Dodaj do ulubionych

zapaść? załamanie? dół? zniechęcenie?

26.09.05, 23:37
Wiecie co - niechętnie się przyznaję
-ale ostatnio doświadczam pewnego
rodzaju zniesmaczenie, zniechęcenie
i kij wie co jeszcze.....
Zdaje sobie sprawe z tego ze juz
tak dużo za mną, ze 40 kilo przeca
zgubione piechotą nie chodzi,
ze lepiej wygladam, lepiej fizycznie sie
czuje....
ale jednak, wiecie....
mam taki dołek - ze tak naprawdę
to nie mam sie z kim tym cieszyć.
niby spotkane osoby sie zachwycają
ale to jednak nie to....
wiem, ze ludzie mają gorsze problemy
-patrz Tunia, Yorki i pewnie x z nas
ale jednak....
chyba mam juz przesyt dietowania,
odchudzania, i w ogole wszystkiego
włącznie z pracowymi szopkami.
I tak naprawdę mój dzien zajmuje
mi - pobudkę (dzieki Lince)
wyjscie do roboty i użeranie się z baranami
a potem spacer do chaty, żarcie
jakaś drzemka i głupie seriale,
no ewentualnie klepanie w kompa.
qurde, czuje jak mi zycie przecieka przez palce,
a jakkolwiek na to nie patrzec, to zwykle
ludzie w moim wieku są już w jakikolwiek
sposób ustabilizowani....
A tu czasem po wzięciu telefonu do ręki okazuje sie
ze nie ma do kogo zadzwonic....
to najbardziej boli i wkurza zarazem...

Nie pisze tego, zebyscie sie teraz nade mną użalały
ale po to, zeby troche tego z siebie zrzucić,
bo miło jest mieć gdzie wylać troche swoich żalów...
zwłaszcza jak na żywo nie ma gdzie.
Qurde jakbym żyła na pustyni.... zupełnej pustyni....
to tyle ode mnie.
Dzięki ze dotrwałyście do konca wywodu.
Pozdroowki
Obserwuj wątek
    • misia_2000 Re: zapaść? załamanie? dół? zniechęcenie? 27.09.05, 07:57
      Igirl głowa do góry!masz nas!My cie podziwiamy jestesmy z Toba i mocno 3mamy za
      ciebie kciuki!40 kg to strasznie duzo ja schudłam 30!i teraz jestem szczesliwa!
      nie dołuj sie tylko bierz sie ostro do roboty!!!a wszytsko bedzie Oki, nie
      martw sie nic i jakbys potzrebowała pogadac to sie odezwij, zawsze mozesz na
      mnie liczyc:*buziaki i uszy do góry!
      • maat7 Re: zapaść? załamanie? dół? zniechęcenie? 27.09.05, 09:09
        Igirl kochana - doły ma każda z nas - i chuda i chuda inaczej. Życie jest
        zdecydowanie okrutne i podłe, ale lepiej wyjść z dołka szybko i samodzielnie
        niż zatapiać się w otchłań zwątpienia nad sensem życia, miłości i przyjaźni.
        Nie katuj się teraz, zrób coś miłego dla siebie, pojedź gdzieś na weekend, albo
        nawet i na tydzień, byle z dala stąd i egzotycznie - nowe przeżycia stymulują
        poczucie zadowolenia. A pracą się nie przejmuj - miej na to zwis, jak Cię baran
        wkurzy to tylko uśmiechnij się i wzdrygnij ramionami, nie pakuj w siebie
        swojego gniewu i wkurzenia, tylko rozładuj to natychmiast, bo inaczej fundujesz
        sobie emocjonalne obumarcie. A barany pozostaną baranami tylko jak podejdziesz
        do tego mniej ambicjonalnie, to się mniej wkurzysz. Zwis to podstawa - ja
        uczyłam się tego latami i teraz nie byle baran jest w stanie mnie ruszyć (a mam
        ich w swoim zawodowym otoczeniu oj duuuuuuużo :-)
        Głowa do góry i się nie poddawaj - nie jesteś sama :D
        A co my zrobimy jak się nam podłamiesz ????????!!!!!!!!!
    • magdusia35 Re: zapaść? załamanie? dół? zniechęcenie? 27.09.05, 14:58
      Igirl,
      dolki sa po to zeby w nie wpadac a potem zeby z nich wychodzic:-)
      Mam nadzieje, ze napisanie tego postu troche Ci pomoglo i ulzylo, Wirtualnie to
      wprawdzie nie to samo co na zywca, ale sciskam Cie goraco:-) I tak jak inne
      dziewczyny zapewniam Cie, ze zawsze mozesz potraktowac to
      forum "terapeutycznie", bo tutaj ZAWSZE bedzie ktos do pogadania i wczesniej
      czy pozniej odpowie na Twoj post. Zaluje, ze mam taki marny dostep do internetu
      i nie moge sledzic i dopisywac sie na biezaco, ale obiecuje solennie, ze raz
      dziennie postaram sie tu zagladnac:-)A poza tym to Ty sobie sprawy nie zdajesz
      dziewczyno nawet z tego, ze jestes stale obecna w czyichs myslach;-) na
      przyklad w moich;-D Jako wzor i "czynnik motywujacy", i zrodlo wiedzy, i
      zwyczajnie jako baaaardzo sympatyczna osoba tez :-)
      A barany z pracy i glupie seriale w tv olej. Pogoda ciagle cudna - lepiej idz
      do parku, na spacer. A masz jakies zwierzatko domowe? Pieska albo kotka? Takie
      towarzystwo tez potrafi cudownie rozgonic chandre i roznego rodzaju smuteczki!
      Pozdrawiam goraco:-)
      M
    • tunia75 Re: zapaść? załamanie? dół? zniechęcenie? 27.09.05, 21:58
      Nie będę sie użalać nad Tobą Joasiu!!! I to nieprawda ,że moje kłopoty sa
      większe, są na pewno inne. Ale Twój tez jest duży!! Rozumiem,że Ci smutno być
      samej, ale pisałas kiedys że Cie ciocia, siostra mamy, nie pozanła. A więc sama
      nie jesteś, masz rodzinę. Wiem, chodzi Ci o kogoś od serca, musisz szukać, sam
      się niestety nie pojawi. Wiem, łatwo mi mówić, mam faceta od 14 lat, od 6 lat to
      mój mąż, mam synka i córeczkę. Ale to niełatwe utzrymać związek w kupie tyle
      czasu. A więc- do roboty- jutro na bóstwo sie rób, po pracy na spacer, do
      kawiarni , może z jakąś kumpelą ze szkoły np, albo z harcerstwa? Czas
      szukać!!!!!! Nie wiem, czy to na pewno ma byc facet, ale nawet jak babka, to tez
      znajdziesz. Ostatecznie, pozostają biura matrymonialne, może to zbyt obcesowe
      ,co pisze. Ale uwierz, to jest jakiś sposobób, a nic nie robi na cerę, ciało,
      włosy tak dobrze jak miłość, a na humor, to już najlepiej. Dla nas jesteś SUPER
      kolezanka i guru, ale to zawsze tylko net!!! Szukaj żywych..... pozdrawiam Cie
      serdecznie!!!!
      • lgirl Dzięki Wam Dobre Kobiety :) 27.09.05, 22:57
        Dzięki Wam, bardzo dzięki, ze wyczytałyście to co nastukałam.
        Ech czasem własnie - najcześciej w weekend tak mnie bierze.
        Bo w weekendy jest najgorzej, jak sie nie ma co ze sobą
        zrobic, a wszystko towarzystwo jest co najmniej "sparowane"
        i z dobytkiem...
        Dzis szlag mnie nagly trafil- ale taki "złośliwy" szlag...
        okazuje sie, ze do mnie ludzie (znajomi jakby sie zdawalo)
        odzywają sie jedynie "po coś". Jakos nie ma komu zapytac
        "co u ciebie" - tylko "napisz mi to", "zrob mi tamto"
        "jest mi tak zle - ale co ty mozesz wiedziec, bo ty to sama jestes
        to nie wiesz"..... Ostatnio wlasnie takie teksy slysze
        od mojej "kolezanki" - zeby nie bylo niedomówien - znamy sie
        jakies 5 lat i jak mnie puszczono "wolno" to uslyszalam wtedy tylko
        -"ojjj co takiego sie stało, przeciez co to jeden koles chodzi po swiecie"
        a teraz slysze " no ty to skąd możesz wiedziec, jak ty sama jestes,
        nie wiesz co to związek, o małzenstwie nie wspomne"....
        No krew nagła mnie zalewa, qurde a co ona ( i inni) mogą wiedzieć,
        skoro uzywają mnie jedynie za kosz na śmiecie, gdzie można wszystko wyrzucić
        a potem zrobic "no to na razie".....
        WRRRRRRR teraz nie jest mi już smutno, jestem wnerwiona na maxa.....
        Qurde, gdyby nie moja Linka
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=631&w=15152682&v=2&s=0
        to bym naprawde ześwirowała, na maxa.

        co do familii - ze sie jeszcze wypowiem - to akurat dla nich zawsze byłam
        grubym dopustem Bożym, który nie dość ze gruby, to jeszcze tępak
        bo tylko prawo skonczył - a nie jak inni np. marketing (zeby nie bylo
        ze wymyslam - to teksciki mojej rodzicielki)....
        No ale najwazniejsze, ze moi szanowni teraz mają w koncu swoją
        perłę w koronie - czyli wnusie - i caly swiat kreci sie wokół Młodej.
        Do młodej - nic nie mam - jest naprawde milutkim 1,5 rocznym dzieciakiem -
        i o dziwo - z moją Linką mają niezle relacje hehe (a to jest
        co najmniej dziwne) - więc automatycznie i u mnie ma plusa - ze
        grzeczna jest do Linusi. To moja bratanica.
        Tak, ze nie odsądzajcie mnie od czci i wiary - bo lubię to dziecko -
        natomiast abstrakcją jest to co sie dzieje wokół tej małej.
        I tu nie chodzi o to, ze "ja odeszłąm w kąt", bo akurat nigdy nie byłam
        na świeczniku- tylko chodzi mi o ogólną korbę na ten temat.
        No i jedynie co mogloby mnie do dziecka zniechęcac to to, ze
        od czasu, jak sie na swiecie pojawila - to Linka dostała
        zakaz wjazdu do chaty rodziców (tam czasem zostawala, jak ja gdzies wyjezdzalam)
        - bo - zgodnie z moja rodzicielką - "dziecko nie może stykać sie z tym kotem"
        a dziecko jest u nich srednio co 2-gi dzien -
        wiec rozumiecie - ze jakikolwiek wyjazd poza takim na góra 20 godzin -
        w rachube nie wchodzi :)

        Dla uśmiesznienia sytuacji powiem Wam tylko, ze teraz i Linka sie odchudza
        -bo dostala taki nakaz od pana doktora :) wiec w chacie jest wesolo
        jak mnie menda hipnotyzuje ze CHCE JESC - a tu PUSTO!!!!
        i budzi mnie prewencyjnie w okolicy 5-tej, zeby moze cos jej dac, bo brzuszek
        "spiewa".

        Teraz- kolejny akapicik - o znajomych -
        tja... ci to są - ale jak napisala wczesniej
        -głownie wtedy są - i jest ich duuuuużo - jak cos potrzebują.
        Jak nie potrzebują - a może ja bym potrzebowała
        -to serio zwykle są zajęci - a bo to mąż, a bo to żona,
        a bo to dzieci własnie albo inne wkręty wykręty,
        bo wiecie, jednak w wieku 30 plus Vat (8% prawie)
        to przynajmniej w mojej okolicy nie ma pojedynczych....
        BRRRRRR

        kiedys - przychodzil do nas do biura taki śliczny listonosz....
        (rok temu mniej więcej - kiedy wygladałam jak szafa trzydrzwiowa
        ewentualnie baleron w siatce) - ale niestety na nic sie zdaly
        moje "podchody"... a śliczny był...i całkiem sympatyczny do tego....
        no i przestał przychodzic, teraz znow przychodzi stary śmierdziel...
        a tak, przynajmniej bylo o czym myslec hehe "co by bylo gdyby",
        no a tera nawet nie ma na czym oka zawiesic.....
        bo miedzy pracującymi u nas - w wieku - powiedzmy około 30
        jest raptem 2 wariatuńciów (i to takich wydźwięczonych,
        ze bez noża nie podchodź) - a cała reszta - średnia wieku - będzie kole
        60-tki... więc superkowo - co jeden lepiej smierdzi...
        jeden smierdzi kiełbachą i czosnkiem, a drugi wali trupem....
        normalnie koszmarek!!!
        no i do tego kompletu śmierdziel listonosz - mozna hafcić dzień cały

        bleeeeeeee

        Ale wiecie co sie dowiedzialam - ze kurs (mial byc bezplatny)
        niemieckiego sie nie odbedzie - bo za malo chetnych, a na angielski
        wpisali mnie na liste "rezerwową" - bo tam znów - ZA DUŻO chętnych,
        więc licze tylko na to, ze jakoś sie wkręce na szkolenia z psychologii
        społecznej (weekendowe) - i wtedy przynajmniej 1 weekend w tygodniu
        bede od rana do nocy w "szkółce".

        AAAAAAJJJJJJ
        ale sie napisalam.......
        ale wiecie co - dzieki temu ze sie tak teraz wywewnętrzniłam
        - juz mi lepij :))
        DZIEKIIIIIII naprawde dzięki.
        Chyba od jutra wezme sie znów ostro za moje 15-20 kilo!.
        Albo nie - od niedzieli - bo w sobote szkolenie -
        i warszawka - no i spotkanko z naszą forumkową koleżanką.
        Chyba ze jeszcze jakaś koleżanka chce sie podłączyć?

        DZIEEEEEEKI WAM DZIĘKIIIIIIIIIIIIIIII
        jestescie super :))))
        (a ja postaram sie Wam dorównać)
        papapapa
        razem z Linką - kocinką

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka