kora3
18.07.18, 18:18
Zainspirował mnie moze nie tak problem opisany gdzie indziej, a sposób jego przedstawiania przez pewną użytkowniczkę netu "Piszę o tym tu, bo przecież z nikim w realu nie mogę o tym porozmawiać..." Okazuje sie, ze problem dotyczy seksu, a raczej zachowań seksualnych jej męza. mniejsza o nie teraz, ale rzuciło mi se w oczy to zdanie, ze nie moze z nikim o tym pomówić w realu, przecież - czyli to dla niej oczywiste, ze nie moze.
No własnie, czy nie moze i dlaczego? Wspominajac inne wątki i Wasze zdania: pewne sprawy mozna poruszyć tylko w gronie tej samej płci, pewnych nie wypada poruszać z bliskimi itd. Czy na serio?
No pewnie, ze kobieta moze porozmawiac przede wszytskim z lekarzem lub terapeutą zajmującymi sie tematyką, jaka ją interesuje. Diagnozy bez udziału małzonka nie postawią, ale moze dadzą jakieś wskazówki ...Tylko nie czarujmy się: na wizyty w ramach NFZ do takich specjalistów sie bardzo długo czeka, a prywatne mogą nie być tanie ...jasne, przyjaciel/przyjacika, siostra brat też diagnozy nie postwią, jak nie sa specjalistami, ale moze coś podpowiedzą, a przede wszystkim - wysłuchają. Czy kobieta ma rację, ze w realu nie mozna z nikim o tym rozmaiwać - przecież...?