panna.ze.dworku
30.11.18, 10:51
Od jakiegoś czasu zarówno na forach jak i w realu zwraca moją uwagę, moim zdaniem, nie na miejscu postawa - dotyczy to głównie młodych żon i matek, ale nie wyłącznie. Otóż: z jednej strony wspomniane mają oczekiwania wobec rodziców, zarówno swoich jak i męża. Oczekują pomocy (ale tylko w takim zakresie jak same sobie życzą!), zrozumienia i9 tolerancji oraz licho wie czego jeszcze. A w razie nie spełnienia "próśb" - czy raczej dyrektyw - następuje "po drugie": czyli obgadanie i nadawanie na "tych złych dziadków":
1. Rozmowa dwóch młodych niewiast.
- Ty wiesz co ta "stara" odwaliła?! No z pięćset razy jej mówiłam, że ma dać małej obiadek punkt o 15:00, a ona, oczywiście, ma to w d.. i znów, jak CO DZIEŃ, Julcia zjadła obiad już o 13:30, a przed 16:00 była głodna, to ta "stara" krowa jej jako przekąskę podała suszone morele! No to sam cukier! A jakby mnie posłuchała to...
- No, na "starych w ogóle nie można liczyć...
2. Rozmowa dwóch niewiast koło 40.
- Ty masz fajnie, ze ci mama pomoże, moja mi nigdy nic nie pomogła przy dzieciach i w niczym. No, jak dom stawialiśmy, to kredyt wzięli, ale przy samej budowie to żadne, ani matka ani ojciec palcem nie kiwnęło! No zabierali dzieci na różne wakacyjne wyjazdy, fundowali nawet i zagraniczne często, ale wiesz ile musieliśmy dać kieszonkowego!
- Oj, masz rację, źle ci...
Oczywiście nie dokładnie te słowa, ale mnie uderzyło, że w sytuacji nr 1 pani ma CODZIENNĄ wyrękę w opiece nad dzieckiem (jak zrozumiałam w wieku mniej - więcej przedszkolnym). Dziecko jest przez babcię "zaopiekowane", nakarmione (i to nie "syfem" chemicznym!). A mamusi i tak źle. W sytuacji nr 2 - podobnie: rodzice NIC nie pomagali. Tylko wzięli kredyt, żeby córeczka mogła spełnić SWOJE marzenie o domu. Tylko zabierali i fundowali JEJ dzieciom wyjazdy, w tym zagraniczne. Oczekując jedynie, że mama i tata "zasponsorują" dziecku kieszonkowe na czas wyjazdu.
Stykacie się z czymś takim? Z osobami, które mają wymagania, oczekiwania, a równocześnie na osoby, wobec których te żądania wysuwają - narzekają i mają "za złe"?
Do tego, co zauważyłam - zwykle ci "gorsi" to rodzice męża, rodzice żony - dużo rzadziej są "be".