positronium
19.10.18, 11:08
Wątek Znudzonej_japonistki o chrzcinach sprowokował małą dyskusję w moim domu.

Więc pomyślałam, że może warto przenieść ją na forum, żeby poznać szerszą perspektywę.
Mamy w Polsce głęboko zakorzenione w kulturze tradycje katolickie (nie ogólnie chrześcijańskie, tylko właśnie ściśle określonego odłamu). Jak myślicie, ile z tradycyjnych świąt wywodzących się z katolicyzmu właśnie można "przerobić" tak, aby i ateiści nie musieli dziwnie się gimnastykować? Nie pytam o innowierców i rodzimowierców z pełną premedytacją.
Jak pogodzić brak wiary z przymusem uczestniczenia w rodzinnych uroczystościach podszytych religią?
Wiem, że jest sporo ludzi dla których Boże Narodzenie jest istotne i szczególne ze względu na wspomnienia, na spotkania z bliskimi itp. Nie jest to jednak święto łatwo poddające się sekularyzacji - w końcu to Boże Narodzenie.
Można starać się przeszczepić bożonarodzeniowe tradycje rodzinne pod płaszczykiem celebracji przesilenia zimowego (Yule)? Jest trochę wcześniej (21 grudnia), ale w sumie to chrześcijanie zawłaszczyli ten okres na swoje obrzędy po tym, jak zobaczyli jak istotny to czas dla "pogan".
Nadchodzące listopadowe święta są prostsze - zapalić znicz może każdy, bez konieczności odmawiania modlitw czy bycia na mszy. Ale co z taką Wielkanocą? Fajnie byłoby poświętować - tylko co?