kora3
04.01.19, 10:14
Ślub można brać w każdym wieku (no prawie) to wiadomo. Ale w PL tzw. późny ślub np. po 40-stce, to na ogól kolejny i niekoniecznie związany z tzw. dużą pompą i wielką oprawą. Bywa jednak różnie. Mamy oto przyszłą (lato tego roku) pannę młodą, dla której ten ślub będzie drugim, ale pierwszym, który może wraz z narzeczonym samodzielnie zaplanować.
Panna młoda wymarzyła sobie ślubną suknię i wesele - takie dość tradycyjne, acz z atrakcjami.
Ślubu i wesela jeszcze nie było, a już spotyka się z krytyką - głownie ze strony bliższych i dalszych krewnych, że: nie wypada by szła do ślubu w białej ślubnej sukni, bo wszak nie jest panną (kanonicznie - owszem jest), osobom po 40 a takimi są jej z narzeczonym nie wypada wręcz organizować klasycznego wesela, bo to jest przywilej młodych par takich na serio młodych itd.
Jasne, najlepsze jest podejście, że należy mieć gdzieś co mówią inni i robić swoje - w tym przypadku i jasne - można takowych krytykujących nie zapraszać - to wszystko prawda i ja np. tak bym zrobiła - jako i pewnie spora część z Was. Ale życie jest życiem i bywają ludzie wrażliwsi na takie uwagi oraz tacy, którzy z różnych przyczyn (także emocjonalnych np.) nie chcieliby w zaproszeniu na swój ślub pominąć swego rodzica, czy rodzeństwa. Jednocześnie te uwagi wygłaszane wprost do panny młodej, a także poza nią i do niej docierające zwyczajnie ją bolą.
Jeden z jej krewnych, z którym jest od lat zaprzyjaźniona chce porozmawiać z rodzinką i przekonać ją, by zaprzestała krytycznych uwag - czy i jak Waszym zdaniem powinien to zrobić taktownie, ale przekonująco?