geodeta_31
30.04.07, 18:08
Zebrałem się by założyć w końcu mój wątek. Kilka razy pisałem, zadawałem
pytania ale nigdy nie napisałem od a do z skąd i dlaczego się tu znalazłem.
Część z Was już wie jak było a część jeśli będzie chciała to pozna

Wszystko u mnie zaczęło sie pewnie kiedy byłem bardzo mały, w każdym razie
wtedy "coś" mnie ugryzło i przez kawał życia miałem odbarwiony okrąg na
skórze w okolicy kolana. Zmniejszał się aż zarósł zupełnie. Często chorowałem
na anginy, grypy etc. Często też brałem antybiotyki. Po którymś z kolei
podaniu penicyliny nastapiło coś w rodzaju zawału, paraliżu, ataku. W każdym
razie czułem że odchodzę. Od wtedy zaczęły się problemy. Najpierw niewielkie.
Rzadkie wizyty u lekarza. Pierwsze badania. Krew, wątroba, inne podstawy. To
było około 17 lat temu. Przez te 17 lat zbadałem sie cały od stóp do głowy.
Robiłem badania w wielu ośrodkach w kraju, badałem sie w Hiszpanii i Anglii.
W ciągu ostatnich kilku lat byłem na kilkudziesięciu wizytach u lekarzy
różnych specjalizacji; od internistów przez neurologów, hepatologów,
immunologów na homeopatach i izopatach kończąc. Wszyscy byli bezradni.
Badałem sie na HIV, w kierunku nowotworów, miałem robione MRI etc. Nie
znaleziono nic do czego można by się przyczepić. Od wielu lat mam podwyższone
poziomy hemoglobiny, hematokrytu i czerwonych krwinek. Od kilku lat
podwyższony poziom bilirubiny i cholesterolu. Wszystko nieuzasadnione niczym,
nawet stertą (około 5 kilo wagi) badań. Według lekarzy taka moja uroda. A
samopoczucie cały ten czas coraz gorsze. Na dzień dzisiejszy moge powiedzieć
że jest ono poniżej krytyki. Przy normalności trzyma mnie jedynie 2,5 roczny
synek, bo inaczej dawno leżałbym tylko w domu. Ale sił już mam coraz mniej.
Na boreliozę badany bylem 3 razy. 3 razy testem ELISA. Wszystkie były
negatywne. Nikt nie poszedł w tym kierunku. Dotarłem do lekarza, który
próbował leczyc mnie na CFS (Syndrom Przewlekłego Zmęczenia) ale nie było
zmian. Pod koniec zeszłego roku trafiłem tutaj i wysłałem krew do Poznania,
gdzie wynik wyszedł pozytywny i potwierdziłem w PZH testem WB gdzie wyszedł
pozytywny w klasie IgG. Cóż myślę że w końcu trafiłem. Ale cały czas boje
się, że za późno trafiłem... Cały czas boje się, że może jednak nie to a
jeśli to, to może jeszcze coś przeoczyłem... Leczę sie antybiotykami w
Krakowie od 3,5 miesiąca. Zmian nie ma a jeśli sa to bardzo bardzo niewielkie.
Mam komplet objawów neurologicznych, włączając delikatne zmiany w mózgu
(potwierdzone MRI). Największe problemy dla mnie:
- totalny brak siły (czasem ciężko mi pisać długopisem - wypada z ręki)
- problemy ze wzrokiem (setki mętów w ciele szklistym, entopic phenomenon,
bóle oczu, pieczenie oczu, zapalenia - przekrwione oczy, powidoki)
- problemy z głową (zawroty głowy, uczucie jakby mózg był większy niż
czaszka, bóle tyłu głowy połączone z szyja i karkiem, ból skóry na glowie)
- bóle uszu, nadwrażliwość na dźwięki, zatkane uszy, uczucie wylewania się
wody z uszu)
- duże problemy z koncentracją, skupieniem się, pamięcią, dobieraniem słów
- tłuszczaki
- petocje (inaczej petechiae - masa czerwonych kropek na całym ciele)
To te które martwia mnie najbardziej i te które przeszkadzają w życiu. Jak
juz wspomniałem od 3,5 miesiąca leczę się antybiotykami. Niewiele na razie mi
to pomogło. Stresuję się tym dość poważnie. Potrzebuję jak wody, jakiegoś
znaku, że idę w dobrym kierunku, ale mój organizm się zaparł i takiego znaku
nie dostaję

W międzyczasie brania antybiotyków przeszedłem też
kilkumiesięczną kurację preparatami firmy JOALIS z Czech. Nie poczułem żadnej
zmiany. Planuję włączyć lada moment zioła Buhnera, którymi juz kawałek czasu
również żywo się interesuję. Może to przyniesie jakis pożądany efekt, czyli
choćby delikatny postęp... Badałem PCR-em wszystkie koinfekcje. Wszystkie
wyszły na minus. Wynika, iż powinienem leczyć samą Bb. Dlaczego nie ma żadnej
widocznej odpowiedzi?
Marcin