące biurko dalej, ale już nie tej ostatniej złośnicy, która łypie codziennie siedząc naprzeciwko? Moim zdaniem nie wypada kogoś wykluczać - jak już się robi spęd, to nie ma sensu być małostkowym.
            Bo tak szczerze mówiąc, zapraszanie na wesele całych grup z pracy to jest dość ostentacyjne działanie.

            BTW, zawiadomień o ślubie nie wywiesza się już w miejscach ogólnodostępnych w pracy?
            • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 12:14
              Czyli jeśli zespół liczy 5 osób(ze mną) siedzących w jednym pokoju to muszę zaprosić na urodziny czy wesele osobę której z racji stażu nie znam dobrze ponieważ pozostałe 3 osoby zapraszam (a zapraszam bo znam je dobrze?).
              • positronium Re: Wykluczanie? 27.06.18, 12:27
                Ja bym zaprosiła, jeśli byłaby taka sytuacja. Jeśli przyjdzie - jest okazja do dobrego poznania i do nawiązania miłych relacji. Jeśli nie przyjdzie - też dobrze, bo przynajmniej nawet jeśli to złośliwa zołza to ma jedną rzecz mniej do wytykania.
                Jak brałam ślub to powiadomiłam wszystkich kiedy jest ceremonia (w czwartek przed południem big_grin ), ale nikogo nie zapraszałam na obiad weselny. Nikt się nie obraził.
                U mojego męża niektórzy powiadamiają o ślubie, inni zapraszają wybrane osoby z którymi prywatnie się przyjaźnią. Nigdy jednak nie spotkałam się z taką sytuacja, że ktoś rozmyślnie zaprasza wszystkich wokół jednej nielubianej osoby, a z takim zachowaniem kojarzy mi się opisana przez Korę sytuacja z pierwszego wpisu.
                • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 12:43
                  Ok Posit, tylko...jesli mowa o hucznych przykładowo imieninach w lokalu na 40 osób to faktycznie 1 para dodatkowa nie zrobi roznicy, gdy mowa o imieninach w domu gdzie będzie zzyte z sobą grono powiedzmy siostra z mezem jubilatki, szwagier z zoną, przyjaciel męza z zoną i dwie jej bliskie kolezanki akurat tak wypadło, ze z pracy z mezami - znający się od lat, to już jest róznica - przyznasz. Raz, ze w domu jednak mało miejsca być moze, dwa taka nowa w zespole osoba z tym zespołem nie jest zzyta, a cóż dopiero z resztą - inaczej się bawi i zapoznaje ludzi na duzym przyjęciu, inaczej na kameralniaku smile

                  Podobnie jest z weselem - jesli jest takie na 200 osób, to i taka nie tylko niezżyta, ale i nielubiana osoba niespecjalnie wadzi, ale gdy ktoś robi małe wesele na powiedzmy 30 czy 40 osób i liczy każdy grosz i miejsce, to zapraszanie osoby mało znanej z pracy, zeby dziwnie sie nie poczuła (dlaczego mialaby nikt dotychczas nie wyjaśnił) jest już problemem
                  • positronium Re: Wykluczanie? 27.06.18, 13:06
                    Tak jak pisałam wcześniej:
                    zapraszasz ludzi z pracy, czy ludzi z którymi prywatnie się przyjaźnisz? Bo to są dwie różne grupy, które tylko czasem się zazębiają.

                    Jest też zadziwiająca instytucja odpowiadania na zaproszenia, która niestety u nas jest nadal nieznana. Taka, że wiadomo ile osób zamierza z zaproszenia skorzystać, więc z wyprzedzeniem wiadomo, dla kogo miejsce jest, a kogo już nie uda się wcisnąć.

                    Ale tak na zdrowy rozsądek, jeśli masz bardzo ograniczone środki i zapraszasz tylko najbliższych, to czy do tej grupy zaliczają się 3 na 4 koleżanki z pracy? W bardzo rzadkich przypadkach pewnie tak jest, ale często - niekoniecznie.
                    Jestem zdania, że jeśli zaprasza się wg klucza "grupa" to nie wypada robić wyjątków.
                    • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 14:53
                      positronium napisała:

                      > Tak jak pisałam wcześniej:
                      > zapraszasz ludzi z pracy, czy ludzi z którymi prywatnie się przyjaźnisz? Bo to
                      > są dwie różne grupy, które tylko czasem się zazębiają.


                      Noż Posit, ze tak powiem smile Baba podała tu konkretną sytuację: są 4 panie w pokoju, z 2 Baba ma zażyłe kontakty, pracują z sobą kilka lat, spotykają także w czasie wolnym od pracy. Do pokoju dołącza nowa pracownica, a Baba organizuje imprezę prywatną w kameralnym gronie. Chce naturalnie zaprosić dwie bliskie kolezanki, z którymi pracuje, ale nowej nie, bo nie widzi powodu (nie ma miejsca, kasy na dodatkową parę - wszystko jedno). I wg niektórych Baba powinna ją jednak zaprosic, bo nie powinna wykluczać jednej osoby z pokoju biurowego, albo nie zapraszać żadnej z pań.
                      >
                      > Jest też zadziwiająca instytucja odpowiadania na zaproszenia, która niestety u
                      > nas jest nadal nieznana. Taka, że wiadomo ile osób zamierza z zaproszenia skorz
                      > ystać, więc z wyprzedzeniem wiadomo, dla kogo miejsce jest, a kogo już nie uda
                      > się wcisnąć.


                      Owszem wiesz, tylko gdy mowa o kameralnym gronie zzytych ludzi to raczej mało kto odmawia zaproszeniu
                      >
                      > Ale tak na zdrowy rozsądek, jeśli masz bardzo ograniczone środki i zapraszasz t
                      > ylko najbliższych, to czy do tej grupy zaliczają się 3 na 4 koleżanki z pracy?
                      > W bardzo rzadkich przypadkach pewnie tak jest, ale często - niekoniecznie.
                      > Jestem zdania, że jeśli zaprasza się wg klucza "grupa" to nie wypada robić wyją
                      > tków.


                      czy ja wiem czy rzadko - pewnie sie zdarza i co wówczas? Nie zapraszać bliskich osob, bo sa z pracy i innym współpracownikom będzie przykro? Dla mnie absurd
                      >
                      • positronium Re: Wykluczanie? 27.06.18, 16:43
                        kora3 napisała:
                        > Noż Posit, ze tak powiem smile Baba podała tu konkretną sytuację: są 4 panie w pok
                        > oju, z 2 Baba ma zażyłe kontakty,

                        No i konkretnie napisałam - ja zaprosiłabym wszystkie. Baba - nie, no i spoko, ma do tego prawo.

                        > I wg niektórych Baba powinna ją jednak
                        > zaprosic, bo nie powinna wykluczać jednej osoby z pokoju biurowego, albo nie z
                        > apraszać żadnej z pań.

                        Sytuacja przedstawiona przez Babę jest specyficzna, bo zna się z tymi dwiema koleżankami wyjątkowo długo - ich stosunki mimo, że nawiązane w pracy i tamże podtrzymywane są jednak inne niż zazwyczaj to bywa wśród współpracowników. Zaprasza z klucza "przyjaciele" jak rozumiem.
                        Gdyby zapraszała współpracowników z klucza "koleżanki z pracy" i specjalnie omijała niektóre osoby, no to przyznasz Koro, że to już wygląda inaczej tak?
                        Taką właśnie sytuację przedstawiłaś początkowo i taka też była podana do dyskusji na forum sv (przeczytałam tam sobie wpis Paniszelki).

                        > Owszem wiesz, tylko gdy mowa o kameralnym gronie zzytych ludzi to raczej mało k
                        > to odmawia zaproszeniu
                        A co ma wielkość grona do przyjęcia zaproszenia? Autentycznie - nie widzę powiązania. Jak już zapraszać, to z założeniem, że zaproszeni przyjdą.

                        > czy ja wiem czy rzadko - pewnie sie zdarza i co wówczas? Nie zapraszać bliskich
                        > osob, bo sa z pracy i innym współpracownikom będzie przykro? Dla mnie absurd

                        Jak sprowadzasz do absurdu przykłady, to tak, absurdalnie to wszystko wygląda. smile
                        • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 17:11
                          Posit, ale osoba niezaproszona - w tym przypadku ta trzecia, nowa kolezanka z pokoju wcale nie musi wiedzieć, ze baba z pozostałymi sie przyjaźni/blisko koleguje i z takiego klucza je zaprasza. Faktem jest, ze zaprasza wszystkie osoby z pokoju oprócz niej. Teraz rodzi sie pytanie czy powinan czuć sie tym urazona, pominięta, wykluczona?
                          Moi zdanuem - nei, bo to całkiem normalne, ze na imprezy zaprasza sie się osoby, z którymisię dobrze zna, a nie wszystkich jak leci. INNA sparwa jest wówczas, gdy zawsze jak u mego partnera w jego byłej pracy zaprasza sie WSZYSTKICH współpracowników - wtedy pominięcie kogoś na pewno jest afrontem.

                          Nie miałam zamiaru kopiowac postu Paniszelki z SV, chcialam porozmawiać szerzej o RÓZNYCH tego typu sytuacjach ...Bo bywają rózne - np. takie jaką opisała Baba, ale i takie, gdy jest sie z kimś w istocie poważnie skonfliktowanym, albo ktos jest niemile widziany na danej imprezie. Czy rzeczywiscie trzeba sztucznie i zaciśniętymi zębami zapraszać kogoś z kim się na co dzień nie odzywa przykladowo poza słuzbowymi uwagami? Ja nie mam przekonania Posit i to ju z czysto ludzkiego punktu widzenia. Nie rozumiem też dlaczego komuś takiemu miałoby być przykro z tego powodu, ze jej nie zaprasza znienawidzona osoba - mam tu na mysli jakiś naprawdę powazny konflikt - nawet jesli poza nią zaprasza wszystkich.
                          Spotkałam sie kiedyś z sytuacją, że kolezanka z pracy odbiła innej faceta, naturalnie konflikt po calości - wiadomo. Następnie owa pani za czas krótki biorąc ślub z tymze panem zaprosiła literalnie WSZYSTKICH z działu z tą porzuconą dla niej - włącznie. Moze Cię to zaskoczy, że wcale nie uznano tego zaproszenia za ładny gest niewykluczający tej porzuconej, ale za wyjątkowo obrzydliwe zachowanie, co zaowocowało bojkotem weseliska ze strony dużej czesci zaproszonych współpracowników. Takie sytuacje też są i zastanawiam się jak Ty odebrałabyś taki gest ze strony przyszłej panny młodej - jako prawidłowe niewykluczanie kolezanki z pracy, czy jako kopniak dla niej ...

                          Z bliższego mi poletka - mój kolega ze sttudiów na 5 roku robił swoją 25 dosc huczną. Zapraszał z klucza: obecna grupa dziekanska, ta ze specjalności i była grupa dziekańska. Grup dziekańskich u nas było poczatkowo 4, po wykruszeniu sie 3 i tzry też powstały po wyborze przez nas w połowie 4 roku specjalności. Ów kolega, który ze mną był 3,5 roku w jednej grupie wybrał inną niż ja specjalnośc, ale tak się złozyło, że w mej grupie na specjalności wszyscy poza jednym kolegą byliśmy z nim w podstawowej grupie. No i tego jednego kolegi nie zaprosił, bo nie pasował on do klucza - dawna dziekańska grupa lub grupa ze specjalności. Z tej trzeciej specjalności z kolei zaprosił tylko 3 osoby z 11, bo tylko te 3 były z nim (i znami) w podstawowej grupie. Czyli z tą trzecią grupą specjalności postąpił dobrze - więcej było niezaproszonych, niż zaproszonych, ale z naszą już źle - bo tylko jednego kolegi nie zaprosił z calej naszej grupy. Wg Ciebie powinien go jednak zaprosić? Z jakiego klucza? Kolega z grupy kolegó z dawnej grupy?smile A jesli jego na tej zasadzie, to dlaczego nie tych 8 z trzeciej grupy specjalizacyjnej? Ten sam zasadniczo dlań status mieli
                        • kora3 Odpowiedź na pytanie 27.06.18, 17:23
                          Co ma wielkośc grona do przyjęcia zaproszenia - no wiesz, czasem - ma sporo. Bo jesli np. organizujesz malą kameralną imprezę dla najbliższych osób to z reguły wiedza o tym ze sporym wyprzedzeniem i tylko naprawdę bardzo ważne okoliczności typu cięzka choroba sprawiają, ze ktoś taki bliski nie przychodzi. Gdy mowa o imprezie na którą zaprasza się niejako "z urzedu" np. dawno niewidzianych pociotków w "ustawowym"smile terminie, to jest spore ryzyko, że czesci nie bedzie się chcialo, czesci bedzie szkoda kasy, czesc już bedzie mieć plany wczesniejsze na ten termin.
                          • positronium Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 10:39
                            kora3 napisała:

                            > Bo jesli np. organizujesz malą kameralną imprezę dla najbliższych osób to z reguł
                            > y wiedza o tym ze sporym wyprzedzeniem i tylko naprawdę bardzo ważne okolicznoś
                            > ci typu cięzka choroba sprawiają, ze ktoś taki bliski nie przychodzi. Gdy mowa
                            > o imprezie na którą zaprasza się niejako "z urzedu" np. dawno niewidzianych poc
                            > iotków w "ustawowym"smile terminie, to jest spore ryzyko, że czesci nie bedzie si
                            > ę chcialo, czesci bedzie szkoda kasy, czesc już bedzie mieć plany wczesniejsze
                            > na ten termin.


                            Koro, ale no tak jest w życiu, że niezależnie od wielkości spotkania jeśli się zaproszenie przyjęło to wypada się pojawić. Jeśli wypadnie komuś nieobecność - to wypada o tym poinformować niezwłocznie.
                            Oczywiście, zasady - zasadami, a życie idzie swoją drogą, ludzie poruszają się utartymi torami zachowań. Na co dzień widzę, że naprawdę nieliczne osoby mają dość klasy aby jasno odpowiedzieć na zaproszenie. Już nie mówię o podziękowaniach, tylko o samym jasnym określeniu obecności lub jej braku na planowanym wydarzeniu.
                            Stad i tamten ustęp - z przymrużeniem oka i przekąsem. Bo z doświadczenia wiem, że nawet jak na zaproszeniach będzie R.S.V.P. do daty X, to po dniu X trzeba obdzwonić zaproszonych i zapytać czy na pewno nie zamierzają przyjść. 80% osób "nie wie". smile
                            • kora3 Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 11:01
                              Wiesz, zaskoczyłaś mnie teraz mocno, bo nie spotkałam się chyba z sytuacją by ktoś nie określił się co do bytności jak go zapraszałam, czy potwierdził, a nie przyszedł...Mowa teraz rzecz jasna o większych imprezach, na które się oficjalnie zaprasza, ale na zwykłą kawę też mi sie raczej nie zdarzyło.
                              Z mojej strony, zdarzyło sie dosłownie raz, że wstępnie zapowiedziałam przyjście na wesele, ustnie, podczas odwiedzin u mnie przyszłej młodej pary z zaproszeniem, a potem z waznych przyczyn musiałam swe przybycie odwołać - udało sie zmeiścić w terminie określonym na taką okolicznośc na zaproszeniu, zadzwoniłam, przeprosiłam, wyrazilam żal, podałam powod ...
                              • positronium Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 11:32
                                Może to kwestia regionu - u mnie i prywatnie, i służbowo takie sytuacje to niestety norma. Nawet jedną tu mimowolnie opisałam w czasie rzeczywistym - zaprosiłam znajomych na przyjecie, a ostatecznie mimo potwierdzeń większość ludzi się "wykruszyła".
                                Kiedy mieszkałam w małym mieście faktycznie bardziej można było polegać na danym słowie. Może to kwestia ilości atrakcji i rozproszenia uwagi? Nie wiem.
                                • kora3 Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 11:56
                                  Posit, ale ja nie pisałam ,ze nie spotkałam się tu, w małym mieście 100- tysiecznym, gdzie teraz mieszkam, tylko raczej sobie nie przypominam nigdy takiej sytuacji, a pochodzę z miasta nie tak małego, bo z Katowic, a i w Krakowie mi się zdarzyło pracować i mieszkać.

                                  Zawodowo raczej nie zdarza mi sie takze, by się ktoś umówił i nie przybył, albo go nie zastanę, ale zdarzało się, ze ktoś spotkanie odwoływał przed nim i mnie też sie to zdarza...No życie.
                                  Nalezę do osób, które nie lubią się umawiać nie majac pewnosci czy przyjdą - wiec jesli tej pewnosci nie mam, to mówię "Nie obiecuję, bo nie wiem jeszcze jak u mnie bedzie z czasem w piatek, ale zadzwonię co i jak" - gdy ktoś zaparsza na kawkę do siebie "wiesz, paru ludzi bedzie, nic takiego" ...
                                  Na większe przyjęcia, proszone z wyprzedzeniem jesli przyjmę zaproszenie - przychodzę. No chyba, ze naprawdę ważna przyczyna jest, ze nie mogę ....Złozona grypą bym nie poszła, dla dobra swego i innych, ale z nogą w ortezie już mi się zdarzało smile
                                  • positronium Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 12:06
                                    Koro, ale ja nie pisze o odwoływaniu, tylko o trzymaniu gospodarzy w niepewności. "Może będę" albo "Będę!" a na dzień przed "Jednak nie..."
                                    Trudno wtedy oszacować, ile osób faktycznie się pojawi - optymistycznie zakłada się komplet - a tez na imprezy rodzinne jak wesela niektórzy lubią przyprowadzać "ekstra" niezaproszone dzieci itp. I jakoś się to kręci, więc ta jedna osoba, o którą rozbija się cały wątek - czy to jest taki duży problem i obciążenie?
                                    Oczywiście, jesli sie zaprasza licząc na zwrot "talerzyka" to pewnie sytuacja wyglada inaczej.
                                    Także rozumiem ludzi, którzy akurat w pracy mają serdecznych przyjaciół - ale to wtedy nie zapraszasz „współpracowników” tylko „przyjaciół”. Nie wierzę, że przypadek podany przez Babę jest normą. A wyjątki traktuje się wyjątkowo. Niemniej, cały czas obstaję przy tym, że zapraszając wszystkich z pokoju postąpiłaby słusznie.
                                    Ale na szczęście niema nigdzie policji obyczajowej, która rozlicza z takich zachowań. wink
                                    • kora3 Re: Odpowiedź na pytanie 28.06.18, 14:49
                                      Posit, no toż właśnie pisze - nie spotkałam sie z tym w przypadlku imprez ważnych i większych. Jesli skrzykują się ludzie na zwyczajną kawe - dopuszczam takie coś jak "może będę" , ale też raczej kto ma nie dotrzeć dzwoni zawczasu.

                                      Co do reszty, nie wiem czy ejst normą czy nie - moja mama dotychczas, a dobija do 70. utrzymuje zażyle kontakty z osobami, z którymi kiedyś pracowala, a z racji charakteru pracy nie "siedziala" z nimi w jednym pokoju, to w tymże przyjmowała pacjentów przecież.
    • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 21:49
      >>>>Nie ma zasady pozwalającej sprawiać przykrość osobie nielubianej. Wykluczenie jednej osoby z całego grona jest przykrością. Umyślną i ostentacyjną. Lepiej zaprosić jedynie kilka wybranych osób. >>>>


      Zgadzam sie z tym co Aqua48 napisala. W pewnym sensie miejsca pracy ulegaja powoli zmianie. Nie ma juz takich 4/3/2 osobowych pokoi ale jest wiecej otwartych biur. Dlatego czesto mozna sie zaprzyjaznic z kims z innego zespolu, zespoly sa czesto wieksze wiec latwiej jest zaprosic kilka osob ktore sie lubi I z ktorymi jest sie blisko.
      • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 22:00
        Ale bierzmy pod uwagę konkrety, a nie pomysły - opisalam dwie konkretne sytuacje ( w poście innym niż piczatkowy, fakt) - mały zespół i tak sie złozyło, ze w obrebie pokoju pracowniczego - zacieśniony.
        • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 22:12
          Nawiazujac do twojego przykladu - 4-tej nowej kolezanki I nielubianego kolegi. Ja osobiscie zaprosilabym ich. W pierwszym przypadku moglo by byc nawet tak ze kolezanka by sie jakos wymowila a jesli nawet nie to taka ekstra osoba chyba by az tak nie zawazyla na kosztach. W drugim przypadku -zaproszenie takiego goscia to tez okazanie pewnej klasy a nie malostkowosci - nawet jak sie go nie lubi. ( oczywiscie jak wszyscy inni sa zaproszeni oprocz niego) W takich malych pokojach ludzie sie bardzo zblizaja do siebie wiec jak ta wykluczona osoba bedzie sie czuc?..... beda rozmawiac o tym I przed weselem I pozniej wrazenia po. Natomiast ciezko mi sie wcielic w druga sytuacje ja nigdy nie poracowalam z kims tak w ciaglym konflikcie otwartym- albo konflikt bym zalagodzila I zachowala dyplomatyczne stosunki z ta osoba albo bym odeszla z takiej pracy.
          • kora3 Re: Wykluczanie? 26.06.18, 22:48
            A bierzesz pod uwagę, ze są ludzie, którzy na imprezy typu wesele musza liczyć gości? Ja tak nie mialam, ale TEŻ nie zapraszałam wszystkich jak leci, bo i po co... Takiej sytuacji, bym kogoś nie zapraszała, bo mnie nie stać na kolejne osoby, a nie mam mam z nią bliskiego kontaktu i bedzie "wykluczona" nie miałam, ale mam zrozumienie, dla tych, co mają ... I ja sama wcalebym sie wykluczona nie czula bedąc nowa w zespole, że kolezanka nie zaprasza mnie, a dwie inne koleżanki z pokoju, z którymi jest zżyta - owszem. Nie wiem dlaczego mialoby mi być przykro, ze nie jestem z kimś blisko, skoro - nie jestem. Byloby mi pewnie, gdyby moja zayzłośc z pzyszłą panną mlodą yla taka sama jak z tymi kolezankami, a mnie by w zaproszeniu pominięto, ale w innym przypadku - nie.
            Nie mialam też sytuacji zapraszania na jakąs wielką imprezę osoby nelubianej z pracy - na "pracowe" urodziny/imieny zapraszałam jak wszystkich - na kawę/herbatę/sok ciastko w firmie. Na swoje PRYWATNE imprezy z tej okazji tej osoby nie zapraszałam i nie czuję się winna, nui lubiłam jej jako i reszta z jej powodu. Natmiast ku naszemu zdzieniu ta osoba zaprosila nas wszystkich na swe wesele. Ja miałam bardzo dbrą sytuację - na serio wczesniej zaproszono mnie na inne, nawet znaje jej z widzenia osoby, więc z wielkim "zalem" rzecz jasna wink odmowiłam podając prawdziwy powód, reszta ratowała się bialymi kłamstwami , ale coś 2-3 osoby jednak w ramach proby pojednania - poszły. Efekt był taki, jak przewidzialam - nie tak były ubrane, nie tak sie bawiły, nie taki prezent daly, nie tyle górówki i w ogóle lipa - pluły sobie potem w brodę ze poszły smile Jak kobita robiła parapetowkę to już wszyscy mieli ten termin zajety....O ile mi wiadomo, to z jej tzw. znajomych spoza pracy - także - na tejże imprezie, jak sie dowiedziałam przypadkiem było 6 osób - ona z mezem, jejsiostra z mezem, i szwagier z narzezconą - a zapraszała od groma smile
            • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 00:14
              Tak sie zastanawiam jak tutaj jest w Anglii - wlasciwie podobnie ale oni maja jedno rozwiazanie ( moze to tez jest juz w Polsce) bliskich zaprasza sie na obiad pelne wesele. NAtomiast wieczorem zaprasza sie dalszych znajomych . Podane sa jakies lekkie zakaski ale za drinki kazdy sobie placi I panstwo mlodzi nie oczekuja od tych osob prezentow. To jest dobre rozwiazanie jak ktos nie ma za duzo pieniedzy a duzo znajomych.

              Natomiast to co napisalas o nielubianej osobie….niestety cos podobnego bylo na weselu mojego kzuyna. Nazapraszal kolegow z osiedla( znaja sie od dziecka) , byl tylko jeden jego najblizszy kolega z zona.Ja sobie nie zdawalam sprawy ale on ewidentnie nie jest zbyt lubiany.
              • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 09:39
                Angielski sposób - fajny, ale w PL chyba nieprzyjęte na szerszą skalę ....

                Co do nielubianych osob - nie pojmuję zupełnie tego, że ktoś wredny i niefajny oczekuje od otoczenia, że go będzie lubiło i traktowało jak osoby szczere i fajne. To jest tak roszczeniowa postawa, ze szok. Jestes człowieku wredny i niefajny - ponosisz tego konsekwencje w postaci tego ze ludzie Cię nie lubią - na swoje imprezy nie zaproszą, albo z musu, na Twoje nie przyjdą, albo przyjdą z musu - proste.

                Inną sprawą jest taka, gdy osoba jakaś nie ejst niefajna, czy wredna, ale z różnych przyczyn nie jest sie z nią blisko. Bo np. jest nowa w zespole w pracy, bo mało sie ma z nią ze tak powiem punktów stycznych i rozmawia tylko o pogodzie itp. W takiej sytuacji też zupełnie nie rozumiem dlaczego taka osoba miałaby czuć się źle z tym, że przykładowo nie zostaje zaproszona na imprezę przez kogoś z kim blisko nie jest.
                I nie mówię tego z powietrza- BYŁAM w takich sytuacjach tez. Np. byłam nowa w pracy i kolega się żenił - poza mną zaproszeni byli wszyscy z pokoju, także kilka osob spoza niego. No i co? No nic - kolega jako i reszta ledwie mnie znał - raptem z 1,5 miesiąca razem pracowaliśmy wówczas, a i pracując poprzestawaliśmy na czesc i ładna pogoda. Dlaczego miałby mnie zapraszać? Bo siedzę z nim w jednym pokoju w pracy? No bez przesady. Nie poczułam sie z tym wcale źle i wcale nie spodziewałam się zaproszenia. Normalna sytuacja.
                • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 10:00
                  >>>Co do nielubianych osob - nie pojmuję zupełnie tego, że ktoś wredny i niefajny oczekuje od otoczenia, że go będzie lubiło i traktowało jak osoby szczere i fajne.>>>

                  A bo to jest tak ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia smile. Wszystko jest wzgledne I subiektywne. Take wlasnie wredne I nefajne osoby czesto mysla ze sa super a tylko otoczenie jest niefajne I zle je traktuje.
                  • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:10
                    Wszystko jedno - skoro wg nich otoczenie jest niefajne to tym bardziej po tymze niefajnym otoczeniu nie należy spodziewać się np. zaproszeń na otoczenia wazne imprezy smile
                • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 10:54
                  No dokładnie.Kolega nie miał żadnego obowiązku żeby zapraszać Cię na wesele, mało tego ,gdyby to zrobił sytuacja byłaby dla Ciebie krępująca, bo na wesele nie zaprasza się kogokolwiek. Podobnie z imieninami w domu.
                  • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:23
                    czy krepująca - nie wiem, zaskakująca - na pewno.
                    Owszem Babo, są środowiska, gdzie na takie imprezy zaprasza się współpracowników wszystkich jak leci - tak było w wydziale, którym ongiś wq swej "firmie" kierował mój partner. Nie komentuję teraz czy ów zwyczaj był dobry, czy niedobry - po prostu był i żeniący się podkomendni zapraszali także np. kolegów, z którymi pracowali od miesiąca - ale to jednak specyficzna sytuacja była i dotyczyła ludzi, których przede wszystkim na takie gremialne zapraszanie WSZYSTKICH "z pracy" (w cudzysłowie, bo gdyby mieli na serio wszystkich z placowki, a tym bardziej z oddziału zapraszać to hehe) było stać. Nie przypominam sobie też by były tam jakiejś konflikty w tym wówczas około 20 - osobowym zespole. To jest specyficzna praca, bardzo łacząca ludzi ....
                    W większosci jednak z pracy zaprasza się na taką okolicznośc osoby sobie bliskie - a jesli zespół jest mały, od lat z sobą pracujący, to moze zdarzyć się tak, że bliskie są w zasadzie wszystkie osoby poza jedną - z dowolnej przyczyny - i taka osoba wiedzac ze nie ejst bliską nie powinna się obrażac, ani urażać na brak zaproszenia. Normalna osoba....
                    Ot teraz w sobotę moja ciocia (59 l.) wybiera się na ŚLUB kolezanki z pracy- 29 - latki. Ciocia pracuje z nią i jeszcze jedną dziewczyną w zbliżonym do panny młodej wieku w jednym pokoju biurowym. ta druga dziewczyna idzie na wesele i nawet jak ciocia mówiła w charakterze pani
                    • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 12:08
                      I to jest normalne podejście i sytuacja z życia wzięta.
                      • ola5488 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 12:37
                        A ja mam wrażenie, że przesadnie używa się słowa ,,wykluczenie" w takich kontekstach...
                      • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 14:18
                        No ba smile - normalni ludzie zwyczajnie nie maja ze tak powiem ambicji, by wszyscy uwazali ich za bliskich
                        • positronium Re: Wykluczanie? 27.06.18, 14:45
                          kora3 napisała:
                          > No ba smile - normalni ludzie zwyczajnie nie maja ze tak powiem ambicji, by wszysc
                          > y uwazali ich za bliskich

                          Podkreślenie moje. Wypowiedź też prywatna i cała moja, żeby nie było wątpliwości.

                          Kolejny raz piszesz o "normalnych", czy "zdrowych" ludziach którzy zachowują się w jeden (przez Ciebie poparty) sposób. Mówiąc wprost - to poniżej krytyki implikować, że wszyscy, którzy zachowują się inaczej - nie są normalni. Po to jest forum, żeby poznać punkt widzenia innych (powody) i może kogoś przekonać nawet do swoich racji. Ale nie obrażaj rozmówców.

                          Każdy psychiatra Ci powie - nie diagnozuje się na odległość. To nieprofesjonalne, nawet kiedy ma się do tego wykształcenie i uprawnienia.
                          • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 15:01
                            To nie ejst moja diagnoza Posit, bo ja nie ejstem psychiatrą, tylko mój punkt widzenia oparty na doświadczeniu z ludźmi. Ludzkie zachowania także objęte są normami. gdyby tak nie było nie byłoby takich określeń jak: skąpy, leniwy, pracoholik, egzaltowany, małostkowy, wybuchowy, skryty itp. Te wszystkie określenia określają zachowania ludzkie które są poza pewnymi przyjętymi normami - to, ze ktoś przejawia je nie zonazca ze jest nienormalny w potocznym tego słowa znaczeniu - chory psychicznie, oznacza, że pewne wady czy szerzej cechy są u niego rozwinięte ponad przyjętą normę.
                            Podobnie ejst z określeniami "skupiony na sobie. ksobny, egoista, narcyz, egotyk" - to również określenia na zachowania ludzi, które są poza przyjętą normą.
                            Oczekiwanie, że się bedzie traktowanym przez niebliską sobie osobę, tak samo, jak ktoś jej bliski jest poza normą, bo normalnie to człowiek stosuje gradację relacji - nie oczekuje, że ktoś obcy np. będzie go traktował jak przyjaciela i to jest całkiem normalna postawa
                            • znana.jako.ggigus Re: Wykluczanie? 28.06.18, 13:32
                              ale normy sa plynne.
                              co dla jednego skapstwo, dla innego normalny wydatek. co dla jednego jest alkoholowym ekscesem, dla innego to jeden mily wieczor itepe. Kazdy psychiatra ci o tym powie.

                              kora3 napisała:

                              > Ludzkie zachowania także objęte są no
                              > rmami. gdyby tak nie było nie byłoby takich określeń jak: skąpy, leniwy, pracoh
                              > olik, egzaltowany, małostkowy, wybuchowy, skryty itp. Te wszystkie określenia o
                              > kreślają zachowania ludzkie które są poza pewnymi przyjętymi normami
                              >
    • panna.ze.dworku Re: Wykluczanie? 26.06.18, 23:48
      Firma w której obecnie pracuję liczy sobie "aż" 14 pracowników, w tym trzech pracowników ochrony. I tak, blisko przyjaźnię się z Tereską, lubię Kamilę i Edytę, Marzena, Dominika, Julka, Anka i Justyna są mi obojętne, nie przepadam za Kasią i Moniką, a nie znoszę organicznie Karoliny. Z ochrony świetnie się dogaduję ze Sławkiem, nadajemy na "wspólnych falach", z Michałem można pożartować i jest w porządku, ale Józef to obleśny i wredny dziad. Organizuję grilla. Zapraszam wszystkich współpracowników z wyjątkiem Karoliny i Józefa. No, niefajne, przyznasz... Jeśli zaprosiłabym na imprezę z grona "pracowego" tylko Tereskę i Sławka - nikt nie będzie zaskoczony. Jeślibym zaprosiła nawet i Teresę, Kamilę, Edytę, Sławka i Michała - jeszcze nie będzie o czym mówić.
      Niestety - to najlepszy dowód na to iż w pracy lepiej mieć kolegów, a nie przyjaciół. I w jak najmniejszym stopniu przenosić życie zawodowe na grunt towarzyski!
      • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 00:08
        Tez sobie o tym pomyslalam. Ja w jednej z moich poprzednich prac bylam w takim duzym zespole ale podzielonym na sekcje. Bylysmy w naszej sekcji 4 -potem 3. Bardzo sie zzylysmy I mialysmy chyba podobne poczucie humoru bo nie pamietam kiedy sie tyle usmialam jak tam. PAre razy spotkalysmy sie poza praca. Ale.....jak 5 dni w tygodniu siedzimy razem w przerwach rozmawiamy o tym I owym to tak naprawde w weekend dobrze jest odpoczac od siebie.
      • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 09:13
        najlepiej powiadasz w pracy mieź kolegów a nie przyjaciół - cóż dla mnie przyjaciel to ktoś więcej niż dobry znajomy od wspólnej imprezy, kawki czy grilla, wiec ...Ale owszem, z kilku mych prac mam bardzo bliskich znajomych i wcale nie załuję, ze się z nimi przy okazji pracy poznałam i zakolegowałam ...
        Tak czy siak, watek nie dotyczy TYLKO pracy - podobnie bywa z sąsiadami też np. czy ludźmi z grona znajomych zwyczajnie.
        Mnie nurtuje dlaczego osoba, z która nie jest się blisko (z dowolnej przyczyny) miałaby czuć sie źle z tym, że nie zostałą zaproszona na jakąś imprezę u kogos z kim blisko nie jest.
        Nie tak dawno moje dwie bliskie znajome były na jubileuszu pewnej pary - pary, kltórą ja też znam i lubię. Impreza byłą huczna i liczna i skądinąd o niej wiedziałam - ale do głowy mi nie przyszło czuć sie jakoś źle z tym, że ja nie zostałam zaproszona. Owszem, znam te parę (lepiej panią z niej), lubimy sie, czasem spotykamy i miło spędzamy czas, ale to wszystko - dlaczego mieliby mnie zapraszać na jubileusz dla NAJBLIŻSZYCH? No nie ma powodu i powodu do urazy, że nie zaprosili - także nie ma.
        • aqua48 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 10:03
          kora3 napisała:

          > Mnie nurtuje dlaczego osoba, z która nie jest się blisko (z dowolnej przyczyny)
          > miałaby czuć sie źle z tym, że nie zostałą zaproszona na jakąś imprezę u kogo
          > s z kim blisko nie jest.

          Nie ma znaczenia dlaczego. Jeśli się zaprasza jakąś zamkniętą grupę osób nie wyłącza się z niej kogoś kto jest nielubiany, pracuje krócej, krzywo patrzy, ma z kimś zatarg itp. Nie zaprasza się nikogo, albo zaprasza się wszystkich. Natomiast osoba która z wyżej wymienionego powodu czułaby się tam nie na miejscu może i nawet powinna zaproszenie odrzucić. Takie są zasady grzeczności.
          • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:02
            Czyli muszę absolutnie zaprosić na moje wesele panią która pracuje kilka tygodni z która zamieniam uwagi służbowe i o pogodzie tylko dlatego że siedzi we wspólnym pokoju z którego zapraszam dwoje pozostałych współpracowników z pokoju znanych i zaprzyjażnionych od lat kilku?Muszę koniecznie zapraszać ja na moje urodziny do domu z tego samego powodu? A może w ogóle powinnam zrezygnować z zapraszania przyjaciół bo nie wypada żeby panią pomijać. A może postarać się o zmianę pokoju? W oparach absurdu?
            • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:20
              Czy ja wiem czy absurdu? - Troche logiki trzeba zastosowac.Jesli to jest tylko kilka tygodni to nikt nie oczekuje ze zaproszenia do domu. Szczerze mowiac ja nie mam takiego doswiadczenia. Jeszcze jak mieszkalam w Polsce to w urodziny/imieniny przynosilo sie ciastka…. a z osobami z zespolu szlysmy po pracy do pubu czy cos zjesc. Wszyscy razem I wtedy jak ktos nie mial ochoty to moze sie wymowic ze jest juz umowiony. Moze bylo latwiej bo pracowalam w centrum Krakowa wiec zawsze bylo gdzie pojsc.

              Nie przypominam sobie zeby ludzie robili takie imprezy w domu I zapraszali ludzi z pracy...Moze czasem trzebas to troche oddzielic praca I jakiec poczucie bycia zespolem I zycie prywatne poza.
              • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:41
                Iwonko, ale co? Ty chcialabyś ludziom dyktować czy mają sie kolegować /przyjaźnić z ludźmi z pracy, czy też nie, bo Ty uważasz, ze nie i sama tego nie robisz?
                Miałam kiedyś podobną sytuację w jednej z prac do opisanych przez Ciebie - byłam nowa w zespole - wychodziliśmy po pracy czasem razem wszyscy na drinka/piwo/zarełko. Było to także w centrum wielkiego miasta, więc było gdzie. Nie pomijano mnie w zawiadamianiu o tych wyjsciach, bo i dlaczego. Poza pracą chyba tylko dwie osoby z tego zespołu utrzymywały z sobą prywatne kontakty w sensie odwiedzania sie w domu itp. Czym innym jest jednak wyjście ZESPOLEM z pracy na miasto, czy imprezę, a czym innym wesele - przykładowo
                • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 14:15
                  Alez to nie kwestia dyktowania kto sie ma z kim przyjaznic ale PROFESJONALIZMU w miejscu pracy. Alez ja sie przyjaznie z ludzmi z pracy i dalej utrzymuje kontakty z kilkoma osobami. ale nie robie z tego wielkiego halo jak imieniny w domu czy gril I ta czy tamta psiapsiolka jest zaproszona a ta nie bo cos tam ….cale biuro o tym wie. Wybacz ale to nie jest profesjonalne zachowanie w miejscu pracy. Tak mnie nauczono ze jak pracuje w zespole to w miejscu pracy jestesmy zespolem jak utrzymujemy kontakty poza to oprocz wyjsc grupowych nie rozglaszam tego na prawo I lewo z kim ide a kogo wyklucxam. Bo cala ta dyskusja sprowadza sie do paru psialsiolek/ przyjaciolek w jednym pokoju ta lubie ta nie ta zaprasza ta nie….roche to jest dziecinne.
                  • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 14:27
                    Przepraszam Iwonko, ale ja nie wiem kto to jest "psiapsiółka" - na serio. Przyjaźń to jak wspomniałam - duża sprawa i na przestrzeni moich 46 lat zycia rzec mogę, ze mam 7 przyjaciół - 4 panów i 3 panie - z rożnych okresów mego zycia. Reszta to są koledzy/koleżanki, znajomi/znajome bliżsi, dalsi, wiadomo.

                    Tak, w pracy jesteśmy zespołem i nikt tego nie neguje, ale PO pracy, to już sobie chyba mam nadzieję możemy czas dzielić z kim nam się podoba? I JESLI podoba nam się z kimś z pracy, to chyba mam nadzieję, jest to nasza sprawa?
                    Zetknęłam się kiedyś pośrednio z firma, gdzie szefostwo bardzo źle widziało kontakty pracowników prywatne. Mowa nie o jakichś romansach bynajmniej, tylko o wspólnych np. wyjściach ludzi razem po pracy, czy ogólnie w czasie wolnym. Tak się akurat złosliwie dla tego szefostwa złozyło, ze ludzie sie tam bardzo lubili między sobą i w wiekszosci utrzymywali kontakty z sobą po pracy w prywatnym czasie, za to szybko stamtąd uciekali i tak forma pozbywaa się z paranoicznego powodu szefostwa dobrych pracowników, a te znajomości mimo niepracowania już razem kwitły smile

                    Tak czy siak, to jest osobista sprawa czyjaś z kim sie po pracy spotyka i na jakich zasadach. Owszem, nie powinno mieć to wpływu na pracę, ale tylko tyle. Jak wspomniałam - wg mnie osoba, która oczekuje, ze bedzie traktowana jak bliska nie bedac nią, tylko dlatego, ze dzieli z kimś biurowy pokój jest dziwaczna i ma przerośnięte do granic ego...
                    • aqua48 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 15:17
                      kora3 napisała:

                      > Tak, w pracy jesteśmy zespołem i nikt tego nie neguje, ale PO pracy, to już sob
                      > ie chyba mam nadzieję możemy czas dzielić z kim nam się podoba?

                      Przecież nie o tym mówimy i nie o to chodzi Koro, ani nie o narzucanie przyjaźni. Chodzi o to jedynie że gdy zapraszasz WSZYSTKICH współpracowników prócz jednej osoby to ją wykluczasz. I to jest niegrzeczne. Jeśli zaprosisz JEDNĄ osobę, a kilku nie to jest ok.
                      • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 15:57
                        Aquo, powtarzam - mówimy o konkretnej sytuacji, gdy np. pracuje ktoś kilka lat z 2 osobami w pokoju, jest z nimi blisko, zżyta i do tego zespołu dołącza kolejna osoba, a ktoś w tym czasie planuje imprezę prywatną, załozmy, ze kameralną z róznych przyczyn. Nie zapraszasz tej osoby, bo zasadniczo nawet jej nie znasz, nie dlatego, by jej zrobić przykrość, tylko dlatego, ze nie planujesz dużej impry tylko taką dla bliskich osób i w tym momencie "wykluczasz" wg nietórych z Was
                      • baba67 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 16:00
                        Zapraszam moich przyjaciół na bardzo rodzinną uroczystość. Tak się składa że są to również moi współpracownicy z którymi dzielę pokój.Nie będę zapraszać na rodzinna uroczystość osoby która nam dołączono do zespołu a z którą relacji osobistych nie mam.Nie wierzę że istnieje reguła nakazująca coś podobnego.Poniewaz na uroczystości rodzinne zaprasza się osoby bliskie.I nie rozumiem dlaczego miałabym robić z siebie hipokrytkę zapraszając kogoś kogo nie mam zamiaru widzieć,komu to zaproszenie nie przysługuje a ta osoba doskonale o tym wie.
                        • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 16:11
                          Wiesz, mam wrazenie, że Aqua nie rozróznia dwóch sytuacji. Takiej jaka miejsce miała u mojego partnera w pracy, gdzie szefa i WSZYSTKICH współpracowników obligatoryjnie sie zapraszało na np. wesele i tam pominięcie jednej osoby z tych około 20 byłoby afrontem wobec niej, podobnie jak nieprzyjęcie zaproszenia bez ważnych obiektywnych przyczyn i takiej, gdzie w małym zespole ludzie się zakolegują z jednymi, az innymi - nie i proszą tych, z którymi są blisko. To znaczy chyba uważa, ze wszystko jest ok, gdy tych niezaproszonych w takiej sytuacji jest więcej, jeśli jedna osoba, to jest nieok, bo to wykluczanie. Ja tak nie uważam - w każdej sytuacji wykluczaniem byłoby, gdyby z założenia, jak u mego partnera zawsze zapraszano w takich okolicznościach wszystkich z klucza "szef + współpracownicy" i jedną osobę wyróżniono np. dlatego, ze krótko pracuje z nimi. Ale w przypadku gdy zwyczajnie zaprasza się bliskie sobie osoby z pracy, a ktoś bliski nie jest to jest zupełnie inna bajka -jak z moją ciocią teraz - nie zapraszała jej dziewczyna jako jedynej z pokoju biurowego i wcale jej to nie dziwi - dziewczyna jest fajna, miła, ale trochę też pewnie z racji wieku bliżej jej do tej drugiej kolezanki, niż do mojej cioci i ciocia wcale a wcale obrazona nie jest, na ślub się a jakże wybiera, z kwiatami i upominkiem jako koelzanka z pracy i tyle.
                          • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 10:54
                            >>>To znaczy chyba uważa, ze wszystko jest ok, gdy tych niezaproszonych w takiej sytuacji jest więcej, jeśli jedna osoba, to jest nieok, bo to wykluczanie. Ja tak nie uważam - w każdej sytuacji wykluczaniem byłoby,>>>

                            A ja sie zgadzam z Aqua- Ja ktos pracuje w zespole 30 osob to na wesele zaprosi moze5-6- najblizszych wspolpracownikow I nikt sie nie obrazi . Caly zespol zlozy sie na present moze jeszcze ktos extra pojdzie na sam slub I tyle. Ale jak sie pracuje w zespole 4-5 osob I wyklucza sie jedna osobe to jest to bardzo nieprzyjemne. Nie mowie o sytuacji gdy- ktos jest kompetnie nowy w pracy a zaproszenia juz zostaly rozdane , wszystko zaplanowane. Moge jeszcze zrozumiec ze z doswiadczenia wiemy ze ktos naprzydklad szybko sie upija I robi awantury - Ja osobiscie bym takiej osoby nie zaprosila Tu juz wchodzi kwestia decyzji czy chce zeby mnie I reszcie osob ktos zepsul zabawe?
                            • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 11:45
                              No włąsnie, jak się upija i rozrabia, to mozna dla wspólnego dobra - wykluczyć jednak...a jak wiemy, ze jest wredny i nieżyczliwy? Że zaproszenie a jakże przyjmie, a potem "obszczeka", ze nie było dośc ekskluzywnie itd. ?No i co wówczas, gdy jest się z kimś w powaznym konflikcie? Spotkałam sie pośrednio z taką sytuacją: dwie kolezanki w małym dziale, jedna drugiej odbiła faceta. No zdarza się ...Zasadniczo ludzie się nie wtrącali - ich sprawa. A panie się do siebie nie odzywały - też ich sprawa. Choć ów facet nie był jeszcze narzeczonym, ani partnerem, tylko rzec mozna "chłopakiem" (mowa o osobach młodych 20 paroletnich) pani porzucona mocno rzecz całą przezyla, pewnie zakochana była w panu, a i mocno upokorzona sie czuła ...
                              Tamta para - kolezanka z pracy i "odbity" pan szybko zdecydowali sie na ślub i pani zaprosiła wszystkich z działu w tym, tę porzuconą przez jej narzeczonego kolezankę, z którą nie rozmawiala ...

                              Rzecz cała dziala sie w pracy mej kuzynki, w pozcatkach jej zawodowego życia...Kuzynka mi o niej opowiedziała, bo jakkolwiek no widziała już sytuacje, ze ktoś kogoś porzuci dla innej osoby ze znajomego grona, to zaproszenie na slub dla tej kolezanki gdy sparwa świeża była , parę miesięcy zaledwie uznała za zwyczajny policzek ...I postanowiła nie iśc na to wesele, choć wczesniej zakłądała, ze pójdzie. Podzielałam jej zdanie - takie zaproszenie wyglądało jak drwina z tej pozruconej ...Sporo ludzi postąpiło jak moja kuzynka, poczatkowo mieli iśc, ale po takim czymś....Ale moze przyszła panna młoda kierowała się zasada, zeby nie wykluczać ?
                              • aqua48 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 12:45
                                kora3 napisała:

                                > No włąsnie, jak się upija i rozrabia, to mozna dla wspólnego dobra - wykluczyć
                                > jednak...a jak wiemy, ze jest wredny i nieżyczliwy? Że zaproszenie a jakże przy
                                > jmie, a potem "obszczeka", ze nie było dośc ekskluzywnie itd. ?No i co wówczas
                                > , gdy jest się z kimś w powaznym konflikcie?

                                Koro już pisaliśmy o tym, wówczas albo bierze się pod uwagę że ktoś cię obmówi, lub będzie niemiło na przyjęciu, albo nie zaprasza się nikogo z tak małego grona. A nie wyklucza.
                                I ja jak już pisałam wybrałam w podobnej sytuacji to drugie rozwiązanie, choć chętnie gościłabym dwie osoby, trzeciej nie chciałam u siebie widzieć, ale wykluczenie jej byłoby niegrzeczne.
                                • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 13:55
                                  No dobrze Aquo, Ty tak uwazasz, ja nie i pewnie każda zostanie przy swoim, ale mam pytanie dotyczące sytuacji odwrotnej.
                                  Masz mały zespół powiedzmy 5 osób w dziale. Te osoby urządzają różne imprezy i uroczystości swoje, np. urodziny poza firmą, grille, wesela itp. Jest wsród nich osoba nielubiana, która też jest wg Twej reguły zapraszana i zaproszenia na ogół przyjmuje, potem są z tego np. takie historie, jak opisałam, ale zapraszana jest. Następnie sama ma swoją wazną uroczystośc, załozmy - slub i wesele. Zaprasza wszystkich z tego grona, ale nie idzie nikt. Kazdy się wymawia czymś - a to wyjeżdza, a to już idzie na jakieś wesele w tym czasie, a to gości z Ameryki miec będzie - no jakiewś wymowki takie, ze trudno z nimi polemizować. Czy gremialne odrzucenie takiego zaproszenia przez wszystkich z tego grona byłoby dla Ciebie wykluczaniem tej sosoby, czy nie?
                                  • aqua48 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 14:07
                                    kora3 napisała:

                                    >Czy gre
                                    > mialne odrzucenie takiego zaproszenia przez wszystkich z tego grona byłoby dla
                                    > Ciebie wykluczaniem tej sosoby, czy nie?

                                    Nie ma czegoś takiego jak gremialne odrzucanie zaproszenia, chyba że to zaproszenie zbiorowe Koro. Każdy samodzielnie decyduje czy zaproszenie przyjąć, czy odrzucić i z jakiego powodu. I tak, odrzucenie, grzeczna odmowa w odpowiedzi na zaproszenie JEST zgodna z dobrym wychowaniem. Nie trzeba nawet podawać powodu.
                                    • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 14:26
                                      Aquo, ja pytam nie czy grzecznie jest odmówić zaproszeniu, ale czy takie postępowanie calego grona zaproszonych w opisanym przypadku jest wg Ciebie wykluczaniem czy nie? Załozmy, ze sytuacja się powtarza - na ślub nikt nie poszedł, na parapetówkę nikt nie idzie, na imieniny, nikt nie idzie - wszyscy zawsze grzecznie odmawiają - grzecznie, ale konsekwentnie i WSZYSCY z tego np. pracowniczego grona
                        • ola5488 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 16:39
                          Ja też się z tym zgadzam.
                        • aqua48 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 21:13
                          baba67 napisała:

                          > Zapraszam moich przyjaciół na bardzo rodzinną uroczystość. Tak się składa że są
                          > to również moi współpracownicy z którymi dzielę pokój.Nie będę zapraszać na ro
                          > dzinna uroczystość osoby która nam dołączono do zespołu a z którą relacji osobi
                          > stych nie mam.

                          To nie zapraszaj Babo, ale nie zdziw się jeśli ta osoba poczuje się wykluczona.
                          • baba67 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 09:35
                            A to już jej sprawa że ma przerośnięte ego i oczekuje traktowania niewspółmiernego do stopnia znajomości ze mną. Polecałabym udać się na porządną psychoterapię bo ja jej nie pomogę. Normalni ludzie przyjmują naturalnie fakt ze nie będąc bliskim danej osoby nie są zapraszani na wesela, urodziny i inne imprezy na które zaprasza się bliskich,
                            • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 09:46
                              Dokładnie tak Babo...Dla mnie jest całkowicie niezrozumiałe, że ktoś niebliski oczekuje traktowania go jak bliskiego. To jest na serio gigantyczny przerost ego...
                            • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 15:16
                              Strasznie sie uczepilas tych 'przyjaciol w pracy' w 99% w pracy sa wspolpracownicy nie przyjaciele. Wiesz dla mnie to jest tworzenie takich klik my trzymamy sie razem a ona juz nie z nami. Nie wiem jak to sie nazywa po polsku chyba 'mobbing' w Anglii nazywaja to 'bullying'. Bo to naprawde pod to podchodzi. Zwlaszcza przyklad chyba Kory ze nielubiana kolezanka jak kogos zaprosi to nikt nie pojdzie. Spotkalam sie z tak sytuacja wlasnie taki wredny typ 'bully' wszyscy sie go bali wiec mu przytakiwali a ktos kto mu sie postawil byl juz taki be. Wiec takie okreslanie lubiana, nielubiana koleznka jest bardzo subiektywne I takie male kliki psiapsiolek nie prowadza do niczego dobrego w pracy.
                              • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 15:24
                                Ale czego oczekujesz Iwonko, że przestanę kogoś lubić, bo ze mną pracuje, albo dla odmiany - zacznę? Co to jest mobbing to wiadomo i bynajmniej nie to, ze sie kogoś nie lubi i prywatnych kontaktów z nim nie utrzymuje. Ja się jakoś nie czuję mobbingowana przez właściciela mego wydawnictwa, a nie miewam z nim żadnych prywatnych kontaktów i wcale mi to nie doskwiera.

                                W każdej grupie czy to lasie, czy grupei studenckiej, czy zespole są ludzie bliżsi sobie i dalsi, bardziej się lubiący i mnie i narzucanie ludziom, by tak nie było jest niepwoazne
                                • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 16:11
                                  W ktoryms poprzednim poscie napisalas co jesli nielubiana kolezanka zaprosi ludzi z pracy a nikt nie przyjdzie to jest mobbing-izolowanie kogos przez grupe. Bo ja sie nie spotkalam z taka sytuacja nielubianej kolezanki przez wszystkich ty jej nie lubisz ale ktos inny ja lubi . Ludzie maja roze osobowosci I temperamenty a izolowanie jednej osoby to jest mobbing w pracy . I czesto jest tak ze jest jeden prowodyr ( czesto osoba o mocnej osobowosci) ktory zaczyna izolowac kogos a reszta sie dolacza .
                                  • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 16:47
                                    Wiesz, ja z tą osobą od dawna już nie pracuję i nie mam też zadnego kontaktu, więc ...Powiadasz, ze ja jej nie lubiłam, a ktoś inny moze lubił, no moze, moze jakoś nie dane było mi kogoś takiego poznać, ale nie wykluczam, ze istniejesmile Iwonko napiszę wprost: kiedy ta pani dnia pewnego pod koniec godzin pracy oznajmila, ze to jej ostatni dzień, wykorzystuje urlop i zmienia pracę to wszyscy jej naprawdę tym razem szczerze i z radością życzyliśmy wszystkiego najlepszego w nowej - uwierz, a sami ...no nie ukrywam, coś 3 dni zrzędu po pracy imprezowaliśmy szczesliwi, że sobie to toksyczne babsko poszło. że skończy się donoszenie do centrali klamliwe, podgladanie naszych maili i gg, śledzenie życia osobistego, uwagi co kto powinien, próby "ustawiania" naszej pracy do czego nie miała ta osoba żadnych plenipotencji, itd. Owszem, byc moze ta pani była taka tylko wobec nas, bo byliśmy beznadziejni - no wykluczyć nie mozna. Ale jakoś dziwnie się tak składalo, ze ta pani nie miała żadnych nielmal znajomych - ani koleżanek z podstawówki, ani ze sredniej szkoły, ani ze studiów, a była miejscowa, stąd. Jaka to była osoba to mozesz sama wyciągnąć wnioski: namawiała nas, zebyśmy używając swoich mozliwości ustalili czy jej sąsiad ma zadłuzone mieszkanie komunalne, czy nie. Dodam, ze do niczego poza wiedza na temat nie było jej to potrzebne, po prosyu on mówił, ze nie ma, a ona była przekonana, ze ma smile Tkich przekonań miała sporo - np. ubzdurało sie jej, że to nie ja mego meza podałam o rozwód, tylko on mnie - dodam, że gdy ją poznałam i zaczełam z nią pracować byłam już po rozwodzie, a mego meza nawet z widzienia - nie znała, po prostu wiezdiała, ze mialam meza i jestem po rozwodzie. Tak ją to męczyło, ze owe "kłamstwo" na ten temat wypominała mi na każdym kroku. Na tyle mnie to juz zmęczyło, że będąc w rodzinnych stronach wzięłam po prostu wyrok rozwodowy i jej przy ludziach pokazałam z wyjaśnieniem, że skoro ma wątpliwości to można sprawdzić. Nie wiadomo do czego było jej to potrzebne i w jakim celu to robiła ...Takich jazd z innymi ludźmi miała od groma - prowodyrem wszelkich konflktów była ona Iwonko. Gdy przyszłam do pracy tam nikt mnie przeciwko niej nie nastawiał bynajmniej, ale już po 3 dniach miałam dośc jej wścibskiego wypytywania się, uwag jak powinnam sobie monitor ustawić, tego ze powinnam to i tamto - dziewczyna nie miała zadnych plenipotencji do ustawiania nas, nie była ani kierowniczką, ani bardziej doświadczoną w zawodzie, w ogóle nie pracowała w naszym zawodzie, zajmowała się takimi administracyjno biurowymi sprawami. tak, nikt ej nie darzył sympatią, a kto ja zaprosił albo skorzystał z jej zaproszenia gorzko potem tego żałował, więc po jednym razie wszyscy sobie odpuszczali taką "przyjemność"
                                    • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 17:05
                                      Mysle ze ty czasem lubisz przerysowywac sytuacje. Zeby w efekcie postawic na swoim ze Pani byla beznadziejna I nikt jej nie lubil. Moze to co piszesz to tylko twoje subiektywne odczucie a moze kobieta miala jakies problemy psychiczne ja tego nie wiem. Moze trzeba bylo porozmawiac z szefem zeby ja troche utemperowal. Natomiast nie zdarzylo mi sie nigdy pracowac z kims az tak beznadziejnym zeby go nikt nie lubil w calej firmie .Ani w Polsce ani tutaj w Anglii. Zdarzylo mi sie natomiast pracowac z ludzmi ktorych ja nie lubilam wiec staralam sie zminimalizowac kontakt z nimi.
                                      • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 17:19
                                        10iwonka10 napisała:

                                        > Mysle ze ty czasem lubisz przerysowywac sytuacje. Zeby w efekcie postawic na sw
                                        > oim ze Pani byla beznadziejna I nikt jej nie lubil.


                                        Iwonko, no weźsię zastanow - Ty tej pani nie znasz, nikt z forum też, ja z nią dawno nie pracuję, nie wzbudza ona mych emocji...Zwyczajnie pisze jak było

                                        Moze to co piszesz to tylko
                                        > twoje subiektywne odczucie a moze kobieta miala jakies problemy psychiczne ja
                                        > tego nie wiem.


                                        Subiektywne uczucie polegające na tym, że jak wychodzisz ktoś idzie do Twego kompa i czyta co pisałaś na gg? No powiem Ci, nie spotkałam sie z takim subiektywnym odczuciem smile Nie wiem czy miała problemy psychiczne, miała na pewno spoleczne


                                        Moze trzeba bylo porozmawiac z szefem zeby ja troche utemperowal


                                        Widzisz, tak się złożylo, że ona szefowie naszemu ówczesnemu nie podlegała, tylko kierowniczce w centrali. Kierowniczka ta byla podobno, tak mówiono jakąś tam znajomą jej matki i być moze dlatego dziewuszysko się tak panoszyło. A moze to była tylko plota przez nią samą puszczona, żeby panoszyć się móc - nie wiem, gdy ja przyszłam tam pracowac ona juz kilka lat tam pracowała

                                        > . Natomiast nie zdarzylo mi sie nigdy pracowac z kims az tak beznadziejnym zeby
                                        > go nikt nie lubil w calej firmie


                                        Wiesz, z całą firma to ona kontaktu nie miała - to był oddział redakcji, a nie centrala - z cenrala miała ograniczony kontakt, na jakichś zebraniach ichnich, szkoleniach - jak sie tam zachowywała - nie wiem

                                        .Ani w Polsce ani tutaj w Anglii. Zdarzylo
                                        > mi sie natomiast pracowac z ludzmi ktorych ja nie lubilam wiec staralam sie zmi
                                        > nimalizowac kontakt z nimi.


                                        Wiesz, trudno poniekąd zminimalizowac kontakt z kimś z kim dzielisz pokój jeden z dwóch, albo siedzisz pokój w pokój ...Ja zwyczajnie ignorowałam jej uwagi, odzywałam się do niej tylko sluzbowo, a taka koniecznośc byla rzadka. Ale za to ona wtrącala się i odzywała do każdego. Przyklad: kolega do mnie: Kora idziesz na kawę? Ja: - Pójdę, tylko skończę ten akapit. Ona: A ty sam nie umiesz iśc na kawę, że musisz kogoś zaraz ciągać i od pracy odrywać? Inna sprawa ze ty Kora też mozesz sobie potem chyba skończyc, nie? - w ten deseń...Moe jak sie to czyta tak nie jest, ale in real takie coś non stop juz było wkurzające a co dopiero te inne jazdy
                    • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 19:32
                      Kora, I rozumiem ze 7 twoich przyjaciol pracuje z toba w jednym pokoju????? . Ile osob pracuje z przyjacielem w jednym pokoju? Przyjazn to kwestia czasu mozna z kims spotkac sie z pracy potem jedna osoba zmieni prace I druga a przyjazn przetrwa. Moje nablizsze przyjaciolki poznalam na studiach.

                      W pracy z reguly sa wlasnie'psiapsiolki' ktore bardzo czesto znikaja z naszego zycia gdy sie zmieni prace ( oczywiscie sa wyjatki). Oczywscie ze niema zadnych zasasad regul ze nie mozna utrzymywac kontaktow po pracy z wybranymi osobami albo za ma sie wszystkich zapraszac na jakas uroczystasc prywatna ale jeslippracuje sie w malym zespole takie dzielenie ludzi tworzy nieprzyjemna atmosfere.


                      • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 07:48
                        No raczej z mojej wypowiedzi mozna się było domyślić, że moi przyjaciele nie pracują ze mną w jednym pokoju smile
                        ALE zeby z kims byc zakolegowanym bliżej niekoniecznie trzeba mieć go za AZ przyjaciela Iwonko. Mozna taką osobę/takie osoby zwyczajnie lubić - jedne tak, inne - nie. I ambaras caly w tym co zrobić gdy się nie lubi w opisanej sytuacji - bo czasem jest tak ze się nie lubi, ale mozna bezkolizyjnie zaprosić taką osobę, a czasem jest z tym problem - albo techniczny - masz ograniczoną liczbę miejsc, albo emocjonalny - kaliber antypatii jest taki, ze obecnośc takiej osoby autentycznie zepsuje zapraszającemu imprezę
                        • 10iwonka10 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 08:42
                          Ja mysle ze to sa bardzo pojedyncze przypadki - osob wyjatkowo antypatycznych ktore moga zepsuc impreze. I badzmy szczerzy jesli z kim ewidentnie I otwarcie sie nie lubisz to ta osoba nie bedzie oczekiwala zaproszenia. Natomiast- ktos nowy moze czuje sie jeszcze troche niepewnie,samotnie w nowej pracy . Jak milo by bylo po prostu pwoiedziec - Wiesz robie jutro grill moze masz ochote przyjsc na chwile...ta ita koleznaka tez bedzie . Wiesz jakie to moze byc mile dla nowej osoby. I mzoe sie okazac ze to fajna kolezanka z duzym poczuciem humoru ( moze byla bardzo cicha w pracy na poczatku bo czula sie niepewnie) . Moze inaczej patrzymy na takie rzeczy bo mamy inne doswiadczenia z zycia.
                          • kora3 Re: Wykluczanie? 28.06.18, 08:59
                            Iwonko, choć mój wątek nie jest kopią tego z innego foru,, to tam było o konkretnej sytuacji - konflikcie z osobą z zespolu i weselu. Ja to istotnie rozszerzyłam na inne sytuacje i ...Zasadniczo masz rację w przypadku tego grilla - impreza załozenia luzacka, miejsca pewnie niewyliczone do glowy ...
                            Jednak, jak pisałam - gdy mowa o imprezach kameralnych i z wyliczonymi miejscami, gdzie jeszcze gospodarz liczyć się musi z kosztami, to wg mnie optyka się zmienia. I cały czas o tym własnie piszę Iwonko...
            • ola5488 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:31
              Zgadzam się z tym smile
            • kora3 Re: Wykluczanie? 27.06.18, 11:37